Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kuk

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Kuk

  1. Wodny Psikulcu! Co za wzruszenie! Pamietam moje pierwsze zakupy dla maluszka jakby to bylo dzisiaj! Myslalam, ze mam wymalowane na twarzy, ze robie to po raz pierwszy w zyciu i ...chyba tak bylo :) Cieszylam sie z kazdego drobiazgu jak szalona mysle, ze TAK POWINNO BYC! :):):)
  2. Rany boskie, Shalla - a gdzies Ty dostrzegla te moje metody wychowawcze?! Franek uzywa noza i widelca, bo jest uparty jak osiol i nie sposob bylo wyperswadowac mu zainteresowania sztuccami \"dla doroslych\". Pniewaz wyciagal noze z szuflady, ktorej zawartosci nie mialam gdzie przeflancowac doszlam do wniosku, ze prosciej bedzie poakazac mu jak trzymac noz tak, by sie nim nie pokaleczyc... Ale z tym wychowywaniem - ja wciaz mam wrazenie, ze nasze dziecko jest dzikusem zaniedbanym przez rodzicow...
  3. Shalla, a Franek uzywa wylacznei widelca i noza... To chyba wynik tego, ze my prawie zupelnie nie jadamy zup. Jesli ktos zapyta mnie dlaczego - odpowiem, ze nie wiem, bo oboje zupy lubimy. Franek zdecydowanie mniej chociaz ... jeden raz jeden w zyciu jadl zupe tak, ze trzesly mu sie uszy - bylo to w Polsce, u mojej cioci na wsi. Na obiad podano rosol z kury, ktora jeszcze dzien wczesniej spacerowala po podworku. W rosole plywal makaron wlasnej roboty i Franio ku mojemu zdumieniu wtrzachnal caly talerz tego specjalu! Zupki pordukcji mamy i taty sa natomiast be... Co do uzycia noza - Franek uzywa noza \"do owocow\" wygladajacego jak noz normalny tylko neico mniejszego. Noz jest dosyc ostry, ale on uzywa go wylacznie siedzac przy stole z nami i robi to w sposob na tyle cywilizowany, ze nie trzeba interweniowac. Uwielbia kroic sobie sam smakolyki typu pierozki, gotowane warzywa i owoce czy ryby.
  4. Shalla, a Franek uzywa wylacznei widelca i noza... To chyba wynik tego, ze my prawie zupelnie nie jadamy zup. Jesli ktos zapyta mnie dlaczego - odpowiem, ze nie wiem, bo oboje zupy lubimy. Franek zdecydowanie mniej chociaz ... jeden raz jeden w zyciu jadl zupe tak, ze trzesly mu sie uszy - bylo to w Polsce, u mojej cioci na wsi. Na obiad podano rosol z kury, ktora jeszcze dzien wczesniej spacerowala po podworku. W rosole plywal makaron wlasnej roboty i Franio ku mojemu zdumieniu wtrzachnal caly talerz tego specjalu! Zupki pordukcji mamy i taty sa natomiast be... Co do uzycia noza - Franek uzywa noza \"do owocow\" wygladajacego jak noz normalny tylko neico mniejszego. Noz jest dosyc ostry, ale on uzywa go wylacznie siedzac przy stole z nami i robi to w sposob na tyle cywilizowany, ze nie trzeba interweniowac. Uwielbia kroic sobie sam smakolyki typu pierozki, gotowane warzywa i owoce czy ryby.
