Aurinko
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Aurinko
-
witajcie moje Miłe Panie, mój gad komputer szaleje. Zawiesza się, wyłącza, robi głupie figle i tym samym trzyma mnie daleko od Was. Dzisiaj go przechytrzyłam, ale nie jestem pewna, czy uda mi się przesłać to, co teraz piszę. Tak się z tym spieszę, że aż mam wypieki i rozgorączkowaną głowę. Na początek, przypominam - czy chcecie, czy nie - jesteście kobietami. Więc z tego chociażby powodu, uściski, ucałowania i najserdeczniejsze życzenia. A czy to 8 marca, czy inny dzień - nieważne. Jedna z moich znajomych przysłała mi dzisiaj kartkę. Dzielę się nią z Wami. Jest zabawna.;) http://www.terra.cba.pl/kobieca/kobieca.htm Jutro przychodzi komputerowiec. Zaraz potem zamierzam napisać długi (kto wie? może ciekawy) post. do kolejnego przeczytana!
-
http://www.dumpalink.com/media/1129976524 Powyższa strona to ta, którą polecałam wcześniej ku pokrzepieniu serca i na poprawę humoru.:) Ojej, źle ze mną. Wciąż coś kręcę. Mam nadzieję, że mi wybaczycie raz jeszcze.
-
Przepraszam, pisząc do was trzeci raz, zapomniałam podać wspomnianą stronę. http://polishexpress.co.uk/art.php?id_art=127&dod2=komentarz2
-
Witamy serdecznie Droga Maniu . Dobrze, że do nas na Werandę zajrzałaś. Co prawda cicho tu dzisiaj, ale to zapewne z powodu dołującej pogody, co to zimą nie jest, a nie chce być wiosną, na którą tak wszystkie czekamy. Wiem, że będzie ci z nami dobrze, bo wszystkie panie, które na Werandzie bywają, wspierają sie serdecznie, razem się śmieją, razem smucą i razem nad sprawami tego świata - dumają. Zostań z nami! Moje drogie panie, zajrzyjcie proszę na tę stronę, jeśli znajdziecie chwilkę czasu i przeczytajcie uważnie. Polecam też komentaż do tej sprawy ,\"z Kurpiów\" (to ja). Wczoraj na imprezie \"zapustowej\" u radnego naszej gminy, siedziałam obok zbolałego ojca pewnego młodocianego mordercy. Brzmi strasznie, prawda? Wszystko się wyjaśni jak przeczytacie wspomniany artykuł. Ale jeśli jesteście w dobrym nastroju, to nie psujcie go sobie i zajrzyjcie na stronę http://polishexpress.co.uk/art.php?id_art=127&dod2=komentarz2 gwarantuję udaną zabawę. Kończę, bo tekst wcinało mi trzy razy, nie mam sił pisać nic więcej. Mój komputer to naprawdę wstrętny gad! Pa!
-
Dzisaj przez naszą kurpiowską wieś przetoczyła się fala poprzebieranych dzieciaków, które powtarzały: \"my jesteśmy zapusty, zapusty, nie lubimy kapusty, kapusty, tylko pieniążki do każdej rączki\", czy coś takiego :) . Mieszakm na wsi już pięć lat i co roku na ostatki jest podobnie. Lubię posłuchać co mają \"zapustnicy\" do zaprezentowania, zapraszam więc do domu całą ferajnę i ... ciągle się rozczarowuję. Trochę. Dzieci mówią wierszyki, które znają ze szkoły, czasami śpiewają przeboje z MTV lub udają jakiś break dance. Czasami opowiadają kawały - najczęściej muszę udawać, że mnie te kawały bawią. Ciągle proszę je, aby następnym razem, za rok, przyszły do mnie z bardziej tradycyjnym, tutejszym repertuarem. Podaję nawet pomysł wypytania starszych z rodziny, nauczycieli lub pani bibliotekarki czy też przeszukanie internetu w celu dodania odrobiny folkoloru do programu. Niestety, nic się nie zmienia. Tradycja ginie w narodzie. Dzisiaj jedna z grup, bo było tych \"zapustników\" dzisiaj chyba około dwunastu osób, opowiadała nawet kawały polityczne. Zacytuję jeden z nich. \"Jakie jest najmniejsze i najbrzydsze państwo świata? \" padło pytanie. Zanim się zastanowiłam i w myśli przejrzałam atlas świata, otrzymałam odpowiedź:\" państwo Kaczyńscy!