Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

wiosna6

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez wiosna6

  1. lattina, 18 pęcherzyków!!!! wspaniale!!! :) szczerze zazdroszczę!! życzę Ci żeby we wszystkich były piękne dojrzałe komórki i żeby wszystkie wzorowo się zapłodniły!!! Kasiada, ja mam dobre nastawienie. odkąd 3 dni temu dostałam okres - większość smutku po nieudanym transferze prysła. teraz już myślę o isteroskopii, po której może coś się zmieni. nawet mój dr powiedział że po histeroskopii często dochodzi do ciąż - czasem są zrosty w macicy po tylu transferach... jestem dobrej myśli:) poza tym ... bardzo lubię narkozy:) trzeba widzieć rzeczy w dobrym świetle:) w sumie myślę że czas do następnej stymulacji minie mi szybko. za chwilę święta, zaraz pon świętach idę do szpitala i prawdopodobnie dostanę zwolnienie po zabiegu (na zwolnieniach czas mija mi szybko i miło) a na początku maja powinnam mieć okres i to będzie początek nowego:) ja też o Tobie pomyślę 14 kwietnia:) Trzymam kciuki za powodzenie zabiegu i zeby przyniósł spodziewany efekt!:) nicola - pytasz o dwa zabiegi... wydaje mi się że sądzisz że zaraz po punkcji będzie transfer.... ale najpierw masz punkcję w przyjemnej narkozie, potem ok godziny leżysz na łóżku (tak przynajmnie jest w Novum. Słyszałam że w innej klinice dziewczyny bezpośrednio po punkcji siedzą na krzesłach na korytarzu!) jeśli dobrze sie czujesz, to pielęgniarka wyprowadza Cię na wygodne kanapy, dostajesz kanapki:) i czekasz ok 2-3 h na wypis. Tak jak pisze Lattina - jeśli mieszkasz dalej niż 50 km od w-wy zalecają pozostanie w w-wie na noc - po punkcji możliwe są powikłania i może zaistniec konieczność pojechania do szpitala. to się zdarza bardzo żadko ale nie powinno się tego bagatelizować. z powodu narkozy - tego dnia nie powinnaś sama prowadzić samochodu. a drugi zabieg - transfer - w novum czekasz 2-3 dni od punkcji. sam transfer wygląda jak inseminacja. cewnikiem wprowadzają ci zarodki do macicy i leżysz potem ok 20 min na fotelu. potem możesz iśc do domu.
  2. Stokrotko, idę czytać, ale odpisać już dziś raczej nie zdążę... dzięki:)
  3. Lattina, mam wrażenie że wszystkie dziewczyny z tego forum leczą się u dr Zamory:) PS ja również:) LAttina, ile dr L naliczył Ci pęcherzyków do nakłucia? powodzenia jutro!
  4. Lattina, trzymam wobec tego mocno kciuki za pomyślność jutrzejszej punkcji! żeby było dużo dojrzałych komórek i zeby wszystkie bez wyjątku pięknie się podzieliły! PS u kogo w N się leczysz? nie wiem czy w dokumentach informacyjnych z N nt IVF nadal umieszczana jest informacja o skarpetkach - weź je koniecznie! ja raz zapomniałam i po punkcji drżałam z zimna! Trzymaj sie i daj znac jak poszło:) Kasiada, najlpeiej byłoby jakbyś skonsultowała ten wynik z lekarzem. czy leczysz się w N? jeśli tak to możesz zadzwonić do każdego innego lekarza na dyżur telefoniczny (wcześniej musisz zadzwonić do archiwum i poprosić o dostarczenie karty do dr do kórego chcesz zadzwonić na dyżur). kompletnie się nie znam na interpretacji wyników, ale weierzę że jest jakieś rozsądne i niegroźne w skutkach wyjaśnienie podywższonego wyniku. trzymaj sie dzielnie i najlepiej skonsultuj wynik z dr! szukanie w necie odpowiedzi może cię tylko podwójnie i niepotrzebnie zdenerwować. PS ja też 14 idę do szpitala bródnowskiego ale na histeroskopię. A Ty do którego szpitala?