  5. maza - ja jestem z Italii. A gdzie dokladnie ta Twoja dziura? ;)
  6. Karenko - Olek to faktycznie fenomen na naszym topicku! Franio nigdy jeszcze nie pochlonal calego banana na raz, a w sklepie wyludza tylko... oliwki i grissini;) Kolacja przygotowana przez naszego syna byla wspaniala, choc malo zjadliwa. Poniewaz tortellini (suche), ktore dalam mu do zlobka wrocily w stanie nienaruszonym do domu, zabralismy je do lazienki i proces gotowania, odcedzania pasty i polewania jej \"sosem\" (czerwonym mydlem w plynie) odbywal sie w wannie ;) Franio nauczyl sie przy okazji mowic \"cedzak\" i \"odcedzac\". Nie musze chyba mowic, ze wszelkie proby wyciagniecia go z wanny w tych arcyciekawych okolicznosciach konczyly sie dzika awantura i dopiero wyjasnienie, ze nasza pasta musi natychmiast zostac posypana parmezanem znajdujacym sie w lodowce, pozwolily mi zakonczyc prawie godzinna kapiel... Wiecie za co jeszcze Franek da sie pokroic na plasterki - SALAME czyli surowa, obsuszana kielbasa. To jest to! Salame to przysmak mojego meza, ale musze powiedziec, ze Franio jest w stanie zjesc dwa razy tyle co maz... Pusty smiech oragnia mnie w sklepie z wedlinami, kiedy widzac Frania Panie oferuja mi \"najdelikatniejsza\" szynke lub wedline z indyka. To samo zreszta z serami. Moje dziecko nie spojrzy nawet na serek dla dzieci. Jesli pozwolic mu wybrac, siegnie od razu po najbardziej smierdzacy i obrosniety najgrubsza plesnia ser francuski... Az boje sie myslec jak bedzie wygladala jego watroba w przyszlosci, jesli gusta kulinarne pozostana niezmienione...
  7. Margot - koledzy smieja sie ze mnie, bo oni nawet nie zauwazaja tego smogu a ja czuje sie podduszona i non stop wyskakuje z jakims pomyslem racjonalizatorskim - jak poprawic jakosc powietrza w Turynie. Przecietny Turynczyk uwaza, ze Turyn to i tak oaza zieleni w porownaniu z innymi wloskimi miastami i nie zaprzata sobie glowy takimi \"glupstwami\"... Wlasnie wymyslilam, ze nalezaloby podregulowac swiatla na skrzyzowaniach miejskich (z reguly czeka sie na nich baaaardzo dlugo) i opodatkowac gigantycznym podatkiem te rodziny, w ktorych na glowe przypada wiecej niz jeden samochod (!) Za uizyskane w ten sposob pieniadze doprowadzilabym do porzadku komunikacje miejska - autobusy i tramwaje az kleja sie od brudu! - i zakupila autobusy na akumulatoryw miejsce tych na benzyne...
  8. Gratulacje! Mysle, ze zmiana pracy po 6 latach to zawsze krok do przodu, nawet jesli placowo nic sie na poczatku nie zmieni - inwestujesz w siebie, poznasz nowych ludzi i poszerzysz horyzonty:) Powodzenia! U nas wczoraj pierwszy po kilku miesiacach malutki deszcz. Ufff! Od razu oddycha sie nieco lepiej. Czulam sie juz tak podduszona przez smog, ze bylam gotowa kupic maseczke do chodzenia po ulicy... Czy ktos jeszcze miewa takie klopoty?
  9. Skok przez plot cos mi mowi, ale chyba jednak nie widzialam - a co to? My Star Treck ogladamy rodzinnie - ja opieralam sie troche, ale w koncu dalam za wygrana, ale Franio wsiakl od razu. Zapytany kim bedzie jak dorosnie odpowiada - \"Capitano!\" czyli wlasnie kapitanem statku kosmicznego ze Star Trecku. Po za tym od czasu do czasu sypie cytatami z filmu - typu - \"Spazio, ultima frontiera!\" Ogladamy teraz pierwsza historyczna serie Star Trecka - jeszcze z lat 60-tych i ona jest ze tak powiem \"lagodna\" - tj - nie ma w niej specjalnie drastycznych scen a prawie wszystkie istoty pozaziemskie wygladaja jak ludzie - co najwyzej ze szpiczastymi uszami ;) Mysle, ze nie odwazylabym sie pokazac Franiowi Star Trecku z lat 89 czy 90 kiedy efekty specjalne wspiely sie juz na wyzszy szczebel techniczny...
