Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Evika77

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Evika77

  1. Wiem Pola wiem, że tu chodzi o zasadę, doskonale rozumie Twoją postawę, tylko zachowanie tej matki jest rzeczywiście niesprawiedliwe i niezrozumiałe, choć jeśli robi to właśnie celowo i w taki sposób wychowuje swoje dzieci, to rzeczywiście szkoda mi zwłaszcza jej dzieci....
  2. Pola sytuacja rzeczywiście śmieszna. W sumie nie wiem jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji. Taka szybka z pewnością drogo nie kosztuje, ale z drugiej strony za co? Skoro dzieci brały udział w tej zabawie i ktoś popchnął Twego synka. Ale skoro wydała 500 stów na buty dla dziecka to i 20 zł na szybkę znajdzie bez robienia afery w szkole. Smieszna sytuacja naprawdę:) A co do rodziców w szkole, to u mnie w ogóle porażka - bo mówię Wam jak to jak na wiosce mieszkam :D Rodzice nic się nigdy nie odzywają, Pani katuje dzieci a rodzice nic! Jak kiedyś raz na wywiadówce się odezwałam, to pozostałe panie popatrzyły na mnie na na wariatkę. A chodziło o pomysł wynajęcia autobusu na basen dla dzieci, by w zimę nie chodziły na piechotę za 5,40 zł miesięcznie. Poza tym to u nas jedna wielka porażka, większość rodziców nie pracuje, nie wiem jak oni żyją, skąd biorą pieniądze, bo dzieci są w miarę zadbane, ubrane itp. Na wywiadówkach siedzą cicho i w ogóle nie zabierają głosu, nigdy nie mają żadnych pytań, szok, ja po prostu rzadko się odzywam, bo nie chcę się tak mocno się wyróżniać, ale czasami mnie to naprawdę dobija! Ostatnio już nawet męża zaczęłam wysyłać na wywiadówki, bo tam na serio z nikim nie można się dogadać:(
  3. Kropeczko - wiem jak to jest z tymi oszczędnościami.... Wszystko jest takie drogie, szok! Też co miesiąc przed wypłatą mówię sobie, że pora zacząć porządnie oszczędzać i co? I niestety choć potrafię być oszczędna, ostatnio nie udaje mi się to kompletnie, wiecznie brakuje kasy.... :(
  4. Witajcie kochane! Dziękuję wam za słowa otuchy, jesteście kochane, nie wiem co bez Was bym zrobiła. Wiem, że trzeba z tą wadą Bartusia zrobić porządek, wiem, że trzeba, tylko tak bardzo mi go żal. On biedny już tyle w życiu przeszedł i znowu jakiś stres, nerwy i ból. Ech, ale co zrobić, takie życie.... Pola - dziękuję Ci za porady. Cały czas podaję małemu Nurofen - od wczoraj co 8 godzin, bo po 6 - 7 godzinach od leku jest niezaciekawie. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. powiedz mi kochana a czy w razie zabiegu taka narkoza nie jest groźna dla osób z chorobami serduszka? Jak to jest? Boję się tego.:( Masz rację, biedne te nasze dzieciaczki..... Kropeczko - współczuję sytuacji w pracy:( Musisz na spokojnie przemyśleć sytuację, bo za dobrze to niestety nie wygląda... Może rozglądaj się zawczasu za jakąś nową posadką, łatwiej jest znaleźć drugą pracę gdy się pracuję, niż w przypadku gdy jest się osobą bezrobotną. Taka jest prawda.... Magdalenko - dziękuję za informację, postaram się porozmawiać o tym z lekarzem. A powiedz jak Ty się czujesz? Nuska, Iza - dziękuję:)
