Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kasiaa12

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kasiaa12

  1. wstawiłam aktualną tabelkę:) nie wpisuje daty. Mamusia sama to zrobi:):) PS. GIUBELLI GRATULUJE. ZDRÓWKA DLA MALEŃSTWA I SZYBKIEGO POWROTU DO FORMY:):) MAMUŚKI usmiech.gif Majowa************27********18.01.2014*********Marcelinka Fiona************** 25********07.03.2014******** Wiktoria Taka oto ja********24*********24.03.2014**********Dominik Giubelli **************27 ****** CIĘŻARÓWKI usmiech.gif motynka ***************24*********2cs******************** tp 23.07.2014 JovankaJo **************29 ******* 3cs******* 1dz ******* tp 21.07.2014 PauliśC*************** 22 ********15cs********1 dz ******* tp 30.07.2014 Angelusdominus *******24 ********3cs******* 4dz*********tp 08.08.2014 bejbe27 ****************27 ****** 18cs******************** tp 16.08.2014 Goofcia*****************22********6cs*********1dz******** *tp 07.11.2014 Izulinka7***************24*********13cs********1dz******* *tp 15.11.2014 goscdarka ************24**********6cs*********2dz********tp 15.11.2014 kasiaa12**************23**********?cs*********1dz******** *tp 18.12.2014 Kaasik89**************25**********4cs*********1dz******** *tp 24.12.2014 Stymulowana*********28**********18cs********1dz*********t p 12.01.2015 olala2013**************24**********5cs*********1dz******* *tp 15.01.2015 brzoskwinka14*********21**********14cs********1dz******** tp 21.01.2015 ŻoneczkaKrk***********26***********1cs*********1dz****** *tp 06.02.2015 AKTUALNE STARACZKI - 2014 kwiatek.gif marta86100____________28______75cs_______2dz_____@13.05.2 014 MackowaZona__________27______16cs_______1dz_____@20.05.20 14 Pita82_________________32_______2cs______1dz______@22.05. 2014 Eska22________________22______17cs______1dz______@25.05.2 014 paulinka121989_________25______11cs______1dz_____@30.05. 2014 87srem________________27______22cs_____1dz______@19.05.2014& lt; br /> moonlight86____________28______2cs______2dz______@26.05.2 0 14 agniesia88_____________26______7cs_______1dz_____@08.06.2014 IZA85_________________28______1cs_______2dz______@18.06.2 014 Alaaa66_______________28______14cs_______1dz_____@28.06.2014 kasik_85______________28______16cs_______2dz_____@30.06. 2014 Paola1801_____________22______10cs_______1dz_____@09.07.2 014 Eweelka_______________31______7cs________2dz____@11.07.20 14 nessaja________________21______3cs_______1dz_____@12.07.2 014
  2. hehe jeszcze nigdy tak długiego wypracowania nie napisałam w ciągu minuty:):) niech lepiej coś z tym zrobią bo jak tak dalej bedzie to bedzie masakra... troche sie dowiedziałam na temat obu szpitali które u mnie w mieście są. i chyba wole ten co teraz byłam. tam mniej wiecej juz wiem co gdzie jest a w tm drugim nigdy nie byłam. tak wogóle to pierwszy raz leżałam w szpitalu:/ ale to się okaże bo przyjęcia do tego szpitala są w dni parzyste a do tego drugiego w dni nie parzyste. ja termin mam niby 18 ale zobaczymy czy bedzie wczesniej czy później... wiecie co normalnie sie załamałam. w piątek jak czekałam na przyjecie do swojej rozmawiałam z dziewczyną. miała może 21-22 lata. urodziła we wrześniu córkę. to była jej druga ciąza. pierwszą straciła. jak już była w drugiej nie pamiętam w którym miesiącu poszła do lekarza to chciał usunąć jej ciąże bo stwierdził ze ma ona raka... dziewczyna załamana ale sie okazało ze żadnego raka nie ma. nie była już na ostatniej wizycie u tego co jej prowadził bo był na urlopie. jak już miała rodzić pojechała do szpitala tam lekarz zaczął ją wyzywać od najgorszych ze nie była na ostatniej wizycie, że co z niej za matka bedzie skoro na wizyty nie chodzi. zaczęła mu wrzucać jak tylko mogła. później pielęgniarka opowiedziała temu lekarzowi przez co ona przeszła i dopiero sie opamiętał i zaczą ją przepraszać, powiedział ze jak cos bedzie chiała to zeby go zawołała to przyjdzie. no to korzystała chciala wode to jej przynosił taki kelner sie z niego zrobił.hehe mówiła też jak w przychodni była na szczepieniu z mała. nie zgodziła się jedno szczepienie nie pamiętam jakie. ale podobno to szczepienie wykonuje sie po pierwszym miesiącu życia. ona zaszczepiła po trzecim. bo były przypadki ze dziecie później chorowały na zespół downa. i akurat byli to chłopcy wtedy. a pielęgniarki z przychodni do niej z tekstem::"" czemu się pani nie zgodziła na szczepienie? dwóch dałnów już mamy teraz by była dałnica"" to już było przegięcie z tym co powiedziały.. i powiedzcie jak ufać obcym ludziom którzy pracują w przychodniach??
  3. hejka po krótkiej nieobecności:):) jestem już w domu siadłam na chwile zeby wam napisac tylko, później śniadanie i znowu do łóżka leżeć... wczoraj mnie wypuścili:) ale nie miałam siły pisać bo zmęczona byłam tym szpitalem. przepisali mi luteine 2x1 i mam brac nospe 3x1. w poniedziałek mi zrobli usg i było wszystko dobrze na szczęście. ale oczywiście znowu mi robił ten sam co prenatalne tylko tym razem był bardziej rozmowny niż wtedy. ale powiem wam ze to była jakaś masakra 3 lekarzy mnie badało i każdym razem mówili coś innego... leżałam na sali z dziewczyną która tez jest pacjentką mojej lekarki i przyszła do niej w piątek po pracy bo miała miec zabieg ale nie wiedziała na co bo tez kazdy mówił jej co innego... jeden mówili ze to torbiel, drugi ze polip, trzecia ze mięśniak i była tego taka pewna ze jak moja sie o tym dowiedziała to zeczeła sie jej smiać prosto w twarz... ze od razu zdiagnozowała... musi czekac na histopatologie i dopiero bedzie wiedzieć.
