Kuk
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kuk
-
A ja chce wyrazic swoja radosc z faktu, ze Elffik jest tu za nami na forum i dzieli sie z nami swoimi fachowymi uwagami! :)! Elffiku - przyznaje, bez bicia, ze kiedy napisalas \"Dlaczego cwiczysz juz z Franiem gloski w naglosie itd ??\" nie mialam nawet pojecia o czym mowisz. Dopiero z dalszego ciagu wywnioskowalm w czym rzecz. I widzisz - klopot w tym, ze ja - bedac z poza branzy - nie mam o tych rzeczach zielonego pojecia! Wydawalo mi, sie, ze umiejetnosc rozpoznawania na jaka gloske zaczyna sie wyraz jest nie tylko stosunkowo latwa, ale tez podstwowa! Dzieki na uswiadomienie! Od dzisiaj zaczynamy sylabizowac a z nauka czytania jednak troche jeszcze poczekamy. Wiem, ze sa dzieci, ktore ucza sie czytac bardzo wczesnie - sama czytalam w wieku 5 lat - ale jakos nie widze 7 Frania tego zapalu... Byc moze to ja nie potrafie gow nim wzbudzic :p Elffiku - podpowiedz mi prosze tytuly jakichs fachowych lektur na ten temat. Interesuja mnie takze cwiczenia wymowy, bo widze, ze Franek ma ostatnio z wymowa jakas przedziwna regresje. Im bogatsze staje sie jego slownictwo i lepsza wymowa po wlosku, tym mniej i mniej wyraznie mowi po polsku :(. A propos oblednych dzieci - moj brat Piotrek byl takim wlasnie malym madrala. Pytany w przedszkolu kim chce byc, opowiadal szczegolowo, ze waha sie pomiedzy wyborem zawodu biologa a paleontologa i opisywal szczegolowo wszystkie ulubione rosliny i dinozaury, wraz z nazwami lacinskimi. Ciekawe, ze byla to polowa lat 60-tych, kiedy to nikt jeszcze nie slyszal ani o Bernim ani o Jurassic Park Spielberga ;) Ten sam brat ignorowal mnie calkowicie przez pierwsze 3 miesiace zycia zawiedziony, ze jestem dziewczynka a nie chlopcem. Przelom nastapil, gdy ktoregos dnia ()mial wtedy 10 lat) zblizyl sie do kolyski a ja usmiechnelam sie do niego promiennie. \"To jest homo sapiens!\" Stwierdzil wtedy Piotrus i zaczal wreszcie dazyc mnie braterska uwaga.
-
Ciekawe co piszecie o angielskim. Nie mialam o tym pojecia. Mnie wydaje sie, ze cho pisownia angielska daleka jest od fonetycznego brzmienia wyrazow, to jednak pod wzgledem trudnosci do piet niedorasta francuskiej! :) Ja musze przyznac, ze wszystkie moje wysilki nakierowane na nauczenie Frania literek spelzaja na niczym... :( Zna kilka liter od bardzo dawna, ale nowe mieszaja mu sie niemilosiernie. nie potrafimy tez przebrnac przez problem - jaki wyraz zaczyna sie na literke X. Franek ma tu jakis blok mentalny, ktorego nie potrafie przelamac. Nie probuje tego robic na sile i nie torturuje dziecka, ale jednak czesto powracam di tegow zabawach wieczornych i widze, ze nei jest dla niego jasne, ze Mama zaczyna sie na M a nie na A, a Slonce zaczyna sie na S a nie na C na przyklad... Moze znacie jakas uzyteczna ksiazke z cwiczeniami w tym zakresie? W sprawie pamieci - ludzie z pokolenia naszych rodzicow wkuwali na pamiec cale ksiegi Pana Tadeusza, czy piesni Homera i ...pamietaja je doskonale do dzis. Ja nie pamietam juz nawet tekstow piosenek, ktorych uczylam sie w liceum. Dlaczego? Czasem zastanawiam sie, czy nie zgubilismy przypadkiem tej bardzo moim zdaniem uzytecznej umiejetnosci w pogoni za \"skrocona i uproszczona informacja\"... PA! Kuk Jeszcze w kwestii ubranek - zgadzam sie z klasyfikacja Myshki, choc ja uwielbiam na przyklad ubranka z Jacadi. Uwielbiam tak bardziej teoretycznie niz praktycznie, bo ceny maja takie, ze szkoda gadac... :P
-
Psikulcu, zapomnialam napisac, ze uwielbiam Twoje sarkastyczne poczucie humoru! :):):):):)
-
Zupelnie nie rozumiem dlaczego moja grubokoscista , budowa wzbudza tyle emocji ;););):P Pocieszylyscie mnie dziewczyny - juz myslalam, ze z tymi ubrankami i butami jestem osamiotniona. Jedno czego nie rozumiem, to to, ze zaden z producentow ubran nie zrozumial jeszcze, jaka fortune moglby zarobic produkujac proste ubrania bez ozdobek i w klasycznych kolorach! Bylismy w zeszlym roku w Hiszpanii i z zachwytem obserwowalam tam dzieci na ulicach i witryny sklepow - takie wlasnie proste, klasyczne ubranka sa tam zdecydowanie w modzie, a ceny takze wydawaly mi sie o polowe nizsze niz we Wloszech! Rowniez w Londynie mialam wrazenie, ze ubrania dla dzieci sa normalniejsze - choc co do cen... Koniec koncow - moje ulubione ubranka dla Ani to ostatnio te kupione przez jedna z moich przyjaciolek w \"second handzie\" w Polsce. Sliczna czerwona sukieneczka - fartuszek i flanelowa koszulka z kolniezykiem bebe. Ania wyglada w niej jak czerwony kapturek bez kapturka - sam wdziek! :) Myshko - masz talent do robienia wszystkim smaku! Twoje orzechy bez skorki beda chodzily za mna az do soboty, kiedy to znowu wybiore sie na targ! :) I co sie dzieje z Ta nasza Dynia???! Nikii, Shalla - cztery lata to strasznie wczesnie! Myshko, a dlaczego piszesz, ze "sa ku temu powody?" Faktem jest, ze zawsze denerwowalo mnie, ze moi angielscy koledzy po fachu zaczynaja praktykowac w wieku lat 23-24, podczas gdy my musimy "zaliczyc" 5 lat studiow i 3,5 roku aplikacji (o ile oczywiscie jakims cudem uda sie na nia zdac od razu po studiach). No ale to chyba nie o to ci chodzilo?
