me_36
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez me_36
-
no właśnie - ja też papryki nie używam do strogonowa.... pieczarki i owszem + korniszonki... taką fajną książkę mam \'gotowe w 30 minut\' i stamtąd pprzepis przerabiałam (w wersji z kurczakiem)... oczywiście przepisu się literalnie nie trzymałam, ale smaczne jedzonko wyszło :)
-
mnie dziś obiadek jakoś nie zachwycił boef strogonon sojowy niby miał być, a mi to raczej pod leczo podchodziło - dużo papryki mało pieczarek... + ryż i surówka - z tego wszystkiego to surówka była najlepsza... - 8 zł za talerz ogromniasty wczoraj nową jadłodajnię odkryliśmy - porcja wątróbki po węgiersku z ziemniakami mnie 6,90 kosztowała, ale tu mniejszy wybór i dziś jakoś nic mi nie podeszło :( rany jaka ja marudna jezdem.....
-
dodam, ze Kubiszon był wilczurem - i że ciutek za wcześnie był zabrany od matki (szczeniak co najmniej 6 tygodni powinien być przy matce) to i nie miał odporności.... pożarłam z rana snikersa - stwierdziłam, ze może taki kop co nieco pomoże, ale teraz znów czuję, ze padam na nos... a w oczach piasek :( w łykend siedzę w domku - może odeśpię.....
-
spaaaaać jakaś taka mocno niedospana jestem ostatnimi czasy... spać poszłam w miarę wcześnie - przed 11, ale o 1 jeszcze nie spałam :( a pobudka o 5:30 więc... moje psisko (też juz w psim raju będące) miało gronkowca - drapał się jak nie wiem co i sierść do gołej skóry wygryzał.... jakieś takie fioletowe smarowidło na to dostawał (pigment czy coś), a w końcu trzeba było autoszczepionkę zastosować - suma sumarum do końca swoich dni dostawał leki - mieliśmy go od maleńkiego 4-o tygodniowego misiaczka - przeżył u nas 12 lat... dobra - idę se kawę zrobić... a propos drajwerowania - przedwczoraj od znajomej wracałam - skrzyżowanie z ulicą główną - 3 pasy w każdym kierunku; ja skręcam w lewo, z naprzeciwka autobusisko i ma kierunkowskaz prawy włączony... czyli spoko wodza - powinien na najbardziej skrajny prawy pas wjechać, no ewentualnie (bo duży) na środkowy.... a ten mi na ten mój lewy się pcha!! i jeszcze mi coś ręcami zaczyna machać - popatrzyłam wzrokiem spokojnym (nawet nie na zasadzie zdziwienia o-so-chodzi)... więc facet się uspokoił i machnął mi że mam jechać... otóż tenże autobus po prostu na następnym skrzyżowaniu ma skręcić w lewo - po co więc pasy zmieniać, jak można od razu na skrajny lewy się wepchać? - przecież pan kierowca autobusu kurna to pan wielki jest i jego przepisy nie obowiązują!! się wyżaliłam!!!
-
nour justinia za pierwszym razem a potem sousse palace - świetna sprawa! blisko do mediny i bezpośrednio przy plaży...mieszkałyśmy na 10 piętrze więc hałas z ulicy odpadał, a widokowo normalnie zapierało dech w piersiach!! odkryciem był kościół katolicki - się na mszę po polsku załapałyśmy, bo akurat wycieczka organizowana przez pallotynów też w tym czasie była... no i kilka wypraw do portu el kantoui... naprawdę lubię tunezję i dobrze się tam czuję.... portugalia - och... czemu to teraz takie drogie... ja bym jeszcze sycylię sobie powtórzyła... tu też świetnie się turysta czuje!
