Strzelec63
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Strzelec63
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7
-
Słuchaj no xyzed , napisałam tak, bo tak się potocznie mówi. Zdajesz sobie chyba sprawę ,że jak się ktoś przyzwyczai do pewnych zachowań to później jakakolwiek zmiana staje się nie do przyjęcia. W męskim odczuciu zabrzmi to tak : No coś babie odwaliło, czego ona się czepia , czego chce, ma wszystko jak do tej pory a ona coś wymyśla, muszę ją jakoś spacyfikować, ustawić na odpowiednich torach. A jak ta pacyfikacja wygląda to już mi się nie chce pisać. Sam chyba wiesz najlepiej jakich używać argumentów.
-
I to jej oddanie widać nawet tutaj. Jak odpiera ataki, jak go broni, jak tłumaczy. Widać ile jest w niej miłosci i poświęcenia.I tylko mogę jej życzyc aby te jej starania były odwzajemnione.No, to kończę.:)
-
I nie kpij sobie xyzed bo Sc już bardzo dużo z siebie dała, dużo poswięciła i tylko ważne jest to aby facet potrafił to docenić, zauważył jak wielka jest jej miłość i potrafił się jej zrewanżować tym samym, udowodnić tak samo jak ona to robi, że jest w jego zyciu najważniejsza.Że dla niej gotów jest na wszystko. Bo inaczej to o dupę rozbić taki związek.
-
I nie piszę, zostaw tego faceta. Tylko już zacznij pracować nad wspólnym związkiem aby później to zaowocowało wzajemnym szacunkiem ,zrozumieniem i pieknym życiem w związku :)
-
I do tej pory taki piękny związek i zaczyna się sypać. Mozecie sobie pisac co chcecie ale takie jest moje zdanie i napewno go nie zmienię. A do Sc napisałam tylko ze zwyczajnej topikowej sympatii bo widze ,ze zaczyna się zatracać w tej miłosci.Nie widzę tu równowagi. No idę spać, ciężka noc była :) Sc pomyśl nad tym tak uczciwie. Przecież Ty sama wiesz najlepiej jak jest. Już Ci kiedyś pisałam , nie życzę Ci źle.
-
I trudno jest się dogadywać z kimś kto od zawsze miał pozwolenie na wszystko w imię wielkiej miłości. Potem to już zostaje walka. Bo zawsze może zarzucić albo pomysleć- O , juz mnie tak nie kocha, zrobiła się jakaś wymagająca, co się z nia stało, chyba ktoś ją buntuje. Do tej pory nie miała żadnych zastrzeżeń a tu na raz bach.
-
A Ty xyzed tego w ogóle nie czytaj, no ;) Bo to takie babskie pogaduchy;) Faceta trzeba sobie wychować bo jak mu się za dużo pozwala i mysli sobie ,że jest pępkiem świata to potem wchodzi mu to w nawyk i na dodatek w głowie mu się przewraca, o!
-
A w tym co opisuje Sc widzę tylko kompromisy w jedną stronę. Ona się godzi na wszystko bo kocha. I nie piszę tego złosliwie. Szkoda by było bo jest tak samo kobietą jak ja.Nie można sobie pozwolić na pewne zachowania bo później w stałym związku będzie trudno cokolwiek wyegzekfować.Prowokacjo nie wierzę ,że nie wiesz o czym piszę.
-
Prowokacjo uważam ,że mylnie mnie interpretujesz. Ja Sc nie staram się odwieść od realizacji swoich marzeń i zamierzeń. Już cos w życiu przeszłam. Ale tak jak napisałam wcześniej , każdy żyje tak jak chce. Ja też tak zyłam i teraz mogę mieć pretensje tylko do samej siebie , że tak się w tym wszystkim zatraciłam, że zapomniałam o sobie.
-
Sc z mojego doswiadczenia to bardzo źle. Bezgraniczne oddanie się drugiej osobie czyni Cię niewolnikiem.A może jeszcze inaczej, w Twoim przypadku, ta druga osoba stawia przed Toba granice, tłumacząc ,że nie ma innego wyjścia ,że tak być musi i Ty się na to godzisz bo kochasz. A czy jest jakis warunek z twojej stony , z którym Twój ukochany musi sie liczyc? Przeciez też to powinien zrobić w imię wielkiej miłości i oddania, szacunku.