  5. Strokrotko, odpisłam Ci właśnie na mial - pisałam ponad 30 minut wzruszając się kilka razy tym, co napisałaś:)....ale ku memu przerażeniu nie ma mojej odpwiedzi w wysłanych!!! daj mi znać, czy dostałaś ode mnie długiego maila z dziś. dziewczyny, trzymam mocno kciuki za Was wszystkie! życzę Wam, żeby powiodła się już pierwsza próba - to nie zdarza się często ale zdarza....wg mnie warto jednak brać pod uwagę że pierwsza czy nawet druga próba może się nie udać. jeśli za pierwszym razem sie uda - radość będzie ogromna, ale jeśli nie daj Bóg coś pójdzie nie tak - to rozczarowanie i ból po porażce jest niedoopisania - pamiętam nadal ból i szok jakimi mi towarzyszyły po pierszym nieudanym transferze. W głowie nie mieściło mi sie że moze sie nie udać, skoro już wiadomym było że podano mi do macicy ...dzieci. Absolutnie nie chcę Wam odbierać wiary w sens walki (ja mimo 7 stymulacji i 6 nieudanych transferów nadal wierzę że warto walczyć, bo uważam że mam nadal szanse - małe...ale mam i to mi wystarcza). próbuję Wam tylko powiedzieć, że pierwsze traqnsfery nie zawsze się udają i lepiej sie z tym liczyć. ale z drugiej strony wytrwałość też jest nagradzana - przykładem jest choćby Stokrotka:) PS co do kosztów stymulacji - koszt w moim przypadku (badania, wizyty, zabiegi i leki) przy długim protokole wyniósł prawie 13 tys a za drugim razem (krótki protokół) - 15,5 tys. Ja potrzebowałam bardzo duzej ilości leków, bo źle się stymulowałam - mały odzew organizmu na duże dawki leków. wiem że nie tylko ja tak mam... warto brać też pod uwagę że całkowity koszt in vitro nie zamknie się w 10 tys... lepiej żeby została Wam kasa, niż żeby jej zabrakło w ostatnim momencie. Niestety nikt nie jest w stanie przewidzeić na początku stymulacji, jak ona będzie przebiegać i jakiej ilości leków będziecie potrzebować. To niestety loteria, ale uważam że im więcej się wie, tym łatwiej uniknąć kłopotów. pozdrowienia:)
  6. Stokrotko, viki, paga, moluś - dziękuję za miłe słowa. dziś mam mały kryzys i trochę płaczliwe nastawienie do życia. chyba dopiero dzis do mnie dotarło ze sie nie udało. Powtórzyłam też wynik hcg - z 3 spadł do 2 - tak jak się spodziewałam. teraz staram się myśleć o histeroskopii w połowie kwietnia (stokrotko, będą ją miała w szpitalu brudnowskim - skierowanie mam od prof. Śpiewankiewicz i chciałabym żeby ona przeprowadziła zabieg). A w maju podejdę do kolejnej próby - może w maj będzie szczęśliwy? ale dziś jest mi smutno i chyba nie warto walczyć zbyt mocno z emocjami. viki, trzymam mocno kciuki za twoja jutrzejszą punkcje - życzę Ci żeby pobrano ci dużo dojrzałych komórek i zeby sie wszystkie wzorowo zapłodniły!! daj znać jak będziesz już mogła po zabiegu. Powodzenia!:) Moluś, czy leczysz sie w N i na kom dawczyni czekasz w N? możesz mi szczegółowo napisać jak wygląda procedura przygotowania się i oczekiwania oraz ile to kosztuje? czy wiesz moze czy można zapisać się na listę oczekujących ale w między czaasie (skoro czeka się 2-3 mies) próbować na własnych cyklach? życze ci żeby telefon że jest dla ciebie komórka zadzwonił szybko i zeby ta póba zakończyła się zdrową ciążą. Stokrotko - nie uwierzysz!!! zapomniałam hasła do tego konta, które ci przesłałam. w domu mam jedno miejsce gdzie mogłam to hasło zapisać. nie mogę pojąć własnej głupoty:) postaram sie je odnaleźć i odpisać ci:)
  7. mój 6 transfer niestety nie powódł się. wczorajsza beta (w 15 dpt) wynosi 3 - niestety to prawdopodobnie efekt utrzymującego sie we krwi pregnylui. Dr uważa że nie ma większych szans żeby coś dobrego z tego jeszcze wyniknęło. do jutra biorę jeszcze leki i jutro powtórzę betę. ale to już raczej formalność - nawet mój optymizm i wiara nie działają, bo nawet ja wiem że to już bez szans. zaraz po świętach idę do szpitala na histeroskopię (czekałam na ten terin ponad 3 mies), więc następne podejście planuję na maj. Na razie nie płaczę ani nie rozpaczam (sama jestem zaskoczona, że tak dobrze to znaoszę). jest mi oczywiście smutno bo miałam dużo nadzieji że może tym razem.... cieszę się, że nie płaczę bo jeśłi już naprawdę nie mam siły, to nie na dalsze próby, ale na płacz i kolejne podnoszenie się we łzach z rozpaczy i kolejnej porażki powiem Wam szczerze - że tak jak teraz jest zdecydowanie najlepiej - próbować a jak się nie uda to robić co sie da żeby nie płakac i nie popadać w zwątpienie i rozpacz. mam śiwadomość, że cykl z dwoma komórkami może się nie pojawić już nigdy albo za kilka mies. - liczę się z tym że kilka stymulacji pod rząd będzie z punkcją ale bez komórek jak już to miało miejsce, ale WIERZĘ ŻE NADAL JEST NADZIEJA I WIEM ŻE W TAKI CZY INNY SPOSÓB BĘDĘ KIEDYŚ MAMĄ - w \"najgorszym\" razie adoptujemy dzieciaczka.... nie jestem dziś na to gotowa ale biorzemy z mężem tę ewentualność poważnie pod uwagę. Stokrotko, dziękuję Ci serdecznie za pamięć:) trzymajcie sie dzielnie!
