ORZECH
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ORZECH
- Poprzednia
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- Dalej
-
Strona 8 z 9
-
Politycy . Mam już tyle lat I poznaję ciągle świat Co się u nas w kraju dzieje Z czego się tu każdy śmieje. Z tych rządzących co źle rządzą Z naszych posłów co wciąż błądzą Z partii w partii i partyjnych Z naszych wypraw dziś misyjnych. Po co partii do rządzenia Tyle posłów do karmienia Stół niech będzie kwadratowy By rządziły inne głowy. Wciąż wybory, wybieranie I robienie ludzi w banie ludzie idą, wybierają Inni nowe stołki mają. O te stołki jest dziś wojna Jak ta krowa co jest dojna tylko doić i brać sobie Zanim się ktoś o tym dowie.
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Prezydent. Jest prezydnet? Jest ktoś powie!!!! Ale czy go mamy w głowie? Czy my onim pamiętamy? Nawet jak coś pochrzani? Ale o co chodzi Tobie człowieku? Pytasz nas jakbyśmy żyli w średniowieczu. Pytam bo chce wiedzieć. Czy ty wiesz co robisz? Więc zanim postawisz krzyżyk to się zastanów co robisz. Skreślasz bo musisz, czy chcesz? Więc głeboko zastanow się czy wszystko jest ok? Bo jak przyjdzie ta godzina. Ta godzina oczekiwna polecą łzy, ale tez niektórzy zegną kolana. Takze zastanów się, nie raz nie dwa, nie trzy. Bo to będzie trwało więcej niż parę chwil. Także pamietaj z tego wiersza, żeby zawsze skreślac tych gości z ktorymi dobrze Tobie by było do starości!
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Słopniczański wiatr dziś hula – po dolinach i po górach. Ciepłem chłoszcze, czapki strąca w zachodzącym słońcu. Gdym zobaczył Dzielec w dali, to myślałem, że się pali pałac, złotem migocący w zachodzącym słońcu. Płomień buchnął nad powały, złote iskry wzlatywały, a nie czuło się gorąca o zachodzie słońca. Halny nieco ciszej wieje krwawą łuną nad wierzeje, a krzyż – srebrny! Cudem trąca o zachodzie słońca. Karmin, złota zwały duże, Zieleń w czerni, brąz w purpurze... Ołowiany fiolet wokół. Łososina w mroku.
-
To Przyjaciel Poezja: Jan Paweł II To Przyjaciel. Ciągle wracasz pamięcią do tego poranka zimą. Tyle lat już wierzyłeś, wiedziałeś na pewno, a jednak nie możesz wyjść z podziwu. Pochylony nad lampą, w snopie światła wysoko związanym, nie podnosząc swej twarzy, bo po co - - i już nie wiesz, czy tam, tam daleko widziany, czy tu w głębi zamkniętych oczu - Jest tam. A tutaj nie ma nic prócz drżenia, oprócz słów odszukanych z nicości - ach, zostaje ci jeszcze cząstka tego zdziwienia, które będzie całą treścią wieczności.
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Papież Aniołem . Papież jest i będzie żył - na zawsze pozostanie w nas! Spotkałam anioła! Był jedyny w swym rodzaju, Jakich mało na tym swiecie! Prowadził mnie prosto do raju. Przystanoł w drzwiach Kościoła. Pytał czy uwierzyć chcecie! Spotkalam anioła! Jedynego na tym świecie! I choć nie poznałam go osobiście Wiedziałam, że on jedyny na świecie Patrzył tak pogodnie, jednak mgliście. Był ostaoją całego Kościoła. Spotkałam anioła! Kochałąm go nad życie. I choć sama niewiedziałam jakie to uczucie. Gdy odchodził płakałam skrycie. W sercu czułam mocne kłucie! Jedyny taki w erze całego Kościoła. Spotkałam anioła! On był jedyny - jakich mało! Kochał wszystkich! Anioła kochało ludzi niemało! Jego cierpienie dotykało wszysatkich. On jednoczył ludzi z poza Kościoła! Spotkałam anioła! Słowami uśmiercałam go mimo woli.... On jest nadal! jest i będzie! I jeśli taka wola... niech dożyje tej chwili! Zawsze żyć w sercach będzie! Ludzie będą pamiętać - z całego Kościoła! Jaki był, jest i będzie nasz Papież Polak! Spotkalam anioła! On nadal żyje! Nie wolno mu odbierać tej chwili! Niech łez nikt nie kryje Byśmy my też kiedys tak powrócili! I byli pamiętani przez ludzi całego kościoła! Pustka! Niema nic! Samotność! Niema nikogo! Odchłań! Pusta przestrzeń! Zakłamanie! Cóż począć mamy?? Prawda! Uwierzyć ale w kogo? Kogo naprawde kochamy? Siebie? Boga? Nikogo!? Puste serca!Niema w nich nic!? Spoglądając w dal widzimy otchłań! Czarną dziure kradnącą resztki sił naszych! Pustka wypełnia nasze serca, umysły, ciała... Niema nic! Nic już nie będzie! Zabrakło odrobiny otuchy!