-
Shalla - no to sie popisalam. Kompletnie zapomnialam o Twojej rozmowie i myslalam, ze Myshka trzyma kciuki za to, zeby Nastce spodobalo sie drugie przedszkole! No to teraz bede trzymac za wynik! :) Fisa - soki to super pomysl - mozesz wtedy przemycac naprawde rozne rzeczy - lacznie z selerem naciowym, pietruszka, etc... ja tak robilam przy Franku, choc z sokowirowka ktora mialam bylo to troche uciazliwe, bo mycie jej to byla tortura. Potem sokowirowka zrobila \"PYK\" i zeszla smiercia naturalna a ja jak dotad nie kupilam jeszcze nowej. :P Polecam tez sposob podrzucony kiedys przez Dynie - w czasach, gdy Franek nie jadal orzechow, pestek slonecznika, etc. Dynia poradzila, by dodawac je mielone do roznych potraw. I to tez jest syper. Polecam kotlety panierowane w bulce wymieszanej z mielonymi orzechami i sos orzechowy do marakonu (dla dzieci w wersji bez czosnku) Wczoraj wieczorem zrobiłam sobie dzien dziecka, zostawilam dzieci z niania a potem z mezem i wybrałam się ze znajomym na wieczor poezji z moja ulubiona Julia Hartwig i Jarosławem Mikołajewskim. Przyznaje, ze poczulam się jak nowo narodzona! Macierzyństwo jest swego rodzaju poezja „na zywo” ;):P, ale taki wieczor jak wczorajszy to jak godzina spedzona w namiocie tlenowym! Wróciłam do domu tak wypoczeta i usmiechnieta, ze naet mój maz stwierdzil, ze warto było ;) Dzis rano natomiast doszlysmy z Agnieszka- Niania do wniosku, ze Franek naprawde dobrze zaadaptowal sie w przedszkolu. Skad ten wniosek? W zeszlym roku, na poczatku, jego fartuszki pozostawaly czyste przez caly tydzien. Pod koniec roku byly juz niezle ubrudzone pod trzech - czterech dniach. Teraz trzeba je zmieniac codziennie i z rodzaju plam na nich mozna bez trudu wywnioskowac co Franio robil i jadl przez caly dzien. Takze Pani przedszkolanka potwierdza, ze Franio \"tegoroczny\" i Franio \"zeszloroczny to dwa rozne Franie :) Nadal jeczy przed wyjsciem do przedszkola, ale po powrocie da sie z niego wyciagnac informacje, ze robil rozne rzeczy i dobrze sie bawil! :) Ma tez wreszcie grupke swoich ukochanych przyjaciol- Vittorio, Vittorie i Pietro, z ktorymi najchetniej sie bawi (w zeszlym roku \"przyjaznie\" mialy charakter raczej jednodniowy). Zabawne jest to, ze czlonkowie bandy sa w kompletnie roznym wieku. Vittorio jest z nich najstarszy i ma prawie piec lat. Franio ma prawie cztery, Pietro trzy a Vittoria jest jeszcze \"picina\" czyli malutka i dopiero niedawno nauczyla sie porzadnie chodzic. Pomimo roznicy wieku ta czworka dobrala sie jakims cudem razem i podobno jest nierozlaczna :) Mysle, ze troche dzieki Vittorii Franek coraz bardziej przekonuje sie do wspolnych zabaw z Ania ;) Od razu wiedzialam, ze system laczenia w klasy dzieci w roznym wieku to jest fajny wynalazek! :):) Shalla - ja z kolei mycia naczyn w wykonianiu Frania unikam jak moge - nie wpadlam na pomysl mycia naczyn plastikowych, a te fajansowe i tak sa juz niezle zdekompletowane :P Z prac domowych, poza gotowaniem, Franiowi zdecydowanie najbardziej podoba sie kopanie ziemi w ogrodku, \"naprawianie\" wszystkiego i ... czyszczenie roznych rzeczy szmatka. Moj maz patrzy na mnie troche dziwnie, ale nic sobie z tego nie robie i niebawem zamierzam Frania nauczyc prasowania koszul ;);););) Z nowosci - bylismy wczoraj z Frankeim (Ania wciaz za bardzo zakatarzona) po raz drugi na basenie. Miejsce jest fajne - blisko mojej pracy, basen i przebieralnia czyste i dostosowane do potrzeb maluchow ale... trudno to wlasciwie nazwac \"zajeciami\" dla maluchow. Rzecz polega na tym, ze rodzice wchodza z dziecmi do basenu i sami wymyslaja im jakies zabawy. Do dyspozycji jest sporo zabawek, wiec w sumie nie jest to takie trudne, no ale jednak o nauce plywania nie ma tam mowy. Teraz zastanawiam się, czy dam sobie rade z obojgiem dzieci na raz – mam nadzieje, ze tak, bo Franek zrobil się ostatnio naprawde samodzielny - sam zaklada koszulki, majtki i skarpetki, sam myje wlosy i suszy je suszarka. Czasem tylko lewy but konczy na prawej nodze a bluza zalozona jest tyl naprzod ;) No coz - przekonam się już za tydzień! No i znowu wyszedl mi tasiemiec – za grosz nie mam daru streszczania się w swoich wypowiedziach…
-
Dziewczyny, to jakis obled. Odwiedzilam w czasie lunchu wszystkie znane mi sklepy sprzedajace buty dzieciece i stwierdzam, ze kupic cos dla dziewczynki jest niemozliwoscia! Sporo jest fajnych butow dla chlopcow - skorzanych dobrze zrobionych, ladnych i prostych. Ceny takze przystepne. Chcialam jednak by Ania - i tak chodzaca czesto we franiowych ubrankach - miala jakies bardziej \"kobiece\" buty, ktore zalozyc mozna do spodniczki czy sukienki. I co? Jedyne ladne buty w jej rozmiarze - wdzieczne, zdrowe i w ladnym brazowym kolorze kosztuja 79 Euro! Czy to ja zwariowalam czy reszta swiata? Wszystko inne - zawsze powyzej 50 Euro - albo nabijane jest cekinami, albo ozdobione zlota lamka, albo oblepione rozowymi ksiezniczkami, albo - wszystko to naraz. Dopiero teraz zaczynam rozumiec lametny Shalli sprzed kilku lat! Z chlopcami jest jednak prosciej! Poza tym, prawie 80 Euro za buty dla dziecka, ktore nawet jeszcze obrze nie chodzi, a jak juz zacznie, to wyrosnie z nich po dwoch miesiacach, to jednak rozboj. Tak czy nie?
-
Aaaa, wysmarowalam tasiemca i zapomnialam pochwalic moje dzieci ;) Ania zaczela wreszcie stawiac pierwsze samodzielne kroczki (takie - nie przy meblach):):) A Franek oswiadczyl mi sie wczoraj wieczorem takim oto tekstem: "Mama, jak juz bede duzy to sie chyba jednak z Toba ozenie. No, tak cie kocham, ze poprostu nie ma na to innej rady!" Poplakalam sie ze smiechu i wzruszenia - nadmienie, ze kwestia naszego przyszlego malzenstwa - a wlasciwie jego "niemoznosci" byla juz przez nas dyskutowana wielokrotnie. Co jednak robic wobec takiej determinacji... ;)
-