-
Jacklyn - w tunezji byłam razy dwa :) obydwa w Sousse.. ad 1998 - tydzień w sierpniu - czyli sam żar się z nieba lał i całe stada parzących meduz się w morzu plątały... ale się mi tak spodobało, ze ad 2002 się wybrałam ponownie - na 2 tygodnie (tu sobie strzeliłam 3-dniowe safari)... i powiem szczerze, ze też się i w tym roku nad tunezją zastanawiałam - bardziej Djerba niż kontynent dla odmiany.. ale w końcu stanęło na Maroku.... czyli zamiast nad Śródziemne tym razem nad Ocean :)
-
Maroko to śpiew września... w niedzielę się z kumpelkami spotykam, które były tam na przełomie maja i czerwca... coby się wrażeniami i dobrymi radami podzieliły....
-
kawkę już mam :) dziękuję za troskę wiecie jaka jestem gapa - pojechałam wczoraj do znajomej między innymi zdjęcia swoje z mojego pobytu u nich na działce zabrać - no zdjęcia superanckie - taaaakie piękne nasycone kolory, ze hej - i nawet ja całkiem całkiem wyglądam.... i co - i zapomniałam zabrać :( i se przypomniałam jak do domku dojeżdżałam prawie już... gapa gapiasta
-
Amita - ja to jadłam w jadłodajni... czyli nie gwarantuję, ze to co napisałam to prawda jest....ostrzegam lojalnie, ze na takie cudo mi wyglądało... kiełbaska była miodzio.... lekko czosnkowa, bez tłuszczu chyba lekko podwędzona no i całość dość przyzwoicie chyba przede wszystkim pieprzem przyprawiona była... słuchajcie - a gdzie nasz Miś?? chyba dziś pół słówka do nas się jeszcze nie odezwała...
-
jejciuniu jaką ja dziś boską zapiekankę ziemniaczaną - chłopska się zwie - pożarłam ziemniaczki młode - ugotowane całe (nie pokrojone no max na pół) do naczynia zarodpornego włożone i chyba zalane jajkiem ubitym jak na mlet (z przyprawani na ostro) - przełożone warstwą jakiejś bosko smacznej kiełbasy, cebulki, buraczków, marchewki - wszystko w plasterkach (warzywka podgotowane, cebulka lekko podrumieniona) na to znowu ziemniaczki z jajkiem - na wierzchu wartwa przyzwoita sera żółtego zwiórkowanego i to zapieczone.... tak mi przynajmniej wyglądało - znaczy, trza wypraktykować! :)
-
skądś to znam... czy lepsze będzie to czy tamto? tak
-
czasem nie mogę się powstrzymać od komentarza.... dziewczyny, czy Wy też uważacie, ze to dramat jest jak Wasz mąż coś miłego innej kobiecie powie, hę? http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3282617&start=0
-
choroba duszy bardziej niż ciała... skrzywione i to bardzo postrzeganie własnej osoby...
-
to raczej nie kluskowe jest - takie coś raczej drożdżówka....ale jakoś tak specyficznie pieczona.... w każdym razie pychotka.... w skansenie w nowogrodzie jak w czerwcu na łykendzie byłyśmy jest karczma - tu za małe pieniądze można przyzwoicie się najeść i własnie takie tradycyjne kurpiowskie jedzonko - np. kartacze czy reibak (kartacze to takie dduuuuże podłużne pyzy z mięskiem, a reibak to baba ziemniaczana) a na popitkę piwo kozicowe (czyli jałowcowe) - nic wspólnego z napojem alkoholowym to nie ma, poza tym, ze jest to uzyskiwane w procesie fermentachji jagód jałowca - lekko słodzone... świetnie się w upały sprawdza!!