  4. hejka po krótkiej nieobecności:):) jestem już w domu siadłam na chwile zeby wam napisac tylko, później śniadanie i znowu do łóżka leżeć... wczoraj mnie wypuścili:) ale nie miałam siły pisać bo zmęczona byłam tym szpitalem. przepisali mi luteine 2x1 i mam brac nospe 3x1. w poniedziałek mi zrobli usg i było wszystko dobrze na szczęście. ale oczywiście znowu mi robił ten sam co prenatalne tylko tym razem był bardziej rozmowny niż wtedy. ale powiem wam ze to była jakaś masakra 3 lekarzy mnie badało i każdym razem mówili coś innego... leżałam na sali z dziewczyną która tez jest pacjentką mojej lekarki i przyszła do niej w piątek po pracy bo miała miec zabieg ale nie wiedziała na co bo tez kazdy mówił jej co innego... jeden mówili ze to torbiel, drugi ze polip, trzecia ze mięśniak i była tego taka pewna ze jak moja sie o tym dowiedziała to zeczeła sie jej smiać prosto w twarz... ze od razu zdiagnozowała... musi czekac na histopatologie i dopiero bedzie wiedzieć. druga co leżała na sali ze mną tez trafiła w piątek tylko po południu. jest w 6 tc. od tygonia nic nie jadła bo zaraz wymiotowała. próbowala wszystkich sposobów ale oczywiście wszyscy wszechwiedzący wiedzieli lepiej ze jej to pomoże i nie słuchali jej ze nic nie działa. kazali jej pić i jeśc po trochu i jak zobaczyli ze po każdym małym łyku wody chodzi do łazienki dopiero faktycznie zobaczyli ze nawet to jej nie pomaga. przez 2 dni była na kroplówce, zastrzykach i czopkach a i tak nie pomagało. na szczęście w poniedziałek poprawiło jej sie i wczoraj wyszła do domu. to bedzie jej drugie dziecko i w cześniej przechodziła przechodziła przez to samo.. gośćdarka to sie jeszcze może zmienic bo jej też mówili ze bedzie mieć syna a urodziła się córka... ogólnie mówiąc w położne i pielęgniarki na ginekologii to naprawde fajne babki były. normalnie byłam w szoku. nie którzy lekarze też. powiem wam ze jestem zadowolona bo nie którzy naprawde interesowali sie jak sie czuje czy jest poprawa. szczególnie ordynator super lekarz takich tylko ze swiecą szukać. mimo ze na takiego z twarzy i posury nie wygląda to sympatyczny człowiek. najgorszy był taki dziadek. z dziewczynami tylko sie modliłyśmy zeby nie przychodził do nas na obchód bo na prawde potrafił tylko zdenerwować. do mnie sie zaczął pluć o byle co. chodziło o to ze jak zapytał od kiedy miałam krwawienie to powiedziałam mu ze od czwartku a nie ze 19 czerwca!! normalnie masakra.. on myślał ze ja pamiętam jaki to był dzień skoro byłam zdenerwowana tym co sie dzieje?? do tej co była na zabiegu jak poszła do niego zeby zapytać co to wogóle jest to co bedzie wycinać to mało z łapami nie wyskoczył na korytarzu. przy obcych do niej i jej narzeczonego powiedział "ze oni nie są partnerami dla niego do rozmowy i ze nie bedzie rozmawiać z kimś kto nie ma wiedzy i wykształcenia medycznego" no normalnie myślałam ze mi rece opadną jak to usłyszałam. dziewczyna sie kompletnie po tym załamała. na szczescie położna poprosiła innego lekarza zeby zrobił ten zabieg bo miał robć ten dziadek. jak sie dowiedział ze ktoś inny robi zabieg od razu zrobił sie bardziej "przyjemny"... ogólnie miałam takiego pecha ze ten dziad był opiekunem tej sali co na niej lezałam:/ wiec jak bym miała iść o coś zapytac sie lekarza to do niego albo do drugiego którego nie widziałam... mi robił wypis ten co mi robił usg prenatalne i ten który mnie przyjmował czyli ten sam. dziewczyny traiły gorzej bo na tego dziada.. jedna chciała zeby zwolnienie jej wypisał od piątku bo jeszcze miała dwa dni z poprzedniego to on stwierdził ze nie wypisze bo musi być taka sama data jak data przyjecia. i jego nie obchodzi ze to sie bedzie pokrywać. druga chciała zeby jej od poniedziałku wypisał bo i tak w piątek miała wolne w pracy to też sie nie zgodził... a ja musze jechać do swojej zeby mi zaświadczenie wypisała ze moge albo nie moge pracowac. pewnie mi wypisze:)
  5. hejka po krótkiej nieobecności:):) jestem już w domu siadłam na chwile zeby wam napisac tylko, później śniadanie i znowu do łóżka leżeć... wczoraj mnie wypuścili:) ale nie miałam siły pisać bo zmęczona byłam tym szpitalem. przepisali mi luteine 2x1 i mam brac nospe 3x1. w poniedziałek mi zrobli usg i było wszystko dobrze na szczęście. ale oczywiście znowu mi robił ten sam co prenatalne tylko tym razem był bardziej rozmowny niż wtedy. ale powiem wam ze to była jakaś masakra 3 lekarzy mnie badało i każdym razem mówili coś innego... leżałam na sali z dziewczyną która tez jest pacjentką mojej lekarki i przyszła do niej w piątek po pracy bo miała miec zabieg ale nie wiedziała na co bo tez kazdy mówił jej co innego... jeden mówili ze to torbiel, drugi ze polip, trzecia ze mięśniak i była tego taka pewna ze jak moja sie o tym dowiedziała to zeczeła sie jej smiać prosto w twarz... ze od razu zdiagnozowała... musi czekac na histopatologie i dopiero bedzie wiedzieć. druga co leżała na sali ze mną tez trafiła w piątek tylko po południu. jest w 6 tc. od tygonia nic nie jadła bo zaraz wymiotowała. próbowala wszystkich sposobów ale oczywiście wszyscy wszechwiedzący wiedzieli lepiej ze jej to pomoże i nie słuchali jej ze nic nie działa. kazali jej pić i jeśc po trochu i jak zobaczyli ze po każdym małym łyku wody chodzi do łazienki dopiero faktycznie zobaczyli ze nawet to jej nie pomaga. przez 2 dni była na kroplówce, zastrzykach i czopkach a i tak nie pomagało. na szczęście w poniedziałek poprawiło jej sie i wczoraj wyszła do domu. to bedzie jej drugie dziecko i w cześniej przechodziła przechodziła przez to samo.. gośćdarka to sie jeszcze może zmienic bo jej też mówili ze bedzie mieć syna a urodziła się córka... ogólnie mówiąc w położne i pielęgniarki na ginekologii to naprawde fajne babki były. normalnie byłam w szoku. nie którzy lekarze