-
A to jeszcze jeden wiersz! I juz powoli konczy sie nam ten dzien! W Prima Aprilis jest wszystko na opak W spódniczce chodzi niejeden chłopak Ślimaki spadają na cztery łapy A psy muszą wykorzystywać mapy Deszcz zelony z nieba kapie I człowiek swój ogon łapie Tu słoneczko nam przygrzewa A tam śnieżek spada z drzewa Krowa frunie wciąż do góry Głową uderzyła w chmury Ptaki ryją dziury w glebie Co się dzieje - Tego nie wiem Co za dziwy, co za cuda Lecz czy pojąć nam się uda Co jest żartem a co nie?
-
Jodlo! jestes bardzo sympatyczna powoli chyba was poznaje. Dlaczego człowiek bywa radosny, żegnając zimę-chce witać wiosnę... Dlaczego słonko rano się budzi, Czy tak naprawdę chce ogrzać ludzi... Dlaczego wiosna wszystko zieleni, Dając nadzieję,że coś się zmieni... Dlaczego serce drugiego szuka, Nawet gdy zazdrość do niego puka... Dlaczego miłość ma barwę tęczy, A brak wzajemności tak duszę męczy... Dlaczego ten,którego kochamy, Rozdziera duszę i szarpie rany... Dlaczego łza ma goryczy smak, Kto to wymyślił,że ma być tak... Dlaczego Stwórca jest hen ...na niebie, A brak go w sercu...u mnie...u Ciebie... Mówią;kto pyta-nie zawsze błądzi, Ale czy każdy tak właśnie sądzi?
-
Tradycja prima aprilis powstała podobno w 1582 roku we Francji podczas wprowadzania kalendarza Gregoriańskiego przez Karola IX. Zgodnie z nowym kalendarzem Nowy Rok wypadał nie 1. kwietnia, ale 1. stycznia. Mimo wprowadzonej reformy część poddanych odmówiła uznawania nowego kalendarza i uparcie świętowała nowy rok 1. kwietnia. Osoby te były podobno wyszydzane i stawały się obiektem żartów, np. zapraszano je na noworoczne uroczystości i imprezy, które wcale się nie odbywały. Przez lata żarty ewoluowały i z czasem nie miały już związku z pierwotną przyczyną. Współcześnie zdarzają się 1. kwietnia żarty \"komputerowe\" w postaci hoaxów, np. instrukcji skasowania plików systemowych i prośby o przesłanie tych instrukcji znajomym.
-
Kwiecień" Ledwo pierwsze i nieśmiałe kwiatki z sobą niesie a już - widzisz samochwałę! - - dumnie kwiatem zwie się. Ale może i ma rację, bo w pustym bezkwieciu on najpierwszy wczesny fiolet sasanek rozniecił, on przylaszczki deszczem poi, słońcem opromienia, więc ma chyba pełne prawo do swego imienia. Dużo łatwiej by mu było w ciepłej porze letniej, kiedy kwiatów mnóstwo wokół nazywać się kwietniem!