  10. A to ci dopiero! Piekne! Tylko Ciekawe dlaczego klucz \"liguryjski\"? Moj brat mial przyjaciela. Przyjaciel byl - moim zdaniem najnudniejszym czlowiekiem pod sloncem, ale znal jedna zabawna dziwaczna opowiesc, kora zabawial zawsze towarzystwo, a ktora w czyim kolwiek innym wykonaniu zdawala mi sie nudna, a w jego ...zawsze i nieodmiennie fascynujaca. Opowiesc dotyczyla czlowieka, ktory bylby bardzo szczesliwy, gdyby nie to, ze na brzuchu, zamiast pepka mial... lewoskretna, drobnozwojna, kontramutra srubke zlota, z zerdzia oporopowrotna... Opowiesc, ktora trwala lacznie okolo pol godziny byla dluga i zawila, a motyw lewoskretnej, drobnozwojnej, etc. powtarzal sie w niej jak refren co dwie linijki... Zakonczenie przypominalo nieco zakonczenie historii o kluczu liguryjskim :) Shalla, a czy Ty ogladalas kiedys Star Treck?
  11. Dziewczyny, co z Wami - pomor jakis na kaffe dzisiaj... Mialam dzis nieco nerwowy poranek, bo moja szefowa, ktora dala mi nowy projekt w piatek po poludniu wpadla dzis do biura jak burza i oswiadczyla, ze ma on byc gotowy nie na koniec tygodnia, jak myslala, lecz... na 14.00 dzis... Projekt jest z zakresu prawa UE, w dodatku dotyczyl dosc skomplikowanych kwestii z zakresu prawa konkurencji, a ja - generacja przedunijna - nie mam o tym wszystkim najbledszego pojecia. W panice wydrukowalam sobie polskie teksty Traktatu i rozporzadzen (wloskich, zwazywszy specyficzny jezyk techniczny nie zdazylabym nawet przejrzec) i przelecialam je jak potrafilam najszybciej... Kierujac sie bardziej intuicja, niz czymkolwiek innym zreferowalam wybrane zagadnienia szefowej, a ta pobiegla z moimi rewelacjami wprost na spotkanie z klientem. Teraz drze jak osika, bo - po pierwsze nie mam pojecia, czy w ogole zrozumialam o co chodzilo, a po drugie - mam powazne podejrzenia, ze z braku czasu potraktowalam problem - delikatbnie mowiac po lebkach ;) Z rzeczy przyjemniejszych - sobote spedzilismy wprawdzie w miescie, ale za w niedziele wybralismy sie nad morze. Mielismy przy tym sporo szczescia, bo chociaz na wiekszosci wybrzeza liguryjskiego siapil wczoraj deszcz lub wisialy nad nim czarne chmury, w miejscowosci, do ktorej sie wybralismy slonce swiecilo jak w kwietniu :) Dzien uplynal nam na budowaniu zamkow z piasku i spacerowaniu wzdluz morza i musze przyznac - ze nasze baterie podladowaly sie w sposob rewelacyjny:) A jak tam Wasze weekendy?
  12. Na pocieche plci pieknej - Chinka - czlowiek chinczyk - budka z wietnamskimi springrolkami albo gra planszowa z kostka... Gapa - moja siostra mieszka w Kanadzie, ale w Toronto. Moge spytac, czy zna te okolice. Co do kanadyjskich domkow i wystroju wnetrz - pamietam, ze siostra przeslala nam w liscie skrawki tapet, ktore zdzierala ze scian w pierwszym domu kupionym przez nich w Kanadzie. Dobrze, ze przeslala, bo inaczej nikt by nei uwierzyl ;) To byly np. rozowe motylki na srebrnym tle w salonie i romantyczne