Aurinko
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Aurinko
-
Droga Linko wpłacę swój maleńki jeden procent z niewielkich dochodów :( na tak zaszczytny cel. Zrobię to z całą świadomością. To dobrze, że są gdzieś ludzie dobrej woli i starają się pomóc chorym na boreliozę. Ja sama na nią nie cierpię, ani na szczęście nikt z moich bliskich, ale dość spore grono moich przyjaciół w jakiś sposób jest z tym problemem powiązanych; albo osobiście, albo z powodu rodziny. Wiem jak cierpią, ile bólu muszą przeżyć, ile niezrozumienia i to często ze strony lekarzy. Mało się o tej chorobie mówi, tak samo jak mało się mówi o problemie z ludzkimi pasożytami, które ostatnio zamęczają większą część naszej ziemskiej populacji. Medycyna nie jest aż tak wspaniała jak nam się wydaje i jak mówi telemele. LEKARZU LECZ SIĘ SAM. Może to jest rada? Dziękuję Benigno za rady. Ja też jestem zwolenniczką domowych sprawdzonych metod w leczeniu przeziębień, gryp i katarów, zresztą nie tylko tych dolegliwości. Nawet eksperymentuję. Postawiłam mężowi bańki :D . I pomogło. Dzisiaj, to znaczy po prawie po 24 godzinach poczuł się znacznie lepiej. Ma pod dostatkiem ziół, soku malinowego i witaminy C. Nie zapomniałam o czosnku. Będzie dobrze (bałam się z powodu jego wysokiego ciśnienia). Pamiętam też o sobie i łykam rutinoscorbin. Może nie padnę tej zimy ;) Jeszcze raz życzę zdrowia wszystkich, którzy odwiedzają Werandę. I nie tylko.
-
Witam Werandę wokoło epidemia i ..... na Werandzie chyba też :( Wokoło mam samych chorych. Mój mąż legł w łożu boleści. Cierpi jak pokutnik. Cierpię i ja, bo biegam pomiędzy jego pokojem a kuchnią i donoszę ;) leki, cytrusy, zupki i chusteczki higieniczne. Jeszce tydzień i pewnie wtedy ja się położę. Tylko kto będzie wtedy chodził koło mnie? Ostatnio siedziałam dużo w Internecie ( na ile pozwolił mi wciąż psujący się \"obiekt\" ) i czytałam przeróżne strony z informacjami medycznymi. Weszłam też wiele razy na różne fora i zostałam zaskoczona ogromną ilością samo leczących się ludzi. Spotkałam się nawet z wypowiedzią, że tylko Internet może pomóc w leczeniu chorób dziwnych, rzadkich, wstydliwych, trudnych do wyleczenia. Może..... Uległam umiarkowanie sugestii i zaopatrzyłam się w kilka paczek ziół przeróżnych a także takich specjałów jak len ( siemię lniane) czy sok z aloesu. Zobaczymy, a nuż pomoże? Medycyna rozwija się w ogromnym tempie, ale osób chorych i cierpiących wcale nie ubywa. Co jest? Kiedy byłam małą dziewczynką były kleszcze, a jakże i czasami te kleszcze ugryzły kogoś z rodziny lub przyjaciół - a jakże, ale nikt nie chorował, a teraz? Teraz mówi się nawet o epidemii. I wokoło tyle cierpienia. Kończę, bo mąż znowu użył zabytkowego dzwoneczka ( z XIX wieku) aby zakomunikować, że może już czas na herbatkę lub przekąskę. Pozdrawiam i życzę zdrowia
-
