Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

megulitta

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez megulitta

  1. hej kobietki moj marcin was pozdrawia właśnie jest u mnie i podejrzał mi forum przez ramię więc powiedziałam mu o naszym babskim plotkowaniu nie tylko o facetach :) ale nie martwcie się nic nie będzie podczytywał, bo nie wie jak tu trafić :) no i obiecał,że nie będzie nawet jak by wiedział, a on jak obieca to dotrzymuje słowa u mnie fatalnie się rok kończy, dziś zapowiadało się cudowne popołudnie siedziałam z marcinem i moimi rodzicami przy stole mieliśmy zacząć pić winko, a tu telefon od cioci z informacją ,że wujek zmarł ehhh... nie wiem co mam teraz zrobić....miałam jutro z marcinem jechać do niego i tam mieliśmy sobie razem z jego siostrą i jego kolegą uczcić tak symbolicznie powitanie nowego roku, a teraz nei wiem co ja mam robić...pogrzeb zapewne będzie w środę, ale mama mi powiedziała żebym nie jechała do marcina bo 1 stycznia nie wrócę, bo pksy nei jeżdżą, a pogrzeb pewnie będzie w środę, z drugiej strony i tak będę siedziała w domu, jak pojadę do domu wujka to i tak tam tylko płacz i lament i oprócz modlitwy to w niczym nie pomogę więc chyba wolę pomodlić się sama i być tylko na pogrzebie, wolałabym w takich dniach z marcinem być...mieliśmy plany spędzić sylwestra inaczej ....oczywiście i tak w tej sytuacji nei będzie molwy o tancach czy upijaniu się ehh nie wiem kobietki co ja mam robić jechać do niego i wrócić tylko na pogrzeb?? czy zostać w domu i trudno spędzić te dwa dni bez niego?? co wy mi radzicie?? pozdrawiam was cmok
  2. hej kobietki moje, co tam u was?? jak tam plany na sylwestra?? ja dalej świętuje wczoraj tylko wróciłam od marcina od razu zasiadłam do stołu bo rodzinka do nas z płońska przyjechała, już kilka lat ich u nas nie było :) dziś wieczorkiem już odjadą a jutro ma marcin ma do mnie przyjechać... ehhh lubię takie zamieszanie rodzinne, odwiedzanie... :) pozdrawiam was kobietki dajcie znać co u was... jak moi goście odjadą postaram się zasiąść do kompika i rozpisać się dłużej a tymczasem przesyłam wam buziaczki na resztę dnia ;)
  3. hej kobietki co tam u was?? przybyło wam troszkę kilogramów kiedy pałaszowałyście świąteczne pyszności? ja jestem u marcina, ale za godzinkę lecę na pksa i wracam do domu ehh szkoda,że te święta tak szybko się skończyły :(... oczywiście nie zabrakło nerwowych sytuacji (wczoraj wkurzyłam się na marcina), ale poza tym będę cudownie wspominać ten beztroski magiczny czas :) kasieńka nic się nie martw nie tylko ty, reagujesz może aż nazbyt nrwowo na pewne sytuacje deggialka a co tam u ciebie?? pewnie mile leniuchujesz z Piotrem :) a jak prezent od niego co w końcu dostałaś?? a ty kupiłaś mu pendriva? mill też miałaś święta z przygodami... no ale najważniejsze,że córeczka już ma się dobrze bliżej słońca cieszę się,że jednak doszłaś do kompomisu i mimo,że twoje święta zapowiadały się nerwowo to upłynęły w rodzinnej atmosferze i mniej więcej tak jak chciałaś ) pozdrawiam was kobietki rzeczywiście nasze forum podupadło przez te święta no ale my zdolne i szybko nadrobimy zaległości buziaki i miłego dnia do przeczytania
  4. hej kobietki jak święta upływają?? ja niedawno do marcina dotarłam dopiero dziś się zobaczyliśmy... zaraz idziemy w gościnę do jego cioci i wujka pewnie większość rodziny tam będzie :) pozdrawiam was kobietki i mam nadzieję że również spędzacie ten czas ze swoimi ukochanymi cmok
  5. Marzeń o które warto walczyć, radości, którymi warto się dzielić, przyjaciół, z którymi warto być i nadziei bez której nie da się żyć :) Radosnych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia:) wszystkiego naj moje drogie, aby święta były pełne radości i miłości i okazały się zaskakujące i pełne wrażeń, o których będziemy mogły sobie opowiadać i wspominać je aż do następnych świąt :)
