wiosna6
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez wiosna6
-
plixa, przyznaję, że ja juz dawno zrobiłabym test i to ten z krwi a nie domowy (różnie z nimi bywa). życzę powodzenia. poza tym poszłabym do lekarza (nawet jeśli test wyjdzie negatywny, czego Ci z całego serca nie życzę). Mnie iloekroć spóźniała się @ to powodowała to nieetety torbiel - robią sie z niepękniętych pęcherzyków. Trzymam kciuki. worek, jestem pod wrażeniem Waszej historii. ja jednak na razie nie jestem gotowa na taki, jak wy krok, zeby zmienić lekarza. Nie myślę że N to inkubator cudów, ale nadal wierzę, że mogą mi pomóc. mój dr (z N) dopiero po 4 nieudanym transferze wspomniał o badaniach immunologicznych ale zaznaczył że nie ma wyrobionego zdania, bo w środowisku lekarskim zdania na temat immunol i jej wpływu na możność zajścia w ciążę też są podzielone. ale ostatnio sama jeszcze raz go o nie spytałam i najpierw powtórzył to co wcześniej - że to nie musi przynieść zamierzonego rezultatu a bedzie duzo kosztować, ale pod koniec 50 minutowej wizyty powiedział jednak, ze jeśli finansowo mogę sobie pozwolić na te badania to żebym je zrobiła. badania a leczenie potem to dwie różne sprawy. oboje z mężem jesteśmy raczej zdrowi i mamy dobre wyniki. mi często nie pękają pęcherzyki i jajniki nie reagują na agresywną stymulację (mam 5 a ostatnio tylko 3 zarodki ze stymulacji). mam świadomość że dr L prowadzi BIZNES i MAM czasem wrażenie, że częściej myśli jak biznesmen a nie lekarz, ale ufam mojemu dr i nei mam jeszcze poczucia że chcę lub muszę zmnienić lekarza. wiem ze trochę sama sobie zapzreczam...ale puentując - wierzę, że mój dr w N może mi pomóc (z dr L nie chcę mieć juz do czynienia i mi to już nie grozi). dlatego zdecydowaliśmy się z mężem na chory wydatek badań immunologicznych bo nie widzę powodu dlaczego to miałyby być bujdy na resorach skoro zajmuje się tym m.in. wspaniały człowiek i autorytet w dziedzinie leczenia niepłodnosci - prof. tchórzewski. tak jak kiedyś otworzyłam się na akupunkturę (jako alternatywną metodę wspomagającą w leczeniu) tak teraz nie widzę powodu, dlaczego arogancko miałabym odrzucać z definicji skuteczność / zasadność badań immunologicznych. Fakt, że krytykują to inne autorytety nie powoduje przecież że muszą mieć rację. a ja chcę spróbować wszystkiego (co jest dla mnie akceptowalne) żeby mieć dziecko. na razie np nie wyobrażam sobie skorzystania z banku nasienia lub komórki dawczyni. inna sprawa że statystycznie tylko jakieś 30 -40 % pacjentek zachodzi w ciązę po leczeniu immunologicznym a wielu nic to niestety nie daje. liczę się z tym... niestety nie będę mogła pojechać do Łodzi do prof. Tchórzewskiego. Zdecydowaliśmy się na badania w W-wie u dr Dubrawskiego. wiele o nich złego czytałam - ton wypowiedzi podobny do tych dot. dr L. Znam jednak również dziewczyny które są zadowolone z wizyt u niego (ale tylko tych dot. immunologii, bo do niego jako ginekologa raczej bym nie poszła). Byliśmy wczoraj i bardzo miło nas przyjął. Bardzo długo tłumaczył co może być (w konteście zaburzeń immunologicznych) powodem nie zachodzenia przeze mnie w ciążę. na początku mówił trochę z zadęciem ale potem rozmawiał z nami normalnie i (wbrew temu co czytałam) pozwalał sobie przerwać i odpwoiedział szczegółowo na każde moje pytanie. nie jest też prawdą że jedyne leczenie jakie zleca musi kosztować 15-20 tys!! mój dr z N powiedział mi że w sierpniu jego dwie pacjentki wróciły od dr D z zaleceniem jedynie dużych dawek encortonu. wyniki badań bedą za 3-4 tyg i z kolejnym ICSI (tym razem już tylko na cyklu naturalnym) wstrzymamy się do otrzymania wyników i zastosowania ewentualnego leczenia. dopiero teraz zobaczyłam ile \"naprodukowałam\" tekstu - sorry. ale chciałam chyba przekazać Wam, że nie powinniśmy zamykać sie na alternatywne metody leczenia - przykład worka i jego żony, ale też dziewczyn które poddały się badaniom i leczeniu immunolog - znam takie które zaszły w ciążę po leczeniu ale i takie którym nic to nie dało. ale nikt nigdy nie da nam gwarancji, że jego metody leczenia przyniosą spodziewany efekt, dlatego ja zamierzam sprawdzić wszystkie dostępne dla mnie możliwości leczenia. lulu, gratuluję pęknięcia pęcherzyka! :) minimonia, ja do dr T chodzę, gdy nie ma mojego dr (on sam powiedział żebym chodziła do dr T lub dr wojewódzkiego). ja mam dobre o niej zdanie - czasem mam wrażenie że lepiej zna mnie i mój organizm (i pamięta) niż mój własny lekarz:) poza tym nigdy nie potraktowała mnie wg utartego szablonu - zawsze starała się dopsaować leczenie indywidualnie do mnie. ujęła mnie również tym, że w trosce o moją wątrobę dała mi plastry z estradiolem a nie tabl i dodała, że wartop też spróbować babcinych sposobów na wzrost endometrium - wiesiołęk i czerwone wino. ja mam o niej bardzo dobre zdanie. pozdrowienia dla wszystkich.
-
stokrotko, dzięki za maila:) odpisałam Ci. wade, jeszcze raz serdecznie dziękuję:) no to jesteśmy umówione:) a z maluszkiem na pewno wszystko jest dobrze!:) mad, trzymam kciuki.