-
Pozdrawiam biesiadniczki. \"Marzec\" To marcowi zima w głowie, to wiosenne harce. Chce być lutym, albo kwietniem, byleby nie marcem! Śniegiem prószy, a po śniegu deszczem tnie ukośnie. Czy to wiosna? Czy to zima? Po prostu przedwiośnie. Choć z dniem każdym coraz wcześniej słoneczko rozbyśnie, choć z pod śniegu się wychyla najpierwszy przebiśnieg, marzec boczy się na wiosnę, marzec już nie czeka i lodowa kra odpływa po zbudzonych rzekach.
-
Pozdrawiam biesiadniczki! ´´´´´´´´´´´´´´´´´´´M´O T Y L´´´´´´´´´´´´´´´´´´´´´´ Na wonnej łące z siatkami w ręku Chłopcy, dziewczynki zebrani społem, Gonią motyle, co pełne wdzięku, Barwnym nad nimi krążą wciąż kołem. Ileż tu śmiechu, gwaru i ruchu, Z jakim to wszystko robią zapałem ! \"Aha! Jaś krzyknął: mam cię mój zuchu, Już mi nie umkniesz, już cię złapałem !\" Motyl nie umknie - ale to boli, Że on u ciebie zginie w niewoli.
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Tęsknię ku tobie, o szumiący lesie! Ku twoim pieśniom, które wiew wiosenny W bezmierny przestwór na swych puchach niesie, Ulata duch mój, sam w melodie plenny. Syt jestem ziemi; z tej kaźni codziennéj, Trosk jej i cierpień, o szumiący lesie, W akordy hymnów pierwotnych brzemienny, Jak więzień z kajdan, tak ma dusza rwie się. Jest zapomnienie w tej pieśni; jest lube, O rozśpiewany, o szumiący lesie, W fali twych tonów rozpłynięcie bytu; Jest w nich tajemne przeczucie, że zgubę Tego, co duszy wybawieniem zwie się, Chowają w sobie dziedziny błękitu... Struny twej harfy, o szumiący lesie, Dech ów porusza, co byt w onej porze, Gdy pod budowę wszechświata przyciesie Pramistrz w niezmiernym układał przestworze - Gdy kształty bytów święte Słowo boże Przybierać jęło. O szumiący lesie, Rozlewne dźwięków przedwiekowych morze! Wonczas, gdy żywioł za żywiołem rwie się, Kiedy Tworzyciel blask swój i swe cienie, I cichość swoją, i swój rozgwar niesie W pustą bez końca i bez nocy głuszę - To samo wonczas spłodziło nasienie, O rozśpiewany, o szumiący lesie, Dwie siostry bliźnie: twą i moją duszę. Dlatego dzisiaj, o szumiący lesie, Ma dusza wnika w twą duszę, rozumie, Chociaż ludzkiego ciała ogniem zwie się, Choć ludzkim śpiewa językiem, w tym szumie Akord najcichszy... A gdy w drzew twych tłumie, O rozśpiewany, o szumiący lesie, Wichr się rozgości w swej szalonej dumie I burzycielskim swoim tchem rozniesie Twe liście świeże, przerywając ciszę Trzaskiem konarów, i ma dusza gnie się, I swą koronę wraz z twymi kołysze, I razem z tobą, o jęczący lesie, Jęczy, i jęk swój razem z twoim splata W echo tych cierpień, co ranią pierś świata... O rozśpiewany, o szumiący lesie! Wiem ci ja dobrze, że ten wichr, choć zrywa Twe i me łono, choć ból z sobą niesie, Że snadź go dusza nie wytrzyma żywa, Nie jak wróg na nas z dzikim świstem spływa, Ale najszczerszym przyjacielem zwie się, Bo najszumniejsze melodie dobywa Z mej i twej lutni, o rozgrany lesie! A jednak dzisiaj - niech wierzchołki twoje Ten tajemniczy, cichy wiew porusza W pieśń, co ma w sobie zapomnienia zdroje, Co rozpłynięciem jest bytu. Niech rwie się Świat ten! Spokoju spragniona ma dusza, O słodką ciszę szeleszczący lesie!
-
Nasz szaraczek zając Nasz szaraczek zając przykicał w Wielkanoc. Długie uszka, uszka miał koszyczek pełen jaj. Spytał: gdzie jest kurka co ma złote piórka? I poprosił: - Kurko ma, daj mi jajka, jajka dwa. Kurka pomyślała i tak powiedziała: „ Nie dam jajek, nie dam ci, bo kurczaków braknie mi."