  6. hej kobietki, byłam u lekarza wynik w porządku, to nie był guzek złośliwy tylko włókniak (na wyniku mam napisane coś takiego dysplasia benigna mammae), poprzednio też tak miałam na wyniku... lekarz powiedział,że ma nadzieje,że już nie pojawi się ponownie, ale podobno nie ma reguły, bo z tymi włókniakami podobno tak jest,że znowu mogą urosnąć... no ale na razie nie martwię się na zapas, poza tym odstawiłam tabletki antykoncepcyjne i liczę,że mój organizm nie będzie już reagował w taki sposób na dawkę hormonów. którą go karmiłam.. he he widocznie się przejadł ...:) ale teraz to ja pewnie będę miała schizy...słyszałam,że nawet przez 3 miesiące okresu mogę nie mieć, bo organizm po odstawieniu długo się przyzwyczaja do życia bez hormonów aplikowanych tabletkami... mam nadzieję,że ze mną tak nie będzie, nie biorę od tygodnia i na razie żadnych niepokojących zmian nie zauważyłam... nawet humor mi się poprawił, wcześniej jakaś taka nerwowa i drażliwa byłam, a teraz odkąd nie biorę dobre samopoczucie mnie nie opuszcza :) nawet marcin zauważył, że jestem jakaś milsza i podejrzewa czy czegoś nie przeskrobałam, bo już dawno taka miła dla niego nie byłam,zawsze mnie nazywa wredotą :) no ale wychodzi na to,że i wredotę kocha, skoro z nią tyle wytrzymał :) podobno poprawa humoru to też normalny objaw odstawienia :) więc oby tak dalej... mam jedynie nadzieję,że nie powrócą moje problemy z trądzikiem, bo dzięki Diane się ich pozbyłam no i jeszcze jeden minus...kochanie z gumkami, ale będę miała stresa ;) jejku jak ja się od tego odzwyczaiłam z marcinem jeszcze nigdy nie kochałam się zabezpieczając się \"gumkami\", bo jeszcze zanim on się pojawił brałam tabletki, buuu chyba w święta będzie ten pierwszy raz ;) wynalazłam też,że zamiast globulek polecają krem plemnikobójczy \"delfen\" ale zapomniałam zajść dla świętego spokoju do apteki i o niego zapytać....no nic na razie gumki muszą wystarczyć :)zresztą przed marcinem mi wystarczały, to póki co z nim też muszą ;) deggialka a co w końcu z tą twoją nadżerką pozbyłaś się jej? tak mi się jakoś przypomniało o naszych kobiecych sprawach jak mi tu zaczęłyście pisać o okresach i napięciach przedmiesiączkowych :) kasieńka ja też myślę, że nie powinnaś na razie się zadręczać tym co powie ci marcin i czy będzie chciał z tobą zamieszkać... sądzę,że zrozumie, że nie możesz sobie pozwolić na zamieszkanie w Stargardzie z czystych względów ekonomicznych, bo ci budżet na to nie pozwala, na pewno jest wyrozumiały i dostrzeże,że Suchań ma ci więcej do zaoferowania,no i nie będziesz zdana wyłącznie sama na siebie, a czynsz z tego co piszesz rzeczywiście jest niewielki :)najważniejsze że wyrwiesz się z domu, który na pewno już dawno przestał nim być... no bo gdzie tu miła świąteczna i rodzinna atmosfera skoro rodzice nie umieją cieszyć się z prezentów nawet jeśli to nic wielkiego, ale przecież liczy się gest:) bliżej słońca, ja się z tobą zgadzam,że faceci mają swoją hierarchię wartości i czasami przestawiają kolejność i zapominają, co najważniejsze :) mój marcin też tak ma, u niego na pierwszym miejscu jest komputer i wszystko co z nim związane (gry, filmy, itp) nie martw się kochana najważniejsze to nimi wstrząsnąć w takich chwilach żeby przewartościowali tą swoją hierarchię, co ty na pewno uczynisz jadąc z Oliwcią do rodzinki, niech twój mąż wówczas się zastanowi na czym mu najbardziej zależy i kto jest dla niego w życiu najważniejszy, przecież ma dwie cudowne kobietki,które bez niego żyć nie potrafią... a co do %, to obawiam się,że mój marcin wróci z pracy \"po paru głębszych\"... dziś pracują ostatni dzień w tym roku i pewnie będą dzielić się opłatkiem w formie płynu :).. jak się spije będzie miał opr... jak ja nie cierpię jak on jest pijany !(na szczęście rzadko mu się to zdarza) , jak pić to we dwójkę, a nie on pijany i szczęśliwy a ja wychodzę z siebie i najchętniej bym go zabiła wzrokiem mill a ty pewnie w trakcie przygotowań świątecznych? pewnie szykujesz pyszności na wigilijny stół? albo sprzątasz? a córeczki chociaż ci troszkę pomagają? buziaczki kobietki