\". Zdziwiło mnie to, bo wiem, że nasza wieś głosowała na Kaczyńskiego gromadnie, a tu taki kawał z ust malucha. ;) Za występ - oprócz cukierków, obdarowałam wszystkie dzieciaki monetami, które zbierałam od tygodnia, aby nie zostać bez \"drobnych\", jak mi się kiedyś zdarzyło (obdarowałam je wtedy papierkowymi i bardzo drogo to wyszło). Nie będę czekała na nastęny rok, aż dzieciaki coś znajdą i zaprezentują; postanowiłam sama zapoznać się z kurpiowskimi zwyczajami na ostatki, na \"zapusty\". Muszę tylko poszukać odpowiedniego żródła. I kto wie, może sama pójdę od chaty do chaty, ;)
-
Na naszej Werandzie tak cichutko, znowu jestem sama. Linka tylko \"przebiegła\" i gdzieś zniknęła w poznańskich plenerach.;) Dzisiaj piękne słońce i niewielki mróz poprawiają znacznie dobre samopoczucie, nadwyrężone przedłużającą się zimą. Nakarmiłam już swoje ptaki, wystawiłam miskę z resztkami dla bezpańskich trzech psów, a ze swoimi, dwoma wielkimi i jednym malusieńskim (Czata jest jamnikiem miniaturą) byłam w lesie ( ale nie zadaleko, bo śnieg po kolana). To do południa. Teraz zamierzam kończyć malowanie pokoju, który nazywam telewizornią - z racji jego funkcji. Przyznam, że rok temu pomalowałam go już na kolor \"morskiej trawy\", ale okazał się tak okropny, że po roku cierpienia podjęłam decyzję o zmianie. Teraz będzie \"kość słoniowa\". Neutralnie. I dobrze. Czasami cieszę się, że mam tyle \"otworów\" w tym pokoju, bo ścian przez to mało, więc i malowania jakby mniej. Po pomalowaniu trzech ścian jestem z wyboru koloru zadowolona. :) Mam nadzieję, że nie będzie mnie tak męczył, jak poprzedni, który wręcz świecił swoją zielonością (trawy!). Kończę więć, bo wstąpiłam na chwilkę. Do roboty! To było do mnie. Was zapraszam na kawę na naszą Werandę.
-
właśnie zrobiłam sobie kawę, postawiłam koszyczek z pestkami z dyni - wiadomo - cynk, i klikam sobie. Może ktoś zajrzy na Werandę, a jeśli nie, posiedzę tu cichutko sama i podumam odrobinę. Ostatnio pogoda nie sprzyjała spacerom, więc więcej czasu poświęciłam na buszowanie po internecie. Znalazłam wiele ciekawych, intrygujących czasami stron, o których istnieniu nigdy bym nie pomyslała. Znalazłam też starych znajomych. Zupełnie przypadkowo. Na przykład Rafała. Kilka lat temu, kiedy jeszcze mieszkałam w Warszawie, próbowałam pomagać utaletowanemu synowi pani, która sprzątała w naszym biurze - Rafałowi. Pięknie grał na gitarze klasycznej i aż nie mogłam uwierzyć, że jest samoukiem. Zorganizowałam mu m.in. koncert w muzeum Marii Dąbrowskiej na ul. Polnej w Warszawie, gdzie na cyklicznym spotkaniu Henyk Machalica recytował wiersze poetów hiszpańskich. Rafał spisał się świetnie. Grał pięknie. Nasze drogi rozeszły się, kiedy ja przeniosłam się na Kurpie, a on wyjechał do Gdańska. No i w internecie znalazłam jego stronę. Napisałam, zapytałam o mamę, o jego obecne życie . Odpisał i teraz obiecał przysyłać mi swoje utwory. Internet ma wiele dobrych stron. Polecam! ;) Macie znajomych w sieci? Macie, macie, ... a ja ?
