ORZECH
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ORZECH
-
Pozdrawaim biesiadniczki. Spacer Uliczki starego miasta Powoli ogrania ciemność Bruk skąpany szarym światłem Dziś dywanem moim będzie Smutne kamienic okna Nijakiej ciemności pełne Jak strażnicy kryją słowa Nie zdradzając ulicy myśli Powietrze nasycone ciszą Przecina niepewnym lotem Ćma pragnąca blasku światła W przeklętej studni nocy Ciemności ramiona kuszą Spokoju nadzieją marną Niech obejmą ciepłem czule Gdy brakuje woli bycia
-
Sieć Pień starego drzewa Pozbawiony życia. Zielona gałązka Ledwo co wyrosła. Nić drżąca na wietrze, Snuta przez pająka, Połączyła razem Lasu pokolenia. W promieniu słońca Swym pięknem olśniewa. Lecz zaraz po zmroku Pułapką się staje. Pozornie coś łącząc Dwa życia rozdziela. Struny swe napina. Pęknie czy wytrzyma?
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Księga Róż Mała kropelka na dużym C Wygląda tak zabawnie. Jak gwiazda na kanciastym niebie Migoce w blasku lampy. W dali słychać dźwięki księgi wiam Biesiadniczki! Księgę Róź ktoś otwiera. Nowy tekst samotnie pisze Zamyka drzwi, odchodzi. Kolejna gwiazda jest na niebie Na środku B spoczęła. O! Potoczyła się po brzuszku Znikneła gdzieś w szczelinie. Opowieść księgi już skończona Zostały tylko gwiazdy. A może ktoś dopisze rozdział Bym mogła słuchać dalej.
-
Mówiłaś mi, że są takie dni Kiedy myśli tęsknią za ciszą. Wtedy pióro, papier są lekiem, Wtedy słowa same się piszą. Czasem pióro bywa za ciężkie, Biały papier robi się czarny. Światło dnia, nieznośne dla oczu, Rzuca cienie na dzień koszmarny. I co wtedy zrobić z tym piórem, Wziąć do ręki, ciężar pokonać? Czy się poddać, zamknąć powieki? Trzeba czasu by się przekonać.
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Życioskoczek Życie jest jak lina rozpięta nad przepaścią Ponad bólu kanionem i doliną smutku Łącząc z sobą brzegi szczęścia i radości Tworzy drogę którą przejść musisz powolutku Jak życioskoczek stąpając za dnia i nocą Stawiając na linie kolejne dni po sobie Obserwujesz widoki ponad swoją głową Ptaki skrzydłami machające właśnie tobie Idziesz pewnie nie widząc wokoło zagrożeń Na twej twarzy maluje się odcień radości I szczęśliwy nie widzisz podstępnego cienia Który tnie już twe życie ostrzem wrogości Oczy ślepe nie widzą więc niech serce czuje Bo na całej swojej drogi życia długości Jeszcze wiele cieni położy się przed tobą Lepiej wyrzuć za siebie resztki naiwności.
-
Ze sobą Patrząc daleko przed siebie, Oczy otworzyć zamknięte. Spojrzeć w głębinę duszy, Wrota otworzyć przymknięte. Ujrzeć w promieniach słońca Osnute mgłą tajemnice. Chodzić po polach myśli, Zobaczyć własną winnicę Móc porozmawiać ze sobą, Dłońmi ciszę obejmować. Zobaczyć dźwięki muzyki I każdy ton ucałować.
-
Pozdrawiam biesiadniczki! Osamotnienie. Kiedy wszystko wydaje się smutne, Ludzie odchodzą, telefon milczy. Kiedy w wazonie nie ma róży, Wieczory samotne, krzesło puste. Ty stawiasz mur i znaczysz granice Do przejścia których nie masz paszportu. Serce zamykasz dla innych ludzi, Szukając wyjścia sam siebie gubisz. W osamotnienia przepaść wpadasz, Wijąc się w bólu własnych lęków. Osamotnienie to porzucenie, To odtrącenie siebie i innych.
-
dla pomarańcza ! Już tyle napisano, tyle skomponowano, tyle wymyślono, tyle skonstruowano. A TY, nędzny człowieku, myślisz, że jesteś lepszy. Od kogo? Od nich? Na pewno NIE. Chcesz coś zrobić, coś lepszego. Ale kiedyś nadejdzie taki dzień. Dzień w którym nie będzie już nic do zrobienia, wymyślenia, skomponowania, skonstruowania, tylko pustka .
