maalutka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez maalutka
-
„I zbudowali wyżynę Tofet, w dolinie Ben Hinnom, aby palic w ogniu swoich synow i corki, czego nie nakazalem i co nie przyszlo Mi nawet na mysl”(Jeremiasza 7:31, katolicka Biblia Tysiąclecia) Jak widać z powyższego wersetu, największą obrzydliwoscią Bóg darzy ludzi, składających swe dzieci w ofierze, paląc je w ogniu. Coś tak zwyrodniałego nigdy by nie przyszło Bogu nawet na mysl! (według oryginału hebrajskiego: „nie wstąpiło na serce”) * z hebrajskiego oznacza palenisko, piec. Było to też miejsce w dolinie Gehenny (Ge-Hinnom), na południe od Jerozolimy, gdzie palono nieczystości i gdzie niekiedy wykonywano praktyki na cześć fenickiego bożka, Molocha, np. palono dzieci. Zobacz też 2 Królewska 23:10, gdzie mowa jest o Palenisku-Zgrozie w Dolinie Synów Hinnoma (Ben Hinnom) Występujące w tym artykule terminy „piekło” i „ogień piekielny”, używane przez teologów chrześcijaństwa, są odpowiednikami greckiego słowa ge’en-na, które w „Nowym Testamencie” pojawia się 12 razy (Mateusza 5:22, 29-30, NW; 10:28, Współczesny przekład (Wp); 18:9, Wp; 23:15, 33, NW; Marka 9:43, 45, 47, Wp; Łukasza 12:5, Wp; Jakuba 3:6, NW). Część przekładów biblijnych tłumaczy ten grecki wyraz na „piekło”, a inne podają transliterację „Gehenna”. Ściśle wiąże się on z „drugą śmiercią — jeziorem ognia”, symbolem, który w ostatniej księdze Biblii oznacza wieczną zagładę (Objawienie 20:14, NW). O dwóch innych słowach tłumaczonych czasem na „piekło” dzieło A Dictionary of fhe Bible (Słownik biblijny, wydany przez Williama Smitha, 1914) mówi: „Piekło (…) to termin, którym z reguły i niestety niezbyt szczęśliwie posługują się nasi tłumacze, by oddać hebrajskie słowo Szeol. Byłoby może lepiej pozostawić hebrajski wyraz Szeol lub tłumaczyć go zawsze na ‘grób’ lub ‘dół’. (…) W N T słowo Hades, podobnie jak Szeol, nieraz oznacza po prostu ‘grób’ (…) Właśnie w tym sensie wyznania wiary nadmieniają, iż Pan ‘zstąpił do piekieł’. Jest to zwykłe określenie stanu umarłych”. W przeciwieństwie do Gehenny, która symbolizuje ostateczną zagładę, Szeol i Hades określają śmierć, przebywanie we wspólnym grobie ludzkości z perspektywą odzyskania źródło http://www.rumburak.friko.pl/BIBLIA/dogmaty/pieklo.php
-
to działa Dreamer, ale ostanio się pokłociłam z moim przyjacielem,- -on się budzil w nocy i wykonywal medytację wg Brutona- moj przewodnik powiedział, że mam się nie skupiać na sztuczkach umysłu że chwila bycia tu i teraz wiecej znaczy:) kiedyś pisał tu fajny facet Del-fin, tez mówil cos takiego, pozdrawiam przy okazji:)
-
Kiedyś zrozumiesz, tylko nie chciej za bardzo bo wtedy sam będziesz dla siebie przeszkodą. Popracuję tymczasem bo jak na razie to markuję. Miłego dnia
-
Dreamer jesli coś możesz zaobserwoać to tym nie jesteś, to tak jak z okiem, samego siebie nie może zobaczyć.
