dojrzała
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez dojrzała
-
...\" i slubuję ci miłosc , wiernosć i uczciwośc małżeńską\"
-
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
dojrzała odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Do Luneczka> serdeczne wyrazy współczucia, żadnego pocieszenia bo nic i tak nie jest w stanie w takich chwilach pocieszyć -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
dojrzała odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Do Nina 28 > też tak jak Ty stracilam mamę na trzy dni przed wigilą. Straciłam też pracę tak jak Ty. Nie wiem kto rozdaje te cholerne karty parami. Nie potrafię zapomnieć o mamie. I chyba nigdy nie zapomnę. Staram się zabijać czas jak sie tylko da, ale po tym zawsze przychodzi do mojej głowy mama, mama której już nie przyniosę własnych piwonii na dzień matki, piwonii , które z takim zadowoleniem wkładała do wazonu. Zawsze była z nich dumna, bo to nie były piwonie ze sklepu, tylko moje własne , kiedyś przez nią zasadzone , a później przeze mnie pielęgnowane, zasilane itd. Nie ma dnia żebym o niej nie myślała. I pewnie nigdy już takiego nie będzie. Mialam pięc dni na pożegnanie się z nią i za to dziękuję Bogu. Nagła niespodziewana tragiczna śmierć jest może małobolesna, ale pozostawia niedosyt związany z brakiem możliwości porozmawiania , podziękowania. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
dojrzała odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
21.12. - niespełna miesiąc temu zmarła moja mama. Była bardzo schorowana kobietą nie mniej jej śmierć spadła nagle. Nikt nie spodziewał sie takiego nagłego obrotu sprawy. Miałam jednak to szczęście, że byłam przy niej prawie cały czas tj. ostatnie 5 dni jej życia. Mogłam jej powiedzieć, ze ja kocham, prosić o wybaczenie tego co było nie tak, mogłam ja trzymać za ręke do ostatniego tchnienia. Chociaż lekarz mówił, ze mama jest juz w agonii do mnie to nie dochodziło. Rozgrzewałam jej ręce i nogi. Na samodzielne urządzenie pogrzebu, powiadomienie bliskich, zadbanie o ubiór dla żyjących (ojca, dzieci, siebie) miałam tylko jeden dzień, bo zbliżała się Wigilia. Pogrzeb się odbył. Nie umiałam wycisnać ani jednej łzy. Byłam tak strasznie silna . Czułam cały czas, że jakaś tajemna siła pomagała mi w tym całym przedsięwzięciu. Dopiero po przyjeździe do domu pękłam. I tak jest do dzisiaj. Potrawy wigilijne były skropione moimi łzami. Nie wiem jak z tym żyć. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
dojrzała odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
21.12. - niespełna miesiąc temu zmarła moja mama. Była bardzo schorowana kobietą nie mniej jej śmierć spadła nagle. Nikt nie spodziewał sie takiego nagłego obrotu sprawy. Miałam jednak to szczęście, że byłam przy niej prawie cały czas tj. ostatnie 5 dni jej życia. Mogłam jej powiedzieć, ze ja kocham, prosić o wybaczenie tego co było nie tak, mogłam ja trzymać za ręke do ostatniego tchnienia. Chociaż lekarz mówił, ze mama jest juz w agonii do mnie to nie dochodziło. Rozgrzewałam jej ręce i nogi. Na samodzielne urządzenie pogrzebu, powiadomienie bliskich, zadbanie o ubiór dla żyjących (ojca, dzieci, siebie) miałam tylko jeden dzień, bo zbliżała się Wigilia. Pogrzeb się odbył. Nie umiałam wycisnać ani jednej łzy. Byłam tak strasznie silna . Czułam cały czas, że jakaś tajemna siła pomagała mi w tym całym przedsięwzięciu. Dopiero po przyjeździe do domu pękłam. I tak jest do dzisiaj. Potrawy wigilijne były skropione moimi łzami. Nie wiem jak z tym żyć. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
dojrzała odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
21.12. - niespełna miesiąc temu zmarła moja mama. Była bardzo schorowana kobietą nie mniej jej śmierć spadła nagle. Nikt nie spodziewał sie takiego nagłego obrotu sprawy. Miałam jednak to szczęście, że byłam przy niej prawie cały czas tj. ostatnie 5 dni jej życia. Mogłam jej powiedzieć, ze ja kocham, prosić o wybaczenie tego co było nie tak, mogłam ja trzymać za ręke do ostatniego tchnienia. Chociaż lekarz mówił, ze mama jest juz w agonii do mnie to nie dochodziło. Rozgrzewałam jej ręce i nogi. Na samodzielne urządzenie pogrzebu, powiadomienie bliskich, zadbanie o ubiór dla żyjących (ojca, dzieci, siebie) miałam tylko jeden dzień, bo zbliżała się Wigilia. Pogrzeb się odbył. Nie umiałam wycisnać ani jednej łzy. Byłam tak strasznie silna . Czułam cały czas, że jakaś tajemna siła pomagała mi w tym całym przedsięwzięciu. Dopiero po przyjeździe do domu pękłam. I tak jest do dzisiaj. Potrawy wigilijne były skropione moimi łzami. Nie wiem jak z tym żyć.