MartaWu
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez MartaWu
-
A my od rana szykujemy sie do drogi, bo jedziemy w odwiedziny do rodzicow, cala gromadka. Mam nadzieje, ze juz dzis bo wszystko w rekach pancia i tego czy urwie sie z pracy. Na wszelki wypadek juz sie spakowalam. Moze uda sie wykrakac :) W domu radosna poruszenie, bo pies widzac torbe podrozna jakos strasznie sie podniecil, a na dzwiek imon moich rodzicow szczeka strasznie piskliwie...chyba rozumie. Krolik obok klatki ma naszykowany swoj podrozny transporter i myje sie od rana tak pieczolowicie, ze biedak nie mial czasu pojesc spokojnie. Jest to higiena jak najbardziej intymna i ogolna tez, moze mysli juz o swojej wlochatej szczotce :D Pewnie jest tak, ze jak sie kocha swoje zwierzaki to czesto gesto nadinterpretujemy ich zachowania na taki swoj wlasny uzytek, ale to przeciesz nieszkodliwe a i wcale nie wiadomo co tak do konca, nawet te male stworzenia mysla. Calkiem niedawno na zajeciach spieralam sie z kobieta na temat tego, ze zwierzeta potrafia sie obrazac. Ona ze swoja fachowa, naukowa wiedza obsolutnie to negowala. A ja obserwowalam na wlasne oczy, z cala rodzina zreszta, jak moj poprzedni pies mial swoje humory i olewal nas kiedy tylko zrobilismy jej w zartach na zlosc (podawanie smakolykow prosto z ust). Nie lubila tego i byla obrazona przez jakis czas. Chyba nie dam sobie przetlumaczyc, ze zwierzeta nie maja uczuc takich jak my. Nie wiem czy slyszalyscie historie o bocianie (chyba w radio o tym opowiadali). Pewnien pan, na jakies wsi, chodzil na ryby, tam tez spotkal bocka. Dla zartu rzucil mu zlowiona rybe, podzielil sie tym co mial, bo lowil raczej hobbistycznie niz dla wzbogacenia diety. I powtarzalo sie to kilka razy...Po jakims czasie, kiedy zaniechal ktoregos dnia polowow, uslyszal jak cos stuka w okno jego domu! I chyba zdebial bo za oknem zobaczyl bociana, ktory stukal dziobem w okno zeby \"kolega\" wybral sie na ryby. Tak przynajmniej to zinterpretowal, najwyrazniej slusznie bo bocian pomaszerowal za nim prosto nad jezioro :) Milego dzionka, moze wreszcie cieplejszego.
-
Witajcie wszyscy! Energia nas rozpiera choc brakuje tego wiosennego ciepla. Bedziemy dzis, po chwilowej przerwie, wznawiac zabawy z pilka, bo inaczej moja suka mnie zameczy. Jest chyba od tego uzalezniona, zreszta czytalam, ze Pon-y maja to do siebie, ze pileczka i bieganie za nia moze przeslonic im caly swiat. Ale, ze miala klopot z lapa, bo tez biega jak tornado, to przez jakis czas miala tylko jalowe spacerki, nawet uwazalam zeby sie nie bawila i nie forsowala za bardzo. Mysle jednak, ze juz jest lepiej. A za dwa dni jedziemy do rodzicow, znowu po powrocie bedzie horror...Jak z malym dzieckiem \"dziadkowie\" rozpieszczaja nasza suke zabawami (ciaglymi, nieustajacymi) a my pozniej nie mozemy sobie sami poradzic. Bo przez te kilka dni Ona przyzwyczaja sie do tego, ze stale sie nia ktos zajmuje i oczekuje, ze tak juz bedzie zawsze. Do tego stopnia, ze jak sie przytulamy, czy nie daj boze calujemy, to szczeka na nas i jeczy po swojemu. Jest najwyrazniej niezadowolona ;) Z krolikiem tez jest cyrk bo zakochal sie w szczotce do czyszczenia kominka. Jak tylko moja mama wypuszcza go z klatki (jest nauczony, ze nie ma ograniczen, tym bardziej, ze piesio go bardzo lubi) biegnie co sil do wieszaka z tymi wszystkimi akcesoriami kominkowymi, wyszukuje swoja szczotke, zrzuca ja...i sie zaczyna. Mozna sie poplakac ze smiechu. Najpier sie ociera gruczolami, zeby pachniala tak jak on lubi a po grze wstepnej ;) to juz jasna sprawa :))) Zrobie przerwe, bo chyba strasznie sie rozpisalam.