-
Dalej walsch pisze tak:Wszyscy stanowimy Jedno. Jeśli Wszyscy stanowimy Jedno, żadne upostaciowanie Nas nie jest Nam obce. Niektóre indywidualne postacie Nas pamiętają więcej od innych. Proces przypominania sobie (jednoczenia się na nowo z Bogiem, połączenie się na powrót z Zespołem) wy nazywacie ewolucja. Jesteście wszyscy istotami ewoluującymi. Niektórzy posunęli się dalej od innych w ewolucji. To znaczy, więcej pamiętają. Znają swa prawdziwa istotę. Jezus to wiedział i głosił. Domyślam się, że zamierzasz się wykręcić od odpowiedzi wprost na moje pytanie o Jezusa. Nic podobnego. Wyłożę kawę na ławę. Duch człowieka zwanego przez was Jezusem nie pochodził z Ziemi. Po prostu wcielił się w ludzkie ciało, uczył się i wzrastał, a w wieku dojrzałym osiągnął samorealizacje. Nie tylko on jeden tak uczynił. Wszystkie dusze są “nie z tego świata\", przybywają z innego wymiaru i wnikają do wybranych ciał. Lecz nie wszystkie dusze dochodzę do samorealizacji w ciągu jednego “życia\". Jezus tego dokonał, jako istota wysoko rozwinięta (obwołana przez niektórych bogiem), przybył do was z zadaniem, z misja. Ratować nasze dusze. Poniekąd. Ale nie od wiecznego potępienia. Nie ma czegoś takiego. Jego misja polegała - polega - na uchronieniu was przed nieznajomością waszej prawdziwej istoty i przez to niemożnością jej doświadczenia. Zamierzał to uczynić pokazując, czym możecie się stać. Właściwie, czym jesteście - o ile zechcecie to przyznać. Starał się uczyć na własnym przykładzie. Dlatego powiedział: “Ja jestem droga i życiem. Idźcie za mną\". Miał na myśli to, aby ludzie poszli w jegoślady i stali się Jednym z Bogiem. “Ja i mój Ojciec jesteśmy Jednym, a wy zaś mymi braćmi\". Nie mógł jaśniej się wyrazić.\'
-
myślisz że nie wiem? :)
-
ON mógłby powiedzieć co najwyżej tak: „Staraj się tylko być szczery, autentyczny. Jeśli pragniesz naprawić rzekome “krzywdy\", podejmij stosowne działania. Zrób, co w twojej mocy. I nie wracaj do tego więcej. Łatwo powiedzieć. Czasem nachodzi mnie takie poczucie winy. Wina i strach to jedyni wrogowie człowieka. Poczucie winy jest ważne. Mówi nam, że źle postąpiliśmy. Nie ma czegoś takiego jak “zło\". Są tylko rzeczy, które tobie nie służą; nie przystają do tego, Kim Jesteś i Kim Decydujesz się Być. Wina sprawia, że grzeźniesz w tym, czym nie jesteś. Dzięki niej wiemy przynajmniej, że zbłądziliśmy. Masz na myśli świadomość - to co innego. Powiadam ci: Wina to zaraza tej ziemi, zatruwa roślinność. Nie urośniesz od niej, tylko zwiędniesz i skurczysz się. Trzeba dążyć do świadomości. Świadomość to nie poczucie winy, a miłość to nie strach. Powtarzam raz jeszcze: Wina i strach to twoi jedyni wrogowie. Zaś miłość i świadomość są twymi prawdziwymi przyjaciółmi. Nie należy mylić jednych z drugimi, gdyż pierwsi niosą śmierć, a drudzy są życiodajni. Zatem nie powinienem czuć się “winnym\" z żadnego powodu? Nigdy, przenigdy. Jaki z tego pożytek? Przez to stajesz się jedynie niezdolny do pokochania siebie -a to uniemożliwia pokochanie innych”
-
agu gorąca:) http://www.tchibo.pl/_i/kawiarenka/3_800x600_j.jpg
-
To nieprawda Dreamer jeśli tak wypisują w bibli to bzdury wypisują, opowiadałam Wam kiedyś jak zamordowano moją koleżankę w podstawówce, bardzo to przeżyłam, trudno to ubrać w słowa co wtedy mu nawymyślałam, a on powiedział że nie kocha mnie bardziej on niego, że kocha wszystkich tak samo bez znaczenia co robimy, powiedział że nie rozumiem wszystkiego, powiedział mi że mam przebaczyć gwałcicielowi i mordercy, że wtedy to jest miłość bo kochać kogoś kto jest dla nas miły to nic wielkiego.