-
stokrotko, miałam Ci napisać, co wiem, o badaniach immunologicznych. czym są i po co się je robi pewnie wiesz. rozumiem, że chodziło Ci raczej gdzie je zrobić. z tego co się dowiedziałam od znajomych którzy kilka lat temu je robili, to warto zrobić je u prof. Tchórzewskiego w Łodzi (GAMETA) i raczej omijać dr Malinowskiego (klinika obok). wg nich prof.Tchórzewski jest dużo milszy i rozsądniejszy - zamiast b.kosztownych badań szczegółowych od razu - on zleca na początku jedno ogólne i jak ono wyjdzie źle to dopiero zleca szereg szczegółowych. był też tańszy od dr malinowskiego. ale to było kilka lat temu.... wiem, ze prof. T nadal przyjmuje w Gamecie, bo zapisałam sie do niego na koniec sierpnia, ale nie wiem czy nie odwołam wizyty,bo... od dziewczyny z innego forum wiem, że leczy się w W-wie u dr Dubrawskiego, który współpracuje z N i podobno jest dobry. ALE: naczytałam sie wiele niepochlebnych opinii o dr D, że m.in. naciąga na drogie badania, jest zadufany w sobie, że nie jest skuteczny - ale to pisały pacjentki które leczyły się u niego ginekologicznie a nie robiły bad. immunolog. trochę jestem skołowa... ta dziewczyna z innego forum miała transefer dzień przede mną i jest w ciaży. to również był jej 4 transfer. miała przed transferem juz jedną kroplówkę i uważa że to mogło mieć wpływ na zajście w ciążę. nie ma dowodó na to że leczenie immunolog ma wpływ na zachodzenie w ciażę, ale mniej więcej 50 % dzieczyn które się poddały badaniom i leczeniu immunolog. zaszło w ciążę a drugiej połowie nic to nie dało - to duże ryzyko zważywszy na ogromny koszt badań i leczenia. jutro mam wizyte w N i spytam mojego dr jeszcze raz o te badania i dr dubrawskeigo - byłoby wygodniej zrobic je w w-wie...
-
Alu, to co piszesz tym jest cenniejsze, że pracujesz w DD. wiem, że są takie stereotypowe wyobrażenia o adopcji, że jak dziecko jest małe to jest słodkie a jak zaczyna dojrzewać, to \"wychodzą\" jego prawdziwe cechy i geny i że nie ma na to rady i trzeba pogodzić się z tym, ze któregoś dnia to nasze ukochane adoptowane dziecko zwyczajnie zatłucze nas w nocy łopatą. Oczywiście potężnie przejaskrawiam problem, ale swoją drogą wiem, że i takie poglądy na temat adopcji są - na własne uczy słyszałam. zdaję sobie sprawę, z jakich rodzin pochodzą dzieci do adopcji. jako zupełnuy laik, który kieruje się tylko zrowym rozsądkiem ale nie ma za sobą żadnych kórsó w ośrdoku adopcyjnym ani za sobą rozmów z rodzicami DOROSŁYCH juz adoptowanych dzieci, sądziłam że jest tak: małe (kilku miesięczne) dzieci do adopcji, z uwagi na niehigieniczny i nie zdrowy tryb życia bilogicznej matki, mogą mieć źle rozwinie organy wew, gorszą odporność - generalnie jakieś kłopoty ze zdrowiem również psychicznym ze względu np na fakt picia przez matkę w ciąży alkoholu lub brania narkotyków - to na pewno zostawia trwałe ślady w móżgu dziecka - rozumianego, jako organu. ale myslałam / miałam nadzieję że na tym koniec ponieważ wierzę, że człowieka kształtuje otoczenie w jakim się wychowuje, czyli rodzina. jeżeli rodzina jest dysfunkcyjna to i dziecko nie będzie emocjonalnie rozwijać sie prawidłowo ale i na odwrót. poza tym, nie wierzę że są z gruntu złe dzieci, tak jak wg mnie nie ma złośliwych kotów (np. fakt że kot sika do butów właścieli nie jest przejawem złośliwości ale niepokoju zwirzaka). wierzę w geny i predyspozycje z jakimi się rodzimy ale doceniam też rolę środowiska, rodziny, edukacji itd. prawda jest taka, że ja niewiele wiem o adopcji bo nie myślałam dotąd o niej wogóle do nie dawna. dltego uważam że każdy głos w tej dyskusji jest bardzo cenny (zwłaszcza takich osób jak Ty, czy nadwiślanka - osób które mają wiedzę lub doświadczenie lub jedno i drugie. na pewno niezwykle cenny byłby głos rodzica adoptowanego dziecka. tak jak pisałam kilka dni temu - ja jeszcze nie podjęłam decyzji o adopcji ale to co mnie cieszy - otworzyłam sie na taką możliwość w przyszłości - a to dla mnie bardzo dużo. lulu, stokrotko u mnie i u męża nie stwierdzono aż takich problemów z płodnością, które powodowałyby niemozność posiadania własnych dzieci, ICSI powinno było się udać - mieliśmy duże szanse..... niejednokrotnie sygnalizowano nam że połowa (jeśli nie więcej) sukcesu tkwi w psychicznym odblokowaniu się. dlatego uważam że psycholog to znakomity pomysł. ja dotąd nie poszłam, ponieważ \"ślepo\" wierzyłam w skuteczność in vitro. teraz zaczynam dojrzewać do pójścia do psychologa. mam na razie opory, bo kiedyś już musiałam się zmierzyć z własnymi lękami, ale nie zawsze jest to miłe i łatwe. ale tak jak pisałam wcześniej - kiedyś juz korzystałam z pomocy psychologa, ponieważ niedojrzali i niestety egoistyczni rodzice (których kocham i wiem, ze oni mnie kochają, choć nieumiejętnie) \"zafundowali\" mi w dzieciństwie małe rodzinne piekło. całym sercem popieram korzystanie z pomocy doświadczonego psychologa, ale sama wiem, ze czasem dotarcie do prawdy o nas samych i odarcie ze złudzeń wyobrażeń o własnej rodzinie jest bardzo bolesne, ale równocześnie bardzo potrzebne. nie wiem czy psycholog uznałby za rozsądne omijanie tematu