Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

wodniczkaksiezniczka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. wodniczkaksiezniczka

    WODNIKI kafeterii, łączmy się!

    cześć Skowroneczki :-))) Kurcze...ale tutaj miło na tym forum-jakies wspolne spotkania, imprezki, pyszne ciacha według oryignalnej receptury...jednym słowem zyjecie pełnią życia - i tego sie trzymajcie, bo az miło czytac jak taki wielki optymizm z Was bije :-)) Paula-zgodze sie z Toba,ze taka predkosc to czyste wariactwo,ale przeciez nikt nikomu mimo takich wystepkow śmierci nie zyczy...nikt na szczescie nie ucierpial...nikt oprocz jego rodziny..moj kolega..najlepszy kolega (nie przyjaciel-to dla mnie zbyt duze słowo a nie rzucam nim na wiatr..) - to bardzo boli patrzec na bol i cierpienie drugiego człowieka...dosłownie minutke po tym jak napisałam tutaj wczorajszego posta, zadzwonil moj kolega...rozmawialismy przeszło poł godziny...to była najtrudniejsza rozmowa w moim zyciu...jakby taki powazny sprawdzian dla mnie...ale On po prostu to wszytsko chcial wyrzucic z siebie , wyzalic sie, wyplakac, poszukac wspolnie odpowiedzi na jakze trudne niekiedy pytania...po rozmowie...dosłownie wybuchnelam placzem (dobrze,ze nikogo w domu nie było, bo mozna by bylo pomyslec,ze zwariowalam..)...najwazniejsze jest to,ze ta rozmowa bardzo mu pomogla...wiem, bo dzwonila dzisiaj zona kolegi i podziekowala mi za wsparcie jakie im daje.. dziekuje Kigana, Nietoperku, Socha, Koliberku...dziękuję...poniekad zgadzam sie z Wami,ale tylko poniekad..kolega postawil przede mna bardzo wysoka poprzeczke i chociaz nie mowi tego wprost,ze oczekuje ode mnie pomocy to wiem...wiem,ze samo bycie przy nim to za malo...zrobie wszytsko co w mojej mocy zeby go nie zawiesc..to sobie przysiegłam w duchu...przysiegłam tez mojej ukochanej Mamusi...bo wierze,ze Ona mi pomoze.. a tymczasem wracam do swoich obowiązków..trzymajcie sie kochani...duzo słoneczka, zarówno na niebie jak i w Waszych serduszkach Wam życze ...buziaki !!!
  2. wodniczkaksiezniczka

    WODNIKI kafeterii, łączmy się!

    witajcie kochani.. Na wstepie chchialabym Was przeprosic,ze znowu wpadam tylko na chwilke i nawet czasami nie uda mi skomentowac tego, co piszecie bezposrednio do mnie...jak zwykle winny jest czas...a wlasciwie jego brak..stronek ciagle przybywa a ja ...?? daleko w tyle... Ale nie o tym chcialam pisac...proszę Was o poradę, o jakies cenne wskazówki...do niedawna wydawalo mi sie,ze znam odpowiedz na prawie kazde pytanie, ze potrafie wyrwac z tzw \"dola\" nawet najwiekszego smutaska...mowiac nieskromnie-zawsze przychodzilo mi to bez problemu...a teraz mam problem -mianowicie rodzony brat mojego najlepszego kolegi z pracy zginal w wypadku samochodowym (wyobrazcie sobie co zostaje z czlowieka, ktory trafia na drzewo przy predkosci 200km/h :-(((( )...to co ich łączylo to cos wiecej niz tylko miłosc jaka darzy sie rodzeństwo ...zawsze mogli na siebie liczyc-po prostu przyjaciele...oprocz tzw \"zwyklej\" pracy mieli tez zespol muzyczny (wesela, zabawy, festyny...) ...to sie stalo w sobote i wlasnie w sobote mieli tez grac na weselu...wczoraj dzownila do mnie zona kolegi-wyobrazcie sobie,ze On byl w stanie pojsc na to wesele i zagrac...tak jakby tym gestem chcial uczcic pamiec brata..jakby nie chcial go zawiesc-wszak brat byl zalozycielem tego zespołu i nad wszystkim trzymal piecze...dramat to ogromny dla calej rodziny...ale moj kolega... :-((((!!! to nie ten sam czlowiek...co \"madrego\" mozna powiedziec facetowi, ktorzy placze Ci w słuchawke, który mowi,ze stracil sens zycia...człowiek,ktorego dobry humor nigdy nie opuszczal, ktory zawsze zarazal swoim optymizmem nagle zgasł-nawet tego nie ukrywa...staram sie mu pomoc..On wie,ze zawsze moze na mnie liczyc..wie i dzwoni do mnie...widzi we mnie kogos, kto doskonale powinien go zrozumiec i dac dobra rade...a to dlatego,ze sama zupelnie niedawno przezyalm smierc mojej najukochanszej Mamusi...ale powiem Wam,ze wcale to nie jest takie proste, bo kazdy z nas jest zupelnie inny i ...bardzo roznie reaguje na tak dramatyczne wiadomosci...chcialabym mu bardzo pomoc, ale boje sie,ze nie dam rady..to mnie przerasta...robie wszytsko co w mojej mocy, ale ciagle po głowie chodzi mi mysl,ze moze za mało od siebie daje..jak widze na telefonie numer kolegi to...po prostu rece mi sie trzesa, robi mi sie goraco, glos drzy...jak mam sie opanowac ??? moze macie jakas rade ??? cholera !!! dlaczego ja taka wrazliwa jestem ?? to strasznie w zyciu przeszkadza ... pozdrawiam...
  3. wodniczkaksiezniczka

    WODNIKI kafeterii, łączmy się!

    kurcze...ale ze mnie Sierotka-Marysia..;-))) teraz powinnam byc już czarrna-nie mylic z czarnym charakterem :-) pozdrowka i buziaki!!!
×