Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

TPM

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez TPM

  1. Mam już 42 lata-dwie odchowane córki .Chyba zaczynam się cieszyć,ale to dla mnie kompletne zaskoczenie.Pisałam tu cały czas aktywnie na tym forum 11 lat temu.Dziękuję za gratulacje.
  2. Fajnie Gruby Misiu,a jak pozostałe,damy radę to zorganizować? Parę dziewczyn jest z Warszawy lub tam mieszka,więc dlatego pomyślałam o stolicy. Wiadomo,że czas wakacyjny,ja od połowy sierpnia już muszę być dyspozycyjna w pracy ,więc w tym czasie nie będę planować urlopu i w któryś weekend po w tym czasie moglibyśmy pojechać.Tylko nie wiem,czy będzie zainteresowanie innych,czas...jakoś by to trzeba było dopasować... Odezwijcie się na tak lub nie.Pozdrawiam.
  3. Dziewczyny,czy nasze forum umarło.Nasze dzieci mają pierwszy(w niektórych przypadkach drugi )rok szkoły za sobą.Już niedługo 8 lat.Co Wy na to,by zorganizować jakieś spotkanie,np.w stolicy?Może w sierpniu?Asia
  4. Dziewczyny,wszystkiego dobrego dla Was i Waszych pociech w nowym roku szkolnym. Misiu-gratulacje! U nas ok,Natalii się szkoła podoba,jeśli chodzi o towarzystwo dzieci,to nawet bardziej niż grupa przedszkolna. Buziaki dla Wszystkich.Asia.
  5. Cześć Dziewczyny!Coś nam frekwencja maleje...Każdy taki zabiegany,zapracowany,więc nie ma się co dziwić.Ja też zaglądam tylko dlatego,że moi uczniowie piszą test.Nesiu,dziękuję za obiektywną,mądra odpowiedź.Jeśli chodzi o koleżankę,to nie wytrzymała i poszła do pani z przedszkola z pretensjami,a potem z przeprosinami.I było dokładnie tak,jak pisałaś,chłopiec podchodził zupełnie inaczej do zadań w domu niż w przedszkolu.
  6. PS-oczywiście ja też czytam dziewczynkom i to bardzo dużo,ale one to uwielbiają,nie jest to obowiązek,lecz przyjemność.Czytam nasze książki, natomiast nie ćwiczę z żadnym książkami z przedszkola,nawet ich na oczy nie widziałam,.Uważam,że jak się szkoła zacznie,to się jeszcze dosyć naodrabiają lekcji.
  7. Cześć Dziewczyny! Nesiu,tak się cieszę,że wszystko dobrze się skończyło,przykro,że wkrótce potem Mati coś podłapał i znów drżałaś o Wiktorię,ale mam nadzieję,że teraz już wszystko ok.Tak sobie myślę o ile macierzyństwo byłoby łatwiejsze,gdyby nie chorowanie dzieciaków.No,ale trzeba przez to przejść.Ja jestem szczęśliwa,że moje dziewczyny od długiego czasu,odpukać,wcale nie chorują.Tzn.Natalka od września tylko raz była na antybiotyku i po drodze ze dwa razy jeszcze coś tam z gardłem,za to mała na początku swej przedszkolnej drogi zaczęła chorować i to tak,że od września do listopada miała trzy razy zapalenie oskrzeli w ciągu niespełna dwóch miesięcy.Już mi ręce opadały-szła po chorobie do przedszkola,po trzech dniach już miała chrypkę lub katar,a po tygodniu znów była chora.Teraz się do wszystko uspokoiło,ostatni antybiotyk skończyła 2 marca i od tej pory nic!Jestem bardzo happy i oby tak dalej.Podaję im codziennie tran,ale nie wiem,czy to ma tak dobry wpływ czy po prostu nabrała już odporności. Natalka miała badanie kompetencji szkolnych w przedszkolu i uzyskała trzeci wynik w swojej grupie wiekowej,uzyskując 103 pkt na 108.Jestem z niej bardzo dumna,tym bardziej ,że straciła punkty na trudnych moim zdaniem pytaniach jak:"wymień anomalie pogodowe".Pewnie odpowiedziałaby po wyjaśnieniu słowa "anomalia",ale testowi nie towarzyszyły wyjaśnienia.Nie otrzymałam żadnych zaleceń,co mam robić z dzieckiem uwag i trochę to zabawne,bo ja z Natalią nie pracuję w domu,ona sama się uczy,jak chce,a jak chce to nie.Tymczasem mojej koleżanki z pracy synek uzyskał 66 pkt,a ona sporo zaleceń,m.in.takich,by czytała dziecku,by kupiła mu plastelinę itp.Tyle,że ona mu czyta i to codziennie ,bardzo dba o jego rozwój i zabawy i było jej bardzo przykro,jak to czytała.Jedna z uwag na minus brzmiała:"czasem prosi o zapięcie kurtki".Ja akurat jestem tą szczęściarą,której dziecko ma wynik wysoki,ale zastanawiam się nad tym wszystkim,nad celowością takiego testowania i nie wiem,czy to nie jest kij w mrowisko. Co o tym sądzicie? Buziaki.Asia.