mojego dzieciństwa itd a ja dziś po prostu nie mam ochoty o tym znowu opowiadać. ale cały czas rozważam możliwość konsultacji z psychologiem... stokrotko, jeśli możesz, to prześlij mi proszę namiary na tego psychologa na adres: wiosna6@poczta.onet.pl. dlaczego to taka wspaniała osoba? wade, jesteś kochana:) ja chętnie zwrócę Ci pieniądze za te testy, bo jeśli mam je kupić w aptece to równie dobrze mogę odkupić je od ciebie:) w tym (moim) cyklu już chyba nie zdąrzymy:) bo owulację powinnam (jeśli będzie) mieć za 2-3 dni. zrezygnowałam z kupowania teraz testów - kiedyś robiłam je 3 cykle pod rząd i nie wykazały owulacji - najwyraźniej pęcherzyli nie pękały, bo mam raczej regularne cykle i dzięki usg w N wiem, ze jeśli występuje wogóle to między 12 a 14 dc. we wrześniu parwdopodobnie będe miała ICSI na naturalnym cyklu więc też sie nie przydadzą. może znajdziesz inną potzrbującą do tego czasu:) a jeśli nie to ewentualnie po wrześniu zapytam czy nadal je masz:) jeszcze raz dziękuję za bardzo szczery i piękny odruch:) wade, jak sie miewasz? który to już tydzień? Skończyłaś już I trymestr? pozdrowienia
-
one wish, niestety nie mam gg, ale mozesz do mnie wysłać maila na adres: wiosna6@poczta.onet.pl. daj mi tylko tu na forum znać, jeśli wyślesz do mnie maila. Pysza, doskonale pamiętam naszą (Twoją, Monari i moją) niezachwianą niczym wiarę, że pierwszy transfer będzie ostatnim na długo:) jedyne czego nie byłyśmy pewne to, która bedzie miała bliźniaki:) ja też myślałam że każda kolejna porażka będzie mniej boleć, ale ta ostatnia zabolała chyba nawet bardziej niz pierwsza (ten pewniak:) bo ten 4 transfer niestety skutecznie teraz zmieniejsza moje szanse, ale wierzę że nadal je mam tylko już nie mam w sobie przekonania, ze to się kiedyś NA PEWNO uda. ale zamierzam próbować nadal - dopóki będą pieniądze i umiejętność wychodzenia \"obronną ręką\" z porażek. ja też zamówiłam pasek i modlitwę św. DOminika - też wczoraj:) juz nie wierzę w znaki, ale myślmy że to źle nam nie wróży:) oby wrzesień (2008:) był odpowiedzią na nasze modlitwy mad 74, trzymam za ciebie kciuki. gdzie będziesz robić histeroskopię? ja chyba też zdecyduję się na badania immunolog. - gdzie (u kogo) je robisz? nadwiślanka, bardzo mnie ujęło to co i jak napisałaś o swoim mężu, jak dałaś mu czas i jak on sam wrócił do tematu adpocji. podpisuję się pod wszystkim, co napisałaś na ten temat. pisałaś kiedyś, że spotkania w KOA bardzo was z mezem zbliżyły do siebie i że jesteście przez to bogatsi. wiesz, po tych 2 latach prób zajścia w ciążę i naprawdę trudnym 1,5 roku w N czujemy z mężem że też jesteśmy silniejsi. mam wrażenie że nas to wszystko zbliżyło. nie zawsze było różowo, bo M czasem tracił cierpliwość gdy jeszcze 10 dni po negatywnym teście płakałam ale zaraz mnie przepraszał i mówił, że on nie moze znieść tego że cierpię i płaczę i że on sobie z tym nie radzi. mój mąż jest jak większość facetów niespecjalnie skory do mówienia o uczuciach i emocjach - te ostatnie 1,5 roku nauczyło nas lepiej sie rozumieć, wspeirać i ja mieć dla siebie więcej cierpliwości. paradoksalnie to nie jest starcony czas - te 1,5 roku... ja naprawdę też chętnie sie z Tobą spotkam:) stokrotka, ja zamierzam przebadać sie pod kontem immunologi - sama jeszcze nie wiem wiele, mam kilka kontaktów. jutro postaram się to przesłać. odnośnie psychologa - ja od jakiegoś czasu o tym myślę, bo z tarnsferu na transfer radzę sobie coraz gorzej niestety. i chyba skorzystałabym zpsychologa w N - być może lepiej niż inni zna temat... jako nastolatka, po rozwodzie rodziców, miałam trochę problemów - skorzystałam wtedy z pomocy psychologa i dziś wiem, ze to była trafna decyzja. alu, Twój post przeczytam jutro bo muszę juz niestety wracać do pracy. pozdrawiam was serdecznie.
-
Stokrotko, jesteś dużo dojrzalsza niż ja - mnie na razie śni się tylko stary pies, którego ktoś chce uśpić bo nie chce w domu schorowanego kundla ale małego szczeniaka. śni mi sie że ten pies kładzie mi mordę na kolanach (tak jak robił mój ukochany już nieżyjący pies) i tak ufnie patrzy mi w oczy. wiedząc że ma mało czasu przed sobą i ze jest chory postanawiam go \"adoptować\" i zabieram do domu. jak widzisz ja na razie jestem na etapie adopcji psa:) a tak na poważnie - nie wiem, czy ten wątek musi dotyczyć tylko i wyłącznie Novum, lekarzy, badań itp. widziałam tu głosy osób które są przeciwne pisaniu o np innych klinikach. z jednej strony rozumiem je bo skoro to wątek o N to wchodzą tu osoby, które szukają info o N, z drugiej jednak strony - jestem wierną pacjentką N, która dojżewa (razem z Wami) do różnych decyzcji dot. macieżyństwa - najpier \"rewolucyjny\" krok w kierunku inseminacji (do dziś śmieję się na wspomnienie moich wrzażeń po 1 obejrzeniu strony www N - szczerze było mi żal dziewczyn które muszą przechodzić przez insemiancje żeby mieć dziecko - sądziłam że ja po 2 wizytach będę w ciąży:). z czasem oswoiliśmy sie z mężem z perspektywą in vitro... a teraz moze już czas na kolejny pozornie \"rewolucyjny\" krok i rozmowę o adopcji. nie wydaje mi się żeby rozmawianie