  7. hej kobietki, ehh ale mnie wkurza czasami ta kafeteria... napisałam sporo, chciałam wysłać i dupa jasiu.. jakiś błąd wyskoczył,że czas przekroczony czy coś takiego i wszystko przepadło :( chyba to samo deggialka wczoraj miała pozdrawiam was kobietki oczywiście się odezwę... jak wrócę od lekarza i będę u marcina (on będzie w pracy) to coś tu \"naklikam\" (jak mawia moja mamcia)
  8. hej kobietki, co tam u was jak wieczór mija? trzymajcie za mnie jutro kciuki, bo idę do mojego onkologa po odbiór wyników badania histopatologicznego (tego wyciętego guzka), mam nadzieję,że to nie będzie nic poważnego :) do przeczytania cmok
  9. mill bardzo ci dziękuję za foteczki cudowne te twoje córeczki, takie roześmiane :)z ciebie laseczka, a mąż bardzo przystojny... chyba jest wysoki co? przynajmniej tak na zdjęciu wygląda :) bardzo ładna z was rodzinka, jak to się mówi \"niczym z obrazka\" :) no to już wszystkie wiem jak wyglądamy, fajowo.. teraz jak będę pisała do was to chociaż mam fotograficzne wyobrażenie o każdej z nas :) buziaki
  10. hej moje kochane kobietki, miło was dziś czytać :) deggialka, mam nadzieję,że doszły do ciebie moje fotki, teraz jeszcze czekamy na zdjęcia mill :) kasieńka ja też jestem strzelcem i rzeczywiście chyba coś w tym spadaniu na cztery łapy jest, bo często w moim dotychczasowym życiu zdarzały się sytuacja, w których mówiłam sobie \"ty to masz więcej szczęścia niż rozumu\", no i czasami jestem za dobra dla ludzi, nawet mój marcin mi to potrafi wypomnieć, że przecież tak nie można,dla wszystkich, bo czasami na tej dobroci tylko ja tracę :)no ale cóż... kasienka ja myślę,że twój marcin przekona się,że chcesz dobrze dla was trojga.. i chyba nie jest aż tak bardzo ważne miejsce, w którym zamieszkacie, przynajmniej na początku...najważniejsze żebyś się wyrwała z tej niezdrowej rodzinnej atmosfery, która tylko psuje ci nerwy.. z czasem znajdziecie coś innego, w waszym mieście, przecież nikt nie powiedział,że musicie tam mieszkać już na zawsze.. sądzę, że marcin to zrozumie... w końcu tu chodzi o szczęście twoje i twojej córeczki, a na tym mu chyba zależy najbardziej :) bliżej słońca bardzo mnie zaskoczył twój mąż... nie sądziłam,że aż tak się uprze przy tej wigilii z twoimi teściami, sądziłam,że da się przekonać... a jak było w poprzednich latach, zawsze zostawaliście na wigilii z teściami czy jechaliście do twojej rodzinki? powinien przystać na twój kompromis i zaliczyć dwie wigilie w ciągu dnia, lepsze to niż oddzielne święta, wtedy byłby wilk syty i owca cała.., ehh chyba jednak żadna z nas nie zrozumie motywów, które powodują twym mężem, bo my murem stoimy po twojej stronie :), to taki szczególny dzień, w którym liczy się spokojna, świąteczna i pełna ciepła i miłości atmosfera, dlatego jeśli wiesz,że znajdziesz ją wśród swojej rodzinki nie powinnaś się wahać i jechać... a mąż jak zobaczy,że jego żona czasem potrafi postawić na swoim będzie czuł respekt i miał nauczkę na przyszłość,że nie rzucasz słów na wiatr...ehh trudno nam tu radzić... zrobisz, to co uznasz za stosowne, a nasze poparcie i wsparcie masz zawsze :) ja obżartuchem przyznaję się byłam... uwielbiałam wszelkie ciasta