Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Aurinko

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Aurinko

  1. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Witam Nie wybieram się za morza w tym roku. Za tydzień jadę na Mazury, do Mikołajek. I nie mogę się już doczekać :). Jak wrócę, napiszę jak tam było. Jak zawsze w czasie urlopu - loteria pogodowa. Jak to w Polsce bywa. Żeby tak można było zamawiać piękną pogodę, zamówiłabym ją dla siebie i dla wszystkich pań z Werandy :D Póki co, życzę dużo słońca i pogody...ducha. Dla \" wakacyjnego ducha\" też ;)
  2. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Czekam z niecierpliwością na zdjęcia z Meksyku. Jak miło będzie powspominać. Jay , a w morzu się kąpałaś ? a na ciepłych plażach poleżałaś? czekam na wrażenia z wyprawy ( jeśli znajdziesz chociaż odrobinę czasu oczywiście). Goście pojechali już do swoich domów. Zostawili po sobie rozgardiasz i urwanie głowy. Ale miłe, bardzo miłe urwanie głowy ;) . Oby takich wizyt więcej.:D Na naszej Werandzie pusto jakoś. Ale rozumiem - WAKACJE ! Czekałam na nie cały rok, liczyłam tygodnie i miesiące, a ono mija tak prędko, że nie mogę nadążyć z liczeniem minionych dni. Na polach już kończą pracę kombajny,a w bocianich gniazdach zrobiło się tłoczno i trudniej już odróżnić dzieci od ich długonogich rodziców. Gdzieś tam mija lipiec, ledwie go jeszcze starczy na kilka dni, a już sierpień za pasem. Ja tak nie chcę. Miało być przecież spokojnie, niemal leniwie i .... długo, długo, nie kończąco się, wakacyjnie, jak dawniej - za dziecięcych lat. A tu? nawet trudno mi sobie wyobrazić, że jestem na wakacjach. Może łatwiej mi będzie poczuć wakacyjny czas, kiedy będę już na Mazurach, w Mikołajkach. Wyjeżdżam 2 sierpnia i nie będzie mnie raptem pięć dni. Ale dobre i to. Zawsze to jakieś wakacje :) Ciekawa jestem jakie uczucia targają ;) Wami, Moje Panie z Werandy w czasie wakacyjnych miesięcy. Luz, spokój, odprężenie, lekkość, flirt.... ;) ? Pozdrowienia z wakacji na Kurpiach ;)
  3. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Jam jest twój ojciec Rydzyk. Oto przykazania moje: 1. Nie będziesz miał radiów cudzych przed moim. 2. Nie będziesz odbierał radia mojego bez opłaty. 3. Pamiętaj, aby w dzień święty rentę mi przesyłać. 4. Czcij Ojca swego i rozgłośnię jego. 5. Nie zagłuszaj. 6. Nie cudzosłysz. 7. Nie przestrajaj. 8. Nie unikaj fałszywego świadectwa na antenie mojej. 9. Nie pożądaj mybacha ojca dyrektora swojego. 10. Ani żadnej kasy, która jego jest. ;)
  4. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Droga Jay zdradź proszę, gdzie będziesz moczyć nogi, w tym pięknym egzotycznym Meksyku? Kiedyś, bardzo dawno temu, kiedy lecialam na wycieczkę do Meksyku, obiecałam sobie, że wymoczę się w Pacyfiku za wszystkie czasy i za wszystkich, których zabrać ze sobą nie mogłam. Niestety :( Plaża w Acapulco okazala się okropna. Piasek, pozostałość po erupcji wulkanu ( w zamierzchłych czasach) był szary i szorstki. Fale biły po łydkach ciemnym żwirem bez litości. Trudno było utrzymać się na nogach. Podobały mi się, a i owszem, wielkie parasole z trawy i drinki ( szczególnie pinacolada), ale nie kąpiel w oceanie. Siedziałam cały czas, aby przetrwać potworny upał, w pięknym błękitnym basenie hoteleowym. I było mi doskonale. Napisz proszę Joy , na jakiej plaży będziesz moczyć nogi? I czy w oceanie, czy może w morzu Karaibskim (?) Życzę Ci miłego odpoczynku. Baw się dobrze :D Na Kurpiach było dzisiaj 39 C ( w porywach!) Cieżko było, ale przetrwałam ;) A jak Wam minął upalny dzień? gdzie znalazłyście Panie schronienie? może w jakimś oryginalnym miejscu? :) Pozdrowienia
  5. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Właśnie zajrzałam pod wskazany adres internetowy. Z życzeniami imieninowymi i urodzinowymi dla Aleks naszej kochanej poczekam nieco. Daty zapisałam sobie na kilku kartkach samoprzylepnych i poprzylepiałam je w każdym ważnym dla mnie miejscu. Nie da rady ich nie zauważyć. We właściwym czasie - będą ŻYCZENIA dla Aleks. A teraz .... POZDROWIENIA :)