tu o adopcji było nie na temat, bo to naturalna kolej rzeczy w przypadku niektórych par starających się o dziecko. powiem tak: gdyby nie N nigdy nie pomyślałabym nawet hipotetycznie o adopcji - musiałam przejść przez inseminacje, zastrzyki i 4 porażki in vitro zeby dojrzeć powoli do oswojenia się z możliwością adopckji. no i agrument dla bezkompromispwych - w N też jest adopcja! bo czym innym jest namawianie mnie przez dr L na skorzystanie z komórki dawczyni i zapłodnienie jej nasienie męża?! dla mnie to niestandardowa forma adopcji - nic więcej nic mniej. stokrotko, trzymam kciuki za Twoje wrześniowe starania. jeśli wszystko potoczy się dobrze, ja również we wrześniu zawalczę. kati, co u ciebie? jak się miewasz? nie wiem czy mi się zdaje, ale czy nie spotkałyśmy się na bocianie?:)
-
dziewczyny, dziękuję za ciepłe słowa. nadwiślanka, czy Emilka to dziewczyna, która jakiś rok temu miała mieć crio ostatniego zarodka i on nie przeżył rozmrożenia? takie historie są niezwykle krzepiące! i co najważniejsze - naprawdę jest dużo osób z taką historią. dlatego uważam że naprawdę zawsze jest szansa, nawet gdy lekarze mówią co innego. nadwiślanka, nie wiem czy pamiętasz, jak kiedyś pisałam że poznałam ludzi, którzy 8 lat starali się o dziecko, przeszli przez in vitro itd i że dziś mają córeczkę z in vitro i synka - najsłodszą z nieoczekiwanych wpadek? wczoraj dowiedziałam się od tej dziewczyny że źle ją zrozumiałam - jej córeczka nie jest ich biologicznym dzieckiem - adopotowali ją a 7 miesięcy po pojawieniu sie w ich domu tej ślicznej istotki - dziewczyna niespodziewanie zaszła w ciążę ich córeczka ma braciszka. wiesz bardzo dużo wczoraj o tym myślałam - ta mała to wierna kopia swojej mamy - są identyczne:) dziwne, co? :) dotąd nie znałam nikogo kto adpotował dziecko. uważam że to (adopcja) wspaniałe ale sama nie byłam na to gotowa. nadal chyba nie jestem w pełni ale wczoraj coś we mnie pękło. miałam bardzo zły dzień...podświadomie chyba zaczęłam myśleć, że wcale nie musi się udać i ze może moją jedyną szansą na macierzyństwo jest adopcja. nie zrozum mnie źle - wczoraj byłam bardzo smutna gdy to do mnie dotarło, bo naparwdę dotąd byłam święcie pzrekonana że uda sie ale trzeba czasu. od wczoraj już jednak nie mam tej pewności. z jednej strony przepełnia mnie spokój na wspomnienie wspaniałej rodziny jaką tworzą Ci znajomi i że nigdy przez myśl mi nie pzreszło że mała jest adoptowana. ufam, ze przynajmniej próbujesz mnie zrozumieć.... ja po prostu bałam się (do wczoraj) ze adoptowane dziecko nigdy nie będzie do końca moje i że NAJGORSZE nie daj Bóg ono będzie to czuło. ale patrząc na ojca tej małej, gdy jego twarz cała rozjaśnia sie radością i czułością gdy jego 3 letni skarb neiśmiało staje w drzwiach pokoju zrozumiałam że oni to dziecko kochają ponad wszystko. i wtedy zrozumiałam że myslę że ja również mogłabym tak pokochać adoptowane dziecko i dać mu tyle miłości, ile powinno dostać o rodziców. dziś wstałam zupełnie odmieniona. jeśli chce mi się płakać to ze wzruszenia na wspomnienie czułości i miłości panującej (dzięki dzieciaczkom) w domu tych znajomych. i chyba powoli przestaję sie bać że nie będę mamą, bo... mogę być:) to nie jest tak, ze dziś zacznę interesować się procedurami adopcyjnymi, bo to bardzo poważna decyzja - przede wszystkim ze względu na dziecko a nie na nas. do wczoraj wogóle (tak naprawdę) nie byłam otwarta na możliwość adoptowania maluszka. teraz sie to zmieniło i zaczyna we mnie dojrzewać. myślę że będziemy z mężem o tym rozmawiać. to nie oznacza, że przestaję starać się o nasze bilogiczne dziecko - przykład Emilki (7 ransferów) i wielu wielu dziewczyn pokazuje, że czasem trzeba 10 tarnsferów a nawet wiecej żeby marzenie o dziecku spełniło się. na razie jestem gotowa na jeszcze wiele prób, ale nie potrafię powiedzieć co będzie po kolejnej porażce - ta ostatnia (mimo że wiedziałam że nie ma dużych szans) bardzo mnie dotknęła, dlatego arogancją z mojej strony byłoby mówienie teraz że będę próbować do skutku. dziś wiem że będę próbować dopóki starczy mi siły na pogodzenie się z kolejną porażką - ale dziś już nie wiem czy to będzie 1 transfer czy 10. wczoraj sie chyba załamałam a dziś zrozumiałam że ZAWSZE JEST SZANSA na macierzyństwo, trzeba tylko otworzyć się na inne możliwości. nadwiślanka, we wrześniu zacznie się wielkie oczekiwanie:) bardzo mocno trzymam za Was kciuki i życzę jak najszybszego spełnienia marzeń! stokrotko, a dokładnie na jakim jesteś etapie? co teraz zamierzasz? nicola, co u Ciebie? one wish, przykro mi że dr czerkwicki nie mógł wlać w twoje serce więcej nadzieji. życzę ci, że hormony się ustabilozowały i wiele optymizmu i wiary, ze będziecie więcej niż dwuosobową rodziną. pozdrowienia dla wszystkich
-
