Aurinko
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Aurinko
-
Bardzo mi przykro z powodu strat w ulubionym \"drzewostanie\" Benigny i Aleks . Oby tych bezdusznych sprawców pokręciło \"kacza ich mać\". :) Dzisiaj w nocy około godziny trzeciej, dopadła nas w i o s e n n a burza. Lało jak z cebra, grzmiało jak na wojnie i błyskało się, że ho, ho :) Wszystkie cztery psy wtarabaniły się do mojego pokoju i legy koło łóżka. Nie wygoniłam ich, bo przyznam szczerze, że choć trzęsły się jak listki osiki, to jednak dodawały mi odwagi. A poza tym czułam się jak królewna strzeżona przez \" cerbery ;). Jak tylko burza się skończyła, moje psiaki natychmiast rozpierzchły się po domu do swoich ulubionych miejsc. Doro - wielkie psisko o żółtych oczach, poszedł spać na swoje legowisko pod moim stołem malarskim, tym na ocieplanej na werandzie; Lusia - maleńka znajda, ze stacji benzynowej wzięta grudniową nocą, wróciła na ganeczek i ułożyła się w swoim koszyczku ( na ogrzewanej podłodze !), Kofi wskoczył na fotel pana domu, na którym pod jego nieobecność, zawsze urzęduje, a Czata - jako jedyna - została tam gdzie zawsze, czyli w moim łóżku ( już od 14 lat! ). Spałam do 9:00 ! :) Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że od lat mam kłopoty ze snem, a dzisiaj.... czyżby pozytywne psie fluidy? Po zimowej wiosennej burzy na moich Kurpiach szaleje wichura; ciepła, ale nie przyjemna, bo świszcze w uszach, niestety ;( i o spacerach nie może być mowy. Zabrałam psy do lasu, ale i tam wiało jak w kieleckiem;). Szkoda. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Wichura jest świetnym pretekstem do niewychodzenia z domu. Dzisiaj będę siedzieć przy komputerze jak długo się da. No i nowa książka pana Ryszarda Kapuścińskiego czeka na mnie. Pozdrowienia,
-
Już dawno mi się to nie zdarzyło! Komputer zjadł mi całkiem długi post :( . Wcisnęłam przez pomyłkę jakiś klawisz i znowu muszę pisać od nowa. A że pamięć mam słabą, to nie będę mogła w 100% odtworzyć tego co napisałam pół godziny temu. Kurcze, ale jestem zła! Mój syn zakrzyknąłby na pewno : \"kacza mać! \" ale ja tak wyrażać się nie będę. Kurcze! - wystarczy. W moim zaginionym poście dziękowałam Benignie za wspaniały post o teatrach warszawskich. Pomógł był mi w wyborze sztuki, na jaką chcę zabrać moją niewidomą przyjaciółkę Anię. W zaginionym poście dziękowałam także Mibie za ciepełko i próbowałam jej wyperswadować odpoczynek w łożu boleści, bo lepiej pojechać \"na Hawaje, na czarną kawę\" jak mawiała moja nauczycielka geografii, niż w kraju łykać aspirynę . Chociaż co prawda, to prawda; i tu i tam marzy się, aby leżeć ;) Zanim komputer zeżarł był mój nieszczęsny post, zdążyłam w nim podziękować za partyzancką piosenkę . Zaprezentuję ją cioci Marii ( pamiętacie? to ta starsza pani, która pisze jeszcze wiersze), kiedy spotkamy się przy edycji kolejnego tomiku jej wierszy. Ciocia była w partyzantce w hrubieszowskiem i takie piosenki bardzo lubi. Znowu będzie ronić łzy wzruszenia. Wspomniałam też o pewnych problemach mojej znajomej. Nie ze skarpetkami, nie z talerzykami czy filiżankami ale...rajstopami. Ona wciąż nie rozumie dlaczego po ich wypraniu, ukrywa się przed nią ich tył (stopka) lub przód. Dopiero w pracy lub... o zgrozo... w teatrze zdarza się jej zobaczyć ślad pięty na kostce lub jeszcze gorzej - z przodu bucika, nad jego ozdóbką na przykład.:) Jakoś udało mi się odtworzyć małą część postu. Skończę jednak, bo pisze w strachu, że komputer już ostrzy zęby na mój post. A trzeci raz nie miałabym siły nic sensownego napisać. Pozdrawiam wtorkowo
-
Mimo że nie ma śnieżycy, zawieruchy i trzaskających mrozów - nikt na Werandę nie zagląda. :( Byłam na Werandzie kilka dni temu; dzisiaj myślałam, że znajdę kilka słów. Znalazłam tylko swój dawny post. Kurcze, nie mam z kim \"pogadać\". Idę zawinąć się w koc i znowu poczytać Kapuścińskiego.
