Nie wstydzę się tego ale napiszę. Ostatnio po piwku i wódeczce wpakowałam się komuś na wesele, akurat były oczepiny, więc tańczyłam w kółeczku pomiędzy dwoma nieznajomymi facetami nieudolnie usiłując nawiązać konwersację. Panna młoda rzucała welon, całe szczęście nie przyszło mi do głowy rzucać się na niego. Pamiętam zdziwione miny tych ludzi wszystkich. Ale przecież oni też byli zajebani, a przynajmniej powinni być. Muszę się dowiedzieć czyje to wesele było, bo będę na kasecie. Dodam, że nie występowałam w stroju wieczorowym. Wogóle, to całą paczką obsępiliśmy wtedy to weselicho i pałętaliśmy się tam i wydawało nam się, że goście drętwo się bawią w przeciwieństwie do nas oczywiście. To był dziwny wieczór. A zamysł był taki, że idziemy do domu na chillout...
A wczoraj stłukłam całe piwo i tego się bardzo wstydzę. Po prostu jakoś samo wypadło mi z ręki.
Pozdrawiam wszystkich nadużywających!