pszczoła5
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez pszczoła5
-
Shalla, dziewczyny już ubrały w slowa moje myśli odnośnie Twoich postów:) Uwielbiam je czytac:) Mysh, tez mam nadzieję, ze taka jej uroda-wlaśnie taką ją sobie wyobrażam, podobną do dziewczynki, ktorą widzialam będąc u znajomych na swięta Wielkanocne-śliczna, drobniutka istotka. Oby badania wykluczyły wszelkie nieprawidłowości. Psikulcu,nie zazdroszczę przeprowadzki, ale powtórzę się po raz setny-jak potem jest fajnie! No i właśnie, czy Zuza chodzi? Shalla, dokładnie to samo przemknęło mi przez głowę-czy nie łatwiej bylo zatelefonować, zamiast wypluwac płuca w morderczym pościgu? Ja już melduję się po raz ostatni mam nadzieję przed rozwiązaniem. JUtro idę rano do szpitala, na test oksytocynowy. Mój lekarz chce kończyć ciążę, wprawdzie nie pracuje w szpitalu, ale z takim założeniem mnie tam wysyła, i mam nadzieję wkrótce utulić tą tajemniczą mieszkankę mojego łona:)Boję się do tego bardzo, więc na miare sił, chęci i możliwości-módlcie się o dobre, szybkie, szczęśliwe rozwiązanie dla nas. Buzka!!!
-
Matko, co za gapa ze mnie:O Doczepiłam sie kryzysu wieku średniego, ale już życzeń nie złożyłam...Wszystkiego dobrego Twojemu dojrzałemu mężczyźnie!!!
-
Ooo, Misiu, to ten krytyczny dla mężczyzn wiek podobno;) Jak Krzyś to przyjmuje? Ja zdecydowałam sie jednak dzis nie rodzic:P:P To tak dla pozorów, ze mam jakis wpływ na datę:D Mamo N., zbieram się, żeby odpisac na maila...wczoraj były Bączka urodziny i do wczoraj żyłam głównie przygotowaniami do nich, dość intensywnie-teraz przygotowuję się na narodziny, ale już bez pośpiechu, więc moze jeszcze dziś mi się uda na pocztę wejść:) Póki co, buziaki!!!! I po dla wszytskich.:)
-
Aaa, Misiu!!! Mocno Wam się ta budowa wali? Mam nadzieję, że nie aż tak, zebyście mieli się wprowadzać dopiero na emeryturze, życzę sił do przetrwania tego szaleństwa:) Julia
-
O matko, ależ pomór:O Mamo N., czy sa jakieś wyniki? Coś wiadomo? Chcę wierzyć, że to tylko przypuszczenia lekarzy i nie znajdą potwierdzenia w rzeczywistości. Oby:) Dla Dustina serdeczne życzenia urodzinowe:) Chciałam rodzic dziś, ładna data, ale nic z tego. Pragnę urodzić, bo mam szczyt stresu-w końcu Lena donoszona, a jak cos się teraz stanie, chyba umrę:( Jestem jak wielki, ciężki słoń, marudzę, stękam, zrzędzę, no poemat. To jest ten slynny stan błogosławiony:P:P:P Nie wierzę cały czas, że będziemy niedługo tulić nasze drugie dziecko-mam wrażenie, że ja tylko chodzę w ciąży, a rodzina nam się już nigdy nie powiększy...Niby sie przygotowujemy, dzis-jutro przyjedzie szafa, Bączek tez ma małe przemeblowanie w pokoju, coś tam szykuję-ale nie wierze, że dostąpię tego szczęścia utulenia noworodka. Poszłam wczoraj do spowiedzi, zeby trochę się wyciszyć i nabrać sił (zwł. duchowych), ale jak tylko wydaje mi się, że może coś się zaczyna (mam biegunkę:D), ogarnia mnie paniczny lęk przed porodem, że nie dam rady (mała pośladkowo cały czas), że coś sie stanie.... W niedzielę uroczyste urodziny Bączka-w plenerze, z klaunem, zabawami dla dzieci itp. Obym nie rodziła akurat tego dnia:P No, to się wyżaliłam, idę ogarniać chaos w domu:)\ Buzka!!!!
-
Aha, Ania, witam:) Pamiętam Cię, jak przez mgłę, ale pamiętam. Co do pytan, ktore zadałas, nie podejmuję się udzielać odpowiedzi, bo przed żadną ciążą nie robiłam żadnych badań, wszytsko przechorowałam oprócz różyczki, na którą byłam szczepiona, więc tym się nie zamartwiałam. Powodzenia w staraniach!
