Rosa..... mam nadzieje, ze jeszcze nie ucieklas stad, musialam polozyc coreczke i teraz mam w koncu czas dla siebie..i Ciebie :) i wracajac do tematu... przeczytalam uwaznie Twoja historie i poczulam sie tak, jakbym czytala wlasna. Niestety. Tez przeszlam przez to samo tylko, ze ja nigdy nie zdecydowalam sie na branie zadnych psychotropow. Nie wiem jakie leki bralas ale to pomaga (o ile pomaga) tylko chwilowo i nie zwalczy przyczyny. Czy zastanawialas sie kiedys jakie moga byc przyczyny Twojej nerwicy... na pewno sie zastanawialas, na pewno rozmawialas o tym z Twoja psycholog. Mam nadzieje, ze Ci ta pani pomoze wyjsc z tego. Czy chodzisz moze na psychoterapie? Wiem, ze nie jest to latwe ale sama patrzac z perspektywy tych 10 lat nauczylam sie zyc z moja nerwica i mowie Ci naprawde jest duzo lepiej. Pamietaj, na to sie nie umiera chociaz podczas ataku na pewno tez masz takie wrazenie. Ja po ktoryms tam zaprzestalam wzywania pogotowia bo oni poza zastrzykiem na uspokojenie i tak mi nic nie pomagali a poza tym jeszcze czulam sie winna, ze byc moze ktos inny potrzebowal pomocy a pogotowie bylo u mnie, takiej jednej \"histeryczki\" jak to mnie nazwal kiedys lekarz po kolejnym nieuzasadnionym wezwaniu. To wszystko rozgrywa sie u nas w glowie i wlasnie od tego trzeba zaczac!