też. powiem wam ze jestem zadowolona bo nie którzy naprawde interesowali sie jak sie czuje czy jest poprawa. szczególnie ordynator super lekarz takich tylko ze swiecą szukać. mimo ze na takiego z twarzy i posury nie wygląda to sympatyczny człowiek. najgorszy był taki dziadek. z dziewczynami tylko sie modliłyśmy zeby nie przychodził do nas na obchód bo na prawde potrafił tylko zdenerwować. do mnie sie zaczął pluć o byle co. chodziło o to ze jak zapytał od kiedy miałam krwawienie to powiedziałam mu ze od czwartku a nie ze 19 czerwca!! normalnie masakra.. on myślał ze ja pamiętam jaki to był dzień skoro byłam zdenerwowana tym co sie dzieje?? do tej co była na zabiegu jak poszła do niego zeby zapytać co to wogóle jest to co bedzie wycinać to mało z łapami nie wyskoczył na korytarzu. przy obcych do niej i jej narzeczonego powiedział "ze oni nie są partnerami dla niego do rozmowy i ze nie bedzie rozmawiać z kimś kto nie ma wiedzy i wykształcenia medycznego" no normalnie myślałam ze mi rece opadną jak to usłyszałam. dziewczyna sie kompletnie po tym załamała. na szczescie położna poprosiła innego lekarza zeby zrobił ten zabieg bo miał robć ten dziadek. jak sie dowiedział ze ktoś inny robi zabieg od razu zrobił sie bardziej "przyjemny"... ogólnie miałam takiego pecha ze ten dziad był opiekunem tej sali co na niej lezałam:/ wiec jak bym miała iść o coś zapytac sie lekarza to do niego albo do drugiego którego nie widziałam... mi robił wypis ten co mi robił usg prenatalne i ten który mnie przyjmował czyli ten sam. dziewczyny traiły gorzej bo na tego dziada.. jedna chciała zeby zwolnienie jej wypisał od piątku bo jeszcze miała dwa dni z poprzedniego to on stwierdził ze nie wypisze bo musi być taka sama data jak data przyjecia. i jego nie obchodzi ze to sie bedzie pokrywać. druga chciała zeby jej od poniedziałku wypisał bo i tak w piątek miała wolne w pracy to też sie nie zgodził... a ja musze jechać do swojej zeby mi zaświadczenie wypisała ze moge albo nie moge pracowac. pewnie mi wypisze:)
  6. hejka po krótkiej nieobecności:):) jestem już w domu siadłam na chwile zeby wam napisac tylko, później śniadanie i znowu do łóżka leżeć... wczoraj mnie wypuścili:) ale nie miałam siły pisać bo zmęczona byłam tym szpitalem. przepisali mi luteine 2x1 i mam brac nospe 3x1. w poniedziałek mi zrobli usg i było wszystko dobrze na szczęście. ale oczywiście znowu mi robił ten sam co prenatalne tylko tym razem był bardziej rozmowny niż wtedy. ale powiem wam ze to była jakaś masakra 3 lekarzy mnie badało i każdym razem mówili coś innego... leżałam na sali z dziewczyną która tez jest pacjentką mojej lekarki i przyszła do niej w piątek po pracy bo miała miec zabieg ale nie wiedziała na co bo tez kazdy mówił jej co innego... jeden mówili ze to torbiel, drugi ze polip, trzecia ze mięśniak i była tego taka pewna ze jak moja sie o tym dowiedziała to zeczeła sie jej smiać prosto w twarz... ze od razu zdiagnozowała... musi czekac na histopatologie i dopiero bedzie wiedzieć. druga co leżała na sali ze mną tez trafiła w piątek tylko po południu. jest w 6 tc. od tygonia nic nie jadła bo zaraz wymiotowała. próbowala wszystkich sposobów ale oczywiście wszyscy wszechwiedzący wiedzieli lepiej ze jej to pomoże i nie słuchali jej ze nic nie działa. kazali jej pić i jeśc po trochu i jak zobaczyli ze po każdym małym łyku wody chodzi do łazienki dopiero faktycznie zobaczyli ze nawet to jej nie pomaga. przez 2 dni była na kroplówce, zastrzykach i czopkach a i tak nie pomagało. na szczęście w poniedziałek poprawiło jej sie i wczoraj wyszła do domu. to bedzie jej drugie dziecko i w cześniej przechodziła przechodziła przez to samo.. gośćdarka to sie jeszcze może zmienic bo jej też mówili ze bedzie mieć syna a urodziła się córka... ogólnie mówiąc w położne i pielęgniarki na ginekologii to naprawde fajne babki były. normalnie byłam w szoku. nie którzy lekarze też. powiem wam ze jestem zadowolona bo nie którzy naprawde interesowali sie jak sie czuje czy jest poprawa. szczególnie ordynator super lekarz takich tylko ze swiecą szukać. mimo ze na takiego z twarzy i posury nie wygląda to sympatyczny człowiek. najgorszy był taki dziadek. z dziewczynami tylko sie modliłyśmy zeby nie przychodził do nas na obchód bo na prawde potrafił tylko zdenerwować. do mnie sie zaczął pluć o byle co. chodziło o to ze jak zapytał od kiedy miałam krwawienie to powiedziałam mu ze od czwartku a nie ze 19 czerwca!! normalnie masakra.. on myślał ze ja pamiętam jaki to był dzień skoro byłam zdenerwowana tym co sie dzieje?? do tej co była na zabiegu jak poszła do niego zeby zapytać co to wogóle jest to co bedzie wycinać to mało z łapami nie wyskoczył na korytarzu. przy obcych do niej i jej narzeczonego powiedział "ze oni nie są partnerami dla niego do rozmowy i ze nie bedzie rozmawiać z kimś kto nie ma wiedzy i wykształcenia medycznego" no normalnie myślałam ze mi rece opadną jak to usłyszałam. dziewczyna sie kompletnie po tym załamała. na szczescie położna poprosiła innego lekarza zeby zrobił ten zabieg bo miał robć ten dziadek. jak sie dowiedział ze ktoś inny robi zabieg od razu zrobił sie bardziej "przyjemny"... ogólnie miałam takiego pecha ze ten dziad był opiekunem tej sali co na niej lezałam:/ wiec jak bym miała iść o coś zapytac sie lekarza to do niego albo do drugiego którego nie widziałam... mi robił wypis ten co mi robił usg prenatalne i ten który mnie przyjmował czyli ten sam. dziewczyny traiły gorzej bo na tego dziada.. jedna chciała zeby zwolnienie jej wypisał od piątku bo jeszcze miała dwa dni z poprzedniego to on stwierdził ze nie wypisze bo musi być taka sama data jak data przyjecia. i jego nie obchodzi ze to sie bedzie pokrywać. druga chciała zeby jej od poniedziałku wypisał bo i tak w piątek miała wolne w pracy to też sie nie zgodził... a ja musze jechać do swojej zeby mi zaświadczenie wypisała ze moge albo nie moge pracowac. pewnie mi wypisze:)
