Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

aga2907

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez aga2907

  1. Witam Lipcóweczki Wielkie Buziaki dla nie takich małych już SZKRABÓW :) Co stało się z częscią wpisów w topiku? Pozdrawiam Aga
  2. Baderka WIELKIE BUZIACZKI DLA DOMINIKI Z OKAZJI PIERWSZYCH URODZINEK :).
  3. Witam Lipcóweczki No cóż trochę nawet bardzo zaniedbałam topik, ale zrobiło się tak wiosennie, że mój Bąbel nie usiedzi w domu i tak dwa razy dziennie biegaliśmy na spacery. No a wieczorem to i ja padałam. Dziś wieje i to dosłownie jak w kieleckim :) Wiecie co, musimy szybko zapisać tą stronę 581, bo ona jest jakaś \"wieczna\" :). Zaraz zapewne obudzi się Piotruś więc nie będzie możliwosci dłuższego pisania, ale odezwę się wieczorkiem. Buziaczki
  4. Mimo że za pare chwil bedzie północ i już drugi dzień świat Wielkanocnych, to co tam. Życzymy Wam wszystkiego co najlepsze, święta spędzonego w rodzinnym gronie, w wyśmienitym zdrowiu Agnieszka i Piotruś
  5. Hej Lipcóweczki Ależ tu pusto ostatnio, to pewnie przez WIOSNĘ :), bo ta coraz bliżej... Odezwę się wieczorem Miłego dnia :)
  6. Witam Lipcóweczki hhhhmmmm Ładna słoneczna pogoda za oknem, ja zamiast na spacerek teraz śmigać, zaraz jadę odwieść teścia na autobus, bo nie chce zostać do niedzieli. A teraz ja mam wolne, a Piotrusiem zajmuje się dziadek :) Odezwę się później Justyna daj znak że wszystko w porządku
  7. Dzisiaj byliśmy na spacerku. Pomyślałam wówczas Baderko o Twojej hasance, jak fajne muszą być spacerki z Dominisia i pieskiem. Zatęskniłam do pieska którego można zabrać ze sobą na spacer. Co prawda mam bernardyna, ale on biega sobie po podwórku i na spacery raczej trudno z nim wyjść, bo ciężko go utrzymać :(, a co dopiero jeszcze prowadzić wózek
  8. Witam Tak, baderko, będziemy im coraz mnie potrzebne, ale pomyśl, że gdzie im będzie lepiej niż u mamy w objęciach. Jak się przewrócą czy coś ich wystraszy, u nas znajdą pocieszenie i miłość. Piotruś dziś miał dzień degustacji :). Przedwczoraj dałam mu kiwi, tak nie dużo, i myslałam że nie bedzie chciał więcej, ale nie nawet sie specjalnie nie skrzywił. No ale stwierdziłam że jak degustacja to tylko odrobinka. Dziś wcinał jak szalony rybkę- pandę. Aż byłam zaskoczona, a wiedzoerm wyrywał się do cytryny. Dałam mu maluśki plasterek do polizania, a ze mój Szkrab minimalistą nie jest, to jeszcze jedyneczką ciut miąższu sobie urwał i dalej do cytryny, Zrobił skrzywianą minkę, ale się nie zraził. Dziś przy obiedzie, siedział u babci na kolanach, dorwał talerz, przyciągnął go na brzeg stołu i... złapał całą łapką ziemniaczki, które to później próbował włożyć do buzi. Ubaw ze hej. Teść dojechał. Jak wróciłam z Kielc, był już w domu do 20 min. Piotruś początkowo zrobił lekko wystraszoną minę, ale później uśmiechnął się szeroko i nawiązała się komitywa z dziadkiem. Tak był zadowolony ze ma jedna osobę więcej, że spać poszedł dopiero o 22.30, jak skończyły się dwa odcinki teletubisi. Wnuczek mu się podoba, zarówno jeśli idzie o wygląd jak i zachowanie :) i bawił sie z nim, nosił go cały czas. I dobrze. Niech wie, że ma wnuka, nie tylko wnuczkę. Ja znów w ZUSie legitki nie zrobiłam, bo tym razem nie wzięłam zdjęcia. A skąd miałam wiedzieć, w zusie, w którym byłam wczoraj nikt mi o fotce nie powiedział. Dobrze, że wystawiają od ręki, to mam czas wyrobić w poniedziałek. Ale że godzinę w zusie spędziłam w kolejce to moje. Badrko, wspominałam tylko o operacji, nie