Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

sylwia35

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez sylwia35

  1. Witajcie dziewczyny!!!! Długo mnie nie było, ale wiecie jak to jest. Niby moja męska pomoc na urlopie i nie jestem sama, ale muszę sobie to wszystko jakoś ogarnąć. Wcześniej prowadziłam dość sporą firmę i dobrze mi szło, a tu proszę...doszedł mały szkrab i ciężko mi się zorganizować. Zacznę od opisania porodu, a potem nadrobię czytanie waszych wpisów. A więc tak... 22 miałam już dość i stwierdziłam, że zgłoszę się do szpitala. Oczywiście zabrakło mi odwagi i stwierdziłam, że przecież możemy jechać rano następnego dnia. W nocy dopadły mnie bóle, ale bardzo słabe. Rano wstałam z postanowieniem, że już dość tego dobrego i naprawdę chcę jechać do szpitala. Zgłosiliśmy się tam o godzinie 9 rano. Ciąża była przenoszona i dlatego nie było problemu z przyjęciem mnie na oddział. Na dzień dobry sprawdzenie tętna dziecka i oczywiście kroplówka. Jakieś bóle się zaczęły, a i owszem, ale niestety o rozwarciu większym niż na dwa palce mogłam sobie pomarzyć. Chodziliśmy tak we dwoje z tą moją kroplówką i wyobrażaliśmy sobie, że jesteśmy na spacerze w lesie. O 16 przyszedł lekarz i powiedział, że ze mną to na salę, bo dziś nie urodzę. Przenieśli moje rzeczy z porodówki na salę, a za chwilę wpada położna i woła mnie na porodówkę. Okazało się, że przyszła druga zmiana i doktorek chce mnie zbadać. Popatrzył sobie i kazał podać drugą kroplówkę, a do mnie powiedział, że jeszcze dziś urodzę i już jego w tym głowa. Przy drugiej się zaczęło... Powoli myślałam, że oszaleję z bólu. Gdyby nie mój facet chyba bym się darła jak opętana. O 21 odeszły mi wody i wtedy było jeszcze gorzej. Położna zaproponowała mi skakanie na piłce i to trochę pomogło. Jednak nie był to dobry pomysł jeżeli chodzi o mojego faceta, ponieważ jego dłonie były pod ręką , został podrapany i pogryziony. Najciekawsze jest to, że jak już trafiłam na \"madejowe łoże\", to nie słyszałam płożnej tylko mojego faceta. Dwa parcia pod jego komendę i mały się urodził. Miałam tylko dwa szfy, bo nacięcie było niewielkie. Powiem wam jedno...pierwsze dzieko rodziłam sama, a teraz był ze mną mój partner i muszę przyznać, że gdyby nie On... Wszystkim kobietom rodzącym zawsze będę doradzać, żeby rodziły ze swoimi partnerami. Dziewczyny, naprawdę jest o wiele łatwiej to znieść. To doświadczenie jeszcze bardziej nas zbliżyło do siebie. Ja kocham go mocniej za to, że był przy mnie w tych ciężkich chwilach, a On wie jak bardzo się wycierpiałam , żeby urodzić nasze szczęście. Pozdrawiam wszystkie kobiety i odezwę się jak znajdę wolną chwilkę. Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać wasze wpisy zanim moi chłopcy wstaną. :)
  2. cześć dziewczyny!!! Melduję się w powiększonym składzie. Dziś wypisali nas ze szpitala, więc przy najbliższej okazji będzie opis porodu. :) Do szpitala pojechaliśmy 23 o 9 rano, a urodziliśmy o 22.10 . Mikołaj jak każdy chłopak tylko cycek i spanie. ;) Waga 3660 wzrost 55 punkty 10 włosy czarne jak smoła. Jak troszkę dojdę do siebie, to napiszę. Pozdrawiam wszystkie wypakowane i te jeszcze nie.
  3. cześć dziewczyny !!! A ja już mam dosyć tego czekania. Na dodatek od kilku godzin mnie boli. Jedziemy do szpitala. Mam tylko nadzieję, że nie ucieknę jak będziemy już pod szpitalem. :)
  4. witajcie dziewczynki!! Ja niestety jeszcze nie urodziłam i małemu się nie spieszy. W nocy już miałam nadzieję, a tu nic. No cóż , czekamy dalej. Teraz o tych pieluszkach. Moja córka co prawda już kobietka, ale przykrych doświadczeń się nie zapomina. A tych mi przy niej nie brakowało. Niestety wtedy nie miałam zbytnio doradczyń i płaciłyśmy za to obydwie. Pieluchy najlepiej wkładać po dwie na pampersa i to dosyć szeroko, zwłaszcza jeżeli chodzi o dziewczynki. Z tego , co się po fakcie dowiedziałam w Centrum Zdrowia Dziecka w prawie 70% dziewczynki rodzą się z jakąć wadą bioderek. W mniejszym stopniu dotyczy to chłopców, ale nie wiem dlaczego. W każdym razie chodzi o to, by jak najdłużej dzieci miały nóżki szeroko rozstawione. Jak dziecko jest starsze, to dobrze też podobno nosić je na bidrze. Ja niestety trochę to zbagatelizowałam, bo byłam młoda i głupia, a poza tym nikt tak naprawdę nie powiedział mi jakie mogą być skutki nie stosowania się do tego. Mało brakowało i moja córka skończyłaby na sali operacyjnej. Na szczęście pomogła szyna z bucikami noszona od pierwszego do drugiego roku życia. Teraz już wiem, że niestety trzeba tego naprawdę przestrzegać. Oszczędzimy dzięki temu sobie i dziecku kłopotów oraz nie przespanych nocy.
