Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

pszczoła5

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez pszczoła5

  1. Odhaczam listę na rozkaz eli:) Mamo Natalki, niezła historia, potwierdzająca zresztą że z rodzina dobrze wychodzi sie tylko na zdjeciu. Koniec końców chyba nawet lepiej wyszło, bo sytuacja jest jasna i klarowna, a slub bedzie super:) Choć na pewno nie było miło usłyszeć tego, co usłyszałaś. Nesia Dziewczyny, ja wygodna jestem i lubie mieć wszystko na tacy podane-powiedzcie mi, zwłaszcza te walczace z figurą po ciąży-jakieś ćwiczenia na brzuch, z tym ze ja mam góra pół godzinki dziennie na tą katorgę. Zmierzyłam się wczoraj w pasie i załamka, prawie 2 miesiace ćwiczeń mniej wiecej regularnie (tzn.prawie codziennie) i ZERO EFEKTÓW!!!!! Błągam o podpowiedzi bo jeszcze trochę i całkiem stracę motywację, juz teraz bliską zeru:( Ania, nieprawda że jak jesteś kurdupel, to suknia słabo bedzie na tobie wygladac! Moja kumpela też malutka wyglądała cudnie w długiej powłóczystej sukni i w jednym smukłym kwiatem w dłoni (niestety nie wiem jakim). Takze bez obaw, na pewno będziesz pięknie wyglądac:) Mój tobiasz też spi 2 razy dziennie po pół godziny plus spacer, jak nie ma spacerku to trzy razy...Już sie przyzwyczaiłam, ale na początku myslałam, ze coś z nim nie tak...Co do usypiania, to ja go usypiam na rękach, powoli zaczynam to zmieniać, bo jest coraz cięższy-tzn. nie stoję i go nie kołyszę, tylko siedzę na łóżku i go głaszcze...ciężko to idzie, ale daję radę. Potem chcę go przełożyć do łóżeczka i głaskac, ale najpierw musi bez problemu na rekach w ten sposób zasypiuac, wiec jeszcze nie teraz. Dziewczyny, jaka akcja! Mały po szczepieniu w poniedziałek jakiś sztywny sie w biodrach zrobił, nie chciał w ogóle siedziec mi na kolanach, ryk przy przewijaniu i przebieraniu...zaczęłam sie bać, ze coś mu sie stało, ale tak mnie tknęło, ze dawno porządnej kupy nie zrobił. Wcześniej, jak miał takie problemy z wypróżnianiem, ze darł sie jak opętany, dostawał czopka i było po sprawie; teraz od jakiegoś czasu sam się załatwiał, ale małe te kupki jakieś były. Czopa nie było chyab ze dwa tygodnie i od tej pory kupę zrobił sam 3 razy...i tak pomyślała, ze moze mu zalega i dlatego nie chce się zginać, on sie wręcz do tyłu odginał. I wiecie co? Dałam mu wczoraj czopka i za parę godzin zesrał sie tak, że musieliśmy go kąpać, razem z głową:)Jak ręką odjął, cała sztywnosć ustąpiła bez sladu...dziwne to, ale tak było. W każdym razie zdążyłam sie strachu najeść, ze coś z bioderkami ma, a on po prostu pełne jelitka miał. Jaja po prostu. Uciekam, bo juz sie jaśnie panicz wyspał. Dobrego dnia wszystkim
  2. o fajnie dziewczyny, ze coraz wiecej zaczyna walczyć ze swym ciałem:) Ja potrzebuje jakiegoś bodźca zachęty, bo ćwiczę sama w domu od jakiegoś czasu, ale efekty mierne i czasem mam dość... Julianka, moja praca to w naszym domu temat tabu:) trzy zakazane słowa to praca, magister i seminarium:) we wszystkich przypadkach. Ale zaraz dowiem się czy ksiażki dla mnie w bibliotece są i jak cos to pojadę po nie, coś w końcu robić trzeba. Isia, mi gastrolog polecała sok ze sliwek (dla mnie) na kupki, ale ja nie wiem, czy ty piersia karmisz? I nie wiem, czy to działa, bo nie sprawdziłam, mały zaczął sam sobie radzic:) Ogladałam wasze bobaski na zdjęciach...słodkie te maluszki, szkoda że tak szybko wyrosną i juz takie słodkie nigdy nie będą:) Dobra zmykam, obiecałam sobie że nie będe pisac tyle, zeby ćwierć strony zajmować jednorazowo:) papa i dobrego dnia wszystkim
  3. Tylko tabelę wklejam i chciałam powiedzieć, ze rzeczywiście podobno jedna kupa na tydzien to norma przy karmieniu piersia-tak mówi gastrolog pod której opieką jest Tobiasz. Buźka, zmykam, dzis mało, bo i tak wam tu truję wystarczająco:) DominisiaKrzysiu........13.07..05.11.....75cm.........7100 NesiaMateuszek.........20.07..26.11....................8020 Ania69x2Adrianek.......26.07.............64cm.........6050 Iwka26Adrianek.........30.07..3.01....75cm..........7400g Karin2005Oliwia Wiki ..2.08..02.09.......60 cm........4800 PuzaMarlenka............07.08.................................... CarlaaDustin Alex.......08.08..30.11......68 cm.......7020 RikaLena................ .09.08..09.09......59cm........4800 ArkadiaNadia ............11.08..11.09....................6410 SkyePaulinka.............12.08..02.12.......62cm.......6200 IsiaWeronika.............12.08..12.09....................5820 TPMamaNatalia..........12.08 ..17.11...... 