-
Baranek Zanim nastał poranek, Mały biały baranek, Skakał po nieboskłonie Z kokardką na ogonie. Nie miał nic do roboty, Skacząc łapał klejnoty. Gdy miał ich cały worek Na niebie zrobił się korek. Wszystkie statki stanęły, Szukać świateł zaczęły. Ktoś ukradł wszystkie gwiazdy! Pomieszał rozkład jazdy! Gdy już nadchodził ranek, Zrozumiał coś baranek. Nie wszystkim co się świeci Mogą bawić się dzieci.
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Odmieniec Kwiaty w ogrodzie Posadzone w równych rzędach Jednego koloru Stoją niczym wojsko w szyku. Blaszane mustangi Rzucając srebrzyste spojrzenia Stapiają się razem W obojętny dla oczu wzór. Betonowe słupy Jak igły szalonego krawca Tłumią oddech ziemi Zszywając niebo i ziemię. Masa stłoczonych ciał Jak lukier na torcie chciwości Skorupą zasłania Niewielkie okruchy dobroci. Z dala napływa Przeżuta papka informacji Przesycona do cna Obietnicami i kłamstwami. I Ty pośród tłumu Sterczący jak drzazga w skórze Nieprzystosowany Ale jakże szczęśliwy człowiek.
-
Gwara - dialekt...... Odmiany terytorialne współczesnej polszczyzny Język polski nie jest jednolity. Występują w nim różne odmiany terytorialne. Podstawową odmianę języka polskiego stanowią gwary ludowe, czyli mowa mieszkańców wsi, osad lub miasteczek skupionych wokół jednego ośrodka gospodarczego, administracyjnego lub kulturalnego. Gwary różnią się od języka ogólnopolskiego we wszystkich warstwach systemu językowego (słownictwo, fonetyka, morfologia i składnia). Dla przykładu: na Mazowszu, w Małopolsce i w części Śląska występuje tzw. Mazurzenie, czyli wymawianie s, z, c, dz zamiast sz, ż, cz, dż. Na niektórych obszarach samogłoski głosowe wymawia się tak jak samogłoski ustne „o” i „e”, np. wos zamiast wąs, gesi zamiast gęsi. W jeszcze innych gwarach wymawia się u i y zamiast głosek nosowych, np.: wusy („u” zastępuje „ą”), gysi („y” zastępuje „ę”). Samogłoski pochylone, które istniały w języku ogólnopolskim do XV wieku, zachowały się w gwarach. Tak więc zamiast ogólnopolskiej wymowy słów brzeg i rzeka, mamy do czynienia z wymową brzyg, rzyka. Słownictwo – zachowało się wiele wyrazów, które wyszły z użycia w języku ogólnym lub nigdy w ogólnym użyciu nie były. Zespół gwar posiadających wspólne cechy to dialekt. Na polskim terytorium językowym wyróżnia się 5 wielkich obszarów dialektalnych. Należą do nich obszary: wielkopolski, małopolski, mazowiecki, śląski i kaszubski. Do obszarów tych można także dodać region Podhala, który także posiada charakterystyczny dialekt.
-
JODLO dla Ciebie! NA LIPĘ. W hyc pod moimi liściami dychnąć se możesz. Prosza, siednij se tukej, witom cie: Szczynść Boże! Bo choć słoneczko gynał ze nieba blynduje, To sie na moich liściach ukrop tyn sztopuje. Tukej dycki fajnisty wiaterek zawiywo, A we liściach szpok abo słowik piyknie śpiywo. Powoniej tyż moje kwiotki. To z nich spijają Pszczoły, kere potym złociutki miód dowają. Legnij se tu ku mie! Niych listek mój opowiy Ci jako bojka, cobyś lepij społ na zdrowie. Widzisz tera, wiela poradza dać uciechy, Choć niy rosną na mie jabka ani łorzechy. Marek Szołtysek.
