ORZECH
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ORZECH
-
Witam Biesiadę! Oplatuję wzrokiem konary drzew Wśród ciszy wiatru Szukam blasku gwiazd Biała sowa szepta \"To niemożliwe\" Lecz wyciągam dłoń I srebrzysty pyłek Wsypuje do serca.
-
JARZĘBINKO miłej i szczesliwej podrózy! Jak cenna jest myśl która złotem świeci cenniejsza niż woda woda z nieba leci myśli drogocennej nie zatrzymasz w sobie nie służy piękności nie jest ku ozdobie złota myśl jest ptakiem szybuje wysoko nie boi się słońca ani zimnych deszczów myśl złota w poezji zawinięta w kokon żyje w słowach wiersza co niektórych wieszczów i ten ją odnajdzie co naukę i wiedzę traktuje poważnie szanuje jak wiarę a wtedy myśl złota może bez uprzedzeń polecieć do ludzi i nie być ciężarem.
-
Wołam cie po imieniu, lecz to tylko sowa odpowiada. Dotykam twej twarzy, lecz to tylko mgła. Słyszę twój szept, lecz to tylko wiatr szepce me imię Składam pocałunek na twym policzku, lecz to tylko ma dłoń go udaje. Czuję twój zapach, lecz to tylko bryza znad morza Skoro mnie nie chcesz, to po co dręczysz we śnie i na jawie?
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Jakim cudem czytasz z mych oczu jak z księgi, książę? Jakim sposobem przechodzisz przez zamknięte wrota myśli mych? Jak to możliwe, że twe jedno spojrzenie rozpala moje? Czyżbyś magiem był, książę? Jakim cudem zawładnąłeś terytorium serca i umysłu mego bez użycia broni? Jakim sposobem twe dłonie uspokajają moje gestem jednym? Jak to możliwe, żeś człowiekiem jest, a nie Aniołem? Czyżbyś za grzech miłości wydalony z nieba został, książę? Jakim cudem Bóg nas od siebie oddalił wtedy.? Jakim sposobem jeszcze cię nie znalazłam.? Jak to możliwe, że żyjemy dla siebie, lecz osobno? Czyżby to wszystko snem tylko było? A może nigdy nie narodziliśmy się.? No powiedz, mój książe.
-
Gdybym tylko wybrać mogła co przeminąć ma co zostać Co skreśliłabym z tej listy smutną przeszłość czy czas przyszły? Kogo chciałabym zapomnieć lub zatrzymać już na zawsze? Kogo tak naprawde widzę Kiedy w lustro patrzę? Czy poznałabym smak szczęścia gdybym nigdy nie cierpiała? I poczucie bezpieczeństwa jeśli strachu bym nie znała? Kim bym wtedy była albo kim się stała? I czy władać czasem bym naprawdę chciała? Może i były takie chwile Kiedy pragnęłam cofnąć lub zatrzymać czas Ale kiedy tak o tym myslę wiem, że przemijanie kreuje nas.
-
Odjeżdżały pociągi do nieba, A on siedział na stacji zamglonej. Wiedział, że musi wsiąść,że tak trzeba, Bez walizek, bo co mu tam po nich. Cały bagaż miał w duszy ukryty, A ta dusza, wiadomo,rzecz lekka, Ale zmieści tęsknoty,choć niewielka jak motyl, Lecz w niej tkwi całe życie człowieka. Jakoś trudno mu było się rozstać, A już był parę razy na schodkach, Bał się jechać w nieznane, choć mówili że z Panem Będąc w niebie na pewno się spotka. Jeszcze chciał tyle wierszy napisać, Bo poetą był nawet niekiepskim. Papierosa zapalił i przed sobą się żalił Zapatrzony na Express Niebieski. Nie miał syna , ni domu , ni drzewa, Samochodu i pięknej kobiety, Paru kumpli wypije,że kolega nie żyje I to wszystko już chyba niestety. I odjechał, widziałam łzę w oku, Dłoń przytulił do szyby nieśmiało, Małą kartkę trzymałam z wierszem,ktory spisałam- Tylko tyle mi po nim zostało.
