Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Aurinko

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Aurinko

  1. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Żegnam Stary Rok 2006. Za minut kilka powitam z Wami Nowy - 2007. Ten Stary Rok był dla mnie szczególne łaskaw. Żegnam go z nutką żalu. Zostało mi wiele wspomień i dóbr. Jednym z tych dóbr jest Weranda.
  2. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Szkoda, że nie możecie zobaczyć mojego męża. Siedzi na kanapie przy telewizorze. U jego nóg trzęsie się olbrzymi Doro - znajda - owczarek niemiecki, albo coś podobnego. Na kolanach trzyma wtuloną przerażoną Czatę - jamnika miniaturkę ( trochę \"utytą\", więc nie taką jak dawniej - miniaturkę), a na przeciwko niego leży sobie spokojnie nasz trzeci milusiński - suka Sara, dumny owczarek niemiecki ( rasowy!). Jest spokojna, bo....głucha. ma trzynaście lat i nic a nic nie słyszy od roku. Szczęściara. Mąż nie może się ruszyć i po cichu klnie zwyczaj ogni sztucznych. Na szczęscie to tylko raz roku. :)
  3. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Na chwilkę pójdę posiedzieć przed telewizorem u boku mojego \"sterszego pana\", jak ładnie mówi Aleks. Ale wrócę i poczytam. Pewnie czuje się samotny, bo klikam wciąż na komputerze. Jak wrócę, naleję wtedy do kieliszków werandowego wirtualnego szampana. ;)
  4. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    ale na życzenia przysłano. Wybiorę sobie z nich małe co-nieco ! Jest ich tak dużo, że starczy dla każdego! :)
  5. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Witaj Idalio! dobrze, że wstąpiłaś. Bardzo się cieszę. Mamy setną stronę! W taki dzień. To dobrze wróży! :)
  6. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Witaj Linko ! jakże się cieszę, że jesteś na Werandzie. Kurcze, wzruszyłam się, naprawdę. :) Widzę i Ewę, moją nową przyjaciółkę z internetu, ze Skypa. Poznałyśmy się zaledwie kilka minut temu. Witaj. Rozgość się i zostań z nami.:)
  7. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Aleks, dziękuję za piosenkę. Bomba. Zaraz poszukam jakiegoś tekstu. może znajdę coś zabawnego. Szkoda, że nie zrobiłam tego wcześniej. W głowie szumi. Czy dam radę? Witaj Ewikk, witaj Stello. Ale fajnie! :)
  8. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Witaj Aleks! jesteś Kochana, jak dobrze! Szczęśliwego Nowego Roku! na tyle tylko mnie stać, bo chyba pospieszyłam się z toastem zdziebko!;)
  9. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Jesteśmy blisko setnej strony!!!:) może nam się uda i w nowy rok 2007 wejdziemy na nowej - setnej już stronie. :) Byłoby zabawnie. A może to jakaś wróżba? Wrócę. Teraz pójdę na ostatni dzisiaj spacer z moimi milusińskimi. Dopóki wiejscy chłopcy nie zaczną strzelać i \"pertardować\". Później psy pochowają się w mysie dziury. Jak każdego roku.
  10. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Już zaczęłam przygotowywać sylwestrową kolację. Mąż się postarał i kupił rosyjskie przedwojenne ( raczej przedrewolucyjne) specjały. ;) Kawior, łosoś, szampan. Zapraszam! Olśniła mnie Weranda w nowej szacie. :) Znowu czytałam dwa razy jej opis, bo nie chciałam pominąć żadnego szczegółu. Idalio dziękuję, dziękuję, dziękuję . Jest naprawdę sylwestrowo, stylowo i wygodnie. O odpowiedniej porze - będę tu. Może nie o północy, ale przed i po - wstąpię. Na pewno. Z wielką radością. Dziękuję za życzenia i słodkie upominki. Dziękuję kawuni i innym paniom za życzenia. Za godzin kilka i ja coś \"wysmażę\", jak mówił mój syn. Pomyślę czego by tu miłym paniom życzyć; wśród tylu życzeń nie łatwo będzie coś wydumać. Ale... od czego jest wyobraźnia i doświadczenie. :)
  11. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Wstąpiłam na Werandę jak zawsze, bo nigdzie się nie szykuję. Żadne bale sylwestrowe mnie nie skusiły. Zostaję w domu, na białej sali. :) Idalio podobała mi się twoja anegdota o Mieczysławie. Z moim imieniem też bywa zabawnie i ... praktycznie. Od wieków, to znaczy od początku naszego małżeństwa ( 30 lat) mąż nie dzwoni \"po ludziach\" i nie składa świątecznych życzeń. Czeka na telefony od naszych wspólnych przyjaciół, znajomych i rodziny - do mnie - czeka na telefony z życzeniami imieniowymi dla Ewy. A i czasami do naszego syna - Adama. Zwyczajnie - korzysta z okazji. Nie składam jeszcze życzeń noworocznych, jest jeszcze czas. Przed nami cały dzień na rozliczenia, podsumowania, oceny i plany....;) Stanowczo nie polecam! Przecież przed nami kolejny \"pierwszy dzień z reszty naszego życia\"