pisząc nic więcej. Juz wieki temu, ginekolog w przychodni powiedział mi że widzi zmiany w tarczycy i na tym stanęło. Rodzinny lekarz też nic nie mówił. Dopiero jak byłam na pierwszej wizycie prywatnie u już mojego ginekologa, który jest też endokrynologiem, kiedy byłam potwierdzić ciążę. Zbadał mnie, zrobił usg tarczycy i wyszło, że mam na niej guzka. Cała ciążę monitorowany był, brałam nawet jakieś tabletki. Po narodzinach maleństwa, guzek urósł jeszcze bardziej. I miałam do wyboru, albo leczenie jodem radioaktywnym, albo operacja. Jod odradzała mi lekarka, bo stwierdziła że jestem za młoda. Na dodatek ja mam chęć posiadania jeszcze jednego bąbelka, a wiadomo to może też wpłynąć na kolejne ciąże. No i została operacja. Co prawda trzy miesiące przygotowywałam się do niej i psychicznie i farmakologicznie. Zleciało to nie wiadomo, kiedy, wolałabym już być po. Poczytałam na ten temat, no ale szpital to szpital, a operacja to niestety ingerencja w organizm. HHMMMM. O cesarce tak nie myślałam :). A teraz idę już spać, no może jeszcze sprzątnę w pokoju, bo poszukując dowodu, wywaliłam połowę rzeczy z szuflad i szaf Kolorowych snów i uśmiechu o poranku
  9. Witam wieczornie :) Widzę Baderko że wytrwale ciągniemy topik :) i fajnie. Padam na pyszczek. Dzisiejszy dzień mnie wykończył. Rano oczywiście przespałam wschód słońca, bo między 5 a 6 położyłam się na godzinkę, a po 6 przestawiałam budzik co 5 minut (a później sie dziwię ze mi bateria w komórce poda :) ). Jednak o 8 razem z moją obecną fryzjerką weszłam do zakładu i przesiedziałam w nim 4 godziny, robiąc z siebie blondynkę :). To była ta najprzyjemniejsza częsc dnia. ZUS mnie zwalił z nóg. Jak wczoraj byłam w tej instytucji aby wyrobić legitkę ubezpieczenia członka rodziny to pani dała mi wnioski, kazała wypełnić, opieczętować i złożyć. Dziś już inna pani powiedziała mi że mam te wnioski+załaczniki złożyć w drugim oddziale zus-u. I znów jutro muszę odwiedzić to wietrzne miasto i odwiedzić zus. He he teraz to teść sobie na mnie poczeka, o ile zdecyduje się jednak jutro przyjechać... Może nie ganiałabym tak za tą legitką, ale skoro wybieram się na operację to trzeba ją mieć – tym bardziej w niepublicznym szpitalu. Kolejna katastrofa, wizyta u chirurga. No dobra wizyta była bardzo przyjemna, ale nieprzyjemne było czekanie, ludzi było jak mrówek i ciągle przychodzili, tak że przez godzinę zamiast w poczekalni czekaliśmy przed wejściem do poczekalni na dworze. Ale już nieodwołalnie 11 marca idę na operacje, niezależnie od tego czy dostanę @ czy nie. Baderko, jak karmiłam tylko miesiąc i to jeszcze dokarmiając go modyfikowanym mlekiem. Po prostu nie miałam pokarmu. Ja nie wiem, co to są skurcze, co to są odchodzące wody, co to są bóle. Na dobrą sprawę zgodnie z terminem z @ trafiłam do szpitala, bo lekarz po prowadzonej obserwacji ruchów płodu, stwierdził że koniecznie mam jechać do szpitala, i dobrze bo jak trafiłam na stół, to okazało się że wody są już zielone, a mój Wiercipiętek odkręcił się na dodatek, główką do góry. Łobuz mały:). Nie pomogły herbatki hippa, ani herbapolu, ani laktator. Spróbowałam wszystkiego, a dobre checi nie wystarczyły. Zalecenia zaleceniami, no ale z pustego to i Salomon nie naleje. To siedzenie po nocach zostało mi jeszcze ze studiów, a później z pracy. Teraz siedzę po nocach z tego względu że wówczas mogę zajrzeć na spokojnie do poczty, na naszą klasę, kafaterię, rzecz jasna, ostatnio. A także mam spokój i mogę skoncentrować się na sprawach firmy męża. W pokoju gdzie stoi komputer, Piotrus nie miałby gdzie się bawić, więc mama nie mogłaby oddawać się przyjemności serfowania po necie i mieć oka na brzdąca. Nieprzespana jak należy noc, daje o sobie znać. Odezwę się jutro Buziaczki
