Kuk
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kuk
-
Myshko - kondolencje. U mnie skonczylo sie na antybiotyku, ale mam nadzieje, ze Ty wylizesz sie jakos bez... Wiesz, moja siostra - zafiksowana na punkcie homeopatii i naturalnego leczenia polecala mi bardzo na ten bol garda czerwone grapefruity w duzych ilosciach, tyle, ze ja w pierszych miesiacach ciazy zupelnie nie moglam jesc kwasnych rzeczy - od razu wysiadal mi zoladek.
-
Nie zamiewam sie, bo sama takie mialam w dziecinstwie i wszyscy zamiewali sie ze mnie ;)
-
Dynia, a wiesz, ze ty masz szczegolny dar przywracania mi dobrego humoru ?;) TWoje stwierdzennie, ze jesli chcesz meza o czym s przekonac, to to robisz i ...zaraz potem deklaracja w sprawie barszczu podzialaly na mnie jak gaz rozweselajacy! :) Bardzo zdrowe podejscie do zycia! :):):) Shalla - nos do gory! Matylde - oniemialam - pierwsze zdjecie twoje Toski jest kapitalne - od razu widac, ze nie wyrosnie z niej slodka idiotka, o jakich powyzej, a o futro prosic tez nie bedzie musiala, bo juz ma! ;) Poza tym zaskoczylo mnie...jej podobienstwo do mojego Frania! Maja w oczach cos takiego, ze spokojnie mogliby uchodzic za rodzenstwo :) Franek ma to po mojej Mamie, a ona ma do tego oczy brazowe - zupelnei jak Twoja Toska ;). \"Z Mrowczynskich!\" jak powiedzialaby moja Mama ;)
-
Pszczolko - nie moglam wczoraj usnac rozpamietujac Twoja nowine wciaz od nowa! Mysle, ze Psikulec ma racje - blizniaki chowaja sie razem, istnieje pomiedzy nimi niesamowite porozumienie i ...maja to szczescie, ze nigdy w zyciu nie poczuja sie samotne. Mam przyjaciolke z blizniakow i sporo na ten temat rozmawialysmy i ta niesmowita wiez zawsze podsycala we mnie niespelnione marzenie o blizniaczym rodzenstwie. Pisz! A moze mozesz nam podeslac skan ze slynnej ekokografii? Jestem strasznei ciekawa! Psikulcu - wiem, ze w Polsce pierwszy spacer odbywa sie zwykle pozniej niz tu. Ja zaczelam wychodzic z Franiem (jesli nie liczyc kontrolnych wypadow do szpitala) po tygodniu, a po jedenastu dniach pojechalismy w gory. Nie zachecam do wyjazdu - (o nie!) - ale mysle, ze w sezonei letnim spacer jest juz spokojnie dopuszczalny w pierwszym tygodniu - pod warunkiem, ze na dworze nie panuje zbytni upal, nie wieje lub nie pada... Ubawilam sie z Waszych pomyslow na forsowanie imienia za pomoca kobiecych metod. Trzeba znac mojego meza, zeby wiedziec, ze... nic smieszy go tak bardzo jak wlasnie ...kobiece metody :) Zreszta - kto to wie? moze to tylko ja jestem kiepska w ich stosowaniu... :p Trzepotanie rzes i przymilanie sie nigdy nie byly moja najlepsza strona.
-
Pszczola! Jak to!???? Az przysiadlam ze zdumienia! To jest - chcialam napisac - cudownie!!!!, ale jednak troche szokujace! :) Dowiedzialas sie dopiero teraz??? Mnie juz na pierwszy usg obejrzano ciaze pod tym katem i lekarz powiedzial, ze bezsprzecznie jest jedno dziecko. Kochana! Nie martw sie na zapas. To w sumie naprawde super nowina. I dacie rade spiewajaco. Choc rozumiem stan szoku w jakim musisz sie teraz znajdowac. Co na to Twoj maz? Sciskam i sle caly bukiet dobrych mysli !