  8. Nesiu,właśnie przeczytałam i aż mi się płakać chce na myśl o tym,co przeżywałaś,co wszyscy przezywaliście.Tak mi przykro...Od piątku minęło już trochę czasu,mam nadzieję,że jest poprawa.Trzymaj się Kochana,zdrowiejcie jak najszybciej. Niuninko,na pewno smaczne efekty działań kuchennych wyszły.Buziaki,Gospocho! Dziewczyny,pozdrawiam wszystkich ze słonecznego(wreszcie)Wielunia.Asia.
  9. Nesiu,trzeba Twojego posta pokazać wszystkim mamom,które chcą poprzestać na jedynakach.Bardzo miło się czyta o Waszej sielance.A że Wiktoria jest śliczna i ma mądre spojrzenie,to się wie!Jedno mnie tylko w tym wszystkim dziwi-kiedy ona skończyła te 4 tygodnie,przecież dopiero co gratulowałyśmy Ci z okazji jej narodzin! Ten zapach niemowlęcia-jakaś cudowna mieszanina mleka mamy,oliwki,a najbardziej czegoś pierwotnego ,naturalnego,delikatnego jak puszek i nieuchwytnego...jest gdzieś w zakamarkach pamięci. Gdy dziś po obudzeniu do przedszkola brałam na ręce rozespaną Marcelinkę(zawsze zanoszę ja rano do toalety,bo jest nieprzytomna),to pomyślałam,jak to cudownie przytulić takie ciepłe,pachnące ciałko,poczuć maleńkie rączki na szyi.Czasem chciałabym zatrzymać chwile,gdy dziewczynki są jeszcze na tyle małe,by być takimi słodkimi,oddanymi,uroczymi istotami.Ale jeśli chodzi o o okres niemowlęctwa-szczerze-cieszę się,że on należy już do sfery wspomnień. Nesiu,buziaki dla Ciebie i wszystkich Dziewczyn.Miłego weekendu.
