Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

maalutka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez maalutka

  1. Gdybym mógł sprawić mocą pragnienia, ażebyś przyszła – słodka, łagodna... niosąc ze sobą urok natchnienia: taka szczęśliwa i tak pogodna, jakiej cię dotąd jeszcze nie znałem - rozpromieniona i roześmiana; jaką cię widzieć od zawsze chciałem - zbytnio beztroska, zbyt zakochana... Czy taka jesteś, czy tylko roję o czymś, co nigdy stać się nie może? Gdzieś na dnie serca ciągle się boję, że złudny obraz dla siebie tworzę... Gdy promyk słońca zimę przegoni, a śnieg topniejąc gorzko zapłacze; lód się rozkruszy od ciepła dłoni... patrząc na ciebie – kogo zobaczę? Zobaczysz we mnie zwykłą dziewczynę, kiedy się zjawię okryta wiosną. Jak łabędzica biała przypłynę nim pierwsze kwiaty wśród traw wyrosną. Ty mówiąc do mnie o swych marzeniach, o nieodkrytych głębinach duszy i o zrodzonych we śnie pragnieniach - staniesz się wierszem, który mnie wzruszy. Przyjdę do ciebie niczym kochanka... po wąskiej ścieżce z Księżyca blasków. Przyjdę spowita mgłami poranka i obsypana puchem dmuchawców. Ja będę mówić o swej miłości: o łzach wylanych, o niespełnieniu, złamanym sercu; o bezsenności, o gorejącym we mnie płomieniu. Zobaczę w tobie więcej niż myślisz, kiedy wyłonisz się spośród mroku. A może wcześniej już mi się przyśnisz? Choć niedostępna dla mego wzroku - wiem, że tu jesteś: od zawsze blisko, jak skarb bezcenny, który trzymałem, nie wiedząc nawet, że mam to wszystko, czego pragnąłem, czego szukałem. Ty przyjdziesz do mnie, kiedy zawołam serce niewinne, serce dziewczyny i może wtedy ujrzeć cię zdołam, osnutą w jedwab z tej pajęczyny, na której wiszą, niczym diamenty, pierwsze kropelki rosy nad ranem. Takim widokiem zbytnio przejęty - oczarowany... jak posąg stanę! Na skraju nocy gdzieś się spotkamy - zbiegnę leciutko po łuku tęczy, pełna nadziei, że pokonamy ten ból, co dusze zbłąkane dręczy. Przybędę tutaj z nieba błękitu, spadnę na ziemię jak chmurka biała; spojrzę na ciebie i dreszcz zachwytu nagle zjednoczy nasze dwa ciała... Czasami myślę, że potrzebujesz kogoś, kto w oczach ma chłód zieleni... Czasami wierzę, że wypatrujesz kogoś, kto życie twe rozpromieni... Wezmę ze sobą kosz słodkich malin, po drodze zerwę liście paproci. Przyniosę siłę namiętnej fali, dotyk miłości i smak dobroci... Tańcząc uchwycę rąbek twej duszy, zbudzę jej barwy ciepłem płomienia. Ten żar łzy wszystkie w końcu osuszy - on zawsze smutek w radość zamienia! Cały zasłucham się w czystą ciszę, która zawiśnie jak most nad nami. Zranione serce twe ukołyszę - wreszcie będziemy naprawdę sami: odejdą myśli gorzkie, zwichrzone i niepotrzebne słowa rozpaczy. Niech złagodnieje niebo przymglone, bo cała przeszłość – nic już nie znaczy! Otoczę ciebie moim ramieniem, chociaż się takie słabe zdawało. Ty będziesz kwiatem, a ja – promieniem, którego długo ci brakowało.