Piszę ten post wciąż się martwiąc, czy przypadkiem nie zniknie mi on jak wczoraj i ... przedwczoraj też. Witam serdecznie Niewiele mam dzisiaj do napisania, bo niewiele się dzisiaj działo. Chociaż nie, jednak coś się wydarzyło. Amelka, moja słodka wnuczka - zadzwoniła do mnie. Ma pięć lat i mieszka za oceanem. Każdej soboty prosi matkę, aby ta \"włączyła jej babcię Ewę\". Jak dobrze, że jest Skype w internecie. Mogę nie tylko rozmawiać z wnuczką, ale ją także oglądać :D . Amelia pokazała mi dzisiaj nowe zabawki i nową sukieneczkę. Miałam okazję \"zjeść\" z Amelią lunch i podziwiać jej przedszkolne rysunki. Czegóż trzeba więcej, jeśli dzieli 5 tysięcy mil. Miałam też dzisiaj miłą wizytę mojej zaprzyjaźnionej leśniczyny. Wpadła do nas na moment wraz ze swoimi dwoma ślicznymi córeczkami. Szukały w Internecie kamieni półszlachetnych. Ich internet odmówił posłuszeństwa, a wszystkie panie leśniczego zajmują się w wolnym czasie robieniem biżuterii i tych kamieni potrzebują bez liku. Dzięki ich hobby poznałam i obejrzałam wiele nowych dla mnie minerałów. Nauczyłam się nowych nazw i dowiedziałam się o efekcie niedawnych odkryć w tej dziedzinie, jak na przykład polski krzemień pasiasty. Ten, co to występuje tylko koło Sandomierza i jest absolutnie cudowny. Polecam! Mimo, że za oknem roznosi się paskudny zapach nawozu ( sąsiad jest bezlitosny i wyrzuca nawóz niemal pod nasze ogrodzenie), mimo, że było zimno, a ja zimna nie lubię - było dzisiaj miło i .....fajnie. Może mnie już zimowe depresyjki nie dopadną? Pozdrawiam
-
Witam Witam Benignę , cieszę się, że już jest z nami na Werandzie. Życzę zdrowia i słońca :D Mam poważne kłopoty z Internetem. Przed chwilą napisałam długi post, który nie zdążył \"przejść\" przez ucho igielne sieci i gdzieś wsiąkł. Niestety. Może jutro napiszę drugi, podobny, na temat podobny co napisała Benigna - chwilowego blichtru dla potrzeb mediów. Teraz pozdrawiam
-
Witaj Droga Linko , witajcie wszyscy,którzy nas czytacie i ... niestety nie zostawiacie postów :( wciąż czekam na Wasze odwiedziny na Werandzie. Czy u Ciebie Mibo jest cieplutko w nowym domu? Jak się czujesz Joy ?; jak przetrzymujesz Benigno zimowe chłody? Ja jakoś nie mogę się przyzwyczaić, że mamy już rok 2009! Czas zdecydowanie zbyt szybko płynie. Może było by mi lżej i szybciej pojąć, że to już początek roku, gdyby wypadał on na wiosnę na przykład ;) Na szczęście jest ogień na kominku, widok na las i zaśnieżone pola, no i samochód gotowy zawieźć mnie na zakupy do pobliskiego sklepu ( 1,5 kilometra). Przetrwam :D Trzymajcie się cieplutko
-
Sobotnie wieczorne powitanie dla całej Werandy Na Kurpiach +2C. Ciepły wiatr topi bez pardonu resztki śniegu, co to był napadał nam zaledwie kilka dni temu. Myślę, że dzieci żałują, ale ja - NIE. Ja się cieszę :) Ta pogoda przypomina mi przednówek. I prowokuje marzenie o wiośnie Jutro pan Owsiak i jego dobre elfy zbierać będą pieniądze dla chorych maluchów. Kibicuję Świątecznej Orkiestrze od samego początku. Kiedyś wrzucałam pieniądze do puszek, później wysyłałam dziesiątki SMS-ów na podany przez TVP numer, a dzisiaj \"weszłam\" sobie na portal \"Nasza klasa\" i wysłałam mailem kilka świątecznych serduszek swoim bliskim przyjaciołom ( każde wysłane serduszko to 3, 6 lub 10 złotych na konto Orkiestry). Poczułam się dzięki temu znacznie lepiej :) Jutro będę kibicować Orkiestrze siedząc wygodnie w fotelu i przegryzając suszonymi jabłuszkami, tymi z mojego sadku. Pozdrawiam
