

Miarka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Miarka
-
To właśnie tak dziwnie boli nawet nie boli ale jest nieprzyjemne jak mała jest z prawej strony właśnie w okolicach wątroby. Może w nią kopie i tak mnie to irytuje? Sama nie wiem. Jak np się przekręcę i jest gdzie indziej to tego nie czuję w ten sposób. Wiem motam się , ale to jest takie nietypowe chyba. Z tym baldachimem i ukrywaniem się przed dzieckiem to nie pomyślałam hehe że może do takich celów służyć:p
-
Oni mieli jakiś czołg z tako sprzed 5 lat po dwójce dzieci, na moje szczęście już się rozsypał:D Mnie się podobają wózki nowoczesne, lekkie składane. Zresztą oni jakoś dziwnie żyją, w życiu nie widziałam szwagierki na spacerze z młodszym który niedawno skończył 2 lata. Żadnych wycieczek, wyjazdów bo zawsze im kasy na wszystko brakuje. A ja jestem aktywna, lubię spacery itp i chce młode z nami zabierać. Czy na wakacje czy do rodziców.
-
Niki- właśnie do wizyty w sklepie się zaczęło:D pokazuje jakieś rzeczy a on , że po co , że drogie że wszystko weźmiemy od szwagierki:D Co do ciuszków to jasne, mam całą komodę od niej i będę na pewno korzystać. Ale z wózkiem nie popuszczę, choć pewnie i tak moi rodzice kupią i jedno źródło konfliktu mniej:D Tak samo z łóżeczkiem.
-
Powiedzcie mi dziewczyny czy ja przesadzam czy mój slubny:P On by chciał wszystko dla dziecka jak najmniejszym kosztem, wszystko wziąć od siostry która miała od teściowej. A ja bym chciała nowe rzeczy dla malenstwa. Nie mam nic przeciwko np części ubranek używanych ,chce tez kupić nowe. Po co nowy bujaczek czy krzesełko skoro można od szwagierki. A mnie mówić szczerze szlag trafia bo duża cześć tych rzeczy mi się nie podoba! Oni wszystko kupowali najtańsze bo nie było ich stać więc nie szaleli ,a ja chce trochę lepszej jakości mieć. I o wszystko tak jest:P po co wózek za 1500 skoro oni mieli najtańszy itp itd!
-
Mamita- dasz radę. Moja szwagierka brała ślub kościelny początkiem 8 miesiąca;-) suknię to zszywali na niej tak tyła szybko;-) Miałam problemy przy oddawaniu krwi. Babka mnie coś źle ukłuła potem zabandażowała i wio na uczelnię;-) Zanim doszłam z autobusu gdzie pobierali do kafeterii już byłam zielona:D rozebrali mnie a tu cały bandaż we krwi , trzeba było mnie cucić:D Potem znowu oddawałam stwierdziłam, że wrócę taksówką bo coś mi słabo i zaliczyłam zjazd na tylnym siedzeniu:D Żałujcie ze nie widziałyście miny taksiarza jak mnie zbierał do kupy:d Od tego czasu już nie oddaje, bo się do tego po prostu nie nadaję. Na glukozę też jadę z obstawą, na wszelki wypadek.