  10. Witam Baderko i pozostałe kobietki Dziś widzę pusto. Ciekawe jak wygląd sprawa mieszkania, które Justyna miała oglądaać. Czekamy na wieści. Mam też nadzieję, że z Gabi wszystko w porzadku. Baderko, chętnie bym się z Tobą spotkała jak już będziesz tak blisko. Tylko ja do Ostrowca mam jakieś 25 km i nie jestem zmechanizowana. Mąż kierowca i szofer nieobecny :). Mamy jeszcze chwilkę do świąt żeby pomyśleć jak ewentualnie to zrobić. Masz ślicznego pieska, to chyba hasky? Dominisia reaguje na pieska, ciąga go już za ogon, uszy. Piszesz że Twoja Pociecha budzi się w 2 razy w nocy, a o której zasypia i karmisz ją jeszcze piersią czy butelką? Justyna, odnośnie synka Twoich znajomych to przykra sprawa :(. Ale czy robili testy i czy konsultowali się z innymi lekarzami w tej sprawie...? Pytam bo niektórzy ograniczają się tylko do jednej diagnozy jednego lekarza. A lekarze też mogą się mylić i może okazać się że jest to coś innego nie tak poważnego. Moja znajoma opowiadała mi jak to pani doktor u jej synka przy badaniu przed szczepieniem, stwierdziła szmery na sercu, dała nawet skierowanie do kardiologa. Ale ona poszła jeszcze do swojej znajomej lekarki a ta ja uspokoiła i powiedziała, że szmery ma 90% niemowląt i po pewnym czasie ustają. Teraz na kolejnym szczepieniu ta pierwsza lekarka stwierdziła, że chyba niepotrzebnie dała skierowanie, bo nie ma co kardiologowi głowy zawracać, bo już jest ok. Ale co matka przeżywała, jakie stresy to wie tylko ona. Piotruś jakieś 3-4 tygodnie po urodzeniu zaczął chrapać, ale to tak głośno że gdy spał na piętrze na parterze było go słychać... Pytałam o to od 6 tygodnia owej lekarki i nie potrafiła mi pomóc. Wymyśliła sobie alergie na Humanę i zaleciła NAN ha 1. Zmieniłam mleko i zero poprawy. Na którejś wizycie, gdy powiedziałam jej że to nie pomaga i dziecko nadal chrapie pani odpowiedziała ‘wyrośnie z tego”. W końcu ze względu na wysypkę, której to pani doktor nie zauważyła przed szczepieniem, udałam się do innego pediatry prywatnie. I okazało się jak tylko rozebrałam dziecko, że faktycznie wyrośnie z tego, a przyczyną chrapania jest, a właściwie już była nieodpowiednio wykształcona chrząstka. Ale to mogłam usłyszeć od owego lekarza rodzinnego (pediatry). Byłabym spokojniejsza, a tak to podejrzewałam cuda niewidy. Moje dziecko we wtorek przeszło samego siebie. Po kolacyjce jak się rozgadało to buzia mu się nie zamykała przez całą M-kę, a przy okazji przeturlał się chyba w każdą stronę po pokoju (16 m2), i żeby było mało to, po co ograniczać się do koca, na dywanie było mu najfajniej. Wkurzyłam, bo w poniedziałek późnym popołudniem zapowiedział się na wtorek teść (który wnuka jeszcze nie widział a od 2 miechów jest w Polsce). Więc moje plany diabli wzięli. Zostałam w domku i czekałam. Nie przyjechał i na dodatek zadzwonił po godz. 18, że nie przyjedzie bo mu coś innego wypadło. Szkoda, że nie zadzwonił z ta informacją tydzień później!!!!!!!!!!! Zapowiedział kolejną wizytę na piątek zobaczymy. Co prawda żeby do nas przyjechać musi przejechać 180km, i takiej wyprawy nie planuje się z minuty na minutę. Postanowiłam nie spać dziś w nocy. Jutro, no dziś wybieram sie do fryzjera, a ze umówiłam się na 8 rano, to żeby nie