-
post napisany wczoraj udało mi się w końcu dzisiaj wkleić :)
-
Przygotowałam kilka misek dla psów swoich - i tych za bramą też. Zimą potrzebują więcej jedzenia. Mam z tym trochę więcej pracy niż zwykle, ale nic to. Nasypałam do karmników dużo pszenżyta, ale martwię się teraz, bo właśnie 15 minut temu zaczął padać gęsty śnieg. Już za chwilę nie będzie widać ziarna :( . Po mrozie, tęgim siarczystym, ale krótkotrwałym na szczęście, przyszedł czas za śnieżne szaleństwo. Wokoło zrobiło się biało i bardzo romantycznie. Jestem pewna, że jutro będzie na naszej wiejskiej drodze dużo zasp, ku uciesze malutkich i zatroskaniu dużych. W naszej wsi jest zwyczaj kolektywnego odśnieżania. To ostatnie, co ostało się z obyczaju wspólnej roboty. Ciekawa jestem kto z gospodarzy wyprowadzi swój ciągnik i pokaże siłę swojego pojazdu. Pan Ł. kupił właśnie najlepszy ciągnik w okolicy. Stawiam na niego ;) Ja zostanę w domu, przy kominku i komputerze. Do Warszawy pojadę jak się \"przetrze\" :) Pozdrawiam
-
Dzisiaj w nocy ma być siarczysty mróz. Już mamy na kurpiowskim termometrze -20 C, a ma być jeszcze więcej. W domu cieplutko i miło a na podwórzu zimowa bajkowa sceneria. Nie ma wiatru, niebo pełne gwiazd i jasny księżyc - za chwilę niemal pełni. Cisza wokoło i spokój, niesłychany spokój. Wyszłam z psami na wieczorny spacer, ale moje zmarzluchy już po kilku minutach stały pod drzwiami i pchały się do domu jeden przez drugiego. Nie doceniły uroków zimy. Pozdrawiam
-
Ciszę się ogromnie, że Jay miała wspaniałe polskie Święta. Myslę,m że dla wielu naszych pań były one szczególne i udane. Jak dobrze, że w ubiegłym roku nasz Marcin \"ogrodnik\" (syn sąsiada) odkrył w pobliskiej wsi maleńki zakład produkcyjny .... no właśnie... jak go nazwać? taki zakład produkujący pokarm dla ptaków. Nieważne, ważne co produkuje. Są to kule w siatkach ( takich po włoszczyźnie), w skład których wchodzą przeróżne nasiona zatopione w tłuszczu. Wiesza się to na drzewach i nie straszna ptakom zima. W ubiegłym roku kupiliśmy tych kul ze czterdzieści i \"wyszły\" wszystkie - jak mawia Marcin. W tym roku są już porozwieszane wszędzie, gdzie tylko się dało. Najwięcej w sadku, tam chyba jest ta główna ptasia stołówka. Wcale nie łatwo kupić takie kule, bo produkowane są na zamówienie leśników, ale czego nie da się załatwić po znajomości ;) Mam też wór pszenżyta. Każdego dnia ( dopiero od kilku dni, wcześniej nie było takiej potrzeby) sypię małym milusińskim sporą miarkę pod krzakiem derenia. Za bramą mam już dwa psy na dokarmianiu. Suczka Misa przychodzi już trzeci rok; teraz przybłąkał się jakiś młodzik. Szkoda, aby chodził głodny. Na pewno znajdzie nowego właściciela, bo jest ładny i łagodny, ale póki co musi przeżyć sroga zimę. Dobrze, ze na końcu wsi mieszkają ludzie, którzy co prawda psami się zbytnio nie opiekują i o ich strawę nie dbają, ale wpuszczają wszystkie te biedy do obory, a tam zawsze cieplej. To tyle o zwierzakach. A jak ja przeżyję nadchodzące mrozy? Jestem istotą ciepłolubną, nie mnie takie styczniowe zawieruchy. Wyobrażam sobie Benignę w