Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

wyciskarka pryszczy

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez wyciskarka pryszczy

  1. Nie jestem w tabelce. Wpiszę się kiedyś, ale może jeszcze nie teraz. Może poczekam aż mój sukces będzie miał trochę bardziej permamentny charakter:)
  2. I jeszcze kilka słów o Diacnealu. Jest to bardzo dobry krem, ale mozna się o tym przekonać tylko wtedy, kiedy stosuje się go zgodnie z instrukcją. Stosowany zgodnie z zaleceniami producenta, czyli raz dziennie, najlepiej na noc, świetnie złuszcza pryszcze, zaskórniki, blizny i przebarwienia i nie robi suchej skorupy! I nawet nie wysusza tak bardzo i nie podrażnia! W dodatku działa przeciwtrądzikowo, bo zawiera ten jakiśtam retinaldehyd. Ja niestety stosowałam go zbyt czesto, bo nawet 3 razy dziennie. Stąd moje negatywne opinie.
  3. Nareszcie mam normalną twarz. Wszystko zagojone. Ślady po ostatniej masakrze już prawie zeszły. Na twarzy zostały mi tylko 3 większe blizny. Złuszczam je cały czas, ale obawiam się, że zostaną mi \"kratery\" bo w tych miejscach wyrwałam skórę paznokciami. Mam jeszcze jeden powód do dumy - dzisiaj podczas porannej toalety oraz podczas porannego makijażu, udało mi sie nie ruszać buzi. A to zawsze były sytuacje w których najbardziej sie wyciskałam. Z okazji mojego pierwszego sukcesu od dawna, zmieniłam stopkę:)
  4. Quleczka, wiem, że hydrokortyzonem nie wolno. Nie robie tego często. To jest taki sposób na nagłą, beznadziejną sytuację. Dzięki hydrokortyzonowi dziś już nie ma śladu po wczorajszych pryszczykach! Naprawdę, nic nie widać! Jestem szczęśliwa!!!!! Jak zeszły te czerwone pryszczyki to buzia wygląda duuużo lepiej. A poza tym, na nosie goi się bardzo ładnie. To co sobie kiedyś zmasakrowałam też już prawie zagojone (tego nie smarowałam hydrokortyzonem). Jak już wszystko się zagoi to już nie będzie źle. Wiem, ze już teraz źle nie jest. Ludzie chodzą z gorszymi rzeczami po ulicy i się nie przejmują. Ja po prostu przesadzam. Mam taki plan, że do wiosny muszę doprowadzić buzię do takiego stanu, żebym mogła chodzić bez makijażu. Rozcieńczyłam mój płyn rezorcynowy spirytusem salicylowym i zamierzam smarować nim całą buzię. Bardzo dobrze złuszcza, ale nie parzy.
  5. Quleczka, wiem, że hydrokortyzonem nie wolno. Nie robie tego często. To jest taki sposób na nagłą, beznadziejną sytuację. Dzięki hydrokortyzonowi dziś już nie ma śladu po wczorajszych pryszczykach! Naprawdę, nic nie widać! Jestem szczęśliwa!!!!! Jak zeszły te czerwone pryszczyki to buzia wygląda duuużo lepiej. A poza tym, na nosie goi się bardzo ładnie. To co sobie kiedyś zmasakrowałam też już prawie zagojone (tego nie smarowałam hydrokortyzonem). Jak już wszystko się zagoi to już nie będzie źle. Wiem, ze już teraz źle nie jest. Ludzie chodzą z gorszymi rzeczami po ulicy i się nie przejmują. Ja po prostu przesadzam. Mam taki plan, że do wiosny muszę doprowadzić buzię do takiego stanu, żebym mogła chodzić bez makijażu. Rozcieńczyłam mój płyn rezorcynowy spirytusem salicylowym i zamierzam smarować nim całą buzię. Bardzo dobrze złuszcza, ale nie parzy.