fioletowe kwiaty na zlotym tle w sypialni. Cos nieprawdopodobnego! ;) Kryspina - nie znam jeszcze plci. Powinno byc cos widac podczas nastepnej wizyty za dwa tygodnie ;) Jak ja Cie rozumiem z tymi wakacjami. Caly rok teskni sie za dluzszym wyjazdem do Polski, za przyjaciolmi i ukochanymi miejscami, potem jedzie sie na dwa tygodnie i nic tylko - tabuny blizszych i dalszych krewnych, odwiedzajacych lub gotowych sie obrazic w razie gdy sie ich nie odwiedzi i siedzenie za stolem... W rezultacie - czasu by spotkac sie z przyjaciolmi - jak na lekarstwo, wyjazd na Mazury - trzydniowy i z jezykiem na brodzie, a do tego zrozpaczony maz, dla ktorego czas spedzony w towarzystwie poklepujacych go po plecach i mowiacych wylacznei po polsku krewniakow to tortura jeszcze gorsza niz dla mnie... ;)
  13. Hejka! Przyszlo mi wlasnei do glowy, ze cos Logosm zupelnie sie ostatnio nie odzywa - to do niej niepodobne. Mam nadzieje, ze wszystko ok. Myshka juz pewnie w drodze. My takze przygotowujemy sie do weekendu. Juz nie moge sie doczekac;) A teraz powiem Wam, co zrobil Franek dzis rano. Otoz zazadal, by do jego plecaczka, w ktory wkladam mu co poniedzialek zmiane poscieli i ubran do zlobka, wlozyc takze: garnek, troch makaronu i lyzke do mieszania. Oswiadczyl, ze dzis w zlobku przygotuje dla nas kolacje, o nastepujacym menu (cytuje z pamieci): \"Najpierw ryba. Potem pasta, potem pomidorek, potem soczek, potem chlebek, potem kielbasa, potem ...kielbaska, potem kurczak, potem oliwki, potem mieso, potem kawa, potem czekolada a potem mleko...\" Zdajsie, ze moglby tak wyliczac jeszcze dlugo, gdyby nie moja brutalna interwencja (bylo juz niezle po 9 rano)... Jak widzicie mojemu dziecku raczej daleko do wegetarianizmu :P;)! Dalam mu wszystko o co prosil i teraz z niecierpliwoscia oczekuje kolacji!:)
  14. Dynia! Jaga poprawia mi humor juz po raz trzeci dzisiaj! :):):):):)
  15. Squirley - jaki ladny rodzinny biznesik! ;)
  16. Uwaga - bede obalac mit!! Turyn to bylo miasto przemyslowe - od wielu lat jednak, kiedy to fabryki Fiata przeniosione zostaly z Turynu do Polski, na Sycylie, do Rumunii, Chin i gdzie jeszcze tylko, dawne fabryki nie dymia juz, lecz zostaly zamienione w centra handlowe, kulturowe, salony samochodowe, etc... Turyn to piekne miasto pelne zabytkow i zadziwia kazdego, kto jest w nim po raz pierwszy :) Dlatego za 90% smogu w nim obecnego odpowiadaja, moim zdaniem, maniacy samochodowi, podczas, gdy za pozostale 10% winic chyba nalezy ...pobliskie Alpy zatrzymujace chmury deszczowe... Dynia - Ty pewnie zartujesz piszac o maskach, ale na ulicy az roi sie ostatnio od ludzi je noszacych, a ja przyznaje - dzis rano na powaznie po raz pierwszy pomyslalam, ze kupie takie maseczki takze dla nas... Nie udalo mi sie otworzyc pliku z piosenkami - no ale ja naprawde jestem dobra w te klocki ;):p, wiec niestety nie wyraze swojego zdania... Sprobuje moze otworzyc je z domu wieczorem.
