me_36
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez me_36
-
a ja nie mam nic od Barbamamy :( nie gadam z Wami :( :/
-
Gosik - wysłałam sorki, gdzieś mi się \'zawieruszyłaś\' kawkę zapodaję i do roboty wszystkim miłego dnia życzę
-
brawa dla Barbamamy :) http://smileys.smileycentral.com/cat/36/36_1_75.gif ale przyznacie, zem się stylem wpasowała.... dla uściślenia - to nie jest suknia spódnica + prawdziwy bieliźniany (satynowy) gorset + bluzeczunia wiązana typu one size za jakieś 2 zł na ciuszkach wyhaczona... ale całość zagrała jak trzeba - i jeszcze ta \'obróżka\' z kameą na szyi... (babcina biżuteria jak to pani sprzedająca powiedziała...) a dla nas wszystkich bardzo fajna stronka http://www.grubasy.pl miła stronka bo jak odpalam kalkulator bmi to mi mówi, ze mogę ważyć co najmniej 3 kg więcej ;)
-
pulsik - zajrzyj do maila - masz linka do galerii z moimi zdjęciami.... hm... żadnej wampirzycy w sukni niebieskiej nie ma.... są 2 -w zielonych...
-
zdjątko poszło do Was....
-
cześć z poniedziałkowego pochmurnego poranka... taksiarz z rana mnie wkurzył - stoję na światłach na duuużym rondzie do pasów staruszka podchodzi - piesi nadal mają światło zielone więc wchodzi na pasy... ma przed sobą do pokonania 4 pasy ruchu a porusza się bardzo powoli bo o kulach... to rondo dla zwykłej sprawnej osoby jest trudne do przejścia w 1 rzucie (4 pasy ruchu - wysepka z tramwajami i przystankiem - 4 pasy ruchu) a co dopiero dla takiej osoby!- zmieniło się światło na zielone a kobietka dopiero z pierwszego pasa schodzi - to mój pas do jazdy ale nie wiem jak się kobicina zachowa, czy nie zechce przypadkiem zawrócić, więc stoję... a ten debil za mną kuźwa trąbi - zmęłłam przekleństwo pod nosem, odczekałam chwilkę widząc, ze staruszka jednak nie cofa się i idzie odważnie dalej - dzięki bogu kierowcy stoją i dają jej przejść, tylko ta złotówa za mną taka nerwowa... odczekałam i spokojnie ruszyłam... ale mnie unerwił, debil jeden!! uffff- odreagowałam.... pobalowałam - fajnie było :) nie wiem zupełnie dlaczego wczoraj cały dzień bolały mnie stopy.... zdjęcie mam w objęciach wampirów :) - od razu można było fotkę dostać - jak uda mi się zeskanować, to Wam prześlę... i ogłoszę konkurs na rozpoznanie ;) - bo się mi udało stylem ubranka wpasować..... a Lady Pank naprawdę extra koncert zagrali - godzinny, a nie jak było w planach pół godzinny występ był - przeskakałam pod sceną cały ten czas drąc się niemiłosiernie udając, ze śpiewam ;) pozdrawiam i zabieram się do prackowania na razie i do napisania
-
ja dziś w pracy chyba nocuję :( a jutro balanga - idę zrobić se pazurki + fryzjera zamówiłam znaczy będę się próbowała przerobić na bóstwo.... nie pochwaliłam się - koleżankę w środę podwoziłam z pracy do domku - ale uprzedziłam, ze marny ze mnie drajwer.... a po jakimś czasie ona mi mówi - słuchaj, przecież ty bardzo ładnie jeździsz - tak płynnie, spokojnie, pewnie, bez szarpania uuuu - normalnie urosłam - i nie omieszkałam pochwał mojemu doszkalającemu mnie przed zakupem autka nauczycielowi pochwalić - w sumie to jemu spokojowi, cierpliwości i podejściu zawdzięczam, ze kupiłam autko i że nim jeżdzę :)
-
moja koleżanka ma synka z zespołem adhd - dziecko wymaga ogromnej uwagi z jej strony, cierpliwości i zaangażowania... ostatnio jak się z nimi priv widziałam w jakimś sklepie byliśmy i były jakieś promocje - koleżanka rozmawiała z panią sprzedawczynią, ja miałam małego na głowie - i podjęliśmy dyskusję właśnie na temat cen i promocji.... skoro za 2 pasty do zębów płacimy 24 zł to ile zapłacilibyśmy za jedną? - dodając do siebie różne liczby doszedł, ze 12 zł.... i obydwoje doskonale się bawiliśmy, a dziecko nie straciło ani na chwilę zainteresowania ani koncentracji - ja nie wymagałam, zeby zastosował dzielenie, bo dla niego to czysta abstrakcja - raczej pod właśnie takiej zgadywanki, ze skoro taka cena za 2 to znaczy, ze kazda będzie tyle samo kosztowała i tak dalej krok za krokiem on miał frajdę, ze udało mu się tak skomplikowany problem rozwiązać a ja też satysfakcję jak koleżanka mi podziękowała za to, ze się synkiem zajęłam i że nie marudził co chwilę - mama idziemy... ostatnio też miałam akcję u mojego chrześniaka - on ma 3 lata a jego brat 6 - i musiałam wymyślić taką zabawę, zeby obydwu zaangażować.... sami wyciągnęli takie coś a la liczydełko - na drucikach kartoniki obracane - z jednej strony literka z drugiej obrazek od literki się zaczynający - podział ról - ciocia mówi literkę, starszy ją znajduje, młodzy mówi co jest na obrazku.... słuchajcie co najmniej pól godziny się tak bawiliśmy - a ich mama skorzystała z okazji i sobie włoski zakolorowała.....
