Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ciri

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Dell - dokładnie to samo miało miejsce w moim przypadku. Dziwię się tylko, skąd ten wszechmocny i wszechobecny stereotyp, że \"instynkt macierzyński\" polega na wzruszaniu się cudzymi dziećmi. Instynkt macierzyński polega na wzruszaniu się SWOIM dzieckiem, jak sama nazwa instynktu wskazuje. Toteż trudno go dośwaidczyć, nie mając swojego dziecka. Cudze dzieci mają prawo nie obchodzic nikogo poza ich rodzicami i NIE JEST to oznaka braku instynktu. Te z dziewczyn, które twierdzą, ze dopiero jak zapragną dziecka to się na nie zdecydują (co to znaczy zapragną? Zaczna się ślinić nad cudzymi dziećmi? Cudze dzieci to nic ciekawego) - mogą sobie długo, długo czekać, najwyzej sie doczekają jakiegoś rozpaczliwego wahnięcia hormonalnego, wyglądającego jak histeria starej panny. Instynkt w znakomitej większości wypadków pojawia się w trakcie ciąży lub nawet jakiś czas po porodzie - i to dlatego ludzie kochają swoje dzieci i dostrzegają głęboki sens ich płodzenia. Nie dlatego, ze sa masochistami i lubią chodzic z cięzkim brzuchem, prac śmierdzące pieluchy czy czołgac sie po podłodze.
  2. witam, Kai :) No to podaj jakieś szczegóły, które moga byc upublicznione
  3. Ciri

    smutno mi bardzo

    dzień dobry dopiero teraz zaczęłam czytac ten topik (ciut długi:) i myslę, że jest to bardzo właściwe miejsce, żeby zareklamowac swój :))) tak myslę, że może wam się przyda http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=283033
  4. Ciri

    Kacik Jazzowy

    a na depresję polecam płytę \"Feel so good\" Chucka Mangione, jest taka, jak tytuł :)
  5. Pralinka, ja się zaraz rozryczę, witaj w klubie. To co piszesz, jest tak typowe, tak bliskie, że nie mogę Moja droga do zerwania z pawianami (a jak wspomniała, miałam po drodze trzech po kolei, po kazdym chciałam umrzec, bo myslałam, że straciłam prawdziwą wielka miłosc i bardzo ich szanowałam jeszcze długo po) była taka, że najpierw poszłam na terapię, potem wpadłam w objęcia antypawiana, czyli jeszcze gorszego pojeba, typ człowieka huby, który nie potrafi zyc samodzielnie, ty jestes dla niego jak powietrze, jak go zostawisz to umrze, po miesiącu znajomości chce z tobą brac slub i miec dzieci, przynosi ci codziennie do łózka kawę a jak nie masz akurat ochoty an kawę (nie zapytał) to ci mówi, ze jestes nieczula i odrzucasz jego miłość. A mnie się wydawało, że skoro nie chcę już pawaina, to powinnam chciec tego. Po dwóch latach poszłam na terapię znowu :), zostawiłam hube pomimo jego strasznych gróźb, że się zabije i że niszczę mu zycie, odkryłam, że moja reakcja na niego nie jest pawiaństwem, tylko naturalnym odruchem obronnym przed kims, kto chce cię wchłonąc, pobyłam trochę sama i znalazłam swoje drzewo. I mysle, że teraz umiem go docenić. Na niego nie musze się pawianić, przy nim moge bezpiecznie byc sobą. ale do tego też musiałam dorosnąć. CZego sobie i państwu zyczę
×