Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Aricia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. A tak wogóle to lekarz powiedział, że nie wolno mu pić alkoholu tyle tylko, że gdyby do tego doszło to nie wchodzi on w interakcję z lekiem. Po to się go bierze, żeby oduczyć się nawyku picia tak jak oduczasz się np. obgryzania paznokci. Dlatego słyszy się czasem, że niektóre osoby piją okazjonalnie podczas kuracji. Co prawda mogą to kontrolować i nie upijać się ale sami sobie robią "kuku" bo powinni dążyć do całkowitej abstynencji. Mój jeszcze popija ale coraz mniej. Jemu jest łatwiej psychicznie gdy myśli, że redukuje ilość wypijanego alkoholu. A to jest złe bo on ma się nauczyć niepić a nie pić mało. Ale i tak z tym co miał kiedyś to jest dzień do nocy :)
  2. Jarzębinka, no to pięknie się zachował :) Właśnie najgorsi są ci koledzy co tak namawiają na jedno piwko dobrze wiedząc, że skończy się tak jak zwykle. Sami się staczają i ciągną innych za sobą... Co do naltreksonu to bierze się 1 tabletkę dziennie i nawet jak delikwent się nawali, ktoś musi dopilnować, żeby on ją połknął. Nam lekarz zalecił na razie kurację sześciomiesięczną. Ale zdarza się, że niektóre osoby biorą ten lek latami bo tylko dzięki niemu potrafią wytrwać w abstynencji. Jarzębinko, właśnie naltrekson działa popdczas abstynencji. Jego główne działanie jest takie, że on hamuje głód alkoholowy. Dzięki niemu mojego męża nie ciągnie tak do picia. I dlatego jestem taka wściekła na jego niedorozwiniętych kolegów bo to oni na siłę zmuszają go, żeby się napił a ten debil im ulega. Wiem, że gdyby nie te ciemniaki on nie piłby prawie wcale.
  3. No dobra, to ja się zaczernię :) pisałam na pomarańczowo jako "namsieudało:)" bo z niku Aricia pisałam na innym forum i będzie mi głupio jak ktoś mnie obczai :/ no ale kit... W odpowiedzi na pytanie: M. oczywiście popija ale nie są to już ciągi i nie takie ilości, które mogłyby sprawić, że traci kontakt z otoczeniem. Kiedyś nazywałam go "ZOMBIE" bo to był dosłownie żywy trup. Niby chodził, niby oddychał i coś tam wyjąkał (bywało nawet, że zrobił pod siebie albo leżał we własnych żygach) ale to były jedyne funkcje życiowe jakie przejawiał. Przepraszam, że tak ze szczegółami piszę ale nie rozmawiamy o chłopaku, który wkurza swoją dziewczynę piciem piwka podczas meczyku ale o ciężkim alkoholizmie w jego najcięższej bo ostatniej fazie. Lek ten sprawia, że podczas picia nie uwalniają się endorfiny w mózgu a więc nie dochodzi do euforii alkoholowej. To jest moment, w którym na lekkim rauszu myślimy sobie "ale jest fajnie, jak wypiję więcej będzie jeszcze fajniej". Przy zażywaniu tego leku do takiej sytuacji nie dochodzi. Mój nick namsieudało mógł być trochę mylący. Chodziło mi o to, że dzięki temu, że ja się nie poddałam ciężki alkoholik zaczął na nowo funkcjonować w społeczeństwie. A same widzicie co piszecie: nie wybaczyłybyście zdrady i takiego traktowania. Ja też nie wybaczyłam. Ale ocaliłam człowieka, który jest ojcem mojego dziecka. Początkowo walczyłam z miłości do niego ale te wszystkie zdrady nie dają mi spać po nocach. Żyjemy razem ale ja staram się przestać go kochać. I pora spojrzeć dziewczyny prawdzie w oczy: my też jesteśmy uzależnione od miłości do tych frajerów, którzy pieprzą nasze życie. "Podziwiam" tylko te panienki, które wiedzą jaką on ma sytuację rodzinną i widzą go głównie nawalonego a mimo to same pakują mu się do łóżka... desperatki jakieś... Nawet mnie po kilkunastu latach bycia razem odrzuca na myśl, że mogłabym iść jeszcze kiedyś z nim do łóżka a z drugiej strony tak strasznie tęsknie do tamtego człowieka, którym kiedyś był lub raczej, którym wydawło mi się, że był... Durna byłam bo naprawdę myślałam, że zestarzeję się w jego ramionach.
