Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Evika77

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Evika77

  1. Hej hej! Ale tu tłoczno od rana hi hi :) Ja dopiero zasiadłam do kompa, bo byłam w mieście, kupowałam na prezent dla jednej z naszych kontrahentek śliczny lniany obrus. Normalnie obrus jest taki cudny, że sama bym taki chciała :) Nie mogę normalnie napatrzeć się na niego hi hi :) mAAm- kochana skonsultuj z kimś jeszcze długość Twoich cykli i branie tej luteinki, bo według mnie, rzeczywiście skoro cykle masz takie krótkie, to powinnaś troszkę wcześniej zacząć łykać tę luteinkę. Ale ja nie lekarz, więc mogę się mylić.
  2. Witajcie kochane! Ja już w pracy siedzę i popijam sobie delikatną kawkę:) mAAm - smutno mi że Twoja @ przyszła:( kikikiki - dobrze że z córcią już lepiej :) kropeczko - cieszę się, że u rodziców troszkę lepiej. A jak Ty się czujesz kochana? magdalenka - pisz nam szybciutko co i jak :) nuska - jak dzisiaj samopoczucie? Iza - a Ty gdzie się podziewasz???? Śniłaś mi się dzisiaj w nocy :) :) A u mnie w domu zaczyna być szpital. Najpierw mąż był przeziębiony, przez co spędził w "izolatce" - w córci pokoju kilka dni, a wczoraj wieczorem córcia miała straszną chrypkę, ale nic ją nie bolało. Dlatego postanowiłam przetrzymać ją dzisiaj w domu. Poleży, wygrzej się i mam nadzieję że przejdzie. Też ją całkowicie odizolowałam od Bartunia, tak na wszelki wypadek. Muszę chronić tego swego malutkiego robaczka przed chorobami. On już się wychorował biedaczek, za wszystkie czasy.
  3. nuska - kochana dziękuję. Ja próbowałam i normalnie rozmawiać i o tzw. pogodzie, o innych sprawach. Ale niestety to nic nie daje. Ona naprawde jest w bardzo zaawansowanej depresji, dzięki Bogu że się leczy, a moja obecność i fakt, że mam dzieci jak narazie to tylko ją drażni. Gdy mój Bartunio był chory ona bardzo to przezywała, płakała razem ze mną, modliła się, pomagała mi jak tylko umiała najbardziej. Ale jej własny problem bardzo ją przerósł. Bardzo się cieszę, że się leczy. I ginekologicznie i psychicznie. Mam głęboką nadzieję że kiedyś w końcu jej się uda, bo nie chcę w taki sposób stracić siostry :( Nawet gdy to piszę mam łzy w oczach, tak bardzo ją kocham.... Bardzo jej współczuję, ona jest bardzo dobrą osobą, bardzo religijną i kochaną i przykro mi że tak cierpi i nie chce mojej pomocy. Ja postanowiłam przeczekać to wszystko. Nie wiem ile to potrwa rok, dwa, pięć, postanowiłam się nie narzucać ze swoją pomocą bo już nie raz próbowałam, zapraszałam na obiad itp I potem wychodziłam na najgorszą, bo ona płakała i była w straszliwym stanie. Bardzo ją kocham, ale postanowiłam odsunąć się, po prostu nie widzę innej możliwości przynajmniej narazie. :(
  4. Nie kropeczko, nie jest dobrze :( A wręcz tragicznie. Siostra nie daje rady psychicznie, leczy się u psychologa. Tak bardzo mi jej szkoda. Ona tylko płacze. Cały czas płacze, nie śpi nocami. Nie umiem jej pomóc, ona nie chce niczyjej pomocy. Bardzo cierpi. I ja bardzo cierpię gdy ją spotykam. Ona unika mnie, unika mojej rodziny, zwłaszcza dzieci. Nie umie sobie poradzić z tym bólem, który ją dotyka. Bardzo cierpi, bardzo :( Tak bardzo ją kocham, tak bardzo mi jej żal. Tak bardzo mi smutno z tego powodu :( To moja jedyna siostra :(
  5. Kropeczko jeśli masz możliwość wzięcia ze sobą jakiejś kochającej osoby to nie zastanawiaj się nawet przez chwilę. Porozmawiaj z mężem, wybór siostry też jest super pomysłem.