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Jak twardym słowom nadać blask, by chciały lśnić? Pieścić je w dłoniach,sercem grzać? Wykuwać w ciszy młotem barw, By rdza opadła, został czar? Zapłoną łuną czerwoności, Zadźwięczą jak rzucony grosz. I stworzą wiersz na swoją chwałę, By go czytali ludzie prości Wdzięczni za taki piękny dar.
-
Dziś łatwiej mi o strawę dla ciała, Niż o słowo dla ducha. Nawet serca spytałam , jak słuchać, By melodia na strunach drżała? Serce uśpione późnym zmierzchem Nie podpowiedziało pieśni. W mym czasogrodzie Mróz srebrem świat zachwyca. Młodziej wygląda twarz księżyca Wiszącego nad dębem, Jakby mówiła"Byłem, jestem i będę", A ja nie umiem tego napisać. Może gdybyś me dłonie zmarznięte Na swoim sercu położył Ogień by we mnie ożył I odczarował słowa w ciszy zaklęte?
-
Chcę byc z tobą teraz, tutaj, Kiedy jesień niezepsuta Gdy kolory grają,błyszczą I oddają radość liściom. Chcę być z tobą kolorowo, Karminowo-oranżowo. W sepii, złocie i czerwieni, W brązie ,żółci świat się mieni. Poszła jesień na rozstaje, Tyle z siebie ludziom daje. A ja tyle z siebie dałam , Że się w tobie zakochałam.
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Marzyciele to ludzie prości- Tylko mają bliżej do nieba. Potrzebują wiele miłości, Jak powietrze jest im potrzebna. Każdy nosiłby głowę w chmurach By zapomnieć o tym, co było. Piszą wiersze o różnych bzdurach Na papierze z różą lub lilią. Zapatrzeni w zachody słońca Z duszą dziecka, co nie chce dorosnąć Mogą słuchać ptaków bez końca I odradzać się z każdą wiosną. Więc nie zbywaj proszę uśmiechem Cichych westchnień i wierszy paru. Czasem dobrze z szarej nicości Przenieść duszę w krainę czarów.
-
I stał się...Cud – 11 – go Listopada... Dzień Niepodległości... Defilada... I - Pierwsza – Brygada, Z Wodzem na czele... Stanęli wszyscy... Co – życie – oddali, za Wolność Ojczyzny Swoją krwią – przypieczętowali... I zadął wtedy...,, Złoty Róg’’ ,,Tak nam dopomóż Bóg’’ I 15 – go sierpnia... Stał się – Cud – Wolność nad - Polską – Rozpostarła – Swe skrzydła -... Tchnienie walki... Ta Wolność Narodowi dała... Matka Wniebowzięta, Płaszczem ochraniała, Mówiąc – dość niewoli – Buławę podała - Bogu podziękujmy za... 11 – go Listopada... za – Dar Ojczyzny – po 123 latach. Za – Wolność ,,Waszą i Naszą’’ I naszym dziadom, że Żywili i Bronili, Ojcom i Matkom... Bo...kiedyś skrycie... matki szeptały – Kto ty jesteś – Polak mały, -by – ich dziatki – pamiętały, ,,Nie rzucim ziemi – skąd nasz – Ród –‘’... I...stał się – Cud – 11 – go Listopada 1918 roku Odrodziła się Ojczyzna... I z kolan...powstała. Poprzez 4 – pokolenia Wolności – czekała – Boże – coś Polskę – osłaniał przez wieki... Dziękujemy – Panie za – Dar Ojczyzny – i wiemy... Jak zechcesz – Tak – się stanie.