-
Droga Bar_basiu, już chciałam ci gratulować, że masz wodę, że chociaż jeden problem z głowy, a tu znowu coś nowego. Tak mi przykro! Kiedyś mama opowiadała mi, że postraszyła jakiegoś draba, męża swojej koleżanki, który terroryzował całą swoją rodzinę. Powiedziała mu, że tak ona, jak i jego żona są słabymi kobietami i w otwartej walce nigdy z nim nie wyrają; jest silny i nie do pokonania - dzień, więc obie postanowiły, że po następnej awanturze, kiedy będzie spał - wyleją mu garnek wrzątku na głowę. Nie widzą innego wyjścia i już są zdecydowane tak zrobić. Mama ponoć powiedziała to bardzo spokojnie, zdecydowanie i to nie w formie ostrzeżenia czy straszenia, ale w formie rzeczowej nieodwołuwalnej informacji. Na wspomnianego draba podziałało, ale czy na twojego ? Niestety, nie znam go i nie ośmielam się nic ci doradzać. Trzymaj się Bar_basiu, po burzy przychodzi ładniejszy dzień. (o jej bo za banał! wybacz!)
-
Niestety, nie udała mi się niespodzianka dla Pań z Werandy. ;( Wydawało mi się, że utworzyłam nową stronę internetową, na której umieściłam mnóstwo kwiatów dla Was, moje Panie. Kicha! Nie udało się! Mam dość, już nie próbuję żadnych sztuczek. Chyba na informatykę czas mi pójść. Nic mi się dzisiejszego wieczoru nie udaje. Udaję się więc na spoczynek. Pa, pa
-
http://C:\\Documents and Settings\\Ewa\\Moje dokumenty\\Eksport WWW Picasa\\majowe kwiaty ku pokrzepieniu serc\\target10.html
-
C:\\Documents and Settings\\Ewa\\Moje dokumenty\\Eksport WWW Picasa\\majowe kwiaty ku pokrzepieniu serc\\target10.html
-
Przed chwilą napisałam długi ciepły list do Was, moje miłe Panie i ... wcięło mi go dokumentnie. Nie mam siły go odtworzyć. Wybaczcie. Przesyłam uściski i pozdrowienia. Napiszę w nocy, kiedy jak zwykle nie będę mogła zasnąć. A póki co, trzymajcie się cieplutko!
-
Cały dzień walczyłam z przydasiami. Zresztą nie pierwszy już raz. Zawsze mnie pokonują, mimo postanowień, że się nie ugnę i nie będę ich więcej przechowywać w szafach, szafeczkach, półkach, półeczkach. Wciąż mam ich pełno, chociaż akcje pozbywania się ich przeprowadzam średnio raz do roku. Zawsze ze złością. Bo decyzje trudne i bolesne niemal. Wszędzie mam pełno \"durnostojek\", niektóre pełne wspomnień, stąd ich prawo panoszenia się i zbierania kurzu. Widziałyście miłe Panie, kolorowe czasopisma pouczające jak powinno się urządzać mieszkania? minimalizm i jeszcze raz minimalizm. Postmodernizm nie znosi natłoku przydasiów i durnostojek. Chyba już dawno przestałam być trendy. Jestem w połowie drogi. Nie mam siły wyrzucić wyszczerbionego kryształowego wazonu ciotecznej babci Janiny. Była taka kochana. Niebiosa, pomóżcie! :)
-
[url=http://imageshack.us][img=http://img110.imageshack.us/img110/583/057fj.jpg] nie mam pojęcia, czy udało mi się wkleić to zdjęcie. Jeśli nic z tego nie wyszło to odwołuję się do waszej wyobraźni. Pozdrowienia.