stokrotko, niestety nie udało się. to był mój 4 transfer i druga stymulacja. mam za sobą kilka trudnych dni, ale powoli się pozbierałam. jakoś juz tak mam że jak dostanę okres to wiara wraca. w sierpniu niestety nie uda mi się niczego zdziałać, bo punkcje i transfer będą znowu wykonywane w N od 19.08 a ja już wtedy będę po owulacji. w sierpniu może kupię testy owulacyjne ale chyba dam sobie spokój bo moje pęcherzyki na ogół nie pękają. we wrześniu planujemy podejścia do ICSI na naturalnym cyklu. zobaczymy. na razie rozważam zrobienie badań immunologicznych i ewentualne leczenie - ale to bardzo droga \"zabawa\".... pozdrawiam Was serdecznie. ja nadal wierzę, że kiedyś się uda...Trzymam za was kciuki Pysza, powodzenia w nowej klinice. Wade, niekończące sie gratulacje:)
-
onewish, życzę Ci spełnienia marzeń:) limako, nie mogę uwierzyć ze to już 14 tc!:) zazdroszczę:) stokrotko, nie wiem jak to możliwe, że w N mając wyznaczoną wizytę i godzinę transferu - odłożono go o 40 minut... czy Ty leczysz się w Novum, czy w innej klinice? wiesz, złożyłabym skargę na takie postępowanie. ja przy poprzednim majowym transferze miała chyba za bardzo wypełniony pęcherz i byłam ostatnią tego dnia pacjentką więc poleżałam 30 minut (zamiast standardowych 15) i myślałam ze umrę z bólu pod koniec - jak zeszłam z fotela to dosłownie zgieta w pół szłam do WC. nie wyobrażam sobie że ktoś naciska jeszcze na pęcherz.... msuiałaś sie nacieprpiec. odnośnie histeroskopii - ja też miałam ale w N - w narkozie. potem trochę bolało mnie podbrzusze ale to chyba zależy od tego jak duża ingerencja w maiccę ma miejsce - ja miałam mały polip. współczuję ci. jestem zdania, że nie wolno robić niczego wbrew sobie i jeżeli czujesz że potrzebujesz odpoczynku to znaczy ze tak należy zrobić. nie wolno robić niczego na siłę. a wyjazd we wrześniu w ciepłe kraje to wspaniały pomysł - zregenerowana i naładowana słońcem wrócisz pełna nowego optymizmu:) trzymaj się ciepło PS AGUSIA - nikt nie wchodzi pzez przypadek na forum KLINIKA NOVUM.... pisz i myśl co chcesz, Twoje prawo, ale nie odbieraj innym prawa do nadzieji i wsparcia. jeśli tobie to nie pomaga - nie korzystaj ale i nei zatruwaj innym życia - tolerancja ma to do siebie ze działa w obie strony.... pozdrawiam
-
PYSZA, nie trać nadzieji... muszę przyznać ze ja tak entuzjastycznie, jak na poczatku, nie podchodzę do kolejnych prób ale nadal wierzę że keidys się uda - naprawdę. zanim odpuszczę - chyba minie jeszcze troche czasu. nie mam złudzeń, że odbija się to na mojej psychice ale dopóki starania nie psują małżeństwa i jest wspólna zgoda i chęć na staranie się o dziecko - uważam że można walczyc. odnośnie stymulacji na cyklach naturalnych - efektem końowym jest punkcja, mikromanipuacja i tansfer zarodków. a wcześniej - zamiast końskich dawek i drogich hormonów przez 2 miesiace - masz "normalną" stymulację normalnego cyklu np jak do inseminacji. tzn. bierzesz np clo lub tamoxifen lub menpour ale 3-5 zastrzyków (w zależności od reackji organizmu). koszt jednego menopuru to chyba ok 80 zł. ja wiem, ze byłabym stumulowana menopurem więc koszt leków to 240 zł - 400 zł a nie 6 tys. ale w efekcie otrzymujesz jedną/ dwie / lub jak ci sie poszczęści 3 lub komórki. ale w moi przypadku ostatnia agresywana stymulacja dała 3 komórki:( podsumowując: w normalnym cyklu bierzesz hormony w tabl (tanie) plus np menopur w zastrzykach. jak pęcherzyki osiągną odpowiednią wielkość jest punkcja a potem jak w ICSI - zapłodnienie mikromanipulacją i transfer. korzyści: nie obciążasz organizmu dużymi dawkami hormonów, koszt leków niski. minusy: musisz mieć punkcję w narkozie. trzeba zapłacić 4,5 tys za punkcję, mikromanipulację i transfer plus (jeśli się zdecydujesz - 600 zł za nacięcie AH). stymulacja na cyklu nat. to nadal bardzo duzo pieniędzy ale oszczędzasz zdrowie (częsciowo tylko..bo masz punkcje) i jakieś 6 tys zł które wydałabyś na leki. jeśli w wyniku agresywnej stymulacji masz więcej niz 5-6 komórek to chyba warto stosować agresywną bo masz z tego 3 transfery ale w moim przypadku nie opłaca sie. pysza, na razie odpoczywasz od starań, czy nadal chodzisz do N? nie poddawaj się... ja co jakiś czas słyszę o przypadkach zajsć w ciązę dziewczyn, które ..nie miały na to szans. całuję cie mocno. wczoraj miałam transfer - zarodek przeżył, żaden z 4 blastomerów nie obumarł i..to tyle dobrych wiadomosci. źle rokuje fakt, ze zamrozony w 3 dobie miał tylko 4 blastomery. po rozmrozeniu jeszcze się nie zaczął się dzielić dalej. zrobiono nacięcie AH.. szanse są zawsze, chcę w to wierzyć... pozdrowienia dla wszystkich
-
Stokrotka, dziękuję za kciuki. a jakie ty masz teraz plany? nie załamuj się... jak wygląda twoja sytuacja? nicola, to jakieś szaleństwo z tymi bakteriami! 3 miesiące? nie pyatłaś dr o podchodzeniu do prób w osłonie antybiotykowej ?(nie pamiętam czy planowałaś insemiancję czy in vitro). ja kiedyś po 2 mies leczenia bakterii miałam w końcu nseminację w osłonie antybiotyków... Monari, ale ten czas zleciał! kiedy dokładnie masz termin porodu? dziękuję ci za otuchę i info o ciazach z jednego zarodka. z jednej strony mam świadomość mniejszej szansy tym razem - z drugiej - coż... wierzę. ale i planuję co dalej. po porażce beczę i smucę sie chwilę a potem kombinuję co dalej... na razie odłożylismy na bok inne plany i całe oszczędności zamierzamy zaiwestować w leczenie. madziara, dzięki za kciuki. co u ciebie?