  6. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Kolejna opowieść naszej Aleks kochanej jakoś dziwnie mi jest znajoma. Na szczęście nie mnie się coś podobnego przydarzyło, ale mojej najlepszej przyjaciółce na studiach - Elżbiecie :(. Ratowałyśmy ją na różne sposoby, tłumaczyłyśmy, wysłuchiwałyśmy, pilnowałyśmy całe noce. To trwało. Ale jak powiadają: czas jest najlepszym lekarzem. Teraz Elżbieta pracuje w wydawnictwie sejmowym ( jest tam szychą :) ) a jej córka - Karolina wkrótce spowoduje, że zostanie i babcią. Dziękuję Aleks za kolejną historię z życia wziętą Linko tak szalałam zakupowo, że moja karta kredytowa odmówiła mi posłuszeństwa i to w chwili, kiedy byłam przy kasie z pełnym po brzegi ogromnym wózkiem koszykowym, ufff!! Ale wstyd ! Musiałam wszystko zostawić i gnać do pobliskiego banku, który wcale pobliskim się nie okazał i wypłacać resztki gotówki. Zapomniałam, że robię remont w mieszkanku córki i że przecież na kartę właśnie kupiłam lodówkę i mikrofalówkę. Ale wstyd zostaje wstydem :( Najlepiej mi jest w ogrodzie. Dzisiaj z przerwami, bo gorączka lipcowych dni dotarła i na Kurpie. Razem z psami chowałam się co jakiś czas w domu, gdzie mój mąż zainstalował (jeszcze na początku maja) klimatyzację. To był dobry pomysł, chociaż tylko w jednym pomieszczeniu, ale to i tak ulga. Trzeba było nas wszystkich zobaczyć, jak tłoczymy się wokół klimatyzatora, ciesząc się każdym chłodniejszym powiewem. Życzę takich chodnych powiewów.
  7. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Droga Linko jestem, jestem. Wróciłam na Werandę :D. Cały wtorek i całą środę też, robiłam ogólne zamieszanie w biurze mojego męża. Byłam bardzo zajęta i przejęta :D. Tak dużo roboty, a tak mało czasu mi dano, a zadanie - karkołomne. W pokoju handlowców obok trzech biurek już tam od dawna stojących, urządzałam kącik komputerowy ( trzy nowe komputery), kącik śniadaniowy ( dla trzech chłopa) i część oficjalną dla ewentualnych gości. Bagatela (!)...., wszystko na 25 m kw. ( na nowej wykładzinie od ściany do ściany). Uff!!!! Ale udało się wszystko doskonale i nawet doczekałam się komplementów.:D A dzisiaj odpoczywałam na ... zakupach :). Wyciągnęły mnie na tę handlową wycieczkę do Ostrołęki moje dwie sąsiadki - leśniczyna i jej bratowa. Zawiozły mnie tam starym jak sam świat Mercedesem - takim ogromnym, jakby z moich młodzieńczych lat. Pewnie dawno stuknęło te maszybie już dwadzieścia pięć lat. No cóż, niemiecka perfekcja. Dojechałyśmy do Ostrołęki bez przygód, zakupiłyśmy to i owo, całkiem całkiem i nawet wróciłyśmy bez przeszkód. Fajna wycieczka. Ale miło być znowu na Werandzie :) Pozdrowienia
  8. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Miła Aleks Częstochowa, jak i Warszawa - to miasto nieszczęsne. Warszawa z racji tej, że stolica, Częstochowa z racji tej, że ... też stolica. Warszawiacy raczej nie mają żadnych spraw do załatwiana w ministerstwie rolnictwa, obrony narodowej czy innych takich tam. Do tych ministerstw i innych urzędów ogólnopaństwowych, ogólnonarodowych, jak już dawno temu obliczono, przyjeżdża rocznie ponad milion osób z całej Polski i nie tylko. A METRO w powijakach. Jedyna stolica europejska bez wygodnej szybkiej kolejki \"pod\" czy \"nad\" ziemnej. Nie mówię już o obwodnicy. Sejm się zaparł i nie daje od lat nawet złotówki, chociaż Warszawa zarabia na siebie i nawet do budżetu państwa oddaje. W Częstochowie, religijnej stolicy kraju, też powinno wszystko mlekiem i miodem płynąć. A co mają mieszkańcy obu miast? Czy jakiekolwiek udogodnienia i profity? Nie odpowiadam. I tak każdy wie swoje. Jako wieloletnia mieszkanka Warszawy, okolic ściśle rządowych - Aleja Szucha - wiem, co za \"udogodnienia\" płyną dla zwykłych tubylców w czasie strajków, zjazdów, spędów, protestów, powitań i innych takich tam.... eeee, szkoda gadać. PS pana Rydzyka nie widziałam jeszcze w Warszawie. Czy już był z oficjalną wizytą w stolicy?