  10. A właśnie,że zagladał,zaglądał...tylko pisać czasu nie ma...
  11. Cześć dziewczyny! Julia,wiem,wiem doskonale,co to znaczy,że musi być IDENTYCZNE!Powiem Ci,że u mnie jest podobnie,tzn.dziewczynki super się dogadują i dużo razem bawią,ale potrafią też nieziemsko pokłócić.Mam wrażenie ,że rok temu,gdy mała była mniejsza ,rzadziej dochodziło do spięć,bo Natalka stanowiła dla niej bezkrytyczny autorytet,a teraz ,odkąd mała chodzi do przedszkola i tam nauczyła ,jak się można buntować ,to czasem ten bunt przejawia wobec Natalii. Na zewnątrz,w obcym otoczeniu to już taką sztamę trzymają,że hej.Mała pilnuje się,by Natalki z oczu nie stracić.Co chwila słychać"Poczekajcie nie mnie!",gdy Natalka z rówieśnikami odbiega.Jeśli chodzi o wspólną zabawę,to u mnie było to dość wcześnie.Gdy Marcelinka miała 2 lata ,a Natalia 5, to już razem się bawiły,a wcześniej,gdy mała miała tak rok z kawałkiem,też na swój sposób próbowała włączyć się w zabawy Natalii,najczęściej na zasadzie obserwatorki.I co było zdumiewające to,że Marcelina już jako taki maluszek nigdy brała rzeczy Natalii i nawet gdy jej niania przez pomyłkę chciała jej dać coś,co było wyłącznie Natalii,to mała ostro protestowała.U mnie było i jest tak,że dziewczynki mają pewne rzeczy osobne i tę odrębność obie szanują i pewne wspólne. Widzę,że Twój tata wpisuje się w typowy schemat chorowania faceta,który wtedy okazuje się bezradny jak dziecko...Wyobrażam sobie,że jak musisz się martwić nim i mamą...Trzymaj się i nich marność idzie precz! Dziewczyny.....Wiosna! Buziaki wiosenne dla Was!
  12. Cześć dziewczyny! Julia,wiem,wiem doskonale,co to znaczy,że musi być IDENTYCZNE!Powiem Ci,że u mnie jest podobnie,tzn.dziewczynki super się dogadują i dużo razem bawią,ale potrafią też nieziemsko pokłócić.Mam wrażenie ,że rok temu,gdy mała była mniejsza ,rzadziej dochodziło do spięć,bo Natalka stanowiła dla niej bezkrytyczny autorytet,a teraz ,odkąd mała chodzi do przedszkola i tam nauczyła ,jak się można buntować ,to czasem ten bunt przejawia wobec Natalii. Na zewnątrz,w obcym otoczeniu to już taką sztamę trzymają,że hej.Mała pilnuje się,by Natalki z oczu nie stracić.Co chwila słychać"Poczekajcie nie mnie!",gdy Natalka z rówieśnikami odbiega.Jeśli chodzi o wspólną zabawę,to u mnie było to dość wcześnie.Gdy Marcelinka miała 2 lata ,a Natalia 5, to już razem się bawiły,a wcześniej,gdy mała miała tak rok z kawałkiem,też na swój sposób próbowała włączyć się w zabawy Natalii,najczęściej na zasadzie obserwatorki.I co było zdumiewające to,że Marcelina już jako taki maluszek nigdy brała rzeczy Natalii i nawet gdy jej niania przez pomyłkę chciała jej dać coś,co było wyłącznie Natalii,to mała ostro protestowała.U mnie było i jest tak,że dziewczynki mają pewne rzeczy osobne i tę odrębność obie szanują i pewne wspólne. Widzę,że Twój tata wpisuje się w typowy schemat chorowania faceta,który wtedy okazuje się bezradny jak dziecko...Wyobrażam sobie,że jak musisz się martwić nim i mamą...Trzymaj się i nich marność idzie precz! Dziewczyny.....Wiosna! Buziaki wiosenne dla Was!
  13. Jejku,jak fajnie Was poczytać! Nesiu,całuję Cię gorąco!I malutką też!Co do porodu zgadzam się w 100 procentach z Twoimi odczuciami,mam tylko nadzieję,że tej "poporodowej energii" starczy Ci na długo.Cieszę się,że Mati przyjął tak dobrze siostrę.Co do imienia,to wg mnie Wiktoria brzmi raczej królewsko, dostojnie i elegancko niż pompatycznie,a Wiki dziecięco.Nam imię to często towarzyszy,bo Natalii najlepsza przyjaciółka to Wiktoria.Natalka nazywa ją czasem -Wikota(zawadiacko) albo Wika,a jej mama -Wiśnia(nie wiem czemu,he,he).Tak ma na imię też moja chrześnica,na którą mówimy najczęściej Wiktorka lub właśnie Wiki. Z dziewczyną chyba rzeczywiście zrobiłam dobrze.Ma solidne wsparcie w partnerze i rodzicach.Ostro zabrali się za malowanie i mały remont.Wije gniazdko i widać,że będzie dbać o to,jak o swoje. Julia,świetne są Twoje laski w tych chustach,Jaśmina taka panna przy Martynce.W ogóle nie poznałabym Natalii od Mamy Natalki!Super,że się spotkałyście.Przykro mi tylko z powodu choroby Twoich rodziców...Ja moich nie mam od dawna i tylko mogę sobie sobie wyobrazić,jakim byliby dla mnie oparciem. Skye,Gumijagodo,Niuninko,Gruby Misiu,Elu,Caarla-buziaki!