-
Witam w środę moja koleżanka przysłała mi mailem przepiękną fotografię górskiej hali pokrytej fantastycznym kobiercem fioletowych krokusów. To mi przypomniało, że jesienią wsadziłam do gruntu około 150 cebulek, które dostałam od sąsiada z sąsiedniej wsi. Jeśli wszystkie zakwitną, to będę miała namiastkę górskiej hali i wielką z tego frajdę. Ojej, już myślę o wiośnie a przed nami jeszcze kilka tygodni zimy. Trzymajcie się cieplutko
-
Przyznam, że wolę naszą Noc Świętojańską w czerwcu, ale skoro wokoło tyle Walentynek, to przesyłam wszystkim Paniom z Werandy i Zgubiłam poniedziałek! Dzisiaj koło południa zdałam sobie sprawę, że wcale to nie pierwszy dzień tygodnia, tylko już drugi! Jak to się mogło stać? Chyba się starzeję. Mam zawsze mówiła, że wraz z wiekiem nasz prywatny czas przyspiesza. Czasami to nawet dobrze. O chociażby teraz, kiedy zima szykuje się do morza, a wiosna zaraz zaczaruje ciepłym powiewem i słońcem. Najdziwniejsze jest to, że nie należę do najbardziej zajętych ludzi na świecie, powinnam więc pilnować swoich dni. Nigdy się przecież nie powtórzą. Na szczęście piszę dziennik, więc zajrzę do niego dzisiaj wieczorem i powróci mi pamięć. Jutro opowiem, co takiego robiłam w ten zgubiony poniedziałek. Pozdrawiam
-
Witajcie moje Miłe Panie, Czasami jest tak poważnie i tak mroźno na naszej Werandzie. że postanowiłam rozbawić i rozgrzać nasze bywalczynie. Pozwolę sobie zacytować kilka drobiazgów poetyckich cioci Marii, aby wywołać uśmiech na waszych licach. Są to \"epitafia\" z tomiku \"Po stromych ścieżkach\". Odwołuję się do Waszego poczucia humoru i wyrozumiałości. Dla Miłośniczek Kawiarni Gdyby tak na cmentarzu kawiarenki małe...., Zaraz w innym nastroju byśmy umierały. Mogłybyśmy sobie w noc czarną i cichą, Wypić czarną kawę przy czarnym stoliku. Dla Sekutnicy Przy jej grobowcu stąpajcie po cichu, Bo jak wiadomo, to nie śpi licho. Dla Dziewicy Byłam dziewicą, Nosiłam pod spódnicą. Nikt się o to nie upomniał, Że coś mam - świat wnet zapomniał. A więc nikomu nie dałam I do grobu to schowałam. Za niespełnienie mych zachcianek, Na tym oto grobie połóżcie wianek. Dla Wszchwiedzącej Ach, ciężko bez ciebie, bo kto mi podpowie. Z kim nie rozmawiać, a komu na zdrowie. Jak w tym towarzystwie zachować się godzi. Jak komu dokopać, kto komu zaszkodzi. Kto ma dziś pieniądze, kto ciężko pracuje. Kto kupił jej auto, kto znowu szenszyle. Ja nie poradzę , ja wszystko pomylę. Kto pierze pieniądze, kto stroi się w piórka, Kto ma złą posadę ,a gdzie synekurka. Kto jest dziś wszechwładny, kto kogo się boi, Kto jest do niczego, a kto za kim stoi. Gdzie mafia, gdzie gangi, a gdzie czyste ręce. Ja temu nie sprostam, ja wszystko pokręcę. Gdy zamykali jej trumny wieko, Podpowiedzieć coś chciała, mrugając powieką. Dla Ulicznicy Natura mnie obdarzyła, więc dawałam. Głupcy się cieszyli, ja pieniądze miałam. Używali starcy i chłopaki, a co ! - wszystko mają zjeść robaki? Moja ciocia Maria pisze na ogół wiersze poważne, refleksyjne, pełne metafor i parabeli. Te \"epitafia\" to wyjątek, taka sobie zabawa słowem. Ale ja je lubię, chociaż zdawać by się mogło, że nie przystoją damie po osiemdziesiątce. W imieniu cioci, której zawsze opowiadam o Werandzie, przesyłam moc pozdrowień i uśmiechów. Trzymajcie się cieplutko
-
To jeszcze raz ja. Do Bar_basi, jak sprawa pompy, czy przestała już dokuczać? Udało się? Jak się czuje córka? Czy zimowa depresja już puściła? Pozdrowienia Bar_basiu, przybywaj!