-
Witam, nawet nie wiecie jak się cieszę, że w końcu dostałam się do Internetu. Coś z tą siecią jest nie \"tego\", albo co \"inszego\", bo było gadu gadu, był Skype, a Internetu nie było kilka dni. :( I wciąż nie ma. Teraz korzystam z uprzejmości osoby zaprzyjaźnionej. Niewiele straciłam, jak widzę, bo na naszej Werandzie rozmowy ustały. Tylko muzyka pobrzmiewa, dzięki You Tube. Ponieważ przez tych kilka dni nie mogłam czytać postów, ani ich pisać, więc zabrałam się za swoje albumy rodzinne. Nawet nie przypuszczałam, że mam tyle zdjęć w swoim archiwum. Postanowiłam opisać każde zdjęcie, aby łatwiej było je kiedyś w przyszłości oglądać, raczej bardziej świadomie oglądać. Wiadomo, ludzka pamięć bywa zawodna. Moja - na pewno. Nie miałam żadnego pomysłu na to archiwum. Czy układać zdjęcia według lat, według osób, według miesjc, czy tematycznie. Różnie próbowałam, przez co miałam i wciąż mam więcej roboty i zamieszania, ale wciąż nie mogę zdecydować sie na jakiś konkretny system. Podpowiedzcie mi proszę. Jaką metodę wybrać. Ta robota mnie dobija :( Chociaż czasami miło jest powspominać i poprzypomnieć sobie dawne miejsca i ludzi, czasami dawno już niewidzianych. Pozdrowienia
-
Teraz, kiedy nauczyłam się tego \"You Tube\" :) mogę rozsyłać muzyczne prezenty. Dla Linki http://pl.youtube.com/watch?v=7IpEnsdXwFM Wczoraj spędziłam przy komputerze kilka godzin (!) wieczorem, do 24:00. Na wspomnianym wcześniej portalu szukałam swoich ulubionych piosenek. Najbardziej przypadły mi do gustu projekty wykonane przez internautów, na przykład pokaz starych fotografii Warszawy przedwojennej na tle pięknych piosenek \"z duszą\": http://pl.youtube.com/watch?v=YC8w8nyYKRo&feature=related (to dla tych, którzy lubią sentymenty, wspominki i muzykę niemal klasyczną.) Jutro jadę do Warszawy, mam mnóstwo zaległych spraw do załatwienia. Przy okazji popatrzę raz jeszcze jak wygląda to miasto teraz. I porównam z fotografiami, jakie zobaczyłam na You Tube. To może być ciekawe. Czy o waszych miastach, miasteczkach, wsiach jest coś na tym portalu? Pozdrawiam
-
Pomarańczowy niku napisz do nas coś więcej. Widać, że masz dużą wiedzę i wiele rzeczy cię interesuje :). Pozdrowienia
-
Komputer jest dobry na wszystko! Od kilku dni mam okropną \"smugę cienia\". :( Smutki dają mi się tak we znaki, że oprócz komputera nic nie jest w stanie mnie zainteresować. Obiad, sprzątanie, zakupy, spacery - z musu, jak we śnie. Wszędzie smutek. Nie pomogło nawet słońce, które na dwie godziny pojawiło się na Bugiem. Psy szalały ze szczęścia na rozległych, niemal bezkresnych nadburzańskich łąkach, a ja... ja ledwie się uśmiechnęłam. Dlatego jeszcze raz dziękuję okolicznościom, które pozwoliły mi \"odkryć\" You Tube. Siedzę już tam od dwóch dni i zdążyłam się spłakać, wzruszyć, poczuć niesmak ( niestety) i zadziwić. Pełna gama uczuć, która przypomina, że wciąż można się smucić, radować - odczuwać. Żyję. Polecam w wolnych chwilach :) Niedługo prawdziwa wiosna, a z nią radość i pogoda ducha. Jest nadzieja! Oby do wiosny !