  12. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Witajcie Miłe Panie z Werandy, witajcie w poświąteczne popołudnie Mimo szarej pogody za oknem, czuję się dzisiaj całkiem nieźle. Właśnie słucham nowej listy przebojów- moich przebojów, którą sobie sama stworzyłam, nagrywając swoje ulubione utwory. Muszę Wam wyznać, że zakochałam się muzyce, którą zwą Smooth Jazz. Wybieram tylko spokojne, relaksujące utwory, bo muszą jakoś zadziałać pozytywnie i spokojnie na moje ....skołatane nerwy. Niby skąd \"skołatane\" - można by zapytać. Sama nie wiem, pewnie to te silne leki, które muszę brać codziennie i do końca życia, jak \"pocieszyła\" mnie pani doktor. Skutki uboczne :(. . Smooth Jazz działa cuda. Posłucham kilku utworów i zaraz czuję się lepiej. Polecam. \"Muzyka łagodzi obyczaje\" podobno, dodam - smooth jazz uspakaja. Właśnie teraz, kiedy do Was klikam, robią drogę w naszej wsi. Nie tylko więc nerwy we mnie dygoczą. Ciężki walec toczy się w \"tę i we wtę stronę\", a u mnie w domu i we mnie - wszystko drga. Może pamiętacie zimowe zdjęcie mego domu, jakie kiedyś wysłałam na Werandę? Dom stoi bardzo blisko drogi. Powiedziałabym - na drodze! Dobrze więc, niech się trzęsie, droga jest potrzebna, bo już zaczynaliśmy mieć kłopoty z dojazdem. Ta decyzja odnowienia drogi zapewne spowodowana jest rocznymi rozliczeniami w gminie. Zostało trochę pieniędzy z budżetu, więc \"lu\" - ucieszmy wyborców. Jesteśmy ostatnią wsią w okolicy, która nie ma drogi asfaltowej. Nie sądzę jednak, że nas dzisiaj to szczęście naprawdę dotknie i na te \"kamuszki\", co to je teraz utwardzają wiekim jak stodoła walcem, naleją choć odrobinę asfaltu. A szkoda.:( Przez tę drogę i wiejskie klimaty mamy czasami wiele przygód. Pisałam już o odkopywaniu samochodu mojego męża, teraz dodać mogę kilka historyjek o grzęskim błocku na drodze i samochodach, którym \"buksują\" się (czy dobrze napisałam?) koła? Mój mąż myśli teraz o kupieniu samochodu z napędem na cztery koła. Nie mam o tym pojęcia, ale słyszałam, że może pomóc na kłopoty związane z wiejskimi drogami. Ale dość o drodze. Chciałam dodać na koniec, że zasiądę przy komputerze w noc Sylwestrową, bo nigdzie się w tę noc nie wybieram. Miłego dnia życzę. Może słońce się pokaże? :)
  13. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Duch Bożegonarodzenia nie udziela się wszystkim. Niestety :( Miałam okazję się o tym przekonać. Zacznę od początku. Jeśli pamiętacie, z jednej strony moim sąsiadem jest Józiek ( o którym pisałam wielokrotnie) , a zdrugiej strony - babcia, którą nazywam Babcią Żuraw, bo starowinka jako jedyna w okolicy ma studnię z żurwiem. Otóż tuż przed Świętami syn babci Żuraw sprzedał to cudowne nietknięte cywilizacją gospodarstwo kurpiowskie. Razem z babcią! Bo babcia ma obiecane dożywocie w tym domu (obecnie mieszka u córki). Dzisiaj przed południem nowi nabywcy (dwie pary, pewnie rodzice i dzieci) przyjechali obejrzeć jeszcze raz nowozakupione mienie. Pobiegłam serdecznie ich przywitać. Spotkałam ich na podwórzu, jak oglądali żuraw. Już od furtki zaczęłam o tym, jakie świetne siedlisko kupili, że wokoło mili ludzie, że.... ale nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo po niechętnej odpowiedzi na moje powitanie (i grzeczne przedstawienie się) szanowni państwo odwrócili się do mnie plecami, idąc dalej (pewnie oglądać stodołę) i zostawiając mnie w pół słowa - skamieniałą ze zdumienia. Nie zdążyłąm ich nawet zaprosić na świąteczną herbatkę z cynamonem. Pożyczyłam więc... ich plecom wesołych świąt i poszłam nieżegnana. Smutna i zawiedziona. Mąż w tym czasie przygotowywał dla nas herbatę i wielce był zduminy, że wracam sama. Pamiętał jak serdecznie przyjęli nas sąsiedzi 15 lat wcześniej, kiedy to my kupiliśmy opuszczone siedlisko i właśnie w pierwszy dzień świąt przyjechaliśmy z Warszawy, aby je oglądać. No cóż, przybyli kolejni sąsiedzi, ale tylko sąsiedzi. Sen o przyjacielskich pogaduszkach przy kominku i aromatycznej kawie poszedł w zapomnienie. Dobrze, że mam Werandę i Was moje Drogie :) Wesołych Świąt !