  5. Witajcie kochane! Wczoraj nic nie pisałam, bo po prostu musiałam ochłonąć:( Otóż jak Wam pisałam miałam mieć wizytę u naszego chirurga. Udałam sie tam z synkiem wczoraj z samego rana. Przyjął nas chirurg inny niż zawsze. Położyłam Bartusia na to łózko i wtedy ten lekarz zaczął na siłę na żywca tak ściągać mu tę skórkę i robić to tak mocno i mechanicznie, że Bartuś wiszczał jakby go ktoś ze skóry obdzierał, w pewnym momencie zrobił się siny, zaczął normalnie przewracać oczyma i trząść się jakby miał z bólu stracić przytomność. Zwróciłam uwagę lekarzowi, żeby troszkę delikatniej, bo mały tego nie wytrzyma, jak on do mnie z mordą skoczył, że ja mu jeszcze śmiem zwracać uwagę i zaczęliśmy się kłócić. Awantura wybuchła na cały szpital, na całą przychodnię pełną ludzi. Chirurg darł mordę że on i tak robi mi łaskę i wielką przysługę bo w moim mieście tego się nie wykonuje, a ja jeszcze śmiem do niego się odzywać. Ten chirurg to najgorszy chirurg w mieście a opinię ma rzeźnika, więc same wiecie co przeżywam ja i synek. Skoro tego nie wykonują to po cholerę się bierze za coś czego cham nie potrafi!!!! Mały okropnie płakał, trząsł się ze strachu i bólu, dostał ogromnej chrypy z tego płaczu. Nie chciał w ogóle się uspokoić. Gdy wyszłam na poczekalnie z tej chirurgii podeszła do mnie pewna kobieta, powiedziała mi, że ona miała podobny problem ze swoimi dziećmi i abyśmy jechali do innego miasta, do Pana A. G. bo tutaj nie ma kto leczyć i tylko skaleczą dziecko. Podziękowałam jej i zabrałam wiszczące z bólu dziecko. Poszłam do lekarza rodzinnego po poradę. Był w szoku, powiedział, że takie metody to stosowali w XVIII wieku, że tak się nie robi, że to musi specjalista dziecięcy zadecydować, że dziecko teraz psychicznie będzie miało potężny uraz, a ból przez kilka dni naprawdę bedzie nie do wytrzymania. Zadzwoniłam do innego miasta do szpitala i kazali przyjechać zaraz. Wsiedliśmy więc w samochód i pędem pojechaliśmy. Tam od razu synek został przyjęty. Lekarz - chirurg dziecięcy powiedział, że najpierw trzeba pozbyć się stanu zapalnego i wyleczyć opuchliznę a później dopiero rozpocząć leczenie. Mamy przykłądać kwas borny i rywanol i za 10 dni stawić się na leczenie. I tu zaczyna się kolejny problem, bo leczenie prawdopodobnie - operacja. A Bartuś ma przecież jeszcze problemy z serduszkiem, więc boję się jak cholera tego wszystkiego. Poza tym nie wiem jak Bartuś wytrzyma te 10 dni bo płacze nam bez przerwy, wiszczy z bólu, całą noc nosiliśmy go na rękach. Przy sikaniu zwija się w kulkę i płacze, krzyczy na cały dom. Idzie do mnie na rączki i prosi płaczą " mamuś pomóż proszę". :( "Mamuś prosze". On już mówi całymi zdaniami, więc można z nim porozmawiać i on potrafi powiedzieć bardo dużo. A ja biorę go na ręce, przytulam z całej siły i ryczę razem z nim :( Teraz siedzę w pracy, piszę to do Was i też ryczę, po prostu :( Ola gdy się o tym dowiedziała, to wpadła dosłownie w jakąś histerię, chyba też podobnie jak ja ma uraz psychiczny do tej choroby gdy synek był noworodkiem, zaczeła okropnie płakać, nie mogłam jeje uspokoić:( To wszystko chyba zostanie w psychice mojej rodziny do końca życia. Chyba już tego uczucia strachu i niepokoju się nie pozbędziemy nigdy:( Myślałam, że jest już lepiej ale to wszystko wraca za każdym razem gdy synek zachoruje, czy nawet nabije sobie guza, czy ma katar, za każdym razem wraca potworny strach o jego życie. To chyba zepsuta psychika, nic więcej:( Boję się jak cholera:( Ta choroba to stulejka, podobno 20% maluchów to ma, no i oczywiście na Bartusia musiał trafić :( Jakby w swoim króciutkim życiu za mało jeszcze się wycierpiał:( Przepraszam, że Was nie doczytałam, ale po prostu nie mam teraz siły, cała we łzach siedzę, może troszkę później...
  6. Kropeczko - coś tu nie tak, najpierw obniżka Twojej pensji, teraz brak premii, współczuję, nie wiesz co może być tego przyczyną? Starszy synuś poradzi sobie, zobaczysz, wszystko się ułoży:) mAAm - witaj kochana:) Ja na tych wyniczkach kompletnie się nie znam. Na moje oko to wszystko jest w porzadku, ale ja na tym naprawdę się nie znam. Moze Pokaż je gince i daj znać co powie.