-
Shalla - Ja tez! Przelkne kazda ilosc! :)
-
Przed chwila wparadowala do naszego pokoju szefowa i zazadala ode mnie tekstu natychmiast. Byl juz gotowy, ale przed sprawdzeniem wloszczyzny przez kolezanke. Ciekawe co tez powie przeczytawszy te moje nieszczesne wypociny! :P
-
Psikulcu - moja panna wciaz obdeptuje mi pecherz i naprawde zdarza mi sie, ze az zginam sie w pol na srodku ulicy i zastanawiam jakim cudem dotre do toalety zanim... ;) Matylde! Gratulcje z racji szczesliwego wybrniecia z tarapatow! :) Dziewoje, zeby mi sie chcialo tak jak mi sie nie chce... dzis pracowac! ;) Siedze i pisze mozolnie mail po wlosku (a trzeba Wam wiedziec, ze ja wloski znam wlasciwie wylacznie ze sluchu)... Co drugi wuraz musze sprawdzac ze slownikiem, glowie sie nad gramatyka i wiem, ze kolezanka, u ktorej wyzebrze, by rzucila na top cudo okiem i tak zrowna mnie za chwile z ziemia... :p A tak - zupelnie nie a propos\' cos dlugo nie slychac bylo nic od Katrin... Hej tam! Katrinko daj znak zycia! Czy mowilam Wam, ze nauczylam Frania \"Kto Ty je stes - Polak maly\" i teraz konspirujemy przez telefon recytujac wierszyk w obecnosci nic nie rozumiejacej Tesciowej? ;)
-
A mnie sie linki do wozkow nie otwieraja...:( Moj wozek jest bardzo klasyczny i nazywa sie Inglesina, ale nie powiem, ze jestem nim zachwycona. Zostal kupiony dla Frania, wiec pojezdzi w nim i Franiowa Siostrzyczka Bezimienna, ale gdybym po raz drugi dokonywala wyboru, na pewno kupilabym cos lzejszego i latwiejszego w manewrowaniu. Zreszta - zalezy kto gdzie z dzieckim spaceruje. Ja nalazilam sie z cholerna, malo zwrotna gondolka po gorach i malo ducha nie wyzionelam... A, wazny komunikat dla Psikulca - zakup absolutnie moim zdaniem uzyteczny i niezbedny to nosidelko na brzuch. Moze byc chusta, chyba, ze planujesz dalsze wycieczki. W pierwszych miesiacach zycia Franek spedzal w nosidle (i uwielbial to) wiecej czasu niz w wozku i musze powiedziec, ze byla to nasza najbardziej trafiona inwestycja!
