Iwoneczka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Iwoneczka
-
i nikt nie pisze... może na herbatkę czerwoną się zlecą(_)> bez cukru, z mlekiem 0,5% ;)
-
widać, żeś nie narciarz;) ja generalnie też wolę ciepło - ale najgorsze co może byc to takie niewiadomoco, bleeeeeeeee... nie naciachałam sobie sałatki dziś (problemy z budzikiem) i musiałam kupić \"kupczą\" - z sosem majonezowym się okazała niestety:( lepsze to niż zupka chińska czy paluszki - pocieszam się:)
-
Maciek - > to ta pora roku - jakby słońce waliło po gałach, albo za oknem leżał śnieg i mróz szczypałby policzki tobyś poczuł, że żyjesz - ja tak mam. nijakość mnie dołuje i męczy:( także 3majmy kciuki za nadejście prawdziwej zimy(na lato nie mamy szans;)
-
witam wszystkich wreszcie wróciłam i mogę na chwilkę przysiąść - potem niestety porządki:P jula -> ja wczoraj popływałam, Tobie życzę dziś miłych plusków;) tam gdzie ja chodzę nie ma sauny niestety, także zazdroszczę - naprawdę świetnie robi na tłuszczyk i skórę. przynajmniej w moim przypadku. polish girl -> miłej nauki! owocnej:) a z mężem sprawa jest trudna: popływać popływał, ale jak wrócił to zarządził piwko i popcorn. popcornu nie ruszyłam dzielnie każąc mu przestawić miskę poza zasięg mojej ręki (bezmyślnie mogłabym sięgnąć, bo to przy tiviku było), ale na szklaneczkę browarka się skusiłam - liczę na to, że wcześniej już te dodatkowe kalorie spaliłam... wyniki środowe pokażą. m. feniksie -> co do jedzenia to dietkę 3mam bezproblemowo, ale jak pisałam wyżej - i grzeszek sie trafił:( po prostu bywa! także swoimi też się nie przejmuj - tylko szybko wracaj na dobrą drogę! ja w przyszłym tygodniu @ - to zobaczymy jak wyjdzie. a pożywienie sobie odchudziłam - mniej tłuszczu, zero węglowodanów (jak już to Wasa) i do pracy siekam sobie sałatki zamiast kupować żarełko jak do tej pory (różne to produkty były...) i generalnie jem mniej. na razie nie ma problemu - zamiast kotletów upiekłam mięsko, mężowi ziemniaczki czy frytki, suróweczka z jogurtem naturalnym a nie śmietaną 18% (hihi, jeszcze nie obczaił) a ja dopycham warzywkami z mrożonek. na kolację jem owoce i luzik. a co się takiego dzieje, że piszesz, że Tobie kiepsko idzie? pamiętajmy, że nie należy się umęczać, trza być dobrym dla siebie - przecież po to się odchudzany: żeby było dobrze dla nas wyniki miałaś w środę i będzie dobrze i dalej!!! bużka i miłego wieczorku:D
-
kumcia, Maciek -> zemsta jest chyba adekwatna do przewinienia;) przeżyjesz Maćku, najważniejsze, że wszystko wróciło do normy. wyrzuca mnie z forum cos od jakiegoś czasu. też macie problemy? Jula -> natchnęłaś mnie - pójdę na basen dziś. na bardziej skomplikowane rozrywki Kochanie pewnie nie da się namówić, bo jutro jedzie sobie na dzień pełen wrażeń. ale choć skorzystam ruchowo. 3macie dietkę? bo ja na razie jakoś tak, ale taka mnie ochota na ser żółty naszła...
-
oj, Maćku -> Twoja praca będzie superdopracowana, dopieszczona w każdym szczególe. będę 3mać kciuki w wikend - żeby szło - informuj o postępach:) ja w tym tygodniu musiałam siąść do stworzenia pracy na zaliczenie, a że pracę magisterską(czyli ostatnia pisaną twórczość nieużytkową - czyli naukową) pisałam w 2003 to ciężko było... zmobilizować się, zebrać myśli i ogarnąć temat. dziś jeszcze ostatnie poprawki. a jak maleństwo? i Twoja wybranka - juz się odgniewała?