  9. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Pomarańczowy nik widać nam życzliwy, skoro tyle słodkości nam przysłała. Dziękuję za wrażenia wizualne, a i inne też - bo wyobraźnię mam niezgorszą :D Cieszę się ogromnie, że Kurpie nie są tak atrakcyjne dla ojca dyrektora, jak Częstochowa na przykład Do nas nie przyjedzie, chociaż i u nas ma grono wielbicieli. W ubiegłym roku mało nie oberwałam babmulcem w głowę :), kiedy nieopatrznie powiedziałam słów kilka o Rydzyku. Nie były to zbyt pochlebne słowa; a skierowane do nieodpowiedniej osoby - mogłyby się stać bardzo bolesne w skutkach :). Pan Tadeusz - miejscowy kamieniarz - układał z wielką werwą i radością moją Kurpniagarę (i oczko wodne też). Asystowałam mu z radością, gadając z nim do upadłego, jako że gadułka jestem niesłychana :) Zostałam zaproszona nawet, a jakże, na ... wesele córki naszego kamieniarza. A i owszem, byłam, bawiłam się i rozmawiałam bardzo wiele, ale nie o polityce na szczęście. O polityce, a raczej ściślej - o Rydzyku - pozwoliłam sobie powiedzieć słów kilka znaczniej później. Po tygodniu może. Przy Kurpniagarze. Teraz się już nie przyjaźnimy. Kurpnagarę kończyłam sama a asyście syna sąsiadów . Została jeszcze niedokończona kamienna ścieżka, którą też sami z mężem wykończymy. Wniosek nasuwa się sam. Nie rozmawiaj o Rydzyku, zanim robota nie będzie skończona :) Nie rozmawiaj o Rydzyku, jeśli nie chcesz stracić dobrego kamieniarza z okolicy Nie rozmawiaj o Rydzyku, jeśli nie chcesz oberwać własnym kamieniem we własną głowę ( słowo daję, pan Tadeusz nawet się zamachnął ) Za oknem słońce. Łapię ciepełko i promienie, bo zapowiadają załamanie słonecznej pogody. Cały ranek w ogrodzie. Czy może być coś piękniejszego? Pozdrawiam
  10. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Mibo przed snem słówko do Ciebie :). Za moim oknem też duje, ale zapewne nie tak jak u Ciebie, nad morzem. Dziękuję za zaproszenie do wspólnego biesiadowania, ale kiepski ze mnie kompan, nawet do wirtualnego picia. Za kilka dni zapowiadają poprawę pogody, więc zdążysz się jeszcze napracować przy budowie. Odpocznij teraz ździebko - korzystając z czynników od ciebie niezależnych - kilka dni wytchnienia dobrze Ci zrobi. Przecież zalewanie stropu to nie zabawa. Wiem coś o tym - znam sprawę z autopsji :) Pozdrowienia
  11. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Aleks znałam kiedyś takiego pieszczocha. Mieszkał był wtedy jeszcze u swojej mamusi wdowy i kamuflował się doskonale. Czyściutki, pachnący, wypielęgnowany, świetnie ubrany, ach! Zakochana w nim po uszy nie słuchałam nikogo, kto na jego temat wypowiadał się inaczej, niż ja sobie tego życzyłam i jak sobie wyobrażałam. Mój opiekun niebieski nie przespał jednak ważnej chwili i otworzył mi oczy w samą porę. Uciekłam ( ze łzami w oczach, a jakże ! ) i ...na dobre, na bardzo dobre - mi to wyszło :D Dziękuję za przypomnienie tego TYPA !