  4. Kochane moje, nawet nie wiecie ile otuchy dodały mi Wasze słowa :) Przytoczę tu kiedyś zasłyszaną anegdotę: Pewnego dnia mały Jasio długo nie wracał do domu. Po jego powrocie mama z pretensją zapytała czemu tak strasznie się spóźnił? Jasio odpowiedział, że spotkał Tomka, który płakał bo zepsuł mu się rowerek. -A co ty wiesz o naprawianiu rowerów?- zapytała zdziwiona mama. -Nic, ja usiadłem i popłakałem razem z nim. Dziękuję, że przez chwilę pobyłyście ze mną. To najlepszy prezent dla samotnej osoby. Na szczęście ten trudny czas już mija, jeszcze tylko przetrwać sylwester i od Nowego Roku zaczynam wszystko od nowa! :D A moja kochana Kruszynka w święta była taka grzeczna, że szok!
  5. Dziewczyny, dziękuję za ciepłe słowa Chyba nie będzie tak źle bo sąsiadka zaprosiła mnie na wspólne kolędowanie :D To jest rodzina muzyków, mają kilkoro dzieci, każde gra na jakimś instrumencie i co roku śpiewają kolędy tak, że całe osiedle słyszy więc myślę, że będzie fajnie! No i jest mobilizacja aby coś upiec, żeby nie iść z pustymi rękoma :)
  6. Dziękuję, za odpowiedź w sprawie podgrzewacza. Łezka mi się w oku kręci jak czytam o Waszych przygotowaniach do świąt. Ja jestem sama z moją córeczką. Nie miałam nawet dla kogo ubrać choinki. Dzisiaj jednak założyłam lampki i bombki na taką roślinkę, zgasiłam światło i mała tak się cieszyła do tego drapaka, że jednak warto było :) Ale nie mam nawet po co gotować świątecznych potraw bo karmię piersią a tatuś spędzi święta z kochanką :( Cieszcie się tym co macie i doceniajcie rodzinę bo to największy skarb, który jak widać nie każdemu jest dany... Wesołych świąt
  7. Witam, bardzo proszę o pomoc: przymierzam się do kupna podgrzewacza do butelek. Upatrzyłam sobie model AVENT IQ. Tylko jedna rzecz mnie nurtuje. Na zdjęciu butelka 125ml chowa się pięknie cała do środka ale większe butelki wystają znacznie ponad wodę. Czy w związku z tym pokarm podgrzewa się nierównomiernie? Czy będę musiała w czasie podgrzewania wyciągać butelkę i nią potrząsać? Ma któraś z Was ten model i może napisać mi o jego wadach i zaletach? Bardzo proszę o pomoc bo dla mnie nie jest to mały wydatek i nie chciałabym pluć sobie później w brodę ;)
  8. Zabcia rozwaliłaś mnie :D :D :D a myślałm, że tylko ja jestem tak zdesperowana ;) Co do ruchów dziecka to ja czuję od dwóch tygodni "coś"...ale też nie wiem czy to gazy czy Bobek :) Czasem nie mam wątpliwości, że to on/ona ale czasem nie dałabym sobie ręki uciąć. To jest takie uczucie jak by ktoś nalał trochę wody do balonika wpuścił tam żabę i zaszył w moim brzuchu :) A i jeszcze zauwżyłam, że jak zgniatam brzuch (np. kucam, żeby zawiązać but) to wtedy ta mała kluseczka w środku protestuje i rozpycha się :D
  9. Dziewczyny, bardzo dziękuję za odpowiedzi Rybcia po wypowiedziach innych dziewczyn wnoszę, że trzeba podać Ci swojego maila, żeby dostać się do galerii brzuszków? oto mój: aricia28@o2.pl
  10. Acha, dziewczyny i jeszcze jedno pytanie: gdzie Wy wrzucacie zdjęcia brzuszków? Ja też chcę popatrzeć :) i pokazać swój! Tylko ja jestem mało kumata w sprawach grzebania się w internecie wstawianie zdjęć itp. to dla mnie czarna magia a mój brzuch obrósł meszkiem i wygląda jak owoc kiwi :D chcę zobaczyć czy też tak macie :)
  11. Karola ale ja czytałam wczoraj w gazecie Mamotoja, że w szpitalu klinicznym nie można odmówić bo podczas przyjęcia na izbę muszę podpisać dokumenty, w których jest zawarte info, że się zgadzam jak nie chcę podpisać to mogę sobie urodzić na chodniku przed szpitalem :O Może jest jakiś paragaf, na który mogę się powołać?
