Miś z okienka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Miś z okienka
-
Zaufaj kotu, on sam wie najlepiej czego potrzebuje. Ja jestem po to, by spełniać ich kaprysy:)
-
Uhahałem się czytając Wasze ostatnie wpisy. W sprawie upałów: Gdy były najgorsze, to owijałem Azorka mokrym frottowym recznikiem, leżał taki zawijaniec i nie protestował, na balkonie. Czochrałem go też mokrymi dłoniami, albo sam wychodził poleżeć na trawie, w cieniu pod drzewm(inna wersja lezenia w cieniu to lezenie pod świerkiem w wykopanym w ziemi, własnołapnie, dołku). Nie widze, zeby moj kot pił wodę, czasami mleko ale i to nie zawsze. Nie wiem czy wystarcza mu \"do picia\" surowe mięso? Jogurtem też nie wzgardzi. Lubi wiśniowe, Kicia jadła tylko jagodowe. maziaczku, nie martw się, koty to twarde sztuki i tak łatwo chorobie się nie dają, oczywiscie z odpowiednim leczeniem i opieką. Azazell na szczęscie jeszcze nie chorowal, ale Kicia przeszła odwodnienie, biegunkę, świerzb w uszkach, zatrucie(ciężkie) upolowaną ropuchą (chociaż jej nie zjadła, a tylko niosla w pyszczku), złamanie łapki blisko biodra, aż wreszcie odebrała mi Ją śmierć pod kołami jakiegoś debila. Ech... Trzymam kciuki za Twoje kotki. delfinie umm, zazdroszcze aportującego kota. Kicia taka była, budziłem się rano z muchami w poscieli, znosiła mi też koniki polne, wpadając na pełnym gazie do pokoju przez otwarte drzwi tarasu. Azorek nic nie przynosi, brak mi tych much na kołdrze i koników polnych w kuchni....:( Z uwielbieniem wody u moich kotów to samo, zawsze się ze mną \"kąpały\", zwłąszcza Kicia. Jak mały był mały, stawialem go sobie na kolanie(siedząc w wannie) i delikatnie zanurzałem tę wyspę, tak, aby woda sięgała kotu po brzuszek. Miałem nadzieję, ze nauczę go tym sposobem pływać ;) Teraz siedzi na brzegu wanny i zanurza łapki w \"falach\". oui, nie narzekaj na klaczki. Ja do tej pory znajduję bure włoski w róznych dziwnych miejscach, co bym oddal za to, by moc z(s?)cierać ich z podlogi całe stosy :(... Dlatego cierpliwie zbieram czarno - bałą sierść i broń Boże nie narzekam na swój los. W ogole mam do kotów bardzo duzo cierpliwosci i wyrozumiałości. Nie zdarzyło mi się jeszcze na nie zdenerwować. A powodów było, oj było! :D Koty to święte zwierzeta....u mnie w domu .:)
-
Tak, tak, to prawda. Moje biedne skórzane kanapy, na ktorych Kicia z lubością ostrzyła pazurki...Dzieła dokańcza Azazell, ktory w dzikiej gonitwie skacze po oparciach i przeskakuje z nich lotem wiewiórki. Z tym, ze ja im na wszystko pozwalam. A jak fajnie wyglądało cztery kocięta wyścigujące się do góry po firankach. Nie licząc rozklejonego tu i ówdzie parkietu, gdy małe nie wycelowało do kuwety, nie licząc przerzedzonych wełnianych dywanów za grube tysiące, umorusanych wyciągniętą z miski krwistą wołowiną. Ale.., kot musi miec dobre warunki do rozwoju, zero stresu :) Spieszmy się kochać koty, tak szybko odchodzą... A to,ze kociarze patrzą głębiej i widzą więcej, to tys prowda :D Kiciu, zawsze będe Cię kochał.