  12. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Benigno kochana, czy mówiąc o nudzących się w czasie deszczu kotach, miałaś na myśli swoją słodką kotę psotkę ? :) Chyba dzisiaj mój umysł nie jest nadzwyczaj lotny :( . Stojąc w kuchni przy \"garach\", tzn. robiąc łososia w marynacie (pierwszy raz w swoim długim życiu), pomyślałam o Twoim werandowym poście i ... rzuciłam wszystko, aby komputerowo zapytać. Czy o nudzącą się kotkę chodziło? ;) Ściskam Cię mocno :D :D :D i inne Panie też ;) :D
  13. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    A ja się w czasie deszczu nie nudzę :D . Wciąż mi brakuje czasu. Na wszystko. Tyle sobie zadań wytyczyłam, że choć nie pracuję zawodowo - nie mam w ogóle wolnego czasu ;) Na pisanie postów na Werandę znajduję zawsze, no - może prawie zawsze. Dwa dni mnie nie było, bo wyjazd do Warszawy i remont w warszawskim maleńkim mieszkanku mojej córki pochłonął mnie zupełnie. Miba mnie rozumie, prawda? Ciekawa jestem jak tam budowa domu? Czy deszcze i wichury nie wyrządziły żadnych szkód? Benigno kochana twoja opowieść o gniazdku w krzewie glicynii wzruszyła mnie ogromnie. Ja też obchodzę szerokim łukiem krzewy i drzewa na których są gniazdka lub nawet na których podejrzewam, że są. \"Wychowaliśmy\" już pierwszą turę piskląt, teraz zaczynają pojawiać się kolejne. Ptasie mamy zaczęły obskubywać liniejącego Doro. Robiły to na wiosnę, kiedy budowały gniazda. Robią teraz, kiedy jej poprawiają. Stare psisko leży spokojnie na schodach przed domem i nic sobie nie robi z tego, że znowu stał się dostawcą miękkiego surowca. Kawowywafelek (mniam mniam, jaki pyszny nik :D ) wpisała nam wiersz o deszczu. Jak ładnie można pisać o deszczyku. Jak miło. Kiedyś któraś z pań cytowała nam Staffa - to było o innym deszczu. Teraz mogłyśmy poczytać o takim, jaki pojawił się właśnie za moim oknem. Taki lubię. Witam serdecznie Emilkę . Cieszę się ogromnie, że do nas zawitałaś. Twoje miejsce na Werandzie zawsze czeka :) I na wiele innych miłych pań też :D
  14. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Jak zwykle, z wielką uwagą przeczytałam post naszej Aleks kochanej . Zgadzam się z Benigną i Linką , że zmiany jakie zaszły w śwadomości społeczeństwa naszego, przyszły nagle, niemal z roku na rok. I dobrze! :D Trzydzieści lat temu miałam już dość mieszkania z rodzicami ( jestem jedynaczką, a oni byli nadopiekuńczy) więc wydałam się za mąż. Pół roku znajomości i już - decyzja na całe życie. Udało mi się. Mój starszy pan jest absolutnie wspaniały :D, ale przecież tak wcale nie musiało być. Tak mało go znałam, prawie nic o nim nie wiedziałam. Mimo, że miał wtedy własne mieszkanie, bez ślubu nie mogłam u niego zamieszkać. Zresztą nawet mi to nie przyszło do głowy. Jedyny sposób na samodzielność? małżeństwo! Nawet nie poczekałam do końca studiów (byłam na piątym roku). Teraz trudno mi to pojąć. Sąsiadka z mojej wsi - pani Sabina, trzy miesiące płakała, kiedy jej ukochany ojciec ułożył jej małżeństwo z najbogatszym chłopem w okolicy, starszym od niej o 19 lat. A było to całkiem niedawno, bo 40 lat temu. Jej córki wybierały już same, ale z mężami zamieszkały - w przez siebie wybudowanych domach - dopiero po ślubie! Jej dwie wnuczki - bliźniaczki - dwa lata temu zrobiły maturę. Pracują w mieście i tam też mieszkają ze swoimi chłopcami - bez ślubu ! Co za zmiany! I dobrze! :D
  15. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Droga Aleks konia nigdy nie posiadałam, na koniu nigdy nie jeździłam, ale konie lubię i szanuję. Nidy koniny nie jadłam i jeść nie zamierzam. To tak jakbym miała ochotę zjeść psa w potrawce :(. Kwestia zasad. Pięknie piszesz o koniach, na pewno kochasz je ogromnie i rozumiesz doskonale. Przesyłam Ci najpiękniejszy internetowy uśmiech :D i bukiet takowych internetowych kwiatów W ubiegłym roku spędzałam cudowny tydzień w Mikołajkach. Zabrałam tam córkę i jej córeczkę - wtedy dwu i pół letnią Amelię Ewę. Każdego dnia, po śniadaniu mała amazonka pędziła \"kłusem\" do