58cm.......6500 KarolkaPartyk...........14.08.................................... DalkaUrszulka...........15.08..15.09........57cm.......4350 AsiawrocOla.............15.08..................................... Ewca22Majeczka.......18.08..................................... NiuninkaNina ............20.08................59 cm.......4935 PszczolaTobiasz........22.08..............ok.65 cm.......7460 Ela79Michalek...........25.08..25.09...........64cm........6750 Fiona79Tymoteusz.....28.08..28.09........60cm........7370 Julianka80Jaśminka....26.08..30.11.......................6330 Mama Natalki NAtalka............06.10..30.11..............6080
  4. Już w domku, od wczoraj. Nadszedł w końcu Nowy Rok, bilans sobie robiłam w Sylwestra i wyszedł bardzo pozytywnie, głównie dzięki pojawieniu się Tobiaszka, ale nie tylko:) Julianka, naprawdę cieszę się, że nie weszliscie w nowy rok skłóceni, że mogliście witać go w miłości. To prawda, że w kłótniach najfajniejsze są pojednania. TPM rozumiem cię jak nikt inny!!!!!!!!!Czytałam twojego posta jakbym czytała o sobie. Ostatnio znajoma powiedziała, ze w zasadzie to wszystko jest dowodem na to, ze nasz syn ma silna osobowosć i wie, czego chce, ale ja mam czasem dosć tej osobowości...Sylwestra spędziłam na usypianiu małego, bo wyjazd go kompletnie rozstroił i z zazdroscią patrzyłam jak 3 miesięczny synek gospodyni zasnął koło 23 w 5 minut i nie obudził się aż do naszego wyjścia (koło 3), nie licząc karmienia....Tobiasz budzi się w nocy co 2 godziny, czasem jak śpi ze mną, zdarza mu się kimać koło 3h; bardzo się broniłam przed braniem go do naszego lóżka, bo nie jest zbyt wielkie, ale poddałam się, bo po każdym karmieniu przez około godzine stękał, wypluwał smoka i piszczał-tak czy siak musiałam non stop wstawać i byłam mega niewyspana.Dziś rano odłożyłam go do łóżeczka i po godzinie znów spał ze mna:)Nie jestem konsekwentna..W dzień robię tylko to, co naprawdę muszę i z duszą na ramieniu, czy za chwilę się nie rozedrze, czy zdążę...Spacery to dla mnie jedyne wytchnienie, ale też czasem zdarza sie, ze piszczy i wtedy juz mnie szlag trafia....I tak juz jest trochę lepiej, bo ma w ciągu dnia takie chwile, ze leży na kocyku i zajmuje sie sam sobą, ale to nie trwa długo. Ktos mi ostatnio powiedział, i ja sama też sie domyśliłam, ze może przeceniam jego mozliwosci, że on potrzebuje być z mamą, że nie wysiedzi długo sam, bo jest na to za mały. Fakt, ze na początku ciągle leżał w foteliku i pewnie mu sie sprzykrzyło;zaczęłam więc trochę częściej brać go na ręce, ale bardzo pilnując, aby się nie rozbisurmanił. Mam wrażenie, ze jest trochę lepiej, niż po świętach, kiedy babcia nie odstępowała go na krok i po jej wyjeździe myślałam, ze zgłupieję, cały dzień dziki wrzask niezadowolonego Malucha....Bardzo mi pomaga, ze znajduję zrozumienie u innych mam, kiedy opowiadam im, ze czasem mam go serdecznie dosć, ze marzę, by uciec albo wydzieram się nie przebierajac w słowach. Nie mówię, że takie zachowania są ok, ale potrzebuję zrozumienia, że jestem tylko człowiekiem i mimo najszczerszych chęci mam ograniczoną pojemność dobowego przyjmowania wrzasków. Najgorsze jest to, ze naprawdę bardzo go kocham i cieżko mi ze świadomoscią, że go krzywdzę:((( Pisałam już wcześniej, ze po tych świętach miałam tak serdecznie dosć, ze przy śniadaniu mały darł sie, a ja siedziałam całkiem obojętna przy stole i próbowałam drugą godzine zjeść śniadanie i dopić zimną kawę...nie wstawalam do niego, bo bałam sie że zrobię mu krzywdę. Nie chcę sie rozpisywać, jak chcesz, mozemy skontaktować sie na gg 3316909 lub mailem, oszczędzimy dziewczynom tych utyskiwań:) Mały dziś po szczepieniu, jesteśmy w szoku, bo po pierwszym śladu nie było, ani nie był senny, ani nie płakał, a teraz drze sie jak opętany (akurat wypadają godziny dyżuru męża, więc mogę siedzieć, poza tym ma chwilowa przerwę). Sylwester minął mniej więcej tak jak pisałam, mały trochę się rozregulował tą wycieczką, ale pociąg podobał mu się bardzo i generalnie podbija serca wszystkich swoim usmiechem i przez pewien czas był gwiazdą imprezki:) Ja się objadłam gorzej niż w święta i tak oto moja waga drastycznie podskoczyła:)))) Zmykam, buziaki dla wszystkich i aniu-powodzenia w przygotowaniach!