  14. Cześć Dziewczyny! Dziś myślałam o Nesi i wczoraj też(miała związek z jedna moją decyzją,ale o tym za chwilę),a tu-proszę,Nesia ma już córeczkę!Dołączam się do gratulacji innych dziewczyn dla Nesi, Młodej mamie i córeczce,a także wam wszystkim, Dziewczyny ślę w Dniu Kobiet moc najlepszych fluidów,zdrówka,radości z macierzyństwa,spełnienia marzeń,a przynajmniej ich posiadania i wszelkiej pomyślności. A teraz jaki wpływ miała na podjęcie przeze mnie wczoraj decyzji Nesia...Otóż wczoraj musiałam zdecydować,komu wynająć kawalerkę-czy pracownikowi,któremu płaciła firma budowlana na zasadzie mieszkania służbowego,bez kłopotów i większych wymagań(na takiej zasadzie wynajmowałam przez ostatnie miesiące firmie mięsnej),czy też dziewczynie,która ma termin porodu za 3 tygodnie i chłopaka w delegacji.Mój mąż już umówił się na termin podpisania umowy z facetem,a ja odmówiłam dziewczynie,a potem coś mnie tknęło,pomyślałam o Nesi,jak czeka na córeczkę,o tym,jak sama wiłam gniazdko przed urodzeniem dzieci i...zadzwoniłam do dziewczyny,że jednak decyduję się na nią.Mąż powiedział,że w sumie to chyba dobrze zrobiłam,bo miałby wyrzuty.Wiem,że mogę tego żałować,że dziewczyna może po miesiącu zrezygnować(mieszkanie jest na 3 pietrze i nie ma balkonu),a ja będę mieć znów kłopot,bo trzeba będzie szukać kolejnego wynajmującego,ale "czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko..." O tym co u nas nowego napiszę następnym razem. Buziaki!
  15. Cześć Dziewczyny! Miałam dziś bardzo zły dzień i nawet chyba nie mam weny na pisanie,wpadłam Was poczytać(jak dobrze),powitać ,pozdrowić ,pogratulować(Misiu!) i potrzymać kciuki(Nesiu!).
  16. Nesiu,trzymam kciuki! Pszczoło,u mnie te same odczucia,czasem chciałabym zatrzymać te chwile,kiedy dziewczynki są tak we mnie zapatrzone,tak bardzo mnie potrzebują,tyle okazują czułości("mamusiu,jak pięknie pachniesz",",mamusiu,jesteś najpiękniejsza"),a jednocześnie już na tyle samodzielne,bym nie czuła efektu "krótkiej smyczy". Teraz to naprawdę taki dobry czas dla nas. Dziś byłam na siłowni pierwszy raz od lat i wykupiłam karnet na cały miesiąc,od razu po pracy chodzę ,a przed odebraniem dziewczynek z przedszkola.Taki maraton,ale przynajmniej mniej będę myśleć o jedzeniu,bo ja zajadam nerwy i to mnie gubi.Nogi mam mocne i jestem bardzo dobrze rozciągnięta,aż to zaskoczyło trenerkę,bo wcześniej widziała,jakie słabe mam mięśnie brzucha.Ten brzuch najgorszy. A w ogóle to koniec laby,ferie sie skończyły,buuuu Buziaki. PS-Nesiu,mnie bardziej podoba się Adrianna na pierwsze,ale Gumi ma rację,to indywidualna sprawa.