  8. nadwiślanka, martwiłam się jak się tak długo nie ozdywałaś. nie masz pojęcia jak ucieszył mnie Twój wpis i to z TAKĄ wiadomością! :) niesamowite - w każdej chwili mozecie się dowiedzieć że Wasz dzieciaczek już na Was czeka... wiem ze to zwykle trochę trwa ale z relacji koleżanek mojej siostry, które adoptowały dzieciaczki - ten czas mija w mgnieniu oka - czego z całego serca Ci życzę!!! wiesz, Twoja historia to dowód na to, że przykre rzeczy, jakie się nam zdarzają, to nie koniecznie zły los tylko krok mu czemuś lepszemu... myślę o odrzuceniu wniosku przez OA z powodu charakteru pracy Twojego męża. teraz jesteście razem i to się liczy!!!:) a za chwilę nic innego nie będzie miało dla was znaczenia oprócz małego szczęścia w Waszym domu. idiotyczne jest to że pisząc do ciebie zobaczyłam was oczami wyopbraźni i łzy wzruszenia pojawiły mi się w oczach... będziecie wspaniałą rodziną i to już wkrótce! całusy
  9. Kasiada, rozumiem Twój obecny nastrój, bo wczoraj czekałaś na dobre wieści a zwaliły Ci sie na głowę same złe. Ale rzeczywistość nie jest taka czarna jak sądzisz:) po koleji: badanie nasienia - nie wiem co za badanie Wam zlecono, ale w kontekście in vitro - wiem, że dużo lepiej jest gdy problem leży po straonie faceta a nie kobiety, ponieważ z nasienia Twojego męża prawdopodobnie bedzie można wyselekcjonować kilka żwawych i zdrowych plemników i w in vitro z mikromanipulacją (wprowadzenie jednego plemnika do komórki) macie szansę na zarodki:) tak wiec głowa do góry. nie wiem jakie są wyniki Twojego męża, ale nawet jeśli wyjdą źle, to mąż moze brac przez jakiś czas równe preparaty i witaminy zlecone przez androloga i parametry nasienia mogą ulec poprawie:) Znam dziewczynę, kórej mąż miał złe wyniki, pod znakiem zapyatnia stało wogóle in vitro, kilka miesięcy brał leki i....zaszli naturalnie:) Torbiele - lepeij jak ich nie ma ale one często sie robią niestety - mnie bardzo często bo nie pękają mi pęcherzyki. Ból z torbielą polega na tym że wstrzymuje (opóźnia) działania bo bierzesz leki na jej wchłonięcie się, ale po wyleczeniu - mozesz działać:)) co do drożności jajkowodów - zachodzę w głowę po cholerę ci to zlecono, skoro macie przygotowywać się do in vitro a mąż ma złe wyniki nasienia, czyli szansa na naturalną ciążę jest mała - STĄD IN VITRO. dopytałabym dr po co mam robić drożność jajowodów! skoro 2 x inseminacja się nie powiodła i planujecie in vitro - sdzkoda zdrowia i kasy na badanie drożności. nie przejmuj się!
  10. Mad, życzę Ci żeby wszystko dobrze się ułożyło! Stokrotko, ponizej mój adres e-mail. napisz mi jak sie miewasz i jak dzieciaczki:) wiosna6@poczta.onet.pl
  11. Nadwiślanka, ogromnie się cieszę, że macie już decyzję i teraz czekacie już tylko na telefon i dzieciaczka!!! serdecznie Ci gratulkuję - jesteś idealnym przykładem na potwierdzenie teorii, że nie wolno się poddawać:) życzę Ci, żeby telefon zadzwonił jak najszybciej:)
  12. viki, nie pamiętam jak dokładnie się ten trb nazywał, ale szczepiłam się w N i wiem że można to zrobić na 2 sposoby - szybszy i dłuższy. ja nie miałam czasu więc wybrałam szybszy i dawki szczepionek dostawałam następująco: I - rozpoczęcie (data x) (28.08.07) II - tydzień od pierwszej (4.09.07) III- 2 tyg od drugiej (18.09.07) IV - rok od pierwszej (28.08.08) V - 5 lat od pierwszej (28.08.2012) pierwszą punkcję miałam w październiku 2007,więc miałam zrobione 3 szczepionki i to już wystarcza. uważam ze lepiej się zabezpieczyc zwłaszcza że szczepionka nie była droga. Powodzenia!
