Kuk
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kuk
-
Jezu, Karenko - a ja doznalam jakiegos kompletnego zacmienia umyslowego i zapomnialam, ze w Rzymie to trzesienie bylo przeciez mocno odczuwalne!! Moja Mama obudzila mnie telefonem o 7 rano aby sporawdzic, czy wszytko z nami ok, a ja bylam nieprzytomna bo sniklam wlasnie... o tsunami i o tym, jak z mezem (bez dzieci, ktorych we snie chyba nie mielismy) usilowalismy uratowac sie wsrod tysiecy innych osob zalewanych kolejnymi wielkimi falami... No comments. Relacje telewizyjne, ktore obejzralam dzis rano byly naprawde koszmarne. I pomyslec, ze czlowiek uswiadama sobie groze tych zjawisk dopiero gdy cos takiego zdarza sie blisko... Odpowiadajac na pytanie Fisy - u nas raczej nic sie nie czulo - jestesmy dosc daleko. Pamietam trzesienie ziemi w Bresci kilka lat temu - duzo lzejsze i nie tak straszne w skutkach, a jednak doskonale u nas odczuwalne. Kiedy powiedzialam Kukowi seniorowi, ze mam wrazenie, ze ziemia sie trzesie, uwierzyl mi dopiero wtedy, gdy wskazalam na bujajaca sie lampe. A w nocy obudzilo mnie falowanie lozka spowodowane kolejnym wstrzasem. Nawet nie probuje wyobrazac sobie w jaka paike wpadlabym, gdyby trzesienie odczuwalne bylo tak, jak czula je Karenka w Rzymie, o ludziach w epicentrum nie wspominajac... :(:(:(:(:(
-
hehe, Shalla - to, ze brytyjczycy maja cos nie tak z czujnikiem temperatury to fakt powszechnie znany! :) Szczeki zawsze opadaly mi na widok nastolatek z golymi nogami, w skapych szortach i w topach zredukowanych do stanika, snujacych sie nocami po centrum Londynu w... grudniu. Albo dzieci w listopadzie pedzace do szkoly w szortach, podkolanowkach i blezerkach. Nigdy w czapce i zawsze z czerwonym zakatarzonym nosem! No ale co kraj to obyczaj ;) Faktem jest jednak, ze dzieci marzna mniej od nas i ze teoria znajomych Karenki ma swoj sens...
-
Karenko - kurcze, mnie to co napisalas nawet trafia do przekonania, zwaszcza, ze nie dalej niz wczoraj wieczorem Franek, zasypiajac powiedzial mi wyraznie, ze jak mu jest goraco, to nie moze spac, a Ania obudzila mnie w nocy proszac o pomoc w...zdjeciu welnianych skarpet! tyle, ze... Nie wyobrazam sobie jak moglabym zostawic dzieci gole w tej temperaturze, ktora panuje u nas, zwazywszy, ze Franek rano zawsze budzi sie zmarzniety pomimo polara a do tego ma te cholerne bole nozek... :( Zaczynam chyba rozumiec dlaczego Fise wkurza \"inteligentny\" dom ;) Gdyby w domu bylo po prostu zimno, to dzieci mialy by stala, zimna temperature. A tak? Termostat dostaje glupawki - wieczorem wygasza ogrzewanie, bo po kolacji w kuchni jest goraco. Idziemy wiec spac do zimnych sypialni, ktore w nocy nagrzewaja sie o pare stopni (kiedy juz kuchnia wystygnie) a nad ranem znowu robi sie zimno! :O:O:O :p Wyprobuje w kazdym badz razie te metode jak tylko zrobi sie nieco cieplej i wylaczymy ogrzewanie. Fisa - kurcze - to wlasnie jest najgorsze w klopotach z praca - zaczynamy wierzyc, ze nic nie jestesmy warci, bo nas nie potrzebuja. A przeciez to totalna bzdura! Jest kryzys i robi sie ciecia - wcale nie tam gdzie pracuja osoby mniej wartosciowe tylko tam, gdzie usluga czy towar przez taka osobe produkowany zle sie aktualnie sprzedaje!!! Kochana! Nie daj sie pozbawic poczucia wlasnej wartosci!!! Prosze! Przez cztery lata pracowalam w miejscu, gdzie moje wlasna samoocena zalezala wylacznie od aktualnego humoru lunatycznej szefowej, ktora potrafila jednego dnia wychwalac mnie pod niebiosa a nastepnego mieszac z blotem bez powodu. O malo nie zwariowalam! To dlatego teraz, pomimo, ze mam fajna prace, nie opuszcza mnie mysl o samozatrudnieniu. Tyle, ze zwazywszy problemy, o ktorych pisze Psikulec, musi to byc samozatrudnienie naprawde sensowne, przynoszace staly dochod i dajace prawdziwa radosc i satysfakcje! (Powiedziala co wiedziala ;)) Mysh - Z Polki prawdziwa akrobatka! Dogadalaby sie Ania ;) Ona takze codziennie stawia sobie za punkt honoru zdobycie jakiegos nowego \"szczytu\". Wdrapuje sie na wszystkie meble, uwielbia spacerowac po stolach, na ktore wlazi po stojacych obok krzeslach, etc... Zabawy \"zrecznosciowe\", ktore Franio odkryl w wieku 4 lat uprawia wlasciwie rowno z nim - kiompletnie nie zwazajac na to, ze nie umie jeszcze porzadnie chodzic ;))) Dziewczyny, zostalam wczoraj w domu, bo moj brzuch zrobil sie z rana okropnie twardy i obolaly i ponad pol dnia przelezalam plackiem. Nie mijalo mi to pomimo podwojnej dawki leku rozkurczowego i juz mialam dzwonic do lekarza gdy... Zadzwonily di mnie moje dwie ukochane przyjaciolki. Poinformowaly mnie, ze sa we Francji na nartach i stesknily sie tak bardzo, ze od 11 rano sa w drodze do Turynu! Wyobrazcie sobie, ze te kochane wariatki, w towarzystwie niemniej zwariowanego przyjaciela zjechaly do mnie na ...dwie godziny. Sama mysl, ze komus chce sie spedzic w samochodzie 12 godzin (po 6 w jedna strone) by zobaczyc sie ze mna i usciskac osobiscie, wprawila mnie w stan takiej szczesliwosci, ze bol brzucha minal jak reka odjal! Wczorajszy wieczor w ich towarzystwie jawi mi sie teraz jako sen zloty, ale radosc z tego spotkania pozostanie we mnie na dluuuugo!
