pszczoła5
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez pszczoła5
-
RODZIMY W PAźDZIERNIKU 2007
pszczoła5 odpisał katynka na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Jejku, dziewczyny, dziękuję serdecznie za pamięć i wszystkie ciepłe słowa:) Zdjęcia oczywiście chętnie, ale nie mam juz Waszych adresów, a zreszta widzę, ze tu sie dużo pozmieniało i częsci dziewczyn juz nie ma, jak sie domyślam (co to są jesienne dzieci?). Mój mail w stopce, kto chce zdjęcia, chętnie pokażę światu swoją kruszynę:D JAk nam jest?BAaardzo błogo i radosnie. O wiele fajniej mieć dwójkę, niż jedno, serio! No i Lena jest taka inna od Tobisia, który dał nam ostro czadu przez pierwsze półtora roku...Teraz np. leży sama w łóżeczku i śpiewa, Bączek NIGDY nie poleżał sam dłużej niż 5 minut. Fenomenem okazało sie odkrycie po 2 tyg., ze nasza córka woli zasypiac sama w łóżeczku niż bujana na rękach:) I ta róznorodność zachowań, fascynująca!Oboje z jednych rodzicó, a tacy inni od samego początku:) Wybaczcie, że piszę tylko o sobie, ale przez ten rok na maxa wypadłam z obiegu i nie wiem, co u Was:)Zresztą, jesteście tak ze sobą zżyte, ze wszelkie próby nadrobienia spełzną na niczym. Ale jeszcze raz dziękuję Wam za pamięć, nie spodziewałam się:) -
RODZIMY W PAźDZIERNIKU 2007
pszczoła5 odpisał katynka na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Cześć..Nie wiem, czy mnie jeszcze pamiętacie, pisałam z Wami na początku, ale potem dziewczynki zmarły w 34. tygodniu i odtad już się nie pojawiałam. Ale, 20.08 w rocznicę ICH śmierci, urodziła się Lena Łucja:)Jest piękna, mogłabym ja schrupać z tej zwielokrotnionej przez wydarzenia ub. roku miłości:) Tak się chciałam Wam pochwalić:) Wszystkim maluszkom serdeczne życzenia z okazji ukończenia juz bądź wkrótce 1. roku życia. MAja i Pola tez miałyby juz roczek, ale wtedy nie byłoby Leny... POzdrawiam serdecznie! -
Misiu, oby więc było nie gorzej, ale lepiej!!! Rafinko, coś Ty, Pati sie nie buntowala? dałabym sobie rękę uciąć, ze to krewkie dziewcze pół życia spędziło na buntach:) A tu patrz:D Mamo N., moja kumpela-pediatra (tak, tak, chrzestna Tobiasza, matka 5 dzieci), nie jest zwolenniczka antybiotyków, ale jak jej dzieciaki chorują, to całą zimę na okrągło ktoś, i musi je leczyc antybiotykami, a niektórym już wręcz daje ciągiem po pare tygodni:( I żyją, a ona włosów z głowy nie rwie. Nie wiem, czy to kwestia zobojętnienia juz (przy 5 dzieci nie ma czasu tak sie przejmowac zdrowym odżywianiem, stymulacją intelektualną maluchow i resztą rzeczy, ktore mi jeszcze zaprzątają głowę:D ) czy jak, ale chyba w takim razie nie jest to jakaś tragedia. W każdym razie, jesli jedynie antybiotyki pomagają, no to nie ma wyjścia... I nas czeka ten pierwszy trudny rok chorowania, a Tobiś do tej pory zdrów jak ryba...Trzeba chyba zacisnąć zęby i próbowac przeżyć:) Msiu, a propos-u Was też lawinowo choroby, czy jakos dajecie radę? Z Tobą mam nadzieję nic poważnego?? Rafinko, jeszcze odnośnie raka-mam nawet ulotke w łazience na lustrze, jak badać piersi..Do tej pory byłam w ciąży, to nie badałam, ale chyba trzeba faktycznie zacząć. MAm co roku usg piersi, ale wiem, że to mało. Podczas karmienia można badać??