-
Tysięczny raz powtarzam: Internet to potęga! :D dzięki wskazówkom Miby i pomarańczowego nika nauczyłam się buszować po You Tube. Dziękuję bardzo serdecznie . :) Znalazłam tam wiele wspaniałych piosenek z mojej młodości, a raczej z młodości moich nieżyjących już rodziców. Wróciły dawne wspomnienia. Jak to chociażby: mama szykuje się na bal sylwestrowy, nucąc przy grającej płycie gramofonowej ( najczęściej Sławy Przybylskiej ) - takiego dużego czarnego krążka, który mógł się ... stłuc. Albo inne wspomnienie: tata ociera łzy słuchając ulubionego Marka Bernesa; dużo później - Bułata Okudżawy; mogę się do niego przytulić, ale nie mogę go o nic pytać, bo dla taty najważniejsze są słowa ( doskonale znał rosyjski), więc znowu wsłuchuje się w nie i je sobie po cichutku powtarza. Znalazłam na You Tube mój ulubiony przebój rosyjski. Kiedyś w kinach tak samo często grano filmy radzieckie jak teraz amerykańskie. Niewiele z nich pamiętam, bo na ogół męczyły mnie obrazami wojny - nieszczęścia i okrucieństwa. Dlatego filmowy obraz \"Spacerkiem po Moskwie\" tak utkwił mi w pamięci. Był jak powiew świeżego wiatru, a Nikita Michałkow był uroczy i przesympatyczny, taki inny od bohaterów wojennych. Całe lata nie miałam jednak okazji jeszcze raz posłuchać filmowej wiodącej piosenki, no i właśnie teraz - dzięki YouTube- MAM! :) http://pl.youtube.com/watch?v=U8tVNknUhfY Nie mogę jej nagrać na mój dysk, ale mogę sobie słuchać do woli, jak długo będzie trzymana na serwerze. Posłuchajcie :) Pozdrowienia PS proszę o podpowiedzi adresów innych starych ( a wiecznie żywych ;) ) piosenek :)
-
Wczoraj wieczorem, kiedy już nasłuchałam się ulubionych piosenek mojego ojca, to znaczy piosenek Marka Bernesa, napisałam maila do \" Pustennika\". Pod tym nikiem ukryła się osoba, która umieściła na You Tube około 400 piosenek ze starych filmów rosyjskich, między innymi wspomnianego wcześniej Marka Bernesa. Dzisiaj otrzymałam odpowiedź! :) Internet to potęga - zawsze to mówię :) Ciekawa jestem, czy i nasze filmowe stare piosenki są na tym portalu. Mnie niestety, nie udało się ich znaleźć. O moich poszukiwaniach napisałam maila do internetowej przyjaciółki z Helsinek - Pauli. Na pewno niektóre panie pamiętają jej wizytę na naszej Werandzie (w styczniu ubiegłego roku). Skarżyłam się jej na to, że ja - stara - nie mogę znaleźć w internecie oczywistych rzeczy ( jak te piosenki chociażby). I dzisiaj w mojej poczcie mailowej od Pauli znalazłam taki link: http://nettitv.mtv3.fi/maksuttomat/index.shtml/maksuttomat/mtv3viihde/k70?121637#121637 może uda się Wam go otworzyć i posłuchać piosenki dziarskich fińskich staruszków (?) To hymn raczej. Mnie stokrotnie ubawił :D Pozdrawiam
-
Zamierzałam już wyłączyć komputer, kiedy przyszło mi do głowy zajrzeć na Werandę. Warto było. Znalazłam posty od przyjaciół. Dziękuję Mibo, dziękuję pomarańczowy niku . Wzruszyłam się, naprawdę wzruszyłam się do łez. Posłuchałam, powspominałam, popłakałam trochę. Szczególnie się dla mnie skończył ten wieczór. Nie spodziewałam się takich wzruszeń. Położę się zaraz i dalej będę wspominać ojca i jego frontowe opowieści. Dziękuję PS. Ale wciąż nie wiem jak mam nagrać sobie te pieśni :( , jak na razie to mogę ich tylko posłuchać.