i słodycze... potem był jakiś etap w moim życiu,że zaczęłam się odchudzać więc oczywiście z takich smakołyków zrezygnowałam, a potem już jakoś mogłam bez nich żyć.. a co do pijaka, to przepyszny jest :) bliżej słońca znalazłam przepis w necie na tego ślimaka, ale to chyba bardzo pracochłonne i czasochłonne ciasto co? bo wczoraj jak oglądałam fotki z tym twoim ślimakiem to mam mi wpadła do pokoju i się nim zachwycała,że takie wymyślne,ładnie wygląda, przepyszne... ale pewnie trzeba dużo produktów, czasu i pracy w nie włożyć? no ale nawet jeśli to efekt powalający :) mill a co tam u ciebie? prezenty dla córeczek już zapakowane? pewnie powoli szykujesz jakieś jedzonko na wigilię? ktoś do was przyjdzie czy spędzacie ją tylko w gronie najbliższej rodziny? ale kobietki dziś sobie pospałam, listonoszka mnie obudziła o 10 pukaniem do drzwi.. ehh to chyba przez ten brak słońca tak mi się smacznie spało :) kurcze u mnie ciągle pochmurno :( ani słońca ani śniegu, jak jakaś jesień a nie zima :( pozdrawiam kobietki miłego dzionka wam życzę i do przeczytania
  11. bliżej słońca jakie fajowe te ciasto \"ślimak\", nigdy w życiu takiego nie widziałam a tym bardziej nie jadłam, ale wygląda przepysznie i smakowicie :) wcale się nie dziwię,że Oliwka za nim przepada :) a to jakieś dwie rolady są na galaretce? a co jest w środku? jakiś krem? świetny ten ślimak :) buźka
  12. hello, kasieńka masz racje musisz odwieść swoją babcię od pomysłu porozmawiania z twoimi rodzicami, to niczego nie poprawi, a tak jak mówisz tylko pogorszy i zaogni sytuację, a tylko ty i córeczka na tym ucierpicie i jeszcze będą mieli do ciebie wyrzuty,że rozpowiadasz głupoty, albo bzdury... wiem jak to jest mam w rodzinie wujka alkoholika i jak z nim próbowali porozmawiać, to tylko jeszcze bardziej się wściekał i twierdził,że wszyscy inni powinni się leczyć, a on jest zdrowy... ehh, najgorsze,że cierpią na tym dzieci i jego żona, a on w ogóle nie chce nic zmienić w swoim życiu, bo on jest niewinny, w ogóle czego wszyscy chcą, czego się go czepiają,to straszne,że przez alkohol niszczy życie swoje i swojej rodziny, że % są ważniejsze dla niego od własnych dzieci i żony... bliżej słońca, a ty już coś postanowiłaś w związku z tą wigilią? rozmawiałaś z mężem? jednak nie zostajesz z rodziną męża? pozdrawiam kobietki do przeczytania
  13. hej kobietki, ja na razie u marcina, na wykład o 16.45 nie idę (kumpela mnie wpisze na listę:) , ale jego nie ma w pracy jest, wróci pewnie jak ja już będę musiała spadać do domu :( to niedługo się nim nacieszę...ale może jeszcze jutro się zobaczymy :) a jutro mój wielki dzień... mam uroczyste rozdanie dyplomu...a potem idę do kumpeli z roku na herbatkę;) uczcić ten dyplom no i pogadać bo od czerwca się nie widziałyśmy :) i trzeba wykorzystać okazję i nadrobić zaległości :) kobietki wspieram was w tej diecie sama bym się z chęcią przyłączyła do was, razem zawsze większa motywacja, ale marcin by mi truł głowę i znowu pilnował ile jem i co...a bliżej słońca słusznie zauważyła,że gorszej pory to sobie nie mogłyście wybrać:)przecież teraz najlepsze smakołyki, na które się czeka z niecierpliwością cały rok...to wy się odchudzajcie, a my z bliżej słońca dla zachowania równowagi będziemy się podtuczać ;) kasieńka a jak to będzie z tą twoją wyprowadzką? idziesz ze swoim marcinem na stancję czy ktoś wam użyczył jakiegoś lokum? to jak wróci twój mężczyzna będziecie mieszkali z dala od twoich rodziców, a blisko babci?? zresztą najważniejsze że razem nie ważne gdzie :) mam nadzieję,że twoi rodzice to zaakceptują i nie będą ci z tego powodu robić awantur...oj pewnie będą w szoku, ale skoro ciągle im coś nie pasuje, skoro masz niby od nowego roku płacić