Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Aurinko

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Aurinko

  1. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    [URL=http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=58d784acd9ff78e1][IM
  2. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    [URL=http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/9af667334856872c.html]http://images31.fotosik.pl/256/9af667334856872cm.jpg
  3. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Wróciłam z fińskiej wyprawy w poniedziałek, ale dopiero teraz zabrałam się za komputer. Sama nie rozumiem dlaczego wcześniej nie znalazłam czasu. Ta teoria mówiąca o kurczeniu się czasu, chyba jest zgodna z rzeczywistością. Przynajmniej moją. Z każdym rokiem mam coraz mniej obowiązków i z każdym rokiem coraz mniej czasu. Dziwne. Witam To było tylkocztery dni w Finlandii, a każe wspaniałych, pełnych słońca, życzliwości, swobody i uśmiechów; a nawet śmiechu do bólu brzucha - co lubię najbardziej. Zrobiłam około 100 zdjęć i przyznam, że większośc się udała, więc trudno mi będzie wybrać odpowiednie do mojego albumu podróżnego. Każde ma przecież swoją historię i swoje specjalne znaczenie. Zapełnię go migiem. Jedynym negatywem z całej tej \"zamorskiej\" wyprawy jest dodatkowe 2 kilogramy mojej wagi. Utyłam. Ale czemóż się dziwić, kiedy jedzenie było naprawdę wyśmienite. Najlepsza była zupa z łososia. A jeśli jeszcze dodam, że przypadkowo jedzona w towarzystwie żony prezydenta Finlandii - to same rozumiecie ;) Spróbuję przesłać kilka zdjęć, może uda mi się zilustrować ten swój fiński post. Zmartwiły mnie doniesienia Benigny i Miby w sprawie zdrowia osobistego i członków rodziny. Trzymam kciuki i nam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Linko moja kochana - maleńka ta Twoja walizeczka, o której ostatnio wspomniałaś. Nic z tego. Ja potrzebuję walichę ;) i takiej mam zamiar szukać w warszawskich sklepach. Koniecznie musi być na kółkach, bo nie zawsze podróżuję z mężczyzną atletą. Niestety ;) Pozdrowienia
  4. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Jeszcze tak cicho na Werandzie nie było :( Będę chyba jedyną piszącą na naszym topiku. No, może czasami Kawowywafelek pomacha mi z daleka :) Witam wszystkich serdecznie, majowo, ciepło i słonecznie AURINKO znaczy po fińsku - \"słońce\". Ale nie dlatego wybieram się w czwartek do Finlandii. Jadę tam, aby zobaczyć się z przyjaciółką ze Skype - Paulą. Pamiętacie ? \"była\" już naszym gościem na Werandzie, w styczniu 2007 r. - wieki temu. Mamy zamiar poszaleć w Helsinkach dwa dni ( może zakupy, albo może zabawa w degustacje przeróżne), a na dwa następne dni pojedziemy nadjeziora, na północ od stolicy- 130 km. Miejscowość nazywa się Vammala i leży nad przepięknym jeziorem, którego nazwy za nic w świecie teraz nie powtórzę. Nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo się cieszę z tej wyprawy na północ. Już się nie mogę doczekać czwartku. Paula tak się przejęła fińską pogodą i tym, co mam mieć w walizce, że przysłała mi najnowszą i podobno najlepszą prognozę pogody. Według niej powinnam mieć ze sobą pół mojej szafy. Bo przecież ma być i dzień słoneczny - wręcz upalny; później coś ma się zepsuć i potrzebne będą ... kalosze, a jeszcze później coś na kształt ciepłej kurtki zimowej okazać się może nieodzowne :(. Jutro zacznę się pakować, choć nie wiem jeszcze w którą torbę. Może zastosuję metodę mojego taty. On pakował wszystko jak leci. Mama z walizek wyjmowała, a tata pakował znowu - nas obie i siebie też, niemalże. Wszystko mogło się przydać. Dodać muszę, że były to czasy, kiedy nasza rodzinka nie miała jeszcze samochodu i tata sam musiał później te wielkie ciężkie walizy targać - w pocie czoła - dodam. Najlepszy system mają chyba marynarze. Mają worek i pakują tylko najpotrzebniejsze rzeczy, bo więcej ich wziąć na statek nie mogą. Czy macie jakiś sprawdzony system pakowania? Pozdrawiam