-
Rafinka, olej:) Mamo N., mialam mailem Ci pisac, ale jak już tu jestes, to tu:wiem, jakie to tortury drżeć o zdrowie dziecka i czekać na wyniki wszelkich badań...Czy lekarze domniemują, czy sa jakieś podstawy? Bo same szanse, to chyba za mało, zeby szafować wyrokami, a wiem, że często się zdarza straszenie pacjentek \"szansami\". Ściskam Cię mocno, jedyne, co mogę zrobic, to modlić się, cokolwiek to dla Was znaczy...Czekam na wieści, jeśli tylko coś się wyklaruje. Rafinka, wróciłam, jak widzisz, jeszcze rodzić nie mogę, bo urodziny Bączka wyprawiamy 10.08...Ale chcialabym szybko, bo mała pośladkowo leży, i im dłużej będzie rosła, wym będzie większa-logiczne:P a tylko do 3500 g puszczają dołem takie przypadki. Na 11.08 jestem gotowa:) Szafa do tego czasu powinna być, wyprawka też:D A Pati faktycznie dzielna dziewczyna, było-minęło:) Inna sprawa, ze serce matki boli, jeszcze nie mam takich sportowych doświadczeń, ale jak ktoś mojemu dziecku w droge wchodzi, lepiej, żeby nie miał do czynienia ze mną:D Idę na zastrzyk i spać. Buźka wszytskim!
-
Shalla! kamień z serca, bo ja myslalam, ze jestem nawiedzona. Ale widze teraz, że jest nas dwie:D Też rozmawiam z Tobiaszem o tym,że zwierzęta mogą skrzywdzić. Trochę pod wpływem książeczki \"Czy mogę poglaskać psa?\", gdzie jest właśnie opisane, że KAZDY pies moze ugryźć, bo zalezy to od wielu rzeczy-jaki ma nastrój, czy nie jest chory, czy lubi dzieci itp. Ja bym tematu nie wałkowała, ale Tobiasz po lekturze ciągle dopytuje, czy konie mogą ugryźć, czy ptaki mogą ugryźć, czy ślimaki mogą ugryźć-kiedy dowiedział się, ze slimak, jako jedyne zwierzę na wszystkie do tej pory wymieniane nie może mu zrobic krzywdy, z satysfakcją oznajmił, że będzie go w takim razie szybko głaskał (bo co do reszty, przestrzegałam go, ze trzeba głaskac powoli, delikatnie, ostrożnie, żeby zwierzątka nie wystraszyć:) Temat zwirząt powraca jak bumerang, i ja też nie chciałabym, aby ostrożnośc i zdrowy rozsądek zamienił się w jakąś fobię. Pocieszyłas mnie trochę:) Jestem cały czas w dwupaku, podczytuję, ale nawet nie chcę pisać, bo dopada mnie depresja przedporodowa-nic nie gotowe, mała leży dupką w dół i chyba nie ma zamiaru zmienić położenia, a ja nie chcę cc, a pośladkowo boję się rodzić i nie umiem zdecydować:( Chciałabym, aby już był październik.
-
Eeeee, to kurcze, kicha, co?? Tak na rok, to jak na moment..:( No, ale za rok, w końcu do SIEBIE, więc perspektywa podtrzymująca przy życiu:D Dobrej nocy już ostatecznie!
-
O matko, docelowy, czyli jaki??? Nie tam, gdzie za tydzień będziecie???Nie rozumiem, chyba nie doczytalam czegoś po drodze..
-
Oj Misiu, w moim przypadku pielęgrniarka, to za mało..Lena oczywiście nie odwrócona, niby mogłabym i powinnam rodzić SN, ale przy "moim obciążonym wywiadzie położniczym", będą woleli ciąć..a przez zastrzyki, jak cc, to w znieczuleniu ogólnym...Tak, ze z porodu rodzinnego raczej nici:( A u Bączka smalec i ogórki też będą...Jak dam rade zrobić:P Może za rok poświętujemy razem, co? W końcu nałożę tę sukienkę, którą to sobie kupilam dwa lata temu idąc w niedzielę po chleb, pamiętasz???Bo wisi kurna w szafie i mi przypomina, ze kiedyś mialam talię:P:P
-
Misiu, ale fajnie! Uwielbiam emocje związane z zasiedlaniem nowych miejsc, choc pakowac sie nie cierpie:P Absolutnie nie przyjeżdżam na żadne urodziny!!!!10.08 wyprawiamy Bączkowi imprezkę i potem jadę rodzić!!! Krzysiowi moge taki wirtualny prezent zrobić, co Ty na to???