No jak to - nie wiecie, ze można być chudzielcem potężnej budowy? ;) Ja właśnie taka jestem. Mam tak zwana gruba budowę kości, co oznacza, ze kości te sporo waza i nawet gdybym się głodziła (czego z zasady nie robie) nigdy nie będę \"lekka jak piórko\". Teraz jestem chuda, ale nie zawsze tak było. W momencie największej \"glorii\" - jakieś 12 lat temu - ważyłam sobie nie mniej ni więcej tylko 80 kilo... Wiecie co, zaczynam sama być pełna podziwu dla jadłospisu Franka. On naprawdę chętnie jada prawie wszystko, o ile oczywiście nie jest chory lub nie ma dnia z cyklu - dziś nic nie zjem, bo chce być w centrum uwagi. Gwoli uczciwości dodam, ze żadna w tym moja zasługa, bo Franek nigdy nie pałał przesadną miłością do czekolady, a do rodzynek - owszem i to od pierwszego wejrzenia. Ostatnio ma zresztą nowa słabość - juz nie tak zdrowa, jak suszone owoce - chodzi o słone paluszki i małe słone ciasteczka typu precle, rybki, etc. Mógłby zjeść opakowanie w kilka godzin, gdyby mu na to pozwolić Nie pozwalam, bo to jednak potężny ładunek soli, ale w sumie - takie ciastka lepsze chyba jednak od landrynek... Shalla - jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej energii w realizacji zamierzeń. (Chcialabym wziąć z Ciebie przykład i zabrać się wreszcie za moją jazdę samochodem - mam prawo jazdy, mamy samochód, a ja, jak ostatnia sierota boje się nim jeździć!) Naprawdę chylę czoła przed Twoją energią, siłą woli i efektywnością! A jak nowe przedszkole Nastki? Co do Twoich przemyśleń na temat jedzenia - myślę tak jak Myszka, ze nie ma sensu zamartwiać się tym, na co i tak nie mamy wpływu. Staram się kupować jedzenie na targu, bezpośrednio od \"drobnych\" rolników, ale i tak nie mam złudzeń co do jego \"bio\" pochodzenia... Tak sobie tylko myślę, ze skoro są ludzie, którzy cale życie przeżywają jedząc świństwa z supermarketu, to my i tak mamy większe szanse... Pszczoła, Fisa, a czy próbowałyście bawić się z chłopakami w gotowanie? Franek uwielbia gotować i próbować to co \"sam\" przygotował. Nic nie smakuje mu tak dobrze jak własnoręcznie \"ukręcona\" jajecznica albo pasta z sosem własnej produkcji. Może to jest jakiś pomysł na wprowadzanie nowych smaków? Przy tym - obalam mit, ze dziecko w kuchni = katastrofa. Troszkę jest to prawda, ale nie do końca. My robimy tak. Zakładam Frankowi fartuch, stawiam go w kuchni obok siebie na krześle pod którym kładę gazety i daje mu zadania do wykonania. On to uwielbia i z zapałem kroi pomidory, miesza wszystko w garnkach i na patelni, zapala i gasi gaz, etc. Ma przykazane, ze wszystkie te rzeczy może robić tylko w mojej obecności i przestrzega umowy. To wcale nie jest kłopotliwe, a z czasem jego pomoc zaczyna być całkiem realna :) Katrin, jak Kubuś zniósł operację? Czy to już była ostatnia? Czy przyszedł już do siebie? Jak żyjecie w ogóle – tak rzadko się odzywasz… ! Karenko - ja juz nawet myślałam nad takim filmem - musiałabym tylko po pierwsze kupić kamerę a po drugie filmować Franka z ukrycia bo na widok aparatu moje dziecko robi smutną minę albo zmienia się w rozrabiającą małpkę kapucynkę;) A jak postępy przedszkolne Olka? Myshko - a Ty skąd kobieto bierzesz te cala sile na mycie i malowanie okien??????????? Ania przesypia noce juz od dłuższego czasu (chyba, że męczy ją katar lub ząb), a ja i tak padam na pysk. W niedziele po południu doprowadziłam do porządku nasz mini ogródek. Trzy godziny wysiłku i ręce naszpikowane kolcami róż. Satysfakcja ogromna, ale fizycznie ledwie to przetrwałam... Psikulcu - ja poproszę o jakieś zdjęcia! Nic nie dostałam już od wieków, a strasznie jestem ciekawa dużej Zuzy!!!!! :) Czy ciągle taka podobna do Taty? Nikii – jeśli nie dostajesz moich zdjęć, podeślij mi proszę aktualnego maila na adres biurowy (jeśli go nie masz, to może Shalla pomoże nam i podeśle aktualne namiary, please! :) Rozumiem Twój stres związany z językiem – ja tez nie mówiłam po włosku po przeprowadzce tutaj i stresowało mnie to okropnie. Człowiekowi wydaje się, ze jeśli nie jest w stanie wysłowić się i dogadać w podstawowych sprawach, to wszyscy dookoła maja go za przygłupiego. Trudne to, ale taka sytuacja ma swoje plusy – jest bardzo mobilizująca dla umysłu i zobaczysz, ze nauczysz się Języka piorunem. Super inicjatywa z tą szkołą dla rodziców! Szkoda, ze Wlosi nie maja takich pomysłow... :P Dynia - Wy juz chyba jestescie w Hiszpanii? Mam nadzieje, ze Wasza przeprowadzka udala sie znakomicie i teraz klimatyzujecie sie w nowym miejscu. Odezwij sie prosze! Elffiku – a co u Was?
-
Hehe, Fisa - wlasnie, ze niektore zachowania mojego meza, wyraznie wynikajace z takiego wychowania doprowadzaja mnie do szalu na codzien! :p;) Chociaz - koniec koncow i tak - przyznaje, ze jak na ekstremalne warunki w jakich wyrosl - i tak zadziwiajaco normalny z niego czlowiek ;):) Co do Stasiowej wagi - Wez pod uwage, ze oboje z mezem jestesmy bardzo wysocy i dosc poteznej budowy. Nie mierzylam Franka ostatnio ale jego wzrost jest sporo ponad norme wiekowa. Stas jest drobniejszej budowy i dla mnie 14 kilo to wcale nie jest szokujaca waga! Uwazam, ze tak dlugo jak dziecko jest zdrowe i dobrze wyglada - wszystko jest w normie. A co do jadlospisu - ja wiem, ze jest duzo takich dzieci jak Stas. Bywa zreszta duzo gorzej - dwie corki mojej kolezanki odzywiaja sie prawie wylacznie parowkami i makaronem z oliwa z oliwek - do ust nie wezma mleka ani owocow - i zyja w dobrym zdrowiu! Tym bardziej wkurza mnie, ze ktos, kto dziecko karmi glownie czekolada krytykuje nas za slosob odzywiania Franka... No, dobrze, juz, bo zolc wycieknie mi na ekran...
-
Witajcie! Postanowilam napisac przynajmniej pare zdan, bo z autopsji wiem, ze im dluzej sie zwleka majac nadzieje, ze \"w koncu znajde czas, nadgonie i napisze porzadny wpis\" to nic z tego nie wychodzi... Czytam o Wadze Waszych dzieci i mysle sobie, ze gdyby nie Wy, moi tescie wpedziliby mnie juz dawno do domu wariatow. Nie pisze o tym na codzien, ale temat \"Franio, jego waga i jedzenie\" to temat, ktory sprawia, ze nie jestem sie juz kompletnie w stanie porozumiec z rodzina mojego meza. Franek wazy 17-18 kilo i jest moim zdaniem dzieckiem \"w sam raz\". Nie jest teraz ani chudy, ani gruby - ma przyjemnie mieciutkie cialko bez wystajacych kosci i bez walkow tluszczu. Zadnych sincow pod oczami,itp. Jada duzo warzyw, owocow, miesa i kasz. Pije pol litra koziego mleka dziennie. Zamiast slodyczy chrupie zbozowe chrupki, orzechy i suszone owoce. Pije jogurty, soki i wode. Jest pod tym wzgledem najnormalniejszym dzieckiem pod sloncem. Od kilku miesiecy jada tez wreszcie jak przystalo na przedszskolaka - samodzielnie, za stolem i bez zabawek wokol. Idylla? Szczescie? Norma? - Wedlug mnie tak. Ale nie wedlug moich