  13. MONTRA, serdecznie gratuluję doświadczenia cudu, jakim jest Twoja córeczka!!! :) GUSIN, witaj wspaniale, ze masz takie pozytywne podejście! Powodzenia w staraniach! PS mi dr Wojewódzki robił 4 razy punkcję i czasem do niego chodziłam, gdy mój dr był na urlopie. Bardzo go lubię i ufam mu. NICOLA – trzymam mocno kciuki za powoedzenie tej próby!!!:) VIKI – ja się zaszczepiłam przed In vitro dla bezpieczeństwa – 2 lub 3 dawki przed zabiegiem (nie pamiętam ale możesz jeszcze zdążyć jeśli zaszczepisz się w krótkim trybie – jeśli chcesz mogę sprawdzić co jaki czas robiłam zastrzyk – daj znać. Ja szczepiłam się w N – było wtedy tam najtaniej. PAGA, życzę Ci żeby udało się teraz i in vitro nie było konieczne:) chodzi o zarobki ... nie wiem w czym ta wiedza ma pomoc? poza tym nie zdajesz sobie sprawy ile osób pracuje na zapłodnienie jednej komórki - różne laby (nasienia, krwi, ivf...), lekarz ktory robi punkcje itd... nie zdajemy sobie z tego sparwy ale to fabryka, ALE W POZYTYWNYM ZNACZENIU ANIU, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!:) PS ja też jestem zodiakalną rybą:) STOKROTKO, cześć:) matko, to juz 22 tygodnie?!!! ale ten czas leci!! dziękuję Ci za to co napisłaś o zarodkach... u nas do tej pory zarodki nie dzieliły sie zbyt dobrze, ale nadal wierzę że tym razem moze się udać:) PS załoze konto i pzreślę Ci adres e-mail - jestem bardzo ciekawa co Ciebie słychać, jak się czujesz i jak maluchy dają ci w kość! Stokrotko, która to była Twoja próba -który transfer po którym się udało? też bym się cieszyła z bliźniaków:)
  14. WADE, cześć! :)serdecznie gratuluję córeczki! to wspaniałe wieści! dziękuję Ci za pamięć :) ja o Tobie też myślałam. zyczę Ci, żeby Twoje malutkie szczęście było zdrowe i żebyście za jakiś czas zafundowali jej rodzeństwo:) u mnie dla odmiany też dobre wieści. po tej 3 mies przerwie miałam 2 stymulacje. pierwsza niestety znowu bez komórek, ale następna (marcowa) udana:) 5 próba ICSI na własnym cyklu zaowocowała dwoma dojrzałymi komórkami, obie się zapłodniły i od 17 marca (dzień im mojego męża:) dzieciaczki są ze mną:) zarodki niestety nie podzieliły się jak powinny (normy dla 3 doby od zapłodnienia to 6-8 blastomerów a moje maluchy miały 4 i 5 blastomerów, więc jak mówi mąż - mam się nie przejmować, bo leniwe są po nim:) oba nacieliśmy, dostałam masę leków w tym pregnyl co 4 dni i test mam zrobić w Prima Aprilis:) Wade, ja nadal mam w sobie dużo wiary i myślę że jeszcze dużo siły, żeby dalej próbować ale gdyby się udało tym razem oszalałabym ze szczęscia! transfer robił mi dr Zamora. nasza przygoda z nim trwa już prawie 2,5 roku i czuję że on też już by bardzo chciał żeby się udało zwłaszcza że ja na razie nie odpuszczam:) był przejęty - ujął mnie tym bardzo:) będzie, jak Bóg chce - jeśli mam byc w ciąży to będę. wierzę i czekam na cud... jeszcze raz serdecznie dziękuję Ci za pamięć:) życzę Ci miliona pociech z córeczki!:) KASIADA, KASIAPIAT - myślę, że my wszystkie mamy takie same przemyśłenia i odczucia odnośnie stresu i tego jak odbija się na naszych związkach, psychice, seksie. wydaje mi się że niemal kazda z nas może napisać to, co Wy... jedyne, co warto mieć w pamięci (żeby nie zwariować), to że zawsze jest jakieś rozwiązanie naszych trosk. sama wiem jakie to trudne...ale warto pamiętać, że są inne możliwości zostania rodzicami... komórka dawczyni, adopcja zarodka, tradycyjna adopcja... wiem, co myślicie: \"to nie dla mnie, ja tak nie chcę...\" ale odkad zrozumiałam że w taki czy inny sposób będę kiedys mamą...ulżyło mi i spojrzałam na nasze starania z innej perspktywy. zrozumcie mnie dobrze - ja nadal ni jestem gotowa skorzystać z kom dawczyni czy zarodka innej pary (6 mies ta myśl doprowadzała mnie do płaczu). nie jestem na to TERAZ gotowa dlatego cały czas mozolnie walczę na własnych cyklach, ale swiadomość ze i tak będę mamą daje mi dużo siły. NIE WOLNO NAM MYSLEC, ŻE NIE UDAJE SIĘ BO TO NASZA WINA!!! tu nie ma winnych.... wiem że ktoś przed 1 próbą in vitro wogóle nie mysli o kom dawczyni, ale naprawdę warto brać pod uwagę ze tylko nielicznym szczęściarom udaje się przy pierwszym podejsciu:( z perspektywy 3 lat wiem że trzeba uzbroić się w cierpliwosc i robić swoje... moje szanse na nasze bilologiczne dziecko nie sa duze ale sa - dlatego nie poddaję sie jeszcze bo wierzę ze jest nadzieja mimo ze mam 34 lata. próbuję powiedzieć ze wierzę w szczęsliwe zakończenie dla kazdej z nas, ale liczę się z tym ze to potrwa dłużej niż planowałam... pozdrawiam Was serdecznie! STOKROTKO, myślę dokłądnie tak jak Ty - pięknie to ujęłaś w słowa!!! co u Ciebie?