  5. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    ponieważ moje lenistwo sięgnęło szczytu, zacytuję Wam - Moje Drogie Pani na Werandzie :) fragment listu ( emaila, jak kto woli) do Hani, mojej niewidomej przyjaciółki. List napisałam zaraz po powrocie ze spotkania z moimi dwiema przyjaciółkami. Nasze spotkanie odbyło się w restauracji \"W ciemnościach\" w warszawskim Nowotelu. Zjadłyśmy tam wspaniały posiłek nie widząc czubka własnego nosa. Oto co napisłam do Hani: \" Nasz wspólny wieczór w pysznej restauracji zostanie mi na zawsze w pamięci. To dopiero było przeżycie. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo się cieszę, że siedziałaś koło mnie. Uspokajałaś mnie swoim spokojnym zachowaniem, bo nie wiem dlaczego, ale bardzo się denerwowałam. Chyba nie chciałam popełnić jakiejś gafy. Na szczęście wszystko się udało . Przed wejściem na salę miałam wrażenie, że ciemność będzie mi bardzo przeszkadzać, ale - nie- nie było tak źle. Z uśmiechem wspominam, jak wielokrotnie wkładałam paluchy do sałatki i z zażenowaniem myślałam, że jest Twoja . Oczywiście była moja i cierpliwie czekała, aż przestanę się wygłupiać i zjem ją z apetytem ( była doskonale doprawiona). Zabawna była pomyłka co do zapiekanych ziemniaków. Na wierzchu chrupiące, świetnie udawały frytki. I kiedy śmiało sięgnęłam kolejny raz - zatopiłam paluchy w ciepłej mazi; no bo i śmietana i mięciutkie, cieniutko pokrojone kartofelki. Stąd to oblizywanie paluchów (przepraszam...) Stek na wpół surowy był prawdziwą niespodzianką, dodam - smaczną. Dobrze, że był pokrojony. Ale przyznam,że i tak poszły w ruch niezawodne palce. Deser zjadł się łatwo. Mus owocowy był lekko kwaskowaty i niebywale delikatny. Sztućce były na swoim miejscu, a szklanka z wodą mineralną zawsze była pod ręka. Tylko dlaczego wszyscy wokoło tak głośno rozmawiali? Miałam wrażenie, że na dyskotece mniej się krzyczy, mimo, że techno wokoło. Doznań smakowych było mnóstwo i to jak najbardziej pozytywnych. Jestem gotowa na następny raz... Ciekawe jest to, że ani razu nie poczułam pragnienia zobaczenia talerza i potraw na nim ułożonych. Chyba nie jestem wzrokowcem. W ogóle mi nie zależało na obrazie. Smak był był wspaniałym drogowskazem. Chyba dobrze przygotowałam się psychicznie do tego obiadu. Obawy były niepotrzebne, bo chyba żadnej gafy nie popełniłam. Mam taką nadzieję \" Polecam gorąco uczestnictwo w takim eksperymencie. Ja poznałam siebie lepiej i niektóre odkrycia pozytywnie mnie zaskoczyły. Pozdrawiam
  6. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Wakacje :D, wakacje :D, wakacje :D.... Nie, nie, nie - napierw musi nas ucieszyć wiosna . I cieszy! Cały dzisiejszy dzień :)słońce, błękit, śpiew ptaków. Posadziłam w swoim ogrodzie, na skalniakach mnóstwo bratków, jakieś pomarańczowe \"byczki\" i kilka niezapominajek. Oby tylko nie zmroziły ich wiosenne przymrozki. Jutro obiad w ciemnościach z Hanią, a dzisiaj odrorobina poezji. Pracuję własnie nad kolejnym tomikiem wierszy cioci Marii. Pomagam go wydać drukiem. Wybrałam dla Pań z Werandy wiersz, który szczególnie lubię. Znacie? wiem,m że znacie , bo go kiedyś Wam cytowałam. Ale skoro znacie, to przeczytajcie jeszcze raz ;) (jak mawiał pan Jowialski w \"Panu Jowialskim\" Aleksandra hrabiego Fredry, cyt.: \"- Znacie?. - Znamy!!! - No to posłuchajcie !\" ) \"Zmierzch się rozlał dookoła, Przemknął się ciemnymi drzwiami. Ogarniając całą przestrzeń, Niebieskimi wszedł oknami. Piję kawę pełną zmierzchu, Swoje życie z kawą mieszam. Myśl wysyłam na kraj świata I zasłonę na niej wieszam. Jestem jakby nieobecna. Oczy ciemność zamykają, Korci aby powspominać. Duchy dawne się skradają. Pamięć często płata figle, Gdzieś w mej duszy skrzypce łkają, Nie wiem skąd się one wzięły, Co naprawdę wspominają. Czy to Jama Michalika, Czy kawiarnia Na Zaułku. Ta melodia chodzi za mną I powtarza refren w kółko. Albo taka drobna sprawa, Kupno starej bransoetki. I ta broszka gdzieś zgubiona, Która miała kształt rozetki. Coś już było, coś minęło, Łyk cierpienia, łyk radości. Dylematy, konwenanse, Czasem szczypta szczęśliwości. Kiedyś miałam taki zamiar, Żeby wszystko to porzucić, Obejść cały świat wokoło, Ale w końcu tutaj wrócić. Z kawą spijam gorycz życia I radości trzy łyżeczki, No i szczęścia trzy kropelki Z małej mej filiżaneczki. Teraz piję tylko lurę, Bo zbyt czarna sercu szkodzi. Pusta już jest filiżanka. W głowie też się nic nie rodzi.\" Idę spać :) Dobranoc