-
Dzień Niepodległości Polska czy to tylko słowo którym się szafuje Gdy jakieś prywatne interesy się buduje Dla nas ludzi prostych ono wiele znaczy Dla niego naszą biedę się tłumaczy Ty oddasz dla niej to co masz jedynego Czego możesz oczekiwać od kogoś bogatego Od kogoś kto o tym słowie nie jednym kłamstwem opowie Spójrz na historię polskiej niepodległości Gdy ją tracimy kraj jest pełen żałości Potem jest wielka wola zjednoczenia Nie mamy też nic do stracenia Do oddania życia jest wielkie zrozumienie Jest to ważniejsze niż nasze zbawienie Przychodzi zwycięstwo jest czas odbudowy Naród jest silny zda się że nowy Ale wśród uśpienia z tej wielkiej radości Rodzą się kombinacje jak przywłaszczyć sobie odbudowane wartości Znika majątek bogacą się nazwiska Już za późno Naród bezsilnie wśród biedy się ciska Z tej wielkiej pracy z tego poświęcenia Znowu mamy wszystko do stracenia Bogaty znów kradnie, wszystko rujnuje Swoją fortunę jeszcze wyżej buduje Cóż na to powiesz biedny człowiecze Po bruku znowu Twoja krew pociecze.
-
Pozdrawiam biesiadniczki! 11 listopada w kalendarzu Polaków to dzień niezwykły, wyróżniający się na tle innych 24-godzinnych przedziałów życia, czerwonym kolorem w kalendarzu. Mający swoje miejsce w kilkuminutowych rozmyślaniach, dający się poznać przez składane wieńce przy pomnikach bohaterów, nadal stanowi dla wielu z nas \"kolejne\" święto. Nie wyróznia go bowiem nic nadzwyczajnego, coś bez czego naród 87 lat temu nie mógłby istnieć - duma narodowa. Polacy obecnie są z reguły smutni i przygnębieni. Bardzo trudna sytuacja gospodarcza i materialna wielu z nas nie pozwala nam na optymistyczne postrzeganie otaczającej rzeczywistości. Brakuje nam wspólnych zwycięstw, zwycięstw bez których jako naród trudno jest egzystować. Potrafimy się pogodzić w chwilach smutku, dlaczegóżby nie czynić tego w momentach radości? Bo jej nie ma, a jeżeli już występuje, zdarza się to zazwyczaj sporadyczne. Dlaczego ich nie ma? Bo zapomnieliśmy, że mogą istnieć, przestaliśmy o nie walczyć i w nie wierzyć. Manipulowani przez \"jedynie słuszne\" grupy wpływu, coraz bardziej zamykamy się w sobie. Pomawiani o zamiłowanie do nacjonalizmu, jeszcze bardziej pogrążamy się w cieniu Wielkiego Brata. A wolno nam więcej, niż kiedykolwiek i komukolwiek mogłoby się wydawać... Czy osób, z których moglibyśmy być dumni jako jednostka i dumni jako naród, wśród 38 mln Polaków w kraju nie znajdziemy? Znajdziemy. Są ich tysiące, setki tysięcy a nawet miliony. Czekają na sygnał, sygnał z naszej strony, oczekują na wezwanie i gwarancję, że ich działania, choć nie zawsze idealne i pozbawione błędów, będą przyjęte z aprobatą, że zostaną za nie pozytywnie wynagrodzeni. Czym? Możliwością poczucia dumy z własnego życia, którą mogliby się dzielić z innymi nawet zza grobu. Popatrzmy na Dzień Niepodległości w Stanach Zjednoczonych i porównajmy go do tego w Polsce. Jakaś różnica? Tak. W Stanach Zjednoczonych Dzień Niepodległości to dla wielu Amerykanów idealna okazja wzmocnienia ogólnospołecznej więzi narodowej, u nas kolejny dzień wolny od pracy czy szkoły. To idealna okazja na przypomnienie sobie o ogólnonarodowych osiągnięciach i umotywowania własnych działań, które zawsze w założeniach powinny współdziałać z narodowym interesem, niezależnie jakbyśmy go tutaj rozumieli. Odzyskajmy niepodłegłość własnych umysłów. 87 lat temu to się udało, dlaczegóżby nie można tego ponowić? Szczęście narodu, to radość dla nas samych. Zacznijmy działać, zstąpmy do głębi! \"Nasz naród, jak lawa, Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi; Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi!\" - Adam Mickiewicz.