  15. Mad, bardzo mi przykro... nie chcę Ci mieszać w głowie, ale wydaje mi się że na adopcję mają szansę tylko pary - małżeństwa. Wiem, że zdarzają się przypadki, gdzie para bardzo się kocha, wspiera, robi na komisji b. dobre wrażenie i wszystko jest ok, ale ostatecznie ich wniosek o adopcję zostaje odrzucony, ponieważ jedno z małżonków ma taki typ pracy, że często jest poza domem i w rozjazdach.... Mad, wiem że ci cieżko,proszę nie obraź się, ale jak czytam Twoje wypowiedzi to aż serce się ściska bo widać jak bardzo cierpisz. Odnoszę jednak wrażenie, że Twoje obecne starania o dziecko nie są w pełni przemyślane i trochę desperackie... proszę nie zrozum mnie źle - ja nie chcę Cię oceniać - każdy robi to, co uważa za słuszne i wg mnie dopóki to co robimy nie kłóci się z naszym sumieniem i przekonaniami to tak trzeba. Ale MAD, Ty w tej chwili nie myślisz racjonalnie. Masz za sobą okropne przejścia (myślę o sytuacji z mężem). powinnaś wg mnie dać sobie chwilę na zastanowienie. może powinnaś porozmawiać z kimś rozsądnym, do kogo masz zaufanie - może psycholog... MAD, kochana, wg mnie powinnaś dobrze zastanowić się dlaczego tak bardzo teraz chcesz dziecka - czy nie chcesz przypadkiem desperacko wypełnić pustki w sercu po miłości do męża... sama nie wiem, czy mogę Ci to pisać, ale naprawdę uważam że powinnaś na spokojnie wszystko pzremyśleć. PS uważam, że lepiej jeśli dziecko (np adoptowane) znajduje kochający dom i że w takiej sytuacji fakt, ze adoptuje / ma dziecko tylko kobieta to nic złego, ale sytuacja, gdy dziecko ma dwoje kochających rodziców jest zdecydowanie lepsza.... MAD, nie gniewaj się, napisałam szczerze co myślę, ale tylko dlatego że naprawdę aż serce się ściska jak się czyta co piszesz i zwyczajnie chcę Twojego dobra (mimo że się nie znamy). KASIAPIAT, ja miałam podejrzenie polipu i dopóki nie miałam histeroskopii (żeby go usunąć) dr nie zgodził się na criotransfer. mój polip był mały i w histro okazał się przerostem endometrium. NICOLA, zgadzam sie z Misią - ja bym zmieniła lekarza. jeśli nie czujesz, ze dr robi wszystko co może to starcisz zaufanie i nic dobrego z tego nie wyniknie. może dr miała zły dzień.... ale jeśli sytuacja powtózyłaby się - zmieniłabym lekarza. co do bakterii i inseminacji - u nas częściej miał je mąż i w zasadzie przy każdej inseminacji podchodziliśmy na antyb - mąż je brał.
  16. Kasiapiat, ja, podczas pierwszej stymualcji, jeszcze pzrez pierwszą wizytą u dr L (nie wiedziałam jeszcze ze stymulacja nie idzie najlepiej) od razu zdecydowałam, ze jeśli będę miała dużo komórek to część oddam, bo i tak parwdopodobnie bym ich nie wykorzystała. Wtedy nie miałam pojęcia, jak sprawy się potoczą. ale jak mysłałam o oddaniu komórek to tak jak Ty, od razu wiedziałam, ze gdyby była mozliwość dowiedzenia się kto skorzysta z moich komórek - nie skorzystałabym - nie chciałabym wiedzieć. oddanie komórki jest trudną decyzją, ale wiem ze są pary, które mają zarodki z których już nie skorzystają bo mają już 2-3 dzieci i niektórzy z nich oddają swoje zarodki do \"adopcji\". to chyba jeszcze trudniejsza decyzja... ale wg mnie słuszna
  17. Kasiapia, to wspaniale że zdecydowałaś się oddać 6 komórek innej parze! czy mogę spytać, czy z kimś byłaś umówiona, czy po prostu oddałaś te 6 komórek N, a oni je zagospodarują? trzymam kciuki za pomyślny criotranfer!:)