-
Wiecie, ja wogele mysle, ze wlasna dzialalnosc jest u nas troche \"zdemonizowana\" ;) We Wloszech istnieje mase organizacji zrzeszajacych osoby samozatrudnione typu pomoc domowa, opiekunka do dzieci czy osob starszych, etc. ktore za nieduza roczna oplata obsluguja cala strone formalna zwiazana z ich samozatrudnieniem. Zastanawiam sie, czy cos podobnego nei istnieje w Polsce? A moze to -samo w sobie jest pomyslem na business ;) Moze nalezaloby skrzyknac kilkadziesiat kobiet chcacych zalozyc wlasna dzialalnosc, zatrudnic doswiadczona ksiegowa emerytke, jakas sprytna mloda osobe do biegania po urzedach i zorganizowac taka firme doradcza obslugujaca jednoosobowe firmy kobiece :) mozna by to zrobic w formie fundacji lub stowarzyszenia - cel jest wszak wyjatkowo uzyteczny spolecznie!
-
Fisa, a wiesz, ze wczoraj wieczorem wlasnie spotkalismy sie z kilkoma sasiadami na nieformalnej kolacji i zastanawialimy sie czy udaloby nam sie stworzyc w ktoryms z naszych mieszkan \"domowe\" przedszkole? :) Podobno tutejsze wladze, zwazywszy trudnosci z miejscami w przedszkolach i zlobkach postanowily wprowadzic jakies ulatwienia w tej mierze i rodzinom zaintresowanym taka opcja daja pieniadze na zatrudnienie profesjonalnej opiekunki. Opcja upadla, bo zadne z naszych mieszkan nie jest wystarczajaco duze by pomiescic siedmioro maluchow przez caly dzien, ale... Idac na fali entuzjazmu rzucilam wiosek, by pomyslec o domowym nauczaniu na przyszlosc. Powiem krotko - zostalam zabita smiechem :p;):) Fisa ja wiem, ze bycie pracownikiem to taka bezpieczna sciezka. Ja jestem czyms pomiedzy bo moj \"wolny zawod\" wykonuje na podstawie stalej umowy zlecenia, co oznacza, ze dostaje stala pensje ale nie mam zadnych gwaracji, urlopu macierzynskiego, etc... Ale wiesz co - wcale nie cierpie specjalnie z tego powodu. Mysle nawet, ze ta \"pseudo pewnosc\" jaka daje ci umowa o prace jest czyms mocno iluzorycznym (co przeciez odczuwasz teraz na wlasnej skorze). Pozbawia czlowieka wiary we wlasne sily, we wlasna przedsiebiorczosc i moc sprawcza. Na pewno wiele osob sie ze mna niezgodzi i ja je rozumiem ale, mimo wszystko, obstaje przy swoim. Prawdziwy klopot to natomiast to o czym piszesz. Jak ludzie maja przejawiac inicjatywe, skoro zalozenie wlasnej firmy otoczone jest murem takich formalnosci! I tu miejsce do popisu dla rzadu - raz po raz czytam o idei jednego okienka, w ktorym zalatwiane beda wszystkie formalnosci zwiazane z zarejestrowaniem firmy i wciaz czekam na jej realizacje! Co do inteligentnego domu - nie wiem co o tym myslec, bo nie wiem dokladnie jak to dziala. Pomysl wydaje mi sie fajny ale troche Cie rozumiem, bo sama klne wciaz na automatyczne podlewanie w ogrodku, ktore nigdy nie dziala zgodnie z tym jak je zaprogramowano i na zmiane suszy i podtapia rosliny... ;) Napisz moze cos wiecej?