  6. Wiesz kropeczko ten stan kobiety podczas porodu - sama wierz, że przy mocniejszych skurczach nie jesteśmy w stanie myśleć racjonalnie i tak naprawdę jest nam już wtedy obojętne jak wyglądamy itp. Kropeczko każda kobieta tak rodzi i tak naprawdę jeśli Twój mąż wyraża chęć uczestnictwa to weź go ze sobą. Napewno Ci pomoże gdy zajdzie taka potrzeba. Jednak mam nadzieję że urodzisz ekspresem i nie będziesz cierpiała :)
  7. Wiesz kropeczko - u mnie przy pierwszym porodzie nie było męża. Po prostu mąż nie mógł się zdecydować czy stać go znieść takie moje cierpienie. Z jednej strony chciał być przy mnie a z drugiej strony bł się że będę mocno cierpiała a on nie będzie umiał mi pomóc. Więc ja nie zmuszałam go, powiedziałam, że zrobi jak zechce, że na siłę go nie będę ciągnęła. Mój mąż jest wrażliwy, bardzo kochający. Byłam na porodówce sama a on co chwila dzwonił do mnie i pytał czy wszystko w porządku, a mnie to działało na nerwy. Co chwila skurcze, a on co chwila dzwoni. Gdy byłam w ciąży z Bartuniem mąż zdecydował że tym razem będzie przy porodzie. I tak też było. I powiem Ci szczerze kropeczko że mąż bardzo mi pomagał i tak naprawdę z nim rodziło mi się o wiele lżej, masował mi plecy, przynosił wodę, pomagał mi bardzo. A na koniec przy rozwarciu 10 cm biegiem zabrali mnie na cesarkę i tyle było tego porodu. Ale teraz tak patrząc z perspektywy czasu i porównania obu porodów myślę, że obecność kochającej osoby bardzo się przydaje w takim momencie. O wiele lżej rodziło mi się z mężem. Kropeczko cieszę się że z synkiem ciut lepiej., Odezwij się do nas koniecznie jak synek będzie znosił pobyt w sanatorium. Mam nadzieję że już nie będzie kaszlał biedaczek malutki. nuska - szkoda że tyle czasu musisz czekać na konsultacje na NFZ. Wiem że ciężko jest dbać o kręgosłup zwłaszcza mając maluszka w domu. Trzymaj się kochana :) mAAm - kochana jak się czujesz? Ja też mam w weekend (w sobotę) pogrzeb. Jednak to jest bliski znajomy mojej teściowej, tak naprawdę to ja tej osoby nie znam. Zawiozę tylko w sobotę teściową na pogrzeb i potem ją odbiorę. Na uroczystości nie będę.
  8. A ja już jestem w pracy. Bartuniowi chyba idą ząbki, bo mój nocny aniołek (jak do tej pory) dziś pierwszą noc dał mi popalić :) Budził się co pół godziny przez całą noc i piszczał, marudził. Zasynał na moich rękach, odkładałam go do łóżeczka, a za pół godziny to samo. Myślę że idą mu ząbki, bo wczoraj strasznie wszystko wkładał do buzi, no i widać żę dziąsła sprawiały mu jakiś dyskomfort. Mam nadzieję że to ząbki. Martwię się, zaraz zadzwonię do domku i dowiem się jak Bartunio, bo gdy wychodziłam do pracy, synuś spał.
  9. Kochane dopiero jak dodałam komentarz to widzę wszystkie strony :) Hura!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  10. Witajcie!! Nie wiem czy mnie tu ktoś widzi kochane, ale ja widzę tylko tę jedną stronę :) Chyba kafe nam siadło :( Ja w każdym bądź razie witam się z Wami i tak mi smutno że nie wiem co u Was. Chyba się rozpłaczę
  11. I ja sie witam :) kikikiki - a może rzeczywiście to u Ciebie dopiero dni płodne???? Musisz cierpliwie poczekać żeby zobaczyć kiedy przyjdzie @. życzę dużo zdrówka Natalce :) kropeczko? jak rodzice? Kiknij jak będziesz wiedziała kiedy synek jedzie do sanatorium. A u mnie wszystko w porządku :) Całe szczęście:)
  12. Witajcie, rzeczywiście smutno u nas zrobiło się na topiku. Uczcijmy pamięć babci mAAm właśnie poprzez nasz smutek, ciszę i zadumanie :( Trzymaj się mAAm. Jesteśmy z Tobą :(
  13. Pola - kochana czekamy na Ciebie :) I trzymamy kciuki :) Uda się zobaczysz :) Jesteś bardzo mądrą osóbką:) I zdasz wszystko :) Zobaczysz :)