  2. c.d. Jestem kapłanką pradawnej wiary, wiary w uczucia i w sens miłości... więc chętnie przyjmę twe skromne dary, bo na ich widok uśmiech zagości na mojej twarzy jak dzień na niebie. Prawdziwe skarby tkwią tak głęboko - i za to właśnie chcę kochać ciebie - że ich nie widzi zbłąkane oko, gdy nie dość pilnie patrzy w człowieka. Spiesz się więc odkryć, co w sobie nosisz; nie marnuj chwili, bo czas ucieka... Ptakom podobny – ty też się wznosisz, budzisz się ze snu, odradzasz nowy, aby podążać za drogowskazem, jak młody jastrząb ruszyć na łowy... Tam dokąd zmierzasz – zmierzamy razem! Rozwijam skrzydła, by ruszyć w drogę, mojej nadziei pozwolić płonąć. Czy razem z tobą odlecieć mogę? Nie chcę – jak Ikar - w morzu zatonąć snów, co się spełnić nigdy nie miały, choć się zakradły pod me powieki; snów, co przy tobie mnie zatrzymały, - nie wiem: na chwilę, czy też na wieki... Niepewnie patrzę na losu szalę - w życiu najlepiej grać jedną kartą: kochać bez granic, albo też wcale. Czy to potrafię? Czy kochać warto? Nie wiem dlaczego jasna poświata nad twoją głową jak Księżyc wschodzi... jakbyś nie była stąd – z tego świata, z którego rodzaj ludzki pochodzi! Może to prawda – jestem z daleka: za horyzontem, pośród chaosu. rodzi się w bólach dusza człowieka... Ja też spoglądam na szalę losu jak ty - niepewnie, bo w każdej chwili dotyk niechcący czy wiatru tchnienie na drugą stronę wszystko przechyli... na miejsce szczęścia niosąc cierpienie. Próbuję walczyć wznosząc ołtarze już nieobecnym, pradawnym bogom i samą siebie niosę im w darze - oni mnie znają, więc mi pomogą w chwili goryczy dwie rzeczy stworzyć, pachnące miodem za łzę jedyną; takim sposobem – dobro pomnożyć, małej radości stać się przyczyną. Wiem, że musiało być w twoim życiu wiele dni smutnych, pełnych cierpienia. Ja – przyczajony jak lis w ukryciu - wreszcie rozumiem, dlaczego zmienia twój gest czy uśmiech... oblicze świata... Nagle okrywasz się mgłą tajemną i w twoje włosy tęcza się wplata! Nie wiem, dlaczego pragniesz być ze mną. Nazbyt bezradny i zagubiony - gniotę w swych dłoniach duszę zlęknioną, próbując zajrzeć jak za zasłony w głębię twych oczu nieprzeniknioną. Niech się bogowie twoi objawią! Niech przyjdą tutaj nago i boso, od wątpliwości moich mnie zbawia, zwierciadło prawdy niech mi przyniosą! Bogów prastarych już zobaczyłeś w głębi mych oczu i w moich czynach. Czy nie poznałeś, nie uwierzyłeś? Jakaż zwątpienia twego przyczyna? Zwierciadło prawdy ty nosisz w sobie i znasz odpowiedź na swe pytania. Serca zapytaj – ono odpowie rytmem miłości i bez wahania samo objawi ci tajemnice, których na próżno szukasz dokoła. Popatrz uważnie w moje źrenice - to moja dusza do ciebie woła! Spróbuj wyczytać, co zapisane jest w ich otchłani tętniącej życiem. Jaką mnie ujrzysz – taką się stanę i taka będę... o każdym świcie...