-
Shalla :(:( Cholera! A z drugiej strony - jak dobrze, ze Ty masz prace! W Anglii dzieje sie teraz nierozowo - brat naszej niani - dyplomowany pielegniarz, ktory przez lata pracowal na bardzo dobrym stanowisku w domu spokojnej starosci gdzies pod Londynem takze niedawno stracilo prace, bo kierownictwo postanowilo... wymienic wszystkich dyplomowanych pielegniarzy na niedyplomowany i niezbyt legalny personel z Indii. W ramach ostatnich dwoch tygodni pracy mial szkolic tych nowych ludzi i byl przerazony. To byly osoby, ktore nigdy nie pracowaly w tym zawodzie - na ogol mlodzi chlopcy kompletnie nie majacy doswiadczenia i mocno przestraszeni. Pensjonariusze plakali mu na odchodnym w mankiet, ze boja sie zostac z ta nowa obsluga sami... No comments. Na odchodne pracodawca nie wyplacil im ani odpraw ani ekwiwalentu za zalegly urlop i to sklonilo ich do tego, by poszukac pomocy adwokata. Pomoglo - pierszy list adwokata wywolal piorunujacy skutek - wszystkei odprawy i ekwiwalenty zostaly wyplacone natychmiast. Kurcze - naprawde coraz czesciej dochodze do wniosku, ze praca na wlasny rachunek to jest to... Ryzyko jest na Twoich barkach ale przynajmniej czlowiek wie czego sie spodziewac. Dziewczyny - uszy do gory, szare komorki w ruch. Do siebie tez to adresuje, bo mimo sporej ilosci pracy przyszlosc w firmie wcale nie jawi mi sie rozowo... Fisa - rozumiem Cie z tym domem. Ja cieszylam sie na ostatnia przeprowadzke, bo mialam wyzej dziurek w uszach malenkiego mieszkanka, w ktorym ubranka dziecka musialam trzymac w walizce pod lozkiem, a nasze buty pod szafa, bo na nic nie bylo miejsca. Wtedy sie cieszylam a teraz? Gesia skorka obsypuje mnie na sama mysl o koniecznosci zmiany domu. Bardzo lubie te okolice, sasiadow (z jednym wyjatkiem ;)) i nawet cholerne karaluchy nie sa mnie w stanie zniechecic do tego mieszkania. Do szczescia brakuje nam wlasciwie tylko... dwoch dodatkowych sypialni ;):P Ale, ale - czy Wasz nowy dom to nie \"inteligentny dom\", z bajerami? Pomysl ile fajnych nowych rzeczy czeka tam na ciebie! Psikulcu - zdjecia nie doszly :( Sprobuj przeslac tylko jedno z nich - moze to rozmiary maila?? Z reguly dochodzi do mnie wszystko, co nie przekracza 10 Mega... Co do mojego brzucha - to oczywiscie ktos kto w ciazy przybral 20 kg. bedzie sie smial z moich osmiu w szostym miesiacu, ale ja naprawde czuje sie jak slon! Dobrze - zrobie sobie zdjecia i przesle! I jeszcze a propos Zuzy, Nastki i pierwszych slow - moja tesciowa uwaza, ze robimy Ani starszna krzywde, bo biedne dziecko piersze slowa wypowiada po polsku a nie po wlosku i na pewno w przyszlosci bedziemiala klopoty w przedszkolu :);):):)
-
Kurcze, wysmazylam do Was dlugasbego posta dwa dni temu, ale cos mnie oderwalo i potem wszystko zniklo... Zawsze brak mi w takich razach cierpliwosci, zeby odsmazac te same mysli... Zrobie tylko jeden wyjatek, bo to budujaca historia, ktora opisalam z mysla o Fisie. Dwa tygodnie temu, w naszym domu na dole pewna kobieta otworzyla... ni mniejni wiecej tylko upragniony przeze mnie second hand! Niedlugo, tez niedaleko otwiera drugi - dzieciecy! :) Pamietacie jak sie zalilam na brak tej instytucji w Turynie i rzedwczoraj - bedac w domu w czasie lunchu pognalam do niej, zeby powitac ja serdecznie, pogratulowac pomyslu i zapewnic, ze bede jej wierna klientka. Rzeczy sa fajne i naprawde niedrogie, a Pani sympatyczna. Zaczelysmy rozmowe i oto czego sie o niej dowiedzialam: Teraz jest super i jest przeszczesliwa, ze to zrobila, ale kilka miesiecy temu byla zdolowana i pograzona w depresji, bo stracila prace, ktora lubiala i w ktorej tkwiela przez wiele lat. Dostala nieduza odprawe i nie miala pojecia co z soba zrobic. Z pomoca przyszla przyjaciolka, ktora pzypomniala jej, ze zawsze mowila, ze chcialaby prowadzic secon hand i... natchnel ja taka energia, ze w ciagu dwoch tygodni znalazla sklep, napisalam ogloszenia i jeste! Powodzenie sklepu przeszlo jej najsmielsze przewidywania. Kobiety przynosza swoje firmowe ciuchy, wymieniaja je na inne i ciesza sie jak wariatki, ze to taka fajna i praktyczna rzecz. W sklepie teoretycznie przyjmuje wylacznie rzeczy markowe, ale\"markowe\" jest dla niej wszystko co stylowe, fajne, zabawne no i oczywiscie niezniszczone. Ma mase nowych znajomych, bo kobiety wpadaja do niej jak do swoistego klubu i mowi, ze naprawde dziekuje losowi za te strate pracy... Ot i historia! A ja wlasnie skonczylam czytac ksiazke o psi Marleyu i znowu naszla mnie ogromna nostalgia za czteronogiem. Wiem, ze nie wezmiemy teraz zadnego psa - centrum miasta, dlugie godziny pracy i ogolny brak czasu na wszystko, ale serce az mi piszczy z tesknoty... Tak jak pisalam, zmiana domu nie wchodzi na razie w rachube, ale moze za tych kilka lat - kiedy podejmiemy taka decyzje, uda mi sie przeforsowac wersje \"domek z ogrodkiem na niedalekich wzgorzach\" i pies na dodatek ;)