-
Droga Vigo, tak bardzo się cieszę,że zawitałaś znowu na naszej Werandzie. Jakby zajaśniało, cieplej się zrobiło i w ogóle jest cudownie. Zostań z nami i już nie odchodź. Ja też pędzę każdego ranka na Werandę, aby poczytać o tym, co się dzieje wokoło innych i co im w duszy gra. Chyba łatwiej mi przeżyć tę srogą zimę (srogą dla mnie - istoty ciepłolubnej), kiedy posłucham, jak dają sobie z nią radę inne panie z Werandy. Cieszę się, że lecą do nas bociany, chociaż mają daleką drogę ( i niebezpieczną, bo podobno Egipcjanie zajadają się potrawką z bociana). Przynajmniej mają ciepło. U nas w Polsce zwierzaki mają jeszcze przed sobą kilka ciężkich tygodni. Jeden z moich milszych sąsiadów - Marcin, znalazł dwa dni temu na swoim podwórzu łabędzia. Ptak był skrajnie wyczerpany, nie miał siły uciekać. Teraz jest w oborze i w ciepełku objada się chlebem i pszenżytem. Marcin, tak się nazywa mój sąsiad, zrobił mu kilka zdjęć i nagrał nawet malutki filmik, aby pokazać jak dba o ptaka. Zadzwoniliśmy do wetrynarza, a ten do ornitologów. Przyjadą założyć obrączkę na zgrabną łapkę łabędzia. Ma czekać na wiosnę w marcinowej oborze i nabierać sił. Do tej pory nie wiemy, jak znalazł się na podwórzu, dwa kilometry od pobliskiej rzeki Bug. Nigdy łabędzie do nas nie zagladają, bociany a i owszem, ale królewskie ptaki raczej nas olewają, jeśli można się tak wyrazić. Teraz łabędź Maciek jest dumą nie tylko Marcina ale i całej wsi. Oby do wiosny!
-
To jeszcze raz ja! :) Moja córka przyjaźni się bardzo serdecznie z pewną rodziną z Iranu. Doświadczyła od nich wiele dobrego, jeśli nie napisac - najlepszego. Po historii z karykaturami Mahometa, tymi z duńskiej prasy, otrzymała list od przyjaciół z zapewnieniem, że światłe kręgi muzułmanów nie podpisują się pod tym masowym protestem. Inteligencja z krajów arabskich uważa, że masy są ostro manipulowane przez... no właśnie przez kogo? komu zależy na zawierusze w świecie? Teraz chciałaby odpisac swoim przyjaciołom i napisać nie tylko to, co ona o tym myśli, ale także jak myślą o tym inni Polacy. Siedzę na wsi i na te tematy z sąsiadami nie rozmawiam. Czy w Waszych kęgach mówi się coś o tym mówi? Ale co tam polityka, wiosna idzie.... dzisiaj na Kurpiach -1. Niewiarygodne!