znienawidzonych czapkach i szalikach. Tak chciałabym przesłać jej ciepłe pozdrowienia :) , może lżej byłoby jej przetrwać znienawidzony okres. Linka też za zimą nie przepada, to wiem, ale chyba jakoś tam sobie daje radę w swoim pięknym Poznaniu. Miba nad morzem ma zawsze cieplej. Wiadomo. No i postawiła nowy piękny ciepły dom, więc... aby do wiosny :D Ja przesiedzę ten czas przy kominku :0 Najlepiej ma Jay . W tym regionie świata jest słonecznie i ciepło. Troszeczkę zazdroszczę, nie będę ukrywać. Ale i do nas przecież kiedyś przyjdzie lato. Szybciej, niż nam się wydaje :) . Pozdrawiam
-
Mija trzeci dzień nowego roku 2009. :) poprzedni rok był dla mnie szczególnie udany, niemal pod każdym względem. Ciekawam, co przyniesie ten - dopiero co rozpoczęty? mam nadzieję, że dola Was - Moje Drogie Panie z Werandy będzie ten rok pełen słońca i radości, zdrowia i ciekawych zdarzeń :D Linka wspomniała o Tai chi. I kiedyś uległam temu tematowi. I na dobre mi to wyszło. Ćwiczyłam tylko trzy miesiące. Nie zdołałam nauczyć się zbyt wiele, ale zrozumiałam, że jak bardzo jest pożyteczne i .... urokliwe. W czasie ćwiczenia Tai chi rozgrzewa się wszystkie ścięgna, stawy, mięśnie i kości. I to się czuje! Ale to nie boli! Sama przyjemność. Wyciszenie, relaks i ... ćwiczenia. Żałuję, że w moim lesie kurpiowskim nie ma \"silnej grupy pod...\" oddającej się ćwiczeniom Tai chi. Sama ćwiczę czasami, ale tylko rozgrzewkę, bo tę pamiętam dość dobrze. Drugiej części, składającej się z \"tanecznych ruchów\" już nie pomnę. Linko do jakiego poziomu doszłaś? Mam nadzieje, że nie mylisz już kolejności figur :). Mnie się to zdarzało bardzo często ;) Acha, zapomniałam zapytać :) czy zapisałyście już swoje noworoczne postanowienia? Czy w ogóle takowe macie? Podzielcie się tym z nami, może podpowiecie mi co nieco. Pozdrawiam
-
Nasza Droga Linko dziękuję serdecznie za słowa otuchy i poczęstunek. Trafiłaś bezbłędnie w moje serce ( i... żołądek) ;) . A że mam odrobinę wyobraźni, więc poczułam się znacznie lepiej. Dziękuję raz jeszcze i czekam na cytrynową tartę :D . Już całkiem niedługo będziemy witać kolejny rok. Pożegnamy stary rok, zrobimy rachunki własne i rachunki dla innych i zaczniemy ad novo. Jutro, zamiast rozmyślać i oceniać, jadę na zakupowe szaleństwo do Ostrołęki. Mam być \"porwana\" spod mojego domu skoro świt. Porwana - piszę, bo na początku nie miałam ochoty jechać do miasta. Na wsi tak spokojnie. Leśniczyna i jej trzy córki nie miały jednak dość zakupów, a ja nie chcę siedzieć sama w domu. Sylwester na \"białej sali\" ! Bez żalu, raczej z ulgą. Jak się tak jutro uganiam po Ostrołęce, to przyjemnie mi będzie zwinąć się w kłębek na sofce i pooglądać telewizję, sącząc dobrego szampana oczywiście ;) . Wstąpię też na chwilkę na Werandę, aby na bieżąco życzyć wszystkiego NAJ.. ale to już jutro. Pozdrawiam
-
Polska jest krajem ponad miarę zachmurzonym. Pod każdym względem zachmurzonym. Kilka dni temu zobaczyłam błękit nieba tylko rano i to przez bardzo krótki czas, niestety. Dzisiaj było szaro i smutno. Znowu. W polityce ciągłe chmury, Discovery w telewizji straszy okropną przyszłością dla nas wszystkich i to już za lat kilkadziesiąt. A może szybciej. Kryzys czyha zagranicą. Jak przy tym wszystkim zdobyć się na optymizm? Po tygodniach świetnego samopoczucie zapadam się w zimową depresyj kę. Ratunku.... :(