stajni, aby powitać Kizię i jej synka - ślicznego malca Kazio i aby pięknie ją zapytać, czy może na niej pojeździć. No i jeździła! Najmłodsza amazonka w historii stadniny Gołębiewski :D Pękałam z dumy i dzielnie towarzyszyłam jej codziennej krótkiej ( 15 minut) podróży na wielkim ciepłym spokojnym stworzeniu maści ... no właśnie jak się mówi na koniu brązowego ? (ależ ze mnie laik!):) W tym roku też jedziemy do Mikołajek, tylko że na krócej - cztery dni. Jestem pewna, że po każdym śniadaniu będę uskuteczniać bieg truchcikiem u boku niezapomnianej Kizi i starszej już o rok młodziutkiej amazonki. PS Kiedyś po wpłacie na rzecz ratowania chorego na astmę Fuksa - konia ze stadniny gdzieś w Wielkopolsce, dostałam płytę CD z nagraniem jego wesołych harców, nagranych zaraz po tym, jak poczuł sie lepiej po medykamentach kupionych ze zbiórki. Warto było wysłać tych parę groszy. Już nie jeden raz oglądałam sobie to nagranie, tak dla polepszenia nastroju. Zawsze pomaga! :)
  16. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Droga Jay , koń to piękne, dobre i mądre stworzenie. Kiedy zadaje się z nim mądra, dobra i piękna duchem osoba - jaka Ty jesteś - problem nie istnieje. Jestem tego pewna. :D Tak, czy inaczej - trzymam kciuki bardziej za pewne części twojego ciała ;) niż wzajemne z koniem porozumienie. Powodzenia! i wielu wrażeń! Mibo nasza kochana , jak dobrze, że wichura nad twoją głową przeminęła. Życzę teraz słońca i ciepełka. Moje Kurpie leżą jakby na uboczu wszelkich nawałnic. Ma to i dobre i złe strony. Kiedy Polskę zalewają deszcze, my mamy spokój; ale zaraz potem zaczyna się straszliwa susza, która niszczy wszystko bez serca. Powoli stajemy się regionem półpustynnym i nie są to żarty, niestety :( Wspomniałaś Flosko o swojej mamie i o braku czasu dla niej. Rozumiem cię doskonale. Ja także żałuję, że kiedyś, całe lata temu, wymigiwałam się od częstych spotkań z moją mamą. Miałam wtedy dom na głowie, pracę, własne zainteresowania ( zachciało mi się studiować drugi fakultet), nie starczało czasu dla matki - wdowy. Teraz, 13 lat po jej śmierci, każdego dnia myślę o niej, tęsknię do niej i marzę beznadziejnie o spotkaniu z nią ( teraz - to tylko w zaświatach :) ) Jak dobrze, że masz jeszcze czas odrobinę zmienić napięty harmonogram swoich zajęć i wpaść do mamy na pogaduszki. Pozdrów ją ode mnie :) Od wczoraj jestem słomianą wdową. Starszy pan poleciał na dni kilka do Finlandii ( służbowo). Jestem sama, samiutka i dobrze mi z tym. teraz marzę, aby nikomu nie przyszło do głowy wpaść do mnie na pogaduszki. Pisarka Krystyna Boglar wystawiała transparent w drzwiach swojej wiejskiej posiadłości: \"Gość w dom, nóż w brzuch\". Nie chciała, aby ktokolwiek przeszkadzał jej w pisaniu kolejnej książki dla dzieci. Wiem, bo sama widziałam na własne oczy. Moze i ja powinnam wydumać jakiś slogan odstraszający sąsiadów ;) Ale Was wszystkie Panie z Werandy zapraszam, i to bardzo serdecznie :D
  17. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Dwa dni mnie nie było na Werandzie, bo dopadła mnie migrena :(. Dawała mi spokój cały rok. Czułam się wolna i szczęśliwa, aż tu - we wtorek - przyszła! Zapowiedziała się oszustwem odczuwania zapachów ( nic nie podejrzewając, szukałam po całym domu źródła zapachu benzyny i spalenizny). Później zafundowała mi \"mroczki\", a na koniec mdłości. Świat przestał istnieć. Ratowałam się jak mogłam, więc zjadłam garść, może dwie wszelkich proszków, które podejrzewałam o skuteczność. Niewiele pomogło. Swoje siedem, a może dziewięć godzin musiałam odleżeć w ciemnym pokoju, przy wyłączonych wszelkich źródłach hałasu. Wczorajszy dzień, już bez owiniętej zamrożoną chustą mojej biednej głowy, musiałam odchorowywać zatrucie lekami - jak zwykle w takich przypadkach. Dzisiaj jestem w porządku. Niestety pogoda się bardzo zepsuła ( a może zmieniła tylko) i piszę do Was swój zaległy post przy kominku, ubrana w ciepłą kamizelę. Witajcie Bardzo mi się podobała opowieść Aleks . W moich kurpiowskich okolicach podobnych