-
Nareszcie jestescie!! :) Psikulcu - na poczatek w sprawie Zuzy. Musze powiedziec, ze Franio zaczal mowic bardzo szybko i w wieku dwoch lat dalo sie juz nim pogadac prawie na kazdy temat. Tyle w sprawie Frania. Co do Ani zas... tu sprawy maja sie dosyc podobnie jak u Was :) Ania ma dosc bogaty slownik, na ktory skladaja sie jednak wylacznie wyrazy potrzebne jej do szczescia. Jest wiec \"Choc\" i \"idziemy\" po polsku i wlosku. Jest \"jesc\", \"pic\", \"ogurt\", \"mleko\", \"apla\" (jablko) no i oczywiscie ukochane Aniowe \"jajo\". Sa \"tapy\" oznaczajace zarozno buty jak i skarpetki czy rajstopy. I \"Lala\". Trzy zwierzatka, ktore myla sie Ani niemilosiernie i... to juz wszystko! Ania rozumie wszystko w dwoch jezykach ale jest raczej leniwa jesli chodzi o jakiekolwiek struktury gramatyczne. Najsmieszniejsze jest to, ze powtarza natomiast sporo wyrazow po angielsku uczestniczy bowiem czynnie w lekcjach dla starszych dzieci. No ale o mowieniu z prawdziwego zdarzenia nie ma nawet mowy! Zastanawialam sie dlugo nad tym skad taka roznica miedzy nia i Franiem i doszlam do wniosku, ze dziewczynki sa chyba po prostu bardziej intuicyjne i spontaniczne w okazywaniu uczuc za pomoca gestow. Komunikuja sie bardziej pozawerbalnie i slowa sa im do szczescia mniej potrzebne... Taka jest moja amatorska teoria. Nie przejmuje sie tym wcale, bo mam wrazenie, ze Ania rozwija sie wspaniale i jest od Frania np. bardziej ruchliwa. Czas na cwiczenie mowy przyjdzie ...w swoim czasie z czasem. I pewnie tak samo jest z Zuza! Ciesze sie, ze idea komorek nie zostala przez Was wysmiana. Ja mam z dziecinstwa wspomnienia podobne do Psikulcowych, ale poniewaz bylam ta mlodsza siostra, nie cierpialam zbytnio. Mysle natomiast, ze moja starsza siostra miala mnie czesto nieco dosyc, choc jako aniol czystej krwi nie dawala mi tego odczuc. Co do zmiany domu - uscisle moja wypowiedz. Rozwazalismy ja, ale jest na razie kompletnie nierealna. Splacamy kredyt, czasy niepewne, dom \"niezamortyzowany\" ;) trzeba kombinowac inaczej! No wlasnie, Myszko - te szczepienia sa obowiazkowe w wielu krajach ale we Wloszech nie. Moja Mama a wlasciwie jej kolezanki pediatryczki sa ich zwolenniczkami. Ja mam awersje do szczepien w ogole, ale wiecie jak to jest dowiedziec sie, ze dwoje dzieci, ktore znasz osobiscie zachorowalo wlasnie w ten sposob... ??? To tak jakby statystyka stracila calkiem na znaczeniu... Mysh - step powiadasz! Kurcze ale by mi sie przydalo jakies cwiczenie! No ale to juz chyba po porodzie. W trzeciej ciazy moj brzuch zachowuje sie kompletnie inaczej niz w poprzednich. W szostym miesiacu mam juz z przodu taki beben, ze czubki wlasnych stop ogladam tylko w lustrze... W ciagu miesiaca brzuch eksplodowal mi tak, ze czuje sie jakby to byl dziewiaty miesiac! Nie wiem jak wytrzymam te kolejne miesiace. Psikulcu, nie dotarly do mnie Twoje zdjecia :( Wyslalas je na aktualny adres? \"pavesio\" etc...? Trzymajcie sie cieplutko! Kuk
-
Shalla! Jestes niezastapiona, niezmordowana no i baaaardzo, ale to baaaardzo leniwa ;););) Karenko, o tych szczepieniach mysle na zapas - tak by zrobic je pod koniec lata, kiedy dzieciaki wroca wypoczete z wakacji. Teraz nie zaszczepilabym ich za zadne skarby, bo faktycznie padliby jak muchy...:( U mnie takze spadek formy - widac wszystkie padlysmy pod wplywem przesilenia sezonowego... Bije chyba rekord Guinessa w przewleklym zapaleniu gardla. Z malenkimi przerwami trwa od listopada... Wlasnie zamierzam zrobic sobie morfologie i w ogole - dojsc wreszcie dlaczego taka ze mnie galareta w tym sezonie. Zaczynamy przymierzac sie do do przybycia nowego czlonka rodziny. Zdecydowalismy, ze zmiane domu przelozyc trzeba na blizej nieokreslona przyszlosc i w zwiazku z tym ...nalezaloby chyba rozciagnac jakos pokoj dziecinny ;) Na razie zwycieza opcja z \"potrojna kuszetka\" ;) Miaby to wyglac tak, ze w obszernej niszy, w ktorej stoja teraz wezglowia dwoch lozek i stolik z lampka, zbudujemy cos w rodzaju trzech dlugich, pietrowych komorek. W kazdej z nich znajdzie sie miejsce na materac, polka na ksiazki, zamykana szafka \"na skarby\", lampka do czytania i miejsce na magnetofon, odtwarzacz plyt, etc... Wiecej sie nie zmiesci. Kazda z komorek bedzie miala zaslonke lub rozsuwana scianke - element do przemyslenia. Do dwoch wyzszych wchodzic bedzie sie rzecz jasna po drabinie. Pokoj dziecinny jest na szczescie bardzo wysoki, wiec \"komorki\" nie beda ciasne - bedzie mozna w nich siedziec bez ryzyka podduszenia czy stukania sie w glowe przy kazdym ruchu. Beda tez stosunkowo szerokie - ok. 120 cm. Pomysl, by zrobic takie wlasnie zasuwane \"komorki - alkowy\" raczej niz zwykle pietrowe lozka wzial sie stad, ze oboje pamietamy, ze czlowiek - nawet maly potrzebuje jednak czasem sie schowac - a pokoju z dwojka rodzenstwa moze to byc trudne... Co o tym myslicie?