-
onewish, to co piszesz nie mieści mi sie w głowie. nie mogę pojąć, jak dr moze na podstawie JEDNOKROTNEGO badania WYDAĆ WYROK O NIEMOŻNOŚCI POSIADANIA WŁASNYCH DZIECI!!!! to nie lekarz - to konował!!!!! twoje wysokie wyniki mogły być również efektem błędów w laboratorium - to się zdarza! uważam, ze za wcześnie na załawyanie rąk - naprawdę. znam osobiście parę, której powiedziano w jednym ze szpitali w w-wie ze nie mają szans na własne dzieci i powinni pomyślećo adopcji. dziś hula po domu dwójka słodkich maluszków - jedno z in vitro, drugie - najwspanialsza z wpadek!!:) sama widzisz że szanse są zawsze. nie chcę mamic cie nadzieją, bo moze twoje wyniki rzeczywiście nie są idealne, ale medycyna poszła tak daleko ze są różne rozwiazania. jeśi nie masz oporów moralnych przed in vitro - wg mnie jest nadzieja:) na pocieszenie powiem ci, ze ja jestem po 2 stymulacjach do in vitro. z pierwszej miałam tylko 5 zarodków a z drugiej tylko 3. dziewczyny mają cęsto po 10-16 zarodków z jednej stymulacji. u mnie wynika to z faktu szybszego starzenia się jajników - nie odpowiadają nawet na max dawki leków. a mam dopiero 32 lata to jeszcze nie czas na menopauzę! ja już nigdy nie zostanę poddana agresywnej stymulacji (duże ilości i dawki hormonó) bo u mnie to nie skutkuje a koszty są ogromne. mój lekarz (wiedząc że ja nadal chcę się starać/walczyć) zaproponował mi stymulacje na cyklach naturalnych. PYSZA, ZARAZ CI NAPISZE NA CZYM POLEGAJĄ. ja nadal wierzę że kiedys mi sie uda zajsc w ciążę. Wszystko się we mnie buntuje na mysl o komórce dawczyni - juz bym chyba wolała zaadoptować dziecko ..ale nie myśle o tym bo przede mną próby do skutku na naturalnych cyklach. mój dr w N ma pacjętkę która tak jak ja miała najpierw 2 stymulacje agresywne a potem...16 na cyklach naturalnych i przy ostaniej stymlacji zaszła w ciazę i urodziła zdrowe dziecko. ja zamierzam próbować dopóki będą pieniądze. niestety bo bardzo kosztowne marzenie... onewish - nigdy nie byłam u dr czerkwińskiego. wygląda poczciwie:) i budzi zaufanie. powodzenia!!! nie załamuj się - zawsze są szanse. co innego jakbyś nie miała jajników,ale przecież masz!!!:):) nie wolno sie załamywać i spać w ubraniu - jak wytłumaczysz kiedyś dzieciom że do snu muszą się przebać?:))) uśmiechnij sie i jedź na wizytę do N. to nie cudotwórcy ale kompetentni lekarze. gdybyś nie była zadowolona z N lub usłyszała znowu wyrok - nie załamuj sie!!!!!!!! jest jeszcze jeden lekarz do którego ja chyba wybiorę się jeśli za jakis czas nic sie nie uda - to pani profesor śpiewankiewicz (chyba szpital brudnowski w w-wie). akurat ona chyba jest cudotwórcą - ci znajomi od 2 chukających po domu dziecaczków właśnie jej zawdzięczają pierwsze dziecko. poza tym ona może być dla ciebie lepszym lekarzem niz dr z N - podobno WLEWA BARDZO DUŻO OTUCHY I OPTYMIZMU.moze do niej powinnaś się wybrać? trzymam za Ciebie kciuki!
-
cześć dziewczyny:) jutro będę miała transfer ostatniej (z 3) śnieżynki. mam nadzieję ze przeżyje rozmrożenie i bedzie się dzielić i ze dojdzie do transferu. muszę sie Wam przyznać, ze jakoś nie specjalnie wierzę w powodzenie tej próby - zarodek 3 dniowy a tylk 4 komórkowy, no i tylko jeden więc szanse mniejsze niż przy podaniu 2 ... ale próbuję, bo nie mam nic do starcenia - oprócz pieniędzy i reszty zdrowia:) podobnie jak przy poprzednim crio - podchodzę na cyklu bezowulacyjnym. na razie wyniki mam ok - w 7 dc endo miało 9 mm ale dr powiedział ze często zdarza się że endometrium traci swoją grubość. na szczęście u mnie spadło ale mininalnie - w 12 dc miało 8 mm a w niektórych miejscach 8,8mm. dostałam cały zestaw leków w tym dodatkowo plastry z estadiolem na endo (poprzednio bardzo pomogły) i jutro o 8.30 transfer. trzymajcie proszę kciuki żeby zarodek miał sie dobrze i żeby doszło do transferu... jeśli ta póba się nie powiedzie, we wrześniu podchodzę do ISCI na cyklu naturalnym. pozdrowienia dla wszystkich
-
Kinia, serdeczne gratulacje!!! trzymam kciuki, zeby teraz juz wszystko było dobrze:) Milunia, zgadzam się z Nadwiślanką. decyzja o skorzystania z nasienia dawcy musi być gruntownie przemyślana. jeśli dziś sie zgadzacie na takie rozwiązanie to uważam że powinniście codziennie o tym rozmawiać zastanawiajac sie nad plusami i minusami tego rozwiązania. dzis w przypływie rówżnych bardzo uczuć możecie to akceptować ale za jakis czas możecie zmienić zdanie. Absolutnie nikogo nie oceniam ale dla mnie skorzystamie z nasienia dawcy lub komórki dawczyni nie wchodzi w grę. dla mnie dziecko to owoc mojej i męża miłości i fascynująca mieszanka naszych genów. gdyby okazało się że jedno z nas nie moze mieć dzieci - myślałabym o adopcji. rozważcie to dobrze.... dlaczego in vitro nie wchodzi juz w grę? wiem, ze o wiele lepiej rokują pary gdzie problem jest po straonie mężczyzny a nie kobiety - w przypadku facetów ..cóż wystarczy jeden zdrowy plemnik, który zostanie wyselekcjonowany przez pracownika laboratorium i wprowadzony np poprzez mikromanipulację do komórki jajowej kobiety. z tego co piszesz, ty jesteś zdrowa. powiedziano wam że nie macie szans na własne dziecko? skonsultuj sie w innej klinice np Novum. znam parę , której w jednym z warszawskich szpitali powiedziano że nie mają żadnych szans na dziecko nawet z in vitro a dziś po domu hula dwójka słodkich szkrabów - jedno z in vitro, drugie...najsłodza z wpadek:)