  5. witam ponownie Ja dziś mam już dość od kilku godzin mnie boli i nic. Lekarz kazał czekać do końca tygodnia i potem zgłosić się do szpitala. Najgorsze jest to, że mam bóle z krzyża, a to męczące. Pomaga prysznic na plecki, ale ile można lać na siebie tę wodę ? Asiorku- zielona kupka oznacza, że dzidzia jest trochę podziębiona. Bebolek- dzidzia jest świetna. Jak patrzę na te zdjęcia, to też nie mogę się już doczekać na mojego Mikołaja. Sylka- witaj. :) Ja chcę już mojego małego!!!!!!!!
  6. cześć dziewczynki ! U mnie ten sam problem, nie chce wyjść i już. Termin miałam na sobotę. Dziś wizyta u lekarza, zobaczymy jak to dalej z nami będzie. W nocy nie mogłam nawet spać, bo mały tak się wiercił. Jejku tak bardzo chciałabym go mieć już obok siebie, a nie w sobie. Gratulacje dla wszystkich mam, ale wam zazdroszczę. No nic , zobaczymy jak to dalej będzie po wizycie u mojego doktorka. :)
  7. dziewczyny, ale narobiłam dziś paniki. Pojechaliśmy do sklepu na ostatnie większe zakupy. Wysiadamy z samochodu, a mnie jak nie złapie ostry ból w dole ... to ja w krzyk, że rodzę. Facet mi zbladł, a ja prawie usiadłam na parkingu z bólu. Dopiero po jakimś czasie stał się na tyle znośny, że mogliśmy przyjechać do domu. Już myślałam, że rodzę, a tu nic. Jednak czuję, że to końcówka. Co do nabiału, to lekarz miał rację. Dziewczyny przy karmieniu piersią nie można przesadzić z nabiałem, a już na pewno nie z mlekiem. Można przepalić pokarm. Nie mam pojęcia dlaczego lekarze nam tego nie mówią. Wcześniej wam nie wspominałam, ale mam już córkę. To moje dziecko z pierwszego małżeństwa i ma już 15 lat. Jak ją rodziłam, to wszystko było inaczej. Zresztą po tylu latach lekarz powiedział, że mój organizm reaguje jakby to była pierwsza ciąża. Sam poród miałam bardzo ciężki, a i przebieg ciąży był zupełnie inny , dlatego wolę was pytać o niektóre rzeczy. Co się zaś tyczy nabiału już wam opowiadam jak było ze mną. Kiedy pierwszy raz przyszła siostra środowiskowa moja była teściowa usłyszała od niej, że powinnam pić mleko. W związku z powyższym zaczęła mnie raczyć na potęgę mlekiem, aż mi było słabo na widok białej cieczy w szklance. Ja i bez tego miałam bardzo dużo pokarmu, no ale nie chciałam wojny w domu i dla świętego spokoju piłam. Po miesiącu daję pierś małej, a ona w płacz. Na początku nie miałam pojęcia, co się dzieje. Potem stwierdziłam, że chyba coś nie tak z pokarmem. Dziewczyny jak sprawdziłam, to myślałam, że zwymiotuję. Wcalę się nie dziwię, że ona tego nie chciała. W domu oczywiście panika , a teściowa do mnie, że to moja wina, pewnie coś zjadłam. Na co ja najpierw pobiegłam do apteki po mleko dla małej, a potem do lekarza i dowiedziałam się, że od nadmiaru nabiału przepaliłam pokarm. Niestety to jest proces nieodwracalny i niestety tak skończyła się nasza przygoda z karmieniem.
  8. Oj frania chyba masz rację, to czekanie nas dobija. Lepiej chyba by było urodzić niespodziewanie, ale mam nadzieję nie przenosić. Wiecie co mnie najbardziej męczy- zgaga. Nic mi tak nie przeszkadza jak to draństwo. Budzę się nawet w nocy i niestety nic nie pomaga. Co do smoczków, to słyszałam różne opinie. Są tacy, co twierdzą, że jak dziecku nie dasz smoczka, to zacznie ssać palca. Chyba najlepiej jest sprawdzić to na własnym dziecku, bo przecież każde jest inne jak my.
  9. ta biegunka i wymioty, to raczej nerwy. Mnie też już goni od jakiegoś czasu , a zwłaszcza jak pomyślę o porodzie. Najlepiej było z tydzień temu. Mój facet był w pracy, a ja złapałam za kalendarz i patrzę, że 17 to już za tydzień i kilka dni. Tak się zdenerwowałam, że złapały mnie bóle i myślałam, iż urodzę za kilka minut, a nie kilka dni. Wystraszyłam się tak bardzo, że przez kilka godzin nie wstawałam z łóżka i tłumaczyłam swojemu dziecku, że ma jeszcze czas na wyjście i tak naprawdę nie musi się spieszyć, bo mam jeszcze nie jest nastawiona psychicznie na rodzenie. Mam mądre dziecko, bo zrozumiało o co go proszę. :) Po kilku godzinach mi przeszło, ale strach pozostał. Teoretycznie siedzę już na torbie i czekam.
  10. cześć dziewczyny. Ja mam termin na siedemnastego, to już w sobotę i tak naprawdę chciałabym, żeby było już po wszystkim. Mam nadzieję, że mogę do was dołączyć. Zrobiłam się teraz bardzo znerwicowana i czasem muszę się komuś wygadać. Nigdy wcześniej tak nie było. Więc albo się starzeję, albo moje życie się zmienia i nie mam z kim o tym porozmawiać.
×