-
Dziewczyny, temat stary jak Swiat - poszczepilyscie dzieci na cos spoza listy szczepien obowiazkowych? Ja mialam zamiar unikac tego jak ognia, ale w tutejszych przedszkolach szaleja ostatnio takie swinstwa, ze powaznie zastanawiam sie nad rotawirusem, pneomokokami i meningokokami (byc moze ze zle pisze nazwy, bo placza mi sie te wloskie i polskie) Tylko wsrod moich bezposrednich znajomych byly ostatnio dwa powazne zachorowania. Rotawirus, ktorym zarazil sie synek sasiadki a potem ona sama kosztowal ja utrate ciazy, a synek mojej kolezanki z pracy lezal w spiaczce dwa tygodnie i ma teraz bardzo powazne problemy zdrowotne po zapaleniu opon mozgowych wywolanym pneumokokami ... :(:( Naprawde niewiem co robic. Zarowno polski jak i tutejszy pediatra bardzo radza mi zaszczepic dzieci i zaczynam sie lamac.
-
Oj wiosna... Oj to to! Wiem, ze stane na nogi jak tylko sloneczko wyjdzie na dobre. A na razie... jade na tachipirynie od dwoch dni, bo glowa peka mi w szwach :( Z urlopu absolutnie nici - mamy jakis absurdalny boom pracowy i brak rak do pracy. W ostatecznosci pracuje z domu lub padam i wylaczam telefon tak jak w zeszly czwartek. Cholera naprawde mojego zawodu nie da sie wykonywac na pol gwizdka :( Zeby nie bylo tak smetnie, napisze Wam o reakcji Frania na braciszka. Odkad dowiedzial sie, ze to brat, chodzi za mna krok w krok i stara sie poglaskac albo pocalowac brzuch. Wciaz wymysla nowe imiona i zastanawia sie nad tym jak braciszek sie czuje, czy go slyszy, czy rozpozna po urodzeniu, etc. KAze sopbie pokazywac zdjecia z usg i filmik, na ktorym maly wklada palec do buzi. No zakochany po prostu! Zastanawiaja mnie dwie rzeczy - dlaczego az tak bardzo zalezy mu na braciszku (wobec Ani nie przejawia takiej milosci ;)) i czy nie rozczaruje sie jak juz maly przyjdzie na swiat... Ostatnie imie wymyslone przez Frania to ...Morgan! :o Cudo, nie?
-
Ajaj - Ty Shallo leniwa! ;) A ja zaczynam dla odmiany \"miec dola\" jak to teraz sie ladnie mowi... Niezaleznie od tego ile spie (fakt, ze zwykle niewiele:p) wciaz slysze komentarze, ze wygladam na wykonczona... Apogeum nastapilo w zeszlym tygodniu. W jednym dniu zadzwonily do mnie dwie kolezanki, zeby poinformowac mnie, ze zamartwiaja sie moim wygladem. Poszlam kupic sobie na pocieszenie pizze i ... czekajac na nia uslyszalam od pizzaiolo, ktory widuje mnie srednio raz w tygodniu - \"ale pani to naprawde powinna wreszcie troche odpoczac!\" Zalamac sie mozna. Nawet jesli uda mi sie odespac w jakis weekend, po takim komentarzu czuje sie jak zombi do kwadratu. Czy ktos zna jakis sposob na cudowna kuracje regenerujaca dla kobiet w ciazy???????
-
\"A poza tym jesteśmy koszmarnymi leniami. Aż wstyd się przyznać.\"... Shalla!!!!!!!!! Umarlam ze smiechu czytajac to Twoje wyznanie.... ;);););) Dziewczyny, ja chyba jednak posle po tego egzorcyste... Od soboty mamy znowu w domu Franka (lyka antybiotyk) bo... tesciowa lezy w lozku plackiem zmozona tym samym wirusem. Przed chwila natomiast zadzwonila do mnie nasza niania, ze... ma 38,9\'C goraczki i czuje sie fatalnie. Ja juz naprawde wysiadam... Lekarze mowia mi - jest tylko jeden sposob - jechac nad morze na dwa tygodnie - a ja pytam skad mam wziac urlop o innych drobiazgach nie wspominajac... :( Jutro rano natomiast przychodza ...odkaraluszac nam caly budynek. Jak nie urok to sraczka jak mawia moja Babcia...