-
Czuję się jak co roku o tej porze:P Wielki, cięzki słoń....Chcę rodzić 11.08, wcześniej nie moge, ale 11 już bym chciała...A jak znam życie, to mała ma gdzies moje plany. Bardzo boję się porodu, ale nie będę rozwijać wątku, bo zanudzę. Zaczynam jutro słynny 34. tydzień, w którym to dziewczynki zmarły...I też się boję. Dobrze, że Lena to ruchliwe dziecko, nie pozostawia mnie długo w napięciu..ale podejrzewam, że zostanie jej ta aktywność po urodzeniu, i tez sie boję:P Bo chcialabym spokojne dziecko, takie, co to mozna zapomniec, ze się je w ogóle ma:) Jedziemy jutro z Bączkiem. Zrobilam sobie dziś po raz pierwszy samodzielnie zastrzyk, więc moge sie obejść bez Trutnia parę dni...Mam nadzieję, że wypoczniemy:D Musimy, bo to nasza jedyna szansa na jakis pseudo urlop:P:P Misiu, a Ty już ochłonęłaś po wrażeniach z ub. weekendu?? Julia, a co u Ciebie? Jakies wakacje, czy zapierdziel??
-
Misiu, w tej skołtunionej górze nie umiem rozpoznac, ile osób pozowało do zdjęcia:D Ale pościel jest w dechę! Gdzie dostalas? Ja i tak pewnie nie kupie Bączkowi, bo pościeli ci u nas dostatek, ale tak pytam:) U nas smalec jest już prawie wspomnieniem...wczoraj zrobiony, a dziś resztka w misie.... Dobrej niedzieli! Dominisiu, buziaki dla Krzysiaczka!
-
Shalla, myślę, że podniecenie Twoje musi sięgac zenitu....Nowe życie za progiem, a towarzyszące temu uczucie oczekiwania jest takie przyjemne:) Czekamy na wieści! Psikulcu, byc może nie wspominałam o tym...Truten co wieczór robi mi zastrzyki z Fraxiparyny, przeciwzakrzepowe-dziewczynki wykończył zakrzep na łożysku, stąd te zastrzyki teraz. Myślalam, ze będę je robic sobie sama od początku, ale pierwszego wieczora stałam z igłą przy udzie kilka minut... i nie mogłam. Mój lekarz, widząc krwiaki na moim udzie (jednym, bo na tym lepiej sie przyjmują i lewego w ogóle nie ruszamy), zaleca mi za każdym razem zastrzyki w brzuch. Widząc mój wyraz twarzy zaczyna uspokajać, ze skóra na brzuchu jest gruba, ma wiele warstw, i dziecku nic nie grozi-ale jako facet nie ma chyba pojęcia, że ta gruba skora jest naciągnięta do granic wrażliwości, i nawet pieszczoty Tobiasza kierowane do siostry w okolicy pępka sa surowo wzbronione, co dopiero nakłuwanie:O Termin mam na 31.08, w rocznicę pogrzebu dziewczyn. Chcialabym urodzic w sierpniu, choć 22.08 urodziny ma Bączek, po drodze rodziły się dziewuszki, teraz jeszcze miałaby byc Lena na dokładkę...Ale wiecie, jak to się chodzi w 10. miesiącu ciąży:D
-
Shalla, czyli wieści od Ciebie na początku sierpnia?Przypomina mi to sytuacje sprzed roku, życze więc nam:), abyś tym razem po dopadnięciu neta nie przeczytała żadnej niedobrej informacji:) Psikulcu, Tobiasz zaczął chodzić w wieku 13 m-cy. Myślę, ze jak Zuza chodzi przy meblach, za rączki itp., to nic niepokojącego. Nawet podobno lepiej dla kręgosłupa, co tylko potwierdza post Shalli. Jedziemy nad morze! Wprawdzie bez Trutnia, a to jemu najbardziej wypoczynek potrzebny, ale okazja sie nadarza i trzeba korzystac. Wyruszamy w poniedziałek i spontanicznie zadecydujemy o powrocie:) Jedyne, co mnie mocno zniechęca, to fakt, że będę musiała sama sobie robić zastrzyki-to stawia czasem całą wyprawę pod znakiem zapytania, bo nie mogę się przemóc. Liczę na to, ze pojadę i wieczorem stanę przed oczywistym wyborem-ale dbam o życie Leny, albo o swoje 15 sekund bólu. I może jakos pójdzie:) Nikii, gratulacje i podziwiam. Mnie się już nic nie chce, i jak czytam o Twoim samozaparciu, jestem pod wrażeniem:)
-