  7. Witajcie! Z Bartusiem już dziś całkiem w porządku, więc cieszę się ogromnie :) Pola rzeczywiście masz rację, ten szpital to jedna wielka porażka, totalna wiocha zacofana w rozwoju o jakieś 300 lat! Poczytałam trochę o tej chorobie, którą przykładowo podałaś i rzeczywiście jestem w szoku, że pracownicy w tym szpitalu nie boją się żadnych konsekwencji itp. Szok! Za każdym razem gdy byłam na pogotowiu czy to z córką czy z synkiem to od razu na wejściu, bez badania w rejestracji pielęgniarki wysyłali do innego miasta do szpitala tłumacząc że nie mają lekarza. To po co ten szpital tutaj funkcjonuje? Fakt, zadłużony po uszy, warunki jak za czasów I wojny światowej, to i lekarzy brak. Bo żaden normalny lekarz nie przyjdzie pracować w takich warunkach. Mam zamiar zadzwonić do NFZ i zapytać Panią z czystej ciekawości jak to jest z tym pogotowiem w moim mieście, bo w przyszłości chcę wiedzieć jak skutecznie walczyć o swoje! Nie dam się tak łatwo, jeśli chodzi o zdrowie i życie moich dzieci to nikt mnie tak łatwo nie spławi!!! Nuska - chirurg nam tłumaczył, że czasem u chłopców dochodzi do takiego zapalenia. dzieci cały czas chodzą w pampersach, skóra się poci i u chłopców to często się zdarza. Jeden z lekarzy mówił, żeby odciągać napletek przy kąpaniu a drugi mówił, że absolutnie nie i weź tu człowieku bądź mądry i pisz wiersze, jak z tymi lekarzami w tym szpitalu normalnie dogadać się nie można. Jutro idziemy jeszcze na kontrolę do innego lekarza, no i zobaczymy co powie.... mAAm - gdzie się podziewasz? kiedy idziesz do gina?
  8. Witajcie kochane,ja dopiero teraz do Was klikam, bo dziś jestem na przymusowym urlopie na żądanie:( A dlaczego? Otóż wczoraj wieczorem znaleźlismy się z Bartusiem na pogotowiu w szpitalu:( :( Była godz. 22, a że Bartuś spał w dzień dwa razy i za nic w świecie nie chciał się połozyć spać, więc dopiero o 22 mieliśmy szykować go do spania. Wcześnjej skarżył się, że boli mu dół brzuszka, ale weź człowieku zrozum roczne dziecko, które pokazuje, że coś go boli w trzech miejscach na raz. Chwilę później wypróżnił się, więc uznałam, że po prostu dlatego bolał mu brzuszek. Wszystko się uspokoiło. Rozebraliśmy go wieczorem do kąpieli, patrzę a tu calutki siusiak czerwony aż siny, opuchnięty niesamowicie i przy dotyku potworny płacz Bartusia. To my biegiem zapakowaliśmy małego w samochód i na pogotowie. A tam na dzień dobry pielęgniarz mówi, że w szpitalu (tym przeklętym w moim mieście o którym tyle już ode mnie złego słyszałyście) nie ma lekarza i mamy jechać 30 km dalej do innego miasta, bo oni nic nie zrobią bo nie mają chirurga. Najśmieszniejsze było to, że ten pielęgniarz nawet nie poprosił lekarza, nawet nie spojrzał na tego siusiaka, bo dziecko stało ubrane w kurtce i czapce i dalej twierdzi uparcie, że nie ma lekarza i mamy jechać od innego miasta do innego szpitala w środku nocy, bo u nich akurat nie ma lekarza. . Jak mnie to wytrąciło z równowagi, jak ja tam się rozchodziłam, jak ja zrobiłam porządną awanturę, jak się rozkrzyczałam, to aż pielęgniarz się chyba wystraszył:) Zażądałam natychmiastowego zbadania dziecka przez pediatrę i powiedziałam, że nie wyjdę z tąd dopóki nie zbadają mi dziecka i nie interesuje mnie to że nie ma jakiegoś lekarza, bo mnie nikt nie pyta co miesiąc jak ja płace składki zdrowotne. I akurat na SOR przywieźli jakiegoś pijanego awanturnika z obstawą policji i ja przy Policji tak obstawiłam tego pielęgniarza. Myślałam, że mnie zamkną w kajdanki tak się rozchodziłam, ale chyba uznali że mam rację, bo tylko kiwali