-
No to kiepsko... Na pocieszenie powiem ci, ze sama takze borykam sie z problemem dentystycznym - niestety narastajacym i zaczynam wpadac w panike, bo zapalenie nie przechodzi od ponad pol roku (nie pomogl nawet antybiotk na co po cichu liczylam), a zaden dentysta nie chce podjac sie leczenia operacyjnego, bo wiaze sie ono z narkoza, etc... W rezultacie wytrzymuje jakos wylacznie dzieki dobroczynnemu dzialaniu soli i szalwi mam modle sie, zeby to zapalenie nie zaszkodzilo dziecku :( A teraz dosc kwekania - zagadam z calkiem innej beczki. Czy Wasze dzieci uprawiaja jakies \"sporty\"? Nie mam rzecz jasna na mysli regularnych treningow, ale wszelki formy aktywnosci fizycznej typu basen, rower, gimnastyka, etc... Oboje z Kukiem seniorem jestesmy niestety malo sportowi - tj. Ja bylam, ale rozleniwilam sie przy mezu i poza rowerem (ktory zreszta odpadl w ciazy) nie robie doslownie nic. Nie podoba mi sie to i chcialabym zeby dzieci mialy jakies inne wzrorce. Stad pomysl, by zapisac je na jakies zajecia poszkolne. Franek ma teraz kilka lekcji plywania e ramach przedszkola, ale potrwa to niestety tylko dwa miesiace. Stad mysl, by zapisac ich na jakas gimnastyke, rytmike, etc. Wiem juz, ze Nastka chodzi z Shalla i jej mezem na karate. Stas Logosm chodzil na basen. A jak inne maluchy?
-
Shalla, to jest ta baza, o ktorej mowila moja Mama. Jest juz na niejs sporo nazwisk i podobno rozrasta sie w tempie geometrycznym. popatrz. Moze znajdziesz kogos sensownego blisko Was. http://polscylekarze.org/
-
No wlasnie, ja kupilam bylo sobie zycie i Byli sobie podroznicy i teraz sie rozkoszujemy :) Sprawdzalam te wersje do sciagniecia z internetu, ale jednak jakosc byla taka sobie, wiec naparwde warto zainwestowac w oryginal! Shalla - a po co ty chodzisz do angielskiego dentysty jak w Londynie pelno polskich stomatologow? ;) Moja Mama mowila mi niedawno, ze istnieje strona internetowa w stylu \"polscylekarzezagranica\", przez ktora mozna nawiazac kontakt z najblizej Ciebie praktykujacymi lekarzami z Polski. Moze warto poszukac? Pamietam, ze moj dentysta z Warszawy jezdzil na weekendy do pracy do Dublina (Zarabial w te weekendy wiecej niz przez reszte tygodnia w Warszawie, po potraceniu kosztow biletow i wynajmu stancji ale nie chcial sie przeniesc na stale... Moze sprobuj? U nas wiosna jakos na razie w ogole nie jest widoczna. Wszystko szare, bure i mokre, choc deszcz prawie nie pada... I gdzie ta sloneczna Italia????
-
Napiasalam do Was dlugasnego, optymistycznego posta ale mi zzarlo! :) No coz - Ciekawe dlaczego opowiesc Karenki jakos wcale mnie nie dziwi... Moze dlatego, ze wlasnie, po trzech dniach brania antybiotyku, przepisanego przez jednego lekarza i zaaprobowanego przez ginekologa, przestalam go brac zaalarmowana przez moja Mame, ktora wyczytala, ze zawarty w nim kwas Cavulinowy (czy jakos tak) jest absolutnie niewskazany przy ciazy... A moze dlatego, ze nie tak dawno inny lekarz przepisal mojemu mezowi na atak kolki nerkowej antybiotyk, ktory wogole omija drogi moczowe...? Kurcze - ostatnio na serio zastanawiam sie jak to sie dzieje, ze Wlosi jeszcze zyja! ;) Chyba wylacznie dzieki zdrowej diecie (nie tej chipsowej) i ladnym widokom poprawiajacym samopoczucie ;) Co do imion na razie jestesmy w powijakach. Wraca opcja Jasia (Myshko, nie obraz sie!), ktorego rozwazalismy przy Franku i ktory zawsze byl moim ulubionym imieniem, ale mamy problem z wersja - mnie jakos dziwnie brzmi \"Giovanni\" a Kukowi Seniorowi dziwnie brzmi \"Jan\" ;) Pietro, ktory jest moim imieniem nr 2 stal sie ostatnio zbyt popularny. No ale dopiero zaczynamy ;) Dziewczyny od rana slecze nad 60-stronowym dokumentem pisanym inyjskim angielskim. To juz czwarty taki dokument ktory komentuje w ciagu ostatnich kilku miesiecy i mam wrazenie, ze zaraz wyjde z siebie! Jak to mozliwe, ze w kraju, w ktorym od wieku z okladem naucza sie w tym jezyku, prawnicy posluguja sie taka karykatura angielszczyzny... Ratunku!!!!!!!!