  7. hejka po krótkiej nieobecności:):) jestem już w domu siadłam na chwile zeby wam napisac tylko, później śniadanie i znowu do łóżka leżeć... wczoraj mnie wypuścili:) ale nie miałam siły pisać bo zmęczona byłam tym szpitalem. przepisali mi luteine 2x1 i mam brac nospe 3x1. w poniedziałek mi zrobli usg i było wszystko dobrze na szczęście. ale oczywiście znowu mi robił ten sam co prenatalne tylko tym razem był bardziej rozmowny niż wtedy. ale powiem wam ze to była jakaś masakra 3 lekarzy mnie badało i każdym razem mówili coś innego... leżałam na sali z dziewczyną która tez jest pacjentką mojej lekarki i przyszła do niej w piątek po pracy bo miała miec zabieg ale nie wiedziała na co bo tez kazdy mówił jej co innego... jeden mówili ze to torbiel, drugi ze polip, trzecia ze mięśniak i była tego taka pewna ze jak moja sie o tym dowiedziała to zeczeła sie jej smiać prosto w twarz... ze od razu zdiagnozowała... musi czekac na histopatologie i dopiero bedzie wiedzieć. druga co leżała na sali ze mną tez trafiła w piątek tylko po południu. jest w 6 tc. od tygonia nic nie jadła bo zaraz wymiotowała. próbowala wszystkich sposobów ale oczywiście wszyscy wszechwiedzący wiedzieli lepiej ze jej to pomoże i nie słuchali jej ze nic nie działa. kazali jej pić i jeśc po trochu i jak zobaczyli ze po każdym małym łyku wody chodzi do łazienki dopiero faktycznie zobaczyli ze nawet to jej nie pomaga. przez 2 dni była na kroplówce, zastrzykach i czopkach a i tak nie pomagało. na szczęście w poniedziałek poprawiło jej sie i wczoraj wyszła do domu. to bedzie jej drugie dziecko i w cześniej przechodziła przechodziła przez to samo.. gośćdarka to sie jeszcze może zmienic bo jej też mówili ze bedzie mieć syna a urodziła się córka... ogólnie mówiąc w położne i pielęgniarki na ginekologii to naprawde fajne babki były. normalnie byłam w szoku. nie którzy lekarze też. powiem wam ze jestem zadowolona bo nie którzy naprawde interesowali sie jak sie czuje czy jest poprawa. szczególnie ordynator super lekarz takich tylko ze swiecą szukać. mimo ze na takiego z twarzy i posury nie wygląda to sympatyczny człowiek. najgorszy był taki dziadek. z dziewczynami tylko sie modliłyśmy zeby nie przychodził do nas na obchód bo na prawde potrafił tylko zdenerwować. do mnie sie zaczął pluć o byle co. chodziło o to ze jak zapytał od kiedy miałam krwawienie to powiedziałam mu ze od czwartku a nie ze 19 czerwca!! normalnie masakra.. on myślał ze ja pamiętam jaki to był dzień skoro byłam zdenerwowana tym co sie dzieje?? do tej co była na zabiegu jak poszła do niego zeby zapytać co to wogóle jest to co bedzie wycinać to mało z łapami nie wyskoczył na korytarzu. przy obcych do niej i jej narzeczonego powiedział "ze oni nie są partnerami dla niego do rozmowy i ze nie bedzie rozmawiać z kimś kto nie ma wiedzy i wykształcenia medycznego" no normalnie myślałam ze mi rece opadną jak to usłyszałam. dziewczyna sie kompletnie po tym załamała. na szczescie położna poprosiła innego lekarza zeby zrobił ten zabieg bo miał robć ten dziadek. jak sie dowiedział ze ktoś inny robi zabieg od razu zrobił sie bardziej "przyjemny"... ogólnie miałam takiego pecha ze ten dziad był opiekunem tej sali co na niej lezałam:/ wiec jak bym miała iść o coś zapytac sie lekarza to do niego albo do drugiego którego nie widziałam... mi robił wypis ten co mi robił usg prenatalne i ten który mnie przyjmował czyli ten sam. dziewczyny traiły gorzej bo na tego dziada.. jedna chciała zeby zwolnienie jej wypisał od piątku bo jeszcze miała dwa dni z poprzedniego to on stwierdził ze nie wypisze bo musi być taka sama data jak data przyjecia. i jego nie obchodzi ze to sie bedzie pokrywać. druga chciała zeby jej od poniedziałku wypisał bo i tak w piątek miała wolne w pracy to też sie nie zgodził... a ja musze jechać do swojej zeby mi zaświadczenie wypisała ze moge albo nie moge pracowac. pewnie mi wypisze:)
  8. hejka po krótkiej nieobecności:):) jestem już w domu siadłam na chwile zeby wam napisac tylko, później śniadanie i znowu do łóżka leżeć... wczoraj mnie wypuścili:) ale nie miałam siły pisać bo zmęczona byłam tym szpitalem. przepisali mi luteine 2x1 i mam brac nospe 3x1. w poniedziałek mi zrobli usg i było wszystko dobrze na szczęście. ale oczywiście znowu mi robił ten sam co prenatalne tylko tym razem był bardziej rozmowny niż wtedy. ale powiem wam ze to była jakaś masakra 3 lekarzy mnie badało i każdym razem mówili coś innego... leżałam na sali z dziewczyną która tez jest pacjentką mojej lekarki i przyszła do niej w piątek po pracy bo miała miec zabieg ale nie wiedziała na co bo tez kazdy mówił jej co innego... jeden mówili ze to torbiel, drugi ze polip, trzecia ze mięśniak i była tego taka pewna ze jak moja sie o tym dowiedziała to zeczeła sie jej smiać prosto w twarz... ze od razu zdiagnozowała... musi czekac na histopatologie i dopiero bedzie wiedzieć. druga co leżała na sali ze mną tez trafiła w piątek tylko po południu. jest w 6 tc. od tygonia nic nie jadła bo zaraz wymiotowała. próbowala wszystkich sposobów ale oczywiście wszyscy wszechwiedzący wiedzieli lepiej ze jej to pomoże i nie słuchali jej ze nic nie działa. kazali jej pić i jeśc po trochu i jak zobaczyli ze po każdym małym łyku wody chodzi do łazienki dopiero faktycznie zobaczyli ze nawet to jej nie pomaga. przez 2 dni była na kroplówce, zastrzykach i czopkach a i tak nie pomagało. na szczęście w poniedziałek poprawiło jej sie i wczoraj wyszła do domu. to bedzie jej drugie dziecko i w cześniej przechodziła przechodziła przez to samo.. gośćdarka to sie jeszcze może zmienic bo jej też mówili ze bedzie mieć syna a urodziła