-
Dynia - Franio to bardzo ladne imie ;);) Hania zreszta tez :) Co do pikniku - nie zazdrosc, tylko pakuj koszyk - Wy mozecie urzadzac pikniki doslownie na progu domu a widoki i tak beda boskie! :) Z imieniem Maria naprawde jest cos nie tak. Z jednej strony - to piekne imie i jest od niego mase ladnych zdrobnien. Z drugiej strony - jedyne dwie mile osoby, ktore znam, a ktore nosza to imie (w kombinacji z innymi zreszta), mowia, ze nie nawidza swojego imienia z calego serca... Mysle, ze wiaze sie z nim zbyt silny ladunek emocjonalny. To imie skazuje niejako osobe je noszaca na zycie, ktore nigdy niedorowna idealowi patronki... Tak mi sie przynajmniej w tej chwili wydaje. Poza tym, gdy mysle o wszystkich Czarnych Mankach, sierotkach Marysiach - mam wrazenie, ze zawsze tragicznie konczyly... :o
-
Psikulcu - nie wypowiadalam sie na temat wozka, bo ja uzywalam gondoli i bylam calkiem zadowolona, ale fakt, ze byl to grudzien. Teraz, przemyslawszy sprawe tez zdecydowalam odnalezc gondole w piwnicy u tesciow, bo - raz ze w Turynie wieje czesto prawie jak na hali - i w gondoli bedzie pewnie latwiej temu zaradzic, a dwa - mysle, ze przy tutejszym letnim sloncu gondola daje wieksze pole manewru by oslonic dziecko od slonca... No, ale zwazywszy, ze moj wybor ma swoje uzasadnienie w lokalnych warunkach meteorologicznych, nie wykluczam, ze mieszkajac w Krakowie zrobilabym tak jak Ty. Spacerowka ma niewatpliwie jedna wielka zalete - dzieci, nawet calkiem male, sa ciekawe tego, co dzieje sie dookola i maluch w spacerowce bedzie niewatpliwie mial ciekawsze zycie niz taki zamkniety w gondolce... ;) Co do dolegliwosci pod koniec ciazy - meczylam sie latwiej tak jak Ty. To jednak, co dokuczalo mi najbardziej to niemoznosc znalezienia wygodnej pozycji do spania i bezsennosc w ogole. Pod koniec ciazy bylam tym tak wykonczona, ze jechalam na jakichs silnych srodkach nasennych przepisanych mi przez lekarza, po ktorych teoretycznie powinnam zasypiac w piec minut, a ja i tak turlalam sie po lozku godzinami...
-
He he! Matylde - Maria Antonina, to byly wlasnie imiona ukochanej Babci mojego Meza, po ktorej uparl on sie dac imie Maria naszej coreczce! :) Ja wolalabym juz raczej Maria Antonina, niz sama Maria, bo wtedy moglabym przynajmniej przerobic ja bezbolesnie na Toske, ale sama Maria wydaje mi sie tragicznie powazna... Co do Twojego stanu ekscytacji - znamy to znamy - od czasu do zcasu kazdej z nas zdarza sie powrocic do stanu uzaleznienia od Kaffe... :):) A jesli pomoze Ci ona do tego rzucic palenie - to bedziemy mialy zasluge w niebie ;););)
-
Matylde - pracowalam kiedys w kacelarii prawnej, w ktorej jeden z partnerow mawial, ze kazde zdanie napisane przez nas czarno na bialym musi miec pokrycie w przepisach, dokumentach lub co najmniej w mailu od klienta... Nazywal to bardzo ladnie, bo \"blacha na dupe\" ;) Bylam wtedy bardzo mloda i wydawalo mi sie, ze jest w tym jego podejsciu ogromna przesada, ale zobligowana przywyklam do zbierania takich blach na kazda okazje. Musze przyznac, ze wielokrotnie przekonalam sie potem o uzytecznosci takiego zwyczaju. Kilka miesiecy po rozpoczeciu przeze mnie pracy w kancelarii, jakis klient uporczywie ignorowal moje prosby o przeslanie nam dokumentow niezbednych do zlozenia odwolania do sadu, a w jakis czas pozniej oskarzyl mnie o to, ze firma stracila mase pieniedzy z powodu ...niezlozenia odwolania. Sprawa byla powazna i naprawde wylacznie moje maile, pisane do niego po kazdym z kolejnych bezskutecznych telefonow, uratowaly mi wtedy skore!
-
Wodny Psikulcu - co to za koszmar jakis - ten babsztyl i reszta towarzystwa! Trzeba tam bylo Shalli z jej cietym jezykiem io refleksem. Ja pewnie zachowalaby sie dokladnie tak jak Ty, a tak naprawde trzebaby babsko nauczyc dobrych manier i objechac (za przeproszeniem) z gory na dol... !