-
Dziewczyny, melduje, ze wychodzimy powoli z dolka... Obawiama sie, ze moj wpis przytloczyl wszystkich swoim \"tragizmem\" ;):p Wybaczcie. Co u Was??? Czy gdzie zaczela sie wreszcie wiosna??? Ktos widzial przebisniegi? Marze o pierwszych cieplych dniach!!! A tak w ogole, to melduje, ze nasze trzecie dziecie okazalo sie wczoraj byc mezczyzna! :):):):)
-
Cos do smiechu. Nasza niania wrocila wlasnie od lekarza, ktory dal jej skierowanie na usg trzustki i wydal specjalne zalecenia dietetyczne. Wiecie co moze a czego nie moze jadac osoba chora na trzustke we Wloszech? - nie moze jadac gotowanej marchewki i ziemniakow - ma natomiast jesc duzo chipsow i solonych orzeszkow! Reszty nawet nie wysluchalam, bo dostalysmy ze smiechu glupawki :):):) -
-
Hej! Pisze do Was z domu, bo od trzech dni moje chroniczne przeziebienie przybralo na mocy tak, ze w koncu wezwalismy doktora do domu, co tu uchodzi za luksus i najokropniejsza faneberie ;) Wyrok - antybiotyk i juz nawet nie zaprotestowalam, bo nie mialam czym - glos opuscil mnie na dwa dni kompletnie. Siedze wiec w domu z Ania, ktora tez lyka antybiotyk i dzwonie tylko do Franka, ktory siedzi u tesciow (nie chcialam by zarazil sie od Ani, bo dopiero co wyszedl z paskudnego przeziebienia). Dzwonie i co slysze?, ze u Frania jest wlasnie pediatra i pyta, czy i n a ktory antybiotyk dziecko jest uczulone, bo wlasnie mysli co przepisac. Dodam, ze Kuk senior chodzi dopracy zagrypiony, a nasza niania wlasnie wykaraskala sie z ciezkiej grypy zolodkowej (tej ktora teraz ma Ania) i... przezucilo sie jej na trzustke... Tyle jesli chodzi o kwestie zdrowotne. Chcecie wiecej? Prosze bardzo. Przez caly poprzedni tydzien goscili u nas w domu hydraulicy (cztery kolejne ekipy) bezskutecznie usilujacy odetkac zlew w kuchni. Kuchnia nie dzialala, smrod unoszacy sie w calym domu zabijal muchy w locie a Ania plakala, bo goraczka i hydraulicy nie pozwalali jej spac. Dowiedzialam sie, ze caly klopot z rurami to moja wina, uzylam bowiem...srodka do odtykania rur kuchennych w proszku, a przeciez nawet dziecko wie, ze proszek ten, wsypany do rury i polany goraca woda (zgodnie z instrukcja na butelce) zamienia sie w cement... Wiedzialyscie? Nie? No to juz wiecie. Do rozbicia korka z cementu wezwalam w koncu specjalistow z kosmicznym sprzetem, czyli dluuuuga rura podlaczona do sprezarki w samochodzie. Klopot w tym, ze rura, choc dluga, nie wystarczyla by polaczyc nasz zlew ze sprezarka w ciezarowce zaparkowanej na ulicy. Super spece polaczyli wiec dwie rury i... zanim ktokolwiek zauwazyl cokolwiek, zalali caly parter naszego domu - glownie mieszkanie sasiadki - starszej pani mieszkajacej vis-a-vis... Sasiadki nie bylo akurat w domu i fala wody, ktora przedostala sie w zawrotnym tempie pod drzwiami do jej mieszkania zdazyla narobic szkod. Mam pisac dalej? Hydraulicy orzekli, ze rury pod nasza podloga polozone zostaly w sposob wadliwy (w literke \"u\") i ich rura nie jest w stanie przebic sie do miejsca zablokowanego przez \"cement\". Wykor brzmiaL. demontarz kuchni, rozwalenie sciany w salonie i metrowego odcinka podlogi w tymze, by dostac sie do rury... Jesli dodam, ze w ciagu tego samego tygodnia popsul sie nam czajnik elektryczny, kuchenka, kran w lazience i wysiadly dwie lampy, to przeciez i tak nikt mi nie uwierzy, prawda? Stad wlasnie ten egzorcysta... Zeby jednak nie bylo, ze jestem calkiem pechowa, dodam, ze na odchodnym, widzac moja mine, panowie hydraulicy powiedziali jeszcze - no dobrze sprobujemy po raz ostatni, ale to i tak nic nie da. Sprobowali i..................o CUDZIE!!!! Udalo sie. Mialam ich ochote calowac po rekach - gdyby tylko nie smierdzialy tak niemilosiernie.... Czajnik naprawil sie sam slyszac, ze zamierzam wyrzucic go na smietnik a reszta czeka az dojdziemy do siebie. Karenko - przepraszam za ten lament, wiem, ze masz gorzej! Mysh, Shalla, Niesamowita jest dla mnie waga Waszych dzieci, zwazywszy, ze Anka, w wieku 19 miesiecy wazy ...13 kilo i kupuje jej ubranka na ...3 lata (sa ciut na wyrost ale te na 24 miesiace sa przyciasne). No i fajnie. Kazde dziecko jest inne - byleby tylko zdrowe bylo!!!!!!!!!!!!!!!!!! sciskam, Kuk
-