  7. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    \"Wymień w kasie na oryginał\" Spotkałam się z tym kiedyś. W sklepie z krążkami CD do nagrywnia. Nawet mnie to nie zdziwiło, bo słyszałam wcześniej o licznych kradzieżach w tym sklepie. Ale w sklepie spożywczym ?- z tym się jeszcze nie spotkałam. Dziwne to wszystko. Dzisiaj chciałabym podzielić się z paniami z Werandy wiadomością o ciekawym \"eksperymencie\" jaki będzie moim udziałem w czwartek w tym tygodniu. Idę do restauracji na jedzonko w ciemnościach. Kompletnych ciemnościach, gdzie podają niewidzący kelnerzy. Będzie nas biesiadowało przy \"czarnym\" stole trzy. Hania - nieiwdząca od trzydziestego roku życia, Dorota - która mnie z Hanią poznała i ja, która nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z ludźmi o słabym wzroku, lub z ludźmi w ogóle niewidzącymi. Będę miała drobną namiastkę tego, jak mogą się czuć ludzie niewidomi. Może lepiej zrozumiem Hanię ( jeśli to w ogóle jest możliwe). W restauracji nie można włączać telefonów komórkowych ( kiedy dzwonią to świecą ), menu czyta się przed wejściem na salę i dokonuje wyboru jednego z czterech zestawów. Jakich? jeszcze nie wiem. Wiem tylko, że nie podają tam zup. Mój mąż się śmieje, że powinnam dokładnie umyć ręce przed jedzeniem, bo mogą mi się przydać. Syn dodaje, że powinnam umyć dokładnie ręce po jedzeniu, aby nikt nie zauważył, że często ich używałam ;) A ja mam tremę. Podobno Warszawa jest kolejnym miastem w Europie, które eksperymentuje w ten sposób. Narazie tylko Nowotel na Marszałkowskiej ( dawny hotel \" Forum\") wyznaczył salę - trzy razy w tygodniu , o 19:00 i o 21:00. Ciekawa jestem, czy przyjmie się ten zwyczaj jadania w ciemnościach. Pozdrowienia
  8. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Linko Droga Twój pomysł z operą jest strzałem w dziesiątkę; że też ja o tym wcześniej nie pomyślałam. Już teraz wiem. To będzie doskonały wieczór :) . Już teraz spróbuję sprawdzić \" co grają\". Mój amerykański zięć przylatuje 21 maja. Może już repertuar na majowe wieczory jest gotowy. Opera i balet posługują się \"językiem\" uniwersalnym. To fakt. Tak więc wszyscy wszystko zrozumiemy i wszyscy się wzruszymy; przynajmniej taką mam nadzieję. Jeszcze raz dziękuję za świetny pomysł. Pozdrowienia
  9. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Przykro mi było niezmiernie, kiedy czytałam post Miby naszej kochanej :( Wiosna jest kapryśna i nieprzewidywalna. To fakt. Ale faktem jest i to, że wreszcie kiedyś przyjdzie ciepło i słońce. Cierpliwości :) Na naszych Kurpiach było dzisiaj trochę słońca. I to całkiem sporo - do południa. Termometr wskazywał nawet 20 st. na plusie; ale teraz już leje, a moje wystraszone psy ( pewnie gdzieś grzmi, ale moje ucho tego nie słyszy) siedzą pod moim biurkiem i patrzą z niemą prośbą w oczach, abym już tę wiosenną burzę wyłączyła. Wczoraj wieczorem byłam zajęta układaniem planów na wakacyjne krótkie wypady w Polskę. To wszystko dla mojego amerykańskiego zięcia. Już w maju przywiezie mi moje szczęście - czteroletnią Amelię i pobędzie z nią dwa tygodnie. Nie chcę, aby nudzilo mu się na Kurpiach ( no bo ile można siedzieć na polskiej wsi) i dlatego chciałabym zorganizować mu kilka krótkich jedno, dwu dniowych wycieczek. .... Tylko gdzie? Na pewno wilczy szaniec koło Kętrzyna ( to mój mąż już tym się zajmie), może Sandomierz? może Malbork? sama nie wiem. Głowa mi pęka. Macie jakieś pomysły? pomóżcie proszę. :) Kilka dni temu, zanim w moim życiu trochę się pokręciło i w związku z tym odechciało mi się kupowć nowe rzeczy, kupiłam sobie byłam nową torebkę. Ale jaką torebkę????? Czy zdarzyło Wam się kiedyś kupić torebkę swoich marzeń? taką bez wad, na każdą niemal okazję, w odpowiednim uniwersalnym kolorze, rozmiarze, z odpowiednią ilością przegródek i suwaczków, itp. ? Czy miałyście ochotę położyć sobie taką