-
Przerwa w nauce, a raczej katuszach nad analiza absolutnie kretynskiego filmu. Milam sie wybrac z kroliczkiem do weterynarza, bo oboje mamy to nieszczescie, ze mamy wade zgryzu. Ja nie musze ich sobie scierac bo tez i nie rosna mi bez konca, ale ta moja mala \"kaleka\" co jakis czas zalicza weterynarza- dentyste i co zabawne, zachowuje sie wtedy dokladnie tak jak ja podczas podobnych wizyt. Dzieki temu dowiedzialam sie jak sie kroliczka wprowadza w stan hipnozy, ale i tak sama nie jestem w stanie mu tych zabkow obcinac. Zawsze po takim zabiegu maly powoli wraca do siebie po ciezkim stresie, a moja suka lamentuje nad jego klatka, zupelnie jakby ON przekazywal jej w jakis sposob opisy swojego strachu, a ONA ,ze wrazliwa z natury popiskuje z zaloscia. Taki to los nietypowych zwierzatek, swoja droga stale slysze, ze to ewenement, ze krolik ma krzywe zeby...No ale tez gdyby nie ta wada nie zagoscilby w naszym domu. Zabralam go wlascicielowi bo widzialam, ze zwierze choc glodne nie jest juz w stanie jesc przez te przerosniete zeby... Ale los jest wspanialomyslny i zetknal nas ze soba :) Teraz siemiejemy sie do siebie czasem szczerzac nasze nie calkiem idealne zgryzy ;)
-
Co za dzien :) Zauwazylam, ze troche zamotalam dzis rano, jakos to niestylistycznie wyszlo, ale chyba o dziwo zostalam zrozumiana. Dziekuje za odpowiedzi, jestescie kochane, mam nadzieje, ze i mnie uda sie po pierwsze w koncu znalezc prace i po drugie wyzwolic poklady cierpliwosci w suni. Nie jest tak, ze caly czas siedze z nia w domu, cale szczescie, gdyby nie uczelnia- pewnie by tak bylo. Ale poniewaz mus to mus, wiec juz jest przyzwyczajona, ze zostaje sama. I jest dokladnie tak jak pisalyscie :) Z nudow znajduje sobie cudne zajecia, jak sie okazuje listwy musza miec w sobie to \"cos\" bo moja psina tez sie ich pozbywa systematycznie. Niestety odpada jakakolwiek pomoc ze strony bliskich, bo wszyscy mieszkaja w Sosnowcu a ja wyladowalam w Warszawie. Ale kto wie, moze i ja trafie na wyrozumialego szefa, jak juz w koncu trafie na jakiegokolwiek ;) Teraz mamy male zmartwienie...Gonitwa za pilka skonczyla sie chyba lekkim zwichnieciem lapki, i biedna kuleje, a jak siada przy mnie to wyciaga te obolala jakby chciala sie pozalic. Poczekam do jutra i jak sie nie polepszy to pewnie pojade do weterynarza. Eh, moze ja faktycznie jestem lekko rozchisteryzowana na jej punkcie ;) Milego dnia!
-
Witam wszystkich o poranku z ciepla aromatyczna kawa :) Pan poszedla juz do pracy wiec mamy teraz czas dla siebie, na razie jeszcze bez pracy wiec czas uplywa blogo na pieszczotach, zabawach i spacerach. Szkoda tylko, ze wiosna znowu plata figla i wracaja chwilowe chlody. Przezywamy koszmar z powodu kleszczy. Poniewaz chodzimy na spacery do lasu, wiadomo, tam jest najciekawiej, nowe tropy, wysoka trawa, w ktorej mozna poszalec, do tego strumyk, w ktorym mozna zamoczyc lapy...ale tez i te cholerne kleszcze. Weterynarz polecil nam bardzo drogi preparat do spryskiwania. Niby dziala przez miesiac po uzyciu, niestety my mamy pecha i kleszcze nadal z luboscia atakuja moja suczke. A ja przezywam powazny stres bo slyszalam, ze zdarza sie ze jeden na iles tam przenosi bakterie, ktore sa niebezpieczne. Netta--- jesli mozesz napisz mi jak dlugo twoj pupilek zostaje sam. Mnie wszyscy mowia, ze chisteryzuje, bo przeciez ludzie musza pracowac i nie koniecznie rezygnuja ze zwierzat, ale ja nie chce zeby psinka cierpiala dlatego pytam tych, ktorzy tego typu doswiadczenie maja juz za soba.
-
Witam wszystkich! Wspaniale ze jest taki temat, mam nadzieje ze dluuuuugo bedzie sie rozwijal i trwal. Ja tez mam o czym pisac, bo wreszcie spelnilo sie moje najwieksze marzenie i mam psa, dokladnie suczke. Dlugo szukalam nastepcy naszej poprzedniej ukochanej psiny, ktora niestety odeszla. Bylo to ciezkie poszukiwanie bo poprzedniczka byla kundelkiem, mieszancem cocer spaniela (tatus) i owczarka nizinnego (mamusia). W koncu zdecydowalam sie na owczarka nizinnego, rasowego jak najbardziej. I cieszy mnie ogromnie fakt, ze widze w niej wszystkie te cechy, ktore miala tamta. Jakby byla jej reinkarnacja ;) Teraz kiedy nie mieszkam juz z rodzicami staram sie nie popelniac tych bledow wychowawczych, ktore niestety popelniano w moim domu rodzinnym. Mianowicie okropny nawyk zebrania, ale kto kocha taka nieograniczona miloscia swoje zwierze, ten wie, ze to wcale nie jest takie latwe. W koncu chcialoby sie dzielic z pupilem wszystkim co najlepsze. Ja na razie wymieklam tylko w przypadku jogurtow...Moja suka poprostu je kocha, ale wiem, ze to jej nie zaszkodzi wiec uspokaja to jakos moje sumienie. Mam inne zmartwienie, koncze studia i szukam pracy. I cierpne na sama mysl o tym, ze bede musiala ja zostawiac w domu. Nie wiem jak to wyglada u was, dlatego prosze o wymiane doswiadczen. W Wawie chyba wszedzie prace zacznya sie o 9 a konczy o 17 + dojazdy. A to przeciez tak strasznie dlugo!