za to,że u nich mieszkasz, to rzeczywiście lepiej jak będziesz płaciła sama na siebie i sama sobie:)no ewentualnie mężczyzną twego życia :) deggialka ja bym wysłała ten prezent chyba we wtorek rano priorytetem...powinien dojść przez jeden dzień, ale dla pewności zapytaj babkę na poczcie, ona najlepiej będzie wiedziała ile przesyłki idą...a co do prezentu, to oczywiście świetny prezent sama taki marcinowi dałam, bardzo się ucieszył, teraz stoi rameczka na biurku trzymajcie się kobietki ja zmykam postaram się oczywiście jeszcze tu wstąpić.. he he chyba już się uzależniłam od tego naszego forum :) gorące buziaki kobietki papa
  14. hej kobietki, małe sprostowanie: deggialka dobrze sobie ubzdurałaś,że z marcinem jestem dłużej, bo we wrześniu minął rok jak jesteśmy razem:) a sytuacja, która się wydarzyła,że wyjechał i miał nie wrócić wydarzyła się w 2006 (chyba się w dacie machnęłam, aj nie wnikam, tak czy inaczej sprostowałam, bo rzeczywiście mogłam zamotać to opisując) hehe sama się dziwię jak ja tak długo z facetem wytrzymuję, deggialka nie martw się swoim humorem i sprzeczkami, bo ja wczoraj też jakiś zły dzień miałam i rozstałam się w rozmowie na Skypie z marcinem z fochem :), u mnie to chyba przez to,że już mi się skończyły tabletki... i więcej nie i ma nie będzie :( ...chyba jestem na głodzie antytabsowym..;)i stąd ten mój zły humor, he he obliczyłam,że przez cały czas brania tabsów zjadłam ich pół tysiąca hehe niezły wynik, ale zawsze miałam manię lekomanki... witaminy łykałam jak drażetki, zawsze czytałam wszelkie ulotki dołączane do nich, lubiłam wiedzieć czym się truję, zresztą w ulotce Diane też było,żę po wykryciu guzka w piersi natychmiast zgłosić się do lekarza.. więc wychodzi na to,że biorąc wiedziałam co ryzykuję :) oki kobietki mykam na placuszki jabłkowe.. czas się podtuczyć, marcin ciągle narzeka,że za chuda jestem i niedługo mnie połamie więc obiecałam jadać bardziej normalnie i odrobinkę przytyć..eh czego się nie robi dla fecetów buziaczki deggialka ucz się ucz, ta komunikacja bardzo łatwa i przyjemna, miałam z tego egzamin :)
  15. ajj nie chce mi się zrobić \"o\" więc zwyczajnie do przeczytania kobietki i miłego popołudnia pa pa
  16. ahoj miało być (tak po marynarsku) cmoki raz jeszcze
  17. hej kobietki, ja też się bardzo cieszę,że was znalazłam szczerze mówiąc to mi brakowało takich przyjaciółek jakie tu znalazłam, nawet jeśli są one internetowe...o wszystkim z wami tu mogę pogadać, brakowało mi tego :), oczywiście jeszcze nie tak dawno miałam, hmm mam nadal przyjaciółkę, ale życie zrewidowało nico naszą przyjaźń, nie widzimy się często, ona od niedawna ma faceta i każdą wolną chwilę z nim spędza, nie mam jej tego za złe, bo pewnie ja jak zaczynałam swój związek robiłam tak samo, facet był ważniejszy niż przyjaciółka... tak czy inaczej cieszę się,że znalazłam was, teraz mogę o wszystkich naszych babskich sprawach tu pisać...zresztą niejednokrotnie mówiłam dla swojego marcina,że muszę znaleźć jakąś nową przyjaciółkę, żeby jemu nie zaprzątać głowy niektórymi kobiecymi sprawami ;)... no i proszę nie musiałam długo czekać i znalazłam nie jedną, a jak wyliczyła deggialka aż 5 !! bardzo się cieszę,ze mam was :) i rzeczywiście zgadzam się z kasieńką, wiek nie świadczy wcale o dojrzałości... można mieć 25-30 lat i nie być gotową na dorosłe życie, a można mieć 19 i jasno sprecyzowane pragnienia i cele :) deggialka twój piotrek znalazł odpowiednią kobietkę mimo,że jeszcze nastkę... ehh cholerka, ale ten czas szybko mija... pamiętam,że ja niedawno tyle miałam, a tu proszę już 23 lata :( deggialka ja w twoim wieku nie byłam tak odpowiedzialna, miałam więcej szczęścia niż rozumu, może paru rzeczy żałuję, ale