torebkę blisko łóżka, jak najbliżej, aby się z nią nie rozstawać nawet na chwilę? A czy miałyście uczucie niedosytu, kiedy nie nadarzała się okazja zaprezentowania takowej torebki całej okolicy, o przyjaciołach nie wspominając? Ja taką torebkę właśnie kupiłam :D Sama klasyka w w wiśniowo bordowo brązowym kolorze. Mała, zgrabna, a jaaaaaaka pojemnaaaaa :); zmieściło się w niej wszystko z mojego wielkiego wora, który udawał moją torbę przed erą tej nowej - milusiej. Już teraz martwię się co bez niej zrobię, kiedy się biedna już zużyje? Wiem, wiem, pisałyśmy już o torebkach, ale to temat nie do wyczerpania, bo i torebki kupuje się dość często, prawda? Ciuchów już nie kupuję, butów kupować nie umiem ( zawsze coś jest nie tak), więc teraz nastała era torebek, a raczej jednej tej jedynej torebki firmy ADAX :) Pozdrawiam
  10. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Jak dawno nie było postów na Werandzie :( Byłam poza domem kilka dni i nie mogłam pisać. Zaglądam sobie dzisiaj na nasz topik, a tu tylko pomarańczowe niki :) Nic to. Z wiosną każdy ma mniej czasu, bo i wiosenny spacer, bo i wiosenne zakupy, bo wiosenna niemoc. Dobrze, że zimne ciemne dni minęły i wrócą dopiero za kilka dobrych miesięcy. To całkiem sporo. Teraz cieszmy się ciepłem, słońcem i śpiewem ptaków. Byłabym napisała więcej, ale mam poważne problemy rodzinne. Muszę się z nimi uporać ( może bardziej ze sobą )... ale napiszę, napiszę na pewno, bo Werandę lubię pasjami i wciąż tęsknię za nią jak potępieniec ;) Pozdrawiam
  11. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    \" Z tych nerw nakupiłam ciuchów w ilościach hurtowych,tudzież kilka par butów .. Patrzę na to szklanym okiem, niczym martwy dorsz.I po co to starej babie ,hę ? Będzie ładniejsza może ? Akurat !! \" Nie mogłam oprzeć się cytatowi z Aleks :) Utrafiłaś Moja Droga :) w samo sedno moich rozterek. Ja też nakupiłam \"towaru\" na wiosnę, ale czy będę w tym wszystkim chodzić? czy wypięknieję i czy sobie się spodobam chociażby odrobinę? ;) Najlepiej na zakupach wyszedł mój ogród. Kupiłam całe mnóstwo krzewów wszelakich bo.........tworzę r e m i z ę. Ciekawa jestem, kto z czytających Werandę wie co to takiego ta r e m i z a. Pytam o nie tę remizę - strażacką, co to do wiejskich dyskotek teraz przysposabiana bywa, ale o remizę.... No właśnie... jaką? ;) Pozdrawiam
  12. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Późno już, ale zostawię na Werandzie słów kilka, bo jakoś mi tak smutno bez tych wirtualnych konwersacji. Pisałyście miłe Panie o forsycjach, znakach wiosny. U nas na Kurpiach jeszcze nie kwitną; mają już widoczne nabrzmiałe pąki, ale nie kwitną. Może jutro ;) Benigno i Mibo kochana dziękuję za wiośnianą piosenkę, mimo że przeciw wiośnie była. Urocza :) Ostatnimi czasy byłam bardzo zajęta, bo byłam kończyłam już remont w warszawskim mieszkanku córki. Maleńkim, bo zaledwie 28 m kw. liczącym, ale wdzięcznym, ustawnym, no i w centrum stolicy. Mimo, że mieszkanko malutkie, ale remont gruntowny, staranny. Pan, który przez kilka lat mieszkanie to wynajmował, zrujnował je do cna i zostawił melinę nieomal. Roboty więc było dużo, tym bardziej, że zachciało mi się ściany przestawiać i unowocześniać co się dało. Teraz jest pięknie. Mogę już zaprosić Panie z Werandy na parapetówkę :D
  13. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Udało się, udało !!!!!! (wstawić zdjęcie na forum) :) Za kilka tygodni mój dom znowu będzie tak wyglądał :) jak w maju 2005 roku! Już się cieszę "na tę " wiosnę :D
  14. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    http://www.ladujfotke.pl/slajdy/6950-dom%20w%20maju%202005%2CKurpie%20a.jpg.html
