Witam Was Dziewuszki,
PIsze w sumie w imieniu mojej mamy...
i sprobuje najpierw opisac caly ten koszmar. W pazdzierniku 2006 roku robila cuytologie, po 2 tyg chciala odebrac wynik chodizla 3 razy bylo zamkniete itd, wiec stwierdzila ze jakby bylo ocs zlego to na pewno dostala by wezwanie od lekarza, niestety po roku czasu sie obudzxili:( przyszla jaksa doktor i powiedziala ze wyniki sa zle trzeba jak najszytbciej sie skontaktowac z lekarzem, nastepna cytologie powinna zrobic w styczniu 2007roku (mamy 2008;/;/;/) tamta cytologia z 2006 wyszla jakies komorki rakowe i dysplazja, nic lekarz nie chcial powiedziec, zrobili jej druga cytologie i bedize czeakca na wynik, dzis miala sie zglosic po tamta stara ale nie chcca jej dac ze niby lekarz zostawil w domu(to ichblad ze po roku czasu sie obudzili, mysle ze boja sie jej oddac zeby przypadkiem jako dowod nie podala ich gdzies) w kazdym badz razie pytala sie jakiego byla stopnia i mowil ze opn nie pamieta itd... Nie wiemy co robic, lekarze tak kreca sa w jakies panice nie chca oddac tego starego badania... Boje sie ze ma raka:(((