Hej
Bylem ze swoim Skarbkiem 2 lata, nie zauwazalem swoich bledow wciaz obarczajac ja wina za klotnie w zwiazku, ona pomimo tego wytrzymywala ze mna. Niestety miarka sie przebrala i zerwala, ja dopiero po zerwaniu zrozumialem i docenilem co stracilem, chcialem ja odzyskac ale im bardziej sie staralem tym bylo gorzej miedzy nami. NIe powiem bo wydaje mi sie, ze w zwiazku bylem dla niej dobry - dbalem o nia, takie moje \"oczko w glowie\" :) szanowalem i ustepowalem, chcialem jej dac czas by zatesknila niestety w okresie tym poznala zupelnie odmiennego goscia, ktory jej nie szanuje, stawia na swoim a podejscie do niej jest jedno - sex. Gdy sie dowiedzialem z kim sie zadaje jako jedyny powiedzialem je zeby sie opamietala i od tego czasu mnie znienawidzila bo to jej zycie i jest dorosla a jej \"kolezanki\" jej nie zganily za to ( co ciekawe co innego mowia o niej za jej plecami). W czasie ostatniej naszej rozmowy w ktorej sie jej oberwalo przyznala sie, ze jest z gosciem by zapomniec o mnie. Stwierdzila rowniez, ze jest z nim bo jest inny ode mnie, twardy, nie ustepliwy, jak cos zle mowi nie tlumaczy jak ja a po prostu mowi jej: \"Nie pieprz glupot, zamknij sie\" i to jej odpowiada. Stwierdzila rowniez, ze milo mnie wspomina i na kazdym kroku porownuje go do mnie, zaczynaja sie klocic bo ona chce stawiac na swoim a on na swoim. Co ciekawe najpierw stwierdzila, ze sie prawie w nim zakochala po czym po kilku minutach rozmowy stwierdzila, ze boi sie w nim zakochac by jej nie skrzywdzil.
BYlismy ze soba 2 lata a wszyscy w okolo mowili, ze znamy sie i zahcowujemy jak zwiazek z conajmniej kilkuletnim stazem, wszystko bylo pieknie ladnie az nagle cos peklo...
Prosze doradzcie mi co robic by ja odzyskac, nie potrafie przestac jej kochac... Chcialem jej dac czas by sama zatesknila ale ona jest zbyt dumna by do tego sie przyznala...
Czy dac jej czas, nie odzywac sie i nie interesowac jej zyciem?? Cyz dajecie temu jakies szanse?? Powiem szczerze, ze na chwile obecna gdyby chciala wrocic nie wiem jakbym sie zachowal bo mam jakis taki uraz, ze byla z kims innym. Po 3 miesiacach rozstania ze mna poznala tego drugiego. Jej kolezanki z normalniejszym podejsciem do zycia dziwia sie jej co ona w tym gosciu widzi i maja nadzieje, ze szybko sie to skonczy i sie opamieta - niestesty zadna jej tego nie powie, nie uswiadomi bo sie nie chce wtracac i nie maja juz z nia tak dobrego kontaktu. Teraz trzyma sie z takimi niestesty z \"luzniejszym\" podejsciem do zycia :/
Co ciekawe gdy byla ze mna stawiala nauke na 1 miejscu i byly o to spiecia ale zrozumialem, ze chce zdawac wszystko w 1 terminach by nie bawic sie w poprawki i pozniej sam juz ja dpingowalem do nauki, pomagalem jej jak moglem lacznie z gotowaniem obiadkow - a ten jej nowy jest olewusem, przeslizguje sie z roku na rok a z niej smieje sie, ze jest kujonem i wyciaga w tygodniu na randki przez co ona opuscila sie bardzo w nauce i robi sobie zaleglosci a do tego jest bardzo nerwowa osoba gdy cos jej nie wychodzi zalamuje sie. Niby twierdzi, ze z nim jest jej dobrze bo sie tak nie denerwuje, ze ma bardziej luzne podejscie jesli chodzi o studia i nauke.
Powiem szczerze, ze licze na to, ze zycie skopie jej pupala i wroci z placzem ale czy tak bedzie...
Co sadzicie o tym przypadku?? Macie jakies rady...?? Pisalem listy, maile smsy i nic - poszla w zaparte...