głową na tego pielęgniarza. No i po mojej zdrowej awanturze zleciało się pół szpitala do tego siusiaka i chirurg raptem się znalazł i pediatra i nawet cały ordynator, przepisali maść detreomycynę, posmarowali siusiaka i już dziś troszkę lepiej. Dziś znowu bylismy w szpitalu u chirurga i znów smarował siusiaka maścią i musimy teraz sami smarować i w czwartek znowu na kontrolę. Mówię Wam kochane jak człowiek nie wywalczy o swoje, jak nie zrobi awantury to w moim mieście w szpitalu można co najwyżej nogami do przodu wyjechać! O ile w ogóle zechcą łaskawie przyjąż. No po prostu żenada! To jest chore jak w ogóle funkcjonuje szpital w moim mieście, z resztą same wiecie i pamiętacie do jakiego stanu doprowadzili mego synka gdy był noworodkiem. Od porodu rozpoczynając a na chorobie i jego ciężkim stanie kończąc:( Na własny koszt prywatnie na wszelki wypadek zrobiłam też Bartusiowi badanie moczu - wynik dziś o 15.00 według lekarzy - nie ma takiej potrzeby - ale ja wolę być spokojniejsza. Ech, to się wam wygadałam, trochę lżej mi na duszy:) nuska, mAAm - z tą szkoła to rzeczywiście porażka, u nas też córka ma tyle odrabiania prac domowych i nauki, że zajmuje jej to dziennie 3 - 4 godziny. Serio! I codziennie po 2 - 3 kartkówki. Jak idę na wywiadówkę, to dostaję ze 100 kartek sprawdzianów, a wywiadówki są średnio co 2 miesiące. Koszmar! mAAm - u nas też świeci słonko, ale mimo wszystko kropnie zimny wiatr wieje:( nuska - ja bym ten mundurek również zwróciła, 55 zł to nie małe koszty a z plamami samodzielnie też bym się nie bawiła. IZa - gratuluję rozpoczęcia szkolenia:) Napewno się przyda a Ty kochana poradzisz sobie:)
  9. Witajcie, dziękuję za kawkę, chętnie się z Wami napiję:) Cieszę się, że fotka się podobała:) Mam ich spooooro więcej:D Pola- no własnie gdzieś Ty była kochana:) nuska - masz rację, wszystko okropnie drożeje, ja też uważam, że skutki kryzysu dopiero teraz dają o sobie znać właśnie w naszym kraju. Podobno w 2011 ma być jeszcze gorzej:( Aż strach się bać:( U nas znowu kolejne zwolnienia, jak dalej będą w takim tempie zwalniać po kilkanaście osób tygodniowo to do Świąt nawet połowa nie zostanie:( A na wschodziki to ja również latem wstawałam o godz. 2.30 żeby zdążyć zrobić kawkę, jakieś kanapki i do lasu:) albo nad jezioro:) I tak do 7.00 rano :D Kochane polecam, potem człowiek taki rześki po powrocie do domu i wydaje się jakby już co najmniej pól dnia minęło, a to dopiero ranek:) Gorzej po południu bo nachodzi ochota do spania, ale... od czego jest kawa:)
  10. Kobietki życzę wam miłej, przyjemnej, ciepłej i rodzinnej niedzieli:)
  11. Witajcie kochane! Kropeczko - może to rzeczywiście od diety? A jak imprezka się udała? Iza - ja też bym pojechała, jeśli ten wyjazd jest dla Ciebie wazny. Ja zostawiałam swoje dzieciaczki na 2 dni - jak do tej pory to najdłuższy okres i było ok. Jestem na szczeście w tak dobrej sytuacji, że mam teściową w domku, więc bez obaw zostawiłam dzieciaki. Zastanów się kochana i jeśli jesteś w stanie zapewnić maluchom dobrą opiekę i będziesz pewna, że będą zadowolone to jedź. mAAm - jak Twoje zdrówko? Już lepiej? Może jednak choroba Cię omineła, tego Ci zyczę z całego serducha:) ja tylko na chwilkę bo zaraz uciekam z córcią do kościółka. U nas piekna pogoda, w miare cieplutko, słonecznie, więc korzystamy z pogody na maksa. Wczoraj byłam na kolejnym przepięknym wschodzie słońca. Wschód był taki, że aż dech zapierało z wrażenia:) Kolory nieba, mgła, fantastyczne:) Uwielbiam wschody słoneczka. Narobiłam oczywiście mnóstwo zdjęć (ponad 300 sztuk) i oglądam je z zachwytem:) Wysłałam Wam na NK jedno zdjątko:)