-
Mamo N., to fakt..z roku na rok urodziny coraz fajniejsze, bo coraz bardziej świadomie przezywane pprzez dzieci:) Tobis w tym roku sam rozdawał zaproszenia ustalonym wcześniej przez niego gościom. Robiliśmy listę prezentów, zamówiliśmy klauna i miejsce na Barbarce (park leśny pod Toruniem)i było super!! Jak będzie starszy, planujemy urodziny w kinie i w muzeum drukarstwa (koleżanka tam pracuje i robią fajne rzeczy takim dzieciaczkom). To tak na przekór macdonaldyzacji urodzin-ale jak dorośnie i będzie chciał równiez tego spróbowac, to - wprawdzie z cięzkim sercem- ale przeciwstawiać się nie będę:) No i spóźnione serdeczne życzenia dla Gwiazdy:) Tobiasz nie choruje, więc nie zna antybiotyków (poza 2 pobytami w szpitalu, ale to układ pokarmowy). Wiem jednak, ze to zależy od lekarza.
-
Kuk, zlituj się!!Ty potężnej budowy??:D Buahahahhahaa, żarty stroisz sobie chyba:D I tak, zejdzcie z tematu żywienia, bo choć wydaje mi się, że Tobiasz odżywia się w mairę zdrowo, to jak poczytałam o Franiowych owocach, warzywach, owocach suszonych zamiast słodyczy i orzeszkach, pęklam z zazdrości. Ja nie umiem moich chłopaków przestawić na pieczywo pełnoziarniste, na warzywa do każdego posiłku, na owoce między posiłkami głownymi:O I cierpię z tego powodu, bo mam jakąś jazdę na tym punkcie. Psikulcu, ja tez w wakacje zwróciłam uwagę na spasione (!!!!) dzieciaki na naszym podwórku. To, jak wygląda większość dziesięcioletnich dziewczynek w naszej okolicy, przyprawia mnie o dreszcze-bo jeszcze rozumiem dorosłe kobiety z nadwagą, a bo ciąża, hormony itp... Ale dzieci???O pomste do nieba to woła i gdzie rodzice mają oczy??
-
Tyle napisałam w dzień, i mi zezarło Pisalam, ze zawstydziłyście mnie. Ja od miesięcy walczę z Bączkiem z tym sikaniem w nocy, 2 razy juz mu odstawialiśmy pampersy, w tym ostatni raz 2 m-ce temu, i nic. Leje, jak popadnie. Jeszcze początkowo miałam nadzieję, ze to się skończy, w końcu on w dzień nie ma pieluchy od czerwca ub. roku!I najpierw faktycznie sikał sporadycznie. A teraz co noc, nawet wysadzany ok. 2-3 w nocy potrafi zlać się dwa razy!!!Myślałam, ze to już się kwalifikuje do jakiegoś leczenia, bo gdzies tu na cafe wyczytalam, ze ktoś chodził do lekarza z tym, bo to jakis problem z zagęszczaniem moczu.. TYlko głupia Was nie spytałam, a tu się okazuje, że mój syn nie jest jakąś sierotą życiową. Inna sprawa, ze może odreagowuje teraz siostrę, moje zawyżone wymagania wobec niego, moze to stąd? Mamo N., gratulacje! Swoją drogą, jakies te dzieci przekorne-Tobiasz ma siostrę, chciał brata. Koleżanka Tobiasza, ma brata, chciała siostrę...Uważajcie, bo Tobiś modli się o braciszka, żeby Wam czasem Natalia takich próśb nie zanosiła:) Ela, witaj!
-
Ależ sezon okazji...urodziny, rocznice (nasza piąta 04.10:)) Carlaa, wszytskiego naj naj!!!! Misiu, u nas róznie...kolki przechodza, ale za to mała w nocy częsciej sie budzi. Trutnia praca tak sobie, mamy kryzys ogromny takich bezowocnych dzialań:O Nie wiem, czy to się kiedyś skończy i będziemy mogli odetchnąć.... Ale dzieciaczki są fajne i już tak się nie boję siedzieć w domu jesień-zimę:) Juliadaj znak życia babo! Mamo N., jak się czujesz? Dla wszytskich buziaki serdeczne!!