-
dzień dobry! kumcia -> nie jest tak, że ruchu na topiku nie ma; właśnie jestem, żeby zrobić trochę tłumu. mały grzeszek na śniadanie nie zaszkodzi - jak piszesz - ważne, że nie na kolację:) Maćku -> skoro cel masz osiągnięty to faktycznie trza przestać. tylko uważaj i zaglądaj do nas. mnie nic nie boli, ale ja krótko na dietce. wczoraj mnie marazm ogarnął, fatalny dzień miałam. mąż zjadł przy mnie tabliczkę czekolady o 20 - nie ruszyło mnie (słodkowa nie jestem), ale przy śledzikach o 22 - język mi uciekał do d... ale twarda byłam:) to chyba objawy zbliżającego się @. jakieś macie plany ma wikend? ja oddaję pracę, którą wypisałam popołudniami w tym tygodniu, mam zajęcia naukowe i odrobinka luzu będzie w niedzielę. znajomi ciągną na pizzę i do kina... a ja bym chciała na lodowiska - tylko takie tłumy są tam. ktoś ma fajowy pomysł na zajęcia pozapracowe w wikendzik?
-
heja w mikołajowy dzionek! ja w Mikołaja dalej wierzę ;) i u mnie Mikołaj był - przygotowuje mnie na narty - gogle dostałam:) fajowe! Maćku -> myślę, że Mikołajka trochę się złości za wikendzik. ale może jak Ty się jako Mikołajek dobrze sprawiłeś to niedługo jej przejdzie. Jula, Kachna -> naprawdę się rozmarzyłam o romantycznym geście MMŻ. jakimś! ale romantyzm to chyba jest na jakiejś części płatu mózgowego, który przy ewolucji u facetów się nie rozwinął. ewentualnie został przytłumiony przez płat, który odpowiada za samochody/komputery/ komórki/sport*. my nawet tego wikendziku nie spędzimy razem, MMŻ wyjeżdża na cała sobotę:< a do soboty właśnie mam skończyć moją pisaninę - więc czasu niet. Jula ma rację - \"jak jest dobrym mężem\"... ale pomarzyć można:D mój nawet czasem jak pomarudzę albo jak on coś narozrabia to się postara i jakiś kwietek bez okazji czy wspólna kąpiel się zdarzy. albo jak ja zorganizuję;) rzadko, ale nie jest źle! *niepotrzebne skreślić
-
hm, znowu sama siedzę przy kompie. ja wieczorkiem pracuję i lukam na kafe, a Wy pewnie przy ciekawszych zajęciach. żadnych laseczek:( ani Maćka;) miłej nocki - tak na wszelki - jakby ktoś zaglądnął:)
-
wielkie dzięki Kachna:D
-
Kachna -> pils, wpisz mi też zgubione procenty (9,8%) - przy okazji, jak się reszta forumowiczek zjawi z wynikami. bo mi tak smutno, że tylko mi zostało 0%, a przecież walczę i nawet cosik się udało. wiem, że w porównaniu z większością to malutko, ale jednak... danke z góry jakiś dziś dziwny dzień jest, niby słonko i całkiem ciepło, a mi się nic nie chce. pociecha, że jeść też nie. taka \"przejściówka\" najgorsza:P ja już chcę śniegu i to dużo. uważam, że już pora!!! co nie??? czas na narty, na sanki i na problemy z zapaleniem samochodu;)
-
Kachna nie przejmuj się małżonkiem - chłopy to z wyczuciem wieeelkie problemy mają. niestety:( my Cię doceniamy pytająca -> nie brzmi optymistycznie to co piszesz, ale może dołącz do nas i zmień dietę NA ZAWSZE jak radzi Jula. ja próbuję, a razem raźniej!!! solidaryzuję się z klleo -> też mam naukowe obowiązki, z którymi właśnie próbuję walczyć:( bleee, wracam do tej mojej pisaniny. od razu mi się ciapać chce - reakcja organizmu na obowiązki czasami mnie przerasta:P nic, mam jakieś marchewki chyba...
-
m. feniksie -> nie przejmuj się, to taki czas. ja \"słodkowa\" nie jestem za to tak mnie przy @ ciagnie do fast foodów... no, nielubiących jeść zdaje się tu nie ma:) ale luzik dziś Kachna udzila rozgrzeszeń - może i my się załapiemy;) ważne, żeby dalej walczyć! tak sobie myslę, że może choć batonika zamień na suszone owoce - zdrowiej... ale też kaloryczne. może ktoś ma pomysła jak zwalczyć \"słodkowego głoda\", żeby pomóc koleżance???