-
Kilka chwil temu otrzymałam od znajomej maila, w którym skarżyła się na okrutny los, bo wyższe władze odwołały księdza z ich parafii. Księdza z marzeń - człowieka. Zacytuję wam to, co jej odpisałam o naszym księdzu - totalnym przeciwieństwie, bo i z wami chciałabym się tym podzielić: \" Ale mamy księdza w naszej parafii, nie możemy się go pozbyć. Próbowalismy pisać pisma, wysyłać delegatów do wyższych urzędów kościelnych, monitować, glosować , bojkotować i ...nic. Nie ma na niego i jego przelożonych żadnej rady. Na naszych oczach gra hazardowo w karty, miewa niebezpieczne wypadki samochodowe, dziwnie dysponuje kościelnymi pieniędzmi (przyklad: juz kilka razy zbieraliśmy na ogrzewanie kościola; wszystkie okoliczne kościoly ogrzewanie juz dawno mają, a nasza parafiia wciaż lodowata). Nasz ksiądz fatalnie traktuje kolejnych wikarych i nie ukrywa trwalego związku z gospodynią, wręcz przeciwnie, często to ona rządzi w zachrystii. Najgorszy jest cennik. Włos się na glowie jerzy, jak pomyslę o wszystkich biednych ludziach, którzy zostawiają mu ostatni grosz. Kilka miesięcy temu w naszej wsi zmarla na raka samotna kobieta, która zostawila praktycznie bez opieki 15 letniego syna. Bez opieki i bez pieniędzy. Nie miał na pogrzeb. Ksiadz zażądal 1500 zlotych, uważal, ze najpierw nich dzieciak pożyczy od sąsiadów, a potem przecież i tak dostanie od ZUSu. Złożylismy sie na ten pogrzeb, ale nóż się w kieszeni otwiera i w niepamięć idzie 10 przykazań. Nasz ksiądz jest nietykalny. Od wyzszych instancji szybko dowiaduje się, kto się na niego skarżył i gnębi tych ludzi bez milosierdzia, wspominając ich \"bezwdzięczność\" w każdym niemal kazaniu. Polityka też nie jest mu obca. Bez ogródek w dniu ostatnich wyborów \"kazał\" każdemu wychodzącemu z kościoła pójść do urn i głosować na LPR. Ach, nie ma co mówić. Pozostaje tęsknota za księdzem Dąbrowskim. To był czlowiek, to był ksiądz. Od jego śmierci minelo dwadzieścia lat z górą, a my wciaż go pamiętamy, wciaż tęsknimy za nim. Szkoda nam jego i naszej pracy w tworzeniu muzeum etnograficznego naszej okolicy. Obecny ksiądz rozsprzedal eksponaty zaraz po swoim nastaniu. Teraz juz nic nam sie nie chce. Nie mamy juz sił walczyć z tym \"księdzem\" Zostaje mi tylko nadzieja, że Wy nie o takim księdzu będziecie pisać. Pozdrowienia
-
Linko moja kochana, jak mądrze napisałaś. Jakoś raźniej zrobiło mi się na duszy. Nawet zima przestała przeszkadzać. Całą niedzielę zajęta byłam uzupełnianiem mojej kroniki rodzinnej, a raczej, ściśle rzecz biorąc - drzewa genealogicznego. Nawet nie przypuszczałam, że to tyle roboty i tyle niewiedzy o bliskich. Mam tyle luk, że kronika przypomina ser szwajcarski - pełna dziur. To dziury w mojej pamięci i pamięci innych przepytywanych przeze mnie członków rodziny. Ksiądz Twardowski powiedział kiedyś \" spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą\", Ja - na swój użytek dodam: spieszmy sie p y t a ć ludzi, tak szybko odchodzą, a wraz z nimi wiele ciekawych informacji o rodzinie, które mogłyby wzbogacić nas i naszych bliskich. Nie pytałam rodziców, a teraz ich już nie ma, a ja mam luki w mojej księdze. (w sercu też). Szkoda. Ta kronika będzie dla mojej wnuczki. Chciałabym ją jeszcze nauczyć sztuki stawiania pytań i słuchania na nie odpowiedzi.