  14. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Weranda pusta, bo wszystkie panie zajęte są swoich kuchniach. Nie przeszkadzam więc, tylko cichutko zostawiam na werandowym stoliku kartkę elektroniczną, jak na oczątek XXI wieku przystało. Wesołych Świąt :) http://i.wp.pl/a/i/kartki2/main/kartka2000.swf
  15. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    :) To chyba nie będą białe święta. Nigdzie nie ma nawet jednego płatka śniegu. Szkoda. Biel wokoło dodaje uroku i tworzy atmosferę. Podobno można ją pielęgnować w sobie, w sercu, w duszy - jak kto woli. Bez białych \"akcesoriów\" jest to niezmiernie trudne. Ja ratuję się muzyką. Kręcę się po kuchni wypełnionej blaskiem i ciepłem kominka i ... kolędami, które nagrałam sobie kilka dni wcześniej. Raczej nie kolędami, tylko piosenkami świątecznymi. Trochę to pomaga.:) Aleks, moja kochana nauczycielko historii od podszewki ;) Po lekturze ostatniego twego postu mam prośbę ogromną. Napisz, pięknie proszę , o naszych królewnach, tych na innych tronach wielkich władców tego świata. Bardzo Cię proszę. Niezmiernie mnie to od dawna frapuje. Pamiętam jak miło mi było w starym kamiennym zamczysku w Turku w Finlandii, kiedy przewodnik opowiadał o wielkiej królowej rodem z Polski - Katarzynie Jagiellonce, która uczyła możnowładców z Północy między innymi jadania widelcem. Przywiozła takoweż w swojej wyprawie ślubnej. Jeśli się nie mylę, to właśnie jej syn przeniósł nam stolicę do Warszawy. Szczegóły giną w mrokach historii i ... mojego umysłu. Aleks:) podpowiedz mi proszę. Ale co tam historia, kiedy wokoło przedświąteczna rzeczywistość. Życzę wszystkim Paniom czytającym Werandę miłego nastroju, nieprzebranych sił i chęci do przedświątecznej roboty, a także zadowolenia z tego co z pieca \"wychodzi\", w garnku się gotuje i w lodówce wyleguje. ;)
  16. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Wyspałam się dzisiaj, udało się. Chyba kilka poprzednich nieprzespanych nocy i cały dzień podwyższonego ciśnienia ułożyły mnie na dobre. Radosna, z filiżanką aromatycznej kawy zasiadłam przy komputerze, żeby znowu pośmiać się z postów Aleks, zadumać na d postami Adlali i ucieszyć się, że kochana Linka wróciła radosna z jakiejś wyprawy \"w miasto\", a tu ta smutna wiadomość. Nie byłam wielbicielką Danuty Rinn, ale była to tak charakterystyczna postać, że nie sposób było jej nie zauważyć. Znowu poczułam obrzydliwą pustkę, jak po śmierci wszystkich tych, których tu - na Werandzie już żegnałyśmy. Tak na swój sposób żegnałyśmy; chwilką zastanowienia, wspomnieniem jakimś, milczeniem. Ostatni raz wspomniałam panią Danutę , kiedy w listopadzie tego roku maszerowałam deptakiem w Ciechocinku. No i znowu zapomniałam się przywitać na samym początku postu. :( jak poprzedniego wieczoru. Wybaczcie. Życzę miłego dnia, mimo, że na takie się dzisiaj nie zapowiada.