tesciow. Wersja mojej tesciowej, to - niedozywione, zaglodzone dziecko, ktorego matka (ktora mysli, ze ksiazkowe madrosci zastapia doswiadczenie babki) nie chce przyjac faktow do wiadomosci. Pojawienie sie mojej tesciowej w poblizu oznacza, ze Franek zamiast usiasc normalnie przy stole, tak jak robi w przedszkolu, przy nas i przy niani, biegal bedzie po pokoju czekajac, piszczac cienkim glosem (bo jest piskleciem babci) i czekajac az ta ostatnia - biegajac za nim po calym domu - wlozy mu jedzenie do buzi widelcem. Dla urozmaicenia i utwierdzenia swojej pozycji jako \"glownej atrakcji wieczoru\", Franek opluje babcie, siebie i cala okolice, wyleje sok na dywan i zamiast kotleta zje czekolade. Czy uwierzycie mi, kiedy powiem, ze podstawowym sprzetem sluzacym w domu moich teciow do karmienia Franka jest przenosny odtwarzacz dvd? Nie? Sama mialabym z tym klopoty! Tym nie mniej, jest to prawda. Jak ostatnio odkrylam zaden posilek Frania nie odbywa sie tam inaczej niz z dvd przed nosem, a moja tesciowa jest z tego wynalazku bardzo dumna, bo dziecko zaczelo wreszcie cos jesc!!!! :I:I:P:P:P Uwierzcie mi, ze nie mam juz pojecia co robic. Ostatnia wizyta tescia u nas - dwa tygodnie temu zakonczyla sie dzika awantura - z jego a nie naszej strony - bo kiedy po raz kolejny zapewnilam go, ze w domu Franek je normalnie i po raz setny poprosilam, by w czasie, gdy Franek jest z nimi, nie robili tego wszystkiego co robia, uslyszalam, ze jestem klamczucha i wariatka i ze on jako dziadek dziecka nie bedzie patrzyl na to, ze marnuje wnukowi zdrowie! Nie wiem juz co mam robic, bo jedynym rozwiazaniem wydaje sie odseparowanie Franka od dziadkow. Z drugiej strony - jak latwo zgadnac - Franek uwielbia swoja kopnieta babcie i bardzo za nia teskni. Probuje unikac wysylania Frania do dziadkow samego, ale zwazywszy, ze raz na dwa - trzy miesiace musze wyjezdzac sluzbowo, a moj maz pracuje do pozna, czesto dziadkowie sa nasza ostatnia deska ratunku. I co mam robic? Pytanie jest w zasadzie retoryczne, bo probowalam juz wszystkiego. Podsuwanie ksiazek, lub prosba o konsultacje z psychologiem lub pediatra kwitowane sa prychnieciami. Jedyny lekarz, ktoremu ufa moja tesciowa - \"przyjaciel\" rodziny - zna ja od lat jako wariatke i nie zaprzecza jej wariactwom uznajac je za nieszkodliwe dla otoczenia. Zreszta, tesciowej nie przekonaly nawet pozytywne wyniki kompleksowych badan krwi, jakie dla spokoju nas wszystkich zrobilam Frankowi wiosna. Tykle w sprawie tuczenia dzieci z mojego podworka... Co do Ani - ma ona zupelnie innym, charakter, temperament i apetyt. O ile Franek niejadek wrodzil sie do mnie, Ania, odziedziczyla apetyt po tacie. Je duzo, ale zdrowo i ma doskonala przemiane materii, przy czym rusza sie jak fryga, nie jest wiec w zadnym razie zapasiona. Bardzo pulchne - jeszcze latem nozki wyciagaja sie teraz coraz bardziej, jako ze nie ustaja w ruchu ani na minute;) Smiejemy sie, ze Ania biega nawet przez sen, na co wskazuje skopana - juz po kilku sekundach od polozenia jej do lozka koldra. Wiecie jak komentuje te roznice moja tesciowa? Nie poswiecam Franiowi wystarczajaco duzo uwagi, bo skupiam sie cala na Ani... Rece i nogi opadaja! No dobra. Wyzalilam sie i troche mi lezej. Ale problem pozostaje problemem. W kazdym badz razie, podpisuje sie obiema rekami pod Waszymi glosami zdrowego rozsadku dotyczacymi zywienia dzieci!
-
Karenko - Franio plakal tak prawie codzienie rano przez kilka pierwszych miesiecy. Obawiam sie, ze to normalne. Wiele dzieci reaguje w ten sposob. U nas placz skonczyl sie wtedy, gdy zamiast mnie zaczela odprowadzac Frania jego niania. Czulam sie tak samo okropnie jak Ty, ale widzac go zadowolonego i spokojnego po powrocie, widzac jak bawi sie wtedy gdy nie wiedzial, ze patrze z ukrycia oraz sluchajac zapewnien wychowawczyni, ze wszystko konczy sie w minute po moim wyjsciu, doszlam jednak do wniosku, ze powinnam go tam posylac. Inaczej sprawa miala sie ze zlobkiem dwa lata temu. Tam Franio rowniez plakal rano, ale widzielismy rowniez, ze rowniez po poludniu mine ma nietega. Slyszac, ze szkola nie podoba mu sie wcale i co najwazniejsze - widzac, ze budzi sie w nocy z placzem - podjelismy z mezem decyzje odmienna - zabralismy go ze zlobka i zatrudnilismy nianie. Postarajcie sie popatrzec na zachowanie Olka obiektywnie i zastanow sie, czy swoim niepokojem i wspolczuciem wypisanym na twarzy, nie zachecasz Olka do placzu. Placzac w tym momencie Olek pokazuje przeciez rowniez, ze bardzo kocha Mame i chce z nia byc! Jesli dojdziecie do wniosku, ze przedzkole zle mu sie kojarzy niezaleznie od wszystkiego - sprobujcie gdzie indziej lub poczekajcie jeszcze kilka miesiecy. Pamietam, ze w zlobkku Franio mial kolege - Leonardo - starszego od niego o prawie rok, ktorego przez caly rok \"bolal brzuszek na przedszkole\". Mama tego chlopca obeszla z nim wszystkich lekarzy w miescie, przebadala go na wszystkie strony i wygladalo na to, ze rzeczywiscie maly tak wlasnie reaguje na stres przedszkolny. Mama zwolnila sie z pracy i zostala z malym w domu. Po pol roku ponowila probe w tym samym zlobku i nagle okazalo sie, ze chlopiec kompletnie zmienil swoje nastawienie i uwielbia zlobek! Rozmawialam z nia duzo, bo sama mialam wtedy problem z Franiem. Koniec koncow - w czasie, gdy ja zdecydowalam wypisac Frania, Ona wrocila z synkiem do tego samego zlobka ;) Leonardo jest teraz strasznym lobuziakiem i przywodca bandy dzieci w parku. Nikt kto patrzy na niego nie przypuszczalby, ze jeszcze niedawno targal nim taki lek przed grupa! Co do mojego poprzedniego wpisu - przepraszam, jesli Was nastraszylam, ale sama takze bylam przerazona. Ilekroc widze na ulicy dziecko bez opieki, rozgladam sie za jego rodzicami, ktorzy zwykle sa bardzo blisko i w glowie mi sie nie miesci, ze jakis maluch moze oddalic sie od grupy nie zauwazony ani przez przedszkolanki ani przez innych doroslych przechodzacych ulica, etc... :(:(:( Pocieszam sie, ze dzieci w przedszkolu Frania maja przy wyjsciu z przedszkola na szyi wielkie identyfikatory ze zdjeciem i informacja o imieniu, nazwisku, numerem tel. przedszkola, etc... Z drugiej strony - wiem z autopsji, ze wystarczy spojrzec na zegarek, ze by stracic dziecko z oczu... Moze ktos napisze cos weselszego?