  17. Cześć Dziewczyny! Dzięki za życzenia zdrowia dla Marceliny,chyba poskutkowało,bo mała już ok.Za to ja na antybiotyku pierwszy raz od paru lat,bo mnie dopadły zatoki,do tego kaszel,katar,gardło,a mój mąż ma zastrzyki na rwę kulszową.Tak więc ferie pod znakiem chorowania.Tylko Natalka(odpukać )się trzyma i dziś cale popołudnie,na które szykowała się od wczoraj,spędza u swojej najlepszej przyjaciółki z przedszkola.Marcelina usycha z tęsknoty za nią.Przez pierwszą godzinę to nawet było ok,a potem odczułam,co to znaczy,jak są rozdzielone i trzeba się z małą pobawić.Powiem Wam,że ja już odwykłam od tego,że trzeba się nimi zajmować w sensie takiej dłuższej zabawy,bo od dawna bawią się we 2,wystarczy tylko czasem im coś pokazać,zainicjować czy wyjaśnić. Nesiu,fajnie,że chłopcy wypoczęci. Gumijagodo,mocna z Ciebie kobitka. Skye,Elu.Carlo.Niuninko,Misiu ,Julio i wszystkie kobietki-pozdrowionka z mroźnego Wielunia. PS-Julio ,zdaj napisz coś o wizycie u Mamy Natalki.
  18. Witajcie dziewczyny. U mnie ferie się kiepsko zaczęły.Marcelina ma anginę.Wczoraj od 16 do 20 siedziałam w poczekalni prywatnie do pani doktor,do której chodzimy też do przychodni,lecz nie udało nam się już wczoraj załapać.A do tego dziś od rana wymiotuje,więc nie mogłam jej podać antybiotyku i właśnie mąż zabrał ją znów do naszej lekarki.Masakra jakaś. Gumijagodo,Elu,nawet nie wiecie,jak bardzo Was rozumiem z ta całą logistyką,trudnymi porankami itd.Szczególnie sytuacja Eli jest mi znana,bo też był czas,gdy byłam sama z dwójka maluchów,Natalka miała 4 lata,Mała roczek,gdy mąż pracował codziennie do 20 i czasem,zwłaszcza jak były obie chore,miałam dość.I wiem,co to znaczy być zdaną tylko na nianię,gdy nie ma się babci w pobliżu,Twoja Elu,zrezygnowała,a moja,gdy miała do chorującej Marceliny przychodzić sporadycznie,podniosła się za godzinę tak bardzo,że nie było mnie na nią stać,zresztą już wcześniej jak na wieluńskie warunki płaciłam jej sporo.A Sieradz też mi się nie podoba,nie wiem,czemu,ale ma dla mnie w sobie coś dołującego.Trzymaj się ,te cztery miesiące zleca jak z bicza trzasnął i będziecie razem. Skye,mam nadzieję,że cieszysz się feriami bardziej niż ja,bo ja ich jeszcze nie odczułam,wczorajsza rada trwała od 9 do...14,a potem z M do lekarza.Liczyłam,że dzieci będą zdrowe,a to pech.Może chociaż w drugim tygodniu złapię jakiś oddech. Carla,Julia,Nesiu,Misiu,Niuninko,co tam u Was? Pozdrawiam Was wszystkie gorąco,życząc smacznych obiadków, energetyzujących kaw ,relaksujących herbatek.