  18. MISIA, ja zrobiłam na ubezpieczenie większość badań. w N zrobiłam tylko: posiew nasienia chlamydia badanie ogólne nasienia anty Hbc total szczepionka Engerix B (żółtaczka) resztę w tym zwłaszcza usg piersi za darmo - idź do ginekologa po skieowanie. kłopot może być tylko z terminem, ale warto spóbować. Ja interniście i ginekologowi powiedziałam szczerze do czego mi te badania i że póbuję szukac oszczędności - dostałam bez kłopotu i z błogosławieństwem. co do obajwów jak w menopauzie - nie słyszałam zeby ktoś miał rzeczywiście silne objawy. ja raz czy dwa spociłam się w nocy jak mysz, ale w dzień żadnych uderzeń gorąca i zimna. nie pzrejmuj się tak - a nawet jeśli złapie cię fala gorąca, to co ??:)) warto - z tego mogą być dzieci:) a robienie zastrzyków nie boli - może czasem trochę szczypie - ale nie nzawałabym tego mega bólem. igiełki są malutkie a niektóre zastrzyki np gonal mają specjalny aplikator - tego wogóle już nie czuć. Nie pzrejmuj się, zobaczysz że da sie przeżyć. PS ja sobie sama robie zastrzyk w pośladek z pregnylu na owulację - perspektywa jechania na pogotowie o 1 w nocy mnie porażała:) dasz radę - ja wszystkie z nas:)
  19. KASIAPIA - dzięki:) trzeba wiedzieć tez kiedy przestać się łudzić... ja na razie z tym mam największy problem... nie potrafię wyzbyć się przekonania że warto w moim przypadku póbować. choć uczciwie przyznaję, że gdybym czytała takie wypowiedzi jak moje to pomyślałabym (biedna dziewczyna, tak bardzo chce, tak się stara a nie umie przyznać się sama przed sobą że już czas zwrócić się ku innym rozwiązaniom - kom dawczyni, adopcja...) wiem że to nawet chyba trochę żałosne, ale trudno - to moje życie, a skoro jeszcze nie czuję się gotowa na kom dawczyni to nie warto wg mnie niczego robić na siłę. Ważne żeby wyznaczyć sobie granice tego \"szalewństwa\" - dla mnie to koniec roku - jeśli niczego nie zwojuję do końca 2009, w 2010 podejmiemy z mężem nowe kroki. A Ty kiedy będziesz miała transfer? dobrze się czujesz? 26 komórek to baaardzo dużo. Nie miałaś objawów hiper stymulacji? Trzymam kciuki!!!
  20. Moluś, ja też prawdopodobnie bedę musiała rozważyć komórkę dawczyni - jeśli jeszcze kilka prób pod rząd ICSI na własnym cyklu nie przyniesienie komórki... czy dowiadywałaś się w N jak wygląda procedura z komóką dawczyni? ja wiem nie wiele - kiedyś o tym rozmawiałam ale chyba wyparłam to z głowy bo prawie wszystko uleciało z pamięci... z tego co pamietam, to koszt jest taki sam, jak przy ISCI na własnym cyklu (część tej kasy dostaje dawczyni). czy wiesz, jaki jest teraz czas oczekiwania na kom., dawczyni jeśli juz się wpiszesz na listę. Z tego co pamiętam są 2 rodzaje listy: 1 - ogólna, 2 - oczekująca. na 1 tarfiasz jak się decydujesz, na 2 - gdy jest szansa że w ciągu miesiąca dostaniesz komórkę i dopiero wtedy zaczynasz brać leki... wiesz coś więcej na ten temat? KASIAPIAT - pojęcia nie masz, jaką jesteś szczęściarą mogąc wystymulować się tak, ze pobierają Ci 26 komórek!!!! szczerze i otwarcie Ci zazdroszczę!!!:) powodzenia!! PYSZA, witaj:) widzę, że jednak zdecydowałaś się zmienić klinikę. do jakiej teraz będziesz chodzić? leczyłaś sie w N, tak? do histero w N wymagali czystość i posiew. OLUSIA, ja polecam: dr Taszycką, dr Wojewódzkiego, dr Szulca i dr Zamorę. MAD - jak samopoczucie? dziś chyba u Ciebie 8 dpt.. tzrymam mocno kciuki! MISIA - o przygotowaniach do in vitro można pisać długo. z perspektywy czasu (ja też chciałam wiedzieć wszystko zanim poszłam do dr:) wiem, że najllepiej iść do dr na wizytę i o tym z nim porozmawiać. wszystko zależy od tego jaki rodzaj stymulacji zostanie zastosowany. najczęściej (jeśli pacjentka ma dobre wyniki hormonów) stosowany jest tzw. długi protokół - daje on potencjalnie mozliwość uzyskania jak największej ilości komórek (a o to w tym chodzi). co do badań - dostaniesz całą ich listę od lekarza - od badań kwri, po usg piersi i ekg i wiele innych - nie ma sensu wg mnie ich wypisywać, bo wszystko dostaniesz od lekarza. możesz próbować część z nich zrobić za darmo w przychodni państwowej ale będziesz musiała iść do internisty lub ginekologa po skierowania. ja część zrobiłam za darmo, część w N. Na zrobienie badań masz ok miesiąca (na ogół stymulację poprzedza cykl na tabl antyk). Sama stymulacja (jej czas) zależy od jej rodzaju. Ja miałam długi protokół a potem krótki z antagonistą. ale lepiej nie odwlekać ich zrobienia, bo na niektóre wyniki się trochę