me_36
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez me_36
-
no było miło, ale wygląda na to, że wczoraj się skończyło.... aktualnie motto me - ratujmy co się da..
-
brawa dla Ani - czy to już \'magazynier\'? sto lat dla szanownej \'lubilatki\' ja próbuję coś ratować... może mi się uda... trzymajcie kciuki... chwilę u rodziców jestem więc z neta korzystam i do Was zajrzałam...
-
no to do po długim łykendzie 3 dni dla mnie na załatwianie spraw różnorakich a potem chatka pod lasem i czas na złapanie oddechu i nabranie dystansu do tego co się ostatnimi czasy działo 3majcie się cieplutko (i nie zapomnijcie o mnie!!) buziaki
-
http://www.szczawnica.nrs.pl/ może coś znajdziesz :) ja się nad \'Nauczycielem\' w zeszłym roku zastanawiałam, ale za późno i miejsc nie było... w ciemno pojechałyśmy - ale kwaterę się nam boską udało wyhaczyć
-
wyżywienia to oni nie mają niestety :( trza sobie we własnym zakresie organizować... co do rachunku - też nie wiem.... więc kochana - wyszukiwarka Ci zostaje - polecam jednak Szczawnicę - naprawdę można sobie spokojnie czas zorganizować - i połazić po górach można i miejscowość sama w sobie życiem tętni.... myśmy se rowerki wypożyczyły i hajda na Słowację - bo to po drugiej stronie Dunajca :) - Czerwony Klasztor coś pięknego.... no a po górach - obowiązkowo Sokolica i Trzy Korony (wchodziłyśmy od Szczawnicy - niezły wyryp, a schodziłyśmy do Krościenka - bardzo fajna i spokojniejsza droga); następny dzień Wąwóz Chomole (WARTO - co prawda z \'ksiąg życia\' się mi mojego losu nie udało wyczytać, ale....) a potem śmy se jeszcze na najwyższy szczyt Pienin czyli Wysoką polazły - a potem spacerek powrotny górkami do Szczawnicy.... można do Sromowcy Wyżnych busikiem podjechać i sobie i dzieciskom spływ Dunajcem fundzielnąć... do Czorsztyna się wybrac - statkiem po zalewie popływać.... naprawdę nudzić się tam nie można!!!
-
Hoga - Pieniny - REWELKA - byłam w zeszłym roku na długim majowym łykendzie jak chcesz dam Ci namiary na super kwaterę :) nowa willa - bardzo mili własciciele - cena w pokoju z łazienką to 25 zł od łebka - dałam namiary ludkom u siebie w pracy i innym znajomym i wszyscy baaardzo zadowoleni z kwatery u Pani Wandy
-
Karkonosze to Karpacz i Szklarska Poręba... Szczyrk to Beskid Śląski....
-
no właśnie!! Krupciu gdzie Cię wywiewa? czyżby Zakopane? pozdrawiam nieprzyzwoicie słonecznie (w duszy też) a jako wątek przewodni mi po głowie dziś z rana zasłyszana w zetce pioseneczka \'maybe I\'m crazy...\' chodzi ;) buziaki
-
a jak w górach byłam to jak rano wychodziłyśmy to wracałyśmy wieczorem więc wędrować się nam po jakieś 8-9 godzin dziennie zdarzało....
-
2 razy w Poznaniu mi się napisało - a miało być w Słupsku....