  12. Witajcie kochane! Jakoś nie mam dziś natchnienia :( Ostatnio chodzę tylko bez humoru i dołuję się niepotrzebnie tą pracą. W pracy dalej zwalniają, każdy dookoła ogląda się tylko na drugiego. Szok! Dzisiaj znowu część osób dostała wypowiedzenia, po prostu odechciewa się wszystkiego:( Jeden patrzy na drugiego jak na wilka, ale atmosfera się wytworzyła:( I pomysleć, wczesniej była tu tak spaniałą atmosfera itp. Szkoda gadać i tylko strach mnie oblatuje, bo jakby nie było oboje z mężem pracujemy w jednej firmie, a nawet gdyby zwolnienie dopadło jednego z nas to nie damy rady wyżyć i utrzymać dzieci z jednej wypłaty :( A u nas bezrobocie najwyższe w kraju, więc szkoda gadać:( Ostatnio nawet rezygnuję z zakupów odzieży, kosmetyków, oszczędniej żyjemy, bo kto wie, co dalej będzie. Trzeba odkładać na czarną godzinę:( Nike_m - gratuluję maluszka:) z całego serca:) Niech zdrowo się chowa kruszynka:) Opowiedz coś więcej, jak poród, jak minęła ciąża, jak sobie radzisz teraz z dwójką dzieciaków? Iza - gratuluję córci odpowiedzialnego zadania w szkole:) Napewno sobie poradzi:) Iza - dziwny zwyczaj z tymi dziećmi znajomych. Rzeczywiście nieładnie z ich strony:( Nuska - może zima nie będzie tak mroźna jak zapowiadają, trzeba mieć nadzieję. A szkołą się nie przejmuj, jeśli macie porządną wychowawczynię, to synkowi nic złego nie grozi, poradzi sobie, zobaczysz:) mAAm - jak dzisiaj się czujesz?
  13. Witajcie kochane po weekendzie. Weekend niby fajny, ale dziś humoru totalnie brak:( I pogoda, i znowu nerwy, i znowu stres i znowu deszcz:( mAAm współczuję choroby synka. Rzeczywiście to jakieś chore, żeby z dzieckiem czekać tydzień na wizytę u lekarza. To nie do pomyślenia! Jedź gdzie możesz, aby ktoś obejrzał synka... U nas też niezaciekawie. Co prawda dzieci zdrowe, ale....... Bartusia znowu ugryzł kleszcz, wbił się w jego nóżkę i pensetą musiałam go wyciągać. Ech, ma chyba tendencję już taką, że wszystkie gadziska go gryzą:( I znowu nerwy, i znowu stres :( Kropeczko - wiem o czym mówisz, ja również zrobiłabym w mieszkaniu piękny remont, niestety.. kasa..... Nuska - spokojnie kochana, tak to własnie jest z tymi remontami... może jeszcze uda się coś zmienić....
  14. Witajcie moje robaczki:) Napisałam takiego długiego posta i mi wżarło:( Brrr :( Humorek mam znakomity, ja już pogodzona:) Pogoda prześliczna aż żyć się chce:) Słoneczko świeci, cieplutko:) Od razu po pracy wybywam z rodzinką nad jeziorko:) A później mam sesyjkę zdjęciową:) Już nie mogę się doczekać:) Weekend też zapowiada się ciekawie, wyjazdy w piękne tereny:) Rzeczywiście od niedzieli znów ma padać ( u nas chyba od poniedziałku), więc korzystać kobietki, bo kto wie, czy to nie ostatni taki ciepły i słoneczny weekend? Ja już żyję weekendem a tu jeszcze piątek w pracy trzeba przeżyć:) Stawiam drugą kawkę, a co:) ZAPRASZAM:)
  15. O proszę i nawet stronkę zgarnęłam:) Idę zrobić trzecią kawkę, bo rozchodziłam się już dziś na dobre! I A co? Prezesi na wyjeździe, więc można szaleć:) Kro chętny? Zapraszam:)
  16. Mówię Wam, pod blokiem mam istną autostradę, strach dzieci wypuścić na podwórko taki ruch, samochody jeżdżą z zawrotną prędkością. Z niepokojem patrzę na to wszystko, wiem, że inni myslą podobnie! Obok nas wybudowali dwa nowe bloki zrobili ładną ulicę, prawie szosę i zero chodników, Wychodzimy z klatki prosto na ulicę, szok! Dzwoniłam już dziś od nich w tej sprawie i mam złożyć to pismo! Jej, ale ja dzisiaj bojowo nastawiona do życia jestem!