  17. Kochane, ratunku! Dusimy sie! Brzmi smiesznie, ale mnie coraz mniej do smiechu. Tej zimy w Turynie ani razu nie spadl snieg, a desz widzielismy tu od wrzesnia chyba dwokrotnie, w tym raz w charakterze przelotnej mrzawki. Nawet gdy pada wszedzie dookola, z jakichs tajemniczych powodow Piemont omija. Jest sucho, drzewa i rosliny usychaja i choruja, a powietrze nie nadaje sie juz do oddychania. Wladze niby dostrzegaja problem i wybraly nawet jedna niedziele za dwa tygodnie na dzien bez samochodu, ale przeciez to nie rozwiaze problemu! Turynczycy uzywaja tych przekletych maszyn nawet, jesli musza wyjsc do kiosku po gazete, a na rodzine przypadaja srednio trzy samochody. Dzis rano stojac na przystanku uswiadomilam sobie, ze choc o mgle nie moze byc mowy, nie widze zza klebow smogu ani kosciola stojacego po drugiej stronie rzeki ani zamku - obydwa oddalone od przystanku o okolo 50 m. Wszyscy kichaja, kaszla i maja czerwone oczy - normalnie - atak chemiczny! Zrozumialam tez dzis, ze bol zatok i katar i pieczenia gardla, ktore dopadaja mnie natychmiast po wyjsciu z domu i nasilaja sie na ulicy, to wszystko rezultat smogu a nie przeciagajacego sie przeziebienia. Najprawdopodobniej to samo dotyczy Frania, jego nieustajacego od trzech tygodni kataru i suchego kaszlu, ktory nasilil sie ostatnio tak, ze dzis robilam mu inhalacje przez sen o trzeciej nad ranem... Nie wiem co mozna robic z czyms takim? chyba tylko wyprowadzka - a co z praca? Na razie postanowilam, ze jutro uciekamy nad morze na weekend a w poniedzialek wysylam Frania z tesciowa w gory. Domyslacie sie jak chetnei to robie... Ale lepsze juz kaprysy za stolem, niz astma u dziecka! Katrin - trzymaj sie dzielnie i pij duzo soku z czerwonych grapefruitow! Dynia - Jaga jest boska. Franio ostatnio, poproszony o przyniesienie czegos, lub podejscie do kogos, odpowiada znad zabawek - \"Subito!\" czyli - \"Juz, natychmiast!\" - zupelnie jak jego Tata, po czy ...spokojnie kontynuuje zabawe - rowniez zupelnie jak jego Tata ;)
  18. Wiecie, tak jeszcze a propos\' karmienia i jedzenia - prawie wszystkie znane mi mamy mowia to samo -ze dzieci, nawet te, ktore wczesniej jadly dobrze, okolo drugiego roku zycia przechodza okres buntu zywieniowego i marudza przy jedzeniu. Przeczytalam tez gdzies, chyba wlasnie u T.Hogg, ze wbrew pozorom dwie czy trzy butelki mleka dziennie calkowicie pokrywaja dzienne zapotrzebowanie 2-latka na kalorie i wiekszosc skladnikow niezbednych do normalnego funkcjonowania. Ta wlasnie wiadomosc uspokoila mnie na tyle, by zaakceptowac Franiowy czterodniowy strajk glodowy przy kolacji... Dynia - podkrazone oczy Jagi to moze tez byc poprostu rezultat przebytej niedawno choroby (Franek tez mial pod oczami since). Mysle, ze jak tylko za oknem pojawia sie pierwsze oznaki wiosny, nasze maluchy stana na nogi, rusza w teren i od razu odzyskaja apetyty.
  19. Pisalam wlasnie o jezyku dwulatka ;) Mam tez inna sympatyczan ksiazke - 100 bledow popelnianych przez idealnych rodzicow, czy cos w tym stylu. I swoja ulubiona- Jak mowic, zeby dzieci nas sluchaly, Jak sluchac, zeby dzieci do nas mowily. Zeby bylo zabawniej - uwazam, ze ta ostatnia ksiazka, to podrecznik bardzo przydatny we wszelkich kontaktach miedzyludzkich - od stosunkow z mezem poczynajac a na tesciowej konczac ;)
  20. Myshko! Bardzo trafna definicja podskakiwania ;) I wielkie brawa dla Jaska za pierwsze kolko na rowerze!! Karenko - podejrzewam, ze Twoja opowiesc o Olku nie tylko we mnie wzbudza uczucie zadrosci!! :) Ciesz sie, ciesz kobieto, bo masz z czego! Spisze w domu wszystkie tytuly - choc musze przyznac, ze moje ksiazki sa po polsku lub po angielsku - nie mam cierpliwosci czytac tych rzeczy po wlosku... Tracy Hogg ma rzeczywiscie dosc irytujacy sposob pisania, ale mimo wszystko wiekszosc jej rad oceniam jako bardzo przydatne.