-
Prowokacjo ale ja nie piszę o sobie bo to już za mną. Poprostu chciałam tylko wytłumaczyć w jaki sposób kocha się za bardzo.Starałam się wytłumaczyć moje spostrzeżenia dotyczące Sc. Oby były mylne. Sc sama się przyznała,że tak jest i jest jej z tym dobrze na razie. Więc nie wiem dlaczego zaczynasz kręcić w drugą stronę. Ja dostrzegłam błędy w moim postępowaniu, za późno zaczęłam stawiać granice pewnych zachowań i zebrałam plony.To są tylko moje przemyślenia a każdy może żyć tak jak chce.
-
Prowokacjo a dlaczego pozwala się na poszerzanie terytorium? Z miłości wielkiej bo boisz się momentu, w którym powiesz- nie ,nie pozwalam na to. Bo w tym momencie , sprawisz przykrość ukochanej osobie i będzie zły, niezadowolony , pogniewa się. A Ty tak bardzo kochasz i nie chcesz mu sprawić przykrości. Pozwalasz na więcej i jeszcze więcej dlatego ,że tak bardzo kochasz. Prowokacjo nie rozumiesz tego mechanizmu?
-
Witam. Przeczytałam zaległości i to co nasunęło mi się tak mimowolnie. Sc uważaj , za bardzo kochasz, zaczynasz się uzależniac od woli faceta a to nie wróży zbyt dobrze dla związku. Ciągle piszesz jak bardzo liczysz sie z jego zdaniem , jak on ma dużo do powiedzenia w związku, jego decyzje są najważniesze. To fakt ,powinno się szanować współpartnera tylko powiedz gdzie Ty jesteś w tym związku i twoje pragnienia i potrzeby. Chyba ,że chcesz stać się uległą gąską, która jest całkowicie podporządkowana facetowi bo za bardzo kocha. Piszę tak nie dla tego ,że coś chcę zmącić. Ja jako żona, powiem szczerze też kochałam za bardzo, podporządkowałam sie całkowicie bo uważałam ,że tak powinno być. Niestety bardzo się myliłam.
-
Mogę ci tylko powiedzieć: \"Nie dokazuj ,miły nie dokazuj Przecież nie jest z Ciebie taki cud\"
-
Dziękuję ale jakoś nie mam ochoty, gromadzę \"amunicję\" na inną walkę;). A tak poza tym to jaki cel miałabym osiągnąć? Nie chcę abyś później musiał się tłumaczyć ,że zniżasz się do jakiegoś tam poziomu.
-
No i powtórzyłam się ;-) Jaki tam bojowy nastrój.
-
X yzed wiem ,że za mną nie przepadasz. Ale zadaję sobie pytanie, po co wdajesz się w takie dyskusje? Czy w ten sposób jakoś się dowartościowujesz? Wiem ,że nie dasz sobie w kaszę napluć jak to kiedyś napisałeś. Zresztą po co mi to zaraz ja oberwę ;)
-
X yzed wiem ,że za mną nie przepadasz. Ale zadaję sobie pytanie, po co wdajesz się w takie dyskusje? Czy w ten sposób jakoś się dowartościowujesz? Wiem ,że nie dasz sobie w kaszę napluć jak to kiedyś napisałeś. Zresztą po co mi to zaraz ja oberwę ;)
-
Ka dostrzegłaś :) No właśnie, gdy się dowiedziałam, zachowywałam się podobnie jak tamta kobieta a może nawet gorzej;) Więc widocznie coś w tym jest. Przez dwa lata żyłam z przekonaniem,że mój M mówi prawdę, czyli chce być ze mną, nie może sobie poradzić z tym wszystkim. To ona nie chce odpuścić i jeszcze wiele podobnych powodów.Zrozumiałam wiele , wiele do mnie w końcu dotarło. Ona kochała, a facet to wykorzystał. Jak dla mnie to takie rozwiązanie po pięciu latach męczarni przynosi ulgę a nie eskalację emocji. Jest inaczej tylko w przypadku gdy facet w jakikolwiek sposób daje nadzieję ,że może być inaczej. A my po prostu tego nie wiemy i możemy sobie gdybać. Jestem pewna ,że inną wersję wydarzeń usłyszelibyśmy od tej żony.