-
zgadzam się, ze nie każdy jest orłem - ale nie można też od razu wychodzić z założenia, ze na pewno sobie nie poradzi i wyręczać - najpierw niech samo spróbuje i dopiero gdy rzeczywiście widać, ze brnie w ślepą uliczkę wskazać drogę - ale nie na zasadzie - ja za ciebie wszystko zrobię.... dzieci umieją myśleć i potrafią takie sytuacje wykorzystywać - trochę na zasadzie dać palec a weźmie całą rękę sorki - ale nie ma tak dobrze, zeby przez całe życie przejść z mamą za rączkę...
-
a i jeszcze jedno - nigdy nie było stania nad głową i \'wymuszania\' kucia dla jak najlepszych ocen - bo \'zakuć, zaliczyć, zapomnieć\' - to zła droga.... zrozumieć, skojarzyć - umieć wykorzystać w praktyce, przenosząc na inne przykłady uczysz się dla siebie - nie dla nas, nie dla stopni, nie dla nauczyciela....
-
ja zawsze narzekałam na to, ze mama nauczycielka - zero pobłażania, zero wypisywania zwolnień \'bo dziecko się źle czuło\' - rozżalona bywałam, bo inne dzieci miewały takie wagary - nie mówiąc o tym, ze zdarzali się rodzice prace domowe za dzieci rozwiązujące.... no i nie przyjmowała do wiadomości standardowych tektów, ze wszyscy dostali takie oceny, ze na klasówce było coś czego nauczycielka nie powiedziała.... oj.... beczałam w poduszkę!! ja zawsze miałam za zadanie nauczyć się sama i przedstawić rodzicom wynik mojej pracy... - w sumie takie podejście solidnie zaprocentowało na studiach na przykład - nauczyłam się, ze do szkoły i na lekcje chodzę po to, zeby jak najwięcej się nauczyć.... potem w domu tylko szlif i ew. dopytanie jak czegoś nie kumam - odrobienie lekcji i hulaj dusza - czas dla mnie :) cierpliwość i znoszenie moich fochów też było dobrym sposobem - ile razy prawie w histerię wpadałam, ze nie umiem, ze to za trudne, ze głupie, ze nie wiem o co chodzi... nie było pójscia na ustępstwa - myśl, po to masz głowę, zeby pomyśleć! pani na pewno nie zadała niczego czego nie możesz znaleźć w notatce z lekcji lub książce... delikatne ukierunkowanie gdzie ewentualnie czegoś szukać i tyle.... no i systematyczność - ucz się na bieżąco, jeśli nie nauczyłaś się małymi porcjami przez pół roku, to nie ma szans na wkucie tego materiału w ciągu jednego wieczora... i przekaz, ze to ode mnie zależy i tylko ode mnie jakie będę miała oceny - nikt za mnie nie napisze klasówki, nikt za mnie nie zda egzaminu - nikt za mnie nie przeżyje życia.... obowiązki dorosłych są takie a nie inne - praca - a moim obowiązkiem dziecka w wieku szkolnym jest nauka.... smutne, ale prawdziwe.... jeśli chcę mieć czas na rozrywkę to muszę sama zadbać o to by go mieć - w pierwszej kolejności jednak odhaczając to co obowiązkowe... mama przez swoich uczniów była też postrzegana jako \'brzytwa\' - wymagająca ale sprawiedliwa - i mówię Wam do tej pory zdarzają się spotkania z jej uczniami, którzy jak sami mówią, wyłącznie dzięki jej konsekwencji \'wyrośli na ludzi\' a szkoła w której uczyła miała dość ciekawy i trudny przekrój - dzieci z normalnych domów, dzieci z domów jakby to dziś byśmy określili patologicznych (bieda z nędzą + alkohol), oraz dzieci z domu dziecka.... z drugiej strony - stara szkoła, stary belfer... 40 lat w zawodzie.... się nagadałam teraz z perspektywy czasu patrząc uważam, ze dzięki takiemu podejściu i konsekwencji rodziców udało mi się osiągnąć to co osiągnęłam... to oczywiscie moja subiektywna opinia na temat nauki jako takiej jest....