-
Okropny pan w okropnej telewizji powiedział, że mróz wraca. ... Zostawiam bez komentarza. Witajcie ciepło , ciepło na przekór zimie. ;) Mam teraz chwilkę czasu, więc postanowiłam poklikać odrobinę. U mnie nic ciekawego się nie wydarzyło. Właśnie pożegnałam leśniczynę, która opowiedziała co u niej ciekawego. Poplotkuję więc trochę. Kilka miesięcy temu nasz leśniczy otrzymał awans i m.in. został przeniesiony do nowego domu służbowego, tzn., obszernej, prześlicznej leśniczówki z wszelkimi wygodami. Jak każda leśniczówka, ta też jest w samym środku pięknego ogromnego lasu. Leśniczyna, żona tegoż leśniczego - moja młoda przyjaciółka, była tymi przenosinami na nowe miejsce bardzo zachwycona. Nie mogła się doczekać przeprowadzki. Nawet nie przeszkadzało jej to, że będzie dom dzielić z ...nadleśniczyną (i jej rodziną oczywiście). Tym bardziej, że okazało się, że obie są w tym samym wieku i mają po dwoje dzieci (chłopiec i dziewczynka), w dodatku idealnie w tym samym wieku (5 i 7 lat). To nic, że mojej znajomej przypadło piękne obszerne poddasze nowo wybudowanej leśniczówki - zrozumiałe, jest leśniczyną. Nie przeszkadzało jej to, że pod nią, w jeszcze piękniejszym i większym mieszkaniu mieszka inna młoda kobieta, nadleśniczyna - aż do czasu, kiedy.... No właśnie, kiedy usłyszała że: dzieci za głośno tuptają, mąż za głośno zachowuje się w łazience, spuszcza wodę nawet w nocy - skandal; schody skrzypią - to niedopuszczalne; śnieg nie odgarnięty na czas (przecież ona - nadleśniczyna - robić tego nie będzie); w piwnicy za dużo cudzych rzeczy; w kotłowni zużywa się zbyt dużo opału; zbyt wielu znajomych i członków rodziny odwiedza nowo osiedlonych; ich psy nie powinny biegać swobodnie po podwórzu, bo przecież jej psy były tu pierwsze; jak można wyrzucać tyle śmieci do wspólnego kubła i ... (co najsmutniejsze) dzieci nie powinny bawić się z obcymi dziećmi, mieszkającymi na górze (mimo, że minęło kilka miesięcy, dzieci nie bawiły się jeszcze z sąsiadami). Moja młoda przyjaciółka tęskni za starą leśniczówką w naszej wsi, tej bez wygód, w starej kurpiowskiej chacie. Na kawę przyjeżdża do mnie i wtedy z tęsknotą patrzy na swój były dom, w którym już inna młoda podleśniczyna urządza swoje rodzinne gniazdo. Zapraszam na kawę na Kurpiach.
-
Witam wszystkie miłe Panie z naszej Werandy Witam też Lato-ję , zostań z nami :) Bar-basiu, pomyliłam się w ostatnim poście, wszystko przez ten dół zimowy, który depresją zimową można nazwać. Trzyma mnie w szponach i nie puszcza. Sugerowałam, abyś zrobiła swój nik na czarno, a nie \"pomarańczowo\". A zaproszenie na Kurpie było oczywiście dla was obydwu, a jakże inaczej. Zapraszam raz jeszcze . Byłam dzisiaj w moim lesie, tym co to go widzę z mojego okna jak klikam do was na komputerze. Zające obgryzły wszystkie młode drzewka owocowe, jakie posadziłam w lesie, zresztą z myślą właśnie o nich. Tak na przyszłośc. Niestety tegoroczna sroga zima wygoniła dzikie zwierzęta z lasu w poszukiwaniu pożywienia. Rozsypałam wokoło ocalałych drzewek kilka kilogramów marchwi i kapusty. Może zające przestaną interesować się tym, co jeszcze nie dla nich. Nie mam pojęcia, czy dobrze czynię, bo nie znam się na dokarmianu dzikich zwierząt. Może lepiej zapytać naszego leśniczego? bo z myśliwymi nie rozmawiam. Pozdrowienia ciepłe, choć zimowe
-
Jest już późno. Przed snem wstąpiłam na Werandę zobaczyć jak się macie. Witam serdecznie . Bar_basiu widzę, że naprawdę jesteś na zakręcie swojej drogi życiowej. To ostry wiraż, jeśli mogę się tak wyrazić. Skręca mnie za złości, że nie mogę ci pomóc. Jedyne co mogę zrobić to zaproponować wakacje u mnie na Kurpiach. Mam mały drewniany domek dla gości, wpełni wyposażony, z wszelkimi wygodami. Zapraszam na Kurpie, odpoczniesz, nabierzesz sił, może poczujesz się lepiej. Napisz do mnie maila, to się jakoś umówimy co do terminu. Zapraszam . Bar_basiu, zrób się \"na pomarańczowo\", to znaczy wejdź w p r e f e r e n c j e i wypełnij formularz, wymyśl hasło. To konieczne, bo inaczej każdy może pisać za ciebie, podszywając się pod twój nik. Pozdrawiam