-
Karenko - powiem krotko - gratuluje podejscia! :) Uwazam, ze to, ze cala sytuacja tak sie skonczyla to w najwiekszej mierze zasluga charakteru Olka - tego, ze jest on towarzyski, kontaktowy i potrafi odnalezc sie w grupie. Mozesz sobie pogratulowac, czy - jak to mowi moja Mama \"Mozesz sie poglaskac po glowie\" ;) Shalla - ja tam jestem goraca wilbicielka fartuszkow w przedszkolach :) Pelnia funkcje \"ochraniacza\" ubrania i w jakis sposob sprawiaja jednak, ze dzieci bardziej identyfikuja sie z grupa. A propos przedszkola - moj maz ze zgroza opowiedzial mi, ze podsluchal niedawno w barze rozmowe trzech przedszkolanek (nei z naszego pzredszkola). Jedna opowiadala jak dwa dni przedtem ...zginela im na spacerze trzyletnia dziewczynka. Szukali jej \"jak zwykle\" przez pietnascie minut a po tym czasie zawiadomili policje Dziewczynka znalazla sie na sasiedniej ulicy - poszla sobie na samodzielny spacer!! Najgorsze byly slowa \"jak zwykle\" i to zo moj maz uslyszal na koncu. Druga z przedszkolanek potwierdzila, ze i im dosc czesto gina dzieci i dodala tez, ze policja twierdzi, ze jesli nie znajdzie dziecka w ciagu godziny od zgloszenia oznacza to, ze dziecko nie znajdzie sie juz wcale! Wszystko to panie mowily sobie w sobote rano popijajac poranna kawe... :(:(:( Pamietacie jak pisalam, ze szukamy z sasiadami mlodej Angielki lub Amerykanki by zorganizowac grupowe zajecia dla naszych maluchow? Jedna z moich sasiadek dzwonila dzis, ze znalazla w gazecie ogloszenie o nauczycielce angielskiego, poszukujacej zajecia part time na popoludnie. Pani ta jest wprawdzie Wloszka po anglistyce i uczy w liceum, ale chcemy sie z nia spotkac Jesli spodoba sie wszystkim mamom bedzie spotykala sie z czworka naszych \"starszych\" maluchow (z ktorych Franio jest najstarszy;) dwa razy w tygodniu. Cel - wspolna zabawa z elementami nauki jezyka. Ciesze sie bardzo, bo wydaje mi sie, ze byloby super gdyby siodemka maluchow mieszkajacych w naszym \"bloku\" poznala sie i zaprzyjaznila sie jak najwczesniej. W tych dziwnych czasach, gdy instytucja podworka jest juz wlasciwie w zaniku, nasze dzieci maja szanse stworzyc prawdziwa podworkowa bande ;)
-
Nikii - sle duza wiazke dobrych mysli w Twoim kierunku. Poczatki zawsze sa trudne, ale pozniej czlowiek wydeptuje sobie wlasne sciezki nawetw dzungli! Odwagi! Karenko - az zatrzeslo mnie z oburzenia! To jakis koszmar, a nie przedszkole! Dowiedz sie kto nim zawiaduje (pewnie jakas cooperativa) i umow sie na spotkanie z jej szefem - moze wcale nie zdaja sobie sprawy z tego kogo zatrudniaja! Jak wiesz mam doswiadczenia z jednego wloskiego zlobka prywatnego (drogiego jak diabli) i jednego \"konwencjonowanego\" (taniego dla odmiany). Pierwszy zlobek nie podobal mi sie z rozmaitych powodow, ale na takie zachowanie nikt absolutnie by tam sobie nie pozwolil! Panowaly w nim pewne rygory odnosnie dyscypliny, ale mimo wszystko funkcjonowal tygodniowy okres wdrazania dziecka do zycia przedszkolnego, a o dwujezycznosci Franka i innych dzieci wszyscy wypowiadali sie jako o wielkim blogoslawienstwie i korzysci dla dziecka! Drugie przedszkole (to do ktorego Franek chodzi teraz) ma zdecydowanie skromniejsze srodki i warunki, ale przeszkolanki tam pracujace sa dla mnie prawdziwym wzorem. Uwagi , jakie slysze od wychowawczyni Franka przy okazji spotkan (takze tych przypadkowych porannych) sa bardzo sensowne i przemyslane i moim zdaniem swiadcza o jej ogromnej fachowosci, inteligencji i ...sercu z jakim podchodzi do swojej pracy. Nigdy, ale to nigdy nie slyszalam, by ktos zalil sie tam na dzieci mowiace innymi jezykami - a w przedszkolu jest dosc \"kolorowo\". Co wiecej - wszystkie \"akademie\" przygotowywane przez wychowawczynie z dziecmi maja w sobie zawsze jakis element miedzynarodowy - np. z okazji swieta szkoly dzieci \"pisaly\" listy do dzieci w innych krajach i wysylaly je przyczepione do kolorowych balonikow w niebo, a na zakonczenie roku szkolnego jedna z grup przebrana byla za dzieci z Afryki, inne z Chin, Bieguna Poludniowego,, ect. Dzieciaki \"tanczyly tance z roznych stron Swiata\" w rytm piosenek spiewanych w roznych jezykach i \"przemowienie\" Siostry Administratorki, w ktorym zegnala dzieci z najstarszej grupy mialo jako glowne przeslanie to, by w swoim dalszym zyciu byly otwarte na innych ludzi, staraly sie poznawac obce kultury i jezyki, etc... Podkreslam, ze przedszkole to jest zupelnie normalne a nie eksperymentalne, integracyjne, etc. Szukaj dalej! Wspominalas, ze jest ich w Waszej okolicy piec. Przeciez to niemozliwe, by wszystkie byly takie okropne! Mysle, ze jesli teraz zlozysz aplikacje, zwolni sie cos w ciagu roku. Naprawde az strach zostawiac Olka w takim miejscu! Dziewczyny - sorry za ten wybuch, ale temat jest bliski memu sercu i wkurzam sie w takich razach jak diabli...
-
zapomnialam dodac, ze rowniez moj gmail przestal dzialac z niewiadomego powodu kilka miesiecy temu. Nie chce tworzyc nowych kont, zeby nie robic wiecej zamieszania, dlatego - raz jeszcze ogromna prosba o uzywanie mojego adresu pracowego :)
-
Pszczolko - zasypalam Cie zdjeciami - ciekawe czy dotra... Prosze o rewanz! :) Chyba wiem co masz na mysli piszac o tym niebezpieczenstwie. Moja siostra ma taki problem ze swoim synem - dzis juz nastolatkiem. Chlopak podbija wszystko i wszystkich wdziekiem i urokiem osobistym i tak mu to juz weszlo w krew, ze czasem az niepokoi... Napisz posze jak Baczek reaguje na Mala. Ja mam wrazenie, ze Franio nie przechodzil i nie przechodzi etapu sczegolnej zazdrosci, ale moze sie myle, zwlaszcza, ze ostatnio zaczal ...ssac palec i obgryzac paznokcie, czego nigdy przedtem nie robil... :( Macie jakies spostrzezenia, doswiadczenia w tej kwestii? Shalla - pisalam juz o tyw mailu - a moze, dopoki nie wystartujesz z przedszkolem i wlasna praca, sprobuj rozejrzec sie za innymi mamami z dziecmi w okolicy? Dziewczyny - prosze - podeslijcie mi raz jeszcze zdjecia, ktore rozsylalyscie ostatnio. Dotarly do mnie tylko zdjecia od Elfika. Moj mail na Interii nie dziala, fastweb jest przepelniony i jedyny naprawde dzialajacy jest ten, z ktorego sama wysylam zdjecia. Dziekuje z gory! !
-
Dziewczyny, wyslalam Wam zdjecia. Dajcie znac czy doszly. Pszczola - od Ciebie mi wraca :( Czy ktos, kto ma moj adres i dostaje zdjecia od Pszczoly moze przeslac mi jej aktualny adres?