-
jako córka nauczycielki nie zajmuję stanowiska... a w kwestii dietowej i herbacianej - do poczytania http://www.omega.win.pl/cze.html my z koleżanką zapijamy się aktualnie pu-erh\'iem liptona - w wersji jabłko+melon i ananas - naprawdę coś pychajskiego :) pozdrówka
-
http://video.i123.pl/play/1072/Pablo_Francisco_Show__Nasladowca
-
dla Misia :) http://smileys.smileycentral.com/cat/13/13_10_8.gif te sztuki w ciemnym pokoju to my :)
-
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI DNIA DZIECKA :D a co, a jak - a poczujmy się tak akurat... ;) buziaczki
-
to było wyjście tylko naszego działu - na zasadzie \'imprezy integracyjnej\' generalnie jak to w pracy - wcale nie jest tak znowu różowo - jak wszędzie - są ludzie i \'taborety\'... niestety - z niektórymi sztukami jestem całkiem solidnie zaprzyjaźniona - wszak kumpel z pracy mi płytki kładł - fachowca wstyd było zatrudniać - bo o 3 płytki chodziło na próg wejściowy wewnętrzny balkonowy... sama bym se pewnie poradziła, ale je trzeba było przyciąć - a to już mnie przerastało - w każdym razie on płytki położył, a ja następnego dnia już samodzielnie fugowałam :) a z niektórymi się po prostu tylko współpracuje.... jak to w zyciu bywa.... generalnie nie narzekam - ale wychodzę z założenia, ze praca jest pracą i nie można z tymi samymi ludźmi także całego czasu wolnego spędzać - niektórzy tak postępują niestety.... dział po sąsiedzku - programiści za poprzedniego swojego szefa - nie dośc, ze oni wszyscy bardzo mocno zakolegowani to także i ich kobiety!! - wspólne imprezy (sylwestry, wyjazdy...) aż do przesady - wg mnie to nie tak, trzeba umieć zachować równowagę....
-
dzień dobry porannie i przykawowo powiedzcie mi po ile u Was truskawki można nabyć? ja wczoraj z jęzorem wywieszonym po swoim mieście ganiałam - se wolne wzięłam coby nadrobić zaległości poczynione w łykend i widziałam po 9-10 zł za kilogram!! no ale sie nie dziwię - koniec maja, ale pieruńsko zimno!!! wolne se wzięłam bo puuuuustki w domku - miałam zakupy w sobotę zrobić, a tu kicha - wróciłam dopiero po 22 bo rodzinnie się udzielałam..... w poniedziałek po pracy mieliśmy wyjście na kręgle - normalnie REWELKA :) i też po 22 wróciłam - z wywiesoznym jęzorem leciałam do tego domu licząc, ze sklep pod klatką jeszcze czynny będzie bo zero pieczywa na śniadanie - a tu kiszka kaszana, nie wyrobiłam się i zamiast wczoraj po zwleczeniu się z łóżeczka śniadanko w spokoju pożreć to musiałam najpierw je sobie zakupić.... w pracy mam ubaw - w sobotę mamy bal (z karnawału przełożony) pod hasłem \'bal wampirów\' i na naszej pracowej liście dyskusjnej fajne grono dyskutantów się zebrało i się wiedzą na temat wampirów i innych takich stworzeń przyjemnych wymieniamy - oczywiście wszystko w żartach :) ale dzięki temu się z koleżanką z innego działu książkami wymieniłyśmy - ona mi \'Wywiad z wampirem\', ja jej \'Historyka\' - oczywiście wszystko w temacie i klimacie :) dostałam paczkę z neckermanna - niestety espadryle przyjdą w terminie późniejszym.... :( no i brat potwierdził wczoraj (Marta miała być u lekarza), ze jest ciąża - więc ciocią rodzoną a nie przyszywaną zostanę... o mnie mniejsza - oni muszą w tempie ekspresowym dorosnąć i przyjąć do wiadomości, ze muszą zacząc myśleć perspektywicznie, a nie żyć na zasadzie jakoś to będzie i na wiecznych pozyczkach, bo kaska zarobiona (i to wcale nie grosze najmizerniejsze) jakoś przez palce im przecieka... oj nagadałam się - a teraz do roboty miłego dnia