-
hejka:) przepis na rybkę jest taki prawie jak przy normalnej - tylko bez zagęszczania marchewki maselkiem z mąką. tzn. podsmaża się rybkę(panga najlepsza) na 1 łyżce oleju (dobra patelnia musi być), a potem na tym samym oleju cebulkę posiekaną, i startego selera i marchewkę - udusić. dodać koncentratu (ja mam pomidorki własnego przetworu, mniama), troszkę dosolić i jak zmięknie warzywna masa można rybkę przykrywać marchewką. i już! będzie gut, postaram się jechać dziś na andrzejkach na tym żarełku i jednym drinku. gratulacje -> m. feniksie:) a ta Dąbrowska mnie też kusi, pomimo mojej miłości do mięska - po przepisie zupnym Kachny z którejś poprzedniej strony mi sie tak zrobiło - kocham zupki. poszukam w księgarniach książki i może sobie jakoś przystosuję tą dietkę na moje możliwości. idę, bo mi się warzywka gotują, a muszę jeszcze jajko sobie \"posadzić\" na obiadek:) miłej zabawy wszystkim!!!
-
ufcik, dopiero mam czas się przywitać. bry, wczoraj dietka się mnie 3mała, tylko... no, dobra przyznam się - kolacyjka za późno mi wyszła:( bo ok. 21 dopiero. ale nie mogłam odmówić, bo mi MMŻ specjalnie zrobił zapiekaneczki. zjadłam połowę tego co normalnie bym zjadła i nie wypiłam do tego browarka, ale pora niestety zbyt późna. trudno, jeszcze się Hany wdraża w nowe tryby mojej dietki. ma uzgadniać na przyszłość. Kachna - basenik rewelacja:) zazdroszczę, że idziesz, ale i ja pewnie w przyszłym togudniu będę pomykać:D i o saunie muszę pomyśleć, to dobrze w dietce robi podobno. no, ale dziś tylko rowerek stacjonarny + seria ćwiczeń na brzuszek i rączki - odkurzyłam moje stare hantle:) martwi mnie jutro - tak jak Wy mam imprezować i nie wiem jak to wyjdzie. postaram się na pewno (każdy trochę żarcia ma przynieść to jak zrobię odchudzoną rybkę po grecku nikt się nie obczai, a ja mogę z chęcia tylko to jeść cały wieczór), a może jeszcze się rozmyślimy?! życie przyspiesza i potrzebuję wypoczynku, a z drugiej strony to andrzejki. się obaczy!
-
mam dziś silne postanowienie basenowe:D to chyba 3manie się dietki daje mi powera, normalnie bym się zwaliła na kanapę i obejrzała kolejny odcinek Dextera... czyli juz jest postęp:) czego i Wam życzę!!! 3majcie się ciepło, znikam na dziś:) miłego dietetycznego wieczorku!
-
Jula-Anula - wcale nie nieładnie napisałaś, masz absolutną rację. i ja staram się olewać teściowe klimaty jak mogę, chybabym zwariowała inaczej - ale to temat na inne forum. jednak od niedawna jest moją prawdziwą teściową, chyba ostatnio wreszcie zrezygnowała z walki o synia (ślub ją przekonał, że go już nie wyrwie) i zaczęły się jakoś kontakty nam układać(staram się, a ona chyba wreszcie też). dlatego na razie nie drażnię:) i tak jem połowę tego co dotychczas - na razie tą metodę stosuję jak juz pisałam i zamiast paluszków - sałateczkę. zamiast fryteczek - fasolkę szparagową:D jak to nie da efektów to pomyślę o jakiejś pisanej dietce... ale choć tyle dobrego piszecie o Dąbrowskiej to chyba bym się nie zdecydowała na brak mięska - uwielbiam! także gratuluję raz jeszcze Kachnie nie tylko wyników, także braku mięska przez 6 tygodni. i kumcia - rozumiem rozterki. moim zdaniem pierś kurza nie powinna zaszkodzić, ale niech sie expert wypowie (czyt. Kachna). wracam do mojej czerwonej herbatki i kwitów...