-
Witam wieczorową porą :) bardzo, bardzo dziękuję za pomoc w poszukiwaniach piosenki \"Bombonierka\". podzięowania dla Miby, dla Linki dla pomarańczowego nika :) Skopiowałam sobie jej adres internetowy, a jakże; wysłałam już list do Brazylii, do Telmy, a jakże. Teraz czekam na odpowiedź :). Nabrałam takiej ochoty na tę pyszną piosenkę, że bardzo chciałabym ją mieć na swoim dysku na stałe. Czy mógłby mi ktoś podpowiedzieć, jak to zrobić? Adres piosenki zapisałam już w zakładkach, teraz chciałabym zrobić kolejny krok i skopiować plik. W rezerwie pomysłów mam pomysł kupienia płyty - to oczywiste, ale tak po prawdzie, to chodzi mi tylko o tę jedną piosenkę. Mam jeszcze jedną prośbę, bardzo nieśmiałą. Może się ona wydawać dziwna. Zacznę więc od początku. Od lat piszę książkę o naszej rodzinie ( mam już 500 stron). Teraz przyszedł czas na album foto równocześnie w dwóch wersjach - drukowanej i cyfrowej ( na DVD). Do wersji cyfrowej potrzebuję piosenek: odpowiednich do czasów i do osób, o których album traktuje. Teraz pracuję nad albumem mojego ojca. Pamiętam, że najbardziej lubił on rosyjskiego pieśniarza, chyba aktora także. Mark Bernes mu było. Ojciec potrafił słuchać jego pieśni całymi godzinami, często widziałam łzy w jego oczach. Myślę, że przypominał mu się front - przeszedł na własnych nogach cały szlak bojowy od Lenino do Berlina. Ulubiona piosenka miała tytuł \"Kocham cię życie\". Napisałabym to po rosyjsku, ale nie mam odpowiednich liter. Fonetycznie to może brzmieć tak: \"Ja lublju tiebia żyźń\". W naszych sklepach muzycznych nie ma żadnych nagrań Marka Bernesa. Zostaje tylko internet, ale nie wiem jak się do tego zabrać. Proszę o pomoc :) Pomarańczowy niku, czy i teraz mi pomożesz? :)
-
Witajcie goście już wyjechali. Pozostawili po sobie bałagan i poczucie pustki. Tych kilka dni było tak różnych od codzienności, że chociaż męczące - poruszyły w sercu i umyśle zimowy zastój. Dobrze, że Kurpie leżą na szlaku ich rodzinnej wyprawy. Teraz są w Łomży i zawracają głowę cioci Heli :) Jak cichutko na Werandzie, trochę magicznie, trochę tajemniczo. To lubię. Chociaż brakuje mi postów Linki , Benigny,Jay , Aleks i wielu innych uroczych pań na Werandzie [ kwiat]. Jestem jednak cierpliwa i wierzę, że z wiosną wrócą do nas i podzielą się radością. A może zajrzą wcześniej? :) Mam dzisiaj prośbę do moich werandowych przyjaciółek. Potrzebna mi jest piosenka \"Bombonierka\". Nie mogę jej znaleźć w internecie. Chyba źle szukam. Proszę o pomoc. Obiecałam te piosenkę mojej internetowej przyjaciółce z ... Brazylii. Pozdrawiam serdecznie
-
Moje Drogie Panie, zerknijcie proszę na tę stronę w internecie: http://61226.com/share/hk.swf to fajna zabawa ( i bezpieczna :) ). Wystarczy przesunąć myszkę z góry w dół monitora i cud gotowy :) Mam teraz pełen dom ludzi :( ale jak tylko rozjadą się do swoich domów, napiszę o wichurze na Kurpiach, która przyczyniła się do romantycznego wieczoru we dwoje - przy świecach. Los sam nam urządził małżeński jubileusz :) - 32 lata! :D .......
-
Droga Benigno opisałaś tak plastycznie wasze samochodowe podróże z kotką, że miałam wrażenie, jakbym ja także jechała obok niej, na tylnym siedzeniu i wszystko z wami i z nią przeżywała :) Może nie powinnam tego pisać, ale jakoś mi się tak lżej zrobiło na duszy, po przeczytaniu twojej opowieści. Myślałam, że mam pecha do piesków, że tylko moje chorują i protestują. Przecież tak często zdarzało mi się widzieć psy na kolanach kierowcy; psy zadowolone i zupełnie spokojne. I miny pasażerów też były na ogół zadowolone. Moja mina jest na ogół \"umęczona\" :( Za oknem - coś w rodzaju wiosny. Trochę ciepłego deszczu, trochę ciepłego wiatru, resztki śniegu. Mam nadzieję, że stare polskie przysłowie : \"Idzie luty, podkuj buty\" nie sprawdzi się w tym roku. Szkoda mi co prawda narciarzy, saneczkarzy, łyżwiarzy i dzieci oczywiście, ale i tak nie chcę więcej zimy. Niech już tak zostanie do wiosny :) Wciąż szukam domu dla maleńkiej suni Lusi, tej słodkiej znajdy ze stacji benzynowej. Równocześnie toczę \"boje\" z mężem, który twierdzi, że cztery psy w domu, to stanowczo za dużo. Brakuje mi już sił :( Pociechy mi trzeba, pociechy!