się córka... ogólnie mówiąc w położne i pielęgniarki na ginekologii to naprawde fajne babki były. normalnie byłam w szoku. nie którzy lekarze też. powiem wam ze jestem zadowolona bo nie którzy naprawde interesowali sie jak sie czuje czy jest poprawa. szczególnie ordynator super lekarz takich tylko ze swiecą szukać. mimo ze na takiego z twarzy i posury nie wygląda to sympatyczny człowiek. najgorszy był taki dziadek. z dziewczynami tylko sie modliłyśmy zeby nie przychodził do nas na obchód bo na prawde potrafił tylko zdenerwować. do mnie sie zaczął pluć o byle co. chodziło o to ze jak zapytał od kiedy miałam krwawienie to powiedziałam mu ze od czwartku a nie ze 19 czerwca!! normalnie masakra.. on myślał ze ja pamiętam jaki to był dzień skoro byłam zdenerwowana tym co sie dzieje?? do tej co była na zabiegu jak poszła do niego zeby zapytać co to wogóle jest to co bedzie wycinać to mało z łapami nie wyskoczył na korytarzu. przy obcych do niej i jej narzeczonego powiedział "ze oni nie są partnerami dla niego do rozmowy i ze nie bedzie rozmawiać z kimś kto nie ma wiedzy i wykształcenia medycznego" no normalnie myślałam ze mi rece opadną jak to usłyszałam. dziewczyna sie kompletnie po tym załamała. na szczescie położna poprosiła innego lekarza zeby zrobił ten zabieg bo miał robć ten dziadek. jak sie dowiedział ze ktoś inny robi zabieg od razu zrobił sie bardziej "przyjemny"... ogólnie miałam takiego pecha ze ten dziad był opiekunem tej sali co na niej lezałam:/ wiec jak bym miała iść o coś zapytac sie lekarza to do niego albo do drugiego którego nie widziałam... mi robił wypis ten co mi robił usg prenatalne i ten który mnie przyjmował czyli ten sam. dziewczyny traiły gorzej bo na tego dziada.. jedna chciała zeby zwolnienie jej wypisał od piątku bo jeszcze miała dwa dni z poprzedniego to on stwierdził ze nie wypisze bo musi być taka sama data jak data przyjecia. i jego nie obchodzi ze to sie bedzie pokrywać. druga chciała zeby jej od poniedziałku wypisał bo i tak w piątek miała wolne w pracy to też sie nie zgodził... a ja musze jechać do swojej zeby mi zaświadczenie wypisała ze moge albo nie moge pracowac. pewnie mi wypisze:)
  9. hejka po krótkiej nieobecności:):) jestem już w domu siadłam na chwile zeby wam napisac tylko, później śniadanie i znowu do łóżka leżeć... wczoraj mnie wypuścili:) ale nie miałam siły pisać bo zmęczona byłam tym szpitalem. przepisali mi luteine 2x1 i mam brac nospe 3x1. w poniedziałek mi zrobli usg i było wszystko dobrze na szczęście. ale oczywiście znowu mi robił ten sam co prenatalne tylko tym razem był bardziej rozmowny niż wtedy. ale powiem wam ze to była jakaś masakra 3 lekarzy mnie badało i każdym razem mówili coś innego... leżałam na sali z dziewczyną która tez jest pacjentką mojej lekarki i przyszła do niej w piątek po pracy bo miała miec zabieg ale nie wiedziała na co bo tez kazdy mówił jej co innego... jeden mówili ze to torbiel, drugi ze polip, trzecia ze mięśniak i była tego taka pewna ze jak moja sie o tym dowiedziała to zeczeła sie jej smiać prosto w twarz... ze od razu zdiagnozowała... musi czekac na histopatologie i dopiero bedzie wiedzieć. druga co leżała na sali ze mną tez trafiła w piątek tylko po południu. jest w 6 tc. od tygonia nic nie jadła bo zaraz wymiotowała. próbowala wszystkich sposobów ale oczywiście wszyscy wszechwiedzący wiedzieli lepiej ze jej to pomoże i nie słuchali jej ze nic nie działa. kazali jej pić i jeśc po trochu i jak zobaczyli ze po każdym małym łyku wody chodzi do łazienki dopiero faktycznie zobaczyli ze nawet to jej nie pomaga. przez 2 dni była na kroplówce, zastrzykach i czopkach a i tak nie pomagało. na szczęście w poniedziałek poprawiło jej sie i wczoraj wyszła do domu. to bedzie jej drugie dziecko i w cześniej przechodziła przechodziła przez to samo.. gośćdarka to sie jeszcze może zmienic bo jej też mówili ze bedzie mieć syna a urodziła się córka... ogólnie mówiąc w położne i pielęgniarki na ginekologii to naprawde fajne babki były. normalnie byłam w szoku. nie którzy lekarze też. powiem wam ze jestem zadowolona bo nie którzy naprawde interesowali sie jak sie czuje czy jest poprawa. szczególnie ordynator super lekarz takich tylko ze swiecą szukać. mimo ze na takiego z twarzy i posury nie wygląda to sympatyczny człowiek. najgorszy był taki dziadek. z dziewczynami tylko sie modliłyśmy zeby nie przychodził do nas na obchód bo na prawde potrafił tylko zdenerwować. do mnie sie zaczął pluć o byle co. chodziło o to ze jak zapytał od kiedy miałam krwawienie to powiedziałam mu ze od czwartku a nie ze 19 czerwca!! normalnie masakra.. on myślał ze ja pamiętam jaki to był dzień skoro byłam zdenerwowana tym co sie dzieje?? do tej co była na zabiegu jak poszła do niego zeby zapytać co to wogóle jest to co bedzie wycinać to mało z łapami nie wyskoczył na korytarzu. przy obcych do niej i jej narzeczonego powiedział "ze oni nie są partnerami dla niego do rozmowy i ze nie bedzie rozmawiać z kimś kto nie ma wiedzy i wykształcenia medycznego" no normalnie myślałam ze mi rece opadną jak to usłyszałam. dziewczyna sie kompletnie po tym załamała. na szczescie położna poprosiła innego lekarza zeby zrobił ten zabieg bo miał robć ten dziadek. jak sie dowiedział ze ktoś inny robi zabieg od razu zrobił sie bardziej "przyjemny"... ogólnie miałam takiego pecha ze ten dziad był opiekunem tej sali co na niej lezałam:/ wiec jak bym miała iść o coś zapytac sie lekarza to do niego albo do drugiego którego nie widziałam... mi robił wypis ten co mi robił usg prenatalne i ten który mnie przyjmował czyli ten sam. dziewczyny traiły gorzej bo na tego dziada.. jedna chciała zeby zwolnienie jej wypisał od piątku bo jeszcze miała dwa dni z poprzedniego to on stwierdził ze nie wypisze bo musi być taka sama data jak data przyjecia. i jego nie obchodzi ze to sie bedzie pokrywać. druga chciała zeby jej od poniedziałku wypisał bo i tak w piątek miała wolne w pracy to też sie nie zgodził... a ja musze jechać do swojej zeby mi zaświadczenie wypisała ze moge albo nie moge pracowac. pewnie mi wypisze:)