  6. Muszę się wyżalić. Twarz mam straszną! Chyba nigdy nie będę miała normalnej twarzy! jest tak: to co sobie zmasakrowałam kilka dni temu już się ładnie goi. Ale wczoraj wieczorem wycisnęłam znowu coś na nosie i zdarłam trochę skórę. Na szczęście goi się dobrze. Problem jest inny. Całą twarz mam w malutkich strupkach, plamkach i suchych skórkach! Trochę od wyciskania a trochę nie. Strupki robią się też jak pryszcz się goi. Później zostaje po nim sucha skórka. A niektóre pryszcze wyglądają jak plamki i przebarwienia. Chyba w końcu kupię ten Cicaplast i posmaruję całą twarz żeby sie zagoiła! Dziś wycisnęłam kilka malutkich dojrzałych pryszczyków. Bardzo delikatnie, ale boję się, ze zostaną ranki. Posmarowałam hydrokortyzonem. Wiem, że nie wolno, ale może dzięki temu na jutro nie będzie czerwonych plamek.
  7. Wiem, że wysusza na wiór, dlatego posiedzę z nią jakieś 2 godziny, a póżniej zmyję i nasmaruję kremem nawilżającym.
  8. Ja muszę przyznać, że wczoraj prawie się złamałam. Tzn i tak i nie. Wycisnęłam taką jedną rzecz na twarzy, trochę zmasakrowałam. Mam w tym miejscu dużą ranę. To było zamierzone działanie, bo nic temu cholerstwu nie dawało rady, a ten pryszcz odnawia mi się w tym samym miejscu co chwilę, od dłuższego czasu. Teraz jak wyrwałam juz wszystko \"z korzeniami\" to może przestanie się robić. Boję sie tylko, że zostanie mi w tym miejscu brzydka blizna, bo to takie niebezpieczne miejsce. Później zaczęłam grzebać coś przy biuście, ale w porę się powstrzymałam i dziś nie ma śladu, więc to się nie liczy. Reszta buzi w porządku. Inne ranki już się prawie zagoiły. Blizny i przebarwienia znikają same, bez mojej interwencji. Tak, że wszystko wygląda już prawie normalnie. Jeszcze jak dołożę złuszczanie kwasem, peeling gruboziarnisty i enzymatyczny, wszystko powinno szybko zejśc. Teraz siedzę z pastą lassari na twarzy, a na niedogojone miejsca nałożyłam maść gojącą.
  9. Ja na razie wygrałam z biustem. Nie wyciskam i robi się coraz ładniejszy. Na razie nie mam ochoty wyciskać. Czuję się dużo lepiej ze sobą. Czuję się dużo atrakcyjniejsza:) Z buzią też powli wygrywam. Na razie cała w plamkach i malutkich rankach, ale ranki się goją, a niektóre plamki znikają, więc jest coraz lepiej. Na razie mam motywację do niewyciskania, ale nie wiem, jak długo wytrzymam.
  10. Ja na razie nie wyciskam tylko biustu. Wygląda już prawie normalnie, pomijając ciemniejszą skórę (przebarwienia). Twarz nie najgorsza. Bywało gorzej. Przebarwienia i blizny bledną trochę.
  11. Quleczka, ja miałam tę maseczkę. Bardzo fajna!! Powinnaś być zadowolona.
  12. Dobra, to teraz ja się pożalę. Na brodzie mam troche przebarwień i blizn. Czoło dzisiaj rano odrobinkę powyciskałam, bo obsypało mnie maleńkimi ropniaczkami. Ale nie jest źle, trochę czerwonych kropek. Zrobiły mi się pryszcze na policzku. Nigdy się nie robiły, a teraz mnie wysypuje! Nie wiem, czy to jakieś zaburzenia hormonalne, czy co????? No i z tego powodu mam doła. Mam jeszcze dwie malutkie ranki na skroni no i dzisiaj zrobiłam sobie dużą rankę na policzku.