  15. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Jak miło jest dziękować za życzenia :D :D :D Dziękuję serdecznie, z uśmiechem i ciepełkiem w sercu. Dzięki przeogromne ! :D Bardzo mnie ucieszyły przepisy na wielkanocne zupy. Niestety, nie jestem kucharką doskonałą, ale przepisy wydały mi się dość proste, więc spróbuję. I składniki mam pod ręką. Będzie łatwiej. Moja tegoroczna Wielkanoc upłynie między innymi pod hasłem nowości kulinarnych. Mniam, mniam To by się nawet zgadzało, bo Wielkanoc i Wiosna to przecież \"odnowa\", długo oczekiwany początek. Ja odnowię na początek menu rodzinne ;) Benigno dziękuję za fantastyczne jajo wielkanocne utkanie z naszych werandowych kwiatuszków. Zadałaś sobie dużo trudu i to jest najważniejsze. A przy okazji poznałyśmy twoje oddanie Werandzie i fantazję i wyobraźnię Linki . Usiłowałam sama coś takiego wymodzić, ale poległam :( No cóż!? Wspomniałam, że moje sąsiadki obdarowały mnie świątecznymi specjałami, tak, że nie muszę piec i wędzić w tym roku. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie to, że tych podarków jest zbyt dużo. Samych makowców mam pięć!!! Nie przejemy tych dóbr z mężem, nie ma mowy - mimo, że spodziewamy się odwiedzin syna ( trenuje wing-tsun i z tego powodu wręcz pożera wszystko co jest po drodze i co mu smakuje). Teraz ja mogłabym kogoś obdarować, ale kulinarne szaleństwo panuje na Kurpiach niepodzielnie i nikt nie chce tego typu upominku. Może przydał by się im czas albo relaks, ale ja tego akurat podarować nie mogę. Tak więc nasza lodówka jest pełna ( Benigno, ja wyjęłam wszystko z bagażnika ;) ), kurze pościerane i świeże obrusiki w kolorze wiosny położone na stołach i stolikach ( w liczbie trzy! ) Są nawet jajka gotowe do malowania we wzory paranoiczne, abstrakcyjne i psychodeliczne. Tradycyjne, polskie, śliczne i pomysłowe - nijak nie wychodzą :( Z postów Pań z Werandy wynika, że same zadbały, aby Święta były smaczne, obfite, rodzinne i uroczyste. Mnie przychodzi tylko do głowy, aby życzyć ciepełka, promieni słonecznych i uśmiechów serdecznych tak przy stole jak i na spacerze wiosennym. Świętujmy więc :) PS Chciałabym ugościć przy naszym Werandowym wirtualnym świątecznym stole Aleks , Mibę , Ofkę , pomarańczowy nik , Linkę , Benigne i wszystkie te Panie, które bywały na naszej Werandzie w ciągu ostatnich lat i wszystkie te, które zaglądają tu stale lub tylko czasami. Byłaby nas spora gromadka :) Wesołych Świąt!!!!
  16. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Witaj Werando bardzo mi się podobało to, że Benigna cyt. \"dostarcza swój ząb dentyście\" :D Bomba. Pozwolę sobie zapamiętać ( jak pamięć pozwoli) i powtarzać, kiedy tylko zajdzie stomatologiczna potrzeba ;). Kiedy czytałam dzisiaj ostatnie posty Benigny i Linki , moja zapachowa wyobraźnia szalała. Keks z bakaliami zaszumiał mi w głowie jak wiosna. Żurek wielkanocny nie szumiał co prawda, ale spowodował powrót wspomnień świątecznych, takich z przed lat. Bo u nas żurek zawsze był i to obowiązkowo. Jako dziecię nie znosiłam go szczerze i nazywałam \"kwaśną zupą\", ale kiedy dorosłam do własnego domu i własnego w nim żurku - polubiłam. A jakże. Ja mam święta urządzone, przynajmniej w połowie. Moje kochane sąsiadki, między innymi leśniczyna - przyniosły mi już niektóre specjały, jako prezenty od zajączka. Szynka własnej roboty, wędzona na podwórku, takaż sama polędwica i pół kopy jaj. I jeszcze zapowiedź wielkanocnej baby! Ja zrobię żurek i mam święta ;) Mąż i syn będą malować pisanki. Będą okropne, jak co roku; ale śmiechu i zabawy będzie jak co roku - huk! bez końca. To radosne święta. Droga Linko będę siedzieć przy świątecznie przybranym komputerze ( odpowiedni rzucik na biurko) i może nie będę popijać piwka, jak robi to czasami mój mąż, ale bez strachu będę czytać strony młodych internautów i śmiać się z nowych dowcipów. Tych podwójnych też ;) Teraz popijam sobie kawkę bezkofeinową i marzę, aby mokry śnieg, który pokrył nasz trawnik grubą warstwą, stopniał do rana, bo pod nim kryją się liczne krokusy, które sadziłam jesienią. Zdążyły wychylić kolorowe główki i zaraz \"utonęły\" w śniegu. Teraz sterczą smutne, ledwie widoczne, bojąc się rozchylić płatki. Na święta będzie jednak wiosna, ciepła i słoneczna :D Oby do wiosny! Pozdrawiam