-
Pszczolko - ale smetnie sie zrobilo po Twoim wpisie o zrebakach... :( Dynia - ja mam dokladnie takie samo nastawienie do instytucji ZOO - lubie zwierzeta i ciesze sie gdy je widze, ale niektore gatunki po prostu nie powinny zyc w zamknieciu i basta! Nigdy nie zapomne wilka, ktorego widzialam kiedys w Bialowierzy. Jego \"zona\" zastrzelil mysliwy, a on polozyl sie przy niej i lezal dopoki lesnicy nie zabrali go do mini zoo w Bialowierzy, gdzie spedzal cale dnie lezac w kacie kompletnie pozbawiony woli zycia... Siedzialam przed jego wybiegiem przez pol godziny, gadalam do niego i plakac mi sie chcialo jak cholera... Taka wersej historii opowiedzial nam jakis facet pracujacy w parku i taka zapamietalam..
-
Dynia - cudnie! Wiesz, ja tez widze, ze nic nie dziala na apetyt Franka tak dobrze jak duza ilosc ruchu. Niestety po raz kolejny uslyszalam w zlobku, ze dzieci nie moga jeszcze wychodzic na oslawiony taras (o podworku nawet sie nie wspomina), bo... jest za zimno! Tym razem wkurzylam sie na powaznie, bo jest to moim zdaniem czyste wygodnictwo ze strony wychowawczyn, bo nawet jesli ktores z dzieci jest chore i nie moze wyjsc, jest ich tam zawsze cztery - moga wiec spokojnie podzielic sie obowiazkami, zdobyc na wysilek ubrania zdrowych maluchow i wyprowadzenia ich na \"swieze\" powietrze choc na chwile :o... Coraz powazniej rozwazamy mozliwosc zabrania Franka ze zlobka i zatrudneinia calodziennej opiekunki, ktora spedzalaby z nim wieksza czesc dnia w parku. Dynia, a jak Jaga reagowala na zwierzaki w ZOO? Ma jakiegos ulubienca?
-
No, a moze to okres dojrzewania wcale nie konczy sie na maturze i Twoj syn teraz przechodzi okres buntu? 19 lat to nie tak znowu duzo... A ze Toska charakterna - to fajnie! Zreszta - imie Toska pasuje moim zdaniem wlasnie do takiej energicznej osobki z charakterem ;)
-
Matylde - wybacz slepote! Przeciez napisalas jak byk- zachodnio - pomorskie! U nas (Turyn) pogoda pod zdechlym psem. Pada i jest zimno. Narzekam, ale w glebi ducha bardzo sie ciesze - tak jak pisalam stezenie smogu w powietrzu bylo juz takie, ze naprawde nie dalo sie oddychac, a tak deszcz zmyje troche tego paskudztwa, ktore splynie do ziemi i rzek... Pada od wczoraj i juz dzisiaj widac pierwsze efekty - drzewa, ktore do tej pory wygladaly jak suche drapaki wypuscily wreszcie paczki! Kilka dni takiego deszczu i jest nadzieja, ze miasto wreszcie sie zazieleni:) Shalla - co z Toba Kobieto?
-
Witaj Matylde! Ciesze sie, ze przemoglas opory! ;) A jakby co - masz racje, zawsze mozna zwalic na Psikulca ;) My wszystkie z wyjatkiem Logosm (dwoch starszych synow) mamy na razie po jedynaku (jedynaczce) choc, Dynia i ja niedlugo podwyzszymy statystyke :) A jak chowaja Ci sie dzieci z 17-letnia roznica wieku? Z tego co pisze Logosm przy drugim, sporo mlodszym dziecku docenia sie bardziej frajde plynaca z jego \"dziecinnosci\"... Czy Twoj syn angazuje sie jakos w wychowanie malej? Ja mialam o osiem lat starsza siostre o i o dziesiec lat starszego brata i baaardzo to sobie chwalilam! Z ktorego konca Polski/Swiata jestes?