czeka. jeśli Twój mąż ma słabe wyniki nasienia być może dostaniesz skierowanie na badania genetyczne i wizyta męża u androloga - w N dość długi czas ocxzekiwania na wizytę a na wuyniki badań genet. też się czeka - nie wiem ile bo nie robiliśmy. WSZYSTKO POWIE CI LEKARZ:) jeśli jesteś zdecydowana na in vitro- idź na wizytę. Powodzenia. u mnie niestety nie udało się. 16 lutego miałam punkcję (4 próba ICSI na własnym cyklu) ale w żadnym z dwóch ładnych pęcherzyków nie było komórki:( teraz jeszcze mi trochę smutno, ale przejdzie mi. mam plan i zamierzam sie go trzymać - jesazcze kilka prób na własnych cyklach (max do ko nca tego roku, bo mam 33 lata i juz nie czas na dłuższe ryzyko). jeśli jednak kilka cykli pod rząd nie uda uzyskać się żadnej komórki (z 4 stymulacji usyskaliśmy tylko 1 kom jak dotąd...) to przerwę to wcześniej i nie bedę ciągnąć do końca roku. zawsze są alternatrywne rozwiązania.... ale na razie jeszcze nie jestem gotowa się poddać i chcę jeszcze spóbować. wierzę że mamy szansę.... pozdrowienia dla wszystkich
  21. cześć dziewczyny:) misia, bardzo mi przykro - ale nie poddawaj się, czasem niestety trzeba czasu i cierpliwości, żeby marzenia sie spełniły... nadwiślanka, ja cały czas Ci od 2 lat kibicuję - trzymam mocno kciuki za powodzenie Twoich planów:) długo mnie nie było i pojawiam sie też na moment, bo chciałam życzyć Wam spełnienia marzeń i ogromu radości w Nowym Roku i żeby następny rok wolny był od trosk a wypełniło go uczucie spełnienia i spokoju. dziewczyny, ja na jakiś czas zniknę - robię sobie przerwę od myslenia o dzieciach, Novum i skupiania się tylko na jednym. Nadal chcę próbować, ale mój organizm konsekwentnie odmawia współpracy - 4 stymulacje na własnych cyklach i tylko 1 komórka. postanowiłam zrobic 3 mies. przerwę. Chodzę na akupunkturę, jadę (pierwszy raz od 2 lata = leczenie w N) na narty:), sprawiam sobie dużo przyjemności, odchudzam się i generalnie chcę zapomnieć na chwilę o staraniach o dziecku dlatego też nie wchodzę na forum. myślałam że z moim uspososobieniem i niechęcią do robienia pauz będzie bardzo trudno, ale ku memu zaskoczeniu jestem pierwszy raz od bardzo dawna szczerze zadowolona z życia i owszem czasem nachodzi mnie myśl o staraniach ale nie natarczyiwe - wyznaczenie sobie przerwy aż do lutego podziałało jak lekarstwo i dziwi mnie to ale nawet mnie to nie smuci - wrecz przeciwnie cieszę sie że mogę robić rzeczy, których odmawiałam sobie 2 lata, bo dziecko...bo starania.... na razie niestety walczę z torbielą (od 2 cykli jest i nie chce zniknąć) ale wierzę że uda sie jej pozbyć bez kolejnej laparoskopii (trobiel jest na zdrowym jajniku - nie chcę żeby mi go ktoś popsuł). jeśli sprawy torbielowe i inne ułożą się pomyślnie - wrócę do Was w połowie lutego - wtedy planuję znowu rozpocząć stymulacje na własnych cyklach (to moja jedyna szansa). I mimo, ze wszystkie znaki na niebie i ziemi temu zaprzeczają, ja nadal wierzę że jest szansa zebyśmy z meżem mieli nasze bilogiczne dziecko i wierzę ze moze się udać. postanowiłam jednak, że jeśli po jakimś czasie (nie wiem jakim...- może 6-12 mies.) nadal nie będę w ciąży, to zdecydujemy się na próbę z komórką dawczyni. póki co myślę że to dla mnie lepsza opcja niż tradycyjna adopcja. nie zmienia to jednak faktu, że nadal jestem niepoprawną optymistką i nie przestaję wierzyć że jest szansa na własne dziecko:) stąd ta pzrerwa (wymuszona i trochę niechciana ale konieczna) - organizm i psychika najwyraźniej potrzebują chwili wytchnienia. DZIEWCZYNY, JESZCZE RAZ ŻYCZĘ WAM SPELNIENIA MARZEŃ I ŻEBYSMY NIE TRACIŁY WIARY W CUDA - ONE SIĘ ZDARZAJĄ, CZEMU MY NIE MIAŁYBYŚMY ICH DOŚWIADCZYĆ - zresztą część z Was już doświadcza cudu:) pozdrowienia dla wszystkich, gratulacje dla szczęściar i życzenia wytrwałości w wierze w marzenia dla tych z nas, ktore na swoj cud jeszcze czekają -zdarzy się tylko trzeba cierpliwości!!!
