me_36
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez me_36
-
oj chyba nie podpowiem a jak w wyszukiwarkę wrzucasz nic nie znajdujesz? kiedyś triada miała ale jako opcję przy wycieczce do paryża....
-
śpią?????????
-
dzień dobry poweekendowo nareszcie miałam prawdziwy 2-dniowy łykend :) znaczy mieszkanie w końcu wygląda jak człowiek - zaległości nadrobiłam...hm... w sprzątaniu! byłam w sobotę w kauflandzie - szok - antyramy za zawrotną kwotę 1,99 zł kupiłam!!! będę malowała!!! na szkle!!! Hoga - dzięki za pomysł! w auchan mamy z kolei jakiś sezon wyprzedażowy - musiałam się wczoraj wybrać bo mi się płyn do spryskiwaczy wykończył... poszlam na parking tylko po to, zeby autko ze śniegu co sypał w sobotę odkopać (żeby dziś rano się nie męczyć) i się okazało, ze się wykonczyło paskudztwo... w planach miałam spacer do auchan - normalnie to mi to z jakieś 35 do 40 minut zajmuje (prawie 4 km) ale strasznie wiało więc skoro i tak byłam przy autku to się przejechałam - i poza płynem se strzeliłam wycieraczki do szyb za całe 4 zł... generalnie szok - pandemonium! całe stada ludziów - normalnie gorzej niż przed świętami... czyżby dlatego, ze skończyły się ferie? no nic do roboty się muszę brać.... o 9 zaczynam spotkania ocenowe - może być ciężko - zwłaszcza z jedną osobą.... jak potem będę miała chwilę to wrzucę przepis na dzisiejsze ciasto izraelskie a na razie
-
zarobionam ekipa przez wirusy przetrzebiona - stąd moje nieodzywanie się - nie wiem w co ręce włożyć!! melduję, ze wygrałam kolczyki - dziś zapłaciłam - czekam na przesyłkę miłego łykenda
-
Misiu zdrówka! to chyba jakaś zaraza tamtych okolic - dziecka mojej koleżanki, która w Piastowie mieszka ze złobka też jakąś grypę żołądkową przywlekły albo co - a Monika z nimi choruje.... chlapa i plucha na dworze.... moj szef wczoraj się ze mnie śmiał - ze mam mu sms\'a podesłać jak do domu dojadę... czyli ok. 21... tfu - tfu.. można sie było spodziewać to fakt, ze tak będzie - ale tym razem nie jechałam 5-ciu godzin, ha! nawet godziny nie jechałam - jakieś 3 kwadranse tylko! maxmaro - ja też zrobiłam we wtorek remanent w szafie pod kątem czego nie noszę i zapakowałam coby do pck wynieść - nawet nie jest tego dużo.... a decyzja ta stąd bo się koło mnie nowy lumpeks otworzył z ciuszkami naprawdę niezłych marek - w bardzo dobrym gatunku, uprane! wyprasowane! - se kupiłam we wtorek jak do apteki lazłam spódniczkę dorothy perkins - ciemno szarą + szary golfik (golf jeszcze z metką był) super jakość! i każda rzecz jest wyceniona - ale po ludzku! ufff pogadałam a teraz do roboty miłego dnia! [kwiat}
-
taaaa tylko najpierw trza by było taką sztukę zidentyfikować..... a kawka z automatu firmy Dallmayr Kaffee - czasem na stacji benzynowej można upolować... na Jetcie widziałam sama osobiście - nawet degustacja za free była.....
-
no własnie czyli jak w trasę do pracy wyruszam to z przyjemnością niemalże po omacku w pierwszych krokach maszeruję do kawowej maszyny :) mówiąc szczerze jestem zadowolona - kawa jest naprawdę dobra czyli nie trza kupować kawki se.... zresztą z doświadczeń wcześniejszych niestety wiem, ze czasem kawkę człek przyniósł był a następnego dnia już jej nie było.... bo czasem ktoś \'se pożyczył\'.... hm...teraz też bywa, ze na intranecie się rozpaczliwe apele to \'parówkowych skrytożerców\' pojawiają.... nie uwierzycie, ale naprawdę się zdarzają takie akcje, ze ludzie się nie krępują zupełnie i zagospodarowują śniadanie czy lunch przyniesiony przez kogoś innego i pozostawiony rano w lodówce - zgroza po prostu!
-
behemotko :) ja szybko nadrobiłam zaległości - strzeliłam se podwójne espresso + kawę z mlekiem - wszystko do jednego kubeczka :) niech żyją automaty do kawy!!