  21. dziewczyny - wtorny analabetyzm to malo powiedziane - poziom mojej ortografii siegnal dna... te \"ludka kurczaka\" dobily mnie calkiem... przepraszam! Myshko - rozumiem doskonale. Tylko, ze z drugiej strony jawna bezkarnosc i brak reakcji na takie wybryki doprowadzic moze tyllko i wylacznie do nasilenia sie zla. Jechalam kilka lat temu poznym wieczorem (bylo juz calkiem ciemno) tramwajem w Warszawie. Kto zna Mokotow wie jak wyglada wieczorami zakatek kolo SGGW, gdzie tramwaj z Chalubinskiego skreca w Rakowiecka - ciemno i krzaki krotko mowiac. Tramwaj byl prawie pusty, ale na ktoryms z przystankow wsiadla do niego grupka zlozona z dwoch na oko 18-20 latkow i kilku malolatow (na oko 12 lat). Nasunelo mi sie skojarzenie z...zastepem harcerskim. Wszyscy chlopcy mieli w rekach puszki z piwem, z ktorych pili. Starsi byli lekko podchmieleni. Zdumiona tym widokiem zapytalam jednego z nich ile ma lat. Zrobilam to tak spontanicznie i normalnym glose, ze chlopak najpierw zakrztusil sie piwem, potem zarumienil jak piwonia, a w koncu odpowiedzial - A co to Pania obchodzi? Odpowiedzialam, ze pytam, bo zdumiewa mnie, ze osoby w ich wieku pija piwo, w dodatku robiac to w miejscu publicznym i najwyrazniej znajdujac sie pod opieka \"doroslych\". Mlodsi chlopcy najwyrazniej zawstydzenijeden po drugim pochowali puszki i wdali sie ze mna w rozmowe - gadajac jeden przez drugiego i wyjasniajac, ze to tak wyjatkowo, bo celebruja zwyciestwo w meczu miedzyszkolnym... Gawedzilismy tak przez pare chwil do czasu, kiedy tramwaj nie skrecil w Rakowiecka. W tym momencie jeden ze starszych zagadnal do mnie tak - \"a z Pani to odwazna osoba, ze nie boi sie Pani tak zagadywac malolatow w tramwaju, noca\". Wymieklam. Wiecie, poczulam sie jak stary, naiwny pryk - wychowany na ksiazkach Makuszynskiego. Ci chlopcy byli sympatyczni - i ...byli po prostu chlopcami a nie bandziorami, a mimo to, jednemu z nich przyszlo do glowy powiedziec cos podobnego. Chwile pozniej pozegnalismy sie w przyjazni a ja wciaz pamietam to, co powiedzial i zastanawiam sie czy z takich milych malolatow moglo wyrosnac cos zlego...
  22. Dynia - Kochana, ty mnie chyba niedoczytalas... Przeciez jak byk napisalam, ze te dwa ostatnie \"cudowne wydarzenia\" nastaly po czterech dniach, w czasie ktorych Franek nawet nie tknal kolacji... Ja tez zamartwiam sie nieustannie - bo z pulpeta, jakim Franek byl majac rok zostal szkieletor... Jedyne, co moje dziecko jada chetnie to czarne oliwki i mleko (z reguly wypija butle z rana i jedna wieczorem. Kituje do tego mleka co mi fantazja podpowie, zeby przemycic troche kalorii - a to zoltko utarte z miodem, a to biszkopty a to kaszke ryzowa - bywa, ze te dwie butle plus soczek to calodzienny posilek mojego dziecka. Co do zlobka - wszystkie dzieci jedza tam rano tzw. frullate - czyli cos w rodzaju gestego koktajlu mlecznego z owocmi. Wszystkie, z wyjatkiem Frania, ktory przychodzi do zlobka z resztka swego mleka w butelce i pije tylko to ...:( Na obiad dzieci zjadaja zwykle paste z pomidorami, warzywami lub oliwa i parmezanem. Na \"drugie\" gotowane warzywa pod roznymi postaciami - Z tego co wiem - Franek czasem zjada paste i podziubie kurczaka, jesli jest. Warzyw w zlobku nie tyka. Na podwieczorek dzieci jadaja biszkopty i owoce - biszkoptami na sucho moje dziecko gardzi - owoce jada wylacznie w domu. Zwazywszy powyzsze staram sie, by wieczorem zjadl z nami cos pozywnego i cieplego. Ponizej podaje kila pomyslow na szybkie dania, ktore serwujemy w domu - moze cos z tego przypadnie do gustu JAdze i Wam. Poniewaz rzecza najlatwiejsza i najszybsza do przygotowania jest pasta - bardzo czesto mamy ja na kolacje. Franek jada (badz jadal :p) chetnie paste ugotowana al dente, wymieszana z oliwa z oliwek i startym parmezanem (\"al bianco\"). Lubi tez bardzo carbonare, ktora piorunem robi