me_36
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez me_36
-
cześć Edyta - a nie opaliłabyś się? tzn zaczerniła - nikt inny nie będzie mógł się pod siebie podszyć... a z Polski to skąd jesteś? - tzn pytam o miejsce rodzinne sprzed czasów niemieckich... Pulsik - a ćwiczysz? bo jak tak to sprawa jasna - mięśnie słoneczko, mięśnie... przyrost masy mięśniowej zawsze na początku, ciałko ładnieje, tłuszczyk znika, ale mięśnie swoje ważą - stąd przyrost wagi... sama pisałam, ze jak se intensywniejsze ćwiczenia strzeliłam to też waga zaczęła mówić, ze jest więcej - potem stanęła w miejscu a teraz idzie sobie w dół - dziś rano było 58,5 kg - czyli 0,7 mniej niż wczoraj - jak miło :) co do piergolcy - owszem można zamrozić ugotowane jak dawno temu w ZSRR jeszcze byłam - ad 1989 wyprawa na wszystkich świętych do Katynia to tam w hotelu nam dali coś a la kotlety - właśnie z masy ciastowej na leniwe - normalnie w panierce i usmażone - wiecie jak mi to smakowało! kawkę sączyć już kończę - podwójne espresso zabielone włoskim cappucino (bez cukru) - jak to miło, ze taki fajny automat mamy ;) no i do pracy rodacy - dziś przede mną dzionek naprawdę pracowity miłego dnia wszystkim
-
wiara czyni cuda a niewiara psuje to co dobre! więc koniec czarnowidztwa - ma być 59 to będzie - i koniec, i kropka a ja się do domku powoli zbieram znaczy do jutra....
-
Amito - mi ta czekolada niedzielna (nie wypita w całości) cały czas się przypomina... słodkościom mówię stanowcze nie - nawet myśl o nich sprawia mi przykrość...o patrzeniu nie wspomnę... dzięki temu waga pomalutku sobie idzie w dół.... a było już (wstyd się przyznać) prawie 60 teraz spowrotem (dzisiejszy pomiar poranny) wróciło do 59 (no dobrze jak już prawdę zeznaję to całą 59,2 waga powiedziała)... czyli przed urlopem mam nadzieję osiągnąć to co chcę :D
-
obiadek o 16
-
no i się nie doczekałam leniwych - się więc spagetti bolognese zadowoliłam... brzuszek bardzo pełniutki....
-
no popatrz a ja mam smaka na naleśniki z serem :) znaczy leniwe tyż mogą być ;)
-
num lock wyłączony ;)
-
dzień dobry słonecznie (?) w ten mglisty dzionek :) znaczy kolejne doświadczenie drajwerskie za mną - jazda we mgle... muszę jeszcze tylko światła przeciwmgielne zlokalizować ;) a jakby nic się w życiu nie działo to by było nudno - to tak a propos komplikowania spraw.... a Misia gdzie wywiało - jakieś wywczasy czy jak? idę se kawkę strzelić... i prackowanie przede mną... miłego dnia
-
maxmaro - gastroskopia dla ludziów... nie jest to badanie przyjemne ale do przeżycia - no i jak mus, to mus - obejrzą powiedzą co i jak trzeba ustawią leki (albo tylko dietę) co do love - chwilowo ;) mam przerwę... remanent uczuć polegał na ostatecznym wyjaśnieniu sobie pewnych kwestii z tym, co było a już nie jest, związanych.... nie ma sensu za siebie się oglądać.... wydawało mi się, ze jasno sprawę już wtedy postawiliśmy, ale wczoraj się zadziwiłam - bo wyszło na to, ze niekoniecznie tak samo myśleliśmy i trzeba było jednak sobie to i owo uporządkować... no i wyszło na to, ze chyba on teraz się z lekka zdziwił... hihi... i porządkuje swoje myśli i odczucia... hm... tym razem ja byłam stroną konkretniejszą.... - ha! czyżby aż tak go to zadziwiło?