  13. Na "zablokowanych nickach" możesz poprosić o zablokowanie jakiegoś użytkownika. Podajesz nazwę i powód.
  14. Na "śmietniku" możesz prosić o wykasowanie całego topiku albo jakiegoś postu. Po prostu wpisujesz swój post np. "proszę o skasowanie..."i podajesz link do tematu lub postu, ale przy poście musisz napisać nazwę autora. Dobrze jest podać powód, dla którego chcesz go wykasować. Takie sprawy moderatorzy załatwiają prawie od razu.
  15. Wchodzisz na forum \"Redakcja Kafeterii\" ostatnie na dole listy. I tam są topiki \"śmietnik\" lub \"zablokowane nicki\", albo jeszcze \"pytanie do moderatora\". Moderatorów jest kilku. Mają różne nazwy.
  16. Śmieci się wyrzuca! :) Następnym razem dziewczyny, nic do niego nie piszcie, tylko od razu poproście moderatora o skasowanie jego postów. A jak się zaczerni, to sprawa będzie tym łatwiejsza, bo dostanie bana:)
  17. Ja mam sukces tylko taki, że przestałam maltretować biust. Ranki zagojone, zostały tylko przebarwienia. Robię teraz codziennie peeling i schodzą suche skórki i odpadające strupki. Skórka robi się coraz jaśniejsza i gładsza. Czuję się już lepiej sama ze sobą. Na twarzy, nie jest tak dobrze. Rany już się zagoiły, ale zostały przebarwienia. Poza tym, wysypuje mi rpyszcze na czole. Dziś powyciskałam kilka. Masakry nie ma, ale mam czerwone plamki no i zaliczam sobie to jako porażkę, słabość, upadek:(
  18. Chcę się podzielić z wami moją obserwacją - nie wiem, czy tylko u mnie tak jest, ale czy wyciskam, czy nie wyciskam, to nie ma większej różnicy. I tak zostają przebarwienia i twarz nie wygląda zbyt dobrze. Po niektórych pryszczach nawet jak ich nie wycisnę zostaje przebarwienie, a niektóre pryszcze jak się goją to powstaje strupek taki jak na rance. Efekt jest taki sam - twarz usiana drobnymi plamkami i strupkami, tak jakbym wyciskała.
  19. U mnie sytuacja taka: Twarz to istny krajobraz po bitwie. Rany zagojone, oprócz dwóch, które są zagojone w 98 proc. Pozostały takie blizny i przebarwienia, jakich jeszcze nie miałam. Obawiam się, że będę doprowadzała to wszystko do porządku przez kilka miesięcy.
  20. Na szczęście nie używam żadnych narzędzi, żadnych igieł, cążek ani żadnych takich. Aż mi się niedobrze robi, jak sobie pomyslę, że można coś takiego robić.
  21. Wiesz, Quleczka, rozmawiam z bliskimi ludźmi, obserwuję znajomych i widzę, że wyciskanie to żadna nadzwyczajna rzecz. Wszyscy, których znam, wyciskają. Sama dzisiaj widziałam się z kilkoma znajomymi, które miały powyciskaną twarz, mówiąc naszym językiem, masakrę. Kiedyś widziałam największą laskę na roku, która zawsze dbała bardzo o swój wygląd, a całe jej ciało wyrażało nieskończoną miłość do siebie, jako do osoby najdoskonalszej pod słońcem. Pewnego dnia przyszła z twarzą tak zmasakrowaną, że nawet ja przez całe swoje życie nie zrobiłam takiej masakry. Ona powyciskała chyba każdą najmniejszą krosteczkę na twarzy! Z niektórych ran jeszcze lała się krew. Przy tym, nie miała ani grama pudru na twarzy i świeciła tymi krwawymi ranami i wybroczynami. Pewnie wyciskanie jest spowodowane jakimis czynnikami psychologicznymi, bo niektóre osoby potrafią machnąć na to ręką i podchodzą do pryszczy na swojej twarzy na luzie. Ale takich osób jest bardzo mało. Prawie każdy, kto ma pryszcze, wyciska. Problem polega na tym, że my za bardzo się tym przejmujemy. Są dziewczyny, które bez kompleksów chodzą z ranami na twarzy i niczym się nie maskują.