  17. Kochane ale naklikałyście, fajnie fajnie:) Z tym kredytem to niestety ja całkowicie zgadzam się z kropeczką, w firmie zwolnienia, kryzys, a ja i mąż pracujemy w tej samej firmie, poza tym zarobki słabe, kredyt nie dla mnie, nie miałabym go za co spłacać. Może kiedyś jak zacznę na porządnie zarabiać na fotografii z męża pomocą pomyślimy nad naszą niedolą:) Marzę o swoim domu ale narazie są to niestety marzenia nierealne.... Moze za jakiś czas... A sąsiadów w swoim bloku i tak nienawidzę!!!!!!!!!!! Własnie napisałam petycję do Spółdzielni o takiej treści: My mieszkańcy bloku przy ulXXXXX w XXXXX zwracamy się z prośbą o montaż dodatkowego progu zwalniającego przy naszym bloku. Po wybudowaniu dwóch nowych bloków (przy ul. XXXX oraz XXXXXX) i związanego z tym remontu ulicy pod naszym blokiem zauważyliśmy wzmożony ruch samochodowy. Kierowcy samochodów o motocykli nie respektują ograniczeń związanych z jazdą po tym terenie i rozwijają na tym odcinku sporą prędkość. Nasze dzieci bawiąc się pod blokiem narażone są na ogromne niebezpieczeństwo związane z przejeżdżającymi bez przerwy samochodami, nie wspominając o zagrożeniu związanym z brakiem chodnika (wyjście z klatek tego bloku bezpośrednio na ulicę). Niejednokrotnie byliśmy świadkami sytuacji, w których o mały włos nie doszłoby do tragedii związanej z w/w sytuacją. Chcielibyśmy przedstawić nasze prośby/postulaty w tym obszarze: 1.Prosimy o niezwłoczny montaż progu zwalniającego przy XXXXXXX 2.Uważamy, że niedopuszczalnym jest, aby chodnik znajdował się wyłącznie po jednej stronie ulicy przy domu mieszkalnym XXXXXX My mieszkańcy, aby wyjść na podwórko musimy wychodzić z klatki bezpośrednio na ulicę. Oczekujemy utworzenia chodników pod naszym blokiem (np. w miejscu obecnych płotków drewnianych, które są i tak zdewastowane, połamane i pełne wystających, ostrych gwoździ). Brak chodnika pod tym blokiem wydaje się być wręcz przeoczeniem. 3.Prosimy o wykonanie podestu na wjazd wózków dziecięcych i rowerów w XXXXXXXXXX Prosimy o niezwłoczne ustosunkowanie się do naszego pisma. I mam zamiar zebrać podpisy i do spółdzielni. Nie wiem czy Ci moi dziwnie inaczej sąsiedzi podpiszą ale i tak pismo złożę! Dość tego! Mam dość również tej "autostrady" pod moją klatką! Ale dziś jestem bojowo nastawiona do życia , jej! Sama siebie się boję!!!! A u nas już ciche dni, a raczej chyba "ciche godziny" mijają na szczęście:) July - zazdroszcze jutro wolnego dnia, ma być pięknie i cieplutko:) Pola - Zaradna z Ciebie kobitka:) Nuska - a moze rzeczywiście skorzystaj z rad Poli i napisz wniosek gdzie trzeba. Należy Ci się i już! Kto nie ryzykuje ten nie ma, taka prawda! mAAm - żadnej @ nie będzie, ten ból to napewno ból owulacyjny, więc do dzieła kochana!!!! Sorki kochane że ja dziś tak z wykrzyknikami piszę, jakoś tak dzisiaj mam:)