co tam takie życie,że uczymy się na własnych błędach, tak czy inaczej kiedy poznałam marcina, to się hmm ustatkowałam :), to mój pierwszy mężczyzna, z którym jestem w stałym związku i z którym wiążę swoje plany na przyszłość, chyba w życiu w końcu przychodzi taki moment kiedy zaczynam się zastanawiać, wszystko wartościujemy i stwierdzamy,że czegoś nam brakuje,że życie, które prowadziłyśmy jest czegoś pozbawione, że to nei tak ma być...ze mną przynajmniej tak było, kiedy poznałam marcina (tzn. to on mnie wyrwał w tej sieci-necie) wiedziałam od samego początku,że chcę takiego faceta, poprostu mnie zaczarował, ujął sobą, zarzucił sieć i rzeczywiście mnie zbobył, choć nie przyszło mu to łatwo..mój stosunek do facetów przed nim był hmm jak by to ująć nic nie znaczący? nie robili na mnie wrażenia, byłam wręcz trochę feministką...wiedziałam, albo na takich trafiałam,że chodzi im tylko o sex :(, tak czy inaczej... marcin okazał się inny (chociaż kobietki czytałam ostatnio bulwersującą książkę \"życie podziemne mężczyzny\", nawet się z nim o nią pokłóciłam) i tak facet odsłaniał życie mężczyzn, demaskował ich kłamstwa i puentą między innymi było,że wszyscy faceci są tacy sami... he he może i wszyscy, ale nie nasi :) nasi są inni, jedyni i niepowtarzalni, w innym wypadku byśmy z nimi nie były, nieprawdaż? ;) a jak kobietki było z wami? miłość od pierwszego wejrzenia? czy może stopniowe rozkochiwanie się w sobie krok po kroku? a może jakieś śmieszne sytuacje z pierwszej randki? pozdrawiam kobietki, do przeczytania lecę smażyć jajecznicę i jakiś rosołek podgrzać a propos jedzenia macie jakieś swoje ulubione dania bez których nie możecie żyć, które mogłybyście jeść codziennie? cmoki
  18. hej moje drogie kobietki, oczywiście z marcinem wszystko już w porządku przeprosił mnie za wczoraj...mam nadzieję,że w przyszłości więcej tak nie postąpi.... ja dziś po południu jadę do olsztyna do lekarza...czas na zdjęcie trzech szwów,które mi zostały po zabiegu :) :), a potem mam jeszcze wstąpić na chwilkę do marcina więc do domu wrócę zapewne wieczorem kochane moje proszę was o radę typowo kobiecą:), dziś łyknęłam ostatnią tabletkę mojej Diane35 i muszę się z nią już na zawsze rozstać, na razie przez co najmniej pół roku albo i dłużej (dopóki kolejne badanie kontrolne nie wykaże,że z moimi piersiami wszystko ok) nie zamierzam brać jakichkolwiek tabletek antykoncepcyjnych (zresztą z rozkazu lekarza:), musimy zacząć zabezpieczać się w inny sposób.. mam na myśli prezerwatywę... tylko,że mam pewne obawy co do niej i się zastanawiam czy nie powinniśmy oprócz \"gumki\" stosować jeszcze czegoś :) może globulki? prezerwatywa+globulki? mój marcin twierdzi,że same gumki nam wystarczą, jego jeszcze zanim mnie nie było w jego życiu nigdy nie zawiodły, ale ja się chyba boję całkowicie im zaufać...tyle się naczytałam na forach o tym,że może pęknąć albo się zsunąć i nie wiem czy słusznie, ale bardzo się nastraszyłam. A wy kobietki co byście postanowiły będąc na moim miejscu? Wiem,że te globulki mają swoje wady, trzeba trochę poczekać aż się rozpuszczą, no i raczej francuski odpada przy ich stosowaniu :( A może wy miałyście pewne doświadczenia z innymi metodami antykoncepcyjnymi zanim sięgnęłyście po tabletki?Jaką markę tych prezerwatyw wybrać? Które lepsze: durex, unimil? a może jeszcze jakieś inne? Będę wam bardzo wdzięczna za rady w tej sprawie, bo ciągle mi to w głowie siedzi i już sama nie wiem co mam wybrać...tylko zaufać \"gumką\" czy wesprzeć ich działanie? Kobietki pomóżcie... Cieszę się deggialka,że przebrnęłaś przez tą książkę i teraz możesz się skupić na o wiele przyjemniejszych rzeczach- robieniu prezentów A o piotrka się nie martw...pewnie się przejął,że już nie jest sam,że musi też dbać o ciebie i myśleć o waszej wspólnej przyszłości i stara się wykorzystać każdą wolną chwilkę, żeby dorobić, albo się douczyć, to tylko o nim dobrze świadczy...jest dojrzały i odpowiedzialny :) super,że trafiłaś na takiego mężczyznę... ciekawe co tam u bliżej słońca??mam nadzieję,że cudownie spędziła niedzielę... bliżej słońca wracaj do nas potrzebna nam jesteś...bo nam słońca brakuje ;) a co u pozostałych kobietek, które rzekomo dołączyły do naszego grona? pozdrawiam was laseczki do przeczytania cmoki