-
Kochane! Nasmarowalam maila do Dyni i dopiero teraz po baaardzo dlugiej przerwie wszlam na Kaffe! Nawet nie snilo mi się ze tyle nowości tam znajde! No, ale zaczne jednak od gratulacji dla Pszczoly i ogromnego, powitalnego buziaka dla Lenki! ! A teraz juz bedzie ciurkiem: zmartwilyscie mnie, ze moja poczta odsyla fotki. Nie powinna! Jeśli serwerowi cos się nei spodoba powinien zapytac mnie czy „recze” za nadawce i mimo wsztsrko dostarczyc poczte… Sprobujcie proszę przesłać je raz jeszcze na adres, z którego za chwile wysle Wam zdjęcia. Jeśli cos wroci podam jeszcze jeden adres, ale sprawdze najpierw czy dziala… Dynia – Ciebie musze prosić (po raz n-ty) o adres pod którym SA Wasze zdjęcia na Picasie… No wlasnie – Dynia! Jestem pod ogromnym wrazeniem Waszej decyzji! Glownie chyba dlatego, ze jak piszesz jest to emigracja „mentalna” a nie wymuszona okolicznościami życiowymi. Akt wolnej woli i swiadoma decyzja. Przyznam się po cichutku, ze ja marze o czyms takim z całego serca, wiem jednak, ze jestem w tym marzeniu osamotniona... Marze o tym, zeby pozyc jak slimak, który przemiescza sie ze swoim domem na plecach, ale pod warunkiem, ze ten dom pomieści moja rodzine. Jestem pewna, ze takie zycie cementuje rodzine w sposób niesamowity. Odswieza mozg i serce i otwiera nas na innych ludzi. Ostatnio wypozyczylam na dvd film, (baaaardzo nisko budżetowy;) który o takie wlasnie rodzinie traktuje i serce skakalo mi do gory ze wzruszenia i zazdrości pomimo, ze film wcale wesoły nie był. Dynia – trzymam za Was baaardzo mocno kciuki – wiem, ze Wam „cementowanie” nie jest już nie potrzebne, bo i tak jesteście jak monolit, ale zycze Wam bardzo, żeby ta przygoda sprawila uczynila Wasze Zycie jeszcze pelniejszym i ciekawszym. Hawk! A teraz z innej beczki – pociesze zaniepokojone mamy i dolacze Frania do klubu wiecznych 15-kilowcow… ;) Nasz syn bywa chudy jak patyk, bywa normalny i bywa zaokraglony wciąż jednak jakims cudem wazy 15 kilo! Z nowosci – Franio uwielbia wode i nie boi się wypływać ze mna nawet bardzo daleko od brzegu. Zrobil się z niego straszny madrala ze skłonnościami do surrealistycznego poczucia humoru. Ma kapitalny zasob słownictwa i – chyba po wujku lingwiście – ogromnie interesuje się etymologia slow i idiomami wszelkiej masci. Bywa nieznośny, ale wystarczy zagadac go na interesujący temat a robi się z niego bardzo grzeczne dziecko. Czytając opisy Poli i Ziemka mam ochote powiedziec – toz to moja Ania! A potem gryze się w jezyk i mysle – wszak niedawno pisałam, ze Ania to takie spokojne dziecko. Faktycznie – było spokojne ale ostatnio bardzo się ożywiło ;) Ze spokojnej dzidzi – refleksyjnej i zajmującej się sama soba wyrosla mala zabijaka, która ani sekundy nie usiedzi na pupie i non stop potrzebuje towarzystwa ;) Na plazy – pelnej wszak dzieci – moja corka była chyba najbardziej towarzyskim plażowiczem. Znala wszystkich i ze wszystkimi była w znakomitej komitywie. Miala dwoch narzeczonych (obaj w wieku ok. 10 lat) którym poszatkowala serca i dziesiątki odwiedzających ja codzien wielbicieli obu plci i wszelkich grup wiekowych. Taka sytuacja miala sporo dobrych stron, bo chetnych do zajecia się Ania było zawsze sporo ;) Patrzac na to zaczynam wierzyc, ze moja corka zostanie kims w rodzaju artysty scenicznego, osoby prowadzacej talk show lub wodzirejem… Niesamowite jak bardzo rozne charaktery może mieć dwoje rodzeństwa! Rozpisałam się strasznie, dlatego teraz już tylko króciutko: Podziekowania za piekne fotki Amelki i reszty rodziny dla Elffika Zyczenia super wakacji dla Myszki i Psikulca! Zyczenia odrobiny świętego spokoju i fajnych sąsiadów dla Shalli ;) Powodzenia w przedszkolu dla Stasia, Olka i innych przedszkolakow Szybkiej poprawy sytuacji dla Katrin Usciski dla Nikii i calej reszty! Kuk
-
zapomnialam dodac, ze trwalo to tyle, bo ja bylam juz za granica a do wszystkiego bylo potrzebne moje osobiste stawiennictwo ... Dziewczyny - jestescie juz w rozjazdach wakacyjnych?
-
Shalla - a po co Ci to konto. Jestes pewna, ze nie dalabys rady robic wszystkiego za posrednictwem konta w UK? Pamietam, ze zamkniecie przeze mnie konta w Citibanku kosztowalo mnie ponad rok czasu i mase straconych nerwow. Trzy razy placilam wszystko a nawet nadwyzke, skasowalam moja karte kredytowa w obecnosci pracownika banku, czego mialam pisemne poswiadczenie, a i tak wciaz dostawalam z banku informacje z podziekowaniami za zaufanie i korzystanie z ich uslug wraz z informacja, ze naliczono mi kolejne kwoty oplat, prowizji i ...odsetek karnych !!! za okres juz po zlozeniu wnioskow o zamkniecie konta. Zajmowalam sie prawem bankowym a nie bylam w stanie uporac sie z nimi... Koszmar senny! Pamietam, ze dzien, w ktorym ostatniecznie udalo mi sie zamknac to konto potraktowalam jak swieto narodowe. Dlatego - prosze, jesli nie masz noza na gardle - zalatw te sprawy dopoki bywasz w Polsce czesciej.
-
Hej! Zyjemy, zyjemy! Shalla - obiecywalam porady na temat dokumentow. Nie wiem czy nie za pozno, ale moze jeszcze nie: Banki Radze bardzo uregulowac kwestie wszelkich kont bankowych. Uregulowac - czytaj - pozamykac, oddac karty, etc. Najlepiej byloby dogadac sie z jakims przyjacielem czy kims z rodziny, by okazjonalnie pozwolil ci korzystac ze swego konta w Polsce. Mam na mysli to, by w razie potrzeby - czytaj - kiedy jedziesz do Polski, lub masz jakas drobna platnosc do zalatwienia tutaj - mozesz przeslac kase na jakies zaprzyjaznione konto i wyplacic pieniadze z bankomatu na karte tej osoby, ale nie musisz utrzymywac takiego \"pustego\" konta i placic za nie. Dowiedz sie tez jakie bank UK majace filie w Polsce maja w zakresie w swoich uslug nieodplatnekorzystanie z bankomatow w obrebie UE. NAjlepiej byloby miec konto w takim wlasnie banku. Ubezpieczenie zdrowotne Dowiedz sie w lokalnym odpowiedniku naszej kasy chorych, jakich dokumentow bedziecie wszyscy potrzebowac by korzystac z nieodplatnych uslug w UK. Posciagaj zaswiadczenia o szczepieniach wlasnych, meza i Nastki. Wydobadz ewentualne wyniki badan (stare roentgeny, etc.) jesli myslisz, ze moga w przyszlosci przydac sie do czegos w UK. Odpisy aktow stanu cywilnego Zalatw sobie \"na zapas\" po kilka kopii odpisow Waszych aktow urodzenia, akt slubu, etc. Wielokrotnie byly mi one potrzebne we Wloszch i zawsze byl z tym klopot. Abonamenty wszelkiego rodzaju. Zrob rachunek sumienia i pomysl czy nie masz jakichs \"dzialajacych\" abonamentow typu telewizja satelitarna, telefon, prenumeraty, etc. Pozmieniaj adresy doreczen i ewentuaklnie skasuj abonament. Sprawdz na poczcie czy mozliwe jest przekierowywanie Twojej poczty na adres kogos z kims utrzymujesz staly kontakt w Polsce. (Watpie by poczta chciala przesylac cokolwiek za granice, ale w Polsce byc moze tak). Szkola Zadzwon do kuratorium oswiaty wlasciwego mijscowo i dowiedz sie co zrobic by za trzy lata nikt nie nekal Cie wezwaniami bys zapisala Nastke do szkoly ;) Brzmi humorystycznie, ale moja siostra ma ten problem ze swoimi dziecmi, ktore nigdy w zyciu nie mieszkaly a nie nie byly zameldowane w Polsce. Nie przychodzi mi do glowy nic innego. No moze jeszcze ogolna rada, by, jesli zostawiasz w Polsce jakies niezamkniete sprawy, zostawic komus do kogo masz 200% zaufanie pelnomocnictwo do podejmowania wszelkich czynnosci w tych wlasnei sprawach (Pamietaj, ze jesli do dokonania tych czynnosci wymagana jest jakas szczegolna forma, pelnomocnictwo musi byc sporzadzone w tej samej formie). Tyle straszenia. A tak naprawde - nie przejmuj sie, bo UK nie jest ptrzeciez na drugim kontynencie i w razie czego mozesz zawsze przeslac list lub wpasc do Polski z wizyta kurtuazyjna. Sciskam, Kuk -emigrant
-
Shalla - ale fajnie, ze jeszcze Cie nie odcieli! ;):) No - to mnie pocieszylas - myslalam, ze w takich korkach stoi sie tylko we Wloszech ;) Ja jednak mysle ze cos z tymi charakterami dzieciecymi jest na rzeczy... Moze w przypadku Twojej przyjaciolki przewazyly geny? Kto z kim przestaje... ;);););) A tak serio - wiekszosc znajomych majacych po dwoje i wiecej twierdzi jednak, ze dzieci bardzo roznia sie temperamentami... Ja tez uwielbiam burze i wiatr w sumie tez, ale w warunkach luksusowych ;) Wczorajsza burza gradowa i ulewa zlapaly nas na autostradzie i przyznam, ze nie bylo mi do smiechu gdy grad o sredninim przekroju 1-2 cm. walil w nasze szyby i dach...