  17. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Cały dzień walczyłam o chwilkę spokoju. Cały dzień przychodzili jacyś ludzi, jacyś goście, jacyś interesanci. W pewnym momencie nawet się popłakałam. Ze zmęczenia. Całą noc nie spałam, zasnęłam o piątej, a już o szóstej psy skowyczały, aby je wypuścić, bo najadły się pewnie jakiegoś świństwa na drodze i pochorowały. Musiałam wyprać dywan w sieni. Skoro świt - robota. Położyłam się o 8:00, zdążyłam zasnąć rozkosznie, ale już za pół godziny zaczął się wspomniany korowód przybyszów. Koszmar. Teraz zamierzam się wreszcie położyć, ale mam jakąś psychozę chyba, bo zwyczajnie się boję, boję się, że ktoś zapuka, ktoś zadzwoni, ktoś wstąpi na chwilkę - to przecież taka przyzwoita pora, nie ma jeszcze godziny 21:00. Wszystko nie wyglądałoby tak źle, gdyby nie fakt, że od rana mam bardzo wysokie ciśnienie i dobrze byłoby polegiwać i odpoczywać. Teraz piszę i nie bardzo wiem, czy poprawnie. Ojej, zapomniałam się przywitać. :( Więc żegnam, bo może palnę jeszcze gorszą gafę.
  18. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Ewik? opuszczasz Manhattan? A jak tak bardzo chciałabym tam pojechać i zobaczyć go z bliska raz jeszcze. :) Ale rozumiem cię, wcale nie jest łatwo mieszkać z małymi dziećmi w tak dużym mieście. I w tak szczególnym mieście. Może jest to dobre dla \"singli\" robiących karierę, albo szukających wrażeń; ale dla dzieci lepsza jest prowincja. Życzę, aby udało ci się natrafić na prawdziwą okazję. Nich to będzie piękny dom z ogródkiem, w spokojnej okolicy. Trzymam kciuki. Wspomina się tu dzisiaj na Werandzie dzień 13 grudnia. Wasze opowieści są niesamowite. Aż trudno uwierzyć, co dane było przeżyć Polakom w ten czas. Ja w "tym" czasie byłam właśnie w Nowym Jorku. Wracałam wtedy z całą grupą rozwrzeszczanych osób z jakiegoś przyjęcia z jakiegoś konsulatu - rozbawiona, zadowolona i pełna wspaniałych wspomnień. A tu, przed polską misją na 37 Ulicy - tłumy dziennikarzy z fleszami i mikrofonami. Był taki tłum, że nie mogliśmy dostać się do środka budynku, gdzie mieliśmy kończyć udany wieczór. Wśród nieopisanego zgiełku dochodziły do nas słowa \"war\", \"war\", \"war in Poland\". To było przerażające. Nic o niczym nie wiedzieliśmy. Ani ambasador Wyzner ani I sekretarz. W Konsulacie też nic nie wiedzieli. My wszyscy jak tabaka w rogu. Całą noc siedzieliśmy u gościnnego I sekretarza i czekaliśmy na wiadomości z kraju. Wojna czy nie, z kim ta wojna i dlaczego. Czy mamy wracać, kiedy mamy wracać i jak. Pytań setki, żadnych odpowiedzi. Porażające. Telefony do kraju - głuche. Potem Amerykanie "uwięzili" nas - pracowników polskich placówek, na Manhattanie ( w okręgu 100 km). Nie mogliśmy nigdzie się ruszać bez ich zgody. To było dziwne. I trwało może rok. Już dobrze nie pamiętam. Ale te szykana nie równają się temu, co przeżywali Polacy w kraju. Serdecznie współczuję. Czuję się teraz jak nasz prezydento-premier. Nie byłam internowana, nie byłam inwigilowana, nie byłam szykanowana. Właściwie to wszystko, co wydarzyło się 13 grudnia pamiętnego roku w kraju, mnie ominęło. I co ja będę opowiadać wnukom?
  19. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Aleks gratuluję! I zazdroszczę. To dopiero było spotkanie.:) Chociaż i ja mogę pochwalić się internetowymi znajomościami. W internecie znalazłam swoją imienniczkę. Z imienia i nazwiska tożsamą. Korespondujemy. To dziwne pisać jakby sama do siebie, ale miło też, że ktoś nosi \"moje\" nazwisko i imię w dodatku. Ewa. I to jaka Ewa! Pozdrawiam swoją imienniczkę , jeśli czyta te słowa. W czasie tegorocznych wakacji odwiedziła mnie Dorota z Warszawy, a raczej z internetu. Dopiero przy kawie, już na Kurpiach, okazało się, że kilometr dalej mieszka jej znajomy z internetu - właściciel pięknego konia i ślicznego domku kurpiowskiego, nijaki pan Piotr. Ale żeby było zabawniej, ja wcześniej widywałam go wielokrotnie, jak mijał mój dom urządzając sobie przejażdżki na pięknym dumnym rumaku. Teraz, po oficjalnym poznaniu się dzięki Dorocie, kiedy pan Piotr mija mój dom, wpada czasami na filiżankę herbaty. Koń czeka na mojej łączce. Internet to potęga.:) A Wy, moje panie z Werandy? Czyż to nie cud? Tak bardzo jesteście mi bliskie :)
  20. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Jak cichutko na Werandzie. Zapewne wszystkie panie biegają \"za prezentami\" po wielkich marketach lub centrach handlowych. Życzę powodzenia w \"prezentobraniu\" jak to zabawnie określiła Kawunia. Wrócę wieczorem, aby spytać, co takiego warto kupić. Mam problem z wyborem czegoś stosownego dla \"starszego pana\" (Aleks;) więc każda rada na wagę złota.