-
dzięki Kachna:)
-
hejka o poranku udało się przetrwać 1 dzień dietki, byłam twarda. co prawda musiałam zjeść kotleta od teściowej (megasłona smażenina), ale zamiast frytek fasolka szparagowa, a suróweczka bez śmietany. a wynalazki teściowej będę musiała jadać, bo MMZ powie jej, że nie jem i się odchudzam - dopiero sie na mnie uweźmie - juz teraz nawet jak podaje obiad na półmisku to sama mi nakłada. dziwne to, szczególnie, że żadne \"wystarczy\" nie wystarczy\":( teściowa rules! Maciek - gratuluję sukcesu: w odchudzaniu, ale przede wszystkim dzieciaczka:D cmoknij go koniecznie w czółko od nowych cioć z forum;) klleo - życie to niestety nie jest bajka, ale najważniejsze, że się podniosłaś i walczysz aż zazdroszczę Ci tej ruchawości - też kiedyś tak miałam, teraz trochę brak czasu. wiadomo - tłumaczenie sobie - już z tym skończyłam i zaczęłam chodzić na basen:) jak o tym teraz myslę, to ja ten ruch to miałam w niezdrową stronę - 2 godziny aerobiku dziennie a z pożywienia tylko 1 sałata i litr mleka. i rzut na jedzenie i znowu wyrzuty sumienia i ćwiczenie do upadłego. strasznie rozregulowałam ogranizm - nerkę sobie urwałam przez takie akcje. a to wszystko chyba z braku zainteresowania płci przeciwnej:( teraz wreszcie mogę \"być sobą\", sytuacja w normie, znalazł sie pierwszy i jedyny facet, który chce ze mną być i już się nie męczę... tylko z tego \"dobrobytu\" psychicznego fałdki rosną. qrcze, dużo ludzi ma takie historie - z tego co tu czytam. trzymajmy się razem i będzie dobrze i coraz lepiej. naprawdę wierzę w to. i 3mam kciuki za nas wszystkich!!!
-
młody feniksie - wielkie dzięki za długiego posta, tego mi było trzeba na powitanko. bo faktycznie jest jak piszesz dziewczyny sie znają, a my - nowe forumowiczki - musimy dać się poznać. bo będą myślały, że uciekniemy, a tak się przecież nie stanie! to smutne co piszesz, ale pamiętaj - zawsze jest szansa. i dla nas właśnie się zaczęła:) mocno całuskuję na początek i życze i Tobie i sobie i wszystkim zaciętym laskom na forum sukcesów witam i się melduję - zważyłam się. jest 62,1 kg. ale nie wiem czy ważenie o 7 rano na pusty żołądek to dobry pomysł. bo 2 dni temu wieczorem pokazywało 63... dlatego sie zastanawiam czy nie lepiej później. Wy się ważycie ze wschodem słońca?
-
miłe powitanko - i bardzo zgodne:) a mnie nie jest się tak łatwo pozbyć;) od dawna poczytuję odchudzankowe topiki i tu jest najfajniej, więc się dopisuję. dostęp do neta mam często, więc będę pisać. teraz muszę wymyślić jak tu zrzucić kilogramy. metody jak czytałam macie różne. mi chyba najbardziej będzie odpowiadać wersja żp + brak słodyczy (szczęśliwie nie przepadam) i węglowodanów (buuu, uwielbiam ziemniaczki). no, i najgorzej z alkoholizacją w wikendziki... jakieś rady?
-
chyba wreszcie się zmobilizowałam, bo normalnie zaczynam przeginać. Wasz topik w toku, ale można sie dołączyć? czytam od jakiegoś czasu i jestem w szoku, że można tak ładnie i szybko zejść z wagi jak Kachna:) icała walcząca reszta: RESPECT! a mi właśnie tego trzeba, bo jakiś czas temu weszłam na wagę u znajomych i pokazała mój max. czyli ok 64 kg. przy 162 cm to jest nieźle. do tego nie dopinam się... więc poczyniłam przygotowania żeby wrócić do mojego ukochanego ok. 55 kg: ściagnęłam stacjonarny rowerek, zaczęłąm chodzić i kupiłam wagę - ważenie zaczynam z Wami jutro. i mam nadzieję, że przy wsparciu będzie lepiej:) przyjmiecie?