-
Shalla, święte słowa!!!Bardzo mnie w macierzyństwie fascynuje to pokazywanie świata dziecku, i to, ze chce sie robić wszytsko, aby ten świat pokazać z jak najlepszej strony:) Że zamiast siedzenia na kanapie przed TV chce się iść na Święto Latawca, do Muzeum Piernika albo po prostu na odkrywczy spacer po parku:) Jeśli ktoś nie ma możliwości wyjechać daleko daleko oczywiście:) Elffiku, uświadomiłaś mi, że nie mam za grosz zaufania do placówek edukacyjnych:( Wszystko przez to, ze jestem niedouczonym pedagogiem po praktykach w przedszkolu właśnie:O Było to dla mnie niedobre doświadczenie, bo się zraziłam do przedszkola, i posyłam Tobisia tylko dlatego, ze to jest mu potrzebne, ale nie spodziewam się za wiele dobrego. A jeśli chodzi o dni adaptacyjne, to wybacz, ze czepię się szczegółu, ale przecież w trakcie tych dni tez sa sytuacje, ze jedne mamy zostają z dziećmi, a inne nie mogą..I co wtedy? Mam nadzieję, ze choć Bączek dołącz do nowej grupy dopiero w marcu, pozwolą mu wdrażać się pare dni z pomoca mamy lub taty (dobra uwaga z tym przywiązaniem dziecka do matki, faktycznie lepiej, zeby truteń go tam odprowadzał:) Jestem niesprawiedliwa, wiem, na pewno jest cała masa dobrych przedszkolanek, które nie mają zwyczaju krytykowac rodziców przy dziecku, i nie traktują gorzej dzieci tych rodziców, którzy nie przypadli im do gustu (bo np. maja czwórkę dzieci, a nie standardową parkę:O ) Miałam pecha, bo na takie nie trafiłam:(
-
Ależ trudny czas nastał nam tutaj..zmiany, zmiany, zmiany.. KAren ko, ja doskonale rozumiem, o czym piszesz, i nie uważam, zebys przesadzała. Przedszkole, do ktorego Tobiasz pójdzie w marcu na pare m-cy, własnie dlatego mi sie nie spodobało-przedszkolanka pouczała mnie, że nie ma co sie pieścić z dzieckiem, przyprowadzić i zostawić, a nie jakieś przesiadywanie z nim, tydzien adaptacji itp. :O Zmroziło mnie, bo to nic innego, jak stara szkoła-dzieci to przebiegłe, podstępne istoty, które chwytają się najrozmaitszych sposobów, aby dopiąć swego. Nie liczy się z uczuciami dzieci, z ich poczuciem zagubienia, przerażeniem w nowej sytuacji, bez możliwości pocieszenia się w ramionach mamy czy taty..Masakra:O To, o czym piszesz, mi postawiło włosy na całym ciele, bo faktycznie świadczy o braku profesjonalizmu i przygotowania zawodowego pań przedszkolanek:( Sytuacji nie da się zmienić, ale napiszę Ci, ze NA PEWNO nie jesteś rozhisteryzowaną mamuśką, a jeśli nawet, to w takim wydaniu, o jakim piszesz, jest to dla Olka zbawienne, i "trzęś się" tak nad nim na przekór przedszkolankom! Poczucie, ze Go rozumiesz, że jesteś przy Nim i wysłuchasz, przytulisz i pocieszysz, zneutralizuje wszytskie przykrości, jakich dozna w przedszkolu. Jestem tego pewna:) Shalla, domyslam sie, ze nie jest łatwo, bo dla mnie-jak pisałam juz wcześniej-pierwszy rok w Toruniu był katastrofą..a miałam tu juz znajomych, więc nie było jeszcze tak źle. Myślę, że znajomości nawiążą się bez napadów zza krzaka:) Potrzeba czasu, jak zawsze i ze wszytskim. Nikii, Tobie równiez przesyłam ciepłe myśli- jak zresztą wszystkim, które tego potrzebują.