  19. Witajcie Kochane Nesiu,tak się cieszę,że wszystko w porządku z maleństwem. Pozdrawiam Was wszystkie gorąco z mroźnego Wielunia. A teraz ,jeśli nie chcecie się zasmucać,to przerwijcie czytanie mojego posta.Chcę to jednak napisać,bo tkwi to we mnie głęboko,a jestem w domu sama z dziewczynkami i nie mam się komu wygadać.Niechaj to będzie moje swoiste "Epitafium dla Agnieszki" .Dziś byłam na pogrzebie Agnieszki.Miała tylko 7 lat,skończyła miesiąc temu.Była córką mojej bliskiej koleżanki i sąsiadki z osiedla.Urodziła się jako 500gramowy wcześniak na początku szóstego miesiąca ciąży Bogny. Nie było nekrologów.Powiadomili wszystkich,którzy byli im bliscy i których chcieli widzieć na uroczystości pogrzebowej.Nie chcieli pytań,szeptów,wietrzenia sensacji,dość ich mieli za życia małej.Bo ludzie się lubią dziwić.Dziwili się,"czemu ratują takie dzieci',dziwili się,"że też oni nie bali się zdecydować na kolejne dzieci,skoro to im się takie urodziło" albo te komentarze:"lepiej,żeby umarła""to rozwiązuje wiele problemów". A oni tak ją kochali!Agnieszka leżała w trumnie na podusi,którą kiedyś dostała od moich dziewczynek na walentynki,miała na sobie kapelusik,który nosiła moja Marcelinka,w trumnie leżały przytulanki.Patrzyłam na nią i myślałam,że widzę niezwykłą istotę.Za życia była poza ludźmi,z którymi nie mogła rozmawiać,których nie widziała,a teraz jawiła mi się jako anioł ponad nimi.Od jakiegoś czasu nie jestem religijna,ale dziś ,patrząc na tę małą w trumnie doświadczyłam jakiegoś mistycznego uczucia,jakbym patrzyła na istotę obcującą z Bogiem .Ona zawsze była aniołem.Ludzie pytali retorycznie,patrząc na cierpienia jej rodziców,na ich zmęczenie,lek,nieprzespane noce,pieniądze na kolejne operacje,"czy takie życie ma sens?"Nie ukrywam,że i mnie takie myśli przebiegały przez głowę,zwłaszcza ,gdy widziałam,jak ciężko godzić rodzicom opiekę nad Agnieszkę z zajmowaniem się jeszcze dwójką zdrowych maluchów.Ale wierzę,że to miało sens.Sens,który jest tajemnicą.Robert,ojciec Agnieszki,powiedział kiedyś,że gdyby nie było Agnieszki,być może nie byłby Tosi(najmłodszego dziecka). Tak bardzo chciał mieć córkę.Pamiętam,jak bardzo Bogna cieszyła się,gdy po w trzy lata po Agnieszce urodziła zdrowego Mikołaja.To,co dla nas,mam zdrowych dzieci,było problemem,ją niemal cieszyło,bo wskazywało,że to dziecko żyje pełna życia.Agusia dziś wyglądała jak żywa,jakby spała.Mam ją przed oczami i nigdy nie zapomnę,zresztą rysy twarzy jej rodziców i rodzeństwa będą mi ja przypominać. Czuję się wyróżniona,że dane było mi ją znać i zaszczycona,że przyjaźnię się z jej rodzicami.Wybaczcie mi patos,lecz tak właśnie myślę. Całuję Was,Kochane! www.yarucha.bobasy.pl www.yarucha.bobasy.pl www.yarucha.bobasy.pl www.yarucha.bobasy.pl
  20. Cześć dziewczyny! Ja mam właśnie lekcję,he,he,ale spokojna klasa pisze pracę klasową,więc zaglądam.U nas teraz dzienniki internetowe,więc jak pani klika na lekcji,nikogo to nie dziwi. Ostatnio na tapecie tematy zdrowotne.Nesiu,nie dziwię się Twojemu niepokojowi,myślę,że Ty i Julia,której Jaśminie w okularach rzeczywiście uroczo,wiecie o tym więcej ode mnie.Choć mąż nosi okulary,dziewczynki(o ile ufać lekarzom)mają dobry wzrok. Ale mam inny kłopot.Marcelina,jak już pisałam bardzo choruje ,odkąd poszła do maluchów.Jesteśmy po szczepionce doustnej Ismigen.Czy któraś ją wypróbowała?Skuteczna? Gumijagodo-no fajnie! A dzieciaczki nam pięknie porosły.Fajnie byłoby kiedyś się spotkać grupowo,nie? Buziaki!