scenariuszy można znaleźć dziesiątki. Wieś tak szybko się zmienia, że jedno pokolenie nie daje rady tego ogarnąć umysłem, przyzwyczaić się i zmienić wystarczająco szybko. Dziękuję Benignie za opisanie groty solnej i swoich wrażeń. Byłam tylko raz w takiej grocie, w Mikołajkach, w hotelu Gołębiewski. Chyba nie umiałam jednak należycie z niej skorzystać. W sumie - nie zrobiła na mnie wrażenia. W sierpniu wybieram się tam znowu na kilka dni. Spróbuję raz jeszcze. Zaraz opuszczę ciepłą kuchnię, bo moje psiaki już czekają na kolejny spacer. Żółtooki Doro trzyma w pysku smycz (pójdziemy znowu do lasu). Nie mogę odmówić ;) Pa
  18. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Moja kochana Sara, dwunastoletnia suka odeszła kilka tygodni temu przez tęczowy most, ale mi wcale kłopotów z psami nie ubyło. Zostało ich trzy i chociaż staruszka Czata - jamnik miniatura, jest spokojna i ciągle śpi, a znajda Doro całymi dniami spokojnie leży przy furtce, to nasz najnowszy mały przyjaciel - Kofi,( czarny jak smoła, albo lepiej - jak mała czarna ;) rozrabia za wszystkich. Ucieka ciągle i goni rowery i samochody, niestety. Jest bardzo szczupły, więc bez trudu przepycha się między prętami ogrodzenia. Nie pomagają groźby i klapsy ( gazetą). Przechodzi przez ogrdzenie kiedy tylko ma na to ochotę. Dzisiaj szukałam go dwie godziny. Wrócił sam, \"pachnący\" gnojówką, tą od sąsiada! Teraz biega po podwórzu z uwiązaną przy obróżce wielką butelką po wodzie mineralnej. Jest tak duża, że nie da rady przecisnąć jej między prętami ogrodzenia. Kofi dziwił się tylko chwilkę, szybko zaakceptował towarzystwo plastikowej butli i nic sobie z niej nie robi. Nie martwcie się, nie jest to dla niego niebezpieczne. Sprawdziłam. Jutro napiszę, czy dał jej radę i znowu uciekł. Tak bardzo chciałam napisać o moich \"psich\" kłopotach, że zapomniałam się przywitać :( Wybaczcie :) Witajcie serdecznie Mam nadzieję, że miałyście miły dzień. Serdecznie witam Linkę. - - Jak dobrze , że wróciłaś do nas po pobycie \"u wód\". Cieszę się, że miło spędziłaś tych kilka dni. Opowiedz nam coś więcej :), jak z jedzonkiem? z pogodą ?, z przygodą ? ;) Teraz się żegnam i życzę spokojnego wieczoru :D
  19. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    W naszej wsi jest kilku Janów i kilka Janeczek. Z prawie każdej zagrody dobiegają hałasy, przypominające o imieninach i ich hucznych obchodach. Byliśmy zaproszeni przynajmniej do dwóch, ale wykręciliśmy się bardzo grzecznie. Niech się bawią sami. Oboje z mężem zrobiliśmy sobie dzisiaj dzień dziecka i nic, ale to nic nie robiliśmy. Błogie lenistwo, słodkie nieróbstwo. Nuda. Ale jak miła i długo oczekiwana. A jutro znowu pobudka o szóstej rano ( psy mi nigdy nie darują nawet minuty, poranny spacer - rzecz święta!), mąż jeszcze wcześniej wstanie, bo jest umówiony na rozmowy na Śląsku, wyjedzie więc zapewne o trzeciej trzydzieści - jak zwykle w takich razach. I cały tydzień od nowa.... :D
  20. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Znowu odwiedziłam Warszawę. Od kiedy mieszkam na Kurpiach ( już będzie tego z pięć lat) odwiedzam swoje miasto przynajmniej raz w miesiącu, czasami częściej. Za każdym razem zauważam jakieś zmiany, jakieś szczegóły, które kiedyś umknęły mojej uwadze. Mieszkałam całe wieki w okolicach rządowych, a więc - Al. Ujazdowskie, Belweder, Bagatela, Szucha. Demonstracje, strajki, protesty - do dla mnie zawsze była \"normalka\" (w ogromnej większości solidaryzowałam się z protestantami). Ale teraz, kiedy zobaczyłam pielęgniarki - popłakałam się. Smutno mi się zrobiło, kiedy zobaczyłam twarze zmęczonych, zdesperowanych kobiet potrząsających miarowo plastikowymi butelkami. Bardzo chciałabym im pomóc, chciałabym, aby wróciły do szpitala i spokojnie wykonywały swoją pracę, nie martwiąc się o to, że tak mało zarabiają. Droga Jay , dla mnie moje miasto też wyglądało dzisiaj smutno. Życzyć sobie tylko można, aby takie historie jak w twoim mieście i obecnie w moim - nie zdarzały się w ogóle.