-
Dary wiosny. Jestem wiosna, zielona wiosna. Kiedy nadchodzę, to świąteczne dary w koszyku przynoszę. To jest zając, tu palemka, tu kurczaczek z barankiem mieszka. A na końcu pisaneczki: białe, żółte, malowane na talerzu układane, te dary świąteczne dziś tu przynoszę. I bajeczkę o nich dziś Wam opowiem. Oto zając, smutny zając.
-
UWAGA...... UWAGA ...... JUTRO..... Lany poniedziałek! Hanna Łochocka Śmigus-dyngus, dyngus- śmigus, nie kryjże się , nie wymiguj, bo dziś każdy , stary, młody, nie uniknie wiadra wody ! Prysznic, prysznic koło studni, już od rana pompa dudni. Kto choć z okna nos wysunie, wnet na niego strumień lunie! Strach wystroił się w sukmanę, całe plecy ma oblane. Na sołtysa psotne dziewki też chlupnęły pół konewki. A Maryśka? Jeszcze sucha. Wykręciła się dziewucha! Sucha także i Dorota... Zaczajmy się: chlust! – Zza płota! Dyngus – śmigus, śmigus – dyngus, śmiej się, córko, śmiej się, synku; tak się śmieje wieki całe Wielkanocny Poniedziałek.
-
Pozdrawiam biesiadniczki. Zycze Wesolych Swiat i mokrego Dyngusa ! W podniosłych nastrojach. Jesienią, wiosną, czy latem ubóstwiam kwiaty te na gazonie i te, które właśnie kwitną na balkonie i stojące w wodzie, w wazonie szklanym, a także w ogrodzie, pośród zwykłych jarzyn To jest mój azyl w nastrojach podniosłych, gdyż wszędzie barwy pachnące wyrosły. Tylko popatrz - tu orliki różowe obok irys duży, tam dalie pąsowe i krzak polnej róży, zaś w barwnej krainie - oby trwała wieczność, zakwitła także miłość i serdeczność, w której giną swary i człowiek z człowiekiem się brata, gdyż szlachetniejemy w barwach jesieni, wiosny, czy lata, I również w barwach zimy kolorowe ciepło w mieszkaniach tworzymy. A więc niezależnie od miesiąca żyj zawsze bezpiecznie i patrz na ludzi wyłącznie serdecznie.
-
Pozdrawiam biesiadniczki! Droga krzyżowa . Jestem, przyszedłem, zobaczyłem. Jak krzyż leżę w kościele na posadce, Ze świec ułożony - płonę. Oświetlone stacje, światłem świec ministrantów trzymam głęboko we wnętrzu - nie puszczę. Czystą łzą spływa opuchlizna z mych oczu, z mych nóg i rąk ze mnie całego. Ja widzę Tyś jest tu, Ty Cierpisz miłością. Oderwałem się na chwilę, Od szarości mego dnia, przychodząc, przeżywając, zwyciężając.
-
ufffff, dobrze,ze to przeszlo.
-
Pozdrawiam biesiadniczki! Tyle sie napisalam i nic nie ma, cos net wolno chodzi! Wysylam wiersz ! Palmowa niedziela. Idą mężczyźni kobiety i dzieci Niosąpalmy, kolorowe bukiety dla pamięci Świątynia w ogród się zamienia Pakmy duże, małe, jak brosza maleńkie Wszystkie jednakowo święte Na chwałę Panu uwite Zapach ziół, kwiatów, trzciny Unosi się, odurza Niepowtarzalna polska Palmowa niedziela Pełna tradycji, refleksji, zdumy.
-
Pozdrawiam biesiadniczki! Mój poranek. Mrużę oczy. Blady blask poranka budzi mnie ze snu, Słyszę w radiu ten sam głos co dnia I piosenkę, co zabiera nocy czar, Więc gramolę z łóżka się niezdarnie, Byle prawą stopą najpierw wstać, Potem myślę o czym śniłam, W świadomości mam jedynie zamazany ślad, Myślę sobie: „(...) przecież nadal śpię” Więc twarz bladą i zaspaną, Niczym rosa trawę, skrapiam I przecieram blady świt poranka, By rozpoznać w Słońcu brata... autor: Beata.