  14. Tak zrób mAAm. Jest duży, mądry, niech sam zadecyduje. Trzymaj się kochana.
  15. mAAm - kochana jeśli mogę Tobie jakoś pomóc to pozwól swojemu synkowi zadecydować o tym, czy chce być na uroczystości pogrzebowej. On jest już dużym, bardzo mądrym chłopakiem i pozwól mu podjąć taką decyzję. Trzymaj się kochana, myślami jestem z Tobą. I pamiętaj, Twoja babcia jest teraz szczęśliwa. Nie martw się, wszystko się ułoży.
  16. Kropeczko trzymam kciuki za Twoją rodzinkę, za synka, za Ciebie i maleństwo, za Twego tatę, za Twoją mamę. Kliknij jak wrócisz już do domku.
  17. mAAm kochana - tulę Cię mocno. Kropeczka chyba w swoim wierszu napisała już wszystko. mAAm - staram się Cię pocieszyć, że tam na górze jest Twojej babci o wiele lepiej, nic ją już nie boli, jest radosna, szczęśliwa. Jest w lepszym świecie niż my, no i tam z góry będzie na Ciebie patrzyła, na Ciebie, na całą Twoją rodzinkę. Nie martw się kochana, kiedyś jeszcze sie spotkacie. Wiem, że jest Ci szczególnie ciężko, bo była Ci bardzo bardzo bliska. Pomyśl o tym, że ona już nie cierpi, nie czuje już bólu, jest szczęśliwa. I ty kochana spróbuj się uśmiechnąć choć przez chwilę i pomyśl że Twoja kochana babcia jest teraz radosna, szczęśliwa. Przytulam Cię mocno mAAm.
  18. Nuska - kochana ten gin u którego ja rodziłam doskonale wie co zrobił, on jest znany z tego typu zepsutych porodów właśnie dlatego że za długo czekał, przy okazji czekając na łapówkę. tego co wiem w moim mieście praktycznie nikt już nie chce rodzić, każdy jedzie 100 km dalej do innego miasta, woli zapłacić a urodzić dziecko zdrowe. I gdybym ja to wiedziała jeszcze przed porodem, zrobiłabym to samo. Także nigdy więcej w tym mieście!!! Nie chcę stresować się znowu, wydać kasy, która niewiadomo czy mi się zwróci i ciągać się po rozprawach. Nie chcę znowu tego przypominać sobie. Dzięki Bogu synek jest zdrowy i tylko dlatego zdecydowaliśmy się zamknąć ten przykry rozdział. Ale wszystkim znajomy i nieznajomym opowiem moją historię i przestrzegę przed porodem w tym mieście. Wiele znanych mi osób już skorzytało z usługi porodu w innym szpitalu w innej miejscowości. I będę mówiła wszystkim jak było i odradzała każdemu tego ginekologa. Teraz to wiem. On już nie ma dobrej opinii w moim mieście, a będzie miał jeszcze gorszą. To mogę mu obiecać!!! Nuska - całe szczęście że Donia zdrowiutka, to najważniejsze. Nie przejmuj się, zanim się obejrzysz Donia wyrośnie i będzie silna, zdrowa i duża :)
  19. Kisa - dziękuję, wiem, byłaś ze mną w tych trudnych chwilach, dziękuję :) dziękuję Tobie, Poli, mAAm i wszystkim dziewczynkom :) Jesteście kochane :) Nie wiem co ja bym bez Was zrobiła. Dobrze, że Was mam:) mAAm- trzymaj się kochana. Kochamy Cię mocno.