-
Dynia - biedo - dobrze, ze migrena juz Ci odpuscila! A swoja droga zoo, restauracja i basen jednego dnia to naprawde niesamowity ladunek emocji dla Jagi! :) Jak jej sie podobalo na basenie? Chce zaczac zabierac Frania na basen w te wakacje - w Polsce. ( Pewnie Was zaskocze, ale baseny w Turynie sa o niebo brzydsze i gorzej przygotowane dla maluchow niz te, ktore sa w Polsce!)
-
No wlasnie Psikulcu - to ciekawe co piszesz o uczuciu\" zbrukania\" mieszkania... Tak to wlasnie odczulismy. Zlodzieje buszowali w domu dosc krotko - zreszta, naprawde niewiele tam bylo do kradzenia, ale ich wizyte przezylismy bardzo - raz ze wzgledu na kradziez pamiatek wlasnie, a dwa - ze wzgledu na to okropne wrazenie, ktore ...zupelnie jak by wsiaklo w mury - wrazenie, ze ktos obcy, nieproszony i wrogo do nas nastawiony byl tu pod nasza nieobecnosc - deptal po NASZEJ podlodze, dotykal NASZYCH przedmiotow, robil to wszystko swiadomie i kierowany jedynie prymitywna zadza znalezienia czegos, co ma wartosc materialna...
-
Heja! Shalla - co z Toba? Czy Anioly Myshki i pszczoly pomogly? Jesli nie - podesle Ci szczerbatego Aniolka w trampkach wiszacego nad lozkiem Frania. Ma chwilowo wolne, bo Franio wyjechal wczoraj na kilkudniowe wwakacje do dziadkow. (Stezenie smogu w powietrzu osiagnelo taki poziom, ze stezenie mojej tesciowej przy nim wydaje mi sie znacznie mniej szkodliwe dla dziecka ;) Myshko - ajaj - moze jednak zrebaczek przezyl - sprobuj sie wywiedziec... :o Wodny Psikulcu - pewnie, ze przywitamy Matylde z otwartymi ramionami - jesli tylko ma ochote do nas dolaczyc! :) A propos - nasza dzidzia wciaz pozostaje oficjalnie bezimienna. Im bardziej moj maz upiera sie przy Marii, tym mniej podoba mi sie to imie. A moj ostatni pomysl to Matylda wlasnie ;) Dziewczyny - zaniepokoilyscie mnie na powaznie. Fakt, ze miewam sporo przygod, ale myslalam, ze tak maja wszyscy. Jesli nie - czy aby wszystko ze mna w porzadku? Myshko - jeszcze a propos obraczek - wiesz, ze ja myslalam, ze obraczki to cos absolutnie obowiazkowego? Do glowy mi nie przyszlo, ze mozna zawrzec slub bez nich... No, ale calkiem szczerze mowiac, mnie sie zwyczaj obraczkowy dosyc podoba... Ma swoje znaczenie i jest w nim cos romantycznie staroswieckiego. Moja Mama zgubila swoja obraczke wiele lat temu podczas kapieli w Baltyku, a moj Tata wiedzac o tym, kupil jej piekny akwamaryn i zamowil pierscionek z tym kamieniem - ze zlota ze swojej obraczki. Mama bardzo ten pierscionek lubila i nie ona jedna, bo... zdarzalo sie, ze gdy w sloneczne dni dziergala cos na drutach siedzac w ogrodzie, podlatywaly do niej motykle i ...siadywaly wlasnie na tym pierscionku! :) Kilka lat temu do domu rodzicow zakradli sie zlodzieje i - nie majac wiele do kradzenia - ukradli cala Mamina bizuterie, czyli dwa zlote pierscionki, jakies nieuzywane nigdy kolczyki i lancuszek z zawieszka... Ile nachodzilam sie po roznych komisach w Warszawie w nadziei, ze odnajde w ktoryms z nich ten Maminy akwamaryn... bez skutku:( A glupi zlodziej nie mial nawet cienia swiadomosci ile pieknych wspomnien jest w nim zakletych...