-
Pozdrawiam biesiadniczki! Zostawiam Wam wiesrszyk. Nigdy bez ciebie, ale dla ciebie pragnę tylko jedynie żyć. Musisz zaistnieć w moim sercu i nigdy, nie mów nigdy? Bo miłość jest święta i tylko dla niej się tak poświęcamy. Nie mogę cię kochać na siłę, nie mogę dłużej już czekać. Nie wiem, co będzie jutro? Ono może nas jeszcze zaskoczyć. Muszę wziąć na barki sumienie i udźwignąć swoje problemy. Chcę, czy nie chcę muszę z nimi walczyć, ciągle staczać wojny. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie kłamstwo lubi rządzić. Jestem zdecydowany na wszystko, ale dokąd mam podążyć? Kiedy wytykasz moje grzechy, a ja wiem, że jestem niewinny. Za dużo się dla Ciebie poświęciłem, byłem naiwny zbyt szczery. Myślę, że problem tkwi w Tobie, Ty musisz się z nim zmierzyć. Dręczy ciebie chodząca duma i pycha, same wady, gdzie zalety? Ciesz się życiem, naucz się kochać, aby móc w siebie uwierzyć.
-
Pozdrawaim biesiadniczki! Wiewiórka Drzewny pajacyk, Florek, wiewiórka O oczach Włocha, a brzuchu Turka, O uszach diabła, ruchach wariata, Komik, filozof i akrobata Zasiadał biorąc w szybkie obroty Orzech buczyny - trójkącik złoty, Ząb słonecznika, orzech laskowy Lub włoski - większy od jego głowy - I jadł, nadęty, pełen przesady, Wyglądem swoim dając mi radę, By w każda czynność - choćby w jedzenie, Kłaść przekonanie, zapał, natchnienie. Krząkając, trenem szastając rudym, Chodził w trop za mną. Nie znał obłudy. Gryzł, lecz żartami. Wciąż pełen pieczy I obliczenia, by nie skaleczyć. Bo nie powinien drasnąć przyjaciel. O, przyjaciele ! Czy uważacie ? Serduszko jego wesołe, skore, Dla wszystkich innych serc było wzorem, Jakby mówiło: i cóż za sztuka Tak równo stukać, tak pięknie pukać ? Florek był światły. Czy zjadł chininę, Czy pił atrament - wiedział, co czyni, Bo biały proszek z kory pochodzi, A galas z dębem atrament zrodził. Co do orzechów - chytry jak kupiec ! Puste poznawał już po skorupie. To mi na głowie z uporem siedział, Loki rozrzucał i burzył przedział, To mnie obiegał, prędko, radośnie, Jak zwykł przebiegać po dębie, sośnie, Dając mi znowu lekcję zabawy: Jak serce leczyć, od smutku zbawić I całym sobą szaleć w rozpędzie, Bez troski o to, co dalej będzie. Skakał - (patrzałam, co znów rozbije ?) Po czym mnie długo całował w szyję, Przyjmując wzajem moje pieszczoty: Usta na oczach wypukłych, złotych... A pyszczka jego dar przyjacielski Był upojeniem rajskim, anielskim, Szczęściem wzbronionym, o świecie ! wiedz to, Za mięsożerstwo i za łowiectwo. Aż raz - w godzinie złej, urzeczonej - Drzwi zgniotły kłębek rudoczerwony. Już się wiewiórka po ziemi wlecze, Zmoczona z krzyża wytrysłym mleczem. A piękny ogon, płomyk borowy, Uwiądł, tragicznej pełen wymowy. Z oczami w moich - drżąca ze zgrozy, Beż księdza, modlitw i bez narkozy Daje mi lekcję dumy milczenia, Gdy przyjdzie płacić długi istnienia. I bierze - obca wszelkiej pociesze - Z zimnych rąk śmierci - twardy orzeszek...