-
przez tą pogodę istny cyrk jedna koleżanka zapalenie płuc, druga zapalenie oskrzeli, siostra - oskrzela + górne drogi oddechowe... ja naprawdę jestem happy, ze się mi udało tym jednym dniem wyłgać.... no i śnieg pada i pada i pada i pada... hm.. warszawa to czy zakopane - zasypane... ;) biaaaaaało.... a drogowcy znów zaskoczeni.... do pośmiania - od kumpla dostałam ;) Rosjanin przychodzi do teatru z piwem i rybą. Siada, patrzy, a tu dookoła tyle ludzi... Pić jakoś tak niewygodnie i piwa nawet nie ma jak otworzyć. Nagle sąsiad z prawej do niego: - Pan pierwszy raz w teatrze? Ruski: - No. Sąsiad: - Piwo o podłokietnik Pan otworzy. Gostek tak zrobił i pije z uśmiechem, ale potem myśli sobie co by z tą rybą zrobić. I tu sąsiad z lewej do niego: - Pan pierwszy raz w teatrze? Ruski: - No. Sąsiad: - Ma Pan program przedstawienia przecie - ryba niech se Pan na nim położy i już. Gostek siedzi, piwo pije i rybę wpieprza, ale tak coś go pęcherz uwiera a wyjść niewygodnie jakoś niby w pierwszym rzędzie... Ale tu sąsiad z tyłu do niego: - Pan pierwszy raz w teatrze?. Ruski: - No. Sąsiad: - Przecież my na balkonie jesteśmy, wiec wstań se Pan i lej na parter. Gostek wstał i leje. No ale tam w dole podnosi się łysy na którego głowę się odlewał i krzyczy do niego: - Pan pierwszy raz w teatrze czy jak? Ruski: - No. Łysy: - No, to nie lej Pan w jedno miejsce, co?
-
śniadanko śniadankiem KAWY mi brakowało jak tlenu!!
-
dzień dobry na chwilkę lecę na badania bowiem wczoraj się wybrałam, ale się okazało, ze muszę być na czczo :( uuuu 2 godziny siedzenia w przychodni o suchym pysku - jak ja to przeżyję znaczy - na razie
-
heloł ibuprom zatoki czyni cuda - no prawie w poniedziałek chyba po prostu miałam kryzys... wczoraj przesiedziałam cały dzień w domku i sił nabrałam - ze zdrówkiem tyż ciutek lepiej nie ma to jak uderzeniowa dawka echinacei + syrop z babki lancetowatej :) w każdym razie po ibupromie przeszedł mi ból głowy jaki mnie od piątku trzymał i nie ustępował nawet po codiparze... u mnie na wsi tyyyyyle sniegu wieczorem napadało, ze na autku co najmniej 20 cm warstwę miałam - krajobraz bajkowy - drzewka ośnieżone ślicznie.. a w stolycy - śladu popiołu... kurde a to tylko 20 km jest.... luknę se na ebaya - chyba się moja aukcja na kolczyki skończyć powinna - ciekawe, czy wygrałam? miłego dnia :)
-
stoi napisane - siekany... o ile mnie pamięć nie myli to kolega, od którego przepis mam mówił, ze świeży... suszony to takie igiełki są i to by chyba nie było dobre.... powiem szczerze, ja tego jeszcze nie robiłam.. a nawet rozmaryn w doniczce zakupiłam....