  21. Julia,Ty to masz empatię.Nikogo nie pominęłaś w swym poście.Obejrzałam zdjęcia wraz z moimi dziewczynkami,które nie przepuszczą zwłaszcza takich fotek,na których też są 2 dziewczynki.Super te Twoje laski.Jaśmina taka subtelna i poważna,taka panienka już.I też nie wiem,co ta lekarka chrzani,że za duża,jeśli to ta sama lekarka,która nie zauważyła u małej wady wzroku przez 6 lat,to już nie dziwi nic.Moim dziewczynom się zdjęcia się bardzo podobały i muszę powiedzieć,że potrafią w swoim pokoju większy Sajgon zrobić,więc go nawet nie zauważyły,za to ich uwagę przykuł fakt,że dziewczynki mają taki sam kolor ścian,no i cytuję:-To jest ;prawdziwy kot,ten na koniku,mamo?! Czad.He,he.A Kasię koniecznie pozdrów. Carlaa-optymizem jak zwykle powiało. Niuninko-dzięki za cieple słowa,buziaki dla Ninki. Nesiu,zaraz za brzmi jak z romansu-być tak blisko i nie widzieć Cię,o nie!A tak na serio,to masz rację i tak nie spotkałybyśmy,byliśmy tam na kilka dni,korzystając z gościnności mojej byłej szefowej,która od niedawna mieszka w Warszawie w połowie sierpnia.Bardzo udany pobyt,Łazienki też odhaczyliśmy,oczywiście.Ale fajnie wiedzieć,że te wszystkie miejsca są tak blisko z Tobą związane.A tak na marginesie,Wieluń jest ładnym miastem,a nie mamy żadnego porządnego placu zabaw,wszystkie takie zwyczajne,osiedlowe, składające się z piaskownicy,zjeżdżalni i huśtawek.To,co dla Matiego i pewnie dla większości Waszych dzieciaków jest chlebem powszednim,np.pająki,dla moich lasek było ogromną frajdą,nawet ta piaskownica w Parku Ujazdowskim. Elu-więc i Ty będziesz mieszkać w Warszawie...Co u Ciebie? Gumijagodo,obie moje dziewczyny urodziłam po 30,nie masz się co martwić,tylko brać do dzieła. Chyba pójdę wreszcie spać. Buziaki!
  22. Witajcie wieczorową porą.Cała moja trójca już śpi,a ja myk z łóżka do Was. Nesiu,masz rację nasz topik jest jakiś inny,w pozytywnym znaczeniu tego słowa.Pamiętam,że jak byłam w ciąży z Marceliną,to zaczęłam pisać na innym topiku,właśnie z mamami,które miały rodzić swe pociechy w tym czasie,co ja Marcychę i jakoś się nie wciagnęłam,a wręcz rozczarowałam. Miałam dokładnie te sama odczucia i opinie,które towarzyszą Ci na teraz na nowym topiku,o targowisku próżności itd.Nasz topik jest taki "swój",ma ciepełko.Zauważcie dzewczyny,że u nas nie ma żadnej wrogości,każdy może otrzymać radę,lecz nie ma wszystkowiedzących wujków i cioć "dobra rada",po których to wskazówkach czujesz się bardziej zdołowana niż pocieszona.Pisząc tu,czuję się wysłuchana,właśnie tak,wysłuchana,jakbym była na kawie z przyjaciołką. A wracając do postu Nesi,ja tez zauważam,że pokolenia dwudziestolatków,czyli to,które teraz będzie rodzić dzieci,to już to nastawione na "mieć" bardziej niż na "być"Pewnie,że nie można uogólniać,ale pracuję z młodzieżą i przy okazji z rodzicami tej młodzieży i obserwuję taką niekorzystna ewaluację.Niestety.Co nie zmienia faktu,że swa pracę bardzo lubię.Ale to już temat na inną bajkę... Cdn...
×