  3. Szept na dwa głosy Słońce już wstało, ogrzewa Ziemię, budzi namiętność w sercu uśpioną. Po górskim stoku zbiegnę do ciebie i ponad łąką wzlecę zieloną! Jak rącza łania w zaroślach skryta, co nie wie: zostać, czy też uciekać... i każdy szelest trwożliwie chwyta - tak właśnie będę na ciebie czekać! W nagłym porywie deszcz rozmarzony wyniosłe drzewa smaga swą rosą... Strumień przeskoczę – rwący, wzburzony - ogromne skrzydła w niebo mnie wzniosą! Jak barwny motyl w powietrzu wisząc, wirując w tańcu – zakreśla koła, będąc muzyką i będąc ciszą - moja tęsknota ciebie przywoła! Zwabi mnie taniec myśli swawolny, nagle zniewoli swoim urokiem, więc zaczerwienię się jak mak polny, śledząc te pląsy płomiennym wzrokiem. To, co zobaczę tak mnie zaskoczy... Beztroska radość zbyt mnie poruszy, że zawstydzony – opuszczę oczy, gdy się roztańczy... nagość twej duszy! W górę się wzbijesz jak wróbel mały, dźwięcznie zaśpiewasz jasnym przestworzom. Fiołki, co wiosny dotąd czekały... główki podniosą, oczy otworzą! Próbując pojąć tę magię wielką, która rozkwitać nakaże pąkom, zrozumiem jedno – tyś czarodziejką, skoro szybujesz jak ptak nad łąką! To nie są czary – zwykłe marzenie tak mnie unosi ponad obłoki. Ja jednym słowem dla ciebie zmienię w przepiękny ogród ten kraj szeroki, który pustkowiem był do tej pory. Możesz zamieszkać tu razem ze mną; możesz odegnać wszystkie potwory, co w snach zranionych nocą się lęgną. Odnajdziesz w lustrze twarz wojownika, odnajdziesz w sercu cenne przymioty i to jest magia, która przenika czyste, szlachetne... ludzkie istoty. Zabiorę ciebie w podróż przez baśnie, więc tak po prostu – chwyć mnie za dłonie! Tam, gdzie lecimy... słońce nie gaśnie, nie gaśnie płomyk, który w nas płonie. Ten ciepły ogień mnie niepokoi, choć tak naprawdę – przecież mi miły. Drżę niczym listek, który się boi, by go płomienie te nie spaliły. Jakże to czynisz, że iskry wzbijasz, cokolwiek robisz – choć dla zabawy? Kwitną jabłonie, kiedy je mijasz i złoty pyłek sypie się z trawy! Choć dumny rycerz, nie znając lęku, pokłon oddaje swej ukochanej, ja – zamotany w sieć twego wdzięku - z niepewnym sercem przed tobą stanę! Cóż ci dać mogę? Wonne bukiety i nad potokiem plecione wianki zdają się niczym wobec kobiety, która podobna jest do kapłanki. J.B.
  4. margaritta ja wiedziałam, że jesteś niezbyt pilna;) :D:D:D
  5. nie mam pojęcia, mi dokopał bardzo:(:( idę:(
  6. margaritta masz rację, nie kciej:D:D:D:D:D:D:D
  7. to wszystko prawda...niestety:( buuuuuuuuu przegrałam życie:(
  8. pracuję do 18-stej i czekam na opis, Morfeusza mial wkleić:D
  9. Morfeusz zapodawaj co o mnie mowi wyrocznia:)
  10. już jest;) proszę o łagodny wymiar kary;)
  11. ostatni raz:D:D:D:D PANI RYBA Wodnistooka dziewczynka chowająca się za szaf, płacząca przy sznyclu cielęcym z kopytkami i sałatą, wyrasta na piszącą wiersze i zbierającą aktorki, zapłakaną panienkę. Obgryzionymi paluszkami przeciera wiecznie czerwone oczki i wielkie to zaskoczenie, jeśli nie jest lunatyczką. Rozkapryszona, leniwa i bierna, jest uosobieniem wulgarnego archetypu kobiecości. W wieku jedenastu lat zakochuje się w wujku ze strony ojca i po raz pierwszy usiłuje popelnić samobójstwo pijąc borygo. Niestety, odratowana za mąż wychodzi bez problemu, wykorzystując brak rozumu i intuicji u kolegi z klasy. Rozczytana w romansach, wyobraża sobie małżeństwo jako ciągłą wymianę pachnących bilecików i schadzki w malowniczych altanach. Seksualnie, pełna wiary w motylki, nie może pogodzić się z brutalną fizjologią. O ile wszystko przebiega normalnie, jest to powód do następnego usiłowania samobójstwa, przez utopienie, lub pójście samopas w Puszczę Białowieską. Leniwa, niezdolna, bluszczowata, niezdecydowana, niczym jemioła wypija soki z otoczenia. Tępa i małostkowa, niezdolna do jakiegokolwiek działania, pozuje na heroinę romansu i swoimi humorami tak zastrasza otoczenie, że po jakimś czasie, może leżeć czytając francuskie powieści rycerskie, tyjąc jak pulpet od niewybrednych, przeterminowanych herbatników. W późnej starości, bo jako pasożyt żyje długo, opłakuje męża, który z niewiadomych powodów zginał podobno zjedzony przez piranie.