-
Tagliatelle w sosie maślanym z rozmarynem 4 Porcje 4 drobno posiekane ząbki czosnku 1 łyżka drobno posiekanego rozmarynu 6 łyżek masła 1 kostka rosołowa z wołowiny (ja używam warzywnej) 500g świżego makaronu taglietelle (wstążki) sól świeżo starty parmezan do posypania 1. Rozgrzewamy masło w małym rondlu, dodajemy czosnek i rozmaryn. Często mieszając smażymy 4 minuty, aż masło się roztopi i zarumieni, a czosnek zmięknie. Dodajemy rozkruszoną kostkę rosołową, mieszamy, aż całkowicie się rozpuści. Wszystko robimy na małym ogniu, żebyś się nie przypaliło. 2. Gotujemy makaron w dużej ilości lekko osolonej wody (należy pamiętać, że kostka rosołowa w sosie jest słona), aż będzie al dente i odcedzamy. Dodajemy do sosu 2 łyżki wody z gotowania. Przekładamy makaron do ogrzanej salaterki (ważne, ponieważ zimna salaterka spowoduje szybkie zastygnięcie sosu maślanego), polewamy sosem i dokładnie mieszamy. Podajemy z parmezanem. Smacznego
-
makaron (wedle przepisu rurki) al dente gotujesz na baaardzo wolnym ogniu podduszasz pora (1 duzy) pokrojonego w cienkie półkrazki tak zeby byl slodki ananasa z małej puszki kroisz na czastki wrzucasz wszystko do zaroodpornego naczynia ser na grubych okach starty beltasz posybujesz serem zalewasz smietana 12 lub 18% sól, pieprz (ladny jest kolorowy) 180 stopni w piekarniku 30 minut i gotowe
-
taaa tylko do tego łóżeczka najpierw trza się doturlać - drobne 20 km ode mnie jest :( kurde - taki czas w robocie, ze nie ma w co rąk włożyć, a mnie jeszcze jakieś cholerstwo złapało :(
-
jakaś cholera mnie rozbiera :( i nie mam na myśli młodego i przystojnego egzemplarza płci przeciwnej - niestety.... się dzielnie trzymałam ze stanem podgorączkowym walcząc, ale teraz mam wrażenie, ze to już solidna gorączka jest :( buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu :O
-
dzień dobry poniedziałkowo :) mój torcik w kolorku różowym zrobił furorę :) przepis na dużą tortownicę biszkopt 6 jajek 1/2 szklanki cukru 1 duży cukier waniliowy 1/3 szklanki mąki ziemniaczanej 3/4 szklanki mąki pszennej - ubić białka na sztywną pianę, dodać cukry i ubijać aż się rozpuszczą, następnie dodać żółtka - ubić porządnie, a później dodawać sukcesywnie obydwie mąki - cały czas miksować - przelać do przygotowanej tortownicy - piec ok. 35-40 minut w temp ~180 stopni (piecyk z termoobiegiem, zwykły ~200 stopni) - wyjąć wystudzić przekroić na pół (mają wyjśc 2 plastry) masa 3 x 200 g śmietany - co najmniej 30% 2 szklanki kompotu wiśniowego lub truskawkowego (lub innego - kiedyś z sokiem pomarańczowym z kartonu robiłam i też było mniam) 1 opakowanie galaretki o takim samym smaku jak kompot lub sok 1 łyżka żelatyny - ubić śmietanę (bez żadnych dodatków) - żelatynę i galaretkę zalać zimnym kompotem i odstawić na 20 minut; następnie wstawić na maleńki gaz - i podgrzewać cały czas mieszając aż się granulki żelkowe rozpuszczą; zdjąć z gazu i ostudzić (najlepiej wieczorem to zrobić i na noc zostawić); następnie ubić to coś na piankę (naprawdę się udaje!) - piankę połączyć z bitą śmietaną - śmiało można miksować... - przełożyć masą biszkopt - trochę zostawić na posmarowanie i ozdobienie wierzchu; gotowy torcik odstawić na jakieś 2 godziny do lodówki tak aby masa stężała... a przed podaniem na jakieś 2 godzinki wyjąć, niech pooddycha w temp. pokojowej smacznego :)
-
Mychulec - ja zamawiam via ebay kosztują 12 zł myślę, ze możesz spróbowac skontaktować się z firmą - na stronie podany jest nr telefonu kontaktowego dodatkowo pojawiły się też wisiorki - które pasują do kolczyków - też cena 12 zł za sztukę... www.glassidea.com.pl
-
no to zaczynam łykend! do poniedziałku
-
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3402076&start=0
-
zamówiłam, te które są w powiększeniu czyli nr 35 oraz 18 (te dla mnie) i jeszcze 12 i 10, które spodobały się moim koleżankom :)
-
http://www.glassidea.com.pl/oferta/biju.html dziewczynki - pełna oferta kolczyków witrażowych se korespondencję z panem od nich nawiązałam i linka dostałam :) ja się zachwyciłam!!!!!
-
dołączam do kawki pitej w pracy :) \'i niech wre robota - co nam wolna sobota\' kurde!
-
no mi z podobnych powodów wrzesień pasuje lipiec - sierpień to zakopiec się w marszałkowską zamienia, a szlaki są totalnie zaludnione.... ja tam tłoku nie lubię..... pomalutku się zbieram do domku już.... niestety - jutro w pracy jestem... ech.... czyli się u Was zamelduję z kawką poranną :) (no ale nie o 7-ej!)