  19. hej deggialka, ehh nie martw się ja też tak mam,że nei umiem odmawiać, potem się wściekam sama na siebie, bo tylko ja na tym tracę :) ale cóż taki mam charakter, może nam to jakoś los wynagrodzi ?oby...bo czasem myślę, że powinnam urodzić się co najmniej sto lat temu, bo teraz to się w życiu trzeba przepychać łokciami i nikt na nikogo nei patrzy, tylko każdy myśli o sobie i o tym by mu było jak najlepiej a co do skutków ubocznych to się nie przejmuj, ja w sumie nie przypominam sobie bym takowe miała więc nie myśl na razie o nich ;)lepiej żeby ich nie było i obyś zawsze świetnie się czuła mój marcin straszy od mnie o 2 lata, to raczej w sam raz :) a co do ślubu to nie planujemy, jakoś nam się nie spieszy, musimy jeszcze bardzo dużo ze sobą przeżyć, żeby przekonać się czy umiemy odnaleźć się w niemal każdej sytuacji, poza tym na ślub przyjdzie pora, ja nie dorosłam jeszcze do jakiegoś małżeństwa, nie poznałam jeszcze dobrze życia, muszę sobie pożyć bez formalnego związku, a związek nieformalny przynajmniej obecnie całkowicie mnie satysfakcjonuje, aczkolwiek oczywiście marzę, że kiedyś nadejdzie ten dzień i stanę na ślubnym kobiercu :) tak sobie pomyślałam,że my kobity to mamy zjechane życie...facet ma jednak łatwiej, nei ma problemów z nadżerkami,łażeniem do ginekologów, z skutkami ubocznymi tabsów i pamiętaniem o tym by nie zapomnieć połknąć, ewentualnie o martwieniu się o inne metody anty... im to jakoś tak łatwiej przychodzi hehe i wychodzi, albo wystrzela ( z wiadomo czego ;) ok zmykam spać bo mi jakieś niecenzuralne myśli przychodzą do glłowy ;) trzymaj się deggialka i z tym ginem będzie wszystko oki
  20. deggialka nic się nie martw tą nadżerką nie słuchaj ludzi co gadają, żeby nie usuwać, bo usunąć i tak będziesz musiała, prędzej czy później, po co odwlekać...lepiej mieć już to za sobą ja też pozbyłam się nadżerki (wtedy chyba miałam 20 lat), od tamtej pory jej nie mam, są różne metody jej usuwania, mi ją zamrozili, sam zabieg nie trwał długo, potem czułam mały dyskomfort w podbrzuszu, i zrobiło mi się słabo, dlatego warto by ktoś poszedł z tobą, żebyś nie zemdlała, bo ja prawie mdlałam (wybrałam się sama, pewna ze nic mi nie będzie, a do domu ledwo doszłam, robiłam po drodze przystanki, bo miałam mroczki przed oczami i myślałam, że jeszcze chwila a wyląduję na chodniku), po zabiegu przez kilka dni, leciała ze mnie taka niby woda, jakaś wydzielina, ale to normalne, musiałam jedynie częściej zmieniać wkładki deggialka nic się nie bój, zapytaj się swojego ginekologa czy zamierza ci ją wypalać czy zamrażać, i pytaj o to co ci tylko przyjdzie do głowy żebyś rozwiała swoje wątpliwości :) trzymaj się
  21. ojj bliżejśłońca masz rację te prezenty nie dość, że pochłaniają nam głowę, bo trzeba nieustannie myśleć \"co by tu kupić\", to jeszcze znaczną część naszych pieniędzy, a wiadomo kaska łatwo się rozchodzi gorzej z jej przybywaniem :( dobrze, że takie święta są raz w roku :), laseczki a ile wasi mężczyźni liczą wiosen? są starsi czy młodsi od was? pozdrawiam kobietki deggialka mam nadzieję, że jednak przebrniesz przez tą historię wychowania, a wiem, że to potworny przedmiot, moja sioistra też na niego narzeka