-
Minęłam się z Tobą na Werandzie, droga Benigno . Zupełnie jak na rondzie w przedpokoju ;)
-
Witajcie Planowałam sobie dzisiaj napisać wielce ciekawy i pouczający post ;), ale po trudach całego dnia padam ze zmęczenia i chyba nic już z siebie nie wykrzeszę. Ożywiłam się dzisiejszego wieczoru tylko na chwilę, czytając posty werandowych pań. I zgadzam się z nimi w ogólności i w szczególe. Unikam propozycji spotkań po latach; nie udają mi się zupełnie. Wpisałam się tylko na listę swojej klasy, aby.... słuch po mnie nie zaginął ;) Pozdrawiam jeszcze zimowo, ale z nadzieją na rychłą wiosnę
-
Nie było naszej Linki jakiś czas na Werandzie. Teraz wiem gdzie bywała. W IKAE i w lesie na spacerze zimowym! Dobrze że jesteś już z nami Linko :) Witaj Witam też inne miłe Panie z Werandy. Cierpliwie na nie czekam, bo wiem, że Benigna ukrywa się przed zimą w domowych pieleszach, Miba buduje dom, lub raczej planuje dalsze prace budowlane, Aleks z wielką czerwoną torbą chodzi sobie po wielkim mieście, Kawowy wafelek pewnie przy kawie, Jay leczy. Każda z Pań ma przecież moc rozlicznych obowiązków. Poczekam cierpliwie, a na pewno któraś z Pań wpadnie tu na chwilę i zostawi kolejny post :) Portal \"Nasza klasa\" rozkwita jak kwiat internetowy. Wciągnął mnie bez litości. Wciągnął wielu moich znajomych. Dzisiaj napisał do mnie kolega, którego nie widziałam 33 lata. Mieszka obecnie w Australii, ma samolot i czasami lata sobie ponad kangurami ;). Mój syn, który odkrył wspomniany portal zaledwie dwa tygodnie temu, był wczoraj na pierwszym klasowym spotkaniu. Przyszło kilkanaście osób i zabawa trwała do rana. Teraz mają zamiar poszukać maruderów, którzy się jeszcze nie wpisali i planują zorganizować ponowne spotkanie. Może być znowu fajnie. Coś w tym jest, że sięgamy do przeszłości, że poszukujemy, dowiadujemy się i czasami nawiązujemy ponowne więzi, chociaż te - dużo rzadziej. Zmieniamy się przecież i czasami wcale nam nie po drodze razem z dawnymi znajomymi. Tak stało się z moją najbliższą przyjaciółką, z którą siedziałam 12 lat w jednej ławce (cała podstawówka i liceum). Kiedyś bliska jak siostra, teraz - tylko znajoma sprzed lat. Jakoś nam konwersacja nie wyszła. Szkoda. Nie zraża mnie to jednak i wciąż zaglądam na portal :D Linko ja, kiedy założyłam naszą klasę \"B\" - to natychmiast wpisało się pięć osób. W ciągu trzech dni! Spróbuj, może i w twoim przypadku będzie podobnie. Miałam dzisiaj pisać o czymś innym, ale zeszło mi na \"naszą klasę\". Wrócę na Werandę jutro i napiszę o tym, co mi dzisiaj \"uciekło\". Pozdrowienia,
-
Dzisiaj rano zajrzałam sobie na portal \"Nasza klasa\" i znalazłam tam kilka słów od znajomej z forum; z forum \"obok\" - tzn. pięćdziesiątek. Pisałam tam kiedyś, w zamierzchłej przeszłości ;) i nie przypuszczałam, że ktoś mnie jeszcze pamięta i że odnajdzie. A tu jeszcze kilka naprawdę miłych słów. To miłe :) Niedziela zaczęła się więc dla mnie bardzo przyjemnie. W dodatku wokoło słońce i ciepełko. Tak lubię :D Nie będę siedzieć dzisiaj dłużej przy komputerze, zabiorę psy na daleki spacer po lesie. Zrobię to na raty; najpierw \"chłopcy\" czyli Doro i Kofi, a później \"dziewczynki, czyli wiekowe Czata i Lusia. Każdy ma inne tempo i inne zainteresowania. A ja, dzięki podwójnej porcji spacerów, zażyję więcej świeżego powietrza i ruchu :) Miłego dnia życzę