  5. Hej dziewczyny! Mały śpi, ja popijam kawkę. Prawie spakowani już jesteśmy, dzis o 19 pociąg do Poznania. Ludzie, ile takie dziecko potrzebuje rzeczy na 3 dni! niuninka, Iwka dzieki za pocieszenie, myślałam, ze tylko ja jedyna na całym swiecie sie tak męcze...:) Dziś rano obudził sie zdecydowanie za wcześnie i usypiałam go na siłę...rany, ile ten facet ma siły! Ela, ja nie mam wprawdzie doświadczenia jeśli chodzi o wózki, bo teraz jeździmy pożyczonym, a spacerówę mój ojciec przywiózł z wystawki z Niemiec, ale moja zanjoma ma trójkołowy i narzeka, ze taka moda, ale nijak to się ma do zycia, ze wszelkie pokonywanie przeszkód takim wózkiem graniczy z cudem, nie mówiąc o wysiadaniu z autobusu (jeśli korzystasz z MZK);ale moze to nie dotyczy spacerówek, ona ma wielofunkcyjny na trzech. Z kolei ja o parasolkach mam złe zdanie, bo opiekowałam sie wcześniej dziećmi (jak wspomniałam) i uzywałam parasolek...co za horror..chyba że dobra jakaś jest, ale te, które mieli ci rodzice to było straszne...sztywne, niezdrowe dla kręgoslupa dziecka i nie szło tego prowadzić. A krawężniki...ta moja spacerówa z Niemiec na pewno nie jest tak lekka jak parasolka, ale jest lzejsza od tych wielofunkc. i daje sie prowadzić gładziutko. Dlatego polecam sprawdzić porządnie parasolkę, bo potem będziecie się męczyć we trójkę. Julianka, Carlaa i Niuninka takze-powodzenia i wytrwałości w poszukiwaniu lokum.... Niuninka, znam to uczucie bezradności, gdy twoje dziecko płacze, bo coś mu jest, a ty jestes gotowa zabrać ten ból, to cierpienie od niego żeby mu ulżyć i nie możesz nic zrobić....Mam nadzieję, ze to przejściowe i zaraz mała obudzi się w wyśmienitym humorku nie pamietajac nocki. Dla Adrianka oczywiście całuski, ani się obejrzymy, a pół roku po kolei nasze dzieciaczki będą kończyć... Buźka dla was, mały sie budzi, musze sprzątać-ostatni raz w roku! Wszystkiego dobrego w tym 2006, dużo miłosci i pokoju w waszych rodzinkach:)
  6. no to zabiłaś mnie opowieścią o swym porodzie....koszmar. Po czymś takim nie chciałabym pewnie słyszec o licznej rodzinie-przynajmniej przez jakis czas. Zgadzam się z tobą w 100%, że niejeden człowiek niewierzący jest lepszym człowiekiem niż bogobojny katolik. Również system wartosci twego przyszłego męża mnie samą bardzo zdumiewa w pozytywnym tego słowa znaczeniu:) Jestem jednak zdania, że pewne kwestie sporne rozstrzygane są całkowicie różnie zależnie od naszej wiary w Boga bądź nie .Chociażby ten fakt że ty komuś ślubujesz miłość i wierność po grób, a sama takiej przysięgi z jego strony nie masz. Inna sprawa że my oboje z mężem jesteśmy wierzący, a rozdźwieki miedzy nami są oczywiście ogromne, czasem az do nienawisci...mały dodatkowo podkręca sytuację-naprawdę dziecko weryfikuje zwiazek i dojrzałość rodziców. Póki co dajemy radę nie chwaląc się:P Dobra, ja już naprawde dziś tu nie zaglądam, wykopcie mnie gdyby było inaczej. PS czy wy też macie takie problemy z usypianiem maluchów??Mój się wierzga, a robi sie coraz wiekszy, nie wiem jak niedługo będę sobie z nim radzic- a siły mam sporo jak na kobitę. Dodam, ze nigdy go nie usypiam na siłę, a dopiero jak sam się robi marudny i śpiący jest.I po uśpieniu na noc budzi mi się jeszcze czasem kilka razy w odstępach kilkunastominutowych i muszę ruszać na pomoc.... Papapapa
  7. Mamo Natalki, oczywiście, ze ważne jest poczucie że sie wybrało dobrze, bez tego ani rusz. Mimo to wydaje mi sie, ze bycie lub nie-bycie osobą wierzacą pociąga za sobą pewien spoób myślenia, postępowania, jakieś zapatrywanie na życie, które prędzej czy później wyjdzie. Nie zrozum mnie źle, bo nie zamierzam cię teraz przekonywać, zebyś jeszcze raz przemyślała swój wybór; ja tylko wiem, ze sama bałabym się (i się bałam przed swoim ślubem) rozdźwięku na tej płaszczyźnie.Jeśli zaś chodzi o ślub, to w styczniu w Wawie są targi ślubne, nie wiem skąd jesteś, ale dzis na spacerze widziałam plakaty i tak sobie pomyślałam o tobie; coś tam maja do wygrania, obrączki, suknie i cały ślub, nie pamietam. Czyli klub pociętych się powiększa, to fajnie, bo myślałam, ze tylko ja i ania...Ja przez jakiś czas żałowałam, ze nie mogłam naturalnie rodzić, poczuć skurczów (chyba wam pisałam jak mnie wyrwali znienacka i generalnie czułam sie jakby królika z kapelusza wyciągali)...o ironio, bo pewnie wiele z tych, które rodziły same w bólach, marzyłyby o porodzie takim jak mój. Na pewno przez cała kolejną ciążę(jeśli taka nastąpi) będę myśleć o tym, czy dane mi będzie rodzić naturalnie, bo ja chciałabym mieć wiecej niż dwójkę, a nie chcę mieć przez całe życie cesarek...a jak ma się drugą, to juz zawsze będą cię ciąć:( Problemy mieszkaniowe to rzeczywiście temat, na który wiele z nas mogloby mówić..my swojego nie mamy i myślimy wprawdzie o jakimś kredycie, ale same wiecie, ze łatwo nie jest. Póki co szlajamy sie po wynajetych i mamy różne przygody;) Carlaa, zyjesz??? Dobra, zmykam, bo wstyd mi że tyle czasu tu siedze, tyle pisze, a praca leży i dziecko głodne:) To zart, bo przed chwila go karmiłam, ale juz zdecydowanie czas na kąpiel. Papa i dobrej nocy
  8. wiedziałam, ze to sie tak skończy...miałam rzadko pisać, bo magisterka, a non stop siedzę przy kompie..na ile syn pozwala:) Dominisia, zycze samozaparcia w tych noworocznych planach. Ja na własna reke walcze z brzuchem, ale mimo ze regularnie, to chyba za słabo, bo nie widze efektów. Na szczęście neta masz wciąż więc będziemy mogły cie dopingować, a moze nawet towarzyszyć?? Musze kończć, małemu zdfecydowanie nie podoba się wiszenie u mamy na jednej ręce:) buziaczki Julianka głowa do góry, jakieś rozwiązanie jeszcze może przyjdzie z najmniej spodziewanej strony. papa