zaspać sprzątam w dokumentach i komputerze, a przy okazji będę miała możliwość zaobserwowania, od której godziny faktycznie moje dziecko już nie śpi. Bo jest odstęp w czasie między pobudką dziecka mojego kochanego, a pobudka przez dziecko mamy. Jak już wstaje do niego to w łóżeczku, wszystkie przytulanki są nie na swoich miejscach, nie wspominając o poodwiązywanych troczkach od ochraniacza na szczebelki :). Znów się opisałam, o wszystkim i o niczym :), i doszłam do wniosku że przytulę moją główkę do podusi na godzinkę. Tak, więc na razie tyle. Życzę miłego dnia o poranku :)
  11. Witam Moje Drogie Mamy i Dzieciaczki Tak wiem, która jest godzina, ale to u mnie normalne. Przełączyłam się na rytm sowy :) Justynko, przykro mi, że miałaś tak stresujący koniec weekendu. Mam nadzieję, iż z serduszkiem Gabi, już lepiej... Ale dla pewności lepiej zrobić usg serducha. Zawsze będziesz spokojniejsza. Wiesz, ludzie muszą jeść, więc gastronomia, spożywka itp. to dziedziny, którym nie grozi upadek, tym bardziej, że piszesz, że aż 3 szkoły obok lokalu. Co do nazwy firmy to może pokombinujesz coś z inicjałami Waszej czwóreczki? Ja też modelką nie jestem i nie byłam, zresztą kobieta musi mieć tu i tam, ale nie podoba mi się wybitnie teraz mój brzuch i tak sobie marudzę :). Powiedz mi co to miało oznaczać „hehe, to teraz tylko musisz uwazac, zeby znowu jakies zyczliwe ci tego nie wypominaly ”O co chodzi? I jak mozesz napisz jak doszło do założenia i przenosin na nowy topik... Fakt Ksawcio idzie jak burza, fajny instruktażowy filmik dla dzieci uczących się raczkować :). Ja cierpliwie bedę czekać aż moja Pietruszka zacznie sobie raczkować, jak na razie jak widzi zabawkę lub...pilota daleko od siebie to turla się po podłodze, aż dostanie. Dobrze myśli. Mój cioteczny brat najpierw nauczył sie chodzić a później raczkować :). Justyna, ludzie nie tylko myślą o tym, że małe dzieci mogą coś zniszczyć, wiesz tu zawsze właściciel może sobie zastrzec w umowie, że np. gdy będziesz się wyprowadzać masz odremontować mieszkanie czy odkupić zniszczone rzeczy lub za nie zapłacić. Ludzie pewnie boja się i takich sytuacji ze mogą wynająć, i osoba wynajmująca przestanie płacić..., wiem ze nie wolno np. eksmitować wynajmującej z dziećmi. Zresztą różne mogą być doświadczenia i obawy ludzi wynajmujacych. Trzymamy kciuki aby Ci się udało, w każdym bądź razie. Powiem Ci ze Szczecin nie jest mi obcy, a tym samym ów instytut politologii i filozofii :). Na politologię w szczecinie zdawałam, ale to było tak bez przekonania i poszłam na rozmowę tylko dla zaspokojenia nie moich potrzeb. No i na szczęście się nie dostałam. Zresztą politologia nie pociągała mnie, zresztą wówczas sama nie bardzo wiedziałam co chcę w życiu robić, bo i w zamyśle miałam germanistykę, ale padło na coś innego :) i dobrze się stało. Mam na swoim koncie spacer po całej długasiernej ul. Wojska Polskiego na własne życzenie. Baderko, tak to jest za mało źle, ale za dużo też niewskazane, mówię o Twoich leukocytach. Powiedzmy tak mieszkam na trasie Kielce –Ostrowiec. Jest to mała wieś, ale przepięknie położona. Cisza spokój, nie licząc lokalnych plotkar :). Piotruś... tu niespodzianka przesypia całe noce odkąd skończył 2 miesiące. A najzabawniejsze jest to że jak mój mąż był w Polsce dziecko wstawało ze 2 razy w nocy. Wyjechał minęły 2 dni i dziecko od tamtego czasu śpi do rana :). Wiesz wydaje mi się że nie ma co tych naszych Dominisi i Piotrusia poganiać, same nas zaskoczą śmiganiem na czworaka, każde dzieciątko ma swój własny rytm i chyba nie ma sensu nic przyspieszać, a jak już tak jak Ksawcio opanował tą technikę to tylko pogratulować. Dominiczka ma cudne włoski i jakie długie, a ta spineczka we włoskach jest cool. Czy krzesełko do karmienia nie masz z BabyOno, bo skądś znam te wykończenia? Oki Musze jeszcze odpisać na emaile, bo mam zaległości. Kolorowych snów lub miłego dnia w zależności od pory czytania Trzymajcie się cieplutko...wiosna tuż tuż