-
jestem - ale faktycznie pracy full.... z rzeczy innych - istnieje duuuuuże prawdopodobieństwo, ze zostanę ciotką... wygląda na to, ze noc poślubna brzemienna w skutkach będzie.... na razie oficjalnie tego nie rozpowszechniają - bo to przeca dopiero 3 tygodnie by były- ale wszystkie znaki na niebie i ziemi (w tym test ciążowy) wskazują, ze tak... ponadto - w tesco w sobotę zanabyłam mleko o obniżonej zawartości laktozy (producent - maćkowy) ktoś mi wcześniej polecał, ale nigdzie indziej nie trafiłam... będę jeszcze się rozglądała, bo do tego sklepu nie mam blisko niestety... a i jeszcze wynalazłam pychajską przegryzkę - zamiast słodyczy - suszone żurawiny - normalnie rewelacja... a dziś częstuję ciastem kakaowym bez grama tłuszczu 1 szklanka mleka 2 łyżki kakao - ugotować i wystudzić 2 jajka 250 g cukru - utrzeć do białości - a następnie wlać kakao i zmiksować 250 g mąki 1 łyżka bułki tartej 2 łyżeczki proszku do pieczenia - wymieszać i stopniowo dodawać do masy kakaowo jajecznej przelać do wysmarowanej tłuszczem i oprószonej mąką blaszki (podłużna) i piec ok. 45 minut w średnio nagrzanym piekarniku smacznego ;)
-
extra sesja fotograficzna :) dzięki za zdjęcia pozdrawiam pracowicie
-
Szczęśliwego Dnia Matki Z życia wzięte :))) Twoje ubrania: Pierwsze dziecko: Zaczynasz nosić ciążowe ciuchy jak tylko ginekolog potwierdzi ciążę. Drugie dziecko: Nosisz normalne ciuchy jak najdłużej się da. Trzecie dziecko: Twoje ciuchy ciążowe STAJĄ się Twoimi normalnymi ciuchami. Przygotowanie do porodu: Pierwsze dziecko: Z namaszczeniem ćwiczysz oddechy. Drugie dziecko: Pieprzysz oddechy, bo ostatnim razem nie przyniosły żadnego skutku. Trzecie dziecko: Prosisz o znieczulenie w 8. miesiącu ciąży. Ciuszki dziecięce: Pierwsze dziecko: Pierzesz nawet nowe ciuszki w Cypisku w 90 stopniach, koordynujesz je kolorystycznie i składasz równiutko w kosteczkę. Drugie dziecko: Wyrzucasz tylko te najbardziej usyfione i pierzesz ze swoimi ubraniami. Trzecie dziecko: A niby czemu chłopcy nie mogą nosić różowego? Płacz: Pierwsze dziecko: Wyciągasz dziecko z łóżeczka jak tylko piśnie. Drugie dziecko: Wyciągasz dziecko tylko wtedy, kiedy istnieje niebezpieczeństwo, że jego wrzask obudzi starsze dziecko. Trzecie dziecko: Uczysz swoje pierwsze dziecko jak nakręcać grające zabawki w łóżeczku. Gdy upadnie smoczek: Pierwsze dziecko: Wygotowujesz po powrocie do domu. Drugie dziecko: Polewasz sokiem z butelki i wsadzasz mu do buzi. Trzecie dziecko: Wycierasz w swoje spodnie i wsadzasz mu do buzi. Przewijanie: Pierwsze dziecko: Zmieniasz pieluchę co godzinę, niezależnie czy brudna czy czysta. Drugie dziecko: Zmieniasz pieluchę co 2-3 godziny, w zależności od potrzeby. Trzecie dziecko: Starasz się zmieniać pieluchę zanim otoczenie poskarży się na smród, bądź pielucha zwisa dziecku poniżej kolan. Zajęcia: Pierwsze dziecko: Bierzesz dziecko na basen, plac zabaw, spacerek, do zoo, do teatrzyku itp. Drugie dziecko: Bierzesz dziecko na spacer. Trzecie dziecko: Bierzesz dziecko do supermarketu