-
O cudzie! Nie zzarlo go ! :)
-
Dziewczyny witajcie! Zagladam rzadko, ale mysle o Was czesto. Przechodzimy ostatnio wariacki okres - niezrozumialy boom pracowy, ktory staramy sie wykorzystac na maksa, bo dookola szaleje kryzys i jego skutki... Dlatego tez zakasalismy rekawy i cieszymy sie, ze jest co robic, zwlaszcza, ze wakacje i tak juz za miesiac. Ania w sobote skonczyla roczek i ...ogladajac zdjecia stwierdzilismy wlasnie, ze jest sobowtorem rocznego Frania! :) Jest do niego podobna fizycznie ma natomiast calkiem inny charakter. Ania to chodzaca ostoja dobrego humoru i pogody ducha. Budzi sie z radosnym usmiechem, siada i zaczyna swoja sylabizowana piosenke na caly regulator! Kazde nowe doswiadczenie, zabawka, nowy widok, nowa osoba - wszystko budzi jej entuzjazm i jest powodem do usmiechu. Smieje sie nawet z wlasnych upadkow czy przypadkowego nurka w czasie kapieli... Czesto mysle, ze dzieci takich jak ona moglabym miec nawet dziesiecioro... Co do rozwoju fizycznego - chetnia pociesze Psikulca ;) Ania uwielbia jesc i choc ciezko mowic tu o nadwadze, jest - co tu kryc - slodka kluseczka... Ma ciezka pupe, ktej, pomimo nieustajacych wysilkow nie udaje jej sie jeszcze podciagnac do gory bez trzymania sie mebli lub naszych rak... O chodzeniu nie ma wiec jak na razie mowy. Mala stoi pewnie wylacznie trzymana za jedna lub dwie raczki lub postawiona przy meblach. Polozona na lozku lub dywanie przemieszcza sie raczkiem do tylu, ale nie do przodu. Nie pamietam juz, ale mam wrazenie, ze rozwija sie pod tym wzgledem dosc podobnie do Frania. Co do zasobu slow - zatrzymalismy sie dwa miesiace temu na etapie Mamy, Taty i slowa \"daj\". Inne slowa, to raczej sylaby wypowiadane w ramach cwiczen lingwistycznych - pozbawione na razie wyraznego sensu. Cieszy, ze jest ich coraz wiecej i w coraz bardziej wyrafinowanych konfiguracjach :) Co do Frania - ten zrobil sie ostatnio nieco bardziej towarzyski i nie stroni juz od innych dzieci. Nie odnajduje sie specjalnie w duzej grupie (potwierdza to tez jego wychowawczyni z przedszkola), ale nawiazuje indywidualne przyjaznie i znajomosci, ktore sa dla niego wazne. Przypomina pod tym wzgledem swoja mame... Jest tez niesamowicie empatyczny i wciaz zastanawia sie, co ktos czuje, mysli, czy boli go stluczona raczka, etc... Pamieta o wszytkich czlonkach rodziny - z Ania na czele :):):) i sprawdza czy jestesmy w komplecie, czy wszyscy dostali pis, jesc, etc... Ukochana zabawa to -tak jak w przypadku Nastki - wystepy na scenie, tyle, ze ...z Mama lub Babcia jako jedynymi widzami! ;) Jest teraz na wakacjach u tesciow, co oznacza, ze przez dwa tygodnie jest pepkiem swiata i pewnie bedzie z nim troche klopotw po powrocie ;) Dynia - \"slychac\", ze jestes naprawde w swietnej formie :). Super, ze wakacje tak Wam sie udaly! wykazaliscie sie nielada odwaga! :) My wciaz przymierzamy sie do odwiedzenia mojej siostry w Kanadzie i wciaz jeszcze nie mamy odwagi. Podroze z dziecmi to czysta loteria. Moje maluchy sa juz starymi wygami lotniczymi, a ja i tak nigdy nie wiem, czy zniosa podroz spiewajaco czy ... wrecz odwrotnie:p. Czekam teraz niecierpliwie na zdjecia z tych wojazy! Co do odstwaienia od cyca - gratuluje :);) Mam nadzieje, ze i u nas pojdzie rownie gladko. Amsterdamu zyczliwie zazdroszcze. Mysle, ze i ja jesienia zdobede sie na zostawienie dwojki dziadkom - o ile oni sie na to zgodza... A jak u Ziemka z rozgadaniem? Shalla - nie pojmuje tej sytuacji z bankiem. Czy to znaczy, ze nie dali kredytu na jeden dom, ale na drugi tak? Ja byl ich chyba obdarla ze skory - jak mozna wycofywac sie tak w ostatniej chwili! Cale szczescie, ze trafilo na osobe w czepku urodzona! ;):):) Obstrykaj koniecznie ten nowy dom - przed i po przeprowadzce! Nikki - jestes naprawde wielka z ta obrona! Gratuluje serdecznie samozaparcia! Alez to musi byc frajda i satysfakcja! Teraz pewnie bedziesz sie nostryfikowac? Nie martw sie - z wslasnego doswiadczenia mowie Cie, ze \"sky is the limit\" i koniec koncow - najtrudniejsze sa pierwsze kroki. Karenko - Kochana - sciskam mocno i trzymam kciuki za poprawe na wszystkich frontach. Nie tylko rozwoj dzieci przebiega po sinusoidzie, Cale nasze zycie to jedna wielka hustawka - i dlatego pamietaj, ze teraz niebawem czeka Cie szybka jazda w gore, ku lepszemu...! Mysh - Patrzac na zdjecia Jaska i Poli dochodze do wniosku, ze w pewnym sensie mamy sytuacje bardzo podobna i... odwrotna zarazem. Dzieci podobne jak dwie krople wody, ale o odmiennych chatrakterach. Roznica polega na tym, ze u Was Jasiek byl tym spokojniejszym dzieckiem, a u nas to Ania. Ciekawe, czy istnieje w tej mierze jakas ogolna prawidlowosc? Np. To, ze pierwsze dziecko jest bardziej kaprysne - jak u nas - powoduje, ze to drugie otrzymuje nieco mniej uwagi i w efekcie potrafi takze zajac sie samo soba... I odwrotnie. Pierwsze dziecko spokojne - pozwala na to, by drugie - bardziej \"bojowe\" w walce o uwage rodzicow dominowalo sytuacje? Tak sie tylko zastanawiam... Myslicie, ze cos w tym jest? Psikulcu - starsznego macie pecha z tymi bakteriami... Moze trzeba zaaplikowac Zuzi jakas ogolna terapie wzmacniajaca system odpornosciowy? U nas zalecaja cos, co nazywa sie \"papa reale\". Jest tez slynny Rybomunyl (francuski lek, o ktorym pisalam kiedys i ktory bardzo pomogl Franiowi). Co do rozwoju ruchowego - podpisuje sie pod tym co napisala Dynia - madre ksiazki mowia to samo, a ja sama mam wokol pelno dzieci, ktore dopiero w wieku 16-18 miesiecy zaczynaja stawac na nogi! Prawde powiedziawszy - patrzac dookola zaczynam sie nawet zastanawiac, czy nie jest za to odpowiedzialny jakis wloski gen... ;) Pszczola - rozumiem Cie z tymi zastrzykami... Sama mialabym to samo. A moze powinnas podpytac nad morzem o jakas mieszkajaca blisko pielegniarke? Jestem pewna, ze kogos znajdziesz! Najwazniejsze, ze czujesz sie dobrze. Pamietaj, ze my wszystkie trzymamy za Ciebei nieustannie kciuki!!! Katrin - Ciebie kochana to juz naprawde trzebaby na dywanik!! Razem z Elfikiem zreszta ;););) Odezwijcie sie! A teraz - uwaga! Bede wysylac tego kolosa! Trzymajcie kciukI!PA! :)