  12. aaa Baderko, ciasteczka, całuski, cukiereczki dla Dominiczki :)
  13. http://images29.fotosik.pl/169/d75dea686c304c9bmed.jpg Tu jak skończył 7 miesięcy
  14. A oto Piotruś http://images34.fotosik.pl/164/03461c665a456096med.jpg Mam nadzieję że wyszło mi ok z fotosikiem :)
  15. Wieki buziak, zdrówka i usmiechniętej buźki dla Ksawcia z okazji skończonych 7 miesięcy :)
  16. Tylko się dziś przywitam, bo jestem padnięta. Nie tylko Ty Justyna, ja w zeszłym tygodniu do 4 siedziałam, a rano babcia mojego szkraba karmiła :). Byłam na spotkaniu mojej klasy z liceum, urwałam się po dwóch godzinkach, bo musiałam do domku czymś wrócić, a o 22,30 miałam ostatniego busa. Ale choć mi się iść nie chciało, to dobrze że mnie siostra wygoniła. Fajnie było zobaczyć te mordki po 11 latach :) Ja (właśnie ziewam) jak pisałam jestem góralką niskopienną, mieszkam u podnóża Św. Krzyża, jak kto woli jakieś 30 km od miasta scyzoryków czytaj Kielc. To nie kwestia tajemnicy, tylko trudno tak na dzień dobry napisać o sobie wszystko. Jeszcze tylko dodam że moje dziecko dziś szczebiotało i kłóciło się cały dzień. Obiecuje do poniedziałku zamieścić fotki. Idę spać papatki
  17. Baderko zdjęcia chętnie zamieszczę, ale jak rozpracuje fotosika albo coś podobnego :)
  18. Witam :) Jestem padnięta. Stwierdzam że chorowanie jest dla ludzi zdrowych. Robiłam dzis badania w Centrum Onkologii i czułam się jakbym była w „domu który czyni szalonym” z Asterixa :P. Miałam do zrobienia tylko badania z krwi, rtg i ekg, ale zajęło mi to 5 godzin, wliczając godzinę oczekiwania w kolejce do pani doktor, aby wziąć tylko zlecenia na badania. Co prawda może bym i nie musiała czekać, gdybym wbiła się przed ludzi (tak zresztą poradziła mi pani doktor), ale nie potrafię tak, tym bardziej że czekali tam już od 7 rano w kolejce ludzie starsi. Na a później bieganie, szukanie, i czekanie. Bbbbbbbbrrrrrrrrrrrrrrryyyyyyyyyyy I tak wszystkiego dziś nie załatwiłam :( i pozostałe wyniki w przyszłym tygodniu). Justynko, odnośnie mieszkania to faktycznie zostaje Ci tylko czekać, jak ktoś się odezwie z Twoich ogłoszeń. Tylko Wam też pewnie zależy na czasie. Życzę w każdym razie szybkiego sukcesu i szybkiej parapetówki :) Gastronomia...:). Dziś rozmawiałam z siostrą, bo byłyśmy na ciachu w cukierni i ... stwierdziłyśmy właśnie że fajnie byłoby otworzyć własną kawiarenkę. Małą i przytulną :). Jak mężowi biznes wypali, albo inaczej jak już ruszy i będą zyski to może spełni zachciankę żony, i otworzę coś :). Zresztą kiedyś miałam takie marzenia, aby otworzyć zajazd taki nieduży z pokojami, w stylu lekko góralskim, z drewna i takie tam. No ale na to, to trzeba w totka wygrać, a to jak wiadomo, nie takie łatwe :) Odnośnie nazwy firmy... Po pierwsze jeśli to gastronomia i nazwa będzie się znajdować na szyldzie to musi w jakiś sposób korespondować z tym co będziesz serwować...?! Albo może być całkowicie uniwersalna, kiedy we wpisie do ewidencji zakreślisz kilka dziedzin działalności gospodarczej. Jak