-
Zeżarł. Wolałem na to nie patrzeć, morderca. A teraz leży rozwalony na dywanie, przepełnia go duma, jakby chciał zamruczeć.: \"Całuj moje łapy\". A ja to w ogole mam szczęscie do zwierzów i stworów wszelkiej maści i kalibru ;)
-
cloe, weci chą łupać kasę dlatego dezinformuję ludzi. Kot musi osiągnąć dojrzałość płciową zanim zostanie wysterylizowany. Pozwala to dojrzeć m.in. układowi moczowemu. Wysterylizowany za wczesnie moze miec np. klopoty z trzymaniem moczu i wiele innych dolegliwości. Moj wet, uczciwy starszy i doświadczony miłośnik zwierząt twierdzi własnie tak jak ja napisałem - kastrowac dopiero po osiągnięciu pełnej dojrzalości plciowej. Dla przykładu pazerności wetów podam fakt, ze w renomowanej klinice chcieli operowac na gwałt moje 10 miesięczne szczenię goldena, u ktorego jakoby stwierdzono dysplazię. Konsultacje u kilku innych wetów , również w renomowanych klinikach wykluczyło dysplazję i psiak , dziś juz 3 letni czuje się doskonale. Ze zwierzętami jak z ludźmi - warto zasięgnąć opinii z kilku żródeł zanim podejmie się nieodwracalną decyzję w sprawie ich zdrowia czy przyszłości. Słyszałem o przypadkach sterylizowania kocic w zaawansowanej ciązy a to już woła o pomstę do nieba! Mam psa i koty a jednak uważam, ze chociaż psia miłość jest widoczniejsza i czytelniejsza dla człowieka, to jednak kot jest wspanialszym i bardziej inteligentnym zwierzęciem, potrafi kochać czlowieka całym swoim serduszkiem, ufać mu i być wiernym. Kot to partner a nie niewolnik. Niestety wielu ludziom trudno to zrozumiec i zaakceptowac. Myślę,ze kota zrozumei tylko czlowiek o kocim charakterze. ;)
-
Myślę, ze nie wynikało to ze złej woli tych, nieżyjących już dzisiaj ludzi. Chyba takie jest w zdecydowanej większosci podejście do zwierząt \"ludzi\". Mam znajomych, ludzi z wyższym wykształceniem, nota bene psychologów oraz ich dorosłą córkę i zięcia( po renomowanych uczelniach, z dobrymi zawodami). Myślicie, ze jak tam traktuje się koty? Nikt nie pomyśli o antykoncepcji, mimo, ze mieszkają 300 m od lecznicy wet. i dobrze im się powodzi. Niechciany miot się topi. Oczywiscie nie własnymi rękami. Przychodzi \"ruski\" i robi to za 5 czy 10 zł. Zwierze to \"coś na kształt\" narzędzia, albo do zaspokajania głodu albo do tępenia myszy albo do pilnowania domu. To nie jest kwestia pieniędzy, dostępności ani wiedzy. To zalezy od kultury i wrażliwosci czlowieka. A może tylko wystarczy człowiekiem być? A w oczach mojej Kici mieszkal Bóg...
-
Wtrące słow kilka na temat kociej antykoncepcji. Nie powinno się sterylizowac kotki wcześniej niż po pierwszej rui, kocurka - w 9 miesiącu życia. Kotkę mozna też zabezpieczyć hormonalnie, jeden zastrzyk wystarcza na 5 miesięcy, jednak wymaga to od własciciela żelaznego przestrzegania terminów kolejnego podania hormonu, bo w przeciwnym razie nasza kotka może zajść w ciąze. NAwet gdy poda wet hormon z opóżnieniem kilku dni(a kotka w tym czasie zdąrzyłą już zadać się z jakimś kocurkiem) to potem ma trudnosci z wykoceniem się(hormon blokuje akcję porodową). Kotka moich znajomych w ten sposób straciął zycie przy porodzie. Tabletki - nalezy je podawać co tydzień, nie dłuzej jednak niz przez 3 lata kolejne. Dotyczy to także zastrzykó hormonalnych. Niestety nie jest to obojętne dla zdrowia i dla kociej psychiki. Lalanko, bardzo dobrze Cię rozumiem w sprawie rozstań z kotami, tych ktore giną pod kołami piratów drogowych oraz tych, ktore rodzą się w naszych domach, a potem musimy je oddać innym wlascicielom. Gdy znika z domu ostatnie kocie to jest tak, jak po wybuchu bomy neutronowej. Cisza , rozpacz, żałoba. Zastanawiałem się skąd u mnie taka silna więź z kotami. Jako mały chłopak spędzalem lato na wsi. Kazali mi wtedy wybrać kocięta z gniazda(kotka okociła się w sianie, na trudnodostępnym stryszku), hmm...zostawić jednego, najlepiej kocurka, zeby mama nie rozpaczała. Potem te kotki żywcem zakopywano. Na moich oczach. Do tej pory słyszę ich rozpaczliwy pisk, widze bure ciałka. I tą swoją cholerną , dziecięcą bezsilność....
