Amazonka czyli knajpa rodem z PRL-u była nieczynna. A co do alkoholu to faktycznie pilnowali, lekarze chodzili wieczorem do pokoi i sprawdzali. U mnie nigdy nikt nie był,a poza tym ja byłam prywatnie i odniosłam wrażenie , że nas trochę inaczej traktowali.
Ja też wspominam ten pobyt bardzo dobrze.
Jeżeli tylko bedemogła to pojade w przsyzłym roku.
Tam weteranki były już 10-ty raz. Wyjeżdżając zabierają skierowanie i po powrocie do domu idą do lekarza i uruchamiają procedurę sanatoryjną.
Rozmawiałam z taką co była 10 raz i powiedziała mi , że do końca nie można wyjść z nerwicy wieć taki pobyt to naładowanie akumulatorów na cały rok.
Też tak uważam .