  22. wczoraj wysłałam post, oczywiście był raport o błędzie ale sądziałam że dziś post będzie...nie ma. chyba trzeba napisać do administratora, zeby coś zrobił... Stokrotko, serdeczne gratulacje!!!!!!! TO CUDOWNA NOWINA!! szczerze Ci zazdroszczę:)) beti - czemu nie zrobiłaś jeszcze testu?:) wygląda obiecująco (niezapeszając:))) czemu chcesz czekac aż do 5.12 z wizytą??? Monia, sama wiem ze to nie łatwe bo z każdą próbą wierzymy że może tym razem i można starcić nadzieję że kiedyś się uda. powiem szczerze - nie mam pewności że kiedyś zajdę w ciązę, ale wierzę że to możliwe i ze jest nadzieja. co do objawów - to różnie to wyglądało u dziewczyn, którym sie udało - jedne je miały drugie nie. ja też za każdym razem wsłuchuję sie w siebie czy czegoś nie czuję mimo że wiem że to bez sensu:)) ja również trzymam za ciebie kciuki!!! Asianko, trzymam mocno kciuki za jutro!!! rozumiem że pobiorą ci niedojrzałe komórki, tak? ile ich lekarz naliczył do jutrzejszej punkcji? oby było ich jak najwięcej!!!!! PS dobrze pamiętam, chodzisz do dr Wojewódzkiego?
  23. wczoraj wysłałam post, oczywiście był raport o błędzie ale sądziałam że dziś post będzie...nie ma. chyba trzeba napisać do administratora, zeby coś zrobił... Stokrotko, serdeczne gratulacje!!!!!!! TO CUDOWNA NOWINA!! szczerze Ci zazdroszczę:)) beti - czemu nie zrobiłaś jeszcze testu?:) wygląda obiecująco (niezapeszając:))) czemu chcesz czekac aż do 5.12 z wizytą??? Monia, sama wiem ze to nie łatwe bo z każdą próbą wierzymy że może tym razem i można starcić nadzieję że kiedyś się uda. powiem szczerze - nie mam pewności że kiedyś zajdę w ciązę, ale wierzę że to możliwe i ze jest nadzieja. co do objawów - to różnie to wyglądało u dziewczyn, którym sie udało - jedne je miały drugie nie. ja też za każdym razem wsłuchuję sie w siebie czy czegoś nie czuję mimo że wiem że to bez sensu:)) ja również trzymam za ciebie kciuki!!! Asianko, trzymam mocno kciuki za jutro!!! rozumiem że pobiorą ci niedojrzałe komórki, tak? ile ich lekarz naliczył do jutrzejszej punkcji? oby było ich jak najwięcej!!!!! PS dobrze pamiętam, chodzisz do dr Wojewódzkiego?
  24. Monia, ja podobnie jak Ty kiepsko reaguję na duże dawki hormonów (z I stymulacji miałam 5 komórek, z II - tylko 3). dlatego bez sensu jest robić kolejną duzą stymulację za duże pieniadze bo moze nie przynieść nawet 1 komórki. dlatego będę próbować na własnych cyklach. Trzymam kciuki za szczęścliwy dla ciebie styczeń:) PS byłaś juz stymulowana na własnych cyklach? miałam wczoraj wizytę w N. i działamy:) nie wiem co z tego wyniknie, ale cieszę sie ze możemy dalej próbowac i nie robić pazuy. fsh spadło do 5,8 (z 17,8!!), hcg nadal dodatnie - 4 i to raczej robota jeszcze preggnylu. mała torbiel jest ale dr twierdzi ze nie groźna. ale w tym cyklu dostałam tamoxifen a nie menopur zeby tej torbieli nie podkarmic. zreszta dr tweirdzi że na włsnych cyklach jak pęcherzyk ma urosnąć to urośnie i bez mega leków, bo te \"gonione\" mogą mieć gorszej jakości komórki lub być puste. posłuchałam go pokornie i za 6 dni kontrolne usg żeby zobaczyć czy tamoxifen dziala. pozdroweinia dla wszystkich!!
  25. Misia, gratukuję znikniecia torbieli. Ja z perspektywy czasu (4 inseminacje i 5 stymulacji do ICSI) nadal uważam że najpierw warto spróbować inseminacji. znam 2 dziewczyny, którym się w ten sposób udało, więc 3-4 insemiancje mają wg mnie sens. na nradyklane metody zawsze będzie czas. Życzę CI zeby tym razem się udało, a gdyby to jeszcze nie był Twój czas na ciążę, to życzę Ci zebyś nie traciła wiary i dzielnie sie trzymała i dalej próbowała. ja dziś dostałam okres. jutro powtarzam hcg (żeby sprawdzić czy była ciąża, czy nie), fsh, usg żeby sprawdzić czy torbiel się wchłonęła i jeśli wyniki będą ok to podchodzę do kolejnej próby na własnym cyklu. jeśli nie teraz to kiedyś moze sie udać, trzeba tylko próbować:) Limako, 31 tydzień!!! kto by pomyślał:) serdecznie gratukuję!
×