-
Pozdrawiam biesiadniczki! Ladne ale smutne te opowiadania Wasze! Kochać i tracić jest tak łatwo..To tak jakby ktoś zapalił świecę,a potem zgasił jej światło.Kochasz tak niespodziewanie..i nie zastanawiasz się nad tym,kiedy przyjdzie rozstanie..Cieszysz się każdym dniem..uczysz się wybaczać,tęsknić,rozumieć..Gromadzisz w sobie prawdziwe skarby,by potem je wykorzystać umieć.W tak krótkim czasie oddajesz swe serce i niczego więcej nie pragniesz,jak tylko tego by ktoś umiał pokochać je..i nawet jeśli jesteś biedny i nic nie posiadasz wielkiego,Twoją twarz zdobi uśmiech,a Twe serce blask jego.Coraz bardziej brniesz w to uczucie czując nie wielkie serca kłucie ,które poruszone w Tobie..odzywa się czasem szczęściem wzruszone.I łzy same płyną....i każdy dotyk cudem jest,bo przynosi prawdziwy, delikatny dreszcz.Ten sam dreszcz przeszywa Cię, gdy tracisz...Bólem i cierpieniem za swą miłość płacisz...choć nie zrobiłeś nic złego...Tylko KOCHAŁEŚ i pragnąłeś tego samego.W jednej chwili czujesz, że już nic nie zostało...Choć chciałbyś by to nadal trwało bo przecież to uczucie było dobrem...Twoje życie ogrzewało...zakorzeniło się tak głęboko w Tobie i tyle ciepła dawało.Teraz musiałeś wyrwać serca połowę i już nie ma czasu na łzy, na wyjaśnienia, na jakąkolwiek rozmowę.I zdajesz sobie sprawę, że straciłeś tak wiele....I nie wiesz już czy kiedyś będziesz umiał kochać..Tak prawdziwie i śmiele.Tak łatwo miłość przychodzi,lecz jeszcze łatwiej ją stracić i tak szybko odchodzi...Dlatego ceńmy każde najmniejsze uczucie, nie pozwólmy mu tak poprostu uciec,A kiedy tracimy, traćmy z honorem, a płaczmy w zupełnej samotności....daleko od szumu ulic....i od ludzkiej ciekawości...
-
Pozdrawiam biesiadniczki! ZAKOCHANI! W śniegu słońcem połączeni Plotąc tkliwości przędze Ponad czasem żyją Sami w wirze zdarzeń Krok za krokiem Krok za krokiem Idąc krokiem sarnim Zakochani Deszczu krople ci utoczę W świecidełko przejrzyste Rozniebieszczę morze Rozszeleszcze liście Coraz bliżej Coraz bliżej Wspólne oddychanie Zakochani Dam na dłoni ciepła garstkę Oczu palcami dotknę Chcesz powróżę z kart Ci Cisze zwielokrotnię Lat już tyle Lat już tyle Połączeni snami Zakochani Na kobiercu resztek zimy Ręce związane chmurą Biblia Połoniny Błogosławią góry Dokąd idą Dokąd idą Życia stromą granią Zakochani.
-
Pozdrawiam biesiadniczki! Czytam opowiadania, bardzo ladne, za wiersze tez dziekuje! Gdy spoglądam w lustro, myślę o tym zamku pośród gór, myślę o Twych oczach i smaku Twych słodkich ust.. gdy spogladam w lustro, spoglądam do swego wnętrza.. widzę dziewczynę, lecz z uśmiechem na twarzy łzy spoliczków ociera, pytam:\"co sie stało?\", lecz nie wiedząc czemu ona milczy i odwraca twarz.. pytam:\"czemu sie chowasz?\" lecz słyszę tylko bólu jęk.. nie potrafię otworzyc sie na ludzi, nie potrafię patrzec na świat oczyma radości. mą radością byłeś TY, lecz zostawiłeś po sobie tylko te łzy, ten ból.. co można mówic o sobie, jeżeli tak naprawdę nie wie sie o sobie nic..??! pragnieniem słów, pragnieniem szczęścia, uciekamy gdzieś w dal, lecz prawdziwą radośc mamy tuż pod ręką... wystarczy otworzyc tylko oczy i wyciągnąc dłoń..
- Poprzednia
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- Dalej
-
Strona 8 z 9