-
Witam wszystkie Panie z Werandy jak się czujecie po Świętach? Zmęczone czy wypoczęte? Radosne czy znudzone? Zadowolone w sumie, czy tak sobie? Benigna uchyliła już rąbka. Może Święta w przyszłym roku będą bardziej ekscytujące, kto wie? Ja mogę powiedzieć, że tegoroczne Święta spędziliśmy nie tyle w gronie rodzinnym, co z zaprzyjaźnionym leśniczym i jego rodziną. Najpierw leśniczyna wprost wprosiła się do nas. Naprawdę nie miałam ochoty na gości w pierwszy dzień Świąt, ale co było robić. Zmobilizowałam się więc i..... było fantastycznie. Jakoś wszyscy mieliśmy doskonałe humory tego dnia, nawet jedna z trzech córek leśniczyny - Karolina nastolatka. Prezenty wszystkim bardzo się podobały, rozmowy były ciekawe, jedzenia nie było zbyt wiele to fakt, ale nie o to właściwie chodziło. Tak bardzo było nam wszystkim miło, że nasi goście wymusili na nas rewizytę w leśniczówce. W planach na drugi dzień Świąt było leniuchowanie, ale zmobilizowaliśmy się z mężem po raz wtóry i ..... było wspaniale. Ciekawe opowieści, ciepły oryginalny dom, doskonałe nalewki, żarty i zabawy. Zostałam nawet ogłoszona najlepszą na świecie przyszywaną ciocią, lepszą od tych rodzinnych. :D Pękałam z dumy. Teraz, kiedy pisze do Was, mąż mój, który bez pracy wprost nie może istnieć, pędzi swoim ukochanym samochodem ( terenowym) po nadburzańskich wertepach, kierując się do Ostrowii Mazowieckiej. Podobno tak bliżej. Stwierdził, że może zabraknąć karmy dla psów ;) . Mam w lodówce moc smakołyków dla naszych milusińskich, wystarczy na kilka dni, ale..... każdy pretekst jest dobry. Przesyłam pozdrowienia
-
Znalazłam Kofi. Właściwie to sam wrócił. Po 24 godzinach. Obraz nędzy i rozpaczy :( . Głodny, mokry, cały w zakrzepłej krwi, z podbitym okiem - dosłownie -, zestresowany jak nigdy. Dzisiaj byłam z nim u weterynarza, bo nie mógł otworzyć oka, bałam się, że będę miała \"pirata\" zamiast eleganckiego psa pasterskiego. Byłam przekonana, że wdał się w bójkę z psami ( tyle pięknych suczek snuje się po okolicznych wsiach), ale okazało się, że oberwał od ludzi. Nie było śladów kłów, tylko liczne silne stłuczenia. Czarny jak kawa Kofi dostał dwa zastrzyki i krople do oczu i teraz - wykąpany, najedzony i ogrzany, śpi pod fotelem u moich stóp. I dobrze. Spacery bez smyczy muszą pójść w zapomnienie. Byłam dzisiaj w Wyszkowie. Zdawać by się mogło, że to małe miasto, a tu - korki na ulicach, szaleństwo w sklepach, tłumy, tłumy, tłumy. Wróciłam z radością do mojej wsi i do mojego cichego domu, rozpaliłam ogień w kominku i zabrałam się za przygotowania dań wigilijnych. A tyle sobie powtarzałam, że w tym roku będzie inaczej. Tradycja, wspomnienia, sentymenty mnie ogarnęły. I dobrze. A co u Was Drogie Panie? Czy zdążycie przed pierwszą gwiazdką ? :) Pozdrawiam PS Benigno dziękuję za słowa otuchy. Zdążyłam już przygotować ogłoszenia, ale na szczęście nie musiałam ich rozwieszać.