-
czytam fajną książkę Woda obraz energii zycia Masaru Emoto
-
\"On czeka na ciebie....masz do Niego dostęp.... Przyjdz do Jezusa.... Przyjdz do króla..... a będziesz żył na wieki...i nigdy nie umrzesz\" Mamy dostep ale nie o tym mówił Jezus. W Jezusie widzimy człowieka, który nauczył się lekcji życia i osiągnął doskonałe zjednoczenie ze swoim Wyższym Ja-Ojcem. Jest On Jednym z tych, którzy po śmierci wstąpili na wyższy stopień w drabinie ewolucji. Jeśli przyjmiemy w tym względzie zapatrywania Huny, możemy wierzyć, iż Jezus, kiedy wstąpił do nieba, przekroczył przejściowy stopień i Jego średnie Ja wstąpiło na poziom Wyższego Ja. Jego niższe Ja znało już drogi, które musi przejść człowiek. Wiedziało, jak ważne jest, by nie reagować na sposób zwierzęcia. Wyrosło ponad swój poziom i stało się średnim Ja, aby narodzić się ponownie w nowym fizycznym ciele z Jakimś nowym niższym Ja jako swoim podopiecznym i towarzyszem. “Ojciec\", którego Jezus tak kochał, należał do Wielkiego Świetlistego Stowarzyszenia Aumakua. Według nauki Huny wstąpił On do Akua-Aumakua, które stoją jeszcze o stopień wyżej w obfitości życia, płynącej z nieskończoności Najwyższego i powoli wędrują do źródła, z którego wszystko wytryska. Kiedy Jezus ukazał się swoim uczniom pod postacią ducha, wygłosił Jedną ze swoich ostatnich wypowiedzi: “A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata\". Ta obietnica, miłość, ciepło i oddanie pozbawione egoizmu uczyniły nam Jezusa po wsze czasy kochanym i drogim. Kiedy spojrzałem bliżej na życie i nauki Jezusa w świetle wiedzy Huny, a przy tym (na podstawie tego, co napisali o Nim wtajemniczeni w Hunę) utwierdziłem w sobie sąd oparty na zdrowym ludzkim rozsądku. Iż Jezus był największym człowiekiem, jaki chodził po ziemi, nie chciałem ani przez chwilę zniszczyć tego pełnego miłości poczucia łączącej mnie z Nim więzi. Dla mnie, wyrosłego w jednym z fundamentalistyczno-ortodoksyjnych Kościołów, którego nauki Już dawno odrzuciłem, studium to przywróciło mi Jezusa jako człowieka,. “A oto Ja jestem z wami aż do skończenia świata\". Tak, jest zawsze z nami, tak blisko, jak nasze Wyższe Ja. Jest On przecież jednym z Wielkiego Stowarzyszenia Wyższych Ja. Możemy modlić się w Jego imieniu, gdyż wtedy równocześnie modlimy się w imieniu naszego własnego Wyższego Ja-Ojca. A ponieważ najważniejszym celem w życiu Jezusa było służyć, uczyć, pomagać i prowadzić zbłąkane owieczki tego świata, możemy być pewni, że najmniejsza pomoc i przewodnictwo oraz najmniejsze pocieszenie, którego udzielimy “temu z najmniejszych\" w Jego imieniu, przybliży nas do Jezusa i do świetlistego stowarzyszenia, z którym On teraz współpracuje i pełni służbę na wyższym i więcej obejmującym poziomie.