  17. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Zajrzałam na chwilę na naszą Werandę. Cichutko tu i spokojnie :). Siedzę sobie przy komputerze ze świeżo zaparzoną aromatyczną kawą ( nie z piwkiem, absolutnie - nie z piwkiem! ;) ) i marzę o kawałku słodkiego, rozpływającego się w ustach smakołyku - może być ciastko z kulką bitej śmietany, mus czekoladowy, albo...po prostu budyń. Bo tylko takowy mam w spiżarni ;) . Wiem, że jest już późno i nikt dzisiaj na Werandę nie zajrzy. Szkoda. Pogawędziłabym sobie z kimś o życiu, świecie, ludziach lub... o słodkościach chociażby. Ale basta! O poście czas myśleć. A do Świąt już tuż tuż, a wtedy ... smakołyki! Słodkości, zapachy, smaki i widoki, widoki najrozmaitsze na: pisanki-kraszanki, zajączki i baranki, kiełbasy i baby..... Oby do Wielkanocy, oby do ciepłej, słonecznej wiosny!!!! Pozdrowienia
  18. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Od środowej operacji mojej maleńkiej znajdy - Lusi, minęło już kilka dni. Najgorsze za nami. Najgorsze, czyli nocny krwotok i totalna niemoc. Teraz, kiedy uporałam się z robieniem zastrzyków ( raczej jednego zastrzyku, bo do zrobienia pierwszego udało mi się namówić ...syna sąsiadów) i po wielokrotnych zmianach opatrunków o drugiej nad ranem - jestem na prostej. Skorzystałam z pomysłu Benigny i zrobiłam schodki na kanapę. Lusia w żadnym wypadku nie może skakać. Teraz leży sobie cichutko pod kocykiem i usiłuje ( kiedy nie patrzę ;) ) wylizywać ranę. Założyłam jej zabawne porteczki, które dostałam od weterynarza. Męczymy się z nimi obydwie. Ja - kiedy je zakładam i Lusia, aby się ich pozbyć. Żadna z nas nie wygrywa :( . Lusia zaplątuje się co godzinę i robi z siebie niezły \"baleronik\" (tyle porteczki mają różnych troczków i wiązadełek) a ja złoszczę się, że moja misterna praca idzie na marne i znowu muszę się zmagać ze wspomnianymi troczkami i wiązadełkami. Nic to. Najważniejsze, że maluszek ma się lepiej, merda ogonkiem i zjada kurczaka w rosole z wielkim apetytem. Z powodu niedomagań mojej milusińskiej musiałam odwołać kilka spotkań w Warszawie, na które szykowałam się już długo i z radością. Mam za sobą nie przespane dwie noce, wiele strachu i irytacji też. Ale wiecie co? warto było! Lusia nie dość, że jest wysterylizowana i będzie miała już spokój z psami i pieseczkami szczeniaczkami, to jeszcze pozbyła się nowotworu. Pobędzie z nami jeszcze :D Chciałabym serdecznie podziękować za zainteresowanie i pomoc emocjonalną. Potrzebowałam jej. Dzięki :D Otrzymałam kilka maili od pań z Werandy i nie tylko ( :) ). Widać los naszych mniejszych braci nie jest obojętny. Dużo jest ludzi dobrej woli i wielkiego serca. W nagrodę za \"zmagania\", otrzymałam dzisiaj piękny wiosenny ciepły dzień. Cała okolica zalana jest światłem słonecznym doskonałym ( postanowiłam namalować dzisiaj łąkę) i przedświąteczną atmosferą. To lubię. Ostatnio często spotykam się ciocią Marią . Urocza starsza pani pisze piękne wiersze i teraz pracuje nad kolejnym tomikiem, który zamierzamy wspólnie wydać. Sama nie piszę wierszy, ale wiersze uwielbiam; szczególnie takie, które rozumiem i które przemawiają więcej do mojej wyobraźni i uczuć niż intelektu ( jak wiersze Julii Hartwig, których nijak nie trawię :( ). Pozwolę sobie zacytować jeden z wcześniejszych wierszy cioci Marii. Ten o świecie wokoło nas. Należy do moich ulubionych. Tylko Tu Tylko tu jest twoja przystań, Tylko tutaj jest twój świat, Tylko tu twa dusza może, Pozostawić jakiś ślad. Czasem serce jest zaszczute, Jak bezpański stary pies, Lecz to tutaj grzech i radość, Tutaj twoje miejsce jest. Na tej ziemi, pod tym niebem, Trwa rozgrywka o twój los; Tu jest wróżba dla każdego. Pełny, albo pusty trzos. Tu popatrzeć można w oczy, W serca rytm ubierać kwiaty, Duszę swoją zauroczyć, Przeszłość stroić swą w bławaty, Namalować otchłań snu, Tęczę, barwnych kwiatów pęk, Oczy pieścić smugą słońca, Zmienić lęk w słowika dźwięk, Z cienia lata tu przejść w jesień, Z szeptem łykać słone łzy. Bo słońce jest dla każdego, Bo świat nie jest takli zły. Przesyłam pozdrowienia