-
Jesienna Pani. Twoje włosy pachną deszczem Oczy jak gwiazdy - wskazują drogę Liście to twój charakter - taki różnoraki Twój uśmiech jak słońce-pełen ciepła Jesteś jak Jesień : Tajemnicza ,ciepła ,nieprzewidywalna Wciąż poznaję Cię na nowo Wciaż pukam do twojego serca Nim spadnie ostatni liść Nim wejde w ostatnią kałużę Zanim zmoczy mnie jesienny deszcz Nim ogrzeje po raz ostatni jesienne słońce Podaj mi swą dłoń i poprowadź ku Zimie.
-
Ujrzałam jesienne wśród gołębich skrzydeł pieśń białym obłokiem, ponad rosą srebrną i młodą jutrzenką, z mgielną rzęsą, tak słonecznym okiem, na horyzoncie kreśli linię krętą. i nagle trawy zsiwiały na mrozie, westchnienie nieba i świerkowe milczenie, a między krzewami panna w pięknej pozie, wyszywała nicią pajęczą marzenie. wyplatała drugie, to znów następne, zieloną dłonią gładząc pragnienia. i choć jesienne, do wiosny dalekie, ujrzałam jej oczy - to była Nadzieja.
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Przemilczeć chwile Ktore w pamięci niechętnie zostają Zostawić radość,której tyle Czasem więcej,choć za szybko Te radości mijają Nie przejmować się Niepowodzeniem,przykrością Nie chować się w cień Nie mieszać grzech z przyjemnością Żyć,pokonując słabości każdego dnia Mieć nadzieje na wszystko Bo życie wiele niespodzianek ukrytych ma I wierząc,że nadejdzie szczęścia pełnia Maskować swój smutek nieszczerym uśmiechem Wiadomo,nie każde marzenie się spełnia Ale niech nie zostaną tylko pustym echem Upartm być na swoje wymierzone cele To wszystko dla siebie To sobie życzę tak wiele.
-
Pod sklepieniem niebieskim Ściany drzew tworzą pałac jesieni Pięknych barw żywe freski Aż patrzymy w zachwycie, zdumieni. Wirujemy jak liście. Może złapiesz mnie w locie za ręce Zanim wiatr nas uniesie- Nie spotkamy się wtedy już więcej. Musnę wargą twe usta, Bo na więcej mi wiatr nie pozwoli. Nie odlatuj daleko, Opadajmy powoli, powoli... Popołudniem złocistym Czas nas w inne wymiary przeniesie. Liści tangiem ognistym Pożegnamy bez słów ciepłą jesień.
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Cicho, cichuśko, czy słyszysz Jak jesień ku tobie stąpa? Dziewczyna z mgieł tkana w ciszy, Krągłością bioder zalotna. Na piersiach z każdym oddechem Falują głogu korale. Z taką się tylko zatracić, W gęstwinie liści odnaleźć. Swymi białymi zębami Gryzie laskowe orzechy. Wpija się w jabłka wargami I w gruszkach szuka uciechy. Maluje drzewom korony, Snuje niteczki na płocie Lub tańczy taniec szalony Ze strachem w lichej kapocie. Parkiem tęczowym pomyka Z wiewiórek rudym orszakiem. Niesie ją klonów muzyka Nad szeleszczącym deptakiem. Pewnie ci w głowie zawróci I uwierz słowom Tuwima - \"A to dopiero początek, Dopiero się zaczyna\".
-
Jak mnie odnajdziesz? Zobacz mgły się ścielą. Gdy idę łąką , zazdrośnie mnie kryją I chociaż myśli twoje ku mnie biegną, Chcą bym została samotnie niczyją . Jak przyjdziesz do mnie?Zobacz wiatr hulaka Liście rozwiewa i wzrok ci przesłania. Skrzydła rozkłada wielkie jak u ptaka By mnie oddzielić od twego kochania. Jak słowo powiesz, gdy je mróz zamienia W obłoczek pary i nikną w oddali? Już dzień się kończy w cieniach i półcieniach, Byśmy się znowu jak ślepcy mijali.