-
daj spokój, juz to przerabiałam :)
-
hmmm \"czy jesteś człowiekiem zbawionym? Czy zdajesz sobie sprawę ze jesteś w niebezpieczeństwie? Bibli mówi, ze jeśli pozwolisz sobie na dalsze życie w grzechu, zginiesz w piekle...W Biblii jest napisane że ten którego imię nie jest zapisane w księdze żywota, zostanie wtrącony do piekła. Ja chcę ci dziś powiedzieć, jak mozesz zostać wpisany do księgi życia..... W jaki sposób mozesz być wybawiony od piekła, wybawiony od grzechów, wybawiony od śmierci , wybawiony od wszelkiego zła.\" o rany myślałam,że już piekłem nie straszą, ale nie
-
Dreamer oczywiście, że tak:) Bawcie się dobrze, dobranoc
-
dajcie spokój o nic nie chodziło:) i to im się podobały ludzkie córki? ;)
-
Kamelia nie wkladaj nikomu do usta słów których nie zamierzał powiedzieć:)ja nawet o czyms takim nie pomyslalam, naprawdę się Tobie dziwię, że Ty to mówisz:) znasz siebie znasz cały świat ktoś tak kiedyś powiedział, nieprawda, ale jak nie znasz siebie niczego nie poznasz, zbawienia nikt nam nie moze dać, trzeba brać swoj krzyż jak to mówił Jezus(pisalam o tym wczoraj) i poznawać, tak ja rozumiem życie, jako poznawanie doswiadczanie i swiadomość , świadomość i jeszcze raz świadomość, już Sokrates mówił że nieswiadome życie nie jest warte by je przezyć.
-
Stefanek na Ciebie zawsze można liczyć ;):) już po spacerku?
-
\"..gdy zrozumiesz zbawienie . wybawienie...\" Kamelio od czego? naprawdę nie rozumiem:)
-
Dreamer dobre ;):P dla rownowagi o biblii. Dla wielu Europejczyków [nie dla wszystkich] takie pojęcia jak niebo, piekło czy raj są już dziś pustym dźwiękiem. Ale przed trzema tysiącami lat, w czasach biblijnych, mieszkańcy Izraela byli przekonani, że niebo, piekło i raj to miejsca realne, prawdziwe. Wedle Starego Testamentu świat wyobrażano sobie jako przypominającą klosz na ser kopułę spoczywającą na talerzu. Talerz to ziemia, klosz niebo. Tuż pod kloszem było Słońce, Księżyc i gwiazdy. W pustej przestrzeni pod tarczą ziemi, gdzieś między kolumnami, na których spoczywała, było piekło. Sądzono, że do miejsca, gdzie przebywali bogowie, teoretycznie można dotrzeć – człowiek nie mógł tego oczywiście dokonać sam. O takiej próbie dotarcia do nieba bogów – z góry skazanej na niepowodzenie – przypomina nam historia wieży Babel, opowiedziana w 11. rozdziale Pierwszej Księgi Mojżeszowej. Tylko bogowie, aniołowie czy synowie boży mogli pokonywać ogromne odległości między ziemią a niebem. Zstępowali z nieba na ziemię, a potem wzlatywali tam z powrotem. Do ojczyzny bogów ludzie mogli dotrzeć tylko z ich pomocą. Wybrańcom zdarzało się czasem polatać w „wozach niebieskich”, ale zaraz przywożono ich z powrotem na ziemię. Przykłady: Abraham i Ezechiel. Kiedy talmudyczni uczeni w Piśmie nie mogli się pogodzić, jak rozumieć jakiś fragment Starego Testamentu, odraczali rozstrzygnięcie kwestii „do powrotu Eliasza”. Na jego temat napisano: „oto rydwan ognisty i konie ogniste i Eliasz wśród burzy wstąpił do nieba” (II Król. 2, 11). Werset ten jest rozumiany dosłownie – wychodzi się z założenia, że Eliasz został „wzięty” do ojczyzny bogów, jego wniebowstąpienie rozumiano jako podróż rzeczywistą, fizyczną – nie wyimaginowaną. Dla autorów Starego Testamentu niebem była ojczyzna bogów, świat całkiem realny – nie jakieś tam elizjum dla dusz sprawiedliwych zmarłych. Jeśli najbardziej chyba znany werset biblijny, rozpoczynający Stary Testament, przetłumaczymy wiernie, to otrzymamy: „Na początku stworzyli bogowie nieba i ziemię”. Jest tam więc mowa nie o niebie, lecz o niebach. W Starym Testamencie wyraźnie odróżniano niebo, które widzimy z Ziemi (chmury, słońce, księżyc i gwiazdy), od drugiego nieba, znajdującego się nad pierwszym – w otchłaniach Kosmosu, gdzie mieszkali bogowie. Nowy Testament dodał to tego jeszcze jedno, trzecie niebo – podejrzewano, że idą tam dusze umarłych. Chrześcijańskiego pochodzenia, a więc stosunkowo młode jest również wyobrażenie, że zmarli idą do raju.