  21. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Czasami dobrze jak pada deszcz. Całą dzisiejszą noc padło, równiutko, spokojnie...mokro. Moje róże potrzebowały tego deszczu, bo opanowały je jakieś paskudztwa, na które nie ma żadnego skutecznego środka. Tylko deszcz. Tak powiedział znajomy ogrodnik. Zakwitną lada moment, a wtedy znowu okoliczni wczasowicze i działkowicze będą mogli nazywać moje wiejskie siedlisko \"różanym domem\". Różane krzewy są pnące, pachnące i miewają niezliczoną ilość różowych kwiatów. Mam je od kilkunastu lat. Wciąż piękne i bujne. Zrobię im kolejne zdjęcie, może uda mi się je wkleić na forum. W każdym razie spróbuję. :) Brakuje mi słońca. Kiedy jest jasno i ciepło - depresyjki odchodzą, chowają się po kątach, a mnie rozpiera radość i entuzjazm - nawet do najcięższych prac ogrodowych. Teraz pada deszcz, jest ciemno i smutno. Nawet z uśmiechaniem się mam kłopoty. Ale niech pada. Przecież jutro znowu zaświecie słońce, prawda ? :D
  22. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Hej! to ja! Słońce :D Aurinko w języku fińskim znaczy - właśnie słońce. Mieszkałam kiedyś dwa lata w Helsinkach i otarłam się odrobinę o ten trudny ( ale bardzo logiczny) język. Słowo AURINKO i KESKIVIKKO spodobały mi się najbardziej. To były pierwsze słowa w tym języku, których się nauczyłam zaraz po przyjeździe. A wiecie jakie było słowo trzecie? :D LOPETA ! Lopeta znaczy tyle co \"zamknij się\". To niegrzeczna forma zawołania \"cicho bądź!\". Moje nastoletnie wtedy dzieci przyniosły to słowo ze szkoły, jako swoją pierwszą zdobycz lingwistyczną. Używały go nader często; zawsze, kiedy się kłóciły. Kocham Finlandię, zawsze czuję się tam jak u siebie w domu. Polecam ten kraj na letnie lub zimowe wakacje dla każdego, kto lubi spokój, schludność, dobrą organizację i ....kirjolohi (czyli łososia prosto z fińskiego jeziora). Teraz, kiedy już wyjaśniłam co i jak - serdecznie witam Saszkę Czy zostaniesz z nami? :D Zostań, zostań, a przekonasz się, że na naszej Werandzie jest całkiem miło, przytulnie i serdecznie . Zapraszamy !
  23. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Na początku chciałabym życzyć Lince pogodnego odpoczynku i najsmaczniejszej najzdrowszej wody w bród! :) Wracaj do nas zdrowa, wypoczęta i zadowolona ( może z Waletem ;) jakimś, albo Księciem może) W środku postu chciałabym podziękować Aleks za zwyczajnego życia kawałek, opowiedziany z humorem i zadrą :D. A na koniec dzisiejszego spotkania z Paniami z Werandy chciałabym powiedzieć Mibie , że rozumiem ją. O budowanie chodzi. O budowanie, remontowanie... Ja tylko remontuję małe mieszkanko, ale mam już dość. Wczoraj cały dzień biegałam po Warszawie, a raczej po Centrum Bartycka i już miałabym ochotę się wycofać. A wiecie co mnie najbardziej wkurzało? Wybór, wybór moje Panie. Kiedy remontowałam swoje pierwsze M-3 we wczesnych latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, miałam kiedyś do wyboru 1 m kw. czerwonych kafelek na ścianę lub... nic. Wybór był oczywisty. Wiozłam te kafelki w tramwaju ( naręcznie, że tak powiem) i byłam wtedy bardzo szczęśliwa. Nie myślcie, że chcę aby tamte czasy wróciły; ależ skąd,... ale to, co teraz dzieje się na rynku, przytłacza mnie okropnie. Uginam się pod ilością oferowanych wzorów, typów, modeli itp. Zdaję sobie sprawę z tego, że mój wybór kafelków, miski klozetowej czy kranu już jutro może okazać się przestarzały, niemodny, wręcz kiczowaty. A przecież nie zamierzam remontować łazienki i kuchni każdego roku. Więc jak wybierać, czym się kierować? Żeby chociaż fundusze nie ograniczały. Na szczęście mam już miskę klozetową, kafelki i kran. A niech tam. Mnie się podobają. Życzę miłego pogodnego wieczoru, bo nie ma nic lepszego niż filiżanka kawy na Werandzie skąpanej w promieniach zachodzącego słońca.