-
Razem Gdy twoje serce łka samotnie I nie wiesz czy nie pęknie z bólu Gardło ściśnięte wstęgą żalu Nie może wydać nawet jęku Na twarzy dwa błyszczące źródła Wyschnięte od nadmiaru płaczu Usta wygięte smutnym łukiem Milczą jakby zaszyte ciszą Nie chowaj dłoni za plecami Miętosząc w środku gorzkie łzy Nie chowaj oczu za zasłoną Pokrytą cieniem samotności Wyciągnij dłonie otwórz oczy Stań i posłuchaj szumu liści Lasu tych rąk co wyciągnięte Czkają aż im podasz swoją
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Koncert dźwięki jak żywe krople spadają na pięciolinię każdy jest inny a jednak razem grają wspaniały koncert mieniąc się kolorami błyszcząc w promieniach słońca tańczą na liniach życia drżąc w swoim rytmie a jednak razem posłuchaj dźwięków istnień każdego z osobna i wszystkich razem serc grających na pięciolinii symfonii życia.
-
Ona życie mi dała, troskliwie chowała. Pierwsza pokazała mi księżyć na niebie oraz krówki i świnki w chlewie. Pomagała wstać, gdy upadłam, bajkę opowiadała, gdy się spać kładłam. Dba o moje zdrowie, troszczy sie w chorobie. Łzy mi ocierała, gdy mocno płakałam, jak mogła pocieszać; gdzie bolało całowała. Kiedy na NIĄ patrzę: w pamięci mi się utrwala - twarz ciągle roześmiana. Czy wiecie co to za DAMA? To własnie jest moja MAMA.
-
DO MATKI Z dalekich pisze do Ciebie stron, Wybacz zwlekanie, bo Tęskno mi za krajem. Najbardziej serce ból przejmuje, Kiedy twą twarz umiłowaną W snach widuje. matko moje ty kochanie Po to za chlebem Wyjechać musiał, aby Cię matko docenić zdołał Twą ciężką prace, Twoje oddanie. Mnie piastowanie, O chleb staranie, Dobre wychowanie. Teraz rozumiem wieszcza Mickiewicza, Co pisał oddanie. Ty jesteś jak zdrowie, Ten tylko się dowie. Kto Cię stracił, Lecz nie całkowicie Matko ty moje życie. Choć już nie młody Po dawnemu łaknę twej pieszczoty I o jednym marzę tylko w snach, Bym, czym prędzej od tej złej tęsknoty Znów powrócić pod nasz niski dach. Matko moja, ja wiem Tyle nocy nie spałaś Gdym opuszczał nasz dom, Aby iść w obcy świat I na szczęście dalekie Więc zapomnij już tę swoją trwogę, Przestań tęsknić, porzuć zbędny żal. Już kres nadchodzi naszej rozłąki, Wracam do kraju, matuli mojej. Tyś mnie zrodziła i wychowała Po prostu kochała . Mi całe swe życie oddała. Wrócę, wrócę, kiedy w słońca blasku Rozwioseni się nasz biały sad. Tylko ty już więcej mnie o brzasku Nie budź tak, jak osiem temu lat. Matko moje ty kochanie. Tęskno mi Panie.
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Juliusz Słowacki Rozłączenie Rozłączeni - lecz jedno o drugim pamięta; Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku I nosi ciągłe wieści. Wiem, kiedy w ogródku, Wiem, kiedy płaczesz w cichej komnacie zamknięta; Wiem, o jakiej godzinie wraca bolu fala, Wiem, jaka ci rozmowa ludzi łzę wyciska. Tyś mi widna jak gwiazda, co się tam zapala I łzę różową leje, i skrą siną błyska. A choć mi teraz ciebie oczyma nie dostać, Znając twój dom - i drzewa ogrodu, i kwiaty, Wiem, gdzie malować myślą twe oczy i postać, Między jakimi drzewy szukać białej szaty. Ale ty próżno będziesz krajobrazy tworzyć, Osrebrzać je księżycem i promienić świtem: Nie wiesz, że trzeba niebo zwalić i położyć Pod oknami, i nazwać jeziora błękitem. Potem jezioro z niebem dzielić na połowę, W dzień zasłoną gór jasnych, w nocy skał szafirem; Nie wiesz, jak włosem deszczu skałom wieńczyć głowę, Jak je widzieć w księżycu odkreślone kirem.
-
Kropla człowiek to kropla wody kryształowa cząstka świata kropla w miliardach kropli w oceanie życia czy mała samotna kropla może zobaczyć siebie wiedzieć kim jest gdzie płynie czy można poznać siebie nie otwierając oczu czy ja to jestem ja czy ja to może oni czy można być ze sobą ale to znaczy z kim.....