-
marzen30, jeśli planujesz zrobić test z krwi to mozesz go już zrobić w 11 lub 12 dobie po transferze (dzień transferu = 0 dpt). jeśli test domowy to najwcześniej w 14 dpt ale jak nie wyjdzie to spróbuj jeszcze za 3 dni. kiedy miałaś transfer? powodzenia! madziara - miłego urlopu z mężem:) ja czekam na @. Od 1 dc zaczynam brać progynovę (podchodzę do criotransferu na cyklu bezowulacyjnym). moze uda się w II połowie lipca.. pozdrowienia dla wszystkich
-
Wade, serdczne gratulacje!!!!:)) to naprawdę wspaniała wiadomość i bardzo budująca! życzę CI, zeby maluszek zdrowo i sie rozwijał i zeby wszytsko było ok. dawaj znać co u ciebie. Kati, przykro mi, ze się nie udało. ja też działam dalej, jakoś na razie nie umiem odpuścić choć czasem bardzo bym chciałam ... pozdrowienia dla wszystkich
-
Stokrotko, bardzo mi przykro. mam nadzieję że szybko staniesz na nogi. tzrymam kciuki za pomyślność histeroskopii. będziesz robić ją w N? ja robiłam w N i byłam zadowolona. pamietaj że masz jeszcze mrozaczki - będzie dobrze! myszka, klinika Novum ma dobre opinie odnośnie skutecznosci. niektórzy czują się tu jak w fabryce - anonimowo. ale mnie to nie przeszkadza. nie byłam nigdy u dr czerwkińskiego wiec nie doradzę. ja chodzę do dr Zamory i jestem bardzo zadowolona choć to wyjątkowy oryginal - też małomówny, ale lubię go i ufam. wiem że dzieczyny bardzo sobie chalą dr obuchowską, starosławską, taszycką, dr Szulc (facet) i dr wojewódzkiego. ale poszłabym do dr czerkwińskiego i zobaczyła czy mi odpowiada. wg mnie wszyscy lekarze w N wiedzą co robić. dobrze tylko trafić na lekarza z którym umiesz się dogadać bo wasza \"znajomość\" moze trochęn trwać... powodzenia
-
cześć dziewczyny, kati, trzymam kciuki! odenośnie korzyustania z banku nasienia - absolutnie tego nie oceniam ale ja na to nie jestem gotowa i chyba nigdy nie będę. u mnie chęć posiadania dziecka wiaże sie nierozerwalnie z myślą że maluch miałby moje i męża geny. bardzo chciałabym być w ciązy ale jeśli okazałoby się ze mąż nie moze miec dzieci to zaczęłabym rozważać adopcję. nie rozmawiałam o tym z mężem ale wydaje mi się ze dla niego myśl że ciąża nie byłaby efeketem naszych starań byłaby dla niego przykra. nie uważam tego za egoizm. pomyślałam sobie tak: załóżmy że to ja nie mogę mieć dzieci i mój mąż proponuje że skorzystamy z komórki dawczyni i połączymy z jego plemnikiem i że podamy mi ten zarodek. podświadomie wszystko buntuje się we mnie na tę myśl. a gdyby nasze dziecko miałoby być z komórki dawczyni i nasienia męża i na dodatek miałaby ciążę donosić obca kobieta - tego wogóle już nie \"czuję\". może do tego trzeba dojrzeć... ale keidyś napsiałam że uważam że należy wykorzystać wszystkie akceptowane przez nas sposoby na zajście w ciążę. mój próg akcptacji kończy się chyba na in vitro - moja komórka i plemniki mojego meża. nie zrozumcie mnie źle - ja innych form nie neguję i nie potępiam tylko sama nie jestem na nie gotowa i chyba nigdy nie będę. magdziara - trzymam kciuki za dobry wynik biopsji. będzie dobrze! Stokrotko, jak sie miewasz? kiedy planujesz zrobic test? fajnie że masz aż 6 zamrożonych zarodków! ja po II stymulacji miałam tylko 3 zarodki i tylko jeden mi został. mam nadzieję że prawidłowo się rozmrozi i że w lipcu będe miała kriotransfer. u mnie w miarę ok. krew w otrzewnej powoli się wchłania. trzeba było 4 tyg żeby poczuć wyraźną poprawę ale jest lepiej. ten cykl muszę odpuścić. może w następnym będzie kriotransfer... stosunkowo dobrze zniosłam porażkę po ostatnim transferze i nie wiele (w porównaniu z poprzendnimi razami) płakałam ale jakoś od 2-3 dni dopadło mnie przygnębienie. i ono minie... Nadwiuślanka, jak Twoje sprawy? coś się ruszyło?
-
kati, trzymam kciuki!!!! jakie witaminy brał Twój mąż? stokrotka, powodzenia w sobotę!! oby te małe podrosły i żeby było pęcherzyków i komórek jeszcze wiecej!! 14 ... ogromnie ci zazdroszę - ja za I razem miałam 5 a teraz 3 :( niestety nie udało się. na dodatek mam nadal powikłąnia po punkcji - nadal w otrzewnej jest krew i mam silne bóle. muszę leżeć i czekać aż się chłonie. jeśli nie czeka mnie szpital. nie rozumiem tego (może oswoiłam sie juz z porażkami albo jeszcze do mnie nie dotarło) ale naprawdę mało płakałam. wczoraj jak wyszłam z N i 2 razy w domu jak rozmawialiśmy z meżem. na razie się trzymam i nei chcę już płakać. ostatnią porażkę zniosłam fatalnie i naprawdę długo nie mogłam się pozbierać... trzymam za was mocno kciuki
-
stokrotka, trzymam kciuki za udaną punkcję. super że masz duzo pęcherzykó;0 mogę spytać ile? PS do nowej koleżanki - dr taszcka jest świetnym specjalistą i zna sie na rzeczy. warto zapisać się do neij. ja chodzę do dr Zamory i też bardzo jest ceniony w N. do dr T chodziałam pod nieobecność dr Z i wiem, ze jest rewelacyjna - nie głaszcze po głowie ale nie o to przecież chodzi.