  18. Witajcie kochane! Wczoraj zaspałam do pracy, budzi mnie teściowa i pyta dlaczego ja nie w pracy, patrzę na zegarek a tu już po siódmej. Na dzień dobry byłam już spóźniona:( Cały wczorajszy dzień to jeden wielki niewypał. Wieczorem pokłóciłam się z mężem, poszło o jakaś głupotę:( o rety tak naprawdę to pierwszy raz od dziesięciu lat nastały ciche dni:( No i źle mi z tym oczywiście:( Ale nie czuję się ani trochę winna:( Zazdroszczę Wam kochane mieszkań w swoich domkach, ja mieszkam w bloku którego nienawidzę. I nie mam kredytu na mieszkanie (czyli coś za co), ale mój blok to istna porażka. Z bloku wychodzi się bezpośrednio na ulicę, żadnego chodnika, nic, ruch jak na Marszałkowskiej w godzinach szczytu, a na ulicy bawią się dzieci, bo po prostu nie mają gdzie:( Sąsiedzi - totalna porażka. Palą, plują na klatce, czasem jest aż siwo i nie można przejść z podwórka do domu bo szaro od petów i okropnie śmierdzi a co dopiero przejść z małym dzieckiem??? Jeden z sąsiadów chodzi po śmietnikach i znosi z nich wszystkie śmieci, bywa tak, że na dole nie mam gdzie postawić wózka bo ten stary idiota akurat przytachał ze śmietnika 3 stare połamane krzesła albo starą pralkę albo np dwa worki puszek. Jedna wielka porażka!!!! Drzwi wejściowe do klatki wiecznie zepsute, gdy tylko Spółdzielnia naprawi to sąsiad z dołu zaraz wszystko wykręca, zabiera śrubki itp. Jak na urwanej ulicy!!!! Na dole wieczie pijaństwo, wiecznie kłótnie, wiecznie libacje i w takich warunkach wychowuje sie trójka dzieci, oczywiście każde innego ojca! Szok! Nienawidzę tego bloku! To jest mieszkanie mojej teściowej i powiem Wam tak, kobieta niech żyje jak najdłużej i życzę jej jak najlepiej, ale gdy kiedyś jej już zabraknie zrobię wszystko aby wynieść się jak najprędzej z tego bloku i zamieszkać gdzie indziej. Ech, to Wam się chociaż wygadałam! A po moim leczeniu dentystycznym - super. Stomatolog wyczyścił kanał, zalepił jakimś śmierdzącym czymś i nic nie boli. Teraz wizyta za tydzień. Nawet nie bolało:) mAAm - jak szarlotka? Napewno przepysznie wyszła:) A bliźniaki - kochana dałabyś radę napewno! Ja również podobnie jak Pola myślę że Ty jesteś jeszcze przed owulacją. Iza - wracaj do nas:) Kropeczko ja też mam takie dni, że nie mam nawet czasu posprzątać taki bałagan. Odpuść sobie kochana, należy Ci się. Masz dwójkę dzieci, w tym jedno malutkie, dużo obowiązków, jesteś kobietą pracującą, nie miej do siebie pretensji!
  19. Kochane - jestem jestem, tylko pracy dużo i na zakrętach się nie wyrabiam. Zaraz uciekam do dentysty na leczenie kanałowe tego ząbka i okropnie się boję, że będzie bolało :( Pola - piękny ten piesek:) Cudną ma mordkę:) Na serio najładniejszy z całej trójeczki:) Pozazdroszczę Wam swoich domków, ja niestety cisnę się w bloku i pewnie długo jeszcze tak pozostanie:( Kropeczko jak maluchy? Iza - a TY gdzie znikłaś?