-
TPM, nie wiem, co miałas na mysli, pisząc o moim zapale:)Ale uwierz, że ja się często czuję złą matką, i jedyne, co mogę z tym zrobić, to walczyć z tymi glupimi myślami. Mam wady, to jasne, ale mam też zalety, i potrafię byc dobra mamą...jak mocno sie postaram, to nawet przez chwilę w to wierzę. A najbardziej wierzę w to., że nasze dzieci ni oczekują, że będą miały idealnych rodziców, tylko, ze ich rodzice będą potrafili przyznać się do błędu, przeprosić, pokazać, że każdy ma czasem gorszy dzień, i jak sobie z takim dniem radzić... Uszy do góry, dla swoich córek jesteś najlepszą mamą pod słońcem, i żadna z nas nie byłaby dla nich lepsza, niż Ty. Mówię to z całą stanowczością, nie po to, zeby słodzić, tylko wiem, ze tak jest:) Misiu, zdrówka...A poczta poczeka:) Julia, Mamo N.
-
Aha, któraś z Was, chyba Fisa, pytała, jak sprawa z wymiarami małej. Już w czasie ciąży pomiary na usg się wyrównały i obwód główki odpowiadał wiekowi ciąży-i faktycznie Lena urodziła się zdrowa i wymiarowa:)Rośnie jak na drożdżach, waży już ok. 3,5 kg, więc na dobrą sprawę w brzuchu jeszcze mogłaby się zmieścić, ale nie umiem sobie tego wyobrazić, gdy na nią patrzę:) Kuk, Bączek wprawdzie nie jest żywiołowy jak Ania, ale Twój opis Ani na plaży jest mi znajomy. Tobiasz też, gdzie się nie pojawi, ma kółko adoratorek, w naszych sklepach-panie go ubóstwiające, karmiące łakociami itp. Co ciekawe, nie podejrzewam go o duszę artysty-wodzireja, to jakiś inny rodzaj charyzmy. Czasem mnie to matrwi, bo na przykładzie swojego brata widzę, że ta cecha, teraz tak fajna, może być ciężarem, którego dziecko samo nie udźwignie, i chyba musimy być z Trutniem czujni...Bez przesady, ale przyglądać się temu nie zaszkodzi.
-
gosiuwa81@gmail.com Już pisałam parę razy, że mam zmieniony adres, ale jeszcze przypomnę, bo nie dostaję żadnych zdjęć od Shalli m.in., i nie wiem, czy to przez pomyłkę, czy z premedytacją;)
-
porpway- po polsku POPRAWY. Zmykam, mała jednak nie zasnęła...
-
Aaaa!!!Pisałam też, że czytam z wypieki Wasze relacje z przedszkola. Nas czeka to za pół roku, więc te informacje w swoim czasie się przydadzą:) Rafinko, juz wcześniej mialam pisac- Rafi jest niesamowity, i chyba sie domyslam, po kim te teksty;) A w oczku małej grzebałam, bo jej ropieje, mimo kropelek nie ma porpway i czeka nas okulista i byc może przetykanie kanalika:O
-
Napisalam się w poludnie, i mi wcięło Pisałam, że żyjemy dobrze, że jako mama dwojki (a w zasadzie czwórki:) ) dzieci czuję sie spełniona i chcę kolejne:) Jeszcze w ciąży z Leną dni wydawały mi sie jałowe, a wszystkie moje czynności bezsensowne. Teraz, mimo iż nie robię nic nadzwyczajnego, czuję, ze wszystko ma ręce i nogi, podoba mi się to prowadzenie domu i zajmowanie się dziećmi, i do Tobiasza mam jakos więcej miłości... Pisałam też, że Rafinka nieźle komuś za skóre zaszla:P Nigdy chyba nie skumam tych ludzi, którzy tak przeżywają cafe, jakby to ich podwórko było;) Nesi przesłałam , a Julii buziaki. Dalka, nie mam Twojego maila, dlatego wciąż nie wysłałam Ci zdjęć.... I to tyle:)
-
O Myshko, uspokoilas mnie:) Faktycznie Tobiasz tez mówi \"ja będę spałem\":) Swoją drogą jest to urocze i ciągle nie mogę się zmobilizować, zeby te jego perełki ponagrywać, bo to zaraz minie:) Dynia, podziwiam! Jestem typem, który wrasta w otoczenie i niechętnie je zmienia. Przeprowadzkę z rodzinnego miasta do Torunia przeżywałam przez rok, choc miałam tu już trutnia i grono wspólnych znajomych. Co dopiero zmiana kraju, kultury, języka, wszytskiego. Podziwiam i zazdroszczę:)