  24. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Piszę do Was, Moje Kochane Panie na Werandzie , korzystając z komputerowej uprzejmości mojej młodziutkiej sąsiadki. Wiejski internet jest kapryśny, mój internet szczególnie. Znowu muszę wzywać komputerowca. Robię to ostatnio tak często , że stał się już on moim \"nadwornym\" ;) Niewiele mam teraz czasu na pisanie swojego dzisiejszego postu, bo zajęłam się czytaniem doskonałego postu Aleks Naszej Kochanej , mojej dzisiejszej poprzedniczki. A długi był ten post, a arcyciekawy a i wciągający. Oj tak! Aleks jestem pod wrażeniem. Naprawdę. Miałam wrażenie, że czytam historię życia niejednej mojej przyjaciółki, czy znajomej. Jakie to wszystko prawdziwe - a Ty jeszcze umiesz z tego żartować ... Znasz temat ŻYCIE, oj znasz :D Pozwoliłam sobie skopiować Twój post do mojej \"księgi mądrości\" (taki tam album rzeczy szczególnych). Poczytam go sobie jeszcze nie raz, nie dwa. Pytałyście o mój grill, czy raczej patelniogarnek grilowy ;) - taki wielofunkcyjny. Niestety, on żadnych funkcji w mojej kuchni nie ma, bo jeszcze \"paleta\" , na której miał być zapakowany, nie przybyła ( czekam od poniedziałku). Dzwonili, przepraszali, obiecywali; więc wciąż czekam cierpliwie. Tylko że z każdym dniem coraz bardziej zapominam jak on wygląda i po co on mi... Gdyby co, to dam znak. Może i o przepisy poproszę, hmmm ;) Pozdrawiam (mając nadzieję, że następny post napiszę już na swoim komputerze) PS Mimo że nie mam internetu, mogę jednak słuchać muzyki. I robię to wciąż i wciąż od nowa. Tę samą płytę CD. Z radością, w zamyśleniu i w lekkim ciepłym podekscytowaniu. EYO. Ciemnoskóra dziewczyna z południa Stanów śpiewa smooth jazz jak nikt inny. Polecam gorąco :D
  25. Aurinko

    Pogaduszki na werandzie

    Wszystkie Panie z Werandy piszą o burzach przetaczających się przez Polskę. U nas, na Kurpiach - cicho! Zresztą jak zawsze. U nas zawsze jest inaczej. W Wyszkowie leje - 25 km od mojego siedliska; w Ostrowii leje - 25 km od mojego siedliska ( w przeciwną stronę); u nas - cicho, ciepło, miło i ... sucho! Mówią, że to czary, a ja myślę, że wszystkiemu winne szczególne położenie - w widłach Bugu i Narwii, no i jeszcze te meandry ;). Dzisiaj instalowaliśmy filtr do mojego oczka, a raczej naszej Kurpniagry. To było konieczne, bo woda w oczku zamieniała się systematycznie w zieloną glonową zupę. Była aż gęsta. Teraz znowu widać dno. A ja jestem szczęśliwa, bo widzę różne maleńkie zwierzątka, a wkrótce może i ryby. (Wciąż się do ich obecności w stawie przymierzamy). Jutro czekają mnie wielkie zakupy w centrum handlowym Targówek. Mam mieszane uczucia. Odczuwam jakoweś podekscytowanie, ale już teraz wiem, że szybko minie, bo kupowanie muszli klozetowej ( za przeproszeniem ;) ), czy paneli podłogowych nie jest wcale aż tak ekscytujące. Spróbuję wygospodarować odrobinę czasu na dobrą kawę w firmowej kawiarence i może uda mi się zobaczyć kilka gadżetów elektronicznych (jestem gadżetomanką, wszelkie nowinki elektroniczne powodują przyspieszenie akcji serca ;) ). Teraz życzę spokojnej nocy i miłych snów :D PS jutro starszy pan przywiezie z Warszawy \"paletę\" z moim grilem. Zobaczymy ;)
×