to mówią Wybór należy do ciebie :) Aga, nie wiem czy was pocieszę, ale Piotruś, który pozwalał mi spać do 8.30 teraz od kilku dni budzi się ok. 6. Z tym że do 7 będzie leżał sobie w łóżeczku (wówczas bawi się pluszakami, patrzy w zasłonięte okno, gra pozytywką, coś tam sobie opowiada), a o 7 no 7.30 zaczyna się bardzo głośno domagać śniadanka. I po ptokach – trzeba wstać i zrobić butelkę. I ja to już przetestowałam, takie same są pobudki przy zaciągniętych zasłonach, jak i bez zasłon. Godzina, o której pójdzie spać też nie ma znaczenia. Ja załapałam jakąś depresję, chyba to przesilenie zimowo-wiosenne... Mam doła, takiego niedużego, nic mi się nie chce i w ogóle jestem jakaś rozbita. Dziś poszłam na zakupy, aby poprawić sobie humor, ale jeszcze bardziej się załamałam. Niestety troszkę mi się nabrało ciałka. I to niestety na brzuszku mam dwie fałdki :(. Ja wiem ze kochanego ciała nigdy za wiele, ale to mi się zdecydowanie nie podoba, bo wygląda to tak jakbym była w ciąży brrrrrrrrryyyyyyyy. Za mało ruchu to fakt, ale winowajcą też są zapewne leki które zażywam. Ale trzeba się wziąć w garść i będzie dobrze. Wiecie co, jakiś miesiąc temu mój szkrab dostał dziwnego podrażnienia skóry, na pleckach i na boczkach a i rączkach. Pediatra stwierdziła, że to atopowe, zrobiła wywiad typu: czy nie zmieniłam proszku, czegoś nie wprowadziłam, czy nie ma nowych mebli itp. W końcu przepisałam balneum hermal i Fenistil w kropelkach. A faktycznie tydzień wcześniej kupiłam krzesełko. Mało tego że odstawiłam krzesełko, odstawiłam również skoczka. I przeszło. Ostatnio korzystamy ze skoczka i nic się nie dzieje. Stwierdziłam że teraz czas na sprawdzenie krzesełka...i okazuje się że to jest winowajca, bo znów pojawiła się wysypka. Nie mam pojęcia, co zrobić z tym krzesełkiem teraz. Co prawda przed użyciem myłam go, ale widzę że będę musiała rozłożyć go na części pierwsze i wszystkie wymyć, wyszorować –choćby w płynie do prania ubranek. Macie jakieś inne propozycje...? Oki, wystarczy idę pisać list motywacyjny, bo do dzisiaj składanie dokumentów do pracy która mnie interesuje Papatki
  19. A i musze Wam powiedzieć że od jakiś 2 tygodni Piotruś ma najbardziej ulubioną bajkę TELETUBISIE, jak zobaczy tylko te stworki biegające na ekranie to jest tak skoncentrowany, że aż mnie to zaskoczyło. Mało tego, patrząc na jego buzię zdawałoby się powiedzieć że rozumie coś z tego. Uśmiecha się jak pojawia się słoneczko z dziecięcą buzi
  20. Dziękujemy za miłe przyjęcie :) U nas marudne popołudnie i wieczór, to chyba syndrom nadchodzącego drugiego ząbka. W buzi było wszystko co się zmieściło, a o ślinieniu nie wspomnę. Nie mówiąc już o tym że Piotruś nawet zaczął po swojemu całować mnie w swój sposób, przy okazji wbijając jedyneczkę w mamy brodę :). A najbardziej wzruszyło mnie jak w czasie zabawy w kosi kosi łapci, gdzie już był śpiący i marudny, wziął mój palec, wsadził go do buzi (pewnie tam boli go dziąsełko), ale jak tylko wzięłam colgel i posmarowałam dziąsełko, uśmiechnął się tak słodko. Frajdę przyniosła mu dziś kąpiel, bo odkąd kąpiemy się na siedząco w ruchu były tylko nóżki, teraz Piotruś odkrył, że można się fajnie bawić chlapiąc rączką wszystko i wszyskich w koło. A radości przy tym, że hej. Baderko, Piotruś tak jak Dominika jeszcze nie raczkuje tylko właśnie chodzi do tyłu i strasznie się denerwuje jak się wersalka skończy, no ale wówczas zaczyna się obracać i może znów na drugi koniec do tyłu pełzać, ale taki chyba urok