-
przysmak kurpiowski - wygląda to jak duży obwarzanek, tylko, ze normalnie miękkie jest.... z ciasta drożdzowego (zaparzanego na parze - chyba) lekko słodkie... i pieczone w piecu... inne coś co jest tamtejszą specjalnością to pampuchy (pempuchy) - czyli po naszemu racuchy... parzaki są \'debest\' ;)
-
szczerze to chyba przez to, ze jednak niewiele w łykend odpoczęłam.... w piątek przeca zwlekłam się normalnie po 5-ej 8 godzin w pracy potem jeszcze zakupy itp i droga na wieś nie wiem jak Wy - ale ja mam tak, ze pierwsza noc na nowym miejscu jest dla mnie z reguły nieprzespana... tak więc po prostu ten wypad łykendowy był za krótki coby siły zregenerować... zwłaszcza, ze moja koleżanka nie ma prawka jazdy i nie za bardzo na przepisach się zna, nie umie czytać znaków - czyli musiałam być bardzo skoncentrowana powożąc... no i cały czas nadaje, co czasem też bywa uciążliwe... oj... poprzednio sobie łykend o 1dzień przedłużyłyśmy i to zdało egzamin - udało mi się oddech złapać... może i też dlatego, ze rano jechałyśmy, czyli po przyzwoicie przespanej nocce (we własnym \'rodzonym\' łózeczku...) pomarudziłam - niewiele pomoże, ale jednak... w każdym razie zapowiedziałam, ze na długi łykend jedziemy nie w piątek po pracy tylko w sobotę świtem bladym! - tym sposobem zahaczymy o Nowogród i zakupy na targu zrobimy! pyszny chlebek i mniama parzaki :) och....
-
pożycz męża..... skoro takie właściwości kojące ma ;)
-
spaaaaaaać.... kawa była jakaś fuj :( w horoskopie stoi, ze kolejny dzień ponurego nastroju.... uuuuuuu.... najgorsze, ze to prawda jest - jakaś taka na nie jestem.... więc coby nie marudzić więcej niż ustawa przewiduje znikam stąd.... przynajmniej na razie.... ;(
-
cześć i czołem... spaaaaać! zakrzyknę no bo to jeszcze przed kawką.... więc czem prędzej lecę pędzę gnam coby ją sobie zaparzyć.... miłego dnia :D
-
heloł Hoga :) mi osobiście się bardziej Bratysława od Pragi podobała, bo jest taka bardziej kameralna... a wcale nie mniej ciekawa...
-
będzie dobre :) coś podobnego jadłam :) tylko z ryżem i szynką... możesz ogóreczka kiszonego dorzucić... hm... ja bym ryżu dowaliła, albo makaron świderkowy - kolorowy... i kukurydzę albo jakiś inny wypełniacz bardziej wytrawny... możesz normalną sałatę dać i pomidorka w ośemeczkę...a majonez mi osobiście bardziej wchodzi jak jest z jogurtem (pól na pół) wymieszany....
-
a lakier był z ankoholem? bo się mi wydawa, ze to alkohol właśnie (czy to w dezodorancie, czy w lakierze, czy w innej postaci) powoduje odejście plam mazakowych w niebyt...
-
dzień dobry przykawkowo ciasto zawiezione kawka także - davidoffa zakupiłam - czarnego i czerwonego (tego jeszcze nie miałam okazji spróbować) było fajnie - bo CHŁODNO!! max 25 stopni... ale sucho przeraźliwie.... jabłka - spady - nie gniją tylko od razu schną... normalnie jak suszone.... zboża mizerne bardzo - będzie drożyzna w sklepach :( nowe doświadczenie - jazda ciemną nocą, przez ciemny las - dziurawą i wąską drogą.... nie korkowało się - no poza przeprawą przez Wisłę w piątek - ale to dlatego, ze trasa siekierkowska cały czas w budowie i jak z 3 pasów tylko jeden otwarty to też nic dziwnego, ze korek na moście był... ale potem już spoko wodza o 19:30 wyjechałyśmy o 22:10 byłyśmy już na wsi - po drodze podrzucając ciasto i kawkę - czyli uważam, ze timing miałam bardzo dobry... w kwestii autkowej - Pulsiku - japończyki super autka!! mój tata miał toyotę corollę potem się na forda przesiadł... ale pojeździł nim jakieś 4 lata i zakupił znowu corolkę :) świetnie się to prowadzi - ja na tamtej starej się manewrów uczyłam i nie miałam problemów, a prawko robiłam jeszcze na maluchu!! - taka różnica gabarytów zupełnie nie przeszkadzała!! mi się marzy toyotka aygo.... dobra koniec bazgrolenia - do roboty miłego dnia :) PS a jak działkowe party się udało?
-
hihihihi http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3280387&start=0
-
no! i tego się trzymajmy!!