-
oj - chybaście się nie doczytały.... rozdział został (w tym aspekcie) zamknięty a jako, ze natura nie lubi próżni - trza oczka szeroko otwierać i się rozglądać za nowym obiektem atencji... hm... na razie nikogo na horyzoncie nie widzę....
-
uuuu... Jestin - taka gorączka - uuuu niedobrze... chociaż, mówią, ze jak taka wysoka jest, to organizm walczy z chorobą! 3mam kciuki!!
-
tak jak napisałam, nie żałuję - ani decyzji, ani tego co się stało.... tyle, ze to niestety był krok za daleko... i trudno jest wrócić do stanu sprzed
-
a najlepiej spróbować i nie żałować... ja żałowałam, ze tak długo dałam się namawiać... ;)
-
Misiu - zaczęłam czytać i doszłam do spodni... może chcesz - z quelle se zamówiłam... czarne dzinsy ze streczem size 38 (bo najmniejszy numer z tej serii był...) jak mierzyłam wydawały się ok, ale się w sobotę przeszłam do sklepu i są jednak za duże... buuuuu - a takie ładne... za późno już jest i nie mogę odesłać... o ja gapa.... :( o takie: http://www.quelle.pl/pl/extern/index.html?EMBERL_UID=:6389cce1571bc2cf31f96eec9e0e8092&fsreloaded=1 (wybrać odzież damska, marki - Maria Bellesi - 1sza strona, pierwsze w dolnym rzędzie) za pół ceny oddam.... gapa gapiasta :( a generalnie już w piątek rozpoczęłam remanent w sferze uczuć 1. z bólem serca, bo 2-ch miesiącach powiedziałam jednak pass - postawiłam (?) krzyżyk na koledze... nie doczekałam się odpowiedzi co złego się dzieje ostatnimi czasy, czemu jest taki na nie... cierpliwość nawet moja ma swoje granice... 2. wczoraj z kolei udało mi się (?) poważnie porozmawiać (?) z kimś, z kim od samego początku znajomości rewelacyjnie się czułam - świetnie się dogadywaliśmy... aż za świetnie... zrobiliśmy chyba o jeden krok za daleko po prostu... i teraz cholernie trudno jest wrócić do stanu sprzed tego kroku... a nie przeczę, ze nie chciałabym kontaktu z nim stracić... a teraz coby nie było, zeznaję jak na świętej spowiedzi - ja tam wcale nie żałuję, ze się wtedy na ten krok zdecydowałam.... hm... z lekka z egoizmu, ale potrzebowałam wtedy bliskości drugiego człowieka... a on już wcześniej podchody zaczął i suma sumarum, to naprawdę solidnie się napracował, zeby mnie przekonać... dobra kawkę sącząc wracam do czytania tego coście w łykend naprodukowały ;) z kumpelkami se \'zlot czarownic\' (tłumaczę - spotkanie koleżanek ;) ) w pijalni czekolady wedla urządziłyśmy... se wymyśliłam czekoladę pomarańczową - rewelacja, ale nie zmogłam całej... i chyba na conajmniej pół roku na słodkości nie spojrzę!!
-
a ja jeszcze w pracy :(
-
hoga.... ale ja to czytałam w oryginale.... a jak anioły w wersji polskiej do łapki wzięłam i zajrzałam coby kawałek, który mi się wydawało, ze źle zrozumiałam przeczytać - to zrobiło mi się źle i niedobrze... tłumacz nie oddał \'rytmu\' języka autora.... dodam, ze dobrze skumałam o co człowiekowi chodziło.....