-
Krupciu - te kijki to takie jak do nart są... po prostu idziesz i machasz rączkami lewa noga - prawa ręka i kijkami się wspomagasz.... w zeszłym roku jak byłam w Pieninach to ludki tak się przy górskich wędrówkach wspomagali - my kijków nie miałyśmy, ale przykład wzięłyśmy i się wspomagałyśmy zwykłymi patykami (oj przydały się przydały - czasem dobrze się było o nie oprzeć i ciężar ciała odpowiednio przenieść) myślę, ze będzie dobrze :)
-
nie było czasu na zwiedzanie... ale w Toruniu kiedyś już bawiłam nieco dłużej nasze biuro, które odwiedzaliśmy mieści się na starówce więc kawałeczek się przeszliśmy - oczywiście pod krzywą wieżę zajrzeliśmy coby sprawdzić jak to z naszą prawdomównością... oj niestety każde z nas ma na sumieniu jakieś kłamstewka.... ja się odstroiłam jeszcze w czarno białą spódniczunię, białą bluzkę i czarny żakiet - znaczy raz na ludowo - a coby stroju dopełnić kozaczki na 10 cm szpilce i hihi fajnie mi się po kocich łbach szło ;) no ale za to górowałam nad otoczeniem (ja mam 170 cm) a w tych butkach miałam 180 :D ) Toruń sam w sobie mi się podoba - o starówce myślę... bo osiedla przez które przejeżdzaliśmy od strony w-wy wjeżdzając typowy wykwit lat 70-tych (znaczy pudełka od zapałek ;) ) starówka super utrzymana jest - duża i ładna - niestety nasza warszawska wypada przy niej mizernie dość.... taka malusieńka i ciasna niesamowicie.... generalnie w każdym mieście znajdzie się coś ładnego i miłego - podobało mi się w Poznaniu, w Bielsku-Białej, w Poznaniu... odwiedzając różne miejsca nigdy nie nastawiam się na krytykanctwo i szukanie dziury w całym - a jako, ze gościem przelotnym tylko jestem moja ocena jest z reguły bardzo powierzchowna... bo przecież nie jestem w stanie ocenić jak się w tym czy innym miejscu pomieszkuje - za mało danych....
-
Jestin - już wiem to jest ulica Ducha Świętego (bliżej Rynku) - jak to dobrze, ze kolega z którym tam byłam w Toruniu studiował i pamiętał przy jakiej ulicy śmy się zaparkowali :)
-
Krupciu - odwagi! 2 - 4 godziny to wcale nie jest aż tak dużo :) a gdzie konkretnie jedziesz?
-
cześć wróciłam czwartek - Toruń a przedłużony weekend próbowałam katar przewalczyć - ze skutkiem mizernym (nie wiem, czy nie mam początku zapalenia zatok - buuuuuuuuuuuu) a w Toruniu zakupiłam se przepiękną koszulową bluzeczunię za całe 35,00 zł... już do samochodu wracaliśmy a jeden z moich kompanionów mówi - o butik, o wszystko po 35 zł - nie wejdziesz? no to wlazłam i zakupiłam :) a że Torunia nie znam to mogę tylko powiedzieć, ze to starówka była niedaleko baru mlecznego - mam nadzieję, że osoby Toruń znające (ew. tam mieszkające) zlokalizują sklepik :) co do butkow - se takie śliczne na koturnie - niebieskie przecierane zakupiłam za całe 19,00 zł - u mnie \'na wsi\' jest sklep ze stałą wyprzedażą obuwia i można naprawdę fajne butki wyhaczyć po super cenach.... kończę bazgranie - trza nadrobić zaległości pracowe
-
a u mnie waga dziś powiedziała - 58,3 :) czyli oby tak dalej - wystarczyło odstawić słodkości... ja też kawkę już żlopię \\_/D miłego...
-
dzień dobry z rana... przypomnę, ze dziś do Torunia jadem.... więc - czerwony dywan, kwiaty, fanfary i inne takie ;) jaka pogoda w mieście z krzywą wieżą? uśmiecham się promiennie do wszystkich
-
sił nabieram - do odchudzania rzecz jasna!! no i pracuję, pracuję, pracuję... i nie wiem jak się nazywam - chyba pieczątkę z czeluści biurka wyciągnę i se przywalę na jakiejś kartce coby sobie przypomnieć RATUNKU!!