  12. Witam, Pozwolę sobie wkleić mojego posta z innego forum (tamtego chyba nikt nie czyta wię pewnie też nikt mi nie odpisze :( ) Ponieważ rodzę w sierpniu, tli się we mnie ogromna nadzieja, że w tym czasie studenci mają wolne i żaden z nich nie pojawi się przy moim porodzie :D Nie to, żebym miała coś do studentów...dzisiaj rano praktykantka rozwaliła mi żyłę przy pobieraniu krwi ale uśmiechnęłam się (wbrew sobie) i powiedziałam, że nic się nie stało...praktyka czyni mistrza. Byłam również wyrozumiała dla studentów, którzy po laparoskopii tak mi zaszyli brzuszek że do dzisiaj wyglądam jak bym wpadła pod kosiarkę. Wyraziłam również zgodę na obecność 14 studentów podczas badania ginekologicznego po zbiegu ale co do porodu mówię zdecydowane NIE! Jeśli w grę wchodziłaby obecność 1 dodatkowej osoby to ok ale 3 studentów przy moim pierwszym porodzie przekracza moje możliwości psychiczne a niestety rodzę w szpitalu klinicznym. Szczególnie, że ja już powiedziałam nawet ojcu mojego dziecka i najbliższej rodzinie, żeby wybili sobie z głowy, że będą się przyglądać jak stękam :P Czy ktoś się orintuje czy studenci medycyny mają w sierpniu (nie daj Boże) jakieś praktyki?
  13. Witam, widzę, że forum umiera śmiercią naturalną ale może ktoś tu jeszcze zajrzy i odpisze :) Tak jak Wy, Drogie Panie, rodzę w sierpniu i dlatego tli się we mnie ogromna nadzieja, że w tym czasie studenci mają wolne i żaden z nich nie pojawi się przy moim porodzie :D Nie to, żebym miała coś do studentów...dzisiaj rano praktykantka rozwaliła mi żyłę przy pobieraniu krwi ale uśmiechnęłam się (wbrew sobie) i powiedziałam, że nic się nie stało...praktyka czyni mistrza. Byłam również wyrozumiała dla studentów, którzy po laparoskopii tak mi zaszyli brzuszek że do dzisiaj wyglądam jak bym wpadła pod kosiarkę. Wyraziłam również zgodę na obecność 14 studentów podczas badania ginekologicznego po zbiegu ale co do porodu mówię zdecydowane NIE! Jeśli w grę wchodziłaby obecność 1 dodatkowej osoby to ok ale 3 studentów przy moim pierwszym porodzie przekracza moje możliwości psychiczne a niestety rodzę w szpitalu klinicznym. Szczególnie, że ja już powiedziałam nawet ojcu mojego dziecka i najbliższej rodzinie, żeby wybili sobie z głowy, że będą się przyglądać jak stękam :P Czy ktoś się orintuje czy studenci medycyny mają w sierpniu( nie daj Boże) jakieś praktyki?
  14. A tak pozatym fajny kolor....jak ktoś chce wychować małego sataniste ;) Sorki, nie mogłam się powstrzymać...po prostu nie cierpię snobów, którzy kupują niemowlakom śpioszki Armaniego...
  15. Hej MoniaKat, ten wózek za 11 000, który pokazałaś jest nawet spoko. Brakuje mi w nim tylko szyby pancernej i świateł przeciwmgielnych ;) :D
×