i pralni chemicznej. Twoje wyjścia: Pierwsze dziecko: Zanim wsiądziesz do samochodu, trzy razy dzwonisz do opiekunki. Drugie dziecko: W drzwiach podajesz opiekunce numer swojej komórki. Trzecie dziecko: Mówisz opiekunce, że ma dzwonić tylko jeśli pojawi się krew. W domu: Pierwsze dziecko: Godzinami gapisz się na swoje dzieciątko. Drugie dziecko: Spoglądasz na swoje dziecko, aby upewnić się, że starsze go nie dusi i nie wkłada mu palca do oka. Trzecie dziecko: Kryjesz się przed własnymi dziećmi. Połknięcie monety: Pierwsze dziecko: Wzywasz pogotowie i domagasz się prześwietlenia. Drugie dziecko: Czekasz aż wysra. Trzecie dziecko: Odejmujesz mu z kieszonkowego. Prześlij to wszystkim, którzy mają dzieci lub znają kogoś, kto ma dzieci lub? sami byli dziećmi! WNUKI: Nagroda od Pana Boga za nie zamordowanie własnych dzieci.
-
a w temacie apetyt - i jego poskramianie.... przez poprzednie 2 tygodnie conajmniej miałam stale i wciąż smaka na coś słodkiego - a to drożdżówka, a to ciacho.... normalnie aż nienormalne! - ale zeszły tydzień twarde postanowienie - ZERO słodkości!! wytrwałam i już po 2 dniach jakiekolwiek zachciewajki w tym temacie mi przeszły!! do tego stopnia, ze wczoraj umęczona powrotem do domu - półtorej godziny stania w korkach se strzeliłam czekoladkę malutką z nadzieniem kawowym (moje ulubione) i.... dziewczynki - ona mi po prostu już nie smakowała!! a jako, że jedzenie słodyczy nie służy mojemu zdrowiu to tym lepiej dla mnie :) po raz kolejny udowodniłam sobie, ze mam silną wolę - teraz tylko na wagę lukać i te 1,5 kg szybko stanie się wspomnieniem... a Warszawa się szykuje do wizyty Papieża - i się co nieco już korkuje - co to się bedzie przez najbliższe 2 dni działo? profilaktycznie jutro do pracy jadę z koleżanką i nie wracam do siebie tylko pojadę do rodziców - metro nie ma zwyczaju na korki zważać.... sporo firm ma wolne - co najmniej w piątek - my pracujemy - więc też będzie mi wygodniej stąd do pracy przyjechać niż próbować się przebijać od siebie - zwłaszcza że to trasa wylotowa jest.... no - się nagadałam - na koniec dnia zbieram się już pomału miłego popołudnio-wieczorka życzę Wam z innych spraw - po raz kolejny przekonałam się, ze moja ocena ludzi jednak sprawdza się! - a bałam się, ze mogłam się pomylić... nie pomyliłam się i bardzo się cieszę z tego powodu...
-
Gosik - trzymam kciuki!! powodzenia w pracy - i uprasza się o bieżące meldunki z placu boju ;)
-
24/05 Joanny, Zuzanny czyli osobom przyznającym się do posiadania któregoś z imion tych (względnie innych nie wymienionych, a dziś w kalendarzu wpisanych) słonia, konia, lwa na smyczy w dniu imienin me Wam życzy ;) ewentualnie: zdrowia szczęścia pomarańczy niech Wam (******) - tu wpiszcie imię wybrane nago tańczy http://smileys.smileycentral.com/cat/36/36_3_11.gif miłego dzionka ;)
-
hihi co poradnik to co innego nie mówiąc o tym, ze byłam w takiej \'lecznicy\' na konsultacjach - jakieś czary mary i komputerowe pomiary... i tam też a propos grup krwi mówili i nawet ulotkę mam - tam mi mówią, ze mleka i przetworów mi nie wolno ;) dziewczynki - wszystko w granicach rozsądku... tego co piszą nie traktuję literalnie - ot ciekawostki :D buziaki idę coś zjeść
-
a ja jestem B \'be\' ale za to \'plus\' ;)