  12. heheheheeh to wygląda jak teksty naszych czcigodnych podszywaczy:D
  13. waga moja droga to leci tak Leniwa, cukierkowa, infantylna panienka bez wzglądu na wiek. Pozornie bez własnego zdania, jest chłodna i bez przerwy kalkulująca. Nadaje się wyłącznie na żon dla dyplomaty, który rzadko bywa w domu i potrafi się obejść bez normalnej, klasycznie pojętej rodziny. Niewierna, lunatyczna, marzy o romantycznych hawajskich zachodach słońca z nieśmiałym studentem, zapominając zrobi pranie, kupi pieczywo i pozmywa naczynia. Dość niechlujna i niedbała nie nadaje się do prowadzenia domu i wychowywania dzieci, którym zamiast śniadania robi zielnik roślin nowozelandzkich lub karmnik dla sikorek.
  14. fotozeta na odpowiedzialność własną:) STRZELEC - żona Złośliwa, pewna siebie wścibska sknera terroryzuje męża i dzieci w niewybredy sposób. Zawsze ma rację, zawsze sięga wyżej niż powinna. W sposób nieelegancki podlizuje się silniejszym i bogatszym od siebie. O ile mąż się podporządkuje, ma szanse nie zostać wyrzucony z domu pod byle pretekstem. Źle wychowana i mająca słabość do młodszych, najlepiej ciemnoskórych chłopców, jest z siebie nizwykle zadowolona. Dokucza wszystkim, szokuje ordynarnymi dowcipami, zaszywa oszędności w śienniku i wysyła nieletnią córeczkę sprzedawać zapałki.
  15. i jest czas na myślenie heheh ktoś tu sam chciał:P STRZELEC - mąż Mało inteligentny, nierodzinny, oschły, bardzo pewny siebie, bez uzasadnienia szuka na żonę królewny z bajki. Bardzo prędko po ślubie zaczyna niegrzecznie i nietaktownie, za pomocą niewybrednych argumentów, egzekwować swoje racje. Wygłasza napuszone, niezbyt odkrywcze przemówienia, zamęczając domowników. Bogu dzięki najchętniej spędza czas z kolegami lub swoimi platonicznymi, głupiutkimi wielbicielkami, gdyż zakochany jest zawsze, tyle, że może zapomnieć w kim. Od żony oczekuje wiary w jego nierealne plany i żeby chwaliła go bez przerwy. Dzieci i ile ma, nie zauważa. Generalnie bardzo męczący na dłuższą metę.
  16. hi:) widzę, ze znowu temat rzeka znaki Morfeusz wkleiłabym Ci coś ( bo moj mąż też strzelec) tylko nie wiem czy masz poczucie humoru
  17. maalutka

    KRZYŻÓWKI TOPIKÓW

    ha! rozgryzłem was wreszcie! z moich obserwacji wynika że >>> Ja to robie z facetem swoim 6 razy dziennie... Głupia sprawa>>>czy u ginekologa zdejmuje sie skarpety??? Chciałabym zaciągnąć porady w sprawie... >>>z kim się puszczacie ... jeśli macie odwage??
  18. ja się nie zastanawiam i nie wnikam:) kończę ten nierówny pojedynek słodkich snów
  19. nie zauwałyłam o stokach bo molestują mnie trochę na gadaulcu można tak powiedzieć:) to nie biegówki wprawdzie ale lubię
  20. no jak nie jak tak:) Bill jest znany bardzo
  21. margaritta nie dlatego dzisiaj jest taki dzień... nie mialam ochoty na wygłupy
  22. to już ustalone:) nie ma bramki
×