-
O, qrcze, a ja myslalem,ze szczepiona skutecznie chroni kota przed kocim katarem. Siem bojem teraz no! ;)
-
Trzeba miec mocne nerwy by być włascicielem wychodzącego kota. Uff...wrócił, łapa za łapą i wcale się nie spieszył. A mnie to kosztowało 4 wypalone faje. Dobrze,ze wrócił :) Dzięki za trzymanie kciuków ;) Pozdrawiam i nawet całuję wszystkie kociary, a co! :D Wieczór udany, oui :D
-
Wieczór wcale nie udany :( Szukam Azazella, o tej porze zawsze już był w domu. Trzymajcie kciuki.....
-
Joovi a próbowałaś z klasycznym piaskiem z rzeki? Albo z drobniutkimi trocinami, takimi od stolarza a nie z granulatem drzewnym ze sklepu. Może Twój kitkens ma jakiegoś stresa? Hmm...nie chce być złym prorokiem ale obawiam się,ze Twój mąż straci wkrótce cierpliwość. I co wtedy? Maziaczku, u Ciebie też nie najlepiej. Co będzie jak duży kit nie podogdzi się z obecnością małego w domu? Niektore koty są bardzo terytorialne, dotyczy to także ich człowieka. Pisałem już o tym. Dziewczynu trzymam kciuki za to, by Wasze kocie sprawy wyprostowały się. Podczas mojej nieobecności opiekum tymczasowy tak napasł Azora \"puszką\" ze ten lezy na kocu i trawi jak wąż. To b yło jego pierwsze spotkanie z zarciem z puszki i pewnei jego brzuch przeżył szok. Chyba jednak te karmy są \"narkotyzowane\" bo by tak nei żarł do upadłego. Mięsem się tak nieprzyzwoicie nie opycha. Pozdrawiam całe kocie forum. p.s. Ciekawe co u Kashi.
-
Ja mam złe doświadczenia z dwoma kotami, i fatalnie się to skończylo. Kicia bardzo byla ze mną związana i kochala mnie \"na wyłączność\", gdy jej syn dorósl też chciał mnie kochać \"na wyłączność\". Kicia stala się nerwowa, rozkojarzona, ba! sfrustrowana nawet i rozczarowana, ze dzielę swoją miłość na dwa. Serce mi się rozdzierało, gdy widzialem, ze jest nieszczęśliwa z powodu obecnosci drugiego kota. Po tragicznym rozstaniu z Nią powierdzialem sobie, ze nie będe już w przyszłości experymentował z posiadaniem więcej kotów niż jednego. Wiem , wiem,ze dwa i więcej kotów chowają się dobrze, mają towarzysza do zabaw ale u mnie to nie wyszło. Ja mam jakieś takie...zaborcze koty. A marzy mi się trójka. Wspaniałe to były czasy gdy po domu biegało czworo kociąt a Kicia i ja doglądaliśmy tego stadka. Hmm...to było dwa najszczęśliwsze miesiące mojego zycia....nigdy tak już nie będzie... p.s. Dziure pod świerkiem zagrabilem, teraz Azorek zrobil sobei legowisko na skalniaku, pod lawendą :)
-
oui, a jakie robi się te rutynowe \"okresowe\" badania kota? Moj wet nigdy takich nie zlecał. Tylko szczepienia, ważenie i tyle. Ech, jak mi smutno bez Kici.....