No u mnie lepiej...W poniedzialek jedziemy z Bączkiem nad morze:) Szkoda, że Truten musi zostać w pracy, ale tak to jest, jak sie jest na swoim- biznes jest biznes, nikt Ci nie zaplaci za urlop, niestety. Może uda nam się już z Lenką gdzieś wyskoczyć, oby się tylko nie spóźniała pannica. Smalcu, ogórów i kabanosów pożądam:D Julia, Misiu, Rafinko
-
Carlaa, a kiedy w Toruniu będziesz??Umówmy sie na jakies płakanie, co?;)
-
Misiu, chętnie, ale nie schodze pod żadną ziemię....Moja klaustrofobia ujawniła sie juz w trakcie czytania Twojego opisu:( Chciałam napisac więcej, ale nastrój nie ten..poczekam na lepszy:)
-
Aha, Rafinko! To dziś ten dzień, w którym trzy lata temu wydalas na świat swego synusia? To wszytskiego dobrego!!!!Dużżżżżżo śmieci:D
-
Rafinko, ja nie widze zdjęcia:( A żal.pl, to jakies novum, nie znałam tego, ale sie rozpanoszyło:O I fajnie Wam, dziewczyny, ze od dzieci odpoczniecie:) Moja znajoma całą swoją piątke wykopała z domu razem z mężem i ma paręnaście dni laby...po raz pierwszy od kilku dobrych lat. Truten mi mówi, zebym nie marudziła na Bączka, bo jest grzeczny-i jeden- ale ja nawet nie skarżę się na jego zachowanie, ile na fakt, ze jest ze mną NON STOP. Chciałabym jeszcze parę dni takich jak środa, sama w domu, błoga cisza i tylko ja:)
-
Karenko! Nie napiszę, ze wiem, co czujesz, bo każda z nas przechodzi to inaczej. Jestem tylko przekonana,ze Olek ułatwi zmaganie się z tą stratą...Mi Tobiasz pomagał bardzo. Poza tym nie ma mądrych słów pociechy, ponadto,co najtrudniejsze-trzeba czasu...Przytulam Cię mocno
-
Shalla, i tak przez miesiąc? Z jedną walizką? Podziwiam:) Ja w ciągu tygodnia na spakowanych kartonach, gdzie wszystkie rzeczy mam pod ręką, tylko nie zawsze wiem gdzie, dostaję szału...A Ty na jednej walizce...Ale to z drugiej strony tylko miesiąc i już jestescie razem:)
-
Dziewczyny, czytam Was na bieżąco..Resztę znacie:P Planów wakacyjnych nie posiadam, a przynajmniej od paru lat nic sie nie zmienia-moze jakis wypad do znajomych, tak to brak funduszy niestety:( No i porodówka w planach:P Mamy całe dwa kartony ciuszków dla Lenki..Mamy dziewczynek chyba wiedzą, co czuję, przekladając te sukieneczki..cudo. Chłopaki to jednak nie to samo:DTak czy siak, panna ubrań ma tyle, ze nie dośc, ze nie mam ich gdzie trzymać, to jeszcze założę się, ze nie zdąży ich założyć. Muszę to przejrzeć i oddać, ale domyslacie się, jak mi się nie chce.. Zwlaszcza, ze nie mamy wciąż porządnej szafy na te ubranka i nawet nie ma sensu ich wyjmowac i prać póki co, bo trafią z powrotem do pudła. Truteń musi chwycić jakies lepsze zlecenie w najbliższym czasie, bo ja sobie tego nie wyobrażam...Ledwo sami sie mieścimy w naszej szafie, a naparwde dużo nie mamy:O Psikulcu, co do biegunek, wiem tylko, ze przeżytkiem jest stosowanie drastycznych diet ryzowo-marchwiowych. Wystarczy nie podawac surowych owoców i warzyw w zadnej postaci. No i cięzkostrwnych rzeczy, ale to chyba i tak Zuza nie objada sie tłustymi potrawami:) Fisa, podobno jest taki etap, ze dzieci każde skaleczenie przeżywają..Mojej znajomej córka przez pewien czas chodziła po kilka dni w rękawiczce, nie myjąc ręki(!), bo zadrapała sie gdzies w trakcie zabawy. Jeśli tylko próbowali podjąć temat zdjęcia rękawiczki, wpadała w histerię. A co dopiero Staś, który wylądował na pogotowiu - dzielny chłopak z niego:) Co do przeprowadzek-w ciągu pięciu lat małżeństwa przeprowadzalismy sie 3 razy. To jest prawda, ze pozbywaliśmy sie za kazdym razem mnóstwa rzeczy..ale one i tak sie chomikowały na każdym następnym mieszkaniu:O Ile z tego zal bylo wyrzucic, bo moze sie przyda...Same to znacie. Zmykam do księgowości
-
Mamo N., jeszcze raz Rzygac wiecznie nie będziesz:) To tak na pocieszenie:D