  20. mAAm kochana, tak bardzo mi przykro :( Trzymaj się słoneczko:( Jesteśmy z Tobą :(
  21. kropeczko - kochana przepraszam, że wypisuję tu takie głupoty a Ty musisz to czytać :( JA ze swojej strony chcę Ci powiedzieć, abyś nie martwiła się, bo napewno wszystko będzie dobrze. Ty już kochana wycierpiałaś swoje i Bozia napewno nie pozwoli Ci cierpieć. Maleństwo urodzi się naturalnie i wiesz dla mnie też poźniej lekarz mówił w Białymstoku że najlepiej jak dziecko rodzi sie naturalnie, bo wtedy naturalnie też oczyszczają się mu płuca. Nie martw się, zobaczysz wszystko będzie dobrze. Ja to wiem. Anetka - daj znać jak będziesz już znała pleć dzieciaczka :) I pisz do nas częściej :) kikikiki - kochana masz rację.Ja też mam nadzieję że tylko będzie już lepiej :). Wiesz u nas w firmie też nie dzieje się najlepiej i w tym roku, podobnie jak w ubiegłym roku znowu zaczęly się zwolnienia. Ja też martwięsię i boję się o swoje stanowisko. Co prawda kokosów nie zarabiam ale bardzo lubię swoją pracę, lubię to co robię, mam tu dobre warunki itp. Martwię się też tą sytuacją w firmie :( A ja już w pracy oczywiście. Mój Bartunio nie może się przestawić na nowy czas. Wieczorem zasypia bardzo wcześnie, a już rano 6, 6.30 synuś wstaje uśmiechnięty i wyspany. Dzisiaj tak się cieszył na mój widok i patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczkami, że normalnie myślałam, że do pracy nie wyjdę. W sumie dla mnie to bez różnicy bo jestem w pracy, może dla teściowej troszkę gorzej bo nie może się wyspać. A co, niech czuje że ma wnuka hi hi :)
  22. mAAm - kochana my odpuściliśmy te wszystkie koszmarne sądowne sprawy, ponieważ mimo wszystko Bartuś jest już zdrowy i ma się dobrze. Ale to co przeżyliśmy pozostanie w nas na zawsze. Ja też postanowiłam, że każdy kto tylko zapyta mnie o poród i ginekologa, będzie wiedział, że do tego lekarza, do którego ja chodziłam broń Boże nie iść!!! A żeby było ciekawiej moja koleżanka (sąsiadka) rodziła synka 2 miesiące temu i na dyżurze był akurat ten ginekolog który był i u mnie i miała dokładnie to samo co ja z dzieckiem. Tyle tylko że ona do tej pory musi jeździć z synkiem na rehabilitacje, bo zmiany w mózgu sprawiły że synek przekręca się i przewraca główkę tylko na jedną stronę. Co prawda jest już lepiej ale to co przezyła też nie daje jej spokoju. Ja do tej pory drżę o zdrowie Bartusia, codziennie wieczorem gdy się modlę dziękuję Bogu że mam go już zdrowego i że jest przy mnie. Jakoś tak mnie dzisiaj wzięło na wspominanie :( Ja też się dowiedziałam że ten ginekolog ma niejeden schrzaniony poród na swoim koncie, powiedziałabym, że u niego chyba każdy poród jest schrzaniony. Czeka maksymalnie jak tylko najdłużej się da i czeka ..... każdy dobrze wie na co. Znany jest z tego bardzo w moim mieście. Co za cham!!!!!!!!!!!! On po porodzie nawet w oczy mi nie mógł spojrzeć, dobrze wiedział co zrobił, kawał dziada!!!! Ostatnio spotkałam go na ulicy, patrzył na mnie spod oka, ech, nienawidzę go, nie nawidzę za to co zrobił, za to, że czekał na łapówę, bo znany jest z tego bardzo dobrze, za to że nie potrafił przyznać się że spiepszył cały poród, a podczas wykonywanej mi cesarki powiedział tylko jedno jedyne słowo "gratuluję", gdzie Pani anestezjolog, która stała z boku była przerażona i stwierdziła że to dziecko nigdy w życiu nie urodziłoby się naturalnie. Ech, szkoda gadać, normalnie łzy mam w oczach gdy tylko o tym pomyślę...
×