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Kiedyś Późnym wieczorem Z kubkiem herbaty Siedząc przy lustrze Widziałam myśli Nocne motyle Nad moja głową Tańczyły razem Taniec miłości Noc długo trwała Herbata stygła A mnie rozmową Bawiło lustro Kiedyś zszarzało I zmatowiało Mniej pokazując Radosnych myśli Nocne motyle Gdzieś poleciały Zostało tylko Wspomnienie nocy
-
kiedyś gdy przychodzi ta chwila coraz częstsza i głębsza zatapiam się w myślach ukrytych głęboko marzeniach prowadzona przez słońce wiatrem się podpieram a bosymi stopami na piasku maluję szlak nadziei mimo chłodu i wiatru drobin pisaku w ustach idę dalej przed siebie szukam końca tej drogi kiedyś dotrę do miejsca w którym bywam codziennie tylko wtedy nie myśli lecz dłonie obejmą mojego anioła.
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Razem Gdy twoje serce łka samotnie I nie wiesz czy nie pęknie z bólu Gardło ściśnięte wstęgą żalu Nie może wydać nawet jęku Na twarzy dwa błyszczące źródła Wyschnięte od nadmiaru płaczu Usta wygięte smutnym łukiem Milczą jakby zaszyte ciszą Nie chowaj dłoni za plecami Miętosząc w środku gorzkie łzy Nie chowaj oczu za zasłoną Pokrytą cieniem samotności Wyciągnij dłonie otwórz oczy Stań i posłuchaj szumu liści Lasu tych rąk co wyciągnięte Czkają aż im podasz swoją
-
Gospodyni Rano wstaje bardzo wcześnie, Tak ze słońcem jednocześnie. Szybki prysznic, potem pranie. - Czy nie czas już na śniadanie? Cała sforka zaraz wstanie, Pachnie w kuchni ciepłe danie. Rzuca męski głos pytanie: - Kawa na stole kochanie? Gdy już wszyscy pójdą sobie, Ona coś tam w kuchni skrobie. Ścieli łóżka, sprząta kurze. - Czy zakupy mam dziś duże? Siatek bierze chyba z sześć Dobrze rodzinka musi zjeść. Ciągnie torby po chodniku. - Zapomniałam o serniku! Gdy południe już dochodzi, Wzrokiem po naczyniach wodzi. Jeszcze tylko kartofelki. - Czy ten kotlet nie za wielki? Zaczynają się już schodzić, Wszystkim trzeba by dogodzić. Woła głośno mąż do żony: - Telewizor już włączony? Po obiedzie czas zmywania, Cała kupa prasowania. Wypastować trzy podłogi. - Może piwko mężu drogi? Nastał wieczór, śpi rodzinka, Teraz dla niej jest godzinka. Wzięła kartkę i ołówek. - Kupić pół kilo parówek. Czas na zmiany drogie panie. Mąż potrafi wieszać pranie! Poznaj miłe życia chwile, Nawet nie wiesz, że ich tyle!
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Wiosenny nastrój Gdy czyjeś słowa poranna kawę Oszronią jednym, krótkim oddechem. W ustach masz gorycz pomimo cukru, Kolor jest czarny pomimo mleka. Daj sobie spokój, zostaw te fusy, Niemiłe słowa, grymas na twarzy. Zobacz, za oknem wiosna rozkwitła, Swymi płatkami miasto okryła. Słońce ogrzało płyty chodników I rozświetliło oczy przechodniów. Ciepłe powietrze przyniosło zapach, Słodki, kuszący aromat wiosny. Wyjdź na ulicę, poczuj to ciepło, Zobacz uśmiechy na ustach ludzi. Oddychaj mocno nastrojem wiosny, Pozwól wypełnić mu serce Twoje.
-
Jestem sam. Stoję sam. Pośród drzew. Wolno płynie we mnie krew. Patrzę w niebo. Słońca blask. Znowu razem nie ma nas. Stoję w oknie. Wiatru szmer. Ptaków śpiew. Nie ma cię. Patrzę w niebo. Księżyc lśni. Gwiazdka mruga. Tęskno mi. pozdrawiam.
-
Na powitanie przesyłam całusów kilka Delikatnych jak muśnięcie motylka. Myślę, że jak je poczujesz, To mi się zrewanżujesz.