-
Kochane! Ile zmian! :):):):):):):):):):):):) I to na lepsze! :) U nas nieustanny kociol - zasuwamy jak dwa male parowozy u naprawde na nic innego nie starcza juz czasu. Dzieci cale, w miare zdrowe i zadowolone z zycia - slowem - oby nic sie nei zmienilo! :) Shalla- strasznie sie ciesze, ze wszystko udalo sie zalatwic w takim tempie - wyrazy uznania za organizacje przedsiewziecia! Widzialam Wasz dom - naprawde jest spory i wyobrazam sobie ile rzeczy sie w nim miescilo ;);) Pomysle o tych formalosciach i postaram sie cos sensownego napisac - faktycznie sporo rzeczy wloklo sie za mna po wyjezdzie... Nikii - Trzymaj sie cieplutko i Ty! Nie boj sie wyjazdu - podpisuje sie obiema rekami pod tym co napisala Karenka. Wazne, ze ebdziecie razem - a wlasne sciezki wydepczesz sobie szybciej niz sie tego spodziewalas. W ciezkich chwilach pisz do nas i pomysl, ze po miesiacu pobytu we Wloszech wyladowalam na podyplomowych studiach wloskojezycznych bez znajomosci tego jezyka. Czlowiek ma ogromne zdolbnosci adaptacyjne. Przekonasz sie! ;):P Myshko - ciesze sie, ze z reka poszlo wszystko ok. Pola sypia tak jak sypial Franio. Toczka w toczke... Na pocieszenie powiem Ci, ze od drugiego roku zycia Franek zaczal spac dosc dobrze. Budzisie jeszcze czasem w nocy z powodu kataru lub bolu nozek, ale wiekszosc nocy przesypia jednak w calosci. Podziwiam szczerze Twoja stoicka postawe - usnmiech w odpowiedzi na zlosc dziecka. Tak trzymac! :) Co do pomocy Franiowi - klopot polega na tym, ze jego klopoty w integracji z grupa\" maja miejsce w przedszkolu, gdzie nie ma mnie przy nim... Tam gdzie jestem staram sie dodac mu odwagi bez ograniczania swobody. Czasem wychodzi a czasem nie. Mysle, ze problem rozwiaze sie z czasem sam. Karenko - Olek musi byc niesamowicie pociesznym dzieckiem :) Jego przygody zawsze mnie wzruszaja, rozczulaja i smiesza jednoczesnie! Pszczolko - na pewno wszystko bedzie dobrze! Nie wiesz nawet czego nasluchalam sie w ciazy na temat dysproporcji w ciele Ani! ;) No i fakt faktem - moje dziecko ma glowke nie odparady... Majac niespelna rok nosi kapelusiki, ktore jej brat (nie ulomek) nosil w wieku dwoch lat... :) Psikulcu - ja mam sposob na biegunke, ale skonsultuj go wczesniej z pediatra. Kupuje jagody w cukrze i gotuje na nich domowej roboty kisielek (sama maka ziemniaczana z sokiem z jagod. Zarowno jagody jak i kisiel zapieraja doskonale. Franka raczylam jagodami odkad skonczyl rok - myzle, ze Zuza tez by mogla. Moze to faktycznie nie zadna bakteria tylko kiepska tolerancja marchwi? Koncze i biegne do dzieci! Trzymajcie sie cieplutko. A -jeszcze tylko ogromna prosba - przesylajcie mi prosze fotki na adres sluzbowy! Otwieranie ich z pozostalych maili zabiera tyle czasu, ze nie mam jak tego robic. Kuk
-
Myshko - trzymam kciuki! Z calych sil. Daj znac jak poszlo. Psikulcu - nie martw sie. W moich oczach \"charakterek\" to ogromna zaleta. Ludzie z charakterkiem maja ciekawsze zycie, wiecej przygod i sa bardziej uparci w dazeniu do celu! :) Co do przygod z developerami - to niestety powszechny problem, szczegolnie ostatnio - zwazywszy brak rak do pracy i nadmierny popyt na ich uslugi. Mimo wszystko - nie dajcie sie. Uwazam, ze nalezy wyklocac sie o swoje i nie popuszczac brakorobom - nie widze powodu, dla ktorego ktos, komu place za prace czy usluge mialby prawo wykonywac ja gorzj niz ja staram sie wykonywac swoja... Shalla - jestem pewna, ze w ostatniej chwili zlapie Cie natchnienie i strzelisz trzy gozne wersje tego samego pejzazu w roznym swietle - to dla unikniecia straty czasu na poszukiwanie nowego tematu i przestawianie sztalug... Zgoda, pomysl nie nowy, ale kto by sie tym przejmowal ;) A jesli z jakiegos powodu nie zdazysz... mysle, ze ktoras z prac Nastki z cala pewnoscia nadawac sie bedzie na wystawe! Nikii - rozumiem Twoja dume! Ja wczoraj bylam na imprezie z okazji zakonczenia roku we Franiowym przedszkolu i grupa maluchow odtanczyc miala taniec ...chinski. Zalecono nam kupic im zolte koszulki i z bijacym sercem czekalismy oboje z mezem na ten wystep. Kiedy maluchy wydreptaly wreszcie na scene okazalo sie, ze ...Frania wsrod nich nie ma! Zdenerwowani, ze zgubiono nam syna pognalismy z Kukiem seniorem za kulisy (wystep odbywal sie w zaprzyjaznionym teatrze) i okazalo sie, ze Franio wraz z kilkorgiem innych dzieci ...nie zdecydowal sie wyjsc na scene. Usciskalismy go serdecznie i obejrzelismy razem z nim reszte wystepow, starajac sie dac mu do zrozumienia, ze nic sie nie stalo i ze i tak jest dzielny zwlaszcza, ze jest najmlodszy ze wszystkich przedszkolakow. Stad - tym wieksze brawa i gratulacje dla Nadii! :):):) Fisa - ja takze ubawilam sie setnie czytajac Twojego maila. A swoja droga - takiego domu, w ktorym wszystko robi sie samo sama bym sie bala ;);)