  10. hejka po krótkiej nieobecności:):) jestem już w domu siadłam na chwile zeby wam napisac tylko, później śniadanie i znowu do łóżka leżeć... wczoraj mnie wypuścili:) ale nie miałam siły pisać bo zmęczona byłam tym szpitalem. przepisali mi luteine 2x1 i mam brac nospe 3x1. w poniedziałek mi zrobli usg i było wszystko dobrze na szczęście. ale oczywiście znowu mi robił ten sam co prenatalne tylko tym razem był bardziej rozmowny niż wtedy. ale powiem wam ze to była jakaś masakra 3 lekarzy mnie badało i każdym razem mówili coś innego... leżałam na sali z dziewczyną która tez jest pacjentką mojej lekarki i przyszła do niej w piątek po pracy bo miała miec zabieg ale nie wiedziała na co bo tez kazdy mówił jej co innego... jeden mówili ze to torbiel, drugi ze polip, trzecia ze mięśniak i była tego taka pewna ze jak moja sie o tym dowiedziała to zeczeła sie jej smiać prosto w twarz... ze od razu zdiagnozowała... musi czekac na histopatologie i dopiero bedzie wiedzieć. druga co leżała na sali ze mną tez trafiła w piątek tylko po południu. jest w 6 tc. od tygonia nic nie jadła bo zaraz wymiotowała. próbowala wszystkich sposobów ale oczywiście wszyscy wszechwiedzący wiedzieli lepiej ze jej to pomoże i nie słuchali jej ze nic nie działa. kazali jej pić i jeśc po trochu i jak zobaczyli ze po każdym małym łyku wody chodzi do łazienki dopiero faktycznie zobaczyli ze nawet to jej nie pomaga. przez 2 dni była na kroplówce, zastrzykach i czopkach a i tak nie pomagało. na szczęście w poniedziałek poprawiło jej sie i wczoraj wyszła do domu. to bedzie jej drugie dziecko i w cześniej przechodziła przechodziła przez to samo.. gośćdarka to sie jeszcze może zmienic bo jej też mówili ze bedzie mieć syna a urodziła się córka... ogólnie mówiąc w położne i pielęgniarki na ginekologii to naprawde fajne babki były. normalnie byłam w szoku. nie którzy lekarze też. powiem wam ze jestem zadowolona bo nie którzy naprawde interesowali sie jak sie czuje czy jest poprawa. szczególnie ordynator super lekarz takich tylko ze swiecą szukać. mimo ze na takiego z twarzy i posury nie wygląda to sympatyczny człowiek. najgorszy był taki dziadek. z dziewczynami tylko sie modliłyśmy zeby nie przychodził do nas na obchód bo na prawde potrafił tylko zdenerwować. do mnie sie zaczął pluć o byle co. chodziło o to ze jak zapytał od kiedy miałam krwawienie to powiedziałam mu ze od czwartku a nie ze 19 czerwca!! normalnie masakra.. on myślał ze ja pamiętam jaki to był dzień skoro byłam zdenerwowana tym co sie dzieje?? do tej co była na zabiegu jak poszła do niego zeby zapytać co to wogóle jest to co bedzie wycinać to mało z łapami nie wyskoczył na korytarzu. przy obcych do niej i jej narzeczonego powiedział "ze oni nie są partnerami dla niego do rozmowy i ze nie bedzie rozmawiać z kimś kto nie ma wiedzy i wykształcenia medycznego" no normalnie myślałam ze mi rece opadną jak to usłyszałam. dziewczyna sie kompletnie po tym załamała. na szczescie położna poprosiła innego lekarza zeby zrobił ten zabieg bo miał robć ten dziadek. jak sie dowiedział ze ktoś inny robi zabieg od razu zrobił sie bardziej "przyjemny"... ogólnie miałam takiego pecha ze ten dziad był opiekunem tej sali co na niej lezałam:/ wiec jak bym miała iść o coś zapytac sie lekarza to do niego albo do drugiego którego nie widziałam... mi robił wypis ten co mi robił usg prenatalne i ten który mnie przyjmował czyli ten sam. dziewczyny traiły gorzej bo na tego dziada.. jedna chciała zeby zwolnienie jej wypisał od piątku bo jeszcze miała dwa dni z poprzedniego to on stwierdził ze nie wypisze bo musi być taka sama data jak data przyjecia. i jego nie obchodzi ze to sie bedzie pokrywać. druga chciała zeby jej od poniedziałku wypisał bo i tak w piątek miała wolne w pracy to też sie nie zgodził... a ja musze jechać do swojej zeby mi zaświadczenie wypisała ze moge albo nie moge pracowac. pewnie mi wypisze:)
  11. hejka po krótkiej nieobecności:):) jestem już w domu siadłam na chwile zeby wam napisac tylko, później śniadanie i znowu do łóżka leżeć... wczoraj mnie wypuścili:) ale nie miałam siły pisać bo zmęczona byłam tym szpitalem. przepisali mi luteine 2x1 i mam brac nospe 3x1. w poniedziałek mi zrobli usg i było wszystko dobrze na szczęście. ale oczywiście znowu mi robił ten sam co prenatalne tylko tym razem był bardziej rozmowny niż wtedy. ale powiem wam ze to była jakaś masakra 3 lekarzy mnie badało i każdym razem mówili coś innego... leżałam na sali z dziewczyną która tez jest pacjentką mojej lekarki i przyszła do niej w piątek po pracy bo miała miec zabieg ale nie wiedziała na co bo tez kazdy mówił jej co innego... jeden mówili ze to torbiel, drugi ze polip, trzecia ze mięśniak i była tego taka pewna ze jak moja sie o tym dowiedziała to zeczeła sie jej smiać prosto w twarz... ze od razu zdiagnozowała... musi czekac na histopatologie i dopiero bedzie wiedzieć. druga co leżała na sali ze mną tez trafiła w piątek tylko po południu. jest w 6 tc. od tygonia nic nie jadła bo zaraz wymiotowała. próbowala wszystkich sposobów ale oczywiście wszyscy wszechwiedzący wiedzieli lepiej ze jej to pomoże i nie słuchali jej ze nic nie działa. kazali jej pić i jeśc po trochu i jak zobaczyli ze po każdym małym łyku wody chodzi do łazienki dopiero faktycznie zobaczyli ze nawet to jej nie pomaga. przez 2 dni była na kroplówce, zastrzykach i czopkach a i tak nie pomagało. na szczęście w poniedziałek poprawiło jej sie i wczoraj wyszła do domu. to bedzie jej drugie dziecko