  19. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Jak cichutko na Werandzie. Zostanę tutaj tylko chwilkę, bo wciąż jestem zajęta opieką nad Lusią. Moja maleńka suczka, znajda ze stacji benzynowej, miała dzisiaj operację. Poważną, jak się okazało. Maleństwo leży teraz w swoim kąciku, a ja już teraz się denerwuję, że już wkrótce będę musiała jej zrobić zastrzyk przeciwbólowy. Nigdy zastrzyków żadnych ne robiłam, więc mimo krótkiego kursu u weterynarza, mam wielkiego stracha. Za nic w świecie nie chciałabym skrzywdzić malucha. Bardzo się martwię, bo przy okazji sterylizacji, wyszło na jaw, że Lusia ma nowotwór. Pan doktor wszystko \"posprzątał\" , jak sam się o tym wyraził, ale lęk o zdrowie i życie Lusi, Lucy, Lusindy - jak ją nazywamy - pozostał. Już kiedyś, w maju ubiegłego roku, kiedy przez \"tęczowy most\" odeszła od nas staruszka Sara, otrzymałam z Werandy prawdziwe wsparcie. Pomogło mi wtedy każde słowo otuchy. Chyba teraz też nie jestem w najlepszej formie. Ciśnienie skoczyło mi jak jakieś głupie, a za rogiem czai się migrena, już to czuję. Tak się martwię. Jutro rano, po długiej i trudnej nocy będę wiedziała, jak naprawdę sprawy się mają. Rano napiszę słów kilka o stanie zdrowia Lusi. Teraz idę posiedzieć koło niej. Pozdrawiam serdecznie
  20. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Mibo dziękuję serdecznie za wspaniały komputerowy, wirtualny kwiatek. Bomba :D Dzisiaj chciałabym podzielć się z Wami postem, jaki wpisałam na forum \"naszej klasy\". Zwykle nie poruszamy na Werandzie tematów politycznych, ale ten - o marcu 68 - już polityczny przestał być. Teraz to tylko wspomnienie. ...\" Słabo pamiętam marzec 1968 r. Byłam wtedy w ostatniej klasie podstawówki. Z naszej klasy w czerwcu 1968 roku wyjechały dwie koleżanki - Grażynka Szulc i Bronka Zyskind. Z tą ostatnią przyjaźniłam się serdecznie i było mi z tego powodu niezmiernie przykro. Nie bardzo pojmowałam dlaczego to wszystko się działo. Jeden z kolegów dowiedział się wtedy, że jest Żydem. Bardzo to przeżył, chociaż dla nas - uczniów, jego kolegów , nie miało to większego znaczenia. O ile pamiętam, nas stosunek do niego wcale nie uległ zmienie. Zawsze był lubiany. Nasi rodzice też podpisywali apel nauczycieli, abyśmy zostali w domach i nie wychodzili na ulice. Pamiętam też ostre dyskusje \"polityczne\" na przerwach. Niektórzy uczniowie z naszej klasy mieli rodzeństwo na studiach i używali innych argumentów, niż dzieci generałów, czy innych wysokich oficjeli - bo taaaka była nasza klasa. Oby takie czasy nie były już nigdy udziałem naszych młodszych kolegów z naszej szkoły. Pozdrawiam ...\" Zacytowałam całą wypowiedź i pisać już nic więcej nie będę; tym bardziej, że wtedy - w marcu 1968 roku - nie oceniałam całego zajścia zbyt obiektywnie i nic nie pojmując, paplałam głupstwa. :( Pozdrawiam
  21. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Dzisiaj poczułam się znacznie lepiej, ale ostatnie dni były okropne. Wiadomo - przeziębienie :( Witam Werandę Jak to zawsze o tej porze roku bywa; w okolicy raz zima, raz wiosenne powiewy. Moje tulipany i krokusy mają sie dobrze. Mimo mrozu i śniegu ( już stopniał na szczęście :) ) wychylają główki. Jeden nawet zakwitł. Maleńki jest bladziutki, ale ... pierwszy! Kilka minut temu spotkała mnie miła niespodzianka. Mąż wcześniej wrócił do domu i to z pięknym wiosennym bukietem. Różowe tulipany w wianuszku jakiś nieznanych mi, ale ślicznych żółtych drobnych kwiatków. 8 marca :D Nie wiem co się teraz mówi i pisze o tym święcie, co pamiętają panie z naszego rocznika. Mój mąż je obchodzi ;) i już. Tak powiedział i podarował mi odrobinę wiosny. A ja się cieszę. Kobiece życzenia dla kobiet z naszej Werandy wpiszę w swój post jutro. Dzisiaj będę życzyć uśmiechu i cierpliwości w oczekiwaniu na ciepłą przyjazną wiosnę.
  22. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Mibo dziękuję serdecznie za podanie ciekawych stron internetowych pana Ruszczyca. Mimo, że mam Internet już trzy lata, wciąż nie mam wyrobionego nawyku szukania, tego co mnie interesuje, właśnie tam, w sieci. Jeszcze raz dziękuję za podpowiedź :)
  23. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Dużo zdrowia dla Miby , :) Trzymaj się cieplutko! I uważaj na wichurę; nad morzem będzie dzisiaj duło najwięcej. Ja trzymam kciuki :) za Ciebie i Twój nowy dom.