-
No i poszło:)
-
Przeglądałam pobieznie Wasze wpisy i natknęłam sie na wątek wymowy...Mam wrażenie, ze Tobiasz jakby sie cofnął. Nawet nie chodzi o wymawianie wyrazów, ale o odmianę. Początkowo odmieniał słowa poprawnie, a teraz tworzy własne konstrukcje, typu wezmąłem, nie ma krewu itp. Wydaje sie, jakby najpierw odmieniał je odtwórczo, nasladując nas, a teraz próbował to robić samodzielnie, stosując najrozmaitsze reguły-rozumiecie, o co mi chodzi? Czy to może być taki etap, czy Wasze dzieci też tak miały? Elffiku, może Ty coś podpowiesz? Jeśli chodzi o poród, to nie ma co opisywać:) Trafiłam do szpitala ze skierowaniem od mojego lekarza, który zapewniał, ze zrobią mi test oksytocynowy i szmery bajery, a ja naiwna uwierzyłam, ze pójdę przed długim weekendem i ktoś się mną tam zajmie. Przeleżałam więc weekend i wynudziłam się jak mops, a w poniedziałek poprosiliśmy o rozmowe lekarza. Podejrzewalam już, że chcą mnie ciąć bez dwóch zdan, i faktycznie, lekarz o mało nie spadł z krzesła, gdy usłyszał, ze rozważam możliwość porodu naturalnego. Ta rozmowa przesądziła sprawę-mimo iż strasznie nie chciałam cc, zdecydowałam się. Bałam się rodzic pośladkowo, mimo że wszystkie warunki do takiego rozwiązania były spełnione-mała drobniutka, ja nie pierworódka:) Ale nastawienie lekarzy i położnych zniechęciło mnie, to okrutne zdanie-\"bierze Pani odpowiedzialność na siebie\", jakoś przywoływało mi przed oczy wyobraźni Lenę z porażeniem mózgowym:O Koniec końców na wieczornym obchodzie zapytałam, czy mogłabym rodzic w środę i tak się stało. Poród był okropny, bałam sie jak smok, ze umrę, nie wiem dlaczego, ale trzęsłam się ze strachu. Nie było uniesień, jak przy Tobiaszu, byłam tak skupiona na strachu, ze kiedy Lena już była wyjęta i usłyszałam \"Jest córcia\", popłakałam się nie tyle ze wzruszenia, ile z ulgi, ze żyje....Potem, kiedy juz wstęonie opatrzoną przyniesli mi ją jeszcze podczas szycia, taka sinofioletową, w ogóle nie czułam tej tkliwości, pomyślałam tylko \"ależ ona brzydka\". I to odczucie towarzyszyło mi przez kolejne dwa dni, zajmowała się nia solennie, ale bez jakiegos zaangażowania uczuciowego. To przyszło póxniej, i teraz już nie wyobrażam sobie życia bez niej:) Cięzki był czas, gdy w 4h po porodzie zabrano małą z powrotem na noworodki, a pediatra przyszła i powiedziała nam, ze mamy konflikt serologiczny w grupach głównych (ja mam 0, mała A), jest już duża zółtaczka, i tzreba położyc Lenę pod lampy, podac antybiotyk itp. W ogóle nie rozumiałam, co ona do mnie mówi, jeszcze 2h temu mówiła, ze wszystko ok, a teraz roztacza przede mną wizje transfuzji wymiennej??!! Kolejne godziny były trudne, kazano mi wstac znacznie wczesniej, bo po 8, a nie zwyczajowych 14-16h. Musiałam ściągać jej pokarm, bo karmienie piersią oznaczało wyjęcie z inkubatora na czas zbyt długi, a kazda minuta fototerapii była na wage złota. I moze to wlasnie zablokowało mnie na ten wybuch uczuc, bo kiedy dostalam ją już na salę i byłyśmy razem, świat przestał istnieć:) Przepraszam za tasiemca, żebym jeszcze miała dar Shalli do opisywania, dałoby sie to łyknąć:D
-
Nesiu, poszło:) Rafinko, jak to się stało, ze ja nie mam Twojego adresu??Możesz mi podac? Nie mam kiedy przekopać poczty, zeby go odszukać:) Buziaki!!!