-
Dziewczyny zjadlo mi wpis z kolejna historia opisana w natchnieniu - :( nie wiem czy dam rade opisac to raz jeszcze... ale sprobuje... Pisalam wiec najpierw o tym, jak skrecalam sie ze smiechu po przeczytaniu opowiesci Psikulca i Shalli - a skrecalam sie doslownie w konwulsjach ;):):):):) a potem o tym, ze czytajac historie o kroliku a bedac pod wplywem sluchowiska o Alicji w Krainie Czarow (codziennie na tapecie) prawie, prawie spodziewalam sie, ze krolik Shalli wyciagnie z kieszeni kamizelki zegarek i sprawdzi ktora godzina! Potem zas nastepowal opis historii neglizowej, ktora przydazyla mi sie wiele lat temu w Londynie, a ktora przypomina nieco historie opisywane tu przez dziewczyny: Otoz zdarzylo mi sie kiedys korzystac w Londynie z uslug polozonego w centrum miasta \"GYM-u\" czyli odpowiednika naszego klubu sportowego. Skonczylam wlasnie dluzszy pobyt w lazni tureckiej i odziana jedynie w stosowny do okolicznosci stroj - czyt. recznik kapielowy skierowalam sie w kierunku prysznica. Jakiez bylo moje zdumienie, gdy okazalo sie, ze pomieszczenie do ktorego weszlam nie jest sala z prysznicami, a jedynie malym korytarzykiem, oddzielajacym laznie od wyjscia przeciwpozarowego... Osoby, ktore widzialy w zyciu drzwi przeciwpozarowe (a w takie z obu stron wyposazony byl wlasnie moj korytarzyk) wiedza, ze sa one wykonane z masywnego metalu. Drzwi takie z jednej strony wyposazone sa w podluzna samouchylna klamke otwierajaca sie pod naporem ciala, a z drugiej...sa jakiejkolwiek klamki pozbawione. Zbadawszy sytuacje skonstatowalam wiec, ze o ile ktos nie otworzy mi drzwi od srodka, jedyna droga ratunku bedzie - wydostanie sie na swiat przez drzwei przeciwpozarowe wiodace wprost na ruchliwa ulice w centrum miasta! Spedziwszy -jak mi sie wydawalo wiecznosc- stukajac, pukajac, wreszcie krzyczac i walac piesciami w metalowe drzwi, zrozumialam, ze wszystkie wydawane przeze mnie odglosy sa zapewne skutecznie tlumione przez szum wody, relaksujaca muzyczke i rozmowy toczone w dobrze wyciszonej lazni.... Odczekawszy jeszcze chwile, zdobylam sie wreszcie na desperacki krok i, owinawszy sie - sporym na szczescie - recznikiem, wychynela na ulice, skad hyzym kurcgalopkiem pognalam w kierunku glownego wejscia do klubu. Nie opisze Wam min przechodniow, bo zadna sila nie byla mnie w tym momencie w stanie sklonic do rozgladania sie na boki. Nie opisze Wam rowniez min personelu klubu gdy wpadlam tam z ulicy w stroju Ewy, gdyz zbyt bylam pochlonieta desperackimi probami wyjasnienia im skad sie wzielam, jak sie nazywam i udowadniania, ze mowie prawde... Grunt, ze uwierzyli mi w koncu i wpuscili do srodka :)
-
Litosci!!!!!!!!! Leze i kwicze i skowycze... I tak od pietnastu minut. Koledzy przechodz
-
Psikulcu! Cudna opowiesc! Wyobrazam sobie Twoja mine po tym, jak zdalas sobie sprawe z tego, co Cie ominelo! :) Zgroza normalnie! Ale co niestosownego widzisz w spiewaniu pierwszej brygady na caly glos!? Znam duzo bardziej niestosowne piosenki ;) Jeszcze! jeszcze! :)