-
Dreamer nie wiem, jak kabała działa.
-
Kamelia to Norwid, wiedziałam ze Ci się spodoba :)
-
Przecież nie obalamy. Pamiętasz jak mówiłam, że Jezus nauczał wiedzy tajemnej? wg mnie mówił o hunie:) czytał ktoś kod bilbliI? A tajemnice bibli? Profesor Lehmann przed około 100 laty po mozolnym eksperymentowaniu ze starohebrajskimi tekstami odkrył ukryte przesłanie trzech wersetów biblijnych. U progu trzeciego tysiąclecia w Izraelu pojawili się godni go następcy: dwaj pracownicy politechniki z Hajfy. Biblista, dr Mosze Katz, , i komputerowiec, dr Menachem Wiener zamierzali się dowiedzieć, czy oryginalny hebrajski tekst Starego Testamentu nie kryje jakichś zaszyfrowanych informacji. Zaczęli od Pięcioksięgu Mojżeszowego, czyli od Tory, a więc od tekstów, których sekretnemu znaczeniu poświęcali się kabaliści. Potem dr Katz i dr Wiener zbadali wszystkie 39 ksiąg Starego Testamentu. Było im oczywiście znacznie łatwiej niż profesorowi Lehmannowi, bo mieli do dyspozycji najnowocześniejsze urządzenia do przetwarzania danych w Izraelu. Informacje uzyskane przez obu badaczy mogą w pierwszej chwili sprawić na laiku wrażenie mało istotnych, a nawet nudnych, są jednak tak sensacyjne, że jak dotąd ani ewangeliccy, ani katoliccy teolodzy nie zdołali ich skomentować. Jeszcze gorzej: wyniki komputerowych analiz tekstów biblijnych zatajono przed opinią publiczną. Dlaczego? Przecież chodzi tylko o wyliczanie liter. Dr Katz i dr Wiener, jak wynika ze skąpych informacji prasowych, odkryli coś, co teolodzy uznają za niemożliwe. Jeżeli w tekście hebrajskiego oryginału Pierwszej Księgi Mojżeszowej ponumerujemy litery, to odczytując co 26 literę otrzymamy słowo elohim, czyli „bogowie”. Dzięki temu pamięć o wielobóstwie nie mogła być ze świętych tekstów wymazana. Jeśli odczytamy co 50 literę, to otrzymamy słowo Tora, czyli hebrajską nazwę Pięcioksięgu Mojżeszowego. Zdaniem obu naukowców przypadek jest wykluczony. Ale to dopiero początek. Dr Katz i dr Wiener nadal poszukują w biblijnych tekstach ukrytych słów. Kiedy się upewnią, że znaleźli wszystkie, sprawdzą, czy te nie zawierają z kolei jeszcze jakiegoś znaczenia. Ich praca się przeciąga – przede wszystkim dlatego, że niezmordowani badacze nie znajdują żadnego wsparcia u teologów. Jedno wydaje się pewne:kult kabały istniał w czasach spisywania tekstów Starego Testamentu. W inny bowiem sposób nie da się wyjaśnić faktu, że zawierają one znaczenia, ukryte tak precyzyjnie dzięki metodom matematycznym. Kabaliści średniowieczni badali tylko te teksty i już wpadli na ślad ukrytych tajemnic... zagadek, zadanych przed ponad 2000 lat. Czy kiedykolwiek je rozwiążemy? Będzie to chyba możliwe dzięki zastosowaniu nowoczesnej techniki komputerowej, pozwalającej złamać każdy szyfr. Wydaje się jednak zarazem, że pragnienie zgłębienia biblijnych tajemnic jest dziś mniejsze niż kiedykolwiek. A może powoduje to obawa przed niewygodnymi odkryciami? W 1947 roku w jaskiniach nad Morzem Martwym znaleziono zwoje qumrańskie. Naukowcom tej rangi co prof. Michael Wise, autorowi książki Jesus und die Urchristen (Jezus i pierwsi chrześcijanie), wydanej w 1993 roku w Monachium, zawdzięczamy, że informacja o nieprawdopodobnym skandalu związanym z tym odkryciem dotarła do opinii publicznej. Otóż przez całe dziesięciolecia niewielka grupka badaczy starała się zachować qumrańskie rękopisy w tajemnicy. Podobną konspiracją otacza się obecnie badania kabały. To, co dziś zbywa się określeniem „średniowieczny żydowski mistycyzm”, ma w rzeczywistości korzenie sięgające daleko w czasy przedchrześcijańskie, starożydowskie.
