Miia: Taki jeden malarz, jakieś 10 lat temu, mnie podrywał no i ten-teges, winko, rozmowy o sztuce, pierdolety... w końcu się rozbiera, no i kurde patrzę... patrzę... patrzę...i nic nie widzę!
Sprawa: Zupełnie NIC?
Miia: Miał tak małego, jak mój papieros
Zyzia: Raczej jak mój.
Miia: Jakoś tak głupio było odmówić, a że byłam już trochę nastukana... No i on tam się na mnie morduje, morduje... Tak się, kurwa, namęczył, że odsunął nogami wersalkę na środek pokoju. Uwierzcie mi... rzadko się modlę, ale wtedy się modliłam. Tak się rżnął, OGIER, że mi meble poprzestawiał.
Zyzia: W torebce pompka do fiuta jest bardziej praktyczna niż gaz i szminka.
Miia: Cały czas powtarzałam sobie Nie śmiać się, nie śmiać się. Ale w życiu nie widziałam czegoś tak małego, no może u noworodków.
Zyzia: Też miałam traumę kiedyś ze studentem. I też myślałam, że ogier, bo studiował weterynarię. Wchodzimy do pokoju, pyta czy chcę herbatę. Aluzyjnie spoglądam na zegarek...Ściąga gacie i... widzę fiuta w kształcie protezy Kapitana Hooka. I jakem tępa z geometrii, czy czegoś tam, to pierwsza myśl, jak się ułożyć.
Miia: Wyjąłby Ci wątrobę. Jakbyś mu robiła loda, to mogłabyś stracić plomby.
Zyzia: Przez cały kwadrans bzykania myślałam, żeby tylko nie zakleszczył się, nie zahaczył. Poszłam pod prysznic, przychodzę... siedzi i płacze, czy już muszę iść... Z wężem tyle lat i jego kutasa bym nie rozpoznała, a tego to zapamiętam do końca życia.
Sprawa: Największa wpadka faceta... to było wtedy, gdy poproszony o pokazanie łechtaczki, wskazał na cewkę moczową...
Źródło: http://cipeczki.blox.pl/html Traumy