  22. hehe deggialka w takim wyjątkowym dniu rzeczywiście twój mężczyzna usprawiedliwiony ;), oby tylko nie zapomniał wznieść toastu za ciebie :) ja jestem ze swoim marcinem ponad rok (a jak twój ma na imię piotrek? długo już jesteście ze sobą?), on mieszkał początkowo ok 70 km ode mnie więc na początku naszej znajomości nie widywaliśmy się często (raz na dwa tygodnie, czasem raz na tydzień), dlatego wiem jak ci tęskno :(, jak spędzałam weekendy u niego to potem najchętniej odwlekłabym moment kiedy musieliśmy się ponownie na jakiś czas rozstać, nienawidziłam powrotów do domu i czekania kiedy znowu nadejdzie ten dzień, że się spotkamy :),na szczęście mieliśmy internet (w ogole dzieki niemu się poznaliśmy, ale to też zakręcona historia), a jak ty poznałaś swoją miłość?) teraz marcin mieszka w olsztynie na stancji bliżej mnie (dzieli nas tylko 24 km), ja mieszkam pod olsztynem, ale tam studiuję więc teraz częściej możemy się widywać i odwiedzać (dojazd do niego lub jego do mnie zajmuje nam ok 40 min), a do jego prawdziwego domku teraz jeździmy rzadko, chociaż bardzo lubię tam jeździć no ale czas i okoliczności nie zawsze pozwalają :( moja młodsza siostra teraz zaczęła studiować (tylko że zaocznie) pedagogikę pracy socjalnej- to chyba trochę pokrewne z twoim kierunkiem? i też ciągle w książkach siedzi i narzeka, że jakieś jej potrzebne a w bibliotece nie ma i skąd niby ma je wytrzasnąć, bo kupować ich nie ma zamiaru, a żeby od kserować tez problem ;) trzymaj się nie zasiedź się przy tej książce i do przeczytania jutro bo dziś to już mykam do wyrka :) jutro od 8 zajęcia :( a bliżejslońca pewnie już ukołysana przez męża..;) kolorowiastych snów i radosnego poranka trzymajcie się kobietki
  23. deggialka, do książki marsz ;) ja tylko n asekundę czuję się dobrze, nawet mnie ranka nie boli i blizna na mej pieris też powinna być niewielka :) a co do prezentów to też dla swojego jeszcze nic nie wymyśliłam, ale sie zastanawiam czy by mu nie kupić takiej poduszki-zwierzaka-przytulaka, jak mnie nie będzie pod ręką to się do podusi będzie przytulał ;) podziwiam twojego faceta, na pewno bardzo ciężką ma pracę, mój w firmie budowlanej pracuje a co ty deggialka studiujesz i gdzie? wcale ci się nie dziwię że masz dość studiów, też tak mam :) pozdrawiam blizejslonca chyba nam utonęła w tych porządkach :)pewnie małej oliwce bajkę do snu czyta :) trzymajcie się kobietki papa i deggialka nie zapomnij o książce ona na ciebie czeka ;)
  24. witaj deggialka, no tak sądziłam, że jeszcze z podróży nie wróciłaś :) ehh wierzę, że trudno ci wrócić do normalności po cudownym weekendzie u boku ukochanego :(, sama to przeżyłam nienawidziłam momentów naszych rozstań kiedy miałam świadomość, że za chwilę już go przy mnie nie będzie, trudno wówczas powrócić do spraw dnia codziennego, ale cóż..trzeba myśleć o tym, że czas szybko mija i się nie obejrzysz a on znowu będzie cię tulił w swych ramionach :) bardzo ci dziękuję za życzenia i nie szkodzi że spóźnione i dziękuję, że założyłaś ten post bo dzięki niemu mogę pogadać z wami kobietki, poplotkować o sprawach damsko-męskich i tylko babskich ;), nikt tak nie rozumie drugiej kobietki (jej obaw, doświadczeń) jak druga kobietka :)zresztą to że dalej kontynuujemy te nasz pisanie tego przykładem ;) cieszę się deggialka (wybacz jeśli przestawiłam lub pomyliłam literki ale muszę się przystosować do twojego nowego nicku;), że dostałaś okres i na pewno odetchnęłaś z ulgą, sama wiem jakie wtedy mogą kobiecie schizy przychodzić do głowy gdy się spóźnia ;) a co do mojego wieku, to wczoraj skończyłam 23 lata (więc już nie taka młoda jestem) pozdrawiam kobietki cmoki do przeczytania
×