Hej! Daje tylko znac, ze zyje. Spadlo na nas ostatnio tyle atrakcji na raz, ze zastanawiamy sie nad wezwaniem egzorcysty... Ze zdrowiem w kazdym razie ok - jesli nie liczyc niekonczacego sie przeziebienia wszystkichbczlonkow rodziny leczonego antybiotykami, etc. Co u Was? Czyzby juz wiosna? Rozmawialam z Karenka - jest juz w domu i powoli dobrzeje - dzielna jest bardzo! Trzymajcie sie cieplo, Kuk
-
Lonka Witaj!!! :):):) Kope lat! Pewnie nie masz czasu na Kaffe, ale przeslij choc czasem aktualna fotke Wiktora! :) Dziewczyny, zachecona przykladem Myshki kupilam elementarz Falskiego i zamierzam zabrac sie do nauczania mojego syna jezyka ojczystego! W tym tutejsza szkola mnie nie wyreczy, wiec... ;) Na razie czytam go sama i zachwycam sie jaki fajny ;)
-
Fisa - dotknelas wlasnie sedna problemu. Nigdy nie pytalam Taty o jego stosunek do nauczania w domu, ale podejrzewam, ze on bylby przeciw - wlasnie dlatego, ze uwazal, ze szkola ma do spelnienia bardzo szczegolna misje, ktorej wypelnieniu poswiecil spora czesc swojego zycia ;):P
-
Cholera, przeczytalam to co napisalam i stwierdzam, ze to wcale nie to co napisac chcialam. Chcialam powiedziec, ze zeby dobrze nauczac, trzeba miec czas i wole, by kazdego ucznia poznac indywidualnie. To co najmocniej zapadlo mi w pamiec jesli chodzi o mojego ojca, to to, ze on staral sie nauczyc kazdego i uwazal za swoja porazke, jesli nie udawalo mu sie dotrzec do jakiejs mniej blyskotliwego glowy. Staral sie zawsze, w sposob dyskretny, dowiedziec co dzieje sie w domu i rodzinie ucznia, jakie ma warunki nauki i czy w ogole je ma..., etc. etc Podsumowujac: mysle, ze kompetentny i zdeterminowany rodzic, majacy ze swoim dzieckiem dobry kontakt, jest w stanie z procesu domowego nauczania uczynic jedna wielka, piekna przygode. Przy czym - uwaga!!! Chce tu wyraznie powiedziec, ze jest to moim zdaniem droga dla nielicznych! Jestem bowiem przekonana, ze o ile nauczanie domowe moze byc czyms fantastycznym jesli zabierze sie do tego rodzic kompetentny, odpowiedzialny i konsekwentny, ten sam proces moze okazac sie katastrofa, jesli wezmie sie za niego ignorant lub osoba o slomianym zapale... No dobra. Wiem, ze pisze chaotycznie, ale moze cos z tego zrozumiecie. Na swoje usprawiedliwienie mam dzis jedynie huczaca mi w glowie migrene... :p
-
Czolem Kochane! Widze, ze dyskusja na temat nauczania domowego wrze w najlepsze :) I fajnie, bo takich goracych tematow nam trzeba - inaczej szare komorki fermentuja. I ciesze sie bardzo, ze kazda z nas ma ten temat inne zdanie. To chyba jedna z najwiekszych zalet tego forum :):) Co do Pana Gatto - niewatpliwie jego wypowiedz jest szalenie przejaskrawiona i ma charakter jawnej prowokacji. Nie zgadzam sie w nia w pelni, bo chyba zgodzic sie nie mozna, ale przeciez nie taki byl jego cel, prawda? To czysta prowokacja, uwypuklajaca problemy naprawde istniejace i zmuszajaca do dyskusji i refleksji. A jako tak - pozyteczna. Ja caly ten problem szkolny widze z troszke nietypowej perspektywy. Moj niezyjacy juz Tata byl z zawodu, powolania i duszy nauczycielem. Naprawde jednym z najlepszych jakich mialam. Bardzo duzo rozmawialismy w domu o szkole, o praktycznych problemach szkoly i nauczania - zarowno z punktu widzenia nauczycieli jak i uczniow. tata czesto pytal nas o zdanie w jakichs kwestiach. Byl autorem calej masy niekonwencjonalnych metod i taktyk nauczania. Pasjonowalo go to i bawilo. Pamietam, ze w czasach, gdy pracowal jako inspektopr oswiaty z upodobaniem wynajdywal w swoim \"rewirze\" malenkie wiejskie szkolki prowadzone przez nauczycieli - pasjonatow, staral sie pomagac im jak mogl, zdobywal dofinansowanie i organizowal wszelkiego rodzaju wymiany i spotkania. A wszystko to w czasach PRL-u, 1000-latek, itp, itd - czytaj w niezbyt sprzyjajacych okolicznosciach. Dodam jeszcze, z niejako z definicji, do klas prowadzonych przez mojego ojca trafialy wszystkie dzieci \"trudne\", spadochroniarze, lobusy, etc. ktore czesto jakims cudem okazywaly sie nagle zdolnymi matematykami, plastykami, sportowcami i generalnie normalnymi uczniami zdolnymi skonczyc szkole. Nie pisze tego wszystkiego by wystawic pomniek mojemu tacie, ale po to, by powiedziec, ze nauczycieli pokroju mojego ojca mialam w latach szkolnych naprawde niewielu, w przeciwienstwie do nayczycieli marnych i niekompetentnych. I tak sobie mysle, z czysto egoistycznego punktu widzenia, ze moja edukacja na pewno zyskalaby znacznie, gdyby mojemu tacie przyszko do glowy nauczac mnie w domu. ;):)