-
Jesteście tacy pewni bibli i głosicie jej nieomylność a przeciez nie wiecie jak bylo naprawdę. Dla wyznawców Jahwe wiele fragmentów ksiąg Starego Testamentu było oczywiście kamieniem obrazy. Chodziło o miejsca, w których mowa była nie o jednym, jedynym Bogu, lecz o bogach – w liczbie mnogiej. Z biegiem wiekow zwolennicy Jahwe przepisywali więc czcigodne teksty zmieniając je tak, że dziś nie można już nawet powiedzieć, że są to teksty sensu stricte biblijne. Oryginału całości – jeśli kiedykolwiek istniał – nie da się więc już dziś odtworzyć. W najsłynniejszym „oryginale”, znanym jako Kodeks Sinaiticus, w trakcie co najmniej siedmiu redakcji wprowadzono nie mniej niż 16 000 zmian. Niektóre fragmenty przepracowywano od razu trzykrotnie, a w końcu zastępowano czwartą wersją „oryginału”. Friedrich Delitsch, autor słownika hebrajskiego i najlepszy specjalista w tej dziedzinie, znalazł w tekście około 3000 błędów, powstałych wyłącznie skutkiem przepisywania. Bez wątpienia przypadkowe były błędy wynikające z pośpiechu kopistów. Większą wagę mają natomiast zmiany wprowadzone świadomie – po to, aby teksty biblijne dostosować do nowej teologii, w której nie było miejsca na wielobóstwo. Dr Robert Kehl z Zurychu pisze: „Zdarzało się często, że ten sam fragment przez jednego korektora był »poprawiany« w jedną, przez innego zaś w przeciwną znaczeniowo stronę – zależnie od tego, jaki dogmat reprezentowała szkoła, z której dany korektor się wywodził”. Wszystkie najdawniejsze teksty, które przetrwały do dziś, są bez wyjątku odpisami jeszcze wcześniejszych odpisów. A nie ma dwóch identycznych kopii. Naliczono ponad 80 000 różnic – a są to „tylko” te zmiany, które potrafimy dziś ustalić! Z odpisu na odpis wczuwający się w tekst pisarze inaczej formułowali wersety, dopasowując je do potrzeb swojej epoki. Najistotniejszą zaś wytyczną dla „poprawiaczy” było: z bogów (liczba mnoga) trzeba zrobić Boga (liczba pojedyncza)! Mimo to w dzisiejszej wersji „oficjalnego” hebrajskiego tekstu Starego Testamentu – nosi on nazwę Biblia Hebraica – 2250 razy pojawiają się „bogowie” (hebr. edohim). Nikt nie potrafi powiedzieć, w ilu miejscach określenie „bogowie” zastąpiono z biegiem wieków pojęciem „Jahwe”. W określeniu elohim kryje się zarówno arabskie słowo allah, jak i semickie el – bóg. Wystarczy otworzyć Biblię hebrajską i przeczytać pierwszy werset pierwszego rozdziału Pierwszej Księgi Mojżeszowej – od razu mamy słowo elohim, czyli „bogowie”. Sens tego fragmentu jest więc taki: „Na początku stworzyli bogowie”. ;)
-
a ja myślę hehehehehe jak zapytałam Twoja odpowiedź brzmiała:\"odpowiedź masz w blibli\" ;)
-
fajne historie o delfinach słyszałam:) tymczasem zmykam