sie podsmazajac male kosteczki boczku na patelni i mieszajac je ze swiezo odcedzona, goraca pasta i rozbitym jajkiem (jedno na glowe). Jesli pasta jest sucha mozna dolac oliwy lub dolozyc swiezego masla. Wiedzac, ze Franio lubi rybe, kupuje mu od czasu do czasu swieza rybe bez osci na targu, zamrazam male kawalki (porcje dla Frania) i wrzucam je na patelnie z odrobina wody i czegos do smaku - maselko i sok z pomaranczy, poszatkowana cukinia, garsc oliwek czarnych, pomidory, etc. Nie probuje juz nawet gotowac rzeczy typu ryz czy kartofle, bo i tak zostaja one na talezu. Jesli gotuje warzywa - robie to na parze w szybkowarze - trwa to wtedy tylko 15 minut albo kupuje puszki (\"Bunduell\", czy cos w tym rodzaju) mieszanki - groszku, marchewki, fasolki, etc. Co do owocow - staram sie kupowac te, ktore Franek lubi (borowka amerykanska i maliny w sezonie letnim oraz jablka, gruszki i mandarynki w zimie. Wyciskam mu tez sok ze swierzych pomaranczy. To moze brzmiec skomplikowanie, ale przygotowanie kolacji nigdy nie zajmuje nam wiecej niz 15-20 minut. Ostatnim moim odkryciem jest tez gotowy kurczak z rozna - Franek zjada mieso z ludek i gotowane parowki (choc kiedys zarzekalam sie, ze nie bede tym karmic mojego dziecka... Przepraszam, ze wpis jest nieco chaotyczny, ale moze cos z tego zdolacie wykorzystac? Po moich ostatnich doswiadczeniach z Franiem dochodze do wniosku, ze grunt, to wyrobic w dziecku przekonanie, ze jedzenie jest przyjemnoscia, i ze je ono dla siebie, a nie dla Mamy czy Taty..
  23. Myshko - widzisz, moja Mama to naprawde specyficzna osoba - ona zyje tak jak mysli i w ogole nie zastanawia sie nad konsekwencjami - i stad chyba ta jej ulanska odwaga... Ja czasami tez tak mam, a czasami nie - bo jednak czasy sie zmieniaja i kodeks etyczny opryszkow niestety takze. Dlatego rozumiem doskonale lek, ktory opanowal Cie w autobusie linii 175 znanej z atakow kieszonkowcow... Shalla- dzieki za rade - porozmawiam na pewno. Co do wolnego dnia - jesli bede z Franiem w przedszkolu, on przesiedzi u mnie na kolanach caly dzien... Tak jest zawsze, gdy zostane z nim dluzej. Co do teorii \"rewanzu\" moja Mama jest tego samego zdania. Ja nie wiem, co o tym wszystkim myslec. Mam nadzieje, ze to tylko przejsciowe klopoty zwlaszcza, ze wyraznie widze, ze zachowanie Frania w domu uleglo znacznej poprawie. Nie pisalam Wam o tym, ale od ostatniego pobytu u dziadkow jego zachowanie przy stole uragalo wszelkim normom spolecznym. O jedzeniu nie bylo juz praktycznie mowy. Po pieciu minutach siedzenia przed talerzem Franio dostawal \"malpiego rozumu\" - nie tylko nie tykal posilku, odwracajac glowe i plujac ale zaczynal rozrzucac jedzenie po calym swiecie, tluc talezem o stol, rzucac widelcem - koszmar po prostu. Po tygodniu postanowilam nie dawac za wygrana ale zrezygnowac z namawiania go do jedzenia. Przez cztery dni Franek siadal z nami do kolacji, dostawal swoja porcje jedzenia i widelec oraz kubeczek z piciem i... rozrabial. Reagowalam komentujac jego zachowanie krotkimi slowami, tlumaczac co i dlaczego robi zle i pytajac o przyczyne. Jesli przesadzal, prowadzilam go \"na skrzynie w korytarzu\", gdzie dawalam mu czas na przemyslenie swego zachowania. Przez czale cztery dni nie podetknelam mu pod nos ani jednego widelca z jedzeniem. Rezultat - moj syn przez cztery dni zjadal wylacznie czarne oliwki plus butelke mleka z kaszka lub biszkoptami na dobranoc. Piatego dnia, ku mojej dzikiej satysfakcji, Franio wzial do reki widelec i jak gdyby nigdy nic zjadl prawie caly talez pasty, kilka plasterkow szynki i miseczke pokrojonych owocow. To samo zdarzylo sie dnia szostego czyli wczoraj. Cala porcja ryby z oliwkami i miseczka owocow wyladowala w zoladku Frania odprowadzona tam wlasnorecznie przez mojego syna. DZIEWCZYNY, METODY OPISYWANE W KSIAZKACH NAPRAWDE DZIALAJA!!!!!!