-
Prowokacjo ale my tego nie wiemy co czuła i czuje ta żona. Dlaczego przez 5 lat tak skrupulatnie sie ukrywali ze swoim romansem . Sc szczyciła sie tym ,ze zona sie nie domysla bo jej kochanek ma taką pracę. A uważam ,ze skoro tak zyli to nie powinni się ukrywać, przede wszystkim przed żoną
-
Ale prowokacja. To nie nagonka. To się po prostu kupy nie trzyma. Nie mam w tym momencie nic do Sc ale wiele złego widzę w tym co robił jej K. Takie zachowania kobiety czyli żony są normalne wtedy gdy spada to wszystko na nią znienacka. Nie wierzę ,że tak zachowywałaby się gdyby przez pięć lat była na to przygotowywana. Widocznie było inaczej. Kurde gdyby mój M teraz powiedział -wyprowadzam się , zaczynam nowe życie u boku kobiety ,którą kocham, dałabym mu błogosławieństwo na drogę, bierz co chcesz i znikaj. A podwójne życie trwało tylko dwa lata. Jestem tym zmęczona i też słysze tekst- Mam prawo tu mieszkać :-o Koszmar. Nie dziwię się tej kobiecie, bo żyjąc w takim układzie można nawet zwariować.
-
I jeszcze jedno Sc, wiesz dlaczego tak powiedziałam ? Bo nie godziłam się na życie w trójkącie nie dlatego ,że już nie kochałam. Chciałeś, to masz , żyj ale beze mnie.A zdajesz sobie sprawę, co mogłam przeżywać w środku? Dlatego tylko proszę Cię nie pisz głupot, bo jeżeli żonie pasował ten układ i tak żyli przez 5 lat to teraz nie byłoby żadnych problemów.Byłaby w zupełności obojętna na to co on robi. Bo po prostu musiała się tego spodziewać.
-
Sc, nie widzisz, że w tym wszystkim coś nie gra? Gdyby tak żyli ze sobą przez 5 lat, to teraz nie byłoby żadnego problemu. To małżeństwo praktycznie już by nie istniało i niestety nie byłoby co ukrywać przed nastoletnim dzieckiem.Czy ono byłoby szczęsliwe w takim domu? Co rozumiesz przez słowa K , że robi coś dla dziecka? To dziecko nic nie zauważyło? No nie mogę tego po prostu czytać. A ta żona po pięciu latach takiego życia, zamiast się cieszyć, że w końcu się uwolni, to coś pokazuje. Nie zastanowiłaś sie dlaczego tak jest? Bo ja tak. Znam sprawę z autopsji. U mnie trwało to dwa lata. Mój M okłamywał mnie tak samo jak tę kobietę. Też mi coś obiecywał, zapewniał, prosił. Nie wiesz dokładnie jak tam było. Bo gdyby było tak jak opisujesz to rozwód przebiegłby jak refren piosenki.I jeszcze te twoje słowa- Ma prawo tam mieszkać. Tak, ma wiele praw i żadnych konsekwencji za życie jakie prowadził. Też miał prawo tak żyć? A jakie prawa miała ta kobieta? Czym było jej życie przez te ostatnie lata? Byłaś skutkiem rozpadu małżeństwa? Jasne! A nie zastanawiałaś sie ,że ten skutek nie dał żadnych szans naprawy tego co było złe? Nie będe Ci więcej tłumaczyć. Nie życzę Ci abyś musiała kiedykolwiek przeżywać to samo co tak kobieta, więc staraj się bardzo aby historia się nie powtórzyła i żebyś nie musiała przed dzieckiem i dla dziecka udawać szczęśliwą kobietę.
-
Nie żyjemy :-o bo ja nie chcę tak żyć. To ja zrezygnowałam z takiego życia. Dlatego nie mogę strawić tych pięciu lat żony kochanka Sc. Nie da się udawać na dłuższą metę.
-
Naprawdę z całym szacunkiem podchodzę do tego. Taka propozycja padła też z mojej strony, żyjemy każde swoim życiem. a co to oznacza w praktyce? Nie interesuje mnie to co robi druga osoba.Jest całkowita rozdzielność. Nie gotuję dla Ciebie, nie sprzątam po Tobie, nie piorę i nie robię nic, co dotyczy Twojej osoby. Płacisz alimenty na dzieci. Pozostałymi kosztami dzielimy się po równo.Ja mam swoje zycie , mam prawo robić co chcę, spotykać się z kim chcę i Ciebie to nie interesuje, nie komentujesz tego. Dzieci wychowujemy razem, nie kłócimy sie , dzielimy się obowiązkami z tym związanymi. I wiesz co? Mój M się na to nie zgodził. Chciał aby to tylko on mógł żyć swoim życiem a ja chyba miałam się poświęcić dla dobra dzieci, bo on już się poświęcił ,nie odszedł od wrednej żony dla dobra dzieci.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7