  20. nuska - kochana u nas też pogotowia dentystycznego nie ma, tylko musiałam jechać do dużego miasta 100 km dalej w środku nocy z soboty na niedzielę. Po prostu już nie było wyjścia tak bolało. Ja ciągle chodzę do dentysty staram się dbać bardzo o zęby bo mam je słabe, a tu w weekend w jednej chwili tak wzięło, że normalnie wyjścia nie było:( Dzwoniłam już do swego dentysty - jutro mam do niego przyjść - obiecał, że da mi swój prywatny numer komórki, by więcej nie było takich wyjazdów:( Iza - jej ale to straszne z tym kleszczem. Wyjęłaś Norbertowi tego kleszcza, czy byłaś u lekarza? A swoimi humorami się nie przejmuj, ja też tak czasem mam po prostu może miałaś gorszy dzień... Zdarza się... nawet najlepszym:) Izuś a czy ząb przeszedł? Jak już wracałam z tego pogotowia to czułam się jak nowo narodzona i stwierdziłam, że świat jest taki piękny jak nic nie boli. Dentysta powyciągał nerwy więc nic mnie już w tym zębie nie boli:)
  21. Witajcie kochane! Skoro jestem pierwsza to obowiązkowo kawką częstuję:) U nas weekend nieciekawy, tym razem ja nawaliłam:( Otóż od środy zaczęły boleć mnie dosłownie wszystkie zęby. To nie był taki normalny ból zębów, one po prostu stały się takie jakieś nadwrażliwe. I bolały mnie kilka minut dziennie a potem przestawały. Kupiłam więc pastę do zębów wrażliwych i ją stosowałam. Poza tym bolała mnie trochę głowa, ale myślałam, że to dlatego że np będę chora, bo dziwnie się czułam. W sobotę późnym wieczorem tak mi się rozbolały zęby, że normalnie ryczałam z bólu. Już wiedziałam, że coś złego się dzieje. Oczywiście już po godz. 21 w sobotę to u nas żaden dentysta nie chciał mnie przyjąć. A mnie tak bolało, że aż robiło mi się słabo z bólu. Znalazłam przez internet pogotowie dentystyczne, 100 km dalej zadzwoniłam i pojechałam. W nocy w sobotę zawiózł mnie tata do tego pogotowia dentystycznego. Tam dentysta znieczulił mi ząb i powyciągał z niego wszystkie nerwy, powiedział, że zrobił się stan zapalny i trzeba leczyć kanałowo, po prostu korzeń się zepsuł, bo na zewnątrz nic nie było widać. Szok ile się nacierpiałam, na fotelu dentystycznym siedziałam prawie 1,5 godziny. Potem szukaliśmy po całym mieście czynnej apteki, bo musiałam przyjąć antybiotyk. Do domu wróciliśmy o 2.30 w nocy już w niedzielę, czyli prawie rano. Szok normalnie! Nigdy takiego czegoś nie miałam:( Pola- koniecznie muszę zobaczyć zdjęcie pieska, napewno jest uroczy:) mAAm - jak grzybki na Mazurach? Wiem, że jest ich baaaardzo dużo. Wczoraj mój tatuś był na grzybkach i przywiózł nam przy okazji też sporo grzybków. Ja nie wchodzę do lasu, bo po ostatnim problemie panicznie boję się kleszczy:(
  22. Izuś - ja niestety opakowań po tej witaminie już nie posiadam, bo to chyba naturalne, że wyrzuca się zużyte pojemniki po lekach!!! Jestem zła jak osa! Moja siostra też podawałam malutkiej tę wadliwą serię, na szczęście podawała bardzo krótko. Mam nadzieję, że jest to niegroźne w skutkach, bo zapewnieniom i uspakajaniu przez media jakoś nie bardzo wierzę:(
  23. mAAm wedlug mnie Pola ma rację, jajo po owu żyje nawet dwie doby, wiec wydaje mi się, że staranka warto by własnie teraz poczynić, a tempkę obserwuj i zobaczysz co i jak.
  24. Kochane słyszałyście o tym zanieczyszczonym Vigantolu dla dzieci? http://www.gif.gov.pl/rep/gif/pdf-y/WC/WC_2010-09-08-039.pdf http://www.we-dwoje.pl/vigantol;wycofany;z;rynku,artykul,20902.html http://www.rynekzdrowia.pl/Farmacja/Vigantol-wycofany-z-aptek-w-calym-kraju,101725,6.html Ja podawałam Bartusiowi cały czas te krople, zużyliśmy kilka opakowań i oczywiście nie mam opakowań, bo to chyba naturalne, że wyrzuca się zużyte opakowania po lekach! Ale jestem zła, mam nadzieję, że nie groźne są konsekwencje. W moim wszyscy znajomi i rodzina, którzy podawali dzieciom Wigantol - to właśnie te wycofane ze sprzedaży serie :( Chyba większość tych skażonych partii, to normalnie trafiła do mojego miasta :( No i jak tu się nie wkurzyć? Pola może kochana Ty coś więcej będziesz wiedziała, bo dzwonili do mnie przed chwilka z przychodni i kazali absolutnie nie podawać dziecku tych witamin, a gdy zapytałam się o szczegóły, to po prostu kazali być dobrej myśli i powiedzieli, że wszystko jest narazie badane i analizowane!
×