-
do tabeleczki waga docelowa 57-58 (czyli to co przed świętami)
-
dzięki za przepis - już przekleiłam :) na pewno wypróbuję.... ale moja bajaderka, jest taka że och, ech i wogóle.... po prostu niebo w gębie.... tyle, ze przed podaniem trza ją z lodówki na conajmniej 2 gadzinki wyjąć - wtedy se odetchnie i robi się taka mocno wytrawna ;) mniam.... oj - ślinka mi cieknie... oj - soki trawienne pobudzone - oj jak fajnie - moze schudnę ;)
-
a w temacie bajaderka :D mój sprawdzony przepis ciasto 2 zółtka 1/2 szklanki cukru 1 opakowanie cukru waniliowego 2,5 szklanki mąki porcja proszku do pieczenia miękka margaryna całość zagnieść - wstawić na co najmniej pół godziny do lodówki następnie podzielić na 2 części - 1-szą częścią wykleić wysmarowaną tłuszczem tortownicę (średnica ok. 28 cm) - piec ok. 25 minut w tem. ok. 180 stopni (piecyk z termoobiegiem ok 160) - po upieczeniu i przestudzeniu pokruszyć na drobniutko (można zemleć w maszynce) 2- gą część upiec w takiej samej tortownicy (ok. 20 minut - temperatura taka sama) - i w niej pozostawić po przestudzeniu posmarować dowolnym (kwaskowatym dżemem lub powidłami ), na to wyłożyć masę - wyrównać, polać polewą czekoladową (gotową) i dowolnie udekorować (np. wiórkami kokosowymi) **** masa zetrzeć 1 tabliczkę gorzkiej czekolady posiekać bakalie (orzechy, skórka, rodzynki - co kto lubi) - ok. 10 dkg ma być 1 kostka margaryny 1/3 szklanki cukru 2 żółtka - utrzeć do białości - cały czas ucierając dodawać pokruszone ciasto i startą czekoladę - następnie dodać 5 łyżek rumu (!!!) i bakalie - wymieszać na jednolitą masę uuuuuuuuuuuu już mi się chce!!! ale sorry bardzo moja waga po świętach mi mówi, ze 59 kg... więc na razie trza se wolne od słodkości wziąć - zwłaszcza, ze za chwileczkę za momencik weselisko braciaszka i przeca gorset się nie dopnie, kurde!!
-
podpisuję listę obecności :) się wczoraj nafaszerowałam jakimś cirrusem i apapem na noc, i oscillo-coś-tam zapodałam więc nockę jakoś przespałam się nie dusząc... ale w tajemnicy Wam powiem, ze najbardziej to mi chyba herbatka z cytryną i prawdziwym rumem smakowała.... hihi - o - rum jest, to może ja bajaderkę ukręcę? za bajaderkę to się sprzedać dam... a że jakoś nikt mnie nie chce kupić ;) to sama zrobię! ktoś coś o placku chałwowym napomknął - a przepis gdzie? pozdrawiam i miłego dnia... ja dziś w przededniu wypadu do Torunia i po wczorajszym leserowaniu muszę conieco zaległości nadrobić - niestety... a za oknem taka cudna wiosna.... pozdrawiam i bo nie wiem czy uda mi się tu dziś jeszcze luknąć... łoj....
-
znikam do domku spróbować się podkurować, bo na zwolnienie iść nie mogę :( czyli do jutra
-
a ja nie wierzę w głodówki.... wg mnie to jest bardzo drastyczna ingerencja w funkcjonowanie organizmu przymusową miałam jak byłam w szpitalu (w ramach przygotowania do kolonoskopii) - 3 dni bez jedzenia i z wodą mineralną niegazowaną do picia.... co do picia - w dalszym ciągu bardzo dużo piję (niesłodzone herbatki owocowe, zieloną, czerwoną - czarnej prawie wcale nie piję, soki owocowe bez cukru - ale takie rozwodnione na 1/3 szklanki soku dodaję 2/3 szklanki wody przegotowanej ) - bo płyny ładnie usuwają toksyny z organizmu... co do jedzenia - po prostu wszystko w granicach rozsądku i tyle... głodzić się na własne życzenie? nie - dziękuję :)
-
Misiu... przeczytałam i głośno się uśmiechnęłam tudzież brawo mi się wyrwało :) gratulacje mam nadzieję, ze ciasto się udało - moje (też makowe) wyszło pychajskie... Aniu - dziękuję za trzymanie kciuków, decyzja podjęta i mimo początkowego strasznie wielkiego stresu nie jej nie żałuję - czyli zeszły tydzień baaaaaaaaaaaardzo miło mi się zakończył... teraz cierpię - nie dość, ze okres to jeszcze paskudny katar się przypatałętał - się kluł od początku zeszłego tygodnia, jakieś stany podgorączkowe były, ale suma sumarum dziś się skubaniutki z całą mocą ujawnił... o ja biedna nieszczęśliwa...