Damlena wierzę:)
Ktoś pytał o reinkarnację, najlepiej wyjasni to Walsch w Rozmowie z Bogiem
Wyjaśniałem już, co dzieje się po tak zwanej “śmierci\".
Niektóre dusze czują, że wiele jeszcze chciałyby się dowiedzieć, więc trafiają do “szkoły\", zaś inne dusze - “stare\", jak je określacie - je uczą. Czegoje uczą.? Że nie ma nic, co musiałyby poznawać. Że nigdy nie musiały niczego się uczyć. Że wystarczy tylko sobie przypomnieć. Pamiętać, Kim i Czym S0 W Istocie.
“Dowiadują się\", że doświadczyć Swej Prawdziwej Istoty można przez bycie Nią. Przypomina im się o tym w sposób łagodny, obrazowo.
Pozostałe dusze już o tym pamiętają, gdy docierają na “druga stronę\". (Posługuje się znajomymi wam określeniami, aby same słowa nie stały na przeszkodzie rozumieniu.) Dusze te mogę od razu przejść do radosnego spełnienia swych życzeń odnośnie tego, czym pragną “być\". Mogą wybrać spośród miliona, zyliona Moich przejawów i doświadczyć tego natychmiast. Może to się wiązać z przybraniem fizycznej postaci.
-Dowolnej? Dowolnej.
Więc to prawda, że dusze mogą wcielać się w zwierzęta - że Bóg może być krową? A. kro wy są naprawdę święte?
(Ah-mh) Przepraszam.
Miałeś całe życie na odgrywanie komika estradowego. I, nawiasem mówiąc, patrząc na twoje życie, można powiedzieć, że udało ci się zmienić je w komedie.
Brrram! Ale mi dołożyłeś. Orkiestra tusz!
Dzięki, dzięki.
Ale żarty na bok, panowie... Odpowiedź brzmi - tak, dusze mogą wracać pod postacią zwierząt. Pytanie, czy chcą? Raczej nie.
Czy zwierzęta mają dusze?
Jeśli choć raz zaglądałeś zwierzęciu w oczy, znasz już odpowiedź na to pytanie.
Więc skąd mogę wiedzieć, że to nie moja babcia, wcielona w mojego kota?
Proces, o którym tu mowa, jest ewolucja. Samo--tworzeniem i ewolucja. A ewolucja zmierza tylko w jedna stronę. Wzwyż. Zawsze wzwyż.
Największym pragnieniem duszy jest doświadczać wciąż wyższych aspektów siebie. Dlatego pnie się do góry, nie w dół, po ewolucyjnej skali, aż osiągnie nirwanę - całkowity Jedność ze Wszystkim. Czyli ze Mną.
Lecz skoro dusza pragnie doświadczać siebie w coraz wyższym wydaniu, po co zadawałaby sobie trud przybierania ponownie ludzkiej postaci? To z pewnością nie przybliża jej do celu.
Jeśli dusza po raz kolejny się wciela, to po to, aby dalej doświadczać i dalej ewoluować. Wiele poziomów ewolucji można zaobserwować u ludzi. Można wcielać się wiele razy - setki - i piać się wciąż wzwyż.
Lecz nie da się tego pogodzić z powrotem do niższych form życia. Stad powrót taki nie następuje. Nie przed osiągnięciem przez dusze ostatecznego zjednoczenia ze Wszystkim Co Jest.
Z tego wynika, że muszą powstawać “nowe dusze\", wcielające się w niższe formy życia.
Nie. Każda istniejąca dusza została stworzona Jednocześnie. Jesteśmy tu wszyscy Teraz. Ale jak już tłumaczyłem, kiedy dusza (cząstka Mnie) osiąga ostateczne spełnienie, ma możliwość “rozpoczęcia od nowa\", “zapomnienia\", aby mogła stworzyć siebie od podstaw jeszcze raz. W ten sposób Bóg nieustannie na nowo doświadcza siebie.
Dusza może wybrać “wtórny obieg\" po niższych formach życia, ilekroć zechce.
Bez reinkarnacji - bez możliwości powrotu do postaci fizycznej - dusza musiałaby osiągnąć wszystko, do czego dąży, w ramach jednego życia, a to o wiele krócej niż jedno mgnienie na kosmicznym zegarze.
Zatem tak, reinkarnacja jest faktem. Jest prawdziwa, celowa i doskonała.
Dobrze, ale jedna rzecz nie daje mi spokoju. Powiedziałeś, że czas nie istnieje, że wszystko dzieje się naraz, teraz. Zgadza się?
Zgadza się.
Następnie dałeś do zrozumienia, że wszyscy istnieje my “cały czas\" na różnych poziomach, czy też w różnych punktach, w kontinuum czasoprzestrzennym.
Tak jest naprawdę.
W porządku, lecz od tego właśnie wszystko się gmatwa. Jeśli moje jedno “ja\" w kontinuum czasoprzestrzennym “umiera\", a potem powraca tutaj jako inna osoba... to... to kim ja właściwie jestem? Musiałbym w takim razie istnieć w dwóch osobach jednocześnie. A jeśli to powtarza się przez całą wieczność, jak twierdzisz, wówczas jestem setką ludzi naraz! Tysiącem. Milionem. Milionem wersji miliona osób w milionie punktów w czasoprzestrzennym kontinuum.
Tak.
Nie mogę tego pojąć. Mój umysł nie jest w stanie tego ogarnąć.
Właściwie, poradziłeś sobie z tym bardzo dobrze. To niesłychanie zawiłe zagadnienie, a ty się z nim całkiem nieźle uporałeś.
Ale... ale... jeśli to prawda, wówczas “ja\" - ta cząstka “mnie\", która jest nieśmiertelna - muszę ewoluować na miliard różnych sposobów pod miliardem postaci w miliardzie punktów na Kosmicznym Kole w wiecznej chwili teraźniejszości.
I znów masz racje. To właśnie robię. Nie, nie. Powiedziałem, że to ja muszę robić. Racja. To właśnie powiedziałem.
Nie, nie, moje słowa -
Wiem, jakie były twoje słowa. Całe zamieszanie wynika stad, że ty ciągłe upierasz się przy rozgraniczaniu siebie i Mnie.
A jest tylko jeden z Nas?
Nigdy nie było nas więcej, nigdy. Dopiero teraz to spostrzegłeś?
Chcesz powiedzieć, że cały ten czas rozmawiałem sam ze sobą?
Coś w tym rodzaju. To znaczy, że nie jesteś Bogiem?
Tego nie powiedziałem. Czyli jesteś Bogiem?
Owszem.
Lecz jeśli Ty jesteś Bogiem, i Ty jesteś mną a ja Tobą - wtedy... wtedy... ja jestem Bogiem!
Jesteś Bogiem. Zgadza się. Nazwałeś rzecz po imieniu.
Lecz nie tylko jestem Bogiem - jestem też wszystkimi innymi ludźmi.
Tak.
Czy to oznacza, że nikt i nic nie istnieje oprócz mnie?
Czyż nie rzekłem: Ja i Mój Ojciec jesteśmy Jednym?
Owszem, ale...
/ czy nie rzekłem też: Wszyscy jesteśmy Jednym?
Tak. Ale nie wiedziałem, że należy to rozumieć dosłownie. Myślałem, że mówisz w przenośni. Sądziłem, że to bardziej formuła filozoficzna niż stwierdzenie faktu.
To jest stwierdzenie faktu. Wszyscy stanowimy Jedno. To właśnie kryje się pod słowami: “Cokolwiek uczyniliście najmniejszemu spośród mych braci... mnieście uczynili\".
Rozumiesz teraz?