Straciłam trójkę przyjaciół. Wszyscy chorzy na nowotwory. Byłam z nimi zawsze od zawsze. Tak mi się wydaję. Mimo tego, że to były krótkie chwile z przewagą wizyt na oddziale, to czułam że znamy się od zawsze, więc słowo najlepszy przyjaciel jest tu jak najbardziej na miejscu. Jak odeszli poczułam nieskończoną pustkę, ale nie ból, bardziej żal. Jak to przeżywam? Wspominam każde sekundy spędzone razem, te rozmowy, żarty, śmiechy, mimo tego, że nie raz było i jest ciężko.