  24. Shalla, hehe, chyba przeczytam mamie wieczorem Twoja laurke - to \"dumne i charyzmatyczen\" spojrzenie na pewno ubawi ja setnie! ;) :) Ja nie czuje sie z uplywem lat taka sama - wrecz przeciwnie, czuje jak zmieniam sie z roku na rok, ale tak sie jakos sklada, ze odkad skonczylam 18 lat z roku na rok lepiej czuje sie w tej co rok starszej skorze i za nic w swiecie nie chcialabym wrocic do przeszlosci :) Dziewczyny - mam klopot. Juz drugi dzien Panie w zlobku skarza sie, ze Franio jest w ciagu dnia bardzo niegrzeczny, ze bije dzieci i zabiera im zabawki. Nie wiem co sie stalo - dotad bywalo na odwrot - tj. inne dzieci bijaly jego i zabieraly mu zabawki, a teraz taka zmiana. Nie wiem, czy po prostu nauczyl sie tego od nich, czy przechodzi jakis trudny okres? Co zrobic? Jak pomoc i zaradzic i co odpowiadac wychowawczyniom? Macie jakies pomysly? Moje madre ksiazki mowia tylko, by na agresywne zachowania dziecka reagowac spokojem, perwswazja i zdecydowaniem. Dodam, ze Franiowe zamachy na moja cielesnosc skonczyly sie bardzo szybko po tym, gdy reagowalam tak jak radza ksiazki. Czy mam powiedziec o tym wychowawczyniom? Przeciez one powinny lepiej ode mnie radzic sobie w takich sytuacjach...
  25. Ciekawe pytanie :) Ja w sumie nie czuje sie w takich sytuacjach rozgoryczona - raczej ubawiona i zadziwiona, bo mam wrazenie, ze po mojej twarzy widac moj wiek. Faktem jest, ze absolutnie nie boje sie uplywu czasu - mam wrazenie, ze z kazdym rokiem przybywa mi czegos, bez czego bylabym ubozsza. Coz traci sie to i owo - od swiezej cery poczynajac a na refleksie konczas, ale mimo wszystko bilans jest pozytywny a zycie coraz bogatsze. Mysle, ze jesli w przyszlosci zaczne bac sie czegos, to nie beda to zmarszczki, ale problemy ze zdrowiem i sprawnoscia i rosnace ryzyko utraty bliskich. Zreszta - mam tu jak zwykle budujacy przyklad w osobie mojej Mamy - wiecznie mlodej duchem. (Cos mi sie wydaje, ze ostatnio idealizuje moja rodzicielke na tych stronach ;););) Wiele lat temu wycielam sobie z gazety...nekrolog, ktorego tresc bardzo przypadla mi do gustu. O ile dobrze pamietam dotyczyl on Matki Stefana Bratkowskiego i brzmial: \"Zegnamy Nasza Zelazna Mame, dla ktorej mlodosc po szescdziesiatce byla kwestia decyzji\". Uwielbiam to zdanie i w znacznej mierze jest ono dla mnie mottem zyciowym pomimo, ze do szescdziesiatki jeszcze troche mi brakuje:)
×