  9. Witamy...ledwo na oczy widze po nocy. Synuś mój sobie urządził dziś nocne rozrywki o 2 , kiedy kładłam się już do łóżka, on się obudził bo był przesikany (czy waszym synkom też sie to zdarza, że w środku nocy musicie ich przebierać??) i potem wcale nie chciał zasnąć, tylko robił głupie minki, od któych ja pękałam ze śmiechu, ale po jakimś czasie już mi nie było wesoło...teraz też powinien spać od godziny, a marudzi tylko i smoka wypluwa. Sąsiadka z dołu, którą zalaliśmy, ma niezły koncert dziś (mąż wczoraj malował jej ten nieszczęsny sufit i mówi, że wszystko od nas słychać bardzo wyraźnie). Czekam tż żeby zasnął, bo musze mu pazury skrócić, cały już poharatany, a inaczej niż na śpiaco się nie da:(( Dziewczyny, wstrząsające historie z waszymi braćmi, zawsze tak jest, że jak umiera ktoś młody, a zwłaszcza oczekujący swego potomka, to mimo że jest to osoba obca, robi się żal...U nas w wieżowcu 2 dni przed świętami był pogrzeb tragicznie zmarłego w wypadku samochodowym sąsiada, miał około 30 lat...zostawił młoda żonę, nie wiem, czy dzieci. Myślę, że to były najgorsze święta w jej życiu;aż zaczęłam doceniać, ze mam tego swojego starego przy sobie codziennie. Mamo natalki, podziwiam za odwagę, ze bierzesz ślub kościelny z niewierzacym, ja bym się chyba nie zdecydowała z lęku przed przyszłością...życzę wam wszystkiego dobrego. Isia, a z jakiego powodu była cesarka? Bo mój był pośladkowo ułożony i położna mi kazała powiedzieć o tym ortopedzie , ale zupełnie zapomniałam, ta wizyta była taka krótka..zresztą chyba nie po to wszystko opisali w książeczce zdrowia, zeby on tego nie czytał. W każdym razie póki co wszystko było ok, a teraz w styczniu druga wizyta i tak se myślę, zeby czegoś nie przegapić...Co do was, to na pewno jest teraz ciężko, ale zaowocuje w przyszłosci:)Czyżbyś też miała problemy z kupami małej? U nas czopki to podstawa, mały drze się jak opętany przy wypróżnianiu, aż raz sąsiad przyszedł do mnie z podejrzeniem że maltretuję dziecko(teraz to brzmi śmiesznie, ale wtedy nie było mi zupełnie do śmiechu). zalecają mi debridat, chciałam też coś wprowadzać do diety, ale każą czekać do końca 6. m-ca, a pediatra nasza to przyszła chrzestna Tobka i mam do niej ogromne zaufanie....Jeśli zaś chodzi o własne mieszkanie, to będę cie namawiać z całych sił, nie bój się prowadzenia domu i gotowania, dasz radę na pewno!Ja miałam dwie lewe rece do takich rzeczy i ci którzy mnie znali za czasów panieńskich jescze jak teraz słysza, że siedzę w domu i gotuje, to nie wierza...a jednak i całkiem mi to wychodzi, choć czasem z dzieckiem na ręku:) U nas też biało i tak sobie myślę, ze zima zakpiła z ludzkiej potzreby białych świąt...wyjątkowo perfidnie. My na Sylwestra jutro jedziemy do znajomych do Poznania. Będą i ciężarne i dzieciate, wiec imprezka w typowo domowym klimacie, ale z dala od domu, mamy nadzieję trochę odsapnać. Dobra, mały zasnął, ruszam do boju z cążkami. W sprawie wyszukiwania czegokolwiek w necie proponuję zawierzyć mistrzowi w tej dziedzinie czyli Carlii:):):) Pozdrowienia
  10. Dalka! Mój mały miał parę dni jak odparzył sobie tyłeczek do krwi, nic nie pomagało, ani wietrzenie, ani sudocrem, ani zmaina pieluszek, ani tłuste smarowanie linomagiem jako warstwą ochronną. Dopiero Tormentiol go uratował i to z godziny na godzinę widać było efekty. Polecam, nie jest drogi tak do spróbowania, tubka chyba 20g ok. 5 złotych. Carlaa, a co się stało tak w ogóle ze nie dotarliście do Polski? Zmykam łowić ksiązki do pracy....
  11. Witam dziewuszki...My już po śniadanku i tradycyjnie mały odkrzyczał swoje chyba z pięć razy, szkoda gadać. Ale jakoś daję radę, nie wkurzam się i jakoś idzie. Tylko jak w takich momentach myślę właśnie o swojej magisterce to mi słabo i płakać sie chce...mam głupią pokusę żeby przerwać studia, bo sie boje że nie dam rady. Na szczęście miałam taką pokusę przed każdą sesja i dawałam radę, więc chyba jednak dokończę com rozpoczęła:)) Miałam nie nadrabiać zaległosći, ale wczoraj mały trochę spał i tak przeglądałam co tu sie działo i tak moją uwagę zwróciły wypowiedzi dotyczące cc- ania miała i julianka, tak? W ogóle Julianka zauważyłam, ze mamy dużo wspólnego ze sobą, magisterka, cc i coś tam jeszcze było, ale zapomniało mu sie:) Co do magisterki mojej to już wiesz, ja jestem na pedagogice i piszę o wpływie relacji rodzinnych na kształt życia seksualnego dorastającej młodzieży i osób dorosłych. A jeśli chodzi o cesarke to moja blizna tez jest czerwona i do tego wrażliwa dosć, już przed zdjęciem szwów trafiłam do lekarza i ona stwierdziła, że nadwrażliwa jestem....a teraz jak mały mnie w brzuch kopie, to czuje sie jak świeżo po operacji prawie. Ani69 nie widac, ale ja też obżeram sie słodyczami, nigdy nie miałam takich ciągotek, ale w ciazy jadlam tonami i teraz też...Wróciłam wprawdzie do swej wagi sprzed ciazy, ale ważyłam się 2 miesiące temu, więc teraz może juz z powrotem przytyłam. W każdym razie brzuch jest jak był, i przy takim obżarstwie szybko nie zniknie. Julianka, co do opiekunki, to ja swego czasu zajmowałam sie dziećmi i akurat pod względem doświadczenia radziłam sobie mimo iż własnego nie miałam..ale byłam beznadziejna z innych wzgledów, bardzo niecierpliwa i jedna z matek wyjatkowo nie przypadła mi do gustu, co przerzuciło się też na jej niczemu nie winną córeczkę...więc moze lepiej jakąś kobietę dojrzalszą, zównoważoną. Natknęłam się jeszcze na