  22. No i troche się zgadzam z anonimką. A jeśli chodzi o to, ze wyciskamy bo nie akceptujemy swojej twarzy, to chyba normalne. Trudno zaakceptować twarz całą w pryszczach. Jeszcze chyba nie spotkałam nikogo, kto mając pryszcze uważałby, że jego twarz jest ok i że wygląda ładnie. Jeszcze nigdy nie widziałam pryszczatego człowieka, który kochałby swoją twarz i skórę. Jeszcze nigdy nie widziałam człowieka, który nie cierpiałby psychicznych męczarni z powodu trądziku. Zaakceptowanie pryszczatej gęby uważam za utopię! U mnie też, tak jak u anonimki było tak, że jak nie maiłam czego wyciskać, to niczego nie wyciskałam i miałam po problemie. Mogłam wtedy mieć najgorsze stresy, najcięższą sesję z możliwych, ale nie wyciskałam bo nie miałam czego. I nawet nie miałam ochoty wyciskać. Nie mówię, że wyciskanie nie ma podłoża psychicznego, ale trzeba by było tę teorię jeszcze raz zrewidować i chyba poprawić, bo jest dużo faktów, które je obalają. Trzeba też pamiętać, że psychologowie muszą wymyślać różne choroby, bo inaczej straciliby pracę.
  23. Ja znowu powyciskałam mój paskudny ryj. Tym razem tak, że jeszcze nigdy nie miałam tak powyciskanego. Strasznie mi się buzia psuje ostatnio i wyciskam, bo nie mogę się powstrzymać. Biorę garść witamin i Silicę. Piję bratka. Goi się dość dobrze. Zauważyłam, że niemal wszyscy, którzy mają problem z cerą, ale taki poważny, nie jakies tam 2 pryszcze raz na pół roku, wyciskają. I to wyciskają tak, że robią bardzo duże rany na twarzy. Moja mama ostatnio powiedziała, że to normalne. Bo ona jak miała trądzik to też wyciskała. Powiedziała, że jak się pryszcze robią to są denerwujące i człowiek chce się tego pozbyć. Jak się zrobi jeden raz na jakiś czas, to problem wyciskania nie jest taki duży, ale jak ktoś ma całą twarz w pryszczach, to nic dziwnego, że ma masakrę na twarzy. Ona ma trochę racji, bo moim zdaniem nie da się nie wyciskać, szczególnie, jak pryszcz boli. Są osoby, które mając paskudny ropowiczy trądzik potrafią się powstrzymać i nie wyciskać, ale moim zdaniem to są przypadki odosobnione. Ostatnio czytałam książkę psychologiczną z serii jak odnieść sukces w życiu i takie tam. Facet napisał, że jeśli boimy się porażki, to jest duża szansa, że ją poniesiemy. Bo nasz mózg programuje nasze ciało na jakis określony efekt. Podaje on przykład ze swojego dzieciństwa, kiedy jego mama cały czas ostrzegała go, zeby nie zaczął palić. No więc on pod wpływem tych ostrzeżeń zaczał palić jak smok, a zanim matka zaczęła mówić mu o paleniu, nawet przez myśl mu nie przeszło że mógłby zacząć palić. Drugi przykład - swietny golfista, który przestał trafiać piłeczką do dołka. Okazało sie, że przed każdym uderzeniem, myślał sobie \"nie wolno mi chybić\", no i chybiał za każdym razem. Chodzi o to, że kiedy myślimy sobie że czegoś nie chcemy zrobić, to najpierw musimy sobie pomysleć, ze właśnie to robimy, a później dopiero temu zaprzeczyć. Więc nasz mózg programuje się własnie na tę czynność. Więc jeśli my mówimy sobie \"nie wolno mi wyciskać, muszę się powstrzymać\" itd. to osiągamy efekt odwrotny.
×