-
I znowu, dzięki Mibie , kliknęłam w brzuszek drewnianego pajacyka i jakoś lepiej zrobiło mi się na sercu :) http://www.pajacyk.pl/ polecam taką terapię :) Witam serdecznie. Dzisiaj zaświeciło słońce na naszych Kurpiach. Od zawietrznej, na słońcu było (!) 17 na plusie. Byłam pożegnać moją wiekową przyjaciółkę - babcię \"Żuraw\", jak sobie ją przez lata nazywałam. -Pożegnać - bo odeszła już starowinka z tego świata we wtorek, w wieku lat 94 ( piękny wiek, ja takiego nie dożyję :( a -\"Żuraw\"- , bo jedyna w naszej wsi miała na podwórku oryginalną studnię z żurawiem. Mimo ogromnej różnicy wieku zaprzyjaźniłyśmy się serdecznie. Przez trzy lata bywałam u niej codziennie. Pani Zofia też mnie odwiedzała dość często. Zimą przychodziła do mnie w samych skarpetkach, bo bała sie poślizgnąć na oblodzonej wiejskiej drodze ( na drodze pięćdziesiątej kolejności odśnieżania), i grzała się przy moim kominku; latem chłodziła się przy klimatyzatorze razem ze mną i moimi psami. Raz nawet pozowała mi do portretu. Odnalazłam dzisiaj ten portret, zaraz po powrocie z kościoła i ...spłakałam się jak małe dziecko. Nie ma już komu usmażyć dla mnie i ... tylko dla mnie całej góry placków ziemniaczanych, moich ulubionych :( Nie chcę psuć nastroju na Werandzie, tak tylko sobie pochlipałam w kąciku. Życzę serdecznie czerwonej torbie w wielkim mieście i jej właścicielce - eleganckiej Aleks udanego spotkania z przyjaciółką z sieci. Ja takoweż odbyłam jesienią i stało się ona dla mnie źródłem radości i nieopisanej wprost inspiracji twórczej. :) Pozdrawiam
-
Nie mam wielkiej czerwonej torby w rozmiarze XXL jak nasza Aleks kochana . Mniej dbam o nowe ciuchy, chociaż uważnie słucham rad przyjaciółek w tej sprawie. Ja poprawiam sobie nastrój zmieniając coś wokoło siebie. Więc całe życie buduję, remontuję, maluję ściany, naklejam bordiury, szyję kapy, lambrekiny i zasłony i takie tam inne sprawy. W nowym wnętrzu czuję się \"odnowiona\", odświeżona przynajmniej kilka miesięcy. Jakbym zaczynała nowe życie. W chwilach remontowego szaleństwa przyświeca mi historia pewnej starszej pani, która zelektryzowała swoją rodzinę zapowiedzią wielkiego remontu swojego wielkiego domu. Może nie było by w tym jej zamierzeniu nic dziwnego, gdyby nie miała już za sobą 95 lat udanego życia. Wydała na remont krocie, zubażając tym samym przyszły spadek. Ale co tam, przynajmniej rok żyła w przyjemnym, urządzonym podług własnego gustu, pięknym domu nad Oceanem Indyjskim ( to zamorska opowieść ;) ) Po przeczytaniu postów naszych \"nowych\" emerytek :) zaczęłam się zastanawiać jaki to ja mam status społeczny. Nie pracuję już w rodzinnej firmie - mąż sam ją prowadzi ( z synem); nie jestem na emeryturze; od 2001 płacę KRUS ( mieszkam na wsi), ale ziemi nie uprawiam, nie mam inwentarza żywego ( poza czterema teraz psami i rozlicznym ptactwem na pobliskich drzewach) i nie wystawiam faktur za płody ziemi swojej ( 4 ha). Rolnik ci ja, czy co inszego? ;) Wiem jedno, kiedyś czeka mnie oszałamiająca emerytura rolnicza w kwocie złotych 525. Na szczęście mam jeszcze sporo ziemi pod zabudowę i sporo pomieszczeń do wyremontowania. Będę więc czynna \"zawodowo\" i radośnie \"odnawiana\" przez kilka dobrych lat :) . Maleńka Lusia, ta drobina ze stacji benzynowej, powoli wkrada się w serce mojego męża. Pan wziął ją nawet na spacer i dał kilka łakoci. No i przestał mi dogadywać :) Trudno będzie się rozstać z Lusią za tych kilka tygodni. Kupiłam jej maleńką obróżkę z dzwoneczkiem ( może to dla kota?), aby wiedzieć gdzie biega. Mamy sporą działkę pełną drzew i krzewów. Wieczorem nie wiem, gdzie się maluch ukrywa. Dzwoneczek zdradza ją bezwstydnie, a ja jestem spokojna, że nie przeciska się między sztachetkami, aby uciec do wiejskich kawalerów, jak to ostatnio była próbowała razy kilka. Aleks , podpowiedz mi proszę :). Nie wiem kiedy pojechać z Lusią do weterynarza na sterylizację. Mała ma cieczkę od pięciu, sześciu dni. jak to policzyć? kiedy zabrać ją na zabieg? Pozdrawiam
-
Mój pierwszy post w 2008 roku. !!!!!!!!!:D Dużo szczęścia i jeszcze więcej zdrowia! :) Szczęśliwego Nowego Roku!
-
Pisząc dla Was życzenia na rok 2008, nie zauważyłam, że koło moich nóg ułożyły się cichutko wszystkie moje psy. Cała czwórka ( liczę też Lusię, chociaż za dwa dni idzie do nowego domu). Boją się huku petard, podobnie jak milusińscy Miby . Zaraz zacznę je dopieszczać, przygotowałam już trochę smakołyków ( kości do obgryzania, może to zajmie ich uwagę). Będzie też dużo głaskania. Może uda się w tym roku i nie będzie trzeba wyciągać dużego Doro z maleńkiej kryjówki. Dwa lata temu zaklinował się był w maleńkiej komórce i nie wiedział się z niej wydostać. Było z tym dużo śmiechu ( ale nie dla Doro bynajmniej). Jeszcze raz wszystkiego dobrego :D
-
Za godzin kilka pożegnamy kolejny rok naszego życia. Jaki był ten rok 2007 ? :) Jak Wam się, Moje Kochane Panie na Werandzie działo w tym roku nieparzystym? W mojej rodzinie mówi się, że lata nieparzyste są szczęśliwsze :). Jeśli o mnie chodzi, to się wszystko zgadza. To był naprawdę udany rok. Wygrałam wojnę z obrzydliwą chorobą, spotkałam w realu drogą przyjaciółkę, nacieszyłam się do woli swoją wnusią Amelią ( była w Polsce całe lato) i poznałam komputer wręcz doskonale ;). Wcale więcej nie życzę sobie w roku nadchodzącym. Tak trzymać. Życzę zdrowia i moc radości, życzę dobrego humoru i zdrowia, życzę uśmiechów, pogody i ... zdrowia, życzę wielu cudownych zdarzeń, znajomych nowych i serdecznych i ... zdrowia oczywiście. :) Uściski i pozdrowienia
-
Emilko trzymam kciuki za pracę magisterską. Już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła przywitać Cię tymi słowy: \" Witam Pani Magister, witam serdecznie na naszej Werandzie...\" :) Pozdrowienia
-
Jak dobrze, że już jestem wolna od sylwestrowego szału. Nie szukam miejsca, ani towarzystwa. Nie szukam kreacji, ani zabiegów pielęgnacyjnych. Mam swoje lata, swój cieplutki dom i Pana, który godzi się ze mną spędzać Sylwestra już od 31 lat!. Nowy - 2008 rok powitam szampanem - a jakże! i ... pestkami. Najróżniejszymi, najczęściej orzechami pistacjowymi. Nie wiem dlaczego, ale na domowego Sylwestra zawsze przygotowuję właśnie takie \"przekąski\" :) Cieszę się, że nie musiałam pędzić do sklepów, aby wymieniać, zamieniać i zwracać prezenty gwiazdkowe. Udało się! Pod moją choinką w tym roku czekały na mnie naprawdę udane upominki :) Pozdrowienia