-
zapomniałam dodać co u mnie:)) ja mam dziś 9 dpt. siedzę sobie z mężem od kilku dni ma Mazurach i odpoczywam. test z krwi planuję zrobić w czwartek w 12dpt. proszę, tzrymajcie za mnie kciuki i proszę pomódlcie się za mnie... Pozdrawiam serdecznie:)
-
Limako, to najwspanailsza wiadomość tygodnia!!!!! ogromnie cieszę się z Twojego powodu! gratuluję serduszka - to musi być niezapomniane przeżycie... gratuluję Ci z całego serca i życzę żeby wszytsko poszło jak należy:) Stokrotka, ja na długim mialam 5 dlatego przy II stymulacji dr zalecił krótki bo długi mógłby wogóle nie zadziałać. a teraz jesteś na jakim protokole? na jakim jeseteś teraz etapie? keidy mogłaby wypaść punkacja? trzymam kciuki za powodzenie stymulacji i szczęsliwy koniec:) Nicola, starsznie mi przykro z powodu torbieli. wiem jakie to rozczarowanie tak czekać i czekać na szansę. trzymaj się dzielnie - najważniejsze teraz żey torbiel zniknęła. Kati, trzymam kciuki za inseminację!! Pasiflorka, trzymaj sie dzielnie. będzie dobrze. jeszcze zobaczysz... Amrula, ja mimo że moja \"przygoda\" z Novum trwa juz 1,5 roku nie zmieniłabym tej kliniki na inną. N ma dużo pacjentów i można odnieść wrażenie ze traktowana jesteś pzredmiotowo, ale lekarze nie mają się z tobą zaprzyjaźniać ale doprowadzić żebyś była w ciąży. oprócz tego ze wg mnie parcują tam profesjonaliści którzy nie igrają z twoim zdrowiem (w innych bywa różnie) do tego na meijscu jestlaboratorium, gdzie w godzinę masz wyniki większości badań 0 to wygodne, choć nie najtańsze... ja polecam
-
cześć dziewczyny:) nie odzywałam się bo trochę było komplikacji... w końcu doszło do punkcji - pobrano mi 2 dojrzałe i 1 niedojrzałą komórkę - wszytskie się zapłodniły. niestety po punkcji wystąpiły powikłania. bardzo cierpiałam przez dwa dni ale na szczęscie z każdym dniem było coraz lepiej i nie pojechaliśmy do szpitala. nadal boli nie brzuch i jajniki ale jest coraz lepiej. w sobotę ( w moje imieniny) miałam transfer 2 zarodków - oba z nacięciem AH - poszliśmy na całość... bo otoczka ładniejszego zarodka była cieńsza niż trochę gorszego a zważywszy że to była ich 3 doba to były leniwe i mało się podzieliły. chcę wierzyć że się uda ale staram sie już nie nastawiać jak poprzednio - że w chwili podania zarodków jestem juz w ciaży... pysza, tzrymam kciuki za śwetne efekty terapii. ja też (po crio i braku zarodków) zwątpiłam na moment i przestałam wierzyć że sie kieyś uda. Pamiętasz ile było w nas wiary gdy stymulowałyśmy się po raz pierwszy? ale teraz staram się mysleć tak: będę keidyś w ciaży, tylko nie wiadomo kiedy ...dlatego chcę próbować bo kiedyś się uda! nicola - wiem,jak irytujące są pzrerwy i leczenie bakterii i wymuszone pazuzy. ja na 1,5 roku w N wykorzystałam tylko 1/2 prób bo druga połowa to: leczenie bakterii, czekanie na okres, torbiele, laparoskopie, histeroskopie ... wiem co czujesz ale naprawdę wierzę ze nam wszystkim kiedyś sie uda. ja też jestem bardzo niecierpliwa i złosciły mnie pzrerwy w staraniach ale nie ma sensu psuć sobie nerwów bo nie mamy na to wpływu. trzymam za ciebie mocno kciuki!:) będzie dobrze. a z tymi baketriami - spyatj dr cz nie możesz w osłonie antybiotykowej mieć inseminacji? odnośnie inseminacji w sobotę - zawsze jest lekarz dyżurny - tym się nie martw wogóle. nelly - trzymam kciuki za Twoją insemiancję! stokrotka - szybko zaczynasz drugą stumulację. dr nie kazał ci zrobic przerwy choćby miesiąc? mogę spytać ile mialaś zarodków po piwerwszej? ja 5 na długim, a na krótkim 3. niestety teraz jeśli coś pójdzie nie tak zostają mi tylko stymulacje na naturalnych cyklach. trzymam kciuki za powdzenie tej, którą właśnie zaczełaś! nawiślanka, myślę o Tobie i wierzę, że niedugo pojawi sie w Waszym domu nowy członek / człnkowie:) rodziny.
-
Monari, gratuluję córeczki!:) też bym chciała...:) mój pierwszy protokół był długi i bardzo średnio zareagowałam. Dr powiedział że nie mogę mieć drugi raz długiego protokołu, bo w moim przypadku wyciszanie decapeptylem przez 2 tyg jajników żeby potem z podwójną mocą ruszyły z miejsca nie sparwdza się bo one nie chcą ruszyć po tym uśpieniu:( dlatego mam teraz krótki z antagonistą. dr uprzedzał mnie że moje jajniki wogóle źle reagują na stumulację (nawet do inseminacji był kłopot). krótki był moją ostatnią szansą. jeśli cos pójdzie nie tak, zostaje mi stymulacja na natuuralnych cyklach... ale na razie nie tracę jeszcze nadzieji na tę stymulację - liczę że uda się pobrać choćby te 2 komórki i ze się zapłodnią. ale trzymaj dziś o 16.50 za mnie kciuki proszę... Nadwiślanka, monari ma rację - strasznie szybko minął ten czas. choć pewnie nie dla ciebie... szybko mija obserwatorom a najbardziej zaintereowanym - dużo wolniej. wspaniale że tak wszystko dobrze się układa! wierzę, ze wkrótce będzie was więcej niz dwoje:) w jakim wieku chcielibyście adoptować dziecko? a jakby były bliźniaki - to też sie zdecydujecie? Pozdrowienia dla wszystkich, a szczególnie dla Limako:)
-
Monari, dzięki za kciuki. Wspaniale, ze maluszek i Ty dobrze sie miewacie. oby tak dalej:) starałam sie czytać Was na bierząco ale musiała mi umknąć informacja o Limako i transferze.. LIMAKO życzę Ci zeby się teraz udało!:) nicola, a Ty jakie teraz masz plany? Pysza, co u Ciebie? u mnie niestety złe wieści...dr uprzedzał mnie że jajniki nie chcą pracować i w krótkim protole nie musi niestety być lepiej niz w długim, ale nie sądziłam ze będzie aż tak źle. okazuje się że są tylko dwa i to niespecjalnie rokujące pęcherzyki. reszta jest za mała. dr L spytał mnei czy chcę odstapić od dalszej stymulacji bo nie ma gwarancji ze te 2 będą się rozwijać. postanowiłam działać dalej bo to moja być moze ostatnia duża szansa. dostałam dodatkowe zastrzyki i jutro usg. Proszę trzymajcie za mnie kciuki i za te 2 nieboraki żeby chociaż je możnabyło pobrać podczas punkcji. Pozdrowienia dla wszystkich.