i w cześniej przechodziła przechodziła przez to samo.. gośćdarka to sie jeszcze może zmienic bo jej też mówili ze bedzie mieć syna a urodziła się córka... ogólnie mówiąc w położne i pielęgniarki na ginekologii to naprawde fajne babki były. normalnie byłam w szoku. nie którzy lekarze też. powiem wam ze jestem zadowolona bo nie którzy naprawde interesowali sie jak sie czuje czy jest poprawa. szczególnie ordynator super lekarz takich tylko ze swiecą szukać. mimo ze na takiego z twarzy i posury nie wygląda to sympatyczny człowiek. najgorszy był taki dziadek. z dziewczynami tylko sie modliłyśmy zeby nie przychodził do nas na obchód bo na prawde potrafił tylko zdenerwować. do mnie sie zaczął pluć o byle co. chodziło o to ze jak zapytał od kiedy miałam krwawienie to powiedziałam mu ze od czwartku a nie ze 19 czerwca!! normalnie masakra.. on myślał ze ja pamiętam jaki to był dzień skoro byłam zdenerwowana tym co sie dzieje?? do tej co była na zabiegu jak poszła do niego zeby zapytać co to wogóle jest to co bedzie wycinać to mało z łapami nie wyskoczył na korytarzu. przy obcych do niej i jej narzeczonego powiedział "ze oni nie są partnerami dla niego do rozmowy i ze nie bedzie rozmawiać z kimś kto nie ma wiedzy i wykształcenia medycznego" no normalnie myślałam ze mi rece opadną jak to usłyszałam. dziewczyna sie kompletnie po tym załamała. na szczescie położna poprosiła innego lekarza zeby zrobił ten zabieg bo miał robć ten dziadek. jak sie dowiedział ze ktoś inny robi zabieg od razu zrobił sie bardziej "przyjemny"... ogólnie miałam takiego pecha ze ten dziad był opiekunem tej sali co na niej lezałam:/ wiec jak bym miała iść o coś zapytac sie lekarza to do niego albo do drugiego którego nie widziałam... mi robił wypis ten co mi robił usg prenatalne i ten który mnie przyjmował czyli ten sam. dziewczyny traiły gorzej bo na tego dziada.. jedna chciała zeby zwolnienie jej wypisał od piątku bo jeszcze miała dwa dni z poprzedniego to on stwierdził ze nie wypisze bo musi być taka sama data jak data przyjecia. i jego nie obchodzi ze to sie bedzie pokrywać. druga chciała zeby jej od poniedziałku wypisał bo i tak w piątek miała wolne w pracy to też sie nie zgodził... a ja musze jechać do swojej zeby mi zaświadczenie wypisała ze moge albo nie moge pracowac. pewnie mi wypisze:)
  12. jovanka od którego tygodnia zaczełaś używać bio-oilu?? ja dziś zaczełam 14tc... ale ten czas leci
  13. goscdarka ja teraz wizyty mam co 2-3 miesiące. bo i tak mają mało ofert dla mnie. a jak mają cos to albo jest potrzebne doświadczenie min2-3 lata albo mają dla facetów typu magazynier albo jakieś cięższe... ja mam handlowca i jest ciężko znaleźć jesli nie mam doświadczenia. brzoskwinka z tego co czytałam to nic z tego nie bede miała. a kasy teraz nie bede miec bo musze kupic wyprawke dla dziecka. niby mam jescze pół roku ale i tak we wrześniu bede musiała zacząc chodzic po sklepach i kupić. myslałam ze po siostrze cos bede miec ale to nie ta pora roku bo ona rodziła w kwietniu wiec ma wszystko takie wiosenne a mi na zime potrzebne. wózek i łóżeczko też bede musze kupic nowe bo nie mam od kogo kupic używany. do tego jeszcze za mieszkanie dochodzi ponad 1000 miesięcznie. tak ze jest lipa...
  14. JESZCZE RAZ!!!!! MAMUŚKI Majowa************27********18.01.2014*********Marcelinka Fiona************** 25********07.03.2014******** Wiktoria Taka oto ja********24*********24.03.2014**********Dominik CIĘŻARÓWKI Giubelli **************27 ********9cs******** 1dz ********tp 04.07.2014 motynka ***************24*********2cs******************** tp 23.07.2014 JovankaJo **************29 ******* 3cs******* 1dz ******* tp 21.07.2014 PauliśC*************** 22 ********15cs********1 dz ******* tp 30.07.2014 Angelusdominus *******24 ********3cs******* 4dz*********tp 08.08.2014 bejbe27 ****************27 ****** 18cs******************** tp 16.08.2014 Goofcia*****************22********6cs*********1dz******** *tp 07.11.2014 Izulinka7***************24*********13cs********1dz******* *tp 15.11.2014 goscdarka ************24**********6cs*********2dz********tp 15.11.2014 kasiaa12**************23**********?cs*********1dz******** *tp 18.12.2014 Kaasik89______________25_______4cs_______1dz_____tp 24.12.2014 Stymulowana*********28**********18cs********1dz*********t p 12.01.2015 olala2013**************24**********5cs*********1dz******* *tp 15.01.2015 brzoskwinka14_________21________14cs_______1dz______tp 21.01.2015 AKTUALNE STARACZKI - 2014kwiatek.gif marta86100____________28______75cs_______2dz_____@13.05.2 014 MackowaZona__________27______16cs_______1dz_____@20.05.20 14 IZA85_________________28______1cs_______2dz______@21.05.2 014 Pita82_________________32_______2cs______1dz______@22.05. 2014 ŻoneczkaKrk___________26______1cs_______1dz_______usmiec h.gif Eska22________________22______17cs______1dz______@25.05.2 014 paulinka121989_________25______11cs______1dz______@30.05. 2014 87srem________________27______22cs_______1dz_____@ 19.05.2014 elilkaa00_________________20______2cs________1dz______@23 .0 6.2 014 moonlight86____________28______2cs________2dz______@26.05 .20 14 agniesia88_____________26______7cs_______1dz______@08.06. 2014 nessaja________________21______3cs_______1dz_____@08.06.2 014 Paola1801_____________22______9cs_______1dz______@11.06.2 014 Alaaa66_______________28______14cs_______1dz_____@28.06.2 014 kasik_85______________28______16cs_______2dz______@30.06. 201 Eweelka_______________31______7cs________2dz_____@11.07.2 014 MAM NADZIEJE ZE TERAZ BEDZIE DOBRZE:)
  15. brzoskwinka ja musze byc zarejestrowana bo takto bym nie miała wogóle ubezpieczenia a do lekarza prywatnie nie mam zamiaru chodzic. ja krusu nie opłacam bo mieszkam w mieście i nie mam zadnego gospodarstwa ani nic z tych rzeczy...