naszych „raczków nieboraczków” :). Za to do perfekcji już przećwiczył obrót po kole o 360 stopni leżąc na brzuszku Masz rację AGA że ciężko coś znaleźć fajnego i w normalnej cenie. Ale chyba raczej lepiej powoli dokupować kolejne rzeczy niż kupić coś z czego nie bylibyście zadowoleni. Wykańczające jest czasami wykańczanie mieszkania, ale później jaka jest satysfakcja. Ach nie ma to jak budowanie swojego gniazdka. Urzędy... Baderko, a nie lepiej było wysłać pocztą - listem poleconym..., no chyba że byłaś w pobliżu. Ja miałam szczerą chęć zasilić szeregi malejącego bezrobocia, bo wreszcie dostałam świadectwo pracy (które i tak po raz trzeci trzeba będzie sprostować!!!!!!!!!), ale jak okazało się ile jeszcze muszę donieść papierków, to stwierdziłam że zanim je załatwię to chyba znajdę do tego czasu może nową prace lub załatwię sobie tymczasowe fikcyjne zatrudnienie co by iść na wychowawczy. Justyna może nie czekaj jak ktoś się odezwie z ogłoszenia, poszperaj w prasie lokalnej lub takiej z ogłoszeniami. Widzę że idziesz jak burza i tak trzymać byleby do przodu. A w życiu trzeba ryzykować, popieram Agę i jej mamę :), żeby coś osiągnąć a nie tylko być biernym i czekać na mannę spadającą z nieba. Bo co nas nie zabije to nas wzmocni – jak to ktoś kiedyś powiedział :) OKI tyle na dziś, idę spać, bo jutro rano trzeba wstać i nie zaspać, bo mam umówione badania, cała serię przed operacją. Tym które jeszcze nie śpią kolorowych snów życzę i miłego dnia.
  21. Witam LIPCÓWECZKI Wreszcie i ja postanowiłam dołączyć do grona Lipcówek, o ile mnie przyjmiecie... Czytam ten topik chyba od roku, i co by nie powiedzieć jest to wspaniała skarbnica wiedzy. Fantastyczna sprawa, tym bardziej ze mamy podobne problemy i Maleństwa które kochamy najbardziej nad życie. Moja siostra widząc otwartą stronę Lipcówek stwierdzała ”znów jesteś na grupie wsparcia....?”, nawet mój ślubny zainteresowany był życiem na łamach LIPIEC 2007 :). Mam braki w jakiś ostatnich stu stronach i zaszokowało mnie, że tu tak pusto, ale widzę że Justyna, mimo iż czasami sama pisze, nie pozwala topikowi „umrzeć”. Wielkie brawo Justyna. Z tego, co przeczytałam na iluś tam setkach stron wstecz jesteś silną kobitką i na pewno to, co sobie zamierzysz Ci się uda. Tego z całego serduszka Ci życzę. Powiem szczerze, że już od dawna miałam ochotę napisać, ale tak jakoś się nie składało, już nawet aby opóźnić wyjazd do szpitala miałam myśl, aby siąść i podzielić się swoimi myślami, obawami, bo kto bardziej cię zrozumie jak nie druga kobieta oczekująca na swoje wyczekane dzieciątko, no ale... nic z tego nie wyszło, ale teraz piszę i chyba to się liczy. Jestem 29-letnią, mamą małego kochanego Piotrusia, który przyszedł na świat przez cc 11 lipca. Przy okazji jestem góralką bardzo niskopienną, obecnie bez pracy (bo praca mnie już nie chciała). Piotruś ma już 7 miesięcy i 2 tygodnie. Doczekał się jednego jak na razie ząbka, który się ujawnił. To górna lewa jedyneczka. Obawiam się jednak, że następne w kolejce mogą być kiełki, ale zobaczymy jak już się pokażą. Nawet nie było najgorzej, obyło się bez płaczu i gorączki. Dominisiu przykro mi że zostałaś słomianą wdową, znam ten ból, bo mój mąż znów od połowy stycznia siedzi w USA i przyleci dopiero w lipcu :(. Ile to czasu jeszcze. Choć sam nic nie mówi to wiem, że tęskni szczególnie za naszym Bąbelkiem. A na długo rozstałaś się z mężem? Nie wiem, co tu jeszcze na dzień dobry napisać Chyba tyle na początek Kolorowych snów
×