  21. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Witajcie to najlewniwsza niedziela jaką pamiętam. Od lat tak się nie nudziłam. Cały dzień padał deszcz, więc o spacerach nie mogło być mowy. Spałam dłużej niż zwykle, więc obudziłam się z bólem głowy; telewizja mnie nie zainteresowała, a chore spojówki nie pozwoliły czytać. Nuda :( totalna nuda. Przypominają mi się jednak słowa mojego ojca, który dopuszczał nudę i powtarzał, że bywa to ona najlepszą formą odpoczynku umysłowego. No, może. Ja się jednak tą nudą zmęczyłam. Jutro ruszam do pracy, tym bardziej, że Święta tuż, tuż. :) A Wy, moje miłe panie z Werandy, jak spędziłyście tę niedzielę? Pozdrowienia
  22. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    http://images4.fotosik.pl/240/19122ddd7c3a332c.jpg :) jeśli udało mi się ze zdjęciem, to jest to podarunek dla Stelli, która wspomniała o ciepłej wiosennej zimie. Zdjęcie zrobiłam w grudniu ubiegłrgo roku. I niech tak zostanie. Ja jestem istotą ciepłolubną i zimę lubię na fotografii najbardziej.;)
  23. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Linko obejrzałam sobie stonę z ogromnym plikiem pięknych zdjęć, które dzisiaj zaproponowałaś. Naprawdę piękne. Dziękuję. Zapragnęłam wybrać się na górską wyprawę, ale ja - tak po prawdzie - nie góralka, ani - turystka. Ale posiedzieć na Werandzie? czemu nie? Jeszcze w tak miłym towarzystwie? sam miód! :) Jay , moja córka studiuje w Harrisburgu. Napisała mi maila z dobrą wiadomością. Egzamin z biologii (jakiejś tam, nie pamiętam - zbyt skomplikowana nazwa) zdała doskonale. Ważne są punkty, korzysta ze stypendium, więc szczególnie musi się starać. Jestem z niej dumna, tym bardziej, że już jeden dyplom ma - Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Hadze. Chleba jej nie dał niestety, więc zwróciła się w stronę ...medycyny. A niech się uczy! Jay ! cieszę się, że masz już za sobą ciężkie chwile i żaluję bardzo, że nie mogę skosztować twojego makowca. Ale swoją drogą, przecież mamy wyobraźnię, prawda? Użyję jej. ;)
  24. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Nie jestem wielbicielką kuchni. Nie gotuję wykwintnych, wymyślnych dań i takowych też (na codzień ;) ) nie jadam. Kiedy żyła babcia Janeczka i kiedy żyła jeszcze moja mama, nasze rodzinne Wigilie były jak z kalendarza rodzinnego na rok 1919. To było dawno. U mnie też każdego roku jest luźniej przy stole. A w tym roku będziemy z mężem tylko my dwoje. Nie przeraża mnie to. Mój starszy pan ( że użyję pięknego określenia naszej Aleks Kochanej) nie jest łakomczuchem i nie dba o wigilijne specjały, a ja - kucharka niedoskonała jestem mu za to wdzięczna. Oczywiście zrobię podstawowe dania jak kapusta, czy barszczyk, a także rybę, bo wychodzi mi dość dobrze, ale innych pyszności tradycyjnych nie będzie. Nie mam motywacji. Zastanawiam się, jak moja babcia czy mama znajdowały siły na to wigilijne kulinarne wydarzenie. Ja nie dałabym chyba rady. W ubiegłym roku miałam na Wigilii swojego amerykańskiego zięcia. Przy pomocy córki - zrobiłam wielkie \"przyjęcie\", ale już w tym roku - klapa. Ciepłe papucie mi się marzą i spokój. Starzeję się, starzeję rzeczywiście.:(
×