  24. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Ostatni dzień lutego - 29 :) - jest szczególny nie tylko dlatego, że zdarza się raz na cztery lata, ale... z powodu akcji, jaką chcą rozpocząć ekolodzy właśnie dzisiaj i kontynuować do końca świata ( ;) i jeden dzień dłużej ;) ) Dzisiaj dajemy odetchnąć planecie. Na trzy minuty mamy wyłączyć wszystkie światła w domu i na podwórzu. Satelita ma przekazać obraz tego eksperymentu. Nie wiem tylko, o której godzinie mamy to zrobić i czy polska tele będzie to pokazywać. Benigno zdając relację z wyprawy do warszawskiej Zachęty, naprawdę mnie zachęciłaś do odwiedzenia jakieś galerii. Najbardziej jestem Ci wdzięczna za wspomnienie nazwiska Ferdynanda Ruszczyca. Wstyd się przyznać, ale odkryłam go całkiem niedawno, dzięki doskonałemu filmowi dokumentalnemu na kanale Polonia, o nim właśnie i o jego twórczości. \"Na żywo\" widziałam tylko jeden obraz tego wspaniałego malarza. Czy można gdzieś go zobaczyć? Wiesz coś o tym? Ruszczyc zachwycił mnie nie tylko obrazami, ale i swoją biografią. Był szczęśliwym, spełnionym, spokojnym twórcą; bez świrowania, cudowania, krzywdzenia siebie i innych. Przy okazji - nowoczesny i współczesny, wciąż obecny ( chociaż mieszkał na wsi ). Aleks czy wielu jest takich utalentowanych, utytułowanych szczęśliwców? Czy wielcy tego świata byli szczęśliwi? Ja zazdroszczę im pasji; nie sławy, nie pieniędzy, ale pasji. Że też im się chciało ;) Chociaż pan Zygmunt Krasiński strasznie się męczył, kiedy pisał swoje długaśne poematy i dramaty, nawet nieśmiertelną \"Nie-boską Komedię\" ;) Pozdrawiam
  25. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Droga Benigno ja także lubię czytać biografie wielkich, lub raczej - ciekawych ludzi. (Acha! dziękuję serdecznie za komplement , który biorę sobie wielce do serca. :) ). Pan Gołas zasługuje na naszą uwagę i na ciekawy, interesujący film telewizyjny. Na kanale Polonia oglądałam wiele doskonałych filmów o ludziach jemu podobnych. Ostatnio i Dziewońskim. Od wieków istnieje spór pomiędzy biografami wielkich tego świata a badaczami ich twórczości, czy powinnyśmy znać twórców \"osobiście\". Wciąż trwają dyskusje nad wpływem, jaką może mieć wiedza o ich dziejach osobistych na nasze oceny ich dzieł i czy ta wiedza nie wypacza przypadkiem naszych ocen. Czy pomoże nam fakt z życia Hemingwaya, że na ogół pisał na stojąco przy specjalnie skonstruowanym stole? albo to, że Macel Proust pisał tylko wtedy, kiedy z wysuniętej szuflady wydobywał się zapach zgniłych jabłek? A czy fakt o dziwnych związkach Adama Mickiewicza z szalonym mistrzem Towiańskim, lub o psychicznych katuszach, jakie poeta zadawał był swojej żonie Celinie ? - czy znajomość tych faktów ;)nie zmieni naszej miłości, szacunku, podziwu, czy zainteresowania chociażby \"Panem Tadeuszem\"? Sprawa nie do rozwiązania, niestety. Chociaż do dyskusji, jak najbardziej :) Dawno dawno temu, kiedy byłam jeszcze studentką, w gronie moich przyjaciół panował swoisty konkurs na ... kursy. Kto więcej ich skończy i to najdziwniejszych ( dodam - najmniej potrzebnych ). Zwycięzca konkursu ukończył kilkanaście kursów, między innymi spawacza, zegarmistrza i sekretarki. Studiował wtedy konstrukcje silników lotniczych, czy coś podobnego na Politechnice Warszawskiej ;) Ja ukończyłam wtedy roczny kurs edytorstwa i (równocześnie) roczny kurs archiwistyki. Daleko mi było do lidera. Zabrakło mi czasu i pomysłów. Po latach okazało się jednak, że oba się przydały. Dzięki pierwszemu - pracowałam w archiwum państwowym i dobrze mi tam było jak nigdzie indziej; drugi przydał się dużo później, kiedy zaczęłam edytować tomiki wierszy moich nastoletnich dzieci, czy obecnie -tomiki wierszy i wspomnień- ukochanej cioci Marii. Teraz, zdobyta lata temu wiedza, przydaje się przy pisaniu mojej własnej książki, o rodzinie. Pozdrowienia
×