-
w pracy jestem słuchawki w uszkach - i słucham tych pań - wcale nie muszę ich oglądać.... a pracować spoko mogę - mi mzyczka nie przeszkadza :D
-
Cyfrowa Twierdza jest już zupełnie w innym klimacie Znikający punkt (chyba tak ten tytuł został przetłumaczony...) też Anioły i Kod to dywagacje kulturalno-religijno-historyczne Twierdza i Punkt - technika i nauka.... wykorzystywane niekoniecznie do takich celów jak powinny...
-
a ja nie wiem kiedy zdjęcia obejrzę.... :(
-
i uprzedzam lojalnie, ze mi się dłużej niż pół godziny zeszło pieczarki poddusiłam przyzwoicie no i smażenie mięska też trwało dłużej....
-
a musztardę dijon można zastąpić inną, ale wtedy warto dodać ze 2 łyżki białego wina....
-
boef strogonoff (na 30 min pracy...) na 4 porcje (porcja ~560 kcal w wersji z mięsem wołowym) 3 łyżki oliwy z oliwek 1 duża czerwona cebula 250 g małych pieczarek 1/2 kg polędwicy wołowej (ew. wieprzowej, chudej baraniej lub piersi kurczaka) 2 łyżeczki marynowanego zielonego pieprzu 2 łyżki musztardy dijon 300 ml kwaśnej śmietany 85 g osączonych korniszonów sól świeży szczypiorek - cebulę obrać i pokroić na cienkie plasterki - pieczarki umyć i pokroić na połówki - mięso pokroić na plasterki a następnie paseczki - pieprz zmiażdzyć - musztardę wymieszać ze śmietaną - 1 łyżkę oliwy rozgrzać w rondelku i podsmażyć na niej cebulę - 2-3 minuty, tak aby lekko zmiękły - dorzucić pieczarki i podsmażać przez ok. 5 minut, aż będą miękkie, a większość płynu odparuje - na patelni rozgrzać 1 łyżkę oliwy i usmażyć na niej połowę mięsa - ma lekko zbrązowieć; przełożyć do rondelka - operację powtórzyć z pozostałą oliwą i mięsem - rondelek wstawić na niewielki gaz, dodać do zawartości pieczarkowo mięsnej pieprz i szczyptę soli, przemieszac porządnie i cały czas mieszając dodawaćmusztardę ze śmietaną -następnie dodać korniszonki - podgrzewać całość nie dopuszczając do wrzenia przez ok. 10 minut - przed podaniem posypać posiekanym szczypiorkiem robiłam wersję z kurczakiem dałam zwykłą cebulę udało mi się kupić pieprz marynowany, ale mam wrażenie, ze można dać zwykły ziarenkowy pieprz (np. kolorowy) zmiażdzony co nieco (nie mielony!) korniszonki w wersji mini można zastąpić ogórkami konserwowanymi pokrojonymi w grubą kostkę smacznego
-
pada sobie deszczyk pada sobie równo... raz padnie na kwiatek drugi raz na.....bratkek ;) dotarłam w strugach deszczu do pracki... teraz idę se kawkę strzelić i kwiatki popodlewam a potem przepis na strogonoffa Wam sprzedam.... buziaki dla wszystkich - zwłaszcza rannych ptaszków... Edyta ja o 5:55 zaczynałam się ubierać...
-
oj tak - kapela była uciążliwa.... zwłaszcza jak się na tarasie siedziało.... w środku aż tak bardzo to nie przeszkadzało.... aczkolwiek myśmy się na drugi koniec tarasu wmeldowały i nie było najgorzej.... a pstąga to w Gawrze jadłam i baaaardzo mi smakował :D
-
oj to faktycznie sporo.... znowu wspomnienia - w Halce - cały obiad kosztował do 12 zł (zupa + drugie (bar sałatkowy do oporu) + kompot)... a ja tych moich pierogów ze słodką kapustą sztuk 12 za całe 3,5 zł nie zapomnę... nie dość, ze cena, to jeszcze jakość - po prostu rewelacja!! przepis na strogonowa postaram się przypomnieć i rozpowszechnię ;)