-
Wyslalam zdjęcia-kto nie dostał, a chce, niech krzyczy, bo nie mma kiedy posprawdzac adresów, a cos mi odrzuciło:( Na razie nic nie piszę, hormony szaleją i baby blues mnie dopadł, choć jest dobrze, ale ryczę z powodu głupstw (znacie to?zerwana firanka, jęczący Tobiasz, włosy nieujarzmione-i potoki łez sie leją jak na zawołanie). Do poczytania później!
-
Wyslalam foty, Kuk mnie odrzuciła..mam zły adres? Więcej nie napiszę, mam baby-bluesa, i karmię Lenę własnie:) buziaki
-
Lena Łucja urodziła się 20.08.2008 r. , w rocznicę śmierci dziewczynek. Ważyła 2970, mierzyła 53 cm, 10 punktów (cc). Jestem przeszczęśliwa; od dziś w domu, bo nie odbyło się bez przygód (konflikt serologiczny w grupach głównych i żółtaczka), i zaczynamy wszyscy nowy, trudny, ale wierzę ,że piękny etap w naszym życiu:) Ogarnę się i wpadnę za parę dni, mam nadzieję:) Dziękuję za pamięć:)
-
Wpadam na chwilkę, trochę przejrzałam, ale wiecie, jak to jest..W domu sajgon, nie wiem, w co ręce włożyc, panowie wybyli na zakupy, Truten po tym ponad tygodniu pracy, prowadzenia domu i zajmowania się Bączkiem ledwo żywy.... Dziś wróciłyśmy. Mała była chora, konflikt serologiczny w grupach głównych nas dopadł (ja 0, ona A), nawet nie wiedzialam, ze jest cos takiego:) Groziła nam nawet transfuzja wymienna, ale poszło lepiej, niż się zapowiadało i po 2 trudnych dniach nadeszły dni błogości szpitalnej, co było dla mnie nie lada zaskoczeniem:D Lena jest słodka, choć irracjonalnie moje pierwsze wrażenie na jej widok, poza odczuciem niesamowitej ulgi, że jest, że żyje, było-matko, jakaż ona brzydka! I pierwsze dni nie miałam w sobie tej tkliwości dla niej, takiego spontanicznego wybuchu matczynej miłości. Ale teraz, jak pisała Mama N.-nie wyobrażam sobie życia bez niej. Tyle chcialabym napisać, jak boję się tego wyzwania podwójnej mamy, jak Tobiasz w swoim buncie mnie drażni i boję się go porównywać z nią, taką spokojną....Tyle mam obaw, ale jestem przepełniona szczęściem, ze się udało, że JEST:) I mimo, iż cesarka był straszna, wstawanie po niej okropne, chcę jeszcze!!!Wszystko, co napisałyście o pojawianiu się dzieci na świecie, dotyka mnie z podwójną mocą, i cieszę się, ze jestem kobieta i mogę w tym tak w pełni uczestniczyć:) DZiekuję za pamięć, za troskę:) JAk tylko się ogarnę, napisze więcej. Sciskam wszytskie bez wyjątku!!!
-
Aha, gapa znów ze mnie-zapomnialam wczoraj,ze to był 12.08, więc serdeczne życzenia dla naszych dam-Natalki, Paulinki i Weroniki
-
Julia, małpo, zjawiasz się tu raz na ruski rok i mi prorokujesz jakies przenosiny[beksa. Ale ja sie nie dam, ide na wywołanie i juz, w przyszłym tygodniu chcę już byc po! Dziś całą noc mialam skurczyki, dpokładnie tak, bo skurcze to to były żadne-ale coś się tam dzieje, co w porównaniu z Tobiaszem, przy którym nawet nie wiedzialam, co to skurcze, jest pocieszające:) Lecę kończyć sprzątanie, prasowanie itp.-jutro o 9 w szpitalu. Obawiam się, ze skonczy się na leżeniu przez weekend, ale co ja mogę.... Odezwę się już mam nadzieję jako rozpakowana mama:) Buzka!