  16. nessaja też jestem w szoku tym co on powiedział!! dla takiego dziecka większą traumą bedzie poród a nie zabieg... kiedyś coś czytałam o 13latce w ciązy i lekarze twierdzili ze w jej wieku ciąża jest niebezpieczna nie mówiąc już o 11-latce. ciekawe co on by zrobił gdyby to chodziło o jego córke??
  17. jovanko czy ja też moge prosić o jakieś nowe info ze szkółki?? to jest mój mail:: mala_9103@poczta.onet.pl
  18. hej wszystkim:) mam pytanie. 20 czerwca ide do lekarki na wizyte. wreszcie sie czegos od niej dowiem bo tamten nie chcial nic powiedziec:( a 30 czerwca mam wizyte w "pośredniaku" i pewnie znowu beda mi wciskać oferte jakąś. zastanawiam sie czy prosic lekarke o jakies zaświadczenie. z jednej strony może dadzą mi spokój na jakiś czas a z drugiej mogą sie przyczepić ze niby nie chce pracować ze mi tylko na kasie zależy itp. tylko ja nic od nich nie dostaje. tylko powiedzcie kto mnie teraz przyjmie?? miała tak któraś?? bo szczerze mówiąc jak sobie o tym pomyśle to nie chce mi sie tam iść a musze bo jak mnie wyrejestrują to nie bede miec ubezpieczenia. a te baby co akurat do nich trafiam to naprawde są okropne. one chętnie by do pracy wysyłały nawet w 8mc twierdzac ze ciąża to nie choroba...
  19. maćkowa też mam ochote na młodą kapuste... mniami:):) wczoraj naszła mnie ochota na naleśniki z bitą smietaną i truskawkami...poprostu niebo w gębie. a że truskawki były świeże, pachnące, słodkie i soczyste to po na leśnikach zjadłam pół miski... dziewczyny czy was tez męczą nocne skurcze w łydkach??? normalnie po 12 taki mnie złapał skurcz ze przez 5 min nie mogłam ruszyc nogą. kiedys jak mnie łapał to po minucie przechodziło. a teraz... rozmasowałam raz przeszło na chwilke i zaraz było to samo. do tej pory mnie boli noga:(:(:(
  20. dzieki jovnka. własnie sie zastanawiała czy w końcu można czy nie. gdzies mi umkneło to ze napisałas ze można... a ten gość to zapewne smerfetka. lepiej nie reagować na zaczepki kogos kto nie ma odwagi posłużyć sie nickiem...
  21. dziewczyny jakis czas temu któras z was pisała ze nie wolno pic i jesc niczego z malinami. znalazłam strone na której jest napisane ze można jesc maliny. http: //parenting.pl/portal/jakie-owoce-jesc-w-ciazy
  22. no wiem ze od swojej sie wszystkiego sie dowiem. ale wizyte mam dopiero 20 czerwca!!! tyle czasu bede czekać w nieświadomości czy wszystko jest dobrze czy nie.. nie wiem jak ja tyle czasu wytrzymam? to przecież 2tygodnie!! i bedą się bardzo ciągneły... dlaczego nie ma wiecej takich lekarzy jak ta moja co mnie prowadzi??? on powinien mówic co sie dzieje a nie mruczec sobie cos pod nosem! jak tu miec zaufanie do takich lekarzy?? on chyba ginekologiem został za kare albo z przymusu. takie mam wrażenie po pierwszej wizycie u niego...
  23. iza u nas to sie chyba kalia nazywa. mam w domu w doniczce takie. są śliczne...
  24. hej dziewczyny:) po wizycie ok. chyba. nie wiem. lekarz do którego poszłam okazał sie zwykłym burakiem, chamem, gburem.. nie wiem jakie określenie do niego pasuje... wizyte miałam o 18.05 ale oczywiście spóźnił sie ponad 40 min choć przyjmował w tym samym ośrodku tylko że na dole. a pracownia piętro wyżej jest... byłam w pracowni ponad10 min. przez 10 min robił mi usg i przez ten czas słowem sie nie odezwał. jak sie o cos go zapytałam to tylko mruknął cos pod nosem i tyle. pod koniec powiedział ze jest wszystko dobrze. zdjec mi nie dał. zapytałam czy moge dostać to naj dłuższe zdanie jakie wypowiedział było: "zdjecia to jest dokumentacja medyczna dla lekarza a nie dla pacjentki. wyniki beda u lekarki to prosze sie jej zapytac..." normalnie taka jestem zła ze nie wiem. myślałam ze go tam rozerwe na strzępy... wczoraj jak siedziałam pod gabinetem byłam w szoku jak mi babki powiedziały ze do niego opóźnienie wynosi tylko 40 min. ale co sie dziwić skoro nie umie prowadzic rozmowy z pacjentkami! wole chodzic do swojej i czekac nawet 3 godziny bo ona mi wszystko powie i moge wyjsc z gabinetu spokojna. a u tamtego pewnie jak by cos wykazało to by pewnie nie powiedział... ten cham nawet mi nie przestawił monitora zebym mogła zobaczyc swoje maleństwo. moja lekarka od razu jak tylko ona zobaczy ze jest dobrze odwraca zebym mogła popatrzec...
×