wasze info dotyczące pedofilii w sieci, jestem w szoku. Nigdy by mi do głowy nie przyszło, naprawdę; chociaż czasem z męża się nabijam, jak przy kąpieli małego w miejscach tzw. intymnych myje, ze w niektórych stanach USA w więzieniu by już siedział:) Isia, a co się stało,że Weronika w gipsie?? Ja wiem, ze będę się pewnie powtarzać, ale miejcie wyrozumiałość dla mnie, bo staram się trochę dowiedzieć wiecej ow as i waszych pociechach. Musiałam sobie właśnie dotrzeć do tabelki i spisać która jakie ma dziecko, bo poza nielicznymi wyjątkami to się nie łapię....Julianka urodziłaś w dniu, w którym moja kumpela bardzo chciała, abym urodziła, bo top jej urodziny...wtedy się śmiałam, ze bez przesady, ale ja rodzę na początku sierpnia. I urodziłam pod koniec. To był wtedy straszny czas, bo myślałam, ze zwariuję i już nic mi się nie chciało, a jeszcze tydzień przed rozwiazaniem leżałam na patologii i nic ze mną nie chcieli robić, a jak juz mieli mnie w piątek ciąć, to sie okazało że nie ma miejsc na planowane operacje i musiałam do poniedziałku czekać...wtedy wydawało mi się, ze to trwa wiecznie, a teraz tęsknię za tym czasem oczekiwania. Dobra, spadam, bo zaczynam się roztkliwiać. Co do huśtawki, o której była mowa parę stron wcześniej, to mój mąż marzy o takiej która buja sama, i ja się śmieję, że wtedy mały całymi dniami by w niej siedział chyba:) Ale bez obaw, za droga jest. Dominisia, ja nie wiem, czy ten net za złotówkę to dobry pomysł, bo my też myśleliśmy o nim, ale to strasznie wolne jest!Teraz mamy 128 i mnie czasami szlag trafia, a tam jeszcze mniej...ale może nie mówimy o tej samej promocji. Buźka dziewczyny
  12. Carlaa, na ciebie zawsze można liczyć:) Ale włącza sie NOT FOUND.Coś nie tak??
  13. Hej dziewuszki. Swięta minęły, my mielismy mały horror wczoraj, mały dał czadu w nocy i od rana tez marudny, śniadania nie mogliśmy zjeść, ciągle ryk...i nagle dzwonek do drzwi, sąsiadka z dołu-zalaliśmy ją. Drugi raz w tym kwartale:(((Poryczalam sie i już nic mi sie nie chciało, żadnych odwiedzin u chrzestnych małego, żeadnego wyjazdu na Sylwestra, nic..Ale pojechaliśmy do nich i dobrze, bo Tobiasz był grzeczny jak aniołek(tam jest dużo dzieci), a rozmowa z nimi trochę podtrzymała nas na duchu. Trafiło nam sie trudne dziecko, bardzo wymagające, o silnej osobowości- niby powód do dumy, ale mówię wam, ze czasem mam serdecznie dosć tych jego roszczeń i wiecznego niezadowolenia;wczoraj jak tak się darł to czułam sie paskudnie, bo nie miałam siły już do niego podejść, chciałam ew koncu zjeść coś i dopić zimną kawę...bałam się że jak podejdę, to albo sie na niego wydrę, albo go wytrzęsę...Mówię wam, czasem jest strasznie, zwłaszcza jak od znajomych słyszę opowieści o ich dzieciach przesypiających pół nocy i płaczących tylko z głodu. A najgorsze jest to że bardzo go kocham i mam ogromne wyrzuty sumienia, gdy tak jak wczoraj czuję chwilową niechęć i jest mi wszystko jedno czy ryczy czy nie. Bardzo mi pomaga że jestem przez kogoś rozumiana i usprawiedliwiana, ze wcale nie jestem zadną heterą tylko normalnym człowiekiem o pewnych granicach wytrzymałosci. Niewiele wiem o waszych pociechach bo nie było mnie tu w najważniejszym momencie, ale piszcie, czytam z zainteresowaniem!!! Dominisia domyślam sie jak się czujesz opuszczając topik, ale ten czas szybko zleci..Krzyś nie da ci się nudzić:)) Czy którejś z was wrócił już cykl? Mój połóg trwał 8 tygodni i dwa tygodnie po jego zakończeniu dostałam już pierwszy okres-dokładnie rok po ostatniej miesiączce przed ciażą...I kiedy drugi okres mi sie spóźnił to myśl o tym, ze znów urodze w sierpniu trochę mnie zbiła...Ale przy piersi to podobno norma i oto po 3 tygodniowej obsuwie znów okres. POzdrawiam was i do napisania nie wiadomo kiedy...ale czytam regularnie! Carlaa buziaczki. Podajcie mi jeszcze linka do tickera dla maluchów juz urodzonych, proszę:)
  14. tak dlugo mnie nie bylo, ze zapomnialam swego nicka:)
  15. I cóż, nadszedł czas rozstania...jutro już nie będzie czasu, by pisać, ewentualnie zajrzę do was po raz ostatni:) Jakaś dzisiaj jestem bez życia, może pogoda, a moze też podświadomie stresuję się tym, co będzie (kasy brak...). Mam agresora, mąż poszedł teraz umowę z właścicielką podpisywać, a ja nawet nie chciałam, bo jeszcze trzeba jakieś rzeczy tam ustalić, a ona trochę niechętnie na to patrzy (np. nie chce odłączyć telefonu, bo chce zachować ten numer- guzik mnie to obchodzi, ja nie będę płacić 30 zł miesiecznie po to, zeby ona za kilka lat jak wróci miała ten sam numer). Widzicie wiec, ze jestem w nastroju bojowym, wszystko mnie drażni... Nic mi się nie chce. Cały dzień dziś śmieszny, bo większość rzeczy już spakowana i ciągle wywalamy kartony do góry nogami w poszukiwaniu czegoś.... Namawiamy małego, zeby się już odwrócił główką w dół, a on nic...cesarka mnie czeka chyba. Ela, mój mąż też mówi, ze jestm aktywną cieżarówką, a pan ze sklepiku też mi niedawno sprzedał komplement, że się świetnie trzymam, biegam, taka rześka jestem...Takie słowa są chyba nam potrzebne, bo się czujemy jak wielkie cieżkie słonie, a jak ktoś ci mówi, ze super wyglądasz w ciąży, to aż serducho rośnie... Ja ostatnio w ramach dbania o siebie malowałam paznokcie u stóp...całą godzinę! Ale fajnie się czuję, jak wiem, ze nie wyglądam jak matka polka( a przynajmniej łamię stereotyp). Dobra, uciekam, życzę wam miłego tego ostatniego czasu, lekkich porodów i cudownych, zdrowych dzieciaczków...Dziękuję za ten razem spędzony czas, moze jeszcze jakoś się spotkamy. Dbajcie o siebie mamuśki!
  16. Hej dziewczyny! Ja dziś z samego rana się ostro wkurzyłam, musze zmienić lekarza, choć BARDZO nie chciałam tego robić na sam koniec ciąży...ale nie ma wyjscia. Ta kobieta jest po prostu beznadziejna, wg mnie to jest szczyt braku wychowania, mówić pacjentce, ze głupio zrobiła idąc na prywatną konsultację zamiast kupić sobie jakieś drogie witaminy....chamstwo i tyle, ale to by jeszcze uszło, gdyby nie to, ze ona każe mi stosować się do jakichś durnych zaleceń ze szpitala, kiedy ten prywatny (zresztą sama powiedziała, ze to jest bardzo dobry lekarz i skrytykowała szpital za niedopatrzenia) stwierdził,że wszystko jest ok i nie ma żadnej hypotrofii....Ja wiem, ze chaotycznie to tłumaczę, ale śpieszę się, więc tak to wygląda. generalnie chodzi o to, ze nie chcę chodzić do lekarza, któremu nie wierzę w ani jedno słowo. I choć do tej pory jakoś to znosiłam, to teraz wiem, że żadne pieniądze nie są warte mojego stresu i zaczynam chodzić prywatnie.....Przynajmniej będe pewna, ze jak lekarz mi coś powie, to tak jest.... Uciekam na razie, ale wszystko przeczytałam i gratulacje dla Dominisi i jej synka; a twój Carlaa to rzeczywiście duży, mój ma ponoć 2166, a raczej miał tydzien temu...ale lekarz mówi, ze to w normie...dobrze, ze nie będzie klopsem, to urodzić lżej, tyle że ja i tak raczej carkę będę miała:) Buziaki, zajrzę później, papa
  17. Anulka, to ja też mam sytuację podobną do twojej ze sklepu. Kiedyś jechałam pociagiem i przed jakąś wiekszą stacją na korytarzu zebrał się tłum ludzi wysiadajacych w tym mieście. No i w ten tłum wepchała sie prosto ze swego przedziału jakaś babcia. Pani, przed którą się wepchała, zjadła ja wzrokiem i zaczęła ochrzaniać, zeby sobie dała na wstrzymanie, ja już myślałam, że jak zaraz wybuchnie awantura...A tymczasem babcia z rozbrajaącym uśmiechem powiedziała \"A to pani tez wysiada? Wie pani, tak sie zestresowałam, że nie zdążę wysiaść, przepraszam\" No i oczywiście pani poległa....... Rzeczywiście uśmiech i sympatyczne słowo rozładowuja atmosfere jak nic.
  18. aaa, mówiac \"dziewczyny\" miałam na myśli oczywiście anulkę i ludzie a ja sie dziwie, bo zaraz po nich znów jakieś niewybredne posty....
  19. No dziewczyny, bo już chciałam narzekać, ze nie ma tu w ogóle miejsca na merytoryczną dyskusję...ale jakaś iskierka nadziei dzieki wam rozbłysła:) Ja ostatnio zachęcona tematem trochę obserwuję ludzi, a trochę też siegam do swoich wcześniejszych doświadczeń MZK, niekoniecznie jako ciężarna. Chciałam zwrócić waszą uwagę na drugą stronę medalu, trochę juz była tu o tym mowa- ale chamstwodotyczy nie tylko nieustępujących, ale też w dużej mierze tych, którym powinno sie ustąpić. Nie jeden raz byłam świadkiem sytuacji, w której starszy pan dziarskim krokiem maszerował przez cały tramwaj tylko po to, by dotrzeć do miejsca oznaczonego \"dla inwalidy\", na którym akurat siedział młody człowiek- i wyprosić go z tego siedzenia, choć dokoła pełno pustych! Sama też ostatnio zostałam omalże \"zjedzona\" przez panią, której siedząca za mną koleżanka ustąpiła miejsca zrywajac się juz gdy ta wsiadała...na co pani mówi do mnie \"to pani siedzi na moim miejscu\" (bo rzeczywiście siedziałam na tym dla inwalidy). Fakt, ze jestem w ciaży, nie ma tu znaczenia, bo gdyby nie było kumpeli, to ja bym tej pani ustąpiła- w tej sytuacji było logiczne dla nas obu, ze to ona wstanie i nikt już nie patrzył na oznaczenia! Nie wiem też, czy opisywałam wcześniej sytuację, jak w zatłoczonym autobusie jechała babcia, matka i jej nastoletni syn. Na którymś przystanku wsiadł młody chłopak o kulach, z nogą w gipsie. Nikt mu oczywiscie miejsca nie zwolnił. Gdy babcia wysiadała, rzecze tak do swego wnuka- usiądź tu sobie Mareczku (czy jak mu tam), co bedziesz stał\". Ręce opadają, wiecie? Pokutuje jakiś głupi zwyczaj, ze są grupy uprawnione do zajmowania miejsc siedzących( starsi, chorzy, ciężarne) i tylko one mogą sie upominać o takie prawo-a cała reszta to ciemna masa, której sie nie należy....Jesteś młody? Stój, a jak siedzisz, to zrywaj sie, gdy tylko ktoś starszy wsiada, inaczej narażasz się na ostrą reprymendę. Tu chyba trzeba ogromnego wyczucia, bo z jednej strony jest prawdą, ze społeczeństwo ma wychowywać młodych protestując przeciw chamstwu, ale z drugiej strony właśnie skąd ja wiem, że ten ktoś w w/w sytuacji to cham, a nie osoba uprzywilejowana złym samopoczuciem itp? Pozdrawiam licząc na to, ze da sie stworzyć tu miejsce do dyskusji na poziomie, również merytorycznym.
  20. Hej dziewczyny! Puza, mam nadzieję, ze już lepiej, co? Ela, ja mam tylko jedna radę na wszelkie palmy- pralnia chemiczna...wiem że to kosztuje, ale kiedyś w autobusie ktoś przykleił gumę do żucia na siedzenie, był upał i moje lniane ukochane spodnie były całe oklejone...Nie pomagały metody z kostką lodu, nawet do zamrażarki te spodnie wsadziłam. Koniec końców trafiły do pralni, a pani jeszcze mnie nastraszyła, że moze nie zejsć i ona nie bierze odpowiedzialnosci za to, bo ja już wczesniej sama próbowałam usunąć...Na szczęście zeszło i jeszcze trochę je ponosiałm, zamin się doszczętnie porwały. Także wiem, ze na przyszłość, jak mi bedzie zależało na jakimś ubraniu, to do pralni od razu. Też przyszła mamo, ja początkowo w ogóle nie przejmowałam sie, ze mój mały czasem i pół dnia nie daje znaku zycia, ale odkąd poleżałam w szpitalu, gdzie każą ci ruchy liczyć 2 razy dziennie, to zapomniałam, ze on tak po prostu ma, ze dopiero wieczorkiem buszuje i wczoraj rano tez miałam niezłego stracha, jak nie odpowiadał na moje zaczepki...Ale szybko złapały mnie wyrzuty sumienia, ze nie daję dziecku pospać:) Generalnie mój problem chyba wziął się stąd, ze w szpitalu mały był bardzo aktywny, ale też i tryb życia tam prowadzilismy inny- w domu ciągle się ruszam, chodze, coś robię- a tam leżałam wiekszą część doby plackiem, wiec sam sobie musiał bodźców dostarczać. Dlatego teraz już próbuję nie przejmować sie tak, wiem, ze teraz moze trochę przysypia, ale wieczorem da mi do wiwatu i jeszcze będę go prosić, zeby przestał. A poza tym wczoraj upał był niemiłosierny, może to też tak na dzieciaczki nasze działa... Ja już ostatnie dni spędzam z wami, cały pokój w kartonach, we wtorek lub czwartek przeprowadzamy się:( Potem jeszcze 6. lipca do szpitala znów musze isć, mam nadzieję, ze na niedługo, bo inaczej sama wyjdę:-P Dziewczyny, a teraz mam pytanie baaardzo intymne....Jak Puza napisała, ze tak spuchła na dole, to zaintrygowało mnie, że ja sie w ogóle nie kontroluję, jak tam sie sprawy mają:) Więc wczoraj po prysznicu usiadłam z lusterkiem i normalnie doznałam szoku, jak natura przewiduje ten poród, jeszce miesiąc, a tam już tak mi się wszystko porozchodziło....Czy was też tak boli to rozciąganie się mieśni, więzadeł i kości miednicy? Bo ja tak mam od jakiegoś czasu, no a wczoraj mniej więcej zobaczyłam tego efekty, hihi...Kurczę, to jest nieźle skonstruowane. Życzę miłej niedzieli, ja czekam do popołudnia na męża, jest w Czechach na koncercie, ale obiecał nam wczoraj że będzie do nas gnał co sił...smutne są wieczory i noce samotnie w domu, część z was coś o tym wie...Buziaki
  21. Ja też wklejam tabelę. Poprawiam swój termin, bo ostatnie USG go zweryfikowało... ANIA69x2......25-26.07.05.....7kg...........?..................?... TEZ.P.MAMA.......01.08.05....11kg .....dziewczynka?....104.. AGUTA..............01.08.05......?............?...................?... LOTNA..............02.08.05.....8kg......chłopiec............?... DOMINISIA.........02.08.05.....9kg...........?..............104.. KARIN2005.........04.08.05....12kg.........Oliwia...........?... NESIA...............05.08.05....17kg........Mateusz........112.. CARLAA.............06.08.05....11kg...Alexander/Dustin....98.. ENRA................06.08.05......?............?.................?... OGRODNICZKA M..07.08.05......?............?.................?... PRZ.MAMA..........07.08.05......?.......chłopiec............?... PUZA................07.08.05....14kg......Marlena.........110.. ISIA23..............07.08.05...8,5kg......Michał...........100.. MYSZA28...........08.08.05.....7kg......chłopiec.............?... AMBRO..............09.08.05.....8kg......chłopiec?...........?... PSZCZOŁA5........10.08.05....12kg.....Tobiasz.......104... RIKA.................10.08.05...6,5kg......dziewczynka......?... ARKADIA............10.08.05... 8 kg.......... Nadia..........93 EVELINE_85.......11.08.05...8,5kg......chłopiec?...........?... EWCIA22...........11.08.05... 9 kg..........Maja...........94.. MUTTER 32.........13.08.05......?............?.................?... JOASIUNIA..........13.08.05......?.......dziewczynka......?... ASIA WROC.........13.08.05.....4kg......dziewczynka......?... SKYE.................17.08.05.....9,5kg..Paulinka lub Iwonka..99 ALICJA 27...........18.08.05......?............?.................?... ELA79...............18.08.05....14kg......Michałek..........110.. MARIOLA78........18.08.05....10kg......chłopiec.............?... NIN00...............20.08.05......?............?..................?... FIONA79............23.08.05....16kg .....panna Marylka......107.. KAJA 78.............26.08.05......?............?..................? Byłam wczoraj w Bobasie i widziałam wózek swoich marzeń, idealny, tzn. na pierwszy rzut oka, bo na razie i tak nie bedziemy kupować, wiec nie sprawdzałam tak dokładnie. Czy któraś z was zna firmę Kadex lub Baby Merc? Dajcie znać, czy to są sprawdzone marki i czy sie opłaca, bo cena jest taka normalna. A ja za parę dni znikam na dobre:( We wtorek idę do szpitala, a mąż przeprowadza nas na nowe mieszkanie i neta już tam nie będzie...Także niestety kontakt nam się urwie. Miłego dzionka dziewuszki, uciekam do pakowania nas:(
  22. Ale tu dyskusja rozgorzała...A ja chciałam trochę optymistyczniej, bo odkąd pisałam ostatni raz, to wydarzyło sie sporo miłych sytuacji i zazwyczaj, gdy korzystam z MZK mam miejsce siedzące- a nawet jak nie, to nie ma dla mnie tragedii, no chyba że jest upał, bo wtedy prawie mdleję... Wbrew opiniom niektórych nie robię z siebie cierpiętnicy jedynie przez fakt swojej zaawansowanej ciaży, nie uważam też, żeby coś mi się należało, a jedynie mogę potwierdzić tezę, że zdarza się znieczulica na potrzeby innych- niekoniecznie ciężarnych, ale wszystkich potrzebujących:) Mimo to mam wielkie szczęście trafiać na ludzi, którzy uważają mój stan za wyjątkowy natyle, by zdecydować sie stać, gdy ja siedzę..i to miłe. Juleczka, mnie naprawde przerażają wypowiedzi ludzi na temat zależności miedzy stanem posiadania a decyzją o dziecku...Gdyby moi rodzice oglądali sie na takie rzeczy, to mnie by nie było na świecie, a nie uważam, aby moje życie było w jakikolwiek sposób cięższe przez to, ze nie miałam szynki na kanapkach do szkoły czy wymarzonej lalki Barbie...Przyszedł czas, że własną cieżką praca spełniałam swe marzenia i nawet lepiej, ze nikt mi nie podawał niczego natacy, bo mam trochę szacunku i pokory wobec życia... I jak tak czytam ten topik, a robię to od samego początku na bieżąco (sic!), to przekonuje sie, ze NIGDY nie chciałabym zostać zmuszona sytuacją do proszenia o ustąpienie miejsca...Bo do głowy by mi nie przyszło, by czegokolwiek żądac i też wypowiedzi tutaj nie zachęcają do zbiorowego szturmu na pasażerów celem egzekwowania praw ciężarnych. Bo tu nie idzie o jakieś prawa, pewnie że nikomu nic sie nie należy- chodzi o to, żeby czuć, że ktoś potrzebuje. To znaczna różnica, prawda??A ja nie poprosiłabym właśnie dlatego, ze ujawnia sie tu jaskrawo podejście niektórych ludzi- nie chcę , by ktoś ustępował mi z jakimś komentarzem chocby niemo wypisanym na twarzy...Wolę poczekać na łut szczęścia lub czyjąś empatię, może dam radę... Pozdrawiam
  23. Cześć dziewuszki. Ja już po egzaminie, teraz tylko na wyniki pozostało czekać, ufff. Z wietrzeniem krocza to się zgadzam, ale chyba majtki warto jakieś mieć, bo myślę, ze mało komfortowe jest bieganie z zacisniętą miedzy nogami podpaską:-P Carla, nie puszczał nam synek oczka, ale buźkę miał rozdziawioną tak słodko.... Puza, a jak ty w ogóle zobaczyłaś, ze masz coś tam opuchnięte? Bo ja siebie z tej strony nie widziałam już dawno, hihi:) Niestety nie wiem, czemu tak spuchłaś, nie moge ci doradzić nic poza konsultacją z lekarzem... Buziaki dla wszystkich tatusiów- tych już i tych prawie. Do nastepnego
  24. Hej dziewczyny! byłam u gina, jesteśmy z mężem cały czas pod wrażeniem tej wizyty, dokładnie wszystko obadał, mówi, ze dziecko waży prawidłowo, żadnej hipotrofii ani innych nieprawidłowosci nie ma. Potwierdził płeć, sami zresztą widzielismy te jego klejnociki:) Więc chłopak na bank. Do tego nie wziął od nas ani grosza, a my byliśmy umówieni tak na wariackich papierach, same wiecie. Pokazywał nam buźkę naszego synka, było ją bardzo dokładnie widać, śliczne i rozczulające maleństwo...ja bedę chyba o nim śnić po nocach (o synku, nie o lekarzu!) Poza tym to wariactwo u nas, w przyszłym tygodniu się przeprowadzamy, a raczej mój mąż sie przeprowadza, ja jestem w szpitalu-ale jak mnie nie wypuszczą szybko, to sama wyjdę, w końcu wszystko jest dobrze, nie ma sensu się tam gnić. Arkadia, ja to ci nie zazdroszczę tej sytuacji z karniszami- jestem tak nieasertywna, ze nie walczyłabym pewnie o swoje, tylko chlipała gdzieś w kątku; chociaż nie wiadomo, bo w ciąży doznałam ogromnej metamorfozy i czasem naprawde zachowuję się ku swemu zdziwieniu jak drapieżna lwica:) Życzę wytrwałości! Też przyszła mamo, ja na po porodzie mam parę majtek najzwyklejszych z rynku, dużych-bo ani ja nie będę od razu mała, ani te podpaski:) Nie chcę jednorazowych, bo są drogie, a te zawsze można wyprać i używać, używać, używać.... Dobra, zmykam do nauki- oby po raz ostatni już, trzymajcie kciuki za jutro!Papa
×