-
Czy jest miejsce w Twoim > ja < na malutką > mnie < czy to marzenie czy pragnienie złe. Zgubiłam cząstkę siebie to dla Ciebie wybrałam drugi brzeg. Tam znajdę rubinowy blask szczęścia.
-
Zawsze marzyłam będąc dzieckiem, by uszczęśliwiać ludzi rozdawałam dzieciom zabawki, wiedząc, jakie są wtedy szczęśliwe widziałam jak moje lalki wędrują w objęcia innych małych rączek moje misie przytulały się do innych dzieci miałam kontakt z istotkami z Domu Dziecka widziałam ich smutne oczy, stęsknione, wyczekujące za czym lub za kim czekały ? nie znałam wtedy odpowiedzi, dziś wiem - brak drugiego serca to ból, to wielki ból smutne oczy pozostają, głębokie, zamyślone nieufne... nikogo już nie pokochają bo nie potrafią, nikt ich nie nauczył a tak niewiele było trzeba... czy moje lalki i misie pomogły im ? tego się nigdy nie dowiem.
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Tak, to ja ratuję ludzkie dusze pomagam w chwilach zwątpienia i nieustannie czuwam czy ranek jest, czy wieczór listopadowy dla mnie to bez znaczenia jestem po to by trwać i istnieć dla serc złamanych, dla Twego sumienia służę pomocą, mam wierszy bez liku poczytaj proszę, dla Ciebie je piszę i pomyśl, że po to tu jestem by zmienić dzień mglisty w tęczowy obraz z marzenia.
-
Ponieważ jestem tajemnicza i nieodgadniona nie uchylę nic ze swojego życiorysu. Piszę wiersze od niedawna, napędzana jakąś wewnętrzną siłą. Obawiam się, że siedzi we mnie jakaś szamanka, która prowadzi moje życie, jestem uzależniona od wewnętrzego głosu - piszę impulsywnie, odcięta od reszty świata. Tworzę coś, na co nie mam czasem wpływu..Pochłaniam mnóstwo książek głodna wiedzy i wiadomości z literatury i sztuki. Pisanie jest dla mnie narkotykiem w dobrym tego słowa znaczeniu. Zaczęłam pisać i pisanie to będzie trwało do końca świata i o jeden dzień dłużej. O sobie nie mogę nic pisać, jestem zmienna i szalona, nieprzewidywalna w swych poczynaniach. nie odkryje swojego rąbka tajemnicy bo nie byłabym już tą tajemniczą Indianką. Wszystko co mnie otacza jest godne podziwu i uwagi . Jestem jak wolny ptak - szybuję w przestworzach i sięgam gwiazd. Dzień bez napiania wiersza jest dla mnie dniem straconym. Jeśli chcecie poznać moją duszę - jest cała w wierszach.
-
Jak mnie odnajdziesz? Zobacz mgły się ścielą. Gdy idę łąką , zazdrośnie mnie kryją I chociaż myśli twoje ku mnie biegną, Chcą bym została samotnie niczyją . Jak przyjdziesz do mnie?Zobacz wiatr hulaka Liście rozwiewa i wzrok ci przesłania. Skrzydła rozkłada wielkie jak u ptaka By mnie oddzielić od twego kochania. Jak słowo powiesz, gdy je mróz zamienia W obłoczek pary i nikną w oddali? Już dzień się kończy w cieniach i półcieniach, Byśmy się znowu jak ślepcy mijali.
-
Pozdrawiam biesiadniczki! Pod sklepieniem niebieskim Ściany drzew tworzą pałac jesieni Pięknych barw żywe freski Aż patrzymy w zachwycie, zdumieni. Wirujemy jak liście. Może złapiesz mnie w locie za ręce Zanim wiatr nas uniesie- Nie spotkamy się wtedy już więcej. Musnę wargą twe usta, Bo na więcej mi wiatr nie pozwoli. Nie odlatuj daleko, Opadajmy powoli, powoli... Popołudniem złocistym Czas nas w inne wymiary przeniesie. Liści tangiem ognistym Pożegnamy bez słów ciepłą jesień.