-
Przybywam na wezwanie Linki ale przybywam smutna :( Dzisiaj rano o 6:00 wypuściłam Kofi na spacer. Nie wrócił do tej pory. Deszcz leje jak z przysłowiowego cebra, wieje wiatr, a Kofi nie wraca. Zawsze oblatywał swój rewir w pól godziny i wracał. A teraz go nie ma. Obeszłam całą wieś, pojechałam nawet do kilku sąsiednich; ale to przecież szukanie igły w stogu siana. Tyle tych lasów wokoło, tyle dróg niebezpiecznych. Płakać mi się chce. Żeby nie myśleć w kółko o uciekinierze, sprzątam mieszkanie, ale nie wychodzi mi to wcale. czy ktoś wie jak szukać psa? Mimo, że mam cztery psy, żaden mi nigdy nie uciekł. Kiedy powinnam rozwiesić ogłoszenia, o jakiej treści? czy coś obiecywać? Ojej ! oszaleję:(
-
Zajrzałam na Werande, nie wytrzymałam. Zabiegana jestem niesłychanie, ale bez Werandy mi trudniej, więc... zajrzałam i poczytałam. Ale niewiele, bo cichutko u nas i pusto. Cóż. Święta, sprawy zdrowia i urody na uwadze, kupno prezentów i jeszcze inne - te same od lat. Witam wszystkie Miłe Panie, które na Werandę zaglądają, anonimowo ją czytają i czasami coś nam od siebie podrzucą Droga Benigno , czy czujesz ducha Świąt? czy to tylko odwieczny obowiązek? Czy inne Panie czują go tak jak w latach szczenięcych, lub zaraz po założeniu rodziny? Od kiedy moje dzieci się usamodzielniły ( córka nawet za oceanem :( ), to świąteczne dni nie są już dla mnie takie uroczyste, szczególne i oczekiwane. Mam do siebie nijaką pretensję, ale - mnie się już nie chce. Strrrasze, co ja napisałam. Pierwszy raz to \"głosno\" napisałam. Wszędzie obowiązkowa odwieczna bieganina, krzątanina, podekscytowanie i oczekiwanie. A u mnie na Kurpiach - spokój. Mąż nigdy nie podnosił spraw Świąt ponad inne wolne od pracy dnie, córka w tym roku nie przyjeżdża, więc mam WOLNE! Nie zrobiłam sobie tylko wolnego od prezentów. Upominki lubię dawać i upominki lubię otrzymywać. W tym roku kupiłam ich dużo i frajdy miałam z tym co niemiara. Teraz, kiedy w centrach handlowych zaczyna się zawierucha, ja już mam WOLNE! ;) A może to wszystko dlatego, bo na Kurpiach nie ma zimy? Jest ciepło i przyjemnie niemal. Wieje ciepły południowy wietrzyk, tylko niebo - jak zawsze nad Polską - jest zachmurzone. Przesyłam pozdrowienia :)
-
Miałam dzisiaj istne urwanie głowy. Zachorował mój Doro :( Witam serdecznie, acz smutno niebywale. Doro to mój pies, znajda z 2001 roku. Przypomina owczarka alzackiego, bo i masę ma i wagę, ale skundlony jest i przez to śmieszny trochę. Kocham go ogromnie i cieszę się, że z nami zamieszkał, chociaż pierwsze 6 - 7 lat swojego życia przeżył był u kogoś innego. Ślady na jego ciele i lęki jakie go długo męczyły świadczą, że nie miał łatwego życia. I na dodatek rok temu zachorował nam na chorobę pokleszczową. Przecież lasów wokoło nas prawdziwy ogrom - Puszcza Biala. Udało nam się go wtedy uratować, chociaż weterynarz nie dawał większych szans. Teraz, po roku - Doro znowu zachorował poważnie; tym razem to wątroba. Kleszcze zrobiły jednak swoje. Leży biedaczek już drugi dzień, nic nie je i jest bardzo smutny. Jutro trzeba będzie zabrać go do weterynarza, a to cała wyprawa. Do Wyszkowa jest 25 km, a pies nie znosi samochodu. Będę się jutro miała...oj będę. Ale nic, ważne aby Doro nie cierpiał już więcej. A jak Wasze zwierzaki się mają? jak Wasi milusińscy? Wszystkim życzę zdrowia, przyda się na pewno. Pozdrawiam,
-
CHCIAŁAM NAPISAĆ DO WAS, MIŁE MOJE PANIE WE WTOREK, A TU OKAZAŁO SIĘ, ŻE JUŻ PO PÓŁNOCY, WIĘC PISZĘ W ŚRODĘ. moja klawiatura znowu wariuje..... Piszę z bolącym zębem, ( i to jak!) więc nie mogę się zbytnio rozpisywać, bo bym jeszcze jakiś dziwności zostawiła na Werandzie. Dentystka się nie popisałam i teraz łykam tabletki przeciwbólowe jak przysłowiowy bocian przysłowiowe żaby. Moja fińska przyjaciółka Paula; mogę ją nazwać i przyjaciółką naszej Werandy, bo gościła tutaj w styczniu 2007 r. Otóż Paula przysłała mi zdjęcia z Helsinek i Espoo. Zrobiła je wczoraj, więc są jak najbardziej \"bieżące\". Metr śniegu wokoło, na chodnikach niemal tunele w śnieżnym puchu; wokoło biało i bardzo świątecznie. Morze świateł i urzekające dekoracje. Ani się obejrzeliśmy, a już Święta za pasem. :-( a się jeszcze nie pożegnałam z jesienią.... Pozdrawiam PS Aleks Droga, cytuj proszę z ksiąg mądrości z zamierzchłej przeszłości. To może być wielce ciekawe i pouczające. A może i pośmiać będzie się można niekiedy :-)
-
Linko dziękuję za przypomnienie pięknego wiersza naszego mistrza Ildefonsa. Nie mam niestety pod ręką tomiku z jego pieśniami, ostatnimi utworami jakie był napisał - a tak bardzo chciałabym przeczytać o zimie i o moście. Nie pamiętam tytułu pieśni, która o tym traktowała, ale ponieważ pieśni jest tylko dziesięć, może nie będzie kłopotu z jej odnalezieniem. Czy mogłabyś zerknąć Linko Moja Droga do swojego tomiku i zacytować choć kawałeczek? :-) Benigno jak dobrze, że można się skryć na naszej werandzie przed listopadowymi chłodami. Tak tu ciepło i pachnąco. Dziękuję losowi, że obdarzył mnie wyobraźnią. Joy Naszej Drogiej nie przytulam z wiadomych powodów. Niech zdrowa będzie i mama i maluszek. Jako werandowa babcia ;-) muszę dbać o Was oboje. Pozdrawiam raz jeszcze dzisiejszego wieczoru
-
Przytulam się do Ciebie Mibo , bo po pierwsze ! - to miłe, po drugie ! - już mi nie grozi zarażenie się infekcją górnych dróg oddechowych, bo właśnie zrobiłam to wczoraj. Wybrałam się z kilkugodzinną wizytą do nowej leśniczówki mojej \"starej\" znajomej - leśniczyny z kurpiowskich lasów. Zastałam tam istny szpital. Z trzech córeczek - dwie kaszlące, prychające i takie biedniutkie. Przytuliłam je do serca i .... Jestem po aspirynie, witaminie C i innych medykamentach z mojej domowej apteczki. Mąż niezłomnie proponuje mi \"kielonka\" starej dębowej. No, zobaczę jeszcze ;-) Najpierw zawierzyłam mojej własnej kuracji. Zima tego roku, choć biała i puszysta, nie tylko drogowców drogowców ale i mnie, niestety. Tak długo zwlekałam z posadzeniem nowych cebulek tulipanów, coby mi na wiosnę pięknie zakwitły, że teraz już chyba zbyt późno :-( . Śnieg na lewadzie leży i mrozek wokoło. Co robić? Pozdrawiam
-
Przed chwilką skończyłam słuchać czekoladowego przeboju, który zostawiła dla nas na werandzie \" słuchaczka z kanapy\". Dziękuję serdecznie w imieniu swoim i innych pań, które na pewno tej miłej piosenki posłuchają. Witam po kurpiowsku, odrobinę jesiennie, więcej zimowo. Hej! Benigno nasza weranda nigdy nie była taka nastrojowa. Bywała piękna, ukwiecona, zawsze kolorowa i gustowna, ale dzisiaj oszałamia swoim stylem. Przypomina mi odrobinę warszawską \"Czekoladziarnię\" . Jesteś wielka. Jesteś wspaniałą projektantką, szczerze podziwiam. Droga Jay , Linka wspomniała, że będziemy chodzić w ciąży. Fakt. Ale o ile mi wiadomo, Linka nie jest jeszcze babcią, a ja tak. Więc ja będę \"babciować\" i to z dumą i radością. mam już wnuczkę i to w USA właśnie; może w drodze druga? Jay?! czy znasz już płeć malucha? czy chcesz wiedzieć przed rozwiązaniem? Trzymaj się cieplutko, uważaj na siebie i pamiętaj - na werandzie jest dużo cioć, babć i opiekunek :-) Jest właśnie 18:31. Ale mi się udało. Wszystko zaczęło się właśnie o tej porze trzy lata temu. 100 lat Werando ! Wszystkiego najlepszego dla wszystkich pań naszą werandą zainteresowanych.
-
Powiedzcie mi moje miłe Panie, czy tylko mi tak czas ucieka? Czy tylko ja nie mogę dogonić tygodni mijających jak oka mgnienie? Witam serdecznie Myślę, że odpowiedź jest jedna. Czas się kurczy i już. Pewnego listopadowego wieczoru w 2005 roku, buszowałam sobie po internecie i natrafiłam na zaproszenie na Werandę. Wstąpiłam na chwilkę i ... zostałam jak widać - na lata. Z przerwami na wakacyjne miesiące i na całe tygodnie czasami, kiedy to komputer odmawiał mi posłuszeństwa, a \"nadworny\" zaprzyjaźniony komputerowiec dawał na siebie zbyt długo czekać ( mieszkam na wsi, to czasami komplikuje sprawę). Ale zawsze mnie coś do Werandy, do tego miejsca w sieci ciągnęło, kazało powracać, więc wracałam. Wracam i teraz i ogromnie się cieszę, że z dawnego towarzystwa przy werandowym stoliku do kawy ostało się pań kilka. Witam Mibę i Aleks , Benignę i inne panie. Czekam na Linkę . Miło jest wiedzieć co się dzieje w Poznaniu, w Częstochowie ( czy pod ... Aleks? ), nad morzem i w Warszawie. :-) Piszcie miłe Panie, piszcie - uwielbiam czytać Wasze posty. Ja sama też dorzucę coś od siebie; oczywiście jeśli interesują Was historie z życia na wsi, takiego wśród psów ( w liczbie cztery!), lasów, ptaków i czasami zabawnych sąsiadów. Pozdrawiam
-
Jak ja dawno nie zaglądałam na Werandę. Ile to już będzie? Kilka miesięcy! Ostatni raz napisałam chyba słów kilka w czerwcu. Witam serdecznie! jesiennie, listopadowo, ale radośnie - na przekór aurze . Zauważyłam nowe panie, które wygodnie rozsiadły się na Werandzie. Niestety, nie przeczytałam jeszcze Waszych wszystkich postów, nie znam więc nowoprzybyłych, ale cieszę się, że ktoś tu bywa i zostawia wiadomości. Zamierzam je przeczytać jak najszybciej. Każdego roku Benigna przyozdabiała wirtualnie naszą wirtualną Werandę. A ja wyobrażałam sobie, że jest to najpiękniejsze i najbardziej gościnne miejsce na Ziemi. Jak teraz wygląda Weranda? W moim kurpiowskim ogrodzie wokoło roztaczają się uroki późnej jesieni. Liści już mało, słońca też, czasami wiatry i chłody. Zrobiłam już jesienne porządki i teraz powiadam sobie czasami: ... aby do wiosny! Wiosna to moja ulubiona pora roku; chociaż po drodzie będą jeszcze Święta. Pozdrawiam,
-
http://www.ladujfotke.pl/15154-IMG_1753.jpg.html