-
Moja Kicia też chuda była i bardzo wybredna w jedzeniu. Jeśli miała za duzy kwałek mięska to go po prostu nie jadła. Mysiałem zawsze namawiajć ją na jedzenie. Jak poszedłem na impre, to Azorek też nalal mi na kołdre. Efekt taki,ze kołdre wyprałem, schowałem a teraz będziemy spać pod kocem. Kołdra była baardzo mięciutka i puszysta. Widziałem jak z lubością sikal na dworze w normalny piasek podczas brukowania wjazdu do garazu. Chyba o ten piasek chodzi. Woli po prostu piasek a nei wypasiony żwirek.
-
oui, przejąłem się upadkiem Twojeko kocięcia. Moja Kicia jak spadła z półpiętra to fatalnie złamala nogę tuż przy biodrze. Pecha miala moja dziecinka...ech. Kot to delikatne i kruche zwierzę, wbrew obiegowej opinii, ze zawsze spada na 4 łapy i, że ma 7 czy też 9 żyć. Nieprawda, trzeba na to chuchac i dmuchac i baaardzo pilnowac. Fajne te Twoje stwory, futrzaki. Mialem dziś akcję z Azazellem - cwaniak, chowa się gdy go wolam a on ma ochote jeszcze brykać. Szukałem go do 22.00. Boję się,że o zmroku oślepi go jakiś samochód... NA szczęscie zdradzil go na cienej zieleni nocnej trawy, biały krawacik, hihih. A teraz miska mleka i spac ;) I tak do 4.00 rano. Truskawkowo Was pozdrawiam Dziewczynki:) Kauket, ucz się, ucz :)
-
Nie ma już wronki. Pojechała do prywatnego, ptasiego azylu. Miły pan, ktory ją przyjmował powiedział, ze ona już nigdy nie będzie mogła zyć na wolnosci, bo jest oswojona - nie nauczy się jak samodzielnie sobie radzić na wolności. Mieszka teraz w wolierze z 2 srokami i gawronem. Pusto bez niej ale lepsze to, niż męczenie jej w klatce, samotnej w domu. Jest szansa, ze nauczy się latać i ma towarzystwo innych ptaków. Pan powiedzial jeszcze, ze jest swietnie odżywiona, tłusta i bardzo zadbana :D. Za parę dni zadzwonie do niego, zapytam jak nasza wronka się zaaklimatyzowała.
-
Faktycznie masz problem. dla mnie osobiscie większym problemm byłoby oddanie kota, tzn teoretyczne oddanie kota, bo nigdy bym tego nie zrobił :D Moj Azorek miał czas po śmierci Kici,ze potrafil nalać w kołdre a potem się połozyć w tej mokrej plamie:O. Teraz po ponad miesiącu przeszło mu.
-
Wrona tez wymiziana. Chociaż nie jestem w tym specjalistą. Jak dal mnie wronka ma nieladny zapaszek i nie jest to kwestia sprżatnięcia jej pokoju. Poza tym fajna jest, wcale sie nei boi i miło krekorze dotykana, podobnie do kury. Martwi mnie jej ogon, taki postrzępiony i pokręcony. Nie ma sterownosci dlatego znosi ją na prawo przy próbach nauki latanie. W niedzielę zdecydujemy, czy wronka pojezie do Wa-wy, do ptasiego azylu czy jednak zostanei. Nie wiedzialem,ze tak toto będzie brudziło w domu i wymagało aż tyle opieki. Co do Azorka to dzis byl u niego wykastrowany kolega i ganiały sie od swierka do świerka, ładnie to wyglądało, jak lwy na sawannie ;) Tak więc mile Panie, mam prawie jak orła i prawie jak panterę ;) Azor teraz odsypia noc, wszamał galaretkę na dwóch kurzych skrzydłach. Wasze koty tez tak lubię zgryzać nasady kurzych kości? MAły lubi a Kicia w ogole żadnych kosci nie brala do ust. Pozdro dla kociarzy i kociambrów.
-
kauket, gratulacje! :D Babcia Azorka urodziła 4 smoluchy, mowił mi sąsiad, ten, ktory ją dokarmia. Co za ludzkie scierwo, dokarmia ją od 3 lat a wygonił, gdy chciała rodzić koło jego domu. W końcu urodziła pod krzakiem i straszona, wyniosła młode do innego sąsiada w zywopłot. Biedna, już słyszałem, jak walczyła z Mruczkiem (tatkiem Azazella). Pewnie chciał jej podusic te wystawione na wszelkie neibezpieczeństwa kotki. W sprawie lania kotów w pościel, to prawdopodobnie jest to spowodowane stresem. Moze Twój kocur silnei przezywa to,ze nei moze wychodzić na dwór. Moj Azorek zaczął sikac po długiej przzerwie po śmierci Kici...
-
Kauket, na ile zdałaś? :D
-
Jooovika, wiesz, ze moj kocurro tez tak robi?:) Ślicznie sika w maliny, na dworze ale gdy tylko zamkne go w domu i ma dostępną kołdrę lub poduszkę - nie odpuści, lał w kocyk, gdy był malutki. Jako jedyny z 4 kociąt w miocie nie nauczyl się tak naprawde sikac do kuwety. Myślę,ze to wina żwirku, ktory kłuje go w piętyi zbyt małej kuwety. Spróbuj swojemu kupić drobne trociny albo naturalny piasek. Oczywiscie wszystkie posikane kąty zakryj innym zapachem, moze to cos da? Pozdro.
-
jestem dziewczyny, czytam Was wytrwale chociaż nic nie pisze. nie mam nastroju jakoś.... Wrone chyba będziemy musieli oddać do azylu dla ptaków, boje się,ze u nas nie nauczy sie latać, niestety oswaja się:( Fajnie krekorze na nasz widok, zupełnie jakby się cieszyła. Wcina, kluski a nawet gotowane jakja i mięso, rośnie. Ale do lotu się nei zrywa, pewnie przez te uszkodzone lotki w ogonie.Fajna jest ale chce ją zwrócić przyrodzie. Azorek wypuszcza się na coraz dłuższe wycieczki. Otworzyłem jedną szczelinę w płocie, tę najbezpieczniejszą. W końcu i tak nie będe w stanie go zatrzymać. Serce się kroi, gdy wieczorem rzuca się w żaluzje, szukając wyjscia z domu. Próbuję go wtedy zabawiac i dotrzymywac mu towarzystwa. Wychodzi o 4 rano. Przynajmniej jest wtedy już widno. Psiarnia śpi i wydaje mi się, ze jest w miare bezpieczny. Musi poznawać swiat, ktory sam mu pokazałem. Kauket, a ja wczoraj trzymałem kciuki za Twój egzamin:) Aaaa, babcia Azazella urodziła kocięta, widziałem jak niosla jedno przez drogę w pysku. Nie wiem na razie gdzie je ukryła. 2 lata temu nosiła tak Kicię, ech....
-
Witaj Kiełki :D Nie bluźnijcie dziewczyny. Ja mam taki obsikany przez Kicię plecaczek. Nie zdąrzyłem go wyprać, a teraz....traktuję go jak relikwię:( Widzialem taką kotkę (nie moją) strzelającą moczem po trawach i sam byłem zdziwiony,ze to kotka a nei kocur. Najwyrażniej zaznaczała teren na działce sąsiada, ktory sam kotów nei posiada. Moj Azorek coraz dalej się wypuszcza ranną rosą. Budzi mnie punkt 4.00 i domaga się wypuszczenia na dwór. Dwa razy już tak zniknął, chuba przenika przez ogrodzenie, bo dziś znalazłem go u sąsiada. Trzeba go było stamtąd wyciągać, bo nie umial przeniknąc na swój teren. Póldzika mama Kici urodziła młode, na razie nei wiem gdzie je ukryła. DZiwię się,ze sąsiad, ktory się nią opiekuje, w sensie, dokarmia i pozwala jej przesiadywac na swoich oknach, nie zadbał o to, by się nei rozmnażała. I tak sama ma ciężkie zycie.
-
Na razie nie planuję powiększania pogłowia kotów w domu:) Ale gdyby....to tylko i wyłącznie będzie to jakaś zdychająca bida wyrwana smierci z objęć. Śliczne są rasowe koty ale moje serce jest